Ks. prof. Piotr Roszak o PRAWDZIWYCH celach seks-rewolucji Nowackiej

Ks. prof. Piotr Roszak o PRAWDZIWYCH celach seks-rewolucji Nowackiej

https://pch24.pl/ks-prof-piotr-roszak-o-prawdziwych-celach-seks-rewolucji-nowackiej

(PCh24TV)

Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej…

Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.

———————————-

Księże profesorze, kiedyś kluczowa dla rewolucji była burżuazja; potem robotnicy; następnie kolejne grupy zawodowe, społeczne etc. Obecnie najważniejszą grupą dla rewolucji są… dzieci, które pod płaszczykiem „dbania o zdrowie” próbuje się zbałamucić i zdeprawować. Dlaczego właśnie dzieci? Rewolucja szuka kolejnego „neo-proletriatu”?

Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej… Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań. Nowi rewolucjoniści stwierdzili, że zmiana kształtu, gdy już coś zastygło, jest trudniejsza, dlatego trzeba kształtować u samego początku, zanim nabierze kształtu tożsamość, system moralny… czy postulaty zakazu spowiedzi nie wpisują się w tę logikę. Warto te wszystkie sprawy czytać w jednym kontekście.

Skąd u polskich władz tak wielka determinacja, żeby jak najszybciej wprowadzić do szkół edukację seksualną, nazywaną dla niepoznaki edukacją zdrowotną, w ramach której już od IV klasy dzieci będą nauczane, że masturbacja to norma medyczna, małżeństwo niczym znaczącym nie różni się od relacji homoseksualnych, a aborcja jest jednym ze zdrowotnych zabiegów?

Wynika z dobrze znanej zasady, że nikt nie kupi ewidentnego zła, ono musi być schowane, otoczone czymś wzbudzającym szacunek i niepowątpiewalną pozycją, trochę jak z gorzkim lekarstwem, które aby połknąć daje się czasami na łyżeczce z cukrem. Dlatego miesza się pewne tematy społecznie akceptowalne (nauka, zdrowie) z innymi, nie do przyjęcia. Dlatego taki nacisk na przejęcie najpierw instytucji światowych, medycznych, które pozwolą „znormalizować” pewne zachowania, zbudować tzw. wytyczne, dodać do ich opisów „medyczne”, rekomendowane – a zatem to proces uwiarygadniania rewolucji. Zawsze w historii o to dbano, trzeba wszystko dobrze opakować i przedstawić we właściwym świetle.

Cały wysiłek tej tzw. edukacji zdrowotnej jest na to skierowany, aby kojarzył się ze zdrowiem (kto będzie przecież pro-zdrowotny zrachowaniom?) oraz wyjętym z ram oceny moralnej, a jak już ma być dokonywana taka waloryzacja etyczna to z pozycji subiektywnych, które zawsze można zakwestionować.  Zajmowanie stanowiska moralnego przy ocenie zachowań – jako obiektywnie dobre lub złe, z samej materii czynu – traktowane bywa jako o zgrozo forma przemocy. Czy dziwi, że wtedy nawet Chrystus jest przedstawiany jako „przemocowiec” (a takie wydawano w Polsce książki całkiem niedawno!), bo mówi prawdę o człowieku, Bogu, świecie?

Ktoś nam niszczy świat, ale nie buldożerem, który wbija się w nasz dom, lecz wyjmuje cegłę za cegłą, aby runął cały budynek. To zaś oznacza likwidację punktów odniesienia – próba wymuszenia zgody moralnej na coś, co ma oswoić z niemoralnym zachowaniem. Wydaje mi się, że długo kultura i cywilizacja nie może żyć w takich chaosie aksjologicznym, gdzie podmienia się i modyfikuje prawo naturalne.

Oprócz wyżej wymienionych przykładów dzieci będą uczone również o naturalnym i równoprawnym charakterze wszelkich „orientacji seksualnych”, a także wielości równie naturalnych płci i o tym, że tylko od nich zależy, którą sobie wybiorą. Podobne przykłady podstawy programowej tzw. edukacji zdrowotnej można mnożyć i mnożyć. Zapytam brutalnie: czy nie mamy tu przypadkiem do czynienia z – jak to swego czasu powiedział ks. prof. Dariusz Oko – „opętaniem seksem”?

Kluczowa zawsze pozostaje kwestia proporcji i kontekstu, w jakim coś się przedstawia. Wyjęcie seksu i płciowości człowieka z naturalnego odniesienia do miłości i budowania relacji, w małżeństwie czy rodzinie, odcina go od bycia wyrazem czegoś głębszego i czyni przejawem autonomicznym, kapryśnym, który można realizować, gdy przyjdzie ochota. Co więc ma decydować? A jak w ogóle można wybierać, skoro tak mówią zwolennicy tej opcji, jeśli dziecko nie ma jeszcze pełnej wiedzy i ukształtowanego sumienia moralnego: jeśli ktoś nie zna prawa o ruchu drogowym, to czy może wybierać jak chce się poruszać? Naprawdę zostawimy jemu czy jej wybór, bo taką ma ochotę, czy też zaczniemy wprowadzać zasady, aby wiedziano czy droga jednokierunkowa, czy nie, czy jest zakaz wjazdu… Mit absolutnej, niczym nieograniczonej wolności jest naprawdę utopijny i po prostu szkodliwy, dokonuje zwasalowania wszystkich innych wolności, a w świetle zagrożeń wojennych, taki brak pewności co do własnej tożsamości, może być na rękę przeciwnikom, którzy mogą przeprowadzać akcje manipulacji kognitywnej prowadzących do zmian innych tożsamości, np. narodowej. Będzie to łatwiej w stosunku do kogoś, kto ją ciągle zmienia, bo myśli, że przecież to kwestia jedynie „wyboru”.

Mam wrażenie jeszcze innego zagrożenia, dość banalnego, a szkodliwego, którego wynika z próbą zajęcia czymś „umysłów”, aby nie myślały o sprawach, które nie pasują ideologom.

Znamienne jest przy tym operowanie terminem „orientacja seksualna”, bo przecież termin orientacja to zdolność odróżnienia, np. gdzie jest północ i południe, mówi się o orientacji w ekonomii, prawie… więc to umiejętność rozróżnienia co jest patologią a co normą. Jak można się przekonać w tzw. edukacji zdrowotnej nie istnieją normy, zachowania naturalne, przez co wszystko jest normą. Normą jest brak normy, ale to jest założenie aksjologiczne, o ogromnych (negatywnych) konsekwencjach.  Skąd więc opór przed jakimkolwiek „kanonem”? A co z ofiarami tej swobody „róbta co chceta” ze swoim ciałem? Tak niszczyły się cywilizacje, bo człowiek stawał się więźniem swoich pragnień. Wychowawcy dobrze wiedzą, że nie stawiać wymagań to krzywdzić, a jeśli będziemy uczyć od początku, że nie ma reguł, to jak mają dobrze funkcjonować relacje społeczne? Czy można grać w grę bez reguł?

Jakie elementy zawarte w przedmiocie „edukacja zdrowotna”, który chce wprowadzić do polskich szkół minister Barbara Nowacka, najbardziej niepokoją Kościół katolicki w Polsce?

Można powiedzieć co niepokoi katolickich rodziców, a to kwestia zasadnicza, bo dotyczy tego czy rzeczywiście tego rodzaju informacje na temat patologii seksualnych jest potrzebna do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie? W gruncie rzeczy nie chodzi o niewinną  wiedze, lecz o narzucenie kryterium patrzenia ludzi na siebie nawzajem.

Nowy przedmiot, a więc i propagowane w nim treści, będą obowiązkowe nie tylko w szkołach publicznych, ale również prywatnych i społecznych, w tym katolickich, a także w edukacji domowej. Czy wyobraża sobie Ksiądz profesor głoszenie tego typu treści w katolickich szkołach, bądź w katolickich domach, w których to rodzice edukują swoje dzieci?

To próba ideologizacji, gdyż w ten sposób państwo chce interweniować w sfery, które są poza jego jurysdykcja.

Nie, nie wyobrażam sobie, żeby szkoły katolickie podporządkowały się realizacji tych treści, byłoby to wbrew ich misji. Siłą tych szkół jest pewność rodziców, że dzieci tam posyłane nie zostaną znieprawione, wystawione na eksperymenty edukacyjno-ideologiczne, a z szacunkiem dla ich sumienia wprowadzone w świat wartości chrześcijańskich, które są jak skała ewangeliczna, na której wznosi się dom życia. Nie na piasku, lecz na skale. To przed takim wyborem stajemy przy tej okazji. I nie chodzi tu o panikę, z którą rzekomo reagują  środowiska katolickie na te ideologiczne propozycje – czasem publicyści próbują to przedstawić właśnie jako alergiczne działania katolików, którzy wzdrygają się na słowo „seks” –  nie, tu chodzi o ukryte niebezpieczeństwa, które nie wszyscy od razu dostrzegają, a one są realne.

Minister Nowacka i jej klakierzy twierdzą, że w edukacji zdrowotnej chodzi m. in. o poszerzenie „świadomości seksualnej” uczniów, zachęcenie ich do „odkrywania siebie” etc. Ludzie ci – co jest zrozumiałe – nie mówią o deprawacji. Zastanawiam się jednak, czy nie mamy tutaj do czynienia z drugim dnem – projektem stworzenia nowego człowieka, dla którego jedynym odniesieniem i życiowym wyznacznikiem będzie seks, zaspokojenie seksualnych żądzy i wmówienie mu, że jedynym prawdziwym wyborem jest „wybór płci”, wybór „orientacji seksualnej” i wybór tzw. tożsamości płciowej?

Poszerzanie świadomości seksualnej? To sformułowanie, które jedynie potwierdza, ze chodzi o seksualizowanie, wprowadzanie tego wymiaru życia intymnego na kolejne aspekty życia… Tak, to narzucanie nowej, redukcyjnej antropologii, w której człowiek to nic więcej niż seks, a w życiu ma się zajmować śledzeniem „własnych” odczuć, a nie daj Boże angażować się w rozwiązania głównych spraw kultury, a gdyby miał się tym zajmować to z perspektywy płciowości. Dlatego są próby re-lektury arcydzieł światowych z perspektywy genderowej, przecież to się dzieje. Ekranizacje powieści w nowym, poprawnym duchu, które zadziwiają ludzi znających oryginalną książkę.

Jeśli zajmiesz ludzi banałami, drobiazgami, zapętlisz w rozważaniach nad jednym tematem, to nie będą mieli czasu na inne. Stara strategia – zajmijmy ich czymś błahym. Dawniej próbowano zajmować czas robotników inicjatywami społecznymi, alkoholem-używkami, aby nie zajmowali się naprawieniem komunizmu i jego krytyką, a teraz lansuje się model człowieka, któremu wmawia się wolność w obszarze seksualnym, choć w innych już nie, bo tam trzeba się nowym „dogmatom” bezwzględnie podporządkować. Kościół jest krytykowany za dogmaty, dogmatyczne myślenie o moralności, rodzinie, płciowości, a tymczasem podprogowo wprowadza się w obieg dogmaty, które zrywają nici powiązań.  To jak prujący się sweter, z którego ciągnie się „nitki”… Teraz przyszedł czas na nitkę „seksualność”, „rodzina”. Ale to nie ostatnie niestety…

Póki co w protesty przeciwko seks-reformie minister Nowackiej angażują się przede wszystkim rodzice. Niestety nie widać większych protestów w tej sprawie ze strony środowisk nauczycielskich. Jak Ksiądz profesor myśli, dlaczego?

Nie wszyscy widzą zagrożenia, ale to jak tsunami, które na początku ma źródło daleko w oceanie czy morzu, ale za jakiś czas zaatakuje wybrzeże, zniszczy – zmiecie z powierzchni ziemi domy, drzewa… a miejsc „schronienia” nie ma za wiele.

Rodzice są na pierwszej linii ich dotyczy sprawa wprost i od razu, dlatego wspieranie ich jest kluczowe.

Jeśli chodzi o środowisko nauczycielskie (także akademickie) to jak zauważam spotyka się już z konsekwencjami tych nowych polityk ideologicznych, np. dotyczących form zwracania się do studentów, uwzględniania podawanych przez nich subiektywnych tożsamości – oczywiście nie dotyczy to religijnej tożsamości, bo tego nie wolno, zwrócenie się do siostry zakonnej per ‘pani’ a nie jak wskazuje jej tożsamość, to tylko przykład nierównego traktowania w tym względzie tych samych zasad. Jak obserwuję, ta sprawa powoli, ale jednak dojrzewa i słyszę głosy wśród nauczycieli, że to szaleństwo, jakkolwiek będzie próbowało się to opakować w „postępowość”, „szacunek”. To tylko opakowanie: trucizna ładnie zapakowana nadal jednak jest trucizną.

Ciągle nam brakuje wykształcenia mechanizmów obronnych przed ideologiami, gdyż to nie są zwykłe nurty ideowe, nowe prądy filozoficzne, ale to próba narzucenia siłowego (np. siłą medialną, socjotechniką etc.) rozwiązań formatujących życie społeczne, ale to nadal „siłowe rozwiązania”. Nie chodzi o odczytanie prawdy jaka jest rzeczywistość, co jest naturalne, ani nawet jaka jest wola większości: ignoruje się konsultacje, w myśl zasady, że ideolodzy wiedzą lepiej i nie muszą się tłumaczyć. Tłumaczyć ma się Kościół, dlaczego uparcie trzyma się prawa naturalnego, a więc przekonania, że trzeba zrozumieć najpierw prawdę o naturze, kim jesteśmy, jaka jest antropologia, aby w konsekwencji sugerować odpowiadające człowiekowi działania.

Linia konfrontacji z ideologia to dziś antropologia. Żyjemy w czasie ideologii. A z nimi nie można dialogować jak w klubie dyskusyjnym. Widzieliśmy, jak wyglądał dialog czy konsultacje społeczne w przypadku ‘edukacji zdrowotnej’…

A co z polskim Episkopatem? Czy nie jest tak, że powinien mocniej zaangażować się w tę sprawę i razem z rodzicami stanąć do walki przeciwko tzw. edukacji seksualnej?

Przypomnę pewną sytuację, którą miałem okazję zaobserwować z bliska: przed kilkoma laty w Hiszpanii toczyły się gorące spory – podobnie jak dzisiaj u nas nad edukacją zdrowotną – wokół przedmiotu „edukacja cywilizacyjna i prawa człowieka”, którą promował i wprowadził  rząd premiera Zapatero w 2006  roku, a która na szczęście zniknęła ze szkół w 2016 roku. A więc przez 10 lat była to próba zindoktrynowania młodych Hiszpanów ideologią socjalistyczną, chodziło o przejęcie roli rodziców w wychowaniu dzieci i zdeprawowanie sumień młodego pokolenia. Episkopat hiszpański – ale co ważne: nie sam, ale z dużą liczbą stowarzyszeń rodziców, towarzystw naukowych pedagogicznych, think-tanków, forum rodziny etc. – ostrzegał i krytykował, że to działanie wymierzone w rodziny, że to sączenie w umysły ideologii obcych rodzicom. Trwało 10 lat, ale się udało zatrzymać.

Wspominam o tym, bo to była ważna lekcja dla Kościoła w Hiszpanii. Nauczyciele religii postanowili zgłosić się do prowadzenia tych zajęć, wtedy im na to pozwolono, bo nie wolno było nikogo dyskryminować, kto jest przygotowany do prowadzenia zajęć… a u nas… to jest kwestionowane, ministerstwo chce zabronić, aby ten przedmiot prowadzili nauczyciele do tej pory prowadzący wychowanie do życia w rodzinie. Dlaczego? Nie będą gorliwie wprowadzać jedynie słusznej interpretacji? Tu z pewnością będzie potrzebny głos Kościoła, ponieważ to jawna dyskryminacja ze względu na religię lub wyznanie, proces stygmatyzowania katolików  i traktowania ich jako gorszych. Są zawody i przedmioty, których katolikom wykładać nie wolno? Na taką niesprawiedliwość  nie można się zgodzić.

Czy wierni mają prawo oczekiwać od Kościoła większego zaangażowania w tę sprawę?

Ten głos już był wyrażony, choć nie w formie oficjalnej. Nie możemy ciągle żyć w oczekiwaniu, ze Episkopat będzie wydawał co chwile osądy dotyczące każdego z aspektów życia w Polsce, bo to część odpowiedzialności nas wszystkich. Raczej bym pytal dlaczego nie powstaje coraz więcej stowarzyszeń rodziców, którzy czują odpowiedzialność za czuwanie, angażowanie się w szkole, zadawanie pytań dyrekcji, kuratorom… trzeba obudzić ten obowiązek. Myślenie, ze Episkopat zrobi sam wszystko i „za nas” prowadzi donikąd.

Św. Jan Paweł II wołał kiedyś o ludzi sumienia, że Polska potrzebuje ludzi sumienia… ważne słowa… tu się rozstrzyga wszystko i tego dotyczy tak naprawdę kwestia ofensywy ideologicznej. Czy ta sytuacja z tzw. edukacją zdrowotną tego nie potwierdza? Przecież chodzi o wykoślawienie sumień, ich deformację i zagłuszenie, aby nie były zdolne publicznie do artykułowania ocen moralnych  

Na koniec pozwolę sobie przypomnieć, że problemy, o których rozmawiamy nie pojawiły się wczoraj, czy też tydzień temu, tylko dyskutujemy o nich od lat. Niestety rząd Zjednoczonej Prawicy nie zablokował tego szaleństwa. Episkopat również zbyt wiele w tej kwestii nie zrobił. Odnoszę wrażenie, że ideologia LGBT, gender i cała seks-rewolucja wygrywa starcie o serca i umysły młodych ludzi… Przez lata nie stać było nas na skuteczną kontrrewolucję i pociągającą dla młodych ludzi ofertę chrześcijańską. Moim zdaniem nic nie wskazuje na to, żeby to się miało zmienić w najbliższej przyszłości, ponieważ będzie tylko gorzej. A jakie jest zdanie Księdza profesora?

Strategia odwlekania decyzji jest nieskuteczna, ale i pośpiech niewskazany, jeśli nie jest przemyślany. Zdecydowanie nie udało się do tej pory stworzyć kontr-odpowiedzi „pozytywnej”, bo skupiano się moim zdaniem zbyt mocno na walce wprost z samą ideologią, a to nie jest jedyna rzecz, którą trzeba robić. Z pewnością trzeba stawiać opór, demaskować zło, odsłaniać szkodliwość tej ideologii. W tym celu np. bardzo potrzebne są porządne badania, aby pokazać na liczbach, że to szaleństwo, bo z liczbami i badaniami nie jest tak łatwo dyskutować. Ale nade wszystko potrzeba wielu inicjatyw, wydarzeń, form organizacji, które odsłonią atrakcyjność propozycji chrześcijańskiej. Trzeba się skupić na pytaniu dlaczego jestem chrześcijaninem i jak to właśnie wiara buduje szczęśliwe, sensowne życie, prawdziwe wolne, bo oparte na prawdzie. To kwestia przekazu, komunikacji, ale nade wszystko uwierzenia, że jest misja do wykonania. Świadomość „misji” jest w moim przekonaniu kluczowa, ale musi jej towarzyszyć metoda małych kroków, odważnego zmieniania naszego otoczenia, bo wszystko w chrześcijaństwie zmienia się „od wewnątrz na zewnątrz”, nie odwrotnie. Nie wystarczy zmienić kultury, a zmieni się człowiek. My mamy inną logikę łaski, nie obmycie zewnętrznych kubków (por Mt  15,10-20), ale troskę o to co jest w sercu człowieka, aby stamtąd wypływało to, co szlachetne i dobre.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Pedały idą po nasze dzieci. Musimy mobilizować Polaków do działania !

Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
:
Idą po nasze dzieci. Musimy mobilizować Polaków do działania!
Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
Fundacja Pro-Prawo do życia
Na Florydzie w USA odwołano propagandowy festiwal „dumy gejowskiej” LGBT z powodu nowego prawa o ochronie dzieci, które niedawno podpisał katolicki gubernator stanu Ron DeSantis. Z uwagi na wdrożone na Florydzie przepisy, zakazujące narażania dzieci na ekspozycje o charakterze seksualnym, festiwal LGBT nie może się odbyć. Tęczowi aktywiści przyznali wprost, że wydarzenie miało zawierać deprawacyjne treści. Tymczasem w Polsce właśnie rozpoczął się sezon na organizację „parad równości” LGBT. W wielu miastach odbywają się przemarsze, których celem jest oswajanie naszego społeczeństwa, a przede wszystkim dzieci i młodzieży, z homoseksualnym stylem życia, z rozwiązłością seksualną oraz okaleczaniem się w ramach „tranzycji”. Tzw. „parady równości” to także narzędzie nacisku na wprowadzenie w polskich przedszkolach i szkołach obowiązkowej „edukacji seksualnej”. W stanach USA rządzonych przez konserwatywnych polityków zakazuje się już tego typu deprawacji i wprowadza przepisy chroniące dzieci przed zgorszeniem w przestrzeni publicznej. W tym samym czasie w naszym kraju deprawatorzy seksualni mają pełną swobodę działania i ogromne wsparcie ze strony samorządów, międzynarodowych korporacji oraz obcych ambasad.
Tak wyglądają parady równości [foto]
W co najmniej 20 miastach Polski odbędą się w najbliższych tygodniach i miesiącach tzw. „parady dumy gejowskiej”, czyli przemarsze aktywistów LGBT oraz osób, które zostały zmanipulowane przez tęczową propagandę. Przede wszystkim będą to jednak wydarzenia medialne, o których głośno będzie w polskojęzycznych stacjach telewizyjnych, na portalach internetowych oraz w mediach społecznościowych. Relacje z tych „parad”, zdjęcia, komentarze i filmiki będą miały miliony wyświetleń, szczególnie wśród młodych Polaków. Cel tych działań jest jasny. Nie ukrywają go aktywiści LGBT. 
Chodzi o to, aby polskie społeczeństwo otworzyło się na homoseksualny styl życia oraz zaakceptowało zniesienie norm moralnych w zakresie seksualności i relacji międzyludzkich. Gdy cel ten zostanie w dostatecznym stopniu osiągnięty, możliwe będzie dalsze wdrażanie w Polsce zmian społecznych, politycznych i prawnych, których żąda lobby LGBT. Jakie to zmiany? Możemy o nich przeczytać na oficjalnej stronie „parady równości”. Aktywiści LGBT żądają (warto podkreślić to słowo) aby: – Do polskich przedszkoli i szkół wprowadzono tzw. „edukację seksualną”. Wedle Standardów edukacji seksualnej WHO, oraz wypowiedzi samych „edukatorów seksualnych”, taka „edukacja” w przedszkolach i szkołach ma zakładać m.in. kwestionowanie tożsamości płciowej uczniów, zachęcanie do masturbacji i oglądania pornografii, naukę wyrażania zgody na seks oraz promocję aborcji. – Karano w Polsce za tzw. „mowę nienawiści”. W praktyce chodzi o to, aby ścigana i karana była jakakolwiek krytyka homoseksualnego stylu życia oraz publiczne mówienie o jego konsekwencjach medycznych, psychicznych i duchowych. – Za pomocą uregulowań prawnych ułatwić polskim dzieciom proceder tzw. „tranzycji”, czyli okaleczania własnego ciała za pomocą środków hormonalnych oraz operacji takich jak amputacja piersi lub narządów płciowych. Aktywiści LGBT żądają również tego, aby dzieci mogły poddawać się „tranzycji” wbrew woli rodziców. Panie MirosĹ‚awie, aby zrozumieć, jak wielkie są to zagrożenia, nie należy patrzeć na Polskę, ale na kraje, gdzie żądania lobby LGBT zostały już zrealizowane, a społeczeństwa są przesiąknięte tęczową propagandą. W USA już 25% młodych osób ma problem z własną identyfikacją płciową. Nastoletni Amerykanie nie wiedzą jakiej są płci, co powoduje ogromną destabilizację ich psychiki i uniemożliwia tworzenie normalnych rodzin. 
Podobny trend obserwujemy w innych krajach Zachodu, gdzie dramatycznie rośnie również liczba przypadków tzw. „tranzycji”. Pod wpływem propagandy wylewającej się z mediów młodzi ludzie zażywają blokery hormonalne hamujące proces dojrzewania i poddają się makabrycznym operacjom. W Niemczech wulgarna „edukacja seksualna” już od kilku pokoleń jest obowiązkowa dla wszystkich dzieci. Niemieccy rodzice, którzy są świadomi sytuacji i zagrożenia, są zastraszeni, gdyż za odmowę wysłania dziecka na „edukację seksualną” grożą nie tylko grzywny, ale nawet więzienie. Pan Eugen Martens trafił do aresztu, ponieważ nie posłał swojej 10 letniej córki na deprawacyjne zajęcia w szkole. Podczas jednej z lekcji „edukacji seksualnej” dziewczynka poczuła obrzydzenie i wyszła z sali. Urzędnicy nałożyli na rodzinę grzywnę. Państwo Martens odmówili zapłaty, więc kilka miesięcy później nałożono na nich karę więzienia. Tego typu przypadków prześladowań rodziców było znacznie więcej, o czym już informowaliśmy. Panie MirosĹ‚awie, jeśli aktywiści LGBT oswoją Polaków ze swoją propagandą i osiągną swoje cele polityczne, to przed ich ideologią i związaną z nią deprawacją nie będzie można uciec. Zwycięstwo tęczowych rewolucjonistów będzie oznaczać, że w Polsce nie będzie już miejsc bezpiecznych dla dzieci i młodzieży, a także dorosłych. Nie będzie bezpiecznych instytucji i przestrzeni publicznych. Wszyscy, czy tego chcą czy nie, zostaną poddani procesowi przymusowej deprawacji. Wielu Polaków, zwłaszcza rodziców, nie rozumie istoty tego zagrożenia. Nawet jeżeli osobiście są przeciwnikami ideologii LGBT to sądzą, że tęczowa rewolucja w jakiś sposób ominie ich rodzinę i ich dzieci. Uważają, że skoro oni sami nie uczestniczą w „paradach równości” i nie oglądają mainstreamowych mediów, to nie ma żadnego problemu. Takie myślenie daje wyłącznie złudne poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem wedle żądań lobby LGBT, dewastująca umysły i dusze propaganda ma być wszechobecna w mediach, szkołach, przedszkolach i przestrzeni publicznej tak, aby nie dało się przed nią uciec i aby każdy był zmuszony być jej odbiorcą. 
Na naszej stronie można znaleźć świadectwo młodego Niemca, który został poddany procesowi systemowej deprawacji. Teodor jest dzisiaj dorosłym człowiekiem. Gdy chodził do szkoły podstawowej objęto go przymusem “edukacji seksualnej”, podobnie jak wszystkie pozostałe dzieci w Niemczech. Po latach opowiada o koszmarze, przez jaki przeszła jego rodzina.
W szkole, razem z innymi uczniami, był zmuszany do oglądania filmów pokazujących, jak inne dzieci (!) uprawiają seks. Poprzez teksty i nagrania odtwarzane na lekcjach zachęcano go do masturbacji i rozwiązłości seksualnej. Rodzice Teodora byli przeciwni demoralizacji ich syna. Jednak w Niemczech “edukacja seksualna” jest obowiązkowa. W związku z tym, na wszelkie dostępne im sposoby próbowali uodpornić go na zgorszenie, na które regularnie był wystawiany. Wysiłki jego rodziców nie sprostały jednak ogromnej presji środowiska i kolejnym naciskom ze strony “edukatorów seksualnych”. Doszło do tragedii. Jak wspomina Teodor: “U mnie w domu rodzice przekazywali nam takie wartości jak wierność, prawdziwa miłość i tradycyjna rodzina i w ten sposób również chciałem żyć. Jednocześnie zarówno moi koledzy z klasy, jak i edukatorzy na lekcjach mówili, że to jest zupełnie w porządku, żeby uprawiać seks dla przyjemności i wszyscy to robią, ponieważ potrzebują zaspokojenia. Skończyło się to u mnie wielogodzinnym oglądaniem pornografii przed snem i uzależnieniem od masturbacji.” Rodzice Teodora to normalni, kochający się ludzie, a w dodatku przejęci troską o wychowanie swoich dzieci. Przekazywali mu odpowiednie zasady, uczyli odpowiedzialności, miłości i szacunku. Ich syn wpadł jednak w koszmarne nałogi i przeżywał ogromne problemy z własną seksualnością. 
Pomimo starań rodziców, presja środowiska, rówieśników, całego systemu nauczania oraz “edukatorów seksualnych” była tak wielka, że przerosła dobre chęci młodego chłopaka. 
Aktywiści LGBT domagają się przesycenia szkół, edukacji, wychowania, mediów i całej przestrzeni publicznej rozwiązłością seksualną, którą mają nasiąkać dzieci już od najmłodszych lat swojego życia. To właśnie spowodowało zdemoralizowanie rówieśników Teodora, którzy naśmiewali się z niego, ponieważ chłopak chciał żyć w czystości i założyć normalną rodzinę. Nasze dzieci i wnuki już teraz wystawiane są na podobne próby. A propaganda i aktywność deprawatorów seksualnych z dnia na dzień nasila się w Polsce. Musimy walczyć aby odzyskać przestrzeń publiczną i uczynić ją dobrym miejscem dla wychowania i rozwoju przyszłych pokoleń. Musimy także zwiększać zaangażowanie i świadomość Polaków, w szczególności rodziców. Takie zaangażowanie świadomych ludzi przynosi owoce m.in. w niektórych rejonach USA, gdzie udaje się powstrzymywać napór ideologii LGBT. W stanach takich jak Floryda, rządzonych przez konserwatywnych polityków, wprowadzane są ograniczenia dla „parad równości” oraz promocji rozwiązłości seksualnej i homoseksualizmu w przestrzeni publicznej oraz instytucjach takich jak przedszkola, szkoły i uczelnie. Zakazywana jest również „tranzycja”. Wprowadzane są także kolejne ograniczenia prawne i zakazy dla aborcji. Wszystko to udaje się zrobić pomimo ogromnej presji ze strony aktywistów LGBT, wielkich koncernów medialnych oraz polityki rządu federalnego USA, który aktywnie wspiera tęczową rewolucję w kraju i za granicą.
Zdjęcie z naszej akcji ulicznej [foto]
W Polsce brakuje świadomości społecznej, jak również woli politycznej do tego, żeby przeciwstawić się narastającej deprawacji. W związku z tym, musimy organizować kolejne akcje informacyjne, aby budzić sumienia Polaków oraz wyrwać nasze społeczeństwo z bierności i mobilizować je do działania. W nadchodzących dniach chcemy być szczególnie aktywni we Wrocławiu, Słupsku i Zielonej Górze, gdzie odbędą się publiczne „parady dumy gejowskiej”. Niezależne akcje z użyciem furgonetek, billboardów, bannerów, plakatów, megafonów i naszych publikacji, takich jak poradnik „Jak powstrzymać pedofila?”, będziemy także prowadzić w wielu innych miejscowościach na terenie całej Polski. Planujemy także organizację kolejnych, publicznych modlitw różańcowych w intencji odnowy moralnej Polski oraz powstrzymania deprawacji i aborcji. Potrzebujemy na te działania ok. 11 000 zł. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację niezależnych kampanii informacyjnych i dotarcie do tysięcy osób, dzięki czemu obudzimy świadomość Polaków. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Chcą uczyć dzieci w szkole: “Czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks”…

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Już jutro zabrzmi pierwszy dzwonek! Po wakacyjnej przerwie dzieci i młodzież powrócą do szkół.
By dowiedzieć się, czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks…
Proszę się nie łudzić – kiedy dla Państwa jest to czas kompletowania szkolnej wyprawki lub wyboru zajęć dodatkowych dla swoich pociech, to dla lewicowych stowarzyszeń i grup, jest to czas przygotowania i promowania demoralizujących zajęć w ramach tzw. seksedukacji!Chcę pomóc w walce z deprawacją najmłodszych!Proszę pozwolić, że jako przykład podam działania prowadzone w Łodzi przez Fundację Nowoczesnej Edukacji SPUNK, która tworzy sieć edukatorów seksualnych w małych i średnich miastach Polski.
Czy wiedzą Państwo, jakie tematy proponują w swojej „ofercie”? Poza wspomnianymi tematami, nastolatkowie mają być zapoznawani z takimi pojęciami jak „ciałopozytywność” i jak ją praktykować. Kolejny temat to: „Kim jestem i jak to odkryć? Tożsamość seksualna i orientacja psychoseksualna – czym są i jak się kształtują? Niebinarność, transpłciowość, interpłciowość. O różnych orientacjach seksualnych”.
Ich działania skierowane są m.in. do młodzieży w wieku 13-15 lat. Do programu mogą zgłaszać się szkoły, świetlice, domy dziecka, ośrodki wychowawcze, a nawet grupy rodziców. Aktywiści zapowiadają też prowadzenie warsztatów dla młodzieży, spotkań z rodzicami i opiekunami prawnymi, a także organizację spotkań w gabinetach ginekologicznych i prowadzenie poradnictwa za pośrednictwem czatu.
Zwracam Państwa uwagę, że niejednokrotnie promocja perwersji wśród młodego pokolenia odbywa się pod płaszczykiem nauki tolerancji dla różnorodności albo wpisywana jest – jak ta, o której wspomniałem powyżej – w programy profilaktyki zdrowotnej!
Proszę więc Państwa o rodzicielską czujność, odwagę i konsekwentną odpowiedzialność! Kiedy usłyszycie Państwo, że zajęcia o takiej tematyce odbywają się w szkole Państwa dziecka – natychmiast powinna się zapalić czerwona lampka! Zachęcam wtedy do wizyty u dyrekcji, by zbadać, kto będzie je prowadził i jaki będzie ich program.
Jeśli potrzebują Państwo pomocy w rzetelnej ocenie programu – proszę o kontakt z Centrum Życia i Rodziny. Podpowiemy, co zrobić i jak reagować.Nie zgadzam się na seksedukację dzieci i młodzieży!Ze swojej strony zapewniam, że jako Centrum Życia i Rodziny będziemy czuwać i monitorować działalność organizacji, które przygotowują konkretne programy i szkolą swoich „wolontariuszy” do prowadzenia pseudoedukacyjnych zajęć z deprawacji dzieci i młodzieży. Dołożymy wszelkich starań, aby tacy aktywiści nie mieli dostępu do naszych szkół. Będziemy również czuwać nad treściami zamieszczanymi w sieci dla dzieci i młodzieży.
Jestem przekonany, że skuteczność działań jest tym większa, im większe środowisko gromadzi się wokół idei i podejmuje konsekwentne działania dla jej realizacji. Dlatego Centrum Życia i Rodziny dołączyło do Ruchu Ochrony Szkoły.
To konkretna odpowiedź na potrzebę pilnej aktywizacji rodziców i środowisk zawodowo związanych z oświatą, szczególnie wobec:
słabej – na gruncie prawa oświatowego – ochrony uczniów przed toksycznymi NGO,nachalnego promowania wulgarnej edukacji seksualnej,wprowadzania edukacji włączającej mającej docelowo zlikwidować obecne formy szkolnictwa, m.in. szkoły specjalne, programy nauczania i system oceniania, doprowadzając do zapaści oświaty,groźby ponownej edukacji zdalnej.Wspieram ochronę dzieci i młodzieży!W tym kontekście zapowiadam, że Centrum Życia i Rodziny już wkrótce uruchomi kampanie związane z ochroną młodzieży.
Planujemy m.in. kolejną edycję Szlachetnego Piątku, aby promować wśród młodzieży szlachetność, czystość i wierność – wartości konieczne dla budowania trwałego małżeństwa i szczęśliwej rodziny. Przypomnę, że w zeszłym roku w tę kampanię włączyło się nie tylko wielu młodych ludzi, ale także politycy, dziennikarze i celebryci!
Chcemy też rozwinąć program Szkoła Przyjazna Rodzinie. Obecnie ma on formę certyfikacji szkół, w których nie ma miejsca na promowanie treści antyrodzinnych i demoralizujących. Ale widzimy potrzebę – i w tym kierunku podejmujemy pracę – aby przygotować konkretną ofertę spotkań z gronem pedagogicznym, rodzicami i uczniami.
Zachęcam także do śledzenia naszych stron internetowych i mediów społecznościowych. Jest to przestrzeń, która pozwala nam na udostępnianie wartościowych treści, przekazanych w sposób atrakcyjny również dla młodego pokolenia.Wspieram te działania Centrum Życia i Rodziny!Pewnie zadają sobie Państwo pytanie, dlaczego seks-aktywiści mogą działać tak szeroko i co chwila słyszymy o ich kolejnych programach?
Odpowiedź jest prosta: otrzymują pieniądze z budżetu samorządów.
Proszę sobie wyobrazić, że wspomniane przeze mnie programy są realizowane w ramach zadania publicznego „Profilaktyka ciąż wśród nastolatek, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktyki HIV”, współfinansowanego ze środków Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Łodzi!
Tym bardziej Państwa proszę o wsparcie wspomnianych przeze mnie kampanii chroniących dzieci przed agresywną seksedukacją. Centrum Życia i Rodziny nie otrzymuje pieniędzy od jakichkolwiek ośrodków publicznych, aby móc działać niezależnie i nie wikłać się w żadne ograniczające zależności.
Dlatego, jeśli także dla Państwa ważna jest troska o wychowanie dzieci i młodzieży do trwałych wartości i ochrony ich przed demoralizacją – proszę o wsparcie naszych działań kwotą 30, 60, a może nawet 100, bądź inną, którą uznają Państwo za właściwą.Wspieram walkę o ochronę młodzieży!Nie pozwólmy, by aktywiści siejący zamęt i spustoszenie w umysłach i sercach polskiej młodzieży mieli otwarty dostęp do placówek edukacyjnych!
Jednocząc nasze siły, ochronimy polskie szkoły, a przede wszystkim dzieci i młodzież przed zapędami sexedukatorów niszczącymi ich wrażliwość i zdrowy rozwój.
Umocnimy w nich najcenniejsze, prawdziwe wartości dobra i piękna, czystości i szlachetności, które pozwolą im z entuzjazmem i odpowiedzialnością wkraczać w dorosłe życie.
Serdecznie Państwa pozdrawiam
  Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny!
Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056

Wyrok za mówienie prawdy [o zboczeńcach atakujących dzieci]: Pół roku ograniczenia wolności i 5000 zł. W POLSCE !!!

w Polsce toczy się ciężka walka o możliwość publicznego głoszenia prawdy. W sądzie w Gdańsku zapadł właśnie groźny wyrok na kierowcę naszej furgonetki!

 Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>

Pół roku ograniczenia wolności oraz 5 000 zł nawiązki – to kara, jaką sąd wymierzył naszemu wolontariuszowi za to, że ostrzegał mieszkańców Gdańska przed skutkami praktyk homoseksualnych oraz „edukacji seksualnej”. Znamy szczegóły tej bulwersującej sprawy.

Nasza furgonetka informowała mieszkańców Trójmiasta na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą promocja homoseksualizmu oraz forsowanie zajęć z „edukacji seksualnej” w szkołach. W ramach jednego z tego typu programów, uczniom w Gdańsku przedstawiano treści, które mogły zachęcać do regularnej masturbacji, posiadania wielu partnerów seksualnych jednocześnie oraz oddawania się praktykom homoseksualnym. Program informował także uczniów o istnieniu aborcji, której dokonuje się za pomocą pigułek poronnych. To jednak nie wszystko.

Tacy „edukatorzy seksualni” działają w oparciu o wytyczne stworzone przez Światową Organizację Zdrowia WHO w ramach tzw. „Standardów Edukacji Seksualnej”. Są aktywni nie tylko w szkołach, ale też w internecie. Kilka dni temu grupa „edukatorów seksualnych” Stonewall (która prowadzi zajęcia w szkołach Wielkopolski) ogłosiła kolejną edycję swojego programu „edukacji seksualnej” w mediach społecznościowych. Wie Pan czego będzie dotyczyło szkolenie?

Jednym z głównych tematów ma być seks sadomasochistyczny z użyciem przemocy wobec partnera. Przedmiotem tego typu warsztatów są praktyki seksualne powiązane z biciem, krępowaniem, kneblowaniem i poniżaniem drugiej osoby.Wcześniej Grupa Stonewall publikowała videoporadniki na takie tematy jak: Czy seks analny musi boleć? Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym? Oraz jak zadebiutować w seksie męsko-męskim? Co więcej, materiały te zostały oficjalnie sfinansowane przez Urząd Miasta Poznań.

Panie Mirosł‚awie, nasza Fundacja od kilku lat prowadzi ogólnopolską kampanię „Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy rodziców przed tego typu „edukatorami seksualnymi” wchodzącymi do polskich szkół oraz materiałami, które te środowiska na szeroką skalę rozpowszechniają wśród dzieci i młodzieży w internecie. W odpowiedzi na nasze działania, „edukatorzy seksualni” i związani z nimi aktywiści nawołują do przemocy wobec naszych wolontariuszy oraz składają przeciwko nam kolejne donosy sądowe i policyjne, aby doprowadzić do nowych wyroków skazujących i zablokować możliwość mówienia prawdy.

Wyrok z Gdańska jest nieprawomocny i będziemy się od niego oczywiście odwoływać, co poskutkuje dalszą batalią sądową. Obecnie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ok. 100 procesów sądowych jednocześnie i bez przerwy dochodzą nowe. Ostatnio informowaliśmy o najściu policji na prywatne domy członków zarządu naszej Fundacji. Dzisiaj już wiemy, że chodziło o ustalenie szczegółów w związku z doręczeniem kolejnego aktu oskarżenia, który właśnie otrzymaliśmy. Czeka nas więc kolejny proces z „edukatorami seksualnymi”, którzy za wszelką cenę chce uniemożliwić naszą działalność.

Musimy jednak walczyć dalej pomimo prześladowań i eskalacji przemocy. Celem „edukatorów seksualnych” są bowiem nasze dzieci, które, wedle ich ideologii, mają być poddawane intensywnemu procesowi rozbudzania seksualnego już od najmłodszych lat życia. W związku z tym, w trakcie zajęć z „edukacji seksualnej”, forsowanych w kolejnych szkołach na terenie całej Polski:

– zachęca się dzieci do częstej masturbacji,
– tłumaczy się, że oglądanie pornografii może być dobre i pożyteczne,
– namawia się dzieci do homoseksualizmu,
– podważa się tożsamość płciową dzieci i zachęca do eksperymentów seksualnych,
– promuje się rozwiązłość płciową, antykoncepcję i aborcję.

Nasze dzieci są również bez przerwy bombardowane tego typu treściami w internecie. „Edukatorzy seksualni” oficjalnie przyznają, że chcą docierać bezpośrednio do uczniów za pomocą ich smartfonów, które często znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą rodziców. Trzeba też pamiętać o tym, że „edukatorzy seksualni” są bezpośrednio powiązani z działającym w Polsce lobby aborcyjnym, w tym ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które na szeroką skalę rozprowadzają w naszym kraju nielegalne pigułki poronne. O możliwości stosowania tego typu środków uczniowie dowiadują się m.in. w materiałach poświęconych „edukacji seksualnej”.

Nasza walka to bitwa o przyszłość i sumienie naszego narodu.„Edukatorzy seksualni” i aborcjoniści dysponują ogromnymi zasięgami medialnymi i wsparciem koncernów zarządzających portalami społecznościowymi. Dzięki temu produkowane przez nich niezwykle wulgarne i przerażające treści szerokim strumieniem trafiają do polskich dzieci. Jaki efekt przyniesie to w przyszłości?

Czy będziemy mieli stabilne, odpowiedzialne i dojrzałe polskie rodziny, czy raczej tłum pogrążonych w egoizmie i rozpuście seksualnej jednostek, które nie są zdolne do panowania nad swoimi popędami i namiętnościami?

Od naszych działań dzisiaj zależy przyszłość Polski. Dlatego bez względu na prześladowania, szykany sądowe i przemoc, będziemy dalej organizować nasze akcje i docierać do Polaków z prawdą o „edukacji seksualnej” i aborcji.

Tam, gdzie udaje nam się już dotrzeć z prawdą o zagrożeniu, Polacy stają w obronie dzieci. Dzięki naszym akcjom, wiele deprawacyjnych zajęć w szkołach zostało odwołanych. Ponad 130 000 Polaków otrzymało już poradnik „Jak powstrzymać pedofila?” i wie jak działać, gdy do niebezpiecznych sytuacji dojdzie w szkole lub najbliższym otoczeniu ich dzieci. Wiele osób zwiększyło swoją czujność wobec wydarzeń, które teoretycznie mają promować „tolerancję”, a w praktyce oswajają z perwersjami seksualnymi. Kolejni rodzice zainteresowali się także tym, co ich dzieci oglądają na swoich smartfonach.

Niestety, zdecydowana większość Polaków wciąż nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jego skali oraz faktu, że w każdej chwili może ono dotknąć bezpośrednio ich dzieci. Musimy dotrzeć do nich z ostrzeżeniem i prawdą, zanim „edukatorzy seksualni” dotrą do ich dzieci. W tym celu w najbliższym czasie chcemy:

 – zorganizować kolejne jazdy furgonetek, które ostrzegają przed „edukacją seksualną”,
– przeprowadzić akcje uliczne w kolejnych miastach Polski,
– rozdać kolejnym Polakom egzemplarze naszego poradnika „Jak powstrzymać pedofila?”
– wynająć powierzchnie reklamowe pod kolejne billboardy.

Potrzebujemy na to ok. 13 000 zł. Wiemy, że nasze działania spotkają się z reakcją deprawatorów seksualnych. Spodziewamy się kolejnych procesów sądowych, donosów i aktów oskarżenia. Pomimo tego, nie zamierzamy się poddać. Do działania potrzebujemy jednak Pańskiej pomocy.

Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby zorganizować kolejne akcje ostrzegające rodziców przed skutkami „edukacji seksualnej” ich dzieci, która jest forsowana w szkołach oraz w internecie.

 Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift:

Do polskich szkół coraz śmielej wchodzą „edukatorzy seksualni”, których celem jest zniszczenie sumień uczniów oraz naturalnej u dzieci bariery wstydu, która chroni przed przemocą seksualną. Tego typu grupy na szeroką skalę rozpowszechniają również swoje treści w internecie, które zawierają niezwykle wulgarne i brutalne treści, takie jak sadomasochizm czy zachęty do aktów homoseksualnych i masturbacji.

 W ten sposób niszczą czystość i wrażliwość dzieci, przygotowując grunt na zaatakowanie umysłów młodych Polaków swoją ideologią. Nie możemy do tego dopuścić. Im więcej rodziców dowie się o zagrożeniu, tym więcej osób będzie mogło w porę zareagować. Aby tak się stało, potrzebne są kolejne akcje i kampanie. Raz jeszcze proszę Pana o pomoc w ich zorganizowaniu.


Serdecznie Pana pozdrawiam,

Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków

stronazycia.pl