Ważny poradnik dla rodziców! O wpływie smartfonów na dzieci

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie ,
Kończymy właśnie prace nad poradnikiem dla rodziców na temat wpływu smartfonów na dzieci i młodzież oraz tego, jak ratować dzieci przed ideologizacją i rewolucją moralną, która niszczy więzi międzypokoleniowe oraz zachęca do porzucania zasad wynikających z Dekalogu. Polska młodzież w niezwykle szybkim tempie się laicyzuje i odwraca się od moralności chrześcijańskiej. Przyczyn tego zjawiska jest wiele. Jedną z nich jest przyklejenie dzieci do ekranów smartfonów od najmłodszych lat ich życia . Wykorzystują to aktywiści radykalnej lewicy, którzy produkują deprawujące treści i bombardują nimi młodych Polaków. Aby ratować dzieci i przyszłe pokolenia, musimy kształtować świadomość rodziców i mobilizować do podejmowania ważnych i konkretnych decyzji. Temu właśnie służy nasz poradnik. 
Już teraz może Pan przeczytać 1 rozdział naszej publikacji. Proszę, aby wsparł Pan jej ukończenie i pomógł nam dotrzeć do innych osób.Poradnik dla rodziców [foto]Rozdział 1 – elektroniczna kokaina 
Opuszczona głowa, wzrok wpatrzony w ekran – to już codzienny widok ludzi na ulicach naszych miast, w autobusach, tramwajach, poczekalniach, restauracjach, parkach, szkołach czy nawet uroczystościach rodzinnych. W ciągu ostatnich kilkunastu lat smartfon z nieograniczonym dostępem do internetu rozpowszechnił się w niesamowitym stopniu. Trudno chyba szukać drugiego wynalazku, który w podobnym tempie rozprzestrzeniłby się na całym świecie. Według statystyk z 2022 roku, w Polsce ze smartfonów korzysta 42,7% dzieci w wieku 4-9 lat, a w grupie pomiędzy 10 a 15 rokiem życia jest to już 91,5%. Dzisiejsze dzieci w zasadzie nie wyobrażają sobie życia bez smartfonów i internetu. Co więcej, w ogóle nie znają one świata, w którym internet nie byłby dostępny w każdym miejscu na wyciągnięcie ręki.Jednak wraz z szybkim upowszechnieniem komputerów, smartfonów i internetu, nie poszła równie szybka refleksja społeczna na temat wpływu elektroniki na człowieka, a w szczególności na najmłodszych. Jak donoszą ostatnie badania z Hiszpanii, 58% mężczyzn i 48% kobiet odczuwa panikę na myśl o problemach z telefonem komórkowym. Może to być sytuacja, kiedy zostawiło się aparat w domu, wyczerpały się środki na karcie, telefon został skradziony, zgubiony lub po prostu się zepsuł. 9 % użytkowników stresuje się nawet wtedy, gdy telefon jest tylko wyłączony. Statystyki te pokrywają się z obserwacjami dokonywanymi na całym świecie. 
Coraz więcej osób odczuwa irracjonalny lęk przed separacją ze swoim smartfonem. W związku z tym, praktycznie w ogóle się z nim nie rozstaje. Wiele osób tłumaczy to zjawisko po prostu popularnością smartfonów oraz faktem, że w dużym stopniu ułatwiają one nam życie, przyspieszają komunikację itp. Ta popularność nie bierze się jednak znikąd. Ogromny odsetek ludzi, w tym dzieci i młodzieży, jest już po prostu uzależniony od smartfonów. Za mechanizm uzależnienia odpowiada w dużej mierze obecny w strukturze mózgu układ nagrody. Jak to działa? Układ hormonalny nagradza człowieka, gdy angażuje się on w czynności podtrzymujące życie, np. jedzenie, uniknięcie zagrożenia, sukces. Nagrodą tą jest wydzielanie dopaminy, mającej dwojaki skutek — daje przyjemność oraz popycha nas do powtarzania  tego, co przyjemność przyniosło. Jednak część mózgu za to odpowiedzialna działa prymitywnie — nie odróżnia bodźców realnych od fikcyjnych.Dlatego układ nagrody może zostać oszukany i sztucznie pobudzony np. poprzez narkotyki, ale również poprzez zwycięstwa w grach komputerowych, dużą liczbę lajków w mediach społecznościowych czy komentarze pod postami lub filmikami. Takie czynności pobudzają nasz mózg do wydzielania nienaturalnie wysokiego poziomu dopaminy. To dlatego badacze tego zjawiska określają powszechny dostęp do smartfonów z internetem jako „narkotyk na kliknięcie” .
W normalnej sytuacji dopamina wydziela się np. gdy zjemy coś dobrego, usłyszymy komplement albo osiągniemy sukces sportowy. Nie można jednak jeść bez przerwy, a na sukces sportowy trzeba zapracować długimi treningami. Innymi słowy, w naturalnych dla człowieka warunkach dopamina wydziela się rzadko i w małych ilościach. Tymczasem używanie smartfona wywołuje dopaminowy potop w naszym mózgu. Mając go bez przerwy przy sobie, nieustannie można dostarczać sobie przyjemności. Skutek jest taki, że mózg przestraja się na zawyżony poziom dopaminy, ale człowiek nie odczuwa już jej przyjemnych efektów. Co gorsza, naturalne źródła dopaminy — np. sport,  przyjaźń, prawdziwe pochwały — przestają być wystarczająco nagradzające i nie cieszą tak bardzo. Chwilową i pozorną ulgę przynosi tylko ponowne sięgnięcie po sztuczne bodźce – kolejne zajrzenie do Facebooka, kolejny komentarz, kolejny sms, kolejny obejrzany filmik, kolejny poziom w grze. Nadmierne korzystanie z ekranów prowadzi także do technowypalenia, będącego wynikiem przebodźcowania i zwiększonej produkcji adrenaliny. Jak to się dzieje? Znaczenie ma tu tzw. odruch orientacyjny — nasz mózg cały czas skanuje otoczenie, by w razie zagrożenia wyprodukować adrenalinę, dzięki której możemy walczyć z niebezpieczeństwem lub przed nim uciekać. Po uniknięciu zagrożenia — realnego lub nie — wydziela się znana już nam dopamina. W naturalnych warunkach odruch orientacyjny włącza się nam niezbyt często — np. przy nagłym ruchu czy dźwięku. W mieście zdarza się to częściej niż na wsi. Tymczasem nowe technologie mogą wyzwalać nawet kilkaset odruchów orientacyjnych na godzinę. Jako przykład niech posłuży choćby niezwykle popularny wśród nastolatków TikTok, w którym nie ma ani chwili zatrzymania — co chwila nowy filmik, nowa scena, nowa  sceneria, nowe dźwięki.
Efekt? Bez przerwy wydziela się adrenalina i jesteśmy non stop sztucznie pobudzeni. Tak samo działają powiadomienia w smartfonie — reagujemy na nie i wkrótce stajemy się niewolnikami urządzenia. Jak wyjaśnia ekspert z zakresu neurobiologii: 
“W przypadku mediów społecznościowych nasz mózg otrzymuje „nagrodę” w postaci większej liczby komentarzy, lajków, serduszek. Kiedy wyczekujemy kolejnego komentarza, w części układu limbicznego w mózgu, zwanej układem nagrody, wydziela się więcej dopaminy i odczuwamy przyjemność. Na początku zadowala nas mała ilość tych „przyjemności”, ale z czasem potrzebujemy ich więcej i więcej, dokładnie tak, jak hazardzista (…) Młodzi ludzie sami mówią, że jak siedzą zbyt długo w mediach społecznościowych to potem są zmęczeni, nic ich nie cieszy. Układ nerwowy przyzwyczaja się do częstych dawek dopaminy i serotoniny i po pewnym czasie dla osiągnięcia efektu przyjemności potrzebuje ich zwiększenia. Stąd pokusa spędzania w sieci coraz większej ilości czasu. Prawdziwy świat jest wtedy za wolny, za mało kolorowy i już nas nie cieszy.”
 Badacze tych objawów wprowadzili pojęcie Zespołu Stresu Elektronicznego, który objawia się rozregulowaniem człowieka w wyniku kontaktu z ekranami. Szczególnie podatne są dzieci i młodzież, które cierpią z powodu rozregulowania i przebodźcowania. Jak wyjaśnia lekarz Victoria Dunckley, która pomaga rodzinom wychodzić z tego zjawiska: „Dziecko wykazuje objawy związane z nastrojem, lękiem, poznaniem, zachowaniem bądź interakcjami społecznymi z powodu nadpobudliwości (nadmiernego pobudzenia układu nerwowego), które powoduje znaczące upośledzenie funkcjonowania w szkole, w domu bądź w kontaktach z rówieśnikami. Typowe oznaki przypominają do złudzenia objawy chronicznego stresu lub braku snu i mogą obejmować drażliwość, depresję, gwałtowne zmiany nastrojów, nadmierne bądź nieadekwatne do wieku napady złości, niską tolerancję frustracji, słabą samokontrolę (…).” Jak zauważa Dunckley, objawy te: „ulegają znacznemu ograniczeniu lub ustępują po zastosowaniu postu elektronicznego, czyli po całkowitym pozbawieniu dziecka dostępu do komputera i innych urządzeń na kilka tygodni.” Niestety, większość rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że możliwą przyczyną wielu niepokojących reakcji i objawów u dzieci może być smartfon lub ekran komputera. Jak mówi babcia 3-letniego chłopca: „Mój wnuk – Adaś dość szybko dostał tablet, na którym oglądał bajki, grał i uczył się angielskiego. Zachwycało mnie, że 3-latek tak świetnie radzi sobie z czymś, na czym ja zupełnie się nie znam. Oczy otworzyły mi się dopiero, gdy w roku 2020 na całe dnie trafił pod moją opiekę. Okazało się, że nie interesuje go nic poza tabletem. W chwili, gdy go dostawał, cichł, znikał – nie było dziecka. Próby odebrania urządzenia kończyły się histerią. Adaś płakał i krzyczał, że umrze. Siedziałam, głaskałam, tłumaczyłam. Ale nic nie pomagało. Wreszcie malec, korzystając z chwili mojej nieuwagi, ściągnął urządzenie ze stołu, a w reakcji na moje stanowcze „nie” rzucił nim o podłogę. Zadzwoniłam do syna. Przyjechał, wysłuchał historii, po czym powiedział, że przesadzam. Podał Adasiowi kolejną zabawkę – swojego smartfona i zabrał go do domu. W roku 2021 wnuk dostał diagnozę zaburzeń rozwojowych.” 
Im wcześniej będziemy reagować, tym większą mamy szansę na ochronienie dzieci przed zagrożeniem.
Lekceważenie problemu może doprowadzić do bardzo poważnych zaburzeń , które mogą mieć zgubne konsekwencje dla zdrowia i życia człowieka. Coraz częściej słychać historie taka jak ta, którą podzielono się w trakcie warsztatów dla rodziców: „Trzynastoletnia Marta spędza ponad 9 godzin dziennie wpatrzona w ekran smartfona. Potrafi nie wychodzić z pokoju przez trzy dni. Może przez ten czas nie spać, nie jeść, nie myć się. Nie wypełnia swoich obowiązków – ani domowych, ani szkolnych. Zamknęła się w sobie. Kiedyś zwierzała się siostrze, ciągle przesiadywała w szkółce jeździeckiej – trenowała, jeździła na zawody, odnosiła sukcesy. Z dnia na dzień smartfon zaczął wypełniać jej cały czas. Straciła zainteresowanie jazdą konną, nie spotyka się z koleżankami. Próby odebrania jej urządzenia kończą się napadami złości, rzucaniem i niszczeniem przedmiotów. Przywiązanie do cyfrowego świata jest tak silne, że ma już za sobą pierwszą ucieczkę z domu, gdy po raz kolejny tata chciał odebrać jej urządzenie. Wróciła do domu w eskorcie policjantów i dostała nadzór kuratora.” Przebodźcowanie i rozregulowanie psychiki to jednak nie jedyne problemy ze smartfonami. To dopiero początek problemów. Powyższy fragment, będący 1 rozdziałem naszej publikacji, może Pan przeczytać w formacie PDF i zobaczyć, jak będzie wyglądał nasz poradnik po ukończeniu. Już teraz może Pan również wyrazić chęć otrzymania pełnej wersji naszej publikacji (w pliku PDF lub formie papierowej), która trafi do Pana, gdy uda się nam ją opublikować. Proszę użyć formularza na naszej stronie
Co znajdzie się w dalszej części poradnika? Młodzi Polacy przesiadują przed smartfonami i komputerami nawet do 8 godzin dziennie. To „pełny etat” przed ekranem. Celowo wykorzystują to deprawatorzy seksualni, aktywiści LGBT i promotorzy aborcji , którzy zalewają internet, zwłaszcza popularne wśród dzieci i młodzieży media społecznościowe, treściami zachęcającymi do rozwiązłości seksualnej, oswajającymi z aborcją i niebezpiecznymi praktykami takimi jak okaleczanie się w ramach tzw. „tranzycji”. Musimy ratować przed tym dzieci. Właśnie o tym będą kolejne rozdziały naszej publikacji – wskazujemy zagrożenia oraz piszemy, co rodzice mogą zrobić, aby chronić swoje dzieci. Zaprezentujemy konkretne rozwiązania, sprawdzone u wielu rodzin, z którymi konsultowaliśmy nasze materiały.
Dotyczą one nie tylko obrony przed samą szkodliwością urządzeń elektronicznych, ale przede wszystkim organizacji we własnej rodzinie oraz relacji z innymi rodzinami, które powinny się wspierać i wzajemnie motywować. Piszemy także o tym co zrobić, gdy dziecko już jest uzależnione od smartfona, gdyż problem ten dostrzega coraz więcej rodziców. 
Proszę, aby wsparł nas Pan kwotą, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, i pomógł nam dokończyć poradnik. Chcemy, aby nasza publikacja jak najszybciej trafiła w ręce Polaków, przede wszystkim do rodziców. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPWZa pomocą naszej strony internetowej można już zgłaszać chęć otrzymania poradnika w wersji PDF lub tradycyjnej papierowej. Gdy tylko uda się nam go ukończyć rozpoczniemy dystrybucję.
 Proszę Pana o pomoc i wsparcie naszego projektu. 
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Planowane postarzanie, czyli dlaczego współczesna elektronika tak szybko ląduje w koszu.

Planowane postarzanie, czyli dlaczego współczesna elektronika tak szybko ląduje w koszu?

https://compforum.pl/news/1074/planowane-postarzanie-czyli-dlaczego-wspolczesna-elektronika-tak-szybko-laduje-w-koszu

W dzisiejszych czasach coraz częściej słychać narzekania na jakość współcześnie produkowanej elektroniki i sprzętów AGD. Dawne sprzęty może nie imponowały wyśrubowanymi parametrami, ale działały dziesiątki lat. Dla przykładu – dawne maszynki do mielenia i miksery Zelmera często służą do dziś, podczas gdy współczesne produkty tej samej marki ledwie wytrzymują do końca okresu gwarancji. Podobnie jest np. z telewizorami. Dawne kineskopowce i starsze modele z płaskim wyświetlaczem często były wyrzucane nie z powodu niesprawności, a przez rosnącą popularność nowych technologii oraz niekompatybilność ze współczesną telewizją i pozostałymi sprzętami. Dzisiejsze telewizory z kolei lubią zgasnąć po skończeniu się gwarancji, a naprawy czasem są problematyczne.

W tym artykule przedstawię kilka powodów tego typu sytuacji.

Cyna bezołowiowa

Niemal od początku istnienia elektroniki do połączeń lutowniczych wykorzystane było spoiwo będące mieszanką cyny i ołowiu. Problem polega na tym, że ołów jest pierwiastkiem toksycznym, który mógłby przedostawać się do gleby z wysypisk, na których składowano zużytą elektronikę. Za sprawę wzięli się politycy UE. Niestety, zamiast dopracować procedury składowania i recyklingu elektroniki, postanowili od 2006 roku zakazać wykorzystywania ołowiu. Niestety, nie znaleziono zamiennika o zbliżonych parametrach. Przetestowano około 200 różnych stopów i wybrano najmniej zły.

Jakie były tego skutki?

cynabezolowiowa.jpg (70 K<img decoding=

Zacznijmy od różnic w charakterystyce tego stopu. Ołów jest metalem miękkim, cyna z jego zawartością lepiej znosi czynniki mechaniczne, dzięki czemu nie pęka np. przy upadku urządzenia, może dostosować się do nowych warunków pracy. Cyna bezołowiowa jest twardsza i zdecydowanie szybciej koroduje, co jest zabójcze dla elektroniki. Problemy te dotyczą w szczególności nowoczesnych układów BGA lutowanych za pomocą cynowych kulek znajdujących się między spodem układu a powierzchnią płyty głównej. W momencie wprowadzania spoiw bezołowiowych układy tego typu wykorzystywano głównie w komputerach oraz laptopach, i faktycznie urządzenia te stały się znacznie bardziej awaryjne.

Innym problemem są tzw. wąsy cynowe. Są to cienkie nitki, które pojawiają się na powierzchni spoiw lutowniczych. Pierwsze wzmianki na ich temat pojawiły się w latach 40 i do dziś nie udało się do końca zbadać ich natury. Faktem jest jednak, że pojawiały się one głównie w spoiwach z czystej cyny, toteż problem zminimalizowano poprzez dodanie do niej ołowiu. Problem powrócił we współczesnych spoiwach. Podjęto się ponownie prób wyeliminowania go, jednak istniejące rozwiązania nie są tak dobre jak stare spoiwa.

Awaryjne telewizory

tv telewizor.jpg (189 K<img decoding=

W swoim czasie wiele mówiło się na temat celowego skracania żywotności w telewizorach Samsunga. Koreańczycy robili to poprzez umieszczanie (jeszcze na etapie projektu) kondensatorów przy radiatorach służących do odprowadzania ciepła z najbardziej grzejnych elementów. Kondensator to w dużym uproszczeniu miniaturowa i bardzo szybka bateria, w elektronice działa trochę jako bufor – stabilizuje napięcie w przypadku krótkotrwałego i dużego poboru prądu, potrafi też wygładzać napięcie produkowane impulsowo. Jest to bardzo ważny element, istnieje wiele rodzajów różniących się budową, w omawianych przypadku mówimy o kondensatorach elektrolitycznych. Kondensatory te charakteryzują się wrażliwością na warunki pracy – muszą być użytkowane zgodnie z polaryzacją, nie wolno przekraczać ich dopuszczalnego napięcia pracy i bardzo nie lubią wysokich temperatur. Zamontowanie kondensatora przy nagrzewającym się radiatorze to błąd tak oczywisty, że nie dziwią oskarżenia Samsunga o celowe postarzanie produktów.

capacitors kondensator.jpg (574 K<img decoding=

Uszkodzony kondensator jest zazwyczaj łatwy do zdiagnozowania (zwykle zauważalnie puchły lub wybuchały), naprawa była bardzo prosta (wystarczyła lutownica), a koszty nowych elementów znikome. Co prawda serwisy często i tak kasowały klientów na duże pieniądze, ale to już inny temat. Samsung zrezygnował z tych praktyk, jednak w podobnym czasie rynek zalały telewizory pochodzący z Chin i Turcji. Były tanie, charakteryzowały się niezadowalającą jakością obrazu i… awaryjnością. Przeważnie po upływie okresu gwarancji z dnia na dzień przestawały świecić. Matryca podświetlona latarką wyświetlała obraz, dźwięk działał ale nie było podświetlenia. Omówmy zatem budowę telewizora określanego przez producentów jako LED, przy czym LED oznacza jedynie wykorzystanie do podświetlenia diod zamiast trwalszej świetlówki, sam telewizor to zwykły LCD. Za matrycą, do metalowego korpusu przyklejone są co najmniej dwie listwy z diodami LED. Gdyby diody były połączone równolegle, to w przypadku awarii jednej diody cała reszta nadal by działała, a usterka ograniczyłaby się do pojedynczego, ciemniejszego punktu na ekranie. Niestety, sprytni bądź wredni inżynierowie połączyli je szeregowo, dzięki czemu awaria jednej diody ubija całe podświetlenie lub jedną sekcję (np. 1/2, 1/4) w przypadku większych telewizorów. Mało tego – diody pracują na granicy swoich możliwości, przez co mocno się nagrzewają i jeszcze bardziej skracają swoją żywotność. Wymiana podświetlenia nie jest już taka łatwa, ponieważ zazwyczaj konieczne jest rozmontowanie całego urządzenia i wyjęcie delikatnej matrycy. W przypadku telewizorów mało znanych producentów problemem może być samo kupienie części zamiennych. Niektórzy serwisanci wymieniają tylko jedną diodę zamiast całego podświetlenia i nie informują o tym klientów, przez co ci płacą duże pieniądze za nieskuteczną naprawę, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem wkrótce padnie kolejna, częściowo już zużyta dioda.

Apple i spowalnianie

Apple iPhone bateria.jpg (88 K<img decoding=


Innym przykładem jest afera, która wybuchła po ujawnieniu pewnych zachowań systemu iOS w iPhone’ach. Otóż telefon wykrywał zużycie baterii i w takim przypadku sztucznie spowalniał pracę urządzenia, oficjalnie aby ją chronić. Czy słusznie? W normalnym smartfonie coraz krótszy czas pracy oznacza konieczność wymiany baterii, choć ewentualne zużycie przeważnie nie przekracza kilku procent i jedynie garstka użytkowników musi skorzystać z usług serwisu. iPhone działał trochę inaczej, ponieważ wykrywał nawet niewielkie zużycie, przy czym niektórzy twierdzą, że telefon jedynie liczy cykle pracy baterii i nie zna jej faktycznego zużycia. W każdym razie oprogramowanie na tyle radykalnie obcinało wydajność, że wielu użytkowników decydowało się na zakup kolejnego iPhone’a, a problemy z wydajnością zrzucali po prostu na „wiek urządzenia”. Warto przy tym zaznaczyć, że Apple ma bardzo wiernych klientów, którzy prawie zawsze wracają po nowy produkt tej samej firmy. Trudno określić ile sprawnych telefonów z tego powodu zostało wyrzuconych. Apple tłumaczyło się, że mechanizm ten powstał po to, aby urządzeniu nie zabrakło energii w przypadku szczytowego zapotrzebowania na nią. Jest to bzdura, ponieważ baterie z obecnie wykorzystywanymi pojemnościami mają tak dużą wydajność prądową, że mogłyby zasilić kilka urządzeń jednocześnie. Ostatecznie Apple od iOS 11.3 pozwoliło na wyłączenie kontrowersyjnej funkcji, co oczywiście nie przełożyło się na problemy ze stabilnością urządzenia.

Zobacz też: Kryzys energetyczny może wpłynąć na pracę… zegarków, wyjaśniamy dlaczego

To tylko 3 przykłady obrazujące problem planowanego postarzania produktów. Wymienić można co najmniej kilka dużych afer i setki mniej znanych szczegółów skracających pracę powszechnie użytkowanych urządzeń. Zajmiemy się tymi tematami wkrótce, w kolejnej części tego artykułu. [w oryg., chyba nie u mnie. MD]

Świat elektroniki a świat dziecka. Jak uciec przed pułapką elektronicznego uwikłania.

Jak uciec przed pułapką elektronicznego uwikłania.

Bogna Białecka Zawsze Wierni nr 3/2022 (220) https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/3056

Od kilku lat zajmuję się tematyką zagrożeń związanych z inwazją nowych technologii w życie nasze i naszych dzieci. Szczególnie niepokojące są wyniki badań pokazujących, jak wiele zaburzeń rozwojowych dotyka dzieci mające stały, nadmierny kontakt z ekranowym narkotykiem.

Jednocześnie wydaje się, że ta inwazja jest nie do odwrócenia. Choć na kilka tysięcy rodziców, z którymi miałam kontakt, zaledwie kilkoro dawało swoim dzieciom swobodny dostęp do komputerów i smartfonów z przekonania, że dzięki temu dzieci zyskują przewagę nad mniej technicznie zaawansowanymi rówieśnikami, to sytuacja nie wygląda różowo. Zaledwie pojedynczy rodzice decydują się radykalnie ograniczać kontakt dzieci z technologią. Reszta, choć z oporami, kupuje dzieciom smartfony, gry (w tym przeznaczone dla pełnoletnich odbiorców) i zakłada nielegalnie konta w mediach społecznościowych, bo boi się, że będą one wykluczone z grona rówieśników. Rodzice ci obserwują skutki, lecz załamują ręce, twierdząc, że walka z zanurzaniem się dzieci w nowe technologie jest skazana na niepowodzenie.

W rezultacie, choć teoretycznie na przykład na TikToku można założyć konto ukończywszy 13 lat, w praktyce głównym konsumentem są dzieci od szóstego roku życia. Choć gry mają oznaczenia PEGI, mało kto się nimi przejmuje. Choć stowarzyszenia psychologów i pedagogów wydają bardzo restrykcyjne rekomendacje dotyczące czasu ekranowego, niemal nikt ich nie przestrzega. W ten sposób tworzy się błędne koło. Rodzice ulegają presji i kupują dzieciom smartfony, gry itp., wyrządzając im krzywdę zostawiającą trwałe szkody rozwojowe.

Mechanizmy biologiczne odpowiedzialne za szkody rozwojowe

Mechanizm dopaminowy

Na skali od cukierka do kokainy ekrany znajdują się bliżej kokainy. […] Myśleliśmy, że możemy to kontrolować, lecz kontrola jest poza naszym zasięgiem. [Ekran] przemawia wprost do centrów przyjemności rozwijającego się mózgu. […] Nie wiedzieliśmy, co robimy z mózgami naszych dzieci, do momentu gdy zaczęliśmy obserwować tego konsekwencje1.

W naszym mózgu istnieje tzw. układ nagrody, który jest odpowiedzialny za przetrwanie. Jego działanie związane jest z produkcją dopaminy – najsilniejszej pojedynczej nagrody w mózgu. Ma ona podwójne działanie. Nie tylko przynosi przyjemność, ale przede wszystkim popycha nas do tego, żebyśmy powtarzali zachowania prowadzące do jej produkcji.

W naturalnych warunkach organizm produkuje ją, aby nagradzać nas za zachowania sprzyjające przetrwaniu. Na przykład: gdy jesteśmy głodni, pojawia się pragnienie, żeby się najeść; człowiekowi zaczyna być przyjemnie na samą myśl, że za chwilę coś skonsumuje – to właśnie wydzielanie się dopaminy zachęcająca nas do jedzenia. Podobnie perspektywa zbliżenia intymnego wywołuje wzmożoną aktywność dopaminy. Nagradza nas ona za zachowanie sprzyjające przetrwaniu całego gatunku (naturalną konsekwencją zbliżenia intymnego jest prokreacja). Kolejnym bodźcem do wydzielania się dopaminy są różnego typu sukcesy i zwycięstwa. Od najbardziej prymitywnego, gdy unikniemy zagrożenia fizycznego (na przykład uciekając przed atakującym psem), do bardziej wyrafinowanych zwycięstw. Gdy ktoś wygrywa konkurs i czuje przypływ satysfakcji – to działa dopamina; gdy ktoś słysząc komplement i miłe słowo czuje przyjemność – to też wpływ dopaminy.

Ważną cechą naturalnych źródeł dopaminy jest fakt, że to nieczęste doświadczenie. Co oznacza, że w naturze dopamina spełnia swą funkcję – nagradza nas i zachęca do zachowań przynoszących obiektywną korzyść.

Problem polega na tym, że część mózgu odpowiedzialna za przetrwanie jest bardzo prymitywna (ma ją nie tylko człowiek, ale także wszystkie inne ssaki) i nie odróżnia świata rzeczywistego od tego, co dzieje się na ekranie. Właśnie dlatego doświadczenia cyfrowe mogą być groźne i uzależniające. Dla układu nagrody pełne miłości słowa mamy: „Córeczko, jak ładnie posprzątałaś swój pokój!” są takim samym źródłem dopaminy jak kliknięty automatycznie przez koleżankę lajk pod zdjęciem na Instagramie. Pokonanie własnego rekordu w biegu, poprzedzone wieloma godzinami treningu i porażkami, ma tę samą wagę co wygrana w grze komputerowej. A małżeńskie zbliżenie intymne jest dlań taką samą okazją do prokreacji jak pornografia internetowa. W rezultacie cała masa dostępnych online atrakcji zyskuje ogromny potencjał uzależniający – nienaturalnie częste zwycięstwa w grach cyfrowych, zalew pozytywnych komentarzy, serduszek, lajków itp. w mediach społecznościowych i potężna mieszanka hormonów przyjemności związana z dostępną na kliknięcie pornografią.Dopaminowy potop zniewala i szybko prowadzi do uzależnienia. Szczególnie narażone na to są młode, niedojrzałe, a zarazem niezwykle plastyczne mózgi dzieci i nastolatków (choć zagrożenie to nie omija i dorosłych). W powstanie uzależnienia zaangażowany jest szereg mechanizmów neurologicznych, jednak już sama wiedza o dopaminie pozwala nam ocenić moc tego zagrożenia. Jednak nie potrzeba aż uzależnienia, aby nadmierny kontakt z ekranem stał się poważnym problemem zakłócającym prawidłowy rozwój.

Technowypalenie

Nie możesz wsadzać twarzy w ekran i oczekiwać, że rozwinie się zdolność dłuższej koncentracji uwagi2.

Kolejnym groźnym zjawiskiem, z którym nie radzi sobie mózg człowieka, jest przebodźcowienie. Każdy gwałtowny ruch, głośny, nagły dźwięk pobudza w układzie nerwowym reakcję „walcz-uciekaj”. Pojawia się adrenalina, przyciągająca uwagę człowieka do źródła nowego bodźca i dodająca energii do walki lub ucieczki. W normalnej sytuacji takich nagłych, nowych bodźców jest niewiele. Jednak w przestrzeni wirtualnej jest tego mnóstwo – dynamiczne gry, krótkie, kilkunastosekundowe filmiki (takie jak np. na TikToku) – to wszystko wprawia układ nerwowy człowieka w stan permanentnego alarmu. Długofalowe skutki są fatalne. Doktor Victoria Dunckley, psychiatra dziecięcy zajmująca się tym problemem, opisuje Zespół Stresu Elektronicznego związany z oboma mechanizmami (przebodźcowienia i ataku na układ nagrody). Rezultat? ADHD, zaburzenia rozwojowe, intelektualne, problemy z regulacją emocji i samokontrolą.

Bardzo wiele badań potwierdza destrukcyjny wpływ ciągłego kontaktu z ekranami na rozwijający się dopiero i bardzo wrażliwy na wpływy mózg młodej osoby. Małe dzieci (przedział wiekowy 0–2 i 3–5 lat) są szczególnie narażone na negatywny wpływ ekspozycji na ekrany. Ostrzegają przed tym zarówno psycholodzy dziecięcy, jak i producenci oprogramowania.

Czas spędzony przy komputerze może zakłócać rozwój wszystkiego, począwszy od zdolności motorycznych małego dziecka, do jego umiejętności logicznego myślenia i odróżniania rzeczywistości od świata fantasy3. Możesz zezwolić dziecku na godzinę ekranu dziennie, ale te produkty są tak zaprojektowane, żeby zawładnąć twoją uwagą… są uzależniające. Sprawiają wrażenie, że uspokajają dziecko i organizują mu czas… ale tak naprawdę nie mają na nie dobrego wpływu4. Jednocześnie zalecenia dotyczące czasu ekranowego dla małych dzieci są jednoznaczne: najlepiej, aby do końca drugiego roku życia dziecko nie miało żadnej styczności z ekranem, a dzieciom do piątego roku życia czas spędzania przed różnymi typami ekranów (w tym oglądanie bajek w telewizorze) powinien zostać ograniczony do maksymalnie jednej godziny dziennie.

Ile czasu moje dziecko może spędzać przed ekranem?

wiek dzieckałączna ilość czasu dzienniefilmyurządzenia mobilne*
0–2 lat
3–5 latdo 1 godz.
6–12 latdo 2 godz.
13–18 latdo 3 godz.

Zalecenia opracowane przez Amerykańską Akademię Pediatryczną i Kanadyjskie Towarzystwo Pediatryczne; za: mniejekranu.pl

Zdajmy sobie sprawę, że w czasie nauki zdalnej nasze dzieci spędzały średnio 9 godzin dziennie przed ekranem5, a według NASK – 12 godzin dziennie w ciągu tygodnia i 6 w weekendy.

Zalecenia

Ograniczajmy kontakt (zwłaszcza małych) dzieci z nowymi mediami. Zamiast „relaksu” wpatrywania się w ekran proponujmy zdrowsze metody odpoczywania. Uczmy eliminowania nadmiaru bodźców. Niech nowe technologie będą zaledwie przydatnym, wykorzystywanym w przemyślany sposób narzędziem, wprowadzanym stopniowo, wraz z większą dojrzałością dziecka, a nie dominującym codzienność elementem życia.

Jak uciec przed pułapką elektronicznego uwikłania?

Rodzice muszą być zgodni co do ograniczenia dzieciom dostępu do elektroniki. Jeden rodzic nie może podważać w tym zakresie starań drugiego.

Znajdźcie sprzyjające środowisko – np. zajęcia dodatkowe dla dziecka, podczas których obowiązuje zakaz korzystania ze smartfona, tak aby dziecko nie było wykluczane jako pozbawione elektroniki.

Namówcie inne osoby z otoczenia dziecka do spędzania czasu bez elektronicznych zabawek. Możecie być zaskoczeni, jednak wielu rodziców też by chciało, żeby ich dzieci „odkleiły” się od smartfonów, i z przyjemnością przyjmą propozycje alternatywnych form spędzania czasu.

Miejcie w domu wiele atrakcyjnych alternatyw elektroniki, takich jak: gry planszowe, książki, komiksy, materiały plastyczne, klocki itp. Starajcie się też zaangażować dziecko w zajęcia, takie jak: uprawianie roślin, opieka nad zwierzętami, rękodzieło, sport.

