Kulisy zabójstwa w Oleśnicy. Dostaliśmy list |
|
Kulisy zabójstwa w Oleśnicy. Dostaliśmy list |
|
|
| Szanowny Panie Mirosławie! Uruchomiliśmy petycję o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej i zawodowej Gizeli Jagielskiej – wicedyrektor szpitala w Oleśnicy, która odpowiada za zabójstwo Felka w 9-miesiącu ciąży. O tej wstrząsającej sprawie pisaliśmy w środę – zamiast udzielić chłopcu i jego mamie pomocy medycznej, małego Felka zabito zastrzykiem w serce z chlorku potasu. To wszystko w sytuacji, gdy w innym szpitalu oferowano pomoc w urodzeniu Felka i objęciu go specjalistyczną opieką lekarską. Proszę Pana o podpisanie petycji i udostępnienie jej swoim znajomym, aby też mogli to zrobić. Petycja to jednak tylko mały fragment naszych działań. Walka o życie i prawdę pod szpitalem w Oleśnicy trwa od dawna, a nasi wolontariusze są tam napadani, atakowani i prześladowani. Proszę przeczytać więcej na ten temat.Przypomnijmy – w 37-tygodniu ciąży (9 miesiąc) gotowemu już do porodu Felkowi, u którego podejrzewano łamliwość kości, wbito w serce igłę i zabito go zastrzykiem z chlorku potasu. Wedle relacji Gazety Wyborczej, dokonała tego osobiście wicedyrektor szpitala w Oleśnicy Gizela Jagielska, która w przeszłości publicznie chwaliła się robieniem takich śmiertelnych zastrzyków w serca dzieci. W tym przypadku należało zakończyć ciążę poprzez cesarskie cięcie, aby Felek mógł bezpiecznie urodzić się żywy i aby następnie mógł zostać objęty specjalistyczną pomocą lekarską. To wszystko proponowano mamie Felka w szpitalu w Łodzi, jednak kobieta za namową aktywistów aborcyjnych pojechała do Oleśnicy, gdzie nie dokonano „zakończenia ciąży”, tylko intencjonalnego, świadomego i celowego zabójstwa 9-miesięcznego Felka. Dlatego tworzyliśmy petycję, w której apelujemy: – do prokuratury o natychmiastowe wszczęcie śledztwa w tej sprawie, – do Naczelnej Izby Lekarskiej o odebranie prawa do wykonywania zawodu lekarza Gizeli Jagielskiej, – do dyrektora Szpitala w Oleśnicy o zwolnienie Gizeli Jagielskiej z zajmowanej funkcji. Proszę Pana o kliknięcie w link i podpisanie petycji, a następnie o udostępnienie jej swoim znajomym np. w mediach społecznościowych i na grupach dyskusyjnych. Petycja to jednak tylko mały element działań, które w sprawie szpitala w Oleśnicy nasza Fundacja podejmuje nieustannie od kilku lat. Nasi wolontariusze regularnie organizują pod wejściem do szpitala akcje informacyjne na temat aborcji oraz publiczne modlitwy różańcowe w intencji nawrócenia aborcjonistów i powstrzymania dzieciobójstwa. Walka trwa nieustannie pod tym największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce. Słowo „walka” jest w tym miejscu najbardziej odpowiednie, gdyż wielokrotnie pod szpitalem dochodziło do napadów i ataków na naszych wolontariuszy. W trakcie jednej z akcji napastnik wybił szybę w naszym samochodzie i groził naszemu wolontariuszowi trzymając w ręku tasak. Innym razem uzbrojony w nóż agresywny mężczyzna ubliżał i groził naszym wolontariuszom, po czym pociął jeden z naszych plakatów. W trakcie jednej z kolejnych akcji agresywny mężczyzna wyszedł z auta i podszedł do modlących się osób pod szpitalem. Najpierw złapał za ramię wolontariuszkę, która nagrywała różaniec i próbował wyrwać jej telefon, następnie szarpał prowadzącego modlitwę, który trzymał mikrofon. Później zaczął szarpać koordynatora zgromadzenia, popychał go i próbował uderzyć, dlatego w obronie własnej został użyty wobec niego gaz łzawiący. Zdarzyło się też, że agresywny napastnik oblał naszą wolontariuszkę ketchupem, po czym zaczął oblewać nasze transparenty z wizerunkiem Matki Bożej i św. Maksymiliana Kolbe, które obrzucił również jajami. Groził przy tym wolontariuszom naszej Fundacji, ubliżał im i głośno się awanturował, domagając się zaprzestania modlitwy i pokazywania prawdy o aborcji. Rozmaitych incydentów tego typu było pod szpitalem o wiele więcej. Gdy nasi wolontariusze są atakowani przez uzbrojonych w niebezpieczne przedmioty napastników, „wytresowanych” do agresji i nienawiści przez aborcyjną propagandę, równolegle przeciwko nam podejmowane są prześladowania policyjno-administracyjne. Funkcjonariusze policji, działający na zlecenie rządzących Oleśnicą, pacyfikują nasze legalne zgromadzenia informacyjne i modlitewne. W ubiegłym roku prokuratura zarekwirowała nam nasze materiały przedstawiające prawdę o aborcji, których używaliśmy pod szpitalem. ]Władze miasta nałożyły na nas również ogromne kary finansowe – zmuszono nas do zapłaty aż 66 000 zł kary za obecność prawdy o aborcji pod szpitalem w Oleśnicy. Przeciw nam trwają także prześladowania sądowe. Przed sądem w Oleśnicy przeciwko naszym wolontariuszom toczy się obecnie 14 spraw sądowych za organizację akcji pod szpitalem (w całej Polsce procesów mamy ponad 80). To wszystko w sytuacji, gdy za murami szpitala dochodzi do tak wstrząsających wydarzeń jak zabójstwo Felka oraz okrutnych aborcji na wielu innych dzieciach.Staramy się obudzić sumienia Polaków, w tym lekarzy, sędziów, policjantów, prokuratorów, polityków i walczyć, aby do całego naszego społeczeństwa dotarła prawda o aborcji – że to morderstwo na niewinnym dziecku. Dlatego pomimo przeciwności, zagrożeń, prześladowań i represji, chcemy kontynuować walkę o życie i świadomość. Czy pomoże nam Pan? Może Pan przekazać 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolną inną kwotę, jaka jest obecnie dla Pana możliwa, co umożliwi nam organizację kolejnych kampanii informacyjnych, obronę przed sądami i docieranie z prawdą do kolejnych Polaków. Nieocenioną pomocą jest także modlitwa. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku ![]() Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
|
| Szanowny Panie Mirosławie! Przedwczoraj nasza wolontariuszka Marta z Rzeszowa miała 7 przesłuchań na policji jednego dnia! Postawiono jej zarzuty „wywołania zgorszeń w miejscach publicznych” poprzez ostrzeganie mieszkańców miasta przed konsekwencjami aborcji. Pierwotnie Marta miała mieć w środę 9 przesłuchań, ale jedna z policjantek oddelegowanych do sprawy rozchorowała się, więc było ich „tylko” 7. Tak właśnie wyglądają w praktyce prześladowania policyjno-sądowe wymierzone w wolontariuszy naszej Fundacji. Ich celem jest sparaliżowanie naszej pracy, zastraszenie nas i zmuszenie do zaprzestania dalszej walki w obronie życia i świadomości Polaków. Policja w Rzeszowie dostała wytyczne, wedle których funkcjonariusze mają monitorować działania Marty, która jest koordynatorem naszych akcji. Policjanci mają się stawiać na każdą naszą akcję uliczną, robić z niej notatkę i zdjęcia, a następnie od razu przekazywać dane na komendę w celu wszczęcia kolejnego postępowania przed sądem. Tylko w środę Marta miała 7 przesłuchań jednego dnia w związku z akcjami, które w ostatnim czasie organizowaliśmy na ulicach miasta. Miało być ich 9, ale jedna z policjantek rozchorowała się. Marta usłyszała kolejne zarzuty z paragrafu 141 KW – wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym. Co bardzo istotne, konkretne zarzuty, jakie postawiono Marcie, to prezentowanie prawdy na temat aborcji poprzez pokazywanie zdjęć „martwych DZIECI”. To jedno użyte przez policjantów słowo: dzieci, przypomina nam o tym, że nasze akcje mają głęboki sens.Teraz tylko czas na to, aby funkcjonariusze przejrzeli na oczy i połączyli razem wszystkie fakty w swoich sumieniach. Skoro zdjęcia obrazujące aborcję przedstawiają „martwe dzieci”, to te dzieci przed aborcją musiały być żywe. Co zatem dzieje się w trakcie aborcji, skoro dzieci przed aborcją są żywe, a po aborcji są martwe? Do stawiania sobie takich pytań zmuszają nasze niezależne kampanie społeczne, które organizujemy w całej Polsce. Prawda o aborcji zmienia świadomość człowieka, o ile tylko ktoś na przyjęcie tej prawdy jest otwarty. Musimy naszą walkę kontynuować w całej Polsce, gdyż propaganda aborcyjna jest coraz bardziej aktywna. Wedle danych NFZ w 2024 roku w polskich szpitalach zamordowano poprzez aborcję 896 dzieci. To dwukrotnie więcej ofiar niż w roku 2023. Najwięcej dzieci abortowano w szpitalu w Oleśnicy, największym ośrodku aborcyjnym w Polsce – 159. W tym samym czasie przy użyciu pigułek poronnych, które aktywiści aborcyjni rozpowszechniają w całym kraju, zamordowano w ubiegłym roku ok. 40 000 dzieci. Tabletki śmierci są szeroko promowane i można je łatwo kupić przez internet z dostawą do domu. Dlatego trwa nasza walka o życie, sumienia i świadomość Polaków. Niedawno przeprowadziliśmy m.in. publiczny różaniec oraz akcję informacyjną pod szpitalem w Rudzie Śląskiej, który odmawia odpowiedzi na nasze pytania, czy dokonuje aborcji. Do naszych wolontariuszy dołączali przechodnie, którzy zatrzymywali się i modlili się razem z nami. Kilka osób, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, machało w naszym kierunku i wyrażało gestami poparcie. W różańcu i pikiecie uczestniczyło też kilka osób niepełnosprawnych z lokalnego ośrodka DPS Najświętsze Serce Jezusa. Ludzie, którzy uniknęli aborcji i urodzili się z ułomnościami organizmu, które byłyby wskazaniem do jej wykonania, modlili się za dzieci zagrożone aborcją, zarówno za te chore, jak i zdrowe. W Rudzie Śląskiej takie kampanie uliczne i publiczne różańce prowadzone są regularnie od października 2024 roku, a zainicjował je pan Kazimierz, który odpowiedział na nasz apel i został Kapitanem Różańcowym. Prowadzimy także kolejne kampanie billboardowe. Niedawno wywiesiliśmy m.in. nowe, wielkoformatowe billboardy przy trasie S5. Poprzednie zostały zniszczone przez aborcjonistów. Gdy nasi wolontariusze wieszali bannery, podjechały do nich dwie osoby grożąc, że podadzą nas do prokuratury. Aktualnie przeciwko naszym działaczom toczy się ponad 80 procesów sądowych w całej Polsce za głoszenie prawdy o aborcji i deprawacji seksualnej dzieci. Dla wielu naszych wolontariuszy codzienność wygląda tak, jak Marty z Rzeszowa – nieustanne przesłuchania i rozprawy. Te prześladowania chce jeszcze bardziej nasilić rząd Tuska, który przeforsował przez parlament projekt ustawy o tzw. „mowie nienawiści”, wedle której przestępstwem będzie podawanie prawdziwych informacji niezgodnych z panującą ideologią. Mimo tego, że ta ustawa jeszcze nie weszła w życie, to w praktyce nasi wolontariusze już od lat są skazywani za mówienie prawdy o aborcji.Prześladowania sądowo-policyjne połączone z wdrażaniem prawnej cenzury to narzędzia totalitarnej opresji, które mają doprowadzić do usunięcia prawdy z przestrzeni publicznej i medialnej. Dlatego musimy walczyć dalej i stawiać opór tym szykanom. 80 równoległych spraw sądowych, nieustanne przesłuchania i rozprawy, to dla nas ogromne wyzwanie logistyczne, organizacyjne i finansowe. Konieczne są także kolejne środki na uliczne akcje informacyjne, nowe billboardy, przejazdy furgonetek, wyposażenie kolejnych wolontariuszy w terenie oraz wiele innych spraw organizacyjnych. Tylko w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 16 000 zł na dalsze działania. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalszą walkę i głoszenie prawdy w przestrzeni publicznej oraz obronę naszych wolontariuszy przed sądami. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku ![]() Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |

Rozpoczynamy regularne akcje antyaborcyjne pod placówką Abotak. Już wkrótce przedstawię Panu stronę www.StopAbotak.pl, na której znajdzie Pan najważniejsze informacje o kampanii oraz możliwościach włączenia się w nią.

Dokładnie tydzień temu morderczy ośrodek w centrum Warszawy miał zacząć zabijać poczęte dzieci. Jednak intensywny protest prolife przed wejściem pokrzyżował plany aborterów. W kolejnych dniach Aborcyjny Dream Team ogłosił, że zamyka Abotak na ponad tydzień – rzekomo pod pretekstem dokończenia remontu.
Fakty są jednak takie, że po zdecydowanej reakcji obrońców życia aborterki spanikowały i nie wiedzą, co zrobić. Planują otworzyć swoją rzeźnię w ten poniedziałek, o ile oczywiście będzie spokojnie.
Nie będzie. Nie pozwolimy im po cichu mordować dzieci tabletkami poