Szanowny Panie! Zniszczono nasze billboardy, które ujawniały Polakom prawdę o aborcji oraz założenia niemieckich Standardów Edukacji Seksualnej, wedle których rząd Tuska deprawuje uczniów w Polsce. W ostatnich dniach byliśmy też wiele razy wzywani na rozprawy sądowe i przesłuchania policyjne w związku z budzeniem świadomość Polaków na temat aborcji i deprawacji dzieci. Zapadły kolejne wyroki skazujące nas na setki złotych grzywien. Proszę Pana o pomoc! Nieznani sprawcy zdewastowali nasz billboard, który obrazował skutki pro-aborcyjnej polityki rządu Donalda Tuska. Billboard został pocięty i rozerwany.
Z kolei we Wrocławiu zdemolowano inny nasz billboard, który ujawniał główne założenia stworzonych w Niemczech Standardów Edukacji Seksualnej w Europie, według których w polskich szkołach prowadzona jest tzw. “edukacja zdrowotna”.
Chcemy, aby nasza kampania billboardowa była kontynuowana, gdyż za pomocą wielkoformatowych plakatów wywieszanych w uczęszczanych, dobrych miejscach reklamowych, każdego dnia docieramy do wielu tysięcy osób.
To jednak nie wszystkie prześladowania w ostatnim czasie. Proszę zobaczyć co tylko w dniach 7-10 października działo się przed sądami i na komisariatach policji:
7 października, Wrocław – kolejna rozprawa naszego wolontariusza Adama w związku z ulicznymi akcjami informacyjnymi,
7 października, Bolesławiec – do sądu wpłynął nowy wniosek o ukaranie wolontariusza Adama za organizację akcji na temat aborcji,
7 października, Wrocław – odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie, w której jestem oskarżony w związku z organizacją akcji na terenie Wrocławia,
8 października, Rzeszów – przesłuchanie naszej wolontariuszki Marty na policji za organizację ulicznej akcji informacyjnej ostrzegającej przed aborcją,
8 października, Wrocław – wolontariusz Adam skazany przez sąd na 300 zł grzywny za organizację akcji informacyjnej,
9 października, Wrocław – zostałem skazany na 300 zł grzywny w związku z organizacją działań naszej Fundacji na terenie Wrocławia,
10 października, Dynów – nasz wolontariusz Robert przesłuchiwany na policji w związku z organizacją publicznej modlitwy różańcowej. Doniesienie na naszego działacza zostało złożone przez komendanta policji.[sic!! md]
Tak właśnie wygląda codzienność naszej Fundacji – nieustanna walka oraz kolejne akcje, kampanie oraz publiczne różańce, za które jesteśmy prześladowani i atakowani. Doświadczamy przemocy i represji dlatego, że zwolennicy aborcji i deprawacji dzieci doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nasze metody działania są skuteczne i prowadzą do zmiany świadomości Polaków.
Nie poddajemy się i chcemy walczyć dalej, do czego niezbędna jest nam stała i regularna pomoc naszych darczyńców.
Tylko w październiku koszty ochrony prawnej naszych wolontariuszy wyniosą ponad 10 000 zł. Chcemy naprawić zdewastowane billboardy, a także powiesić nowe w kolejnych rejonach Polski. Na ten miesiąc zaplanowaliśmy też w całym kraju prawie 80 publicznych, ulicznych różańców połączonych z akcjami informacyjnymi. Harmonogram tych działań można znaleźć na naszej stronie. Organizacja tych akcji wymaga dużych nakładów logistycznych, organizacyjnych i materiałowych.Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest w obecnej sytuacji dla Pana możliwa, aby umożliwić nam dalszą walkę o sumienia i świadomość Polaków poprzez organizację akcji społecznych, a także obronę naszych wolontariuszy przed prześladowaniami sądowymi. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku,
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szanowny Panie! “Czy Niemcy chcą żeby Polska wymarła?” – to tytuł reportażu, który ukazał się niedawno w jednym z tygodników. Dotyczy on sposobów deprawacji moralnej polskiego społeczeństwa w celu doprowadzenia do zagłady naszego narodu. Nie są to metody nowe. Nasza Fundacja już od kilkunastu lat ostrzega i alarmuje przed tymi zjawiskami. Na Zachodzie strategia deprawatorów stosowana jest już od dziesięcioleci, co doprowadziło do zapaści moralnej i demograficznej Europy. Co zrobić, aby uratować przed tym Polskę? Konieczne jest przebudzenie moralne oraz osobiste zaangażowanie każdego z nas, w szczególności w życie naszych rodzin i lokalnych społeczności. Proszę przeczytać naszą krótką analizę i wesprzeć dalszą walkę naszej Fundacji.Tygodnik Sieci opublikował artykuł pod tytułem: “Czy Niemcy chcą żeby Polska wymarła?”. Opisuje on medialną taktykę niemieckiego koncernu Ringier Axel Springer, który jest właścicielem polskojęzycznych mediów takich jak Onet, Fakt czy Newsweek. Tego typu media nieustannie bombardują Polaków artykułami, newsami, reportażami i tekstami zachęcającymi do rozwiązłości seksualnej, cudzołóstwa, rozwodów, zdrad małżeńskich oraz homoseksualnego stylu życia. Jak zauważa Tygodnik Sieci:
“W mediach koncernu Ringier Axel Springer Polska rodzina jest koszmarem, zdrada i rozwód są wolnością, a bezdzietność powodem do dumy.”
Tygodnik przytacza przy tym kilka przykładowych nagłówków medialnych, wybranych z tysięcy deprawacyjnych materiałów tego typu:
– “Mam 40 lat i żałuję bycia matką. Nigdy więcej bym na to nie poszła.” – “Kacper ma 36 lat i zdradza żonę regularnie. Ale uważa, że jest uczciwy.” – “Nigdy nie chciałam być matką. Dziś mam 47 lat, jestem bezdzietna i szczęśliwa.” – “Mają 40 lat i decydują się na rozwód. Odzyskałam życie.”
Nasza Fundacja wielokrotnie informowała już o tym zjawisku. Dlatego publikujemy kilka istotnych uwag do artykułu Tygodnika Sieci.
Po pierwsze, na tytułowe pytanie: “czy Niemcy chcą żeby Polska wymarła?” należy oczywiście odpowiedzieć twierdząco. Trzeba jednak przy tym zaznaczyć, że chodzi o niemieckie elity polityczne, medialne i finansowe. Program deprawacji i depopulacji został najpierw wymierzony w niemieckie społeczeństwo – w zwykłe niemieckie rodziny, które jako pierwsze padły ofiarami całego procederu.
To właśnie w Niemczech powstały Standardy Edukacji Seksualnej w Europie – wytyczne, wedle których prowadzi się działania demoralizacyjne i depopulacyjne. Standardy te zakładają, że człowiek już od wczesnego dzieciństwa jest seksualny, dlatego należy oswajać go z rozwiązłością, masturbacją, pornografią oraz “różnymi rodzajami rodzin”. W świetle Standardów Edukacji Seksualnej nie istnieją żadne normy moralne w dziedzinie związków międzyludzkich. Przekaz jest prosty – “róbta co chceta” w dziedzinie seksualności.
Niemieckie media od dziesięcioleci “edukują” społeczeństwo według tych wytycznych. Równolegle, w niemieckich szkołach od kilku dekad obecna jest przymusowa “edukacja seksualna” prowadzona w oparciu o te Standardy. Doprowadziło to do katastrofy moralnej i demograficznej. Skala zjawisk takich jak aborcja, gwałty, przestępstwa seksualne, pedofilia czy dziecięca pornografia jest w Niemczech przerażająca. Jednocześnie od lat jednym z najpopularniejszych imion nadawanych noworodkom w Niemczech jest Mohammed. Następuje gwałtowna podmiana ludności na terenie Niemiec – zdeprawowane i zdemoralizowane społeczeństwo niemieckie nie chce mieć dzieci, więc jest zastępowane przez dzietnych i ekspansywnych muzułmanów.
Społeczeństwo Niemiec było więc pierwszą ofiarą niemieckich wytycznych odnośnie deprawacji. Jak wskazuje nazwa opracowanego dokumentu – Standardy Edukacji Seksualnej w Europie – kolejne narody naszego kontynentu są demoralizowane według tego samego schematu.
Od lat jednym z głównych celów deprawatorów jest Polska. W 2013 roku, na konferencji organizowanej przez Ministerstwo Edukacji i Polską Akademię Nauk, po raz pierwszy w języku polskim zostały publicznie zaprezentowane Standardy Edukacji Seksualnej w Europie. Od 12 lat intensywnie wdrażana w szkołach jest “edukacja seksualna” w oparciu o te standardy.
Naszą reakcją na wydarzenia z 2013 roku było zapoczątkowanie ogólnopolskiej kampanii “Stop pedofilii”. W jej ramach dotarliśmy do milionów Polaków z ostrzeżeniem przed Standardami Edukacji Seksualnej oraz deprawatorami, którzy wchodzili do szkół pod pozorem lekcji o “dojrzewaniu” i “tolerancji”. Zebraliśmy kilkaset tysięcy podpisów pod obywatelskimi inicjatywami ustawodawczymi “Stop pedofilii”, których celem było wprowadzenie karalności za namawianie dzieci do aktywności seksualnych.
Gdy nasza Fundacja, szereg innych organizacji oraz wielu rodziców zmobilizowanych do działania przez nasze kampanie, walczyło w całej Polsce z deprawatorami, sprzeciw polityków rządzących wobec demoralizacji i depopulacji narodu polskiego był wyłącznie werbalny. Nasze projekty “Stop pedofilii”, poparte przez setki tysięcy Polaków, zostały zamrożone w Sejmie (równolegle wszystkie nasze projekty “Stop aborcji” zostały odrzucone). Zabrakło woli politycznej do tego, aby podjąć realne działania w obronie polskich rodzin.
Teraz demoralizacja coraz bardziej się nasila. Podobne standardy, które obowiązują w polskojęzycznych mediach zarządzanych przez niemieckie koncerny, od niedawna obowiązują w szkołach. Rząd Tuska wprowadził do szkół “edukację seksualną” według niemieckich standardów pod nazwą “edukacji zdrowotnej”. Wedle statystyk, ok. 40% uczniów szkół podstawowych chodzi na te demoralizujące zajęcia.
Wpływowi politycy aktualnej prawicowej opozycji deklarują, że gdy wrócą do władzy po kolejnych wyborach, to “edukacja seksualna” w szkołach dalej będzie, tylko pod inną nazwą. Zapowiadają również, że aborcja dalej będzie legalna de facto na żądanie do końca ciąży. Programy wyborcze największych partii aspirujących do przejęcia władzy w Polsce w ogóle nie zawierają obietnic zmian w zakresie ochrony życia dzieci przed aborcją oraz powstrzymania deprawatorów seksualnych przed niszczeniem sumień dzieci poprzez szkoły, media oraz działania w przestrzeni publicznej takie jak “parady równości”.
Co w tej sytuacji trzeba robić?1) Dalej działać na rzecz wprowadzenia w Polsce dającego się egzekwować prawnego zakazu zachęcania dzieci do aktywności seksualnych oraz całkowitego zakazu aborcji. Najlepiej użyć do tego gotowych projektów “Stop pedofilii” oraz “Stop aborcji”, które mają poparcie milionów Polaków. Póki co po stronie większości polityków katolickiej prawicy brakuje woli do tego, aby takie rozwiązania przyjąć. Dlatego konieczna jest nieustanna presja.
2) Całkowicie usunąć ze szkół “edukację seksualną” pod jakąkolwiek nazwą i postacią.
3) Przebudzić świadomość rodziców na temat deprawacji, ideologizacji i zgorszenia ich dzieci dokonującego się za pomocą mediów i ekranów smartfonów, przed którymi polska młodzież spędza nawet do 8 godzin dziennie. Warto przypomnieć, że blisko 25% nastoletnich chłopców w Polsce jest już uzależnionych od regularnego oglądania pornografii. Trzeba ratować przed tym dzieci i młodzież!
4) Zmobilizować rodziców do przejęcia osobistej odpowiedzialności za wychowanie własnych dzieci.
5) Modlić się publicznie o odnowę moralną Polski i Polaków.
Powyższe punkty to długofalowy plan na ocalenie naszego narodu. Do jego realizacji konieczne jest zaangażowanie i pozyskanie wielu wolontariuszy oraz stała pomoc darczyńców. Nasza Fundacja pomimo prześladowań i represji, jakie na nas spadają, chce walczyć dalej. Zwycięstwo nad deprawatorami i aborcjonistami jest możliwe. Musimy tylko prowadzić konsekwentne, regularne działania u podstaw.
Organizacja kolejnych akcji ulicznych, wystaw, kampanii billboardowych, przejazdów furgonetek, szkolenie wolontariuszy, działania w internecie, ochrona prawna – to wszystko jest dla nas dużym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym. Na ten miesiąc zaplanowaliśmy kilkadziesiąt akcji w całej Polsce (harmonogram na naszej stronie). Jak już też informowaliśmy, tylko w październiku sam koszt obrony prawnej naszych wolontariuszy przed sądami to ponad 10 000 zł. Na dalszą walkę w najbliższym czasie potrzebujemy Pańskiego wsparcia. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, aby umożliwić nam prowadzenie dalszej walki w przestrzeni publicznej, kształtować świadomość i docierać z prawdą do kolejnych Polaków. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku,
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Nowy przedmiot w szkołach okazał się totalnym fiaskiem. Zajęcia z „Edukacji zdrowotnej” – reklamowane przez minister Barbarę Nowacką jako „niezbędne dla dobrostanu uczniów” – świecą pustkami. W wielu szkołach w całej Polsce na lekcje nie zapisał się ani jeden uczeń. To nie przypadek, lecz wyraźny znak sprzeciwu wobec ideologicznej indoktrynacji pod przykrywką troski o zdrowie.
Fatalna frekwencja – rodzice powiedzieli „dość”
Dane płynące z miast w całej Polsce są miażdżące.
· W Szczecinie na zajęcia uczęszcza zaledwie 12 procent licealistów, w technikach – 7 procent.
· W Radomiu – 12 procent.
· W powiatach tatrzańskim i nowotarskim aż 98 procent uczniów zrezygnowało z uczestnictwa.
· W Warszawie – 86 procent, w Rzeszowie – 81 procent, w Kielcach – 77 procent, a w Olsztynie – 72 procent.
To nie są pojedyncze przypadki. To masowy bunt rodziców, którzy nie pozwolą, by ich dzieci uczono treści sprzecznych z moralnością katolicką i zdrowym rozsądkiem.
Ministerstwo milczy, bo dane są kompromitujące
Minister Barbara Nowacka zapowiedziała, że oficjalne dane o frekwencji zostaną ujawnione 10 października. Tymczasem – cisza.
Zamiast transparentności pojawiły się wymówki o „pogłębianiu analizy” i „braku obowiązku szkół do przekazania informacji”. W rzeczywistości wszystko wskazuje na jedno: frekwencja jest katastrofalna, a ministerstwo próbuje ukryć skalę porażki.
Jeszcze bardziej szokujące jest to, że Nowacka uhonorowała medalami osoby odpowiedzialne za opracowanie programu, który okazał się totalnym fiaskiem. To jakby nagradzać architektów budynku, który właśnie runął.
Dlaczego rodzice odrzucili „Edukację zdrowotną”?
Rodzice dobrze wiedzą, że pod pozorem rozmów o „zdrowiu psychicznym” kryje się ideologia gender – wizja człowieka, który „może wybrać sobie płeć” i zrywa więź z Bożym porządkiem.
Program nie ma podręczników, nie ma jasno określonych treści, a nauczyciele nie potrzebują żadnych kwalifikacji. To nie edukacja – to eksperyment na dzieciach.
Zamiast prawdy o rodzinie, wierności i czystości, dzieci mają słuchać o „orientacjach psychoseksualnych” i „tożsamości płciowej”. Nic dziwnego, że rodzice masowo wypisują swoje dzieci z tych zajęć.
Rodzice wygrywają bitwę, ale wojna trwa
To pierwsze zwycięstwo rodziców – ale nie koniec walki.
Ministerstwo nie zamierza się poddać. Już dziś pojawiają się głosy, że „edukacja zdrowotna” ma być obowiązkowa od przyszłego roku.
Dlatego każdy katolik, każdy rodzic, każdy nauczyciel musi pozostać czujny. To właśnie rodzina wierna Chrystusowi jest dziś bastionem w obronie niewinności dzieci.
Zamiast indoktrynacji – prawda i Boży porządek
Zamiast pustych ideologii, polskie szkoły potrzebują prawdziwej edukacji opartej na fundamentach chrześcijańskich – o wierności, małżeństwie, rodzinie, skromności i szacunku do życia. To nie państwo, ale rodzice mają prawo i obowiązek wychowywać swoje dzieci zgodnie z wiarą.
Dlatego nasza kampania Polska Katolicka, nie laicka będzie nadal demaskować programy, które próbują podważać Boży porządek w wychowaniu.
Wezwani do działania
To, co wydarzyło się w szkołach, pokazuje jedno – Polacy nie dali się zwieść. Ale zwycięstwo trzeba obronić. Wzywamy wszystkich rodziców, by nie ustępowali ani na krok.
Rodzice w całej Polsce odnieśli pierwsze zwycięstwo. Z zajęć „Edukacji zdrowotnej” zrezygnowało aż 86 procent uczniów szkół ponadpodstawowych w Warszawie, 92 procent we Wrocławiu i ponad połowa dzieci w szkołach podstawowych. To jasny sygnał: Polacy nie chcą deprawacji swoich dzieci pod pozorem troski o zdrowie. Ale to dopiero początek walki.
Nowy przedmiot – stary plan: wychować „człowieka bez Boga” Od września 2025 roku w polskich szkołach pojawił się nowy przedmiot – Edukacja zdrowotna. Oficjalnie miał pomóc uczniom „dbać o zdrowie psychiczne i fizyczne”. W praktyce stał się kolejną próbą wprowadzenia do szkół ideologii gender – tej samej, która odrzuca Boży porządek i wmawia dzieciom, że mogą „wybrać” sobie „płeć”.
W podstawie programowej znalazły się treści o „tożsamości płciowej” i „orientacjach psychoseksualnych”, a małżeństwo, rodzina i wierność zostały zepchnięte na margines. Minister Barbara Nowacka, odpowiedzialna za wprowadzenie tego przedmiotu, nazwała krytyków programu „porno lobby”. W ten sposób rząd otwarcie wystąpił przeciwko rodzicom, którzy chcą chronić niewinność swoich dzieci. Ale rodzice odpowiedzieli stanowczo: NIE!
Masowy sprzeciw – triumf rodziców i obrońców rodziny Z danych miast wynika, że większość uczniów została wypisana z zajęć. W Warszawie – 86 procent uczniów szkół średnich, we Wrocławiu – 92 procent, w Krakowie – 66 procent, a w Gdańsku – 68 procent.
To prawdziwy głos sumienia narodu. Polska nie chce wychowywać pokolenia bez Boga, bez zasad, bez skromności. Tysiące rodziców podpisało naszą petycję „To przewrotne! Kamień młyński dla Ministerstwa Edukacji” – aż 15 268 osób zaapelowało do premiera Donalda Tuska o obronę prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z moralnością katolicką.
Jak przypomina Ewangelia:
„Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.” (Mt 18, 6)
Słowa Chrystusa są ostrzeżeniem dla każdego, kto z premedytacją niszczy niewinność dziecka.
Walka o dusze dzieci – nie tylko o program nauczania To, co dzieje się dziś w polskich szkołach, nie jest przypadkiem. Ideolodzy gender dobrze wiedzą, że kto wychowa dzieci, ten zdobędzie przyszłość narodu. Dlatego chcą zastąpić prawdę o człowieku – wizją człowieka oderwanego od Boga, stworzonego na obraz swoich grzesznych pragnień.
Ta walka nie toczy się tylko o program szkolny. To walka o dusze dzieci, o ich wiarę, o ich przyszłość.
Jak pisał Ojciec Święty Jan Paweł II: „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę.” Dlatego tak bardzo nienawidzą jej ci, którzy chcą zbudować świat bez Boga.
Dlaczego rodzice mają rację Katolicka nauka jasno uczy, że wychowanie seksualne jest obowiązkiem i przywilejem rodziców, a nie państwa. To matka i ojciec najlepiej wiedzą, kiedy i jak rozmawiać z dzieckiem o jego rozwoju. Publiczne omawianie intymnych tematów w klasie prowadzi do wstydu, zamieszania i deprawacji. Nawet najlepiej przygotowany nauczyciel nie może zastąpić rodzicielskiej mądrości i czułości.
Tymczasem w nowym programie „Edukacji zdrowotnej”:
· nauczyciele nie muszą mieć żadnych kwalifikacji,
· brakuje podręczników i programów, więc każdy może mówić, co chce,
· rodzice nie mają kontroli nad treściami przekazywanymi dzieciom.
· To nie edukacja. To eksperyment społeczny na dzieciach.
Niepokój wśród nauczycieli Wielu dyrektorów i pedagogów nie kryje obaw. „Wiem, że ten program to zły kierunek, ale nie mam narzędzi, by się sprzeciwić” – mówią w rozmowach z nami nauczyciele. I właśnie dlatego przygotowaliśmy pomoc, która pozwala im stanąć po stronie prawdy i chronić dzieci przed indoktrynacją.
Nasza odpowiedź: prawda i działanie W kampanii Polska Katolicka, nie laicka nie ograniczamy się do słów. Działamy. Publikujemy książkę „Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku” – solidne opracowanie, które ujawnia, jak ideologia gender niszczy dzieci i rodziny. Setki egzemplarzy już trafiły do szkół i parafii w całej Polsce.
Rozpowszechniamy petycję „Kamień młyński dla Ministerstwa Edukacji”, w której rodzice mogą wyrazić swój sprzeciw wobec deprawacji dzieci.
Informujemy społeczeństwo – poprzez artykuły, świadectwa rodziców i analizy ekspertów, które pomagają zrozumieć duchowy wymiar tej walki.
Duchowy wymiar bitwy To, co widzimy, to nie tylko polityka. To walka duchowa. To starcie prawdy z kłamstwem, światła z ciemnością. To powtórka z Edenu, gdzie wąż szepcze: „będziecie jak bogowie”. Ideologia gender jest niczym innym jak odrzuceniem Bożego porządku i próbą stworzenia człowieka na nowo – bez Boga.
Ale Bóg nie zostawia swoich dzieci. Tak jak w historii Kościoła, tak i dziś to właśnie rodziny wierne Chrystusowi stają się bastionami światła.
Zwycięstwo jest możliwe Pierwsze zwycięstwo już się dokonało – rodzice odrzucili „Edukację zdrowotną”. Ale musimy być czujni. Ministerstwo nie zrezygnowało z planów. Dlatego każdy katolik, każdy rodzic, każdy nauczyciel powinien dziś stanąć w obronie dzieci. Nie tylko dla dobra swoich synów i córek, ale dla przyszłości Polski.
W warszawskich szkołach ponadpodstawowych ponad 86 proc. uczniów zostało wypisanych z edukacji zdrowotnej. W szkołach podstawowych jest to 57 proc. uczniów – tak wynika z danych przekazanych przez stołeczny ratusz.
Z danych ze szkół prowadzonych przez m.st. Warszawę dotyczących “edukacji zdrowotnej” wynika, że w szkołach podstawowych ok. 43 proc. uczniów uczęszcza na zajęcia z edukacji zdrowotnej, a około 57 proc. uczniów zostało z niej wypisanych.
Natomiast w szkołach ponadpodstawowych na przedmiot ten uczęszcza ok. 14 proc. uczniów. Około 86 proc. uczniów zostało z niego wypisanych.
– Uważamy, że generalnie, jak na pierwszy, próbny rok z nowym przedmiotem, jest nieźle. Powodu do satysfakcji nie ma, jeśli chodzi o szkoły ponadpodstawowe, ale z drugiej strony mówimy o przedmiocie nieobowiązkowym – przekazała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska, odpowiedzialna m.in. za edukację.
Przypomniała, że w szkołach ponadpodstawowych na przedmioty nieobowiązkowe, takie, jak religia czy etyka również chodzi niewielki odsetek uczniów.
– Pojedyncze przypadki konkretnych szkół pokazują, że w dużej mierze zainteresowanie przedmiotem i frekwencja będą zależały od dyrekcji szkoły, od nauczycieli. Liczę na to, że po bliższym zapoznaniu się rodziców z materiałem, jaki obejmuje edukacja zdrowotna, po tym, jak pojawi się podręcznik, z roku na rok będzie więcej chętnych – dodała.
“Edukacja zdrowotna” to przedmiot, który od 1 września zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. W tym roku jest nieobowiązkowa. Rodzice, którzy nie chcieli, by ich dzieci uczestniczyły w zajęciach z edukacji zdrowotnej, musieli złożyć do 25 września pisemną rezygnację dyrektorowi szkoły. Uczniowie pełnoletni musieli ją złożyć sami.
Dotarliśmy do pisma, jakie Ministerstwo Edukacji Narodowej poprzez sieć podległych sobie kuratoriów kieruje do szkół.
Oto treść pisma:
Szanowni Państwo Dyrektorzy, w związku z wprowadzeniem od dnia 1 września 2025 r. w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych przedmiotu Edukacja Zdrowotna, w załączeniu przekazuję przygotowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej materiały informacyjne w formie elektronicznej (ulotka oraz plakat) dotyczące niniejszego przedmiotu. Zachęcam do wykorzystanie otrzymanych materiałów w trakcie spotkań informacyjnych nt. przedmiotu edukacja zdrowotna z rodzicami. Przypominam również, że na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej, a także stronie Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej, znajdą Państwo obszerne i rzetelne materiały dotyczące ww. przedmiotu, które mogą okazać się pomocne i dodatkowo wesprzeć merytorycznie Państwa komunikację z rodzicami. Dziękuję za dotychczasową współpracę i zaangażowanie we wspólne działania wspierające edukację dzieci i młodzieży.
Powyższy list jest potwierdzeniem tego, co pisałam w poprzednich moich mailach do Pana: to nie przypadek, że szkoły angażują się w kampanię ZA edukacją zdrowotną. To zorganizowana akcja sterowana centralnie z MEN i narzucana szkołom, by wywierały presję na rodziców i samych uczniów.
Wciąż dostajemy sygnały o dzieciach, które zmuszono do uczestnictwa w lekcjach, z których uprzednio zwolnili je już swoim oświadczeniem rodzice.
W jednej ze szkół w rejonie Białegostoku dzieci musiały siedzieć z resztą klasy na edukacji zdrowotnej, a nauczyciel pozwolił im jedynie „zająć się sobą i nie uważać”.
W innej szkole – podstawówce na Górnym Śląsku – pomimo wcześniej złożonych rezygnacji, powiedziano uczniom VII klasy, że do 25 września i tak mają chodzić na zajęcia i mogą na nie nie przyjść dopiero po tym terminie. Tymczasem na samych zajęciach nauczyciel poddawał ostracyzmowi te dzieci, które rodzice wypisali z zajęć. I mówił, że powinny przekonywać rodziców, aby zmienili swoją decyzję.
A to tylko niektóre przykłady.
Ofiary tych nadużyć znajdują się obecnie pod opieką Fundacji i otrzymały fachową poradę oraz ofertę pójścia ze sprawą do sądu.
Fundacja Życie i Rodzina postanowiła sprawdzić, jakie są koszty kampanii propagandowej prowadzonej przez ministerstwo Barbary Nowackiej. Stoimy na stanowisku, że przejrzystość działania instytucji publicznych wymaga tego, aby obywatele wiedzieli, w jaki sposób instytucje te gospodarują pieniędzmi podatnika.
To także Pańskie pieniądze – odebrane pod przymusem w postaci podatków – są właśnie używane, aby reklamować przedmiot, który ma na celu systemową demoralizację polskich dzieci.
Wystosowaliśmy zatem do MEN pytania o koszty m.in.:
– przygotowania materiałów wizualnych, druku tychże materiałów i ich rozsyłki,
– sporządzenia i postprodukcji nagrań video, przygotowania infografik,
– ewentualnego wykupu powierzchni reklamowej, czasu antenowego, opłacenia reklam w Internecie i postów sponsorowanych na portalach społecznościowych,
– współpracy płatnej z influencerami, youtuberami, liderami opinii publicznej,
– zaprojektowania i prowadzenia stron internetowych, które służą kampanii pro-EZ.
Tymczasem przypominam, że już tylko przez tydzień można złożyć rezygnację z zajęć edukacji zdrowotnej. Teraz rodzice i uczniowie słyszą, że przedmiot będzie służył zdrowiu. Po 25 września, gdy już nie będzie można zrezygnować z zajęć, może się okazać, że nauczyciele będą jednak realizować program założony przez MEN: seksualizację nieletnich, tresurę pod wytyczne WHO, propagandę klimatyzmu, ideologię LGBT i inne lewackie obsesje.
PS – Wszystkie działania, które obecnie podejmuje Fundacja, są możliwe dzięki naszym Przyjaciołom – jak Pan, którzy pomagają finansowo i modlitewnie – za obie formy wsparcia z serca Panu dziękuję.
Już za 11 dni edukacja zdrowotna będzie obowiązkowa dla każdego dziecka, którego rodzice nie złożą rezygnacji z zajęć. A wielu wciąż nie złożyło…
Jednocześnie coraz więcej osób wiesza banery w swoich miejscowościach i przestrzega przed przedmiotem Barbary Nowackiej. Ludzie widzą banery, zaczynają pytać i dostają szansę, by podjąć dobrą decyzję.
Fundacja Życie i Rodzina działa na najwyższych obrotach: udzielamy setek porad odnośnie składania rezygnacji z EZ, odbieramy telefony po kilkanaście godzin na dobę. Okazuje się, że szkoły robią ludziom mnóstwo problemów i często musimy kierować indywidualne sprawy do naszego zespołu prawnego. Oprócz tego drukujemy i wysyłamy – plakaty, materiały informacyjne, druki.
Oddolne działania to obecnie jedyna droga, aby dotrzeć na masową skalę do ludzi i dać im do myślenia. Dlatego cieszę się, że w ostatnim czasie z centrum logistyki Fundacji wyszło kilkaset przesyłek do Dobrych Ludzi w całej Polsce. Te banery już wiszą i ostrzegają rodziców i pełnoletnich uczniów.
Szanowny Panie,
Działamy dzień i noc, ale muszę Panu powiedzieć szczerze: koszt tej kampanii szybuje w górę. Każdy baner, przesyłka, porada prawna – to realne wydatki, które codziennie rosną.
Nie mamy rządowych ani unijnych dotacji. Wszystko, co robimy, dzieje się tylko dzięki ludziom takim jak Pan.
Przed kilkoma dniami pisałam, że do sfinansowania kampanii brakuje 19500 złotych. Dziś – dzięki Dobrym Ludziom brak już tylko 7200 złotych.
Jednak te 7200 to także pieniądze, które muszę pozyskać na pokrycie kosztów.
Potrzebuję znaleźć 72 osoby, które wpłacą po 100 złotych. Czy może Pan być jedną z nich?
Bardzo proszę o wpłatę 100 złotych na numer konta:
Fundacja Życie i Rodzina
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
Kod SWIFT dla przelewów transgranicznych: BIGBPLPW
Wpłaty można też dokonać Blikiem, kartą lub przelewem online:
Jesteśmy na ostatniej prostej, by przekonać rodziców do zabierania dzieci z edukacji zdrowotnej. Po 25 września te same osoby, które dziś uspokajają, że w programie nie ma nic złego, zaczną ten demoralizujący program realizować – bez żadnych skrupułów, bo nie będzie już można wypisać dziecka z EZ.
PS – Jeszcze raz bardzo proszę o pomoc w sfinansowaniu akcji. Trwa wyścig z czasem, a sytuacja już dawno nie była tak poważna…
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Każde dziecko w Polsce spędza w szkole wiele godzin każdego dnia. To tam kształtuje się jego sposób myślenia, jego wartości, jego obraz świata. Dlatego szkoła powinna być bezpieczną przystanią – miejscem, gdzie dzieci uczą się prawdy, historii i nauk ścisłych. Niestety, coraz częściej staje się areną perwersyjnych eksperymentów.
Edukacja zdrowotna – troska czy deprawacja? Ministerstwo Edukacji ogłosiło, że od 1 września 2025 r. w szkołach pojawi się nowy przedmiot: Edukacja zdrowotna. Początkowo planowano, aby był obowiązkowy i zastąpił dobrze znane „Wychowanie do życia w rodzinie”. Pod presją protestów rodziców i nauczycieli przedmiot pozostanie dobrowolny, ale – jak przyznała minister Barbara Nowacka – jego odbiór ma być poddany ocenie. Temat więc powróci.
W podstawie programowej znalazły się m.in. treści dotyczące „orientacji psychoseksualnej”, „tożsamości płciowej” czy metod antykoncepcji, a małżeństwo i rodzina zostały zmarginalizowane.
Konferencja Episkopatu Polski w swoim liście pasterskim ostrzega wiernych:
„Tematyka seksualności w ramach Edukacji zdrowotnej jest oderwana od kontekstu małżeństwa i rodziny. (…) Edukacja zdrowotna wprowadza do szkoły genderową koncepcję płci. (…) Otwiera w ten sposób drogę do tego, aby dziewczęta identyfikowały się jako chłopcy, a chłopcy identyfikowali się jako dziewczęta” (List Prezydium KEP, 14.05.2025). To nie tylko sprzeczność z nauczaniem Kościoła, ale także z polskim prawem, które chroni rodzinę i jednoznacznie przyjmuje istnienie dwóch płci – męskiej i żeńskiej.
Duchowy wymiar walki
Nie chodzi tu wyłącznie o programy edukacyjne. To walka o dusze dzieci.
Ideolodzy gender chcą zasiąść na tronie Boga i stworzyć nowego człowieka na swój obraz. Człowieka bez osobowości, bez pojęcia o rzeczywistości, bez korzeni w rodzinie.
To mocne słowa, ale dobrze oddają duchową stawkę, o którą toczy się spór. Rodzina – fundament cywilizacji chrześcijańskiej – staje się dziś celem ataku, a najmłodsi stają się pierwszymi ofiarami eksperymentów społecznych.
Nasz Pan Jezus Chrystus ostrzegał:
„Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18, 6).
Głos rodziców i nauczycieli
Wielu rodziców i dyrektorów szkół staje dziś wobec potężnej presji. Jak wielu dyrektorów szkolnych placówek myśli sobie w tym momencie:
„Wiem, że ten nowy program edukacji zdrowotnej to niebezpieczna droga. Ale jak mam się sprzeciwić, skoro brakuje mi materiałów i podstaw naukowych, które mogę przedstawić kuratorium czy rodzicom?”.
Ten brak wsparcia jest szczególnie dramatyczny, gdy dzieci stają wobec nachalnej propagandy. Dlatego tak potrzebne są solidne materiały edukacyjne, które pomogą nauczycielom i rodzicom bronić prawdy.
Nasze działania w obronie dzieci
Świadomi tych zagrożeń, podejmujemy konkretne działania, aby chronić niewinność dzieci:
Publikujemy i rozpowszechniamy książkę„Teoria gender: różnorodność czy totalitaryzm XXI wieku?”. To obszerne, rzetelne opracowanie z faktami i badaniami, które daje rodzicom, nauczycielom i dyrektorom narzędzie w walce z indoktrynacją.
Rozsyłamy tysiące egzemplarzy tej publikacji do sympatyków naszej kampanii, aby nie byli bezbronni wobec genderowej rewolucji.
[zamów swój egzemplarz książki]
Rozpowszechniamy petycję, która dają rodzicom możliwość wyrażenia sprzeciwu wobec narzucania ideologii gender pod pozorem „nowoczesnej edukacji”.
Uświadamiamy społeczeństwo, publikując artykuły, analizy i świadectwa rodziców zaniepokojonych o przyszłość swoich dzieci.
Nie możemy milczeć
Historia pokazuje, że jeśli raz pozwoli się na wprowadzenie deprawacyjnych treści do szkół, później trudno je stamtąd usunąć. W Niemczech dzieci w wieku 9–10 lat musiały uczestniczyć w zajęciach, podczas których akty homoseksualne przedstawiano jako coś normalnego. W Polsce, dzięki determinacji rodziców, udało się na razie powstrzymać obowiązkowe „lekcje zdrowotne”. Ale to dopiero początek.Dlatego – jak podkreśla Episkopat – przyszłość dzieci jest w rękach rodziców. A my chcemy być ich sprzymierzeńcami w tej walce, dostarczając im argumentów, materiałów i wsparcia duchowego.
Nie możemy się biernie przyglądać. To, co wchodzi dziś do szkół, zaważy na przyszłości polskich rodzin, a tym samym – na przyszłości naszego narodu.
Powiem to wprost: sytuacja z edukacją zdrowotną jest bardzo poważna. W ostatnim czasie w szkołach – z odgórnej inspiracji i nakazu – ma miejsce szantaż i presja na rodziców i na dzieci, aby jak najwięcej uczniów pozostało na lekcjach EZ.
Szkoły:
– utrudniają składanie rezygnacji z zajęć (bezprawnie ograniczają termin i/lub formę rezygnacji),
– zmuszają dzieci do uczestnictwa w zajęciach przed 25 września,
– dezinformują rodziców co do programu zajęć, ukrywają prawdziwe cele nowych lekcji,
– szantażują, że nieuczęszczanie na EZ obniży ocenę z biologii, wf-u lub zachowania.
Tym bezprawnym działaniom odpór może dać tylko zorganizowany wysiłek społeczny. Oddolny ruch Dobrych Ludzi budzi się na naszych oczach.
Co jest kluczowe? Informacja. Bo większości ludzi wciąż brakuje wiedzy o tym, czym grozi posłanie dziecka na lekcje autorstwa Barbary Nowackiej i jej pomocników.
W telewizji słyszą lewicowo-liberalne kłamstwa.
W szkole dostają materiały propagandowe rządu, gdzie uspokaja się ich, ze wszystko będzie dobrze, byle tylko nie zabrali swoich dzieci z EZ.
Usypia się ich czujność.
A szkody będą nieodwracalne.
Co pozostaje Dobrym Ludziom, którzy chcą ostrzegać przed EZ?
Działanie bezpośrednie. Czyli ulica. To już się dzieje.
Przez ostatnie 6 dni Fundacja została zasypana zgłoszeniami od osób, które chcą rozwiesić banery informacyjne o EZ. Łącznie mam teraz zamówienia na niemal 400 sztuk, a pierwsza partia już powędrowała do zamawiających. Nasz dział logistyki jest zwarty i gotowy, aby wysłać kolejne banery, ale wszystko jest zablokowane z uwagi na koszty. I muszę prosić o pomoc finansową.
Moja prośba jest tym pilniejsza, że zostało mniej niż 3 tygodnie, aby przekonać ludzi do składania rezygnacji z edukacji zdrowotnej.
Bez owijania w bawełnę: cena jednego baneru wraz z przesyłką to 92 złote. W tej chwili muszę pokryć koszty 212 banerów, czyli zebrać 19500 złotych.
Sprawa jest pilna i naprawdę na teraz. Termin na rezygnację z EZ nieuchronnie się zbliża.
Czy może Pan pomóc pokonać tę przeszkodę finansową?
Czy może Pan wpłacić kwotę, o której wysokości sam Pan zdecyduje?Może to być np. 46 złotych (50% baneru), 92 złote (1 baner), 184 złote (2 banery).
Fundacja Życie i Rodzina
Numer konta:
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
Kod SWIFT: BIGBPLPW
Blik/płatności kartami/przelewy online pod linkiem:
Bardzo proszę właśnie Pana o szybką wpłatę, bo czas biegnie nieubłaganie. Proszę o hojność, bo musimy działać natychmiast. 25 września już niedługo, trzeba ostrzegać rodziców i ratować polskie dzieci.
Z góry dziękuję za szybką reakcję.
Z wyrazami szacunku, we wspólnym wysiłku ku dobru,
PS – Zostało 19 dni na intensyfikację działań, banery muszą zawisnąć natychmiast.
Wysyłka kurierem to 24/48 h, ale blokują nas koszty. Proszę o pomoc w tej sprawie.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Mieszkańcy Czarnego Dunajca nie chcą, by ich dzieci uczęszczały na lekcje z przedmiotu edukacja zdrowotna, chcą za to więcej lekcji religii. Na terenie gminy są szkoły, w których – jak ustaliliśmy – 100 proc. rodziców odmówiło udziału swoich dzieci w zajęciach z nowego przedmiotu. – Kuratorium oświaty poleciło nam przeprowadzi jeszcze raz rozmowy z rodzicami, przedstawić podstawę programową i jeszcze raz spytać o decyzję – mówi “Gazecie Krakowskiej” Iwona Wontorczyk, dyrektor Gminnego Zespołu Oświatowego w gm. Czarny Dunajec.
“Edukacja zdrowotna” to – po zmniejszonej do jednej godziny tygodniowo lekcjach religii – kolejny temat, który wzbudza ogromne emocje w Polsce.
Gdy tylko rząd zapowiedział jego wprowadzenie, rozpoczęła się dyskusja i protesty. Już w lutym 2025 roku rada gminy Czarny Dunajec przyjęła uchwałę, w której stanowczo sprzeciwiała się wówczas jeszcze planom Ministerstwo Edukacji Narodowej co do nowego programu.
– Stanowczo nie zgadzamy się na wprowadzenie do polskich szkół podstawy programowej do nowego przedmiotu edukacja zdrowotna. Projekt zawiera bardzo szkodliwe treści dla rozwoju i zasady będące systemową deprawacją dzieci i młodzieży – argumentowali radni.
Gdy ministerstwo zdecydowało, że przedmiot wejdzie do szkół – jako nieobowiązkowy – już w kwietniu wielu mieszkańców gminy zgłosiło się do szkół, do których uczęszczają ich dzieci z pismami, że ich dzieci nie będą uczestniczyły w tych zajęciach w roku szkolnym 2025/2026.
Edukacja zdrowotna: Tu 100 procent rodziców odmówiło
Taka sytuacja była w Szkole Podstawowej nr 2 w miejscowości Ciche.
– W kwietniu rodzice każdego dziecka wyrazili swoją dezaprobatę. Każdy z nich przyniósł do szkoły pismo, w którym nie zgadzają się na takie lekcje. Poproszono mnie, bym te pisma wysłała do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Spakowałam więc wszystkie pisma i wysłałam. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi – mówi nam Maria Domagała, dyrektorka szkoły.
Iwona Wontorczyk z Gminnego Zespołu Oświatowego gminy Czarny Dunajec dodaje, że już w czerwcu były sygnały, że bardzo wielu rodziców – nie tylko z miejscowości Ciche – jest przeciwnych udziałowi ich dzieci w zajęciach z przedmiotu edukacja zdrowotna.
– Są szkoły, w których wszyscy rodzice zadeklarowali, że nie poślą swoich dzieci na te zajęcia. Zdarzają się klasy, gdzie w lekcjach będą uczestniczyć jedno lub dwoje dzieci. 100 proc. rezygnacji jest w szkołach w Cichem, Podszklu, Podczerwonem. Rodzice dzieci ze szkół katolickich również zadeklarowali, że nie poślą dzieci na te zajęcia – mówi Iwona Wontorczyk.
Jak zaznacza szefowa Gminnego Zespołu Oświatowego, Kuratorium Oświaty nakazało organom prowadzącym przeprowadzenie jeszcze spotkać z rodzicami, przedstawienie podstawy programowej nowego przedmiotu i ponowne spytanie rodziców o decyzję.
– Takie spotkania z rodzicami już są organizowane przez dyrektorów. Zależy nam na tym, by rodzice mieli rzetelną wiedzę, by sami mogli zdecydować. Decyzje co do uczestnictwa uczniów w tych zajęciach rodzice powinni przedstawić do 25 września. Wtedy będziemy znać właściwą statystykę co do edukacji zdrowotnej – mówi Iwona Wontorczyk.
Maria Domagała zaznacza, że już na początku września zaczęły do szkoły spływać pisma dot. braku zgody na uczestnictwo dzieci w tych zajęciach.
– Niektórzy rodzice już 1 września przyszli do szkoły z gotowymi pismami – dodaje.
Zajęcia z edukacji zdrowotnej – jako nieobowiązkowe – są planowane na pierwszej lub ostatniej lekcji. Dlatego jeśli dziecko nie będzie uczęszczało na zajęcia, albo przyjdzie do szkoły później, albo wróci do domu wcześniej.
Mieszkańcy gminy Czarny Dunajec mają jedno zdanie na temat zaplanowanych dodatkowych zajęć: “to systemowa seksualizacja małych dzieci”.
– Ja się nie zgadzam na to, by opowiadano mojej córce o związkach partnerskich. My mamy tutaj swoje poglądy, swoją wiarę. Nie ma mojej zgody na to, by urzędnicy z Warszawy decydowali o tym, jakie poglądy ma wyznawać moje dziecko. Chcę je wychować po swojemu, w wartościach, jakie ja wyznaję – mówi pan Andrzej, mieszkaniec Czarnego Dunajca.
Podhale to zagłębie polskiego konserwatyzmu. Na temat edukacji zdrowotnej górale mówią językiem prawicowych partii: wspominają o zamachu na tradycję, zaburzaniu obrazu rodziny.
– Ja nie zaglądam do sypialni innych, kto z kim żyje to jego sprawa. Ale od moich dzieci wara. Nie zgadzam się, by ktoś wciskał do głowy mojemu dziecku rzeczy, z którymi się nie zgadzam – słyszymy od Krzysztofa z Chochołowa.
Było to w ostatni wtorek w mieście w województwie pomorskim. Jedenastoletni Jaś (imię zmienione na prośbę rodziców) wyszedł z sali lekcyjnej pod pretekstem skorzystania z toalety. W szkolnej łazience wyjął telefon i zadzwonił do rodziców.
Zaalarmował ich, że właśnie zaczęła się lekcja edukacji zdrowotnej, a dyrektor i nauczyciel zmusili go do pójścia na zajęcia, choć wcześniej rodzice złożyli oświadczenie o rezygnacji z EZ. Jaś mówił półgłosem, aby nikt go nie podsłuchał, był zdenerwowany, szukał pomocy u mamy i taty.
Ojciec chłopca natychmiast wsiadł w samochód i pojechał do szkoły z interwencją, a matka skontaktowała się z Fundacją Życie i Rodzina z pytaniem, co robić. Szkoła złamała prawo, a dziecko zostało narażone na wysłuchiwanie treści, na które rodzice nie wyrazili zgody.
Ponadto placówka naraziła dziecko na znaczny stres w sytuacji, w której nigdy nie powinno się znaleźć. Jaś płakał, a nauczyciel edukacji zdrowotnej zawstydzał go przed całą klasą.
Fundacja udzieliła już rodzinie Jasia pierwszych instrukcji i przedstawiła możliwe opcje działania, w tym interwencji prawnej, którą zaoferowaliśmy. Pozostajemy w kontakcie z rodzicami chłopca, poinstruowaliśmy także, co na przyszłość robić w podobnej sytuacji.
Dyrekcja wspomnianej szkoły ubzdurała sobie, że rezygnację z edukacji zdrowotnej można złożyć dopiero we wrześniu i to dopiero po zebraniu, na którym zostanie rodzicom przedstawiony program nauczania przedmiotu. Do tego czasu wszystkie dzieci traktuje jako zapisane na EZ i nie mogą one opuścić zajęć. A kiedy ma być zebranie? W drugiej połowie miesiąca… Jaki to sprytny plan, by jak najwięcej uczniów zostało poddane lewackiemu praniu mózgu – chociaż przez pierwsze tygodnie roku szkolnego.
To nie jedyna niebezpieczna sytuacja, do jakiej doszło w ostatnich dniach w polskich szkołach.
Otrzymuję informacje, że niektóre placówki nie przyjmują rezygnacji w formie oświadczeń rodzicielskich. Twierdzą, że ważna rezygnacja może być złożona jedynie na dokumentach, które sami podsuną. Część szkół produkuje własne formularze, ale spotkałam się także z co najmniej kilkunastoma sygnałami, że dyrektorzy czekają na formularz z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Twierdzą, że tylko na arkuszach z MEN rezygnacja ma moc prawną. Na pytanie, kiedy ministerstwo dostarczy arkusze, padała odpowiedź: nie wiemy, pewnie przed 25 września. To próba złamania sumień rodziców i zmuszenia dzieci do uczestnictwa w demoralizujących lekcjach.
Poprosiłam zespół prawny Fundacji o dokładną analizę przepisów i dzielę się z Panem następującymi informacjami:
– Dyrektorzy nie mają prawa wymagać złożenia rezygnacji z EZ wyłącznie na formularzu, który sami stworzą. Brak jest podstawy prawnej dla takiej praktyki.
– Tym bardziej nie mają prawa nakazywać, aby czekać na formularze, które miałoby wyprodukować ministerstwo lub kuratorium oświaty.
– Nie istnieje żaden akt prawny, który by zawierał wzornik rezygnacji z edukacji zdrowotnej. Przepisy nakazują jedynie złożyć oświadczenie w formie pisemnej – rodzice za uczniów niepełnoletnich, uczniowie pełnoletni osobiście.
– Rozporządzenie MEN mówi o terminie granicznym 25 września 2025 r., jednak nie podaje początku terminu. Rezygnacje złożone przed 1 września są skuteczne. Można je ponowić po rozpoczęciu roku, ale nie jest to niezbędne.
– Szkoła nie może odmówić przyjęcia rezygnacji. Dyrektor szkoły jest organem administracji publicznej i jako taki nie może odmówić przyjęcia żadnego pisma. Ma je przyjąć, odnotować w dzienniku korespondencji i poświadczyć wpływ na kopii. Jeśli pracownik sekretariatu uporczywie odmawia przyjęcia pisma, można wysłać je listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Najlepiej poprosić potem o poświadczenie, że takie pismo wpłynęło pocztą.
– W razie problemów dobrze jest zgłosić sprawę do organu prowadzącego szkołę (wójt, burmistrz, prezydent miasta itp.).
Wprowadzając na siłę edukację zdrowotną Barbara Nowacka twierdzi, że chce nauczyć dzieci, jak obronić się przed niekorzystnymi zjawiskami. Wymienia m.in. tzw. grooming. Ten neologizm oznacza działania podejmowane w celu pozyskania dziecka, nawiązania z nim relacji, aby następnie wykorzystać dziecko (najczęściej seksualnie).
To, co wydarzyło się w szkole na Pomorzu, to był właśnie grooming połączony z wykorzystaniem relacji podległości uczeń – nauczyciel.
Mały Jaś obronił się przed wykorzystaniem bo miał zaufanie do rodziców i u nich szukał wsparcia. Bo to najbliższa rodzina jest dla dziecka źródłem bezpieczeństwa, a nie nauczyciel z pasją instruujący dzieci o różnorodnościach seksualnych, tolerancji dla LGBT i aborcji.
W chwili obecnej MEN stosuje grooming systemowo wobec dzieci w szkołach, a także usypia czujność rodziców, aby tym łatwiej dostać dzieci do rąk – choćby na ten jeden rok – i następnie potraktować je treściami, które często wyczerpują definicję pornografii.
Nie dajmy niszczyć polskich dzieci.
Raz jeszcze podaję link do oświadczenia o rezygnacji z edukacji zdrowotnej:
PS – W ostatnich dniach do Fundacji zgłaszają się setki zaniepokojonych rodziców. Możemy im pomagać dzięki naszym Darczyńcom – dziękuję za każde wsparcie, jakiego Pan udziela w tym gorącym czasie.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM:
Chcę wysłać Panu przesyłkę. Proszę przeczytać ten e-mail do końca.
Minister Edukacji Narodowej Barbara Nowacka prowadzi wojnę przeciw uczniom i ich rodzicom. Ta wojna właśnie wchodzi w decydujący etap.
==========================
Już w poniedziałek zabrzmi pierwszy dzwonek, a wraz z początkiem nowego roku szkolnego do szkół wchodzi edukacja zdrowotna, która wbrew swojej nazwie nie jest dla zdrowia, ale realizuje interesy: rządu, wielkich korporacji, lobby LGBT, aborterów, globalistów i lewackiej międzynarodówki.
Ten przedmiot to oczko w głowie Barbary Nowackiej, dlatego wydała rodzicom wojnę.
Obecnie robi wszystko, aby zniechęcić do wypisywania dzieci z zajęć.
Sytuacja jest poważna. Jeśli rodzice się nie obudzą i pozwolą się przekonać, że “edukacja zdrowotna” jest dla zdrowia, jeśli zostawią dzieci na zajęciach – nawet „na próbę” – na ten jeden rok, w przyszłym roku edukacja zdrowotna stanie się przedmiotem obowiązkowym. I wtedy nie będzie już uspokajania, tylko odgórny przymus i jeszcze większe zradykalizowanie podstawy programowej.
Trzeba składać rezygnację z tych ideologicznych lekcji.
Czujność rodziców jest jednak usypiana przez pseudo-ekspertów związanych z rządem i ośrodkami lewicowego lobbingu.
Szanowny Panie,
Fundacja Życie i Rodzina przygotowała banery ostrzegające przed edukacją zdrowotną – wraz z kodem QR i adresem strony, gdzie można pobrać oświadczenie o rezygnacji z zajęć.
Chcę wysłać te banery każdej osobie, która może je rozwiesić – na płocie, drzewie, jakimkolwiek ogrodzeniu lub słupie. Mają one wymiary 1m x 1,5m i posiadają dziurki ułatwiające montaż za pomocą plastikowych zacisków lub zwykłego sznurka. Tak wyglądają banery:
Jeśli tylko ma Pan, gdzie powiesić taki baner, proszę o pilną informację na kontakt@RatujZycie.pl lub kliknięcie „odpowiedz” na niniejszy email. W treści wiadomości proszę podać:
– adres fizyczny, pod który ma przyjechać kurier (kod pocztowy, miejscowość, ulica, numer domu i mieszkania) lub numer paczkomatu InPost (np. WAW221AP, LOD307M itd.),
– koniecznie telefon kontaktowy i adres e-mail – tam przyjdą powiadomienia, że przesyłka czeka na odbiór.
Druk i wysyłka banerów jest po stronie Fundacji.
Tak wyglądają pierwsze banery, które rozwiesili już ludzie zatroskani o edukację dzieci:
PS – Fundacja Życie i Rodzina podejmuje znaczny wysiłek organizacyjny i finansowy związany z drukiem i wysyłką banerów, bo wiemy, że jest to obecnie najważniejsza sprawa w Polsce.
Czas na rezygnację z EZ jest tylko do 25 września, trzeba działaćnatychmiast.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Kolejne rządy III RP przyzwyczaiły nas do zaskakujących zmian w szkołach. W najbliższych latach zmian ma być jeszcze więcej i będą one jeszcze głębsze.
Wiąże się to z celowym i planowym procesem likwidacji państwa polskiego, aby wtłoczyć Polaków do federalnej Unii Europejskiej w charakterze niewolniczej siły roboczej.
W dniu 1 września 2025 r. zacznie się nauczanie dwóch nowych przedmiotów: Edukacja obywatelska i Edukacja zdrowotna. Ten pierwszy ma na celu zmienić naturalną tożsamość narodową polską w sztuczną unijną, a także przyzwyczaić polskie dzieci, że przez całe życie mają realizować interesy globalistów, a nie swoje. Edukacja obywatelska jest jednak obowiązkowa i póki co dzieci muszą uczęszczać.
Drugi natomiast przedmiot – Edukacja zdrowotna – w roku szkolnym 2025/2026 jest nieobowiązkowy, co oznacza, że rodzice mogą złożyć w sekretariacie szkoły stosowne oświadczenie i sprawić, że ich dzieci nie zostaną poddane pseudo-zdrowotnej indoktrynacji.
Skąd jednak tak zdecydowane słowa? Przecież rządowi specjaliści zapewniają, że to dla dobra dzieci, że wreszcie młodzi Polacy poznają prozdrowotną wiedzę, dowiedzą się o zagrożeniach, w tym medialnych i cyfrowych i jak im przeciwdziałać, poznają tajniki profilaktyki, zaznajomią się z najlepszymi sposobami odżywiania, zdrowym trybem życia, ochroną zdrowia psychicznego, budowaniem relacji, no i oczywiście z kwestiami dotyczącymi życia i zdrowia seksualnego. Jest to bowiem ważna sprawa, dlatego rząd musi zadbać, aby młodzi Polacy byli właściwie wyedukowani w tych kwestiach. Gdzie w tym problem, przecież przedmiot został bardzo starannie przygotowany przez najlepszych specjalistów, według najnowszej wiedzy naukowej. Ci, którzy krytykują przedmiot Edukacja zdrowotna, z pewnością nie czytali podstawy, nie znają się, są religijnymi fanatykami, sprzeciwiają się nauce i żądają powrotu zacofanego ciemnogrodu…
Tak głosi prorządowa propaganda.
Spróbuję wyjaśnić krytykę przedmiotu “Edukacja zdrowotna”. Powody są dwojakie – dotyczące nauczanych treści i samego założenia.
Większość komentatorów skupia się na treściach, więc i ja od nich zacznę. Wśród nich największą uwagę przykuła i emocje wzbudziła tzw. edukacja seksualna. Na tym tle toczyła się medialna bitwa, dzięki której przedmiot jest w nadchodzącym roku szkolnym nieprzymusowy. Mainstream rządowy, do spółki z Tomaszem Terlikowskim ogłosił, że dzięki tej wiedzy dzieci będą szczęśliwe jako dorośli, a wszystkich krytyków podsumował krótko, że to prymitywy, zaślepieńcy, oszołomy i religijni fanatycy.
Tymczasem staranna lektura szczegółów przedmiotu oraz jego źródeł szokuje. Źródłem edukacji seksualnej jest program WHO, ujęty w dokument „Standardy edukacji seksualnej dla Europy”, stworzony do spółki z Niemcami i ogłoszony w 2010 r.
Znajomość tych tekstów nie wystarcza jednak, aby zrozumieć, czym naprawdę jest edukacja seksualna. Trzeba pójść do źródeł, do poglądów i życiorysów twórców tej wiedzy. Okazuje się wówczas, kto stworzył edukację seksualną, która wlewa się do polskich szkół po tym, jak od 30 lat zalewa kraje Zachodu. Ci tzw. naukowcy, na których powołują się współcześni specjaliści prawie wszyscy byli dewiantami, zboczeńcami, degeneratami, przestępcami, najpodlejszymi kreaturami.
W charakterze przykładu można wspomnieć trzy nazwiska: Wilhelm Reich, Alfred Kinsey, Michel Foucault, było takich jednak dużo więcej. Tych ludzi bardzo interesowały wszelkie zboczenia i bardzo chcieli dobrać się do młodzieży i dzieci, pod hasłem badań naukowych, opieki, wsparcia psychicznego, rozwoju potencjału, edukacji. Zawsze jednak chodziło o gwałt niezaspokojonej chuci na niewinnej istocie. To nie tylko zaspokojenie seksualne, lecz także absolutna władza, dominacja i posiadanie.
Dewianci pseudonaukowi niewiele by jednak zdziałali, ich zboczone marzenia nie stałyby się obowiązkowym programem dla szkół, gdyby nie otrzymali wsparcia wielkiego kapitału. Dostali fundusze i możliwości działania na uczelniach w USA i Europie, a potem ich „dorobek” został wykorzystany do przeprowadzenia rewolucji seksualnej, najpierw na Zachodzie, potem na całym świecie. Przyczyna jest stara jak świat: władza. Globaliści wiedzą, jak zaburzyć życie narodów, aby były niewydolne gospodarczo, niezdolne do obrony, poddające się manipulacji, skolonizowane przez obce siły, okupowane politycznie, skłócone, podatne na propagandę. Zalać pornografią, podważyć normy moralne, zalać konsumpcją, zdemoralizować rozdawnictwem, zmolestować seksualnie. Zaburzeni ludzie to zaburzone rodziny, a w konsekwencji narody w kryzysie i upadające państwa. Na takie podłoże społeczne można z łatwością wprowadzić hordy obcych z dalekich stron, społeczeństwo nie będzie się bronić. To wszystko po to, aby nie było państw narodowych, tylko federalna Unia Europejska, używająca ludzi jako masową, najtańszą siłę roboczą.
Skorumpowane rządy podpisały umowy, wzięły granty i pozwoliły globalistom na wszystko, udając, że to dla dobra własnych narodów, rodzin i dzieci. W taki sposób edukacja seksualna wprowadzona została do szkół i wyparła normalne przedmioty nauczania. Tak realizuje się debilizacja świata zachodniego. W ramach tej edukacji dzieci dowiadują się o zboczeniach jako normalności, zachęcane są do wyrażania siebie i do praktycznych zastosowań wiedzy szkolnej. Normalność natomiast traktowana jest jako jedna z wielu możliwości, z którą jednak należy uważać, bo może szkodzić. Zepsucie moralne, rozpusta, zboczenia, dewiacje, czyli to wszystko, co szkoła zwalczała od swych początków, nagle stało się przez szkołę nauczane i wymagane. W Polsce mamy to dostać na razie od IV klasy szkoły podstawowej, ale w innych, bardziej „postępowych” krajach Zachodu wprowadza się zepsucie już od przedszkola. W taki sposób władza molestuje seksualnie dzieci za pomocą szkoły. Zbrodnia zyskała status niezbędnej wiedzy naukowej.
Dzieci od początku swojego rozwoju są celowo zaburzane, aby jak najszybciej wchodziły w praktyki seksualne, aby były otwarte na masturbację, prostytucję, zmiany orientacji i płci, otwarte relacje z różnorodnymi partnerami wszystkich płci i orientacji, by nie miały żadnych ograniczeń w korzystaniu z seksualności. W szczególności mają odrzucić takie ograniczenia, jak rodzina i prokreacja. Szczęśliwy człowiek przyszłości nie ma co prawda posiadać rodziny, własności i wpływu na władzę, ale ma się samorealizować w sferze seksualnej. Jedyne problemy, wskazywane przez edukację seksualną to stereotypy kulturowe i uprzedzenia, czyli normy moralne, które trzeba odrzucić. Małżeństwo jest wspominane w kontekście rozwodu, a ciąża traktowana jako zagrożenie na równi z HIV. Profilaktyka zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego polega na stosowaniu zabezpieczeń przed ciążą i chorobami za pomocą środków mechanicznych, chemicznych i hormonalnych. Dziewczęta informuje się, gdzie i jak mogą się dowiedzieć i skorzystać z usług antykoncepcji i aborcji. Podstawowy więc zarzut wobec nowego przedmiotu brzmi, że zwalcza rodzinę, moralność i prokreację, a promuje rozwiązłość, sterylizację i aborcję.
Jest to podawane jako wiedza szkolna dla dzieci, co oznacza dążenie do likwidacji narodu.
Zwolennicy “Edukacji zdrowotnej” twierdzą jednak, że to nie ma znaczenia, bo obejmuje tylko 8% podstawy programowej przedmiotu, a cała reszta to wiedza o zdrowiu, w tym dbałość o dobrostan psychiczny. Na to trzeba odpowiedzieć, że w ramach szkoły nie powinno być niczego, co deprawuje dzieci i młodzież, nawet więc 1% byłoby za dużo. Dobrostan psychiczny i tzw. wsparcie w kryzysach psychicznych w ramach zająć szkolnych najczęściej realizowane jest przez ludzi, którzy sami zmagają się z takimi problemami, a zarazem są ich współsprawcami u innych.
Dużo mówi się o problemach psychicznych młodzieży, ale nie wskazuje się przyczyn. Jedyny wniosek mainstreamu to jeszcze więcej specjalistów, jeszcze więcej terapii. Tymczasem wzrost tych problemów jest wprost proporcjonalny do przyrostu tzw. specjalistów i ich terapii. Nie należy mylić skutku z przyczyną – tzw. specjaliści i ich terapie nie są reakcją na problem, tylko źródłem problemu, jednym z kilku, o których ani ci specjaliści, ani politycy nie chcą mówić. Edukacja zdrowotna ma nastawić młodych ludzi w ten sposób, aby regularnie chodzili do tzw. specjalistów, którzy mają być dostępni w szkole zamiast tradycyjnych nauczycieli. To nie ma jednak nikomu w niczym pomóc, lecz uzależnić. Psychoterapia jest jednym z narzędzi sprawowania władzy, tym bardziej niebezpiecznej, bo niewidzialnej.
Poza uzależnieniem od psychoterapii młodzi ludzie mają nabrać nawyków przyjmowania wszystkich szczepionek, zalecanych lub nakazanych przez WHO. Szczepienie się ma być tak oczywiste, jak dziś antybiotyki. Coś ci dolega, albo nawet nic nie dolega, ale idź do specjalisty, on ci pomoże. Da ci leki, po których ujrzysz świat przez różowe okulary, i strzykawkę, dzięki której unikniesz zabójczej infekcji. Dzięki opiece, jaką roztoczy nad tobą władza, będziesz mógł żyć.
Zarzuty co do treści doprowadziły nas w końcu do najważniejszego zarzutu, ogólnie pomijanego, zarzutu co do samej koncepcji. Treści prozdrowotne, podawane w nowym przedmiocie nie są niczym nowym, istnieją od lat w innych przedmiotach. To, co dodano nowego, to zrównoważony rozwój, psychoterapie, seksualizację i uzależnienie od władzy. Nowe przedmioty nauczania, tak samo, jak przygotowywana wielka „reforma” edukacji idą konsekwentnie w stronę socjalizmu.
Jest to taki ustrój społeczny, w którym jednostka – człowiek nie dysponuje sobą, lecz w każdym aspekcie życia zależy od społeczności. Społeczność zaś jest prowadzona przez władzę w sposób absolutny. Władza zaś nie pochodzi z narodu ani nawet z kraju, lecz z zagranicy, z wielkich instytucji ponadnarodowych.
Taka oto władza chce decydować o wszystkim, co dotyczy ludzi: co jest dla nich dobre, co zdrowe, jak mają żyć, co jeść, gdzie mieszkać, co robić, gdzie pracować, kiedy i z kim uprawiać seks, kiedy, z kim i czy w ogóle mieć dzieci. Władza, która chce decydować za ludzi, jak mają żyć, zechce też decydować, jak długo mają żyć. I to jest ostateczny powód, dla którego należy wypisać dziecko z edukacji zdrowotnej, a potem zmienić władzę na narodową. Więcej przydatnej wiedzy znajdą państwo w publikacji „Poradnik świadomego narodu”.