Znajdźcie taki rodzaj rozrywki/odpoczynku, w którym możecie brać udział rodzinnie przynajmniej raz w tygodniu.

Zadbajcie jako rodzice o adekwatny, zdrowy wypoczynek dla samych siebie. Nie modelujcie odpoczywania przez przyklejenie do ekranu.

Ważne jest też wprowadzanie i ścisłe przestrzeganie zasad kontaktu z elektroniką. Warto pamiętać, że w stosunku do nastolatków konieczne jest angażowanie ich w proces wypracowywania zasad, aby czuły się zmotywowane do ich przestrzegania. Nastolatek po prostu potrzebuje poczuć, że zasady są „jego”. Właśnie dlatego warto pomyśleć nad stworzeniem skrzynki narzędziowej SMART ŻYCIA – zasad poruszania się w przestrzeni wirtualnej. Zasady te warto wydrukować i po złożeniu podpisu powiesić w widocznym miejscu – np. na lodówce.

Zapraszamy do zapoznania się z naszą propozycją przeznaczoną dla nastolatków w wieku 12–16 lat. Proszę pamiętać, że jest to skrzynka narzędziowa, z której można wyciągać dowolne, ważne dla konkretnej rodziny elementy.

Skrzynka narzędziowa SMART życia

Zasady podstawowe

  1. Ustalę z rodzicami, z jakich portali i zasobów internetowych mogę korzystać, a jakich mam unikać.
  2. To rodzice decydują, w jakie gry mogę grać i na jakich portalach społecznościowych mogę mieć konto.
  3. Będę przestrzegać ustalonych limitów czasu online.
  4. Gry, zabawy, kontakt z przyjaciółmi – to przywileje, które zyskuję po wykonaniu obowiązków domowych i odrobieniu lekcji.
  5. Zawsze mam plan, co chcę robić za pomocą urządzeń elektronicznych. Nigdy nie mają one służyć zabiciu czasu.
  6. Zachowam kulturę osobistą online.

Bezpieczeństwo osobiste

  1. Nigdy nie ujawnię osobom poznanym przez Internet mojego nazwiska, adresu zamieszkania, numeru telefonu i adresu szkoły. Jeśli ktoś mnie o to poprosi – powiadomię rodziców.
  2. Nigdy nie zdradzę swoich haseł do gier, mediów społecznościowych, adresu mailowego itp. nikomu poza rodzicami.
  3. Ustalę z rodzicami, jakie zdjęcia/wideo mogę publikować online. Nigdy nie zrobię sobie zdjęcia, którego nie pokazałbym własnej babci.
  4. Jeśli ktoś prześle mi pornografię lub coś, co mnie przestraszy, zaniepokoi, natychmiast odejdę od komputera (smartfona) i powiem o tym rodzicom.
  5. Jeśli ktoś poznany online poprosi mnie o spotkanie, powiem o tym rodzicom.
  6. Jeśli ktoś będzie mnie prześladował online – powiem o tym rodzicom.

Bezpieczeństwo technologiczne

  1. Nigdy nie otworzę załącznika przesłanego w wiadomości od nieznanej mi osoby.
  2. Jeżeli jakiś załącznik od znanej mi osoby będzie wyglądał podejrzanie – zapytam, czy na pewno jest nadawcą oraz o jego zawartość.
podpis dzieckapodpis rodzica

Zakończenie

Na zakończenie dodam coś optymistycznego. Z badań Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej wynika, że istnieją trzy najważniejsze czynniki chroniące dzieci i młodzież przed zachowaniami ryzykownymi (związanymi też z elektroniką i światem wirtualnym). Są to: rodzice jako przewodnicy (kochający autorytet), dobra atmosfera w klasie oraz zaangażowanie młodej osoby w praktyki religijne.

Dzieci i młodzież z uporządkowanym systemem wartości, w którym Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, są mniej skłonne do zachowań szkodliwych.

Co z jednej strony napawa optymizmem, a z drugiej strony – strzeżonego Pan Bóg strzeże, a zatem starajmy się wychowywać nasze dzieci w mądrości, wprowadzając jasne zasady kontaktu z urządzeniami elektronicznymi.

Przypisy

  1. Chris Anderson, były redaktor „Wired”, twórca GeekDad.com, członek zarządu firmy produkującej roboty i drony.
  2. Taewoo Kim, inżynier w One Smart Lab (uczenie maszynowe).
  3. Doktor Jane Healy, psycholog; za: N. Kardaras, Dzieci ekranu. Jak uzależnienie od ekranu przejmuje kontrolę nad naszymi dziećmi i jak wyrwać je z transu, tł. A. Jarosz, CeDeWu, Warszawa 2018, s. 50.
  4. Pierre Laurent, były dyrektor Microsoftu, za: tamże, s. 51.
  5. Według badań mojej fundacji. Zob. raport Etat w sieci 3.0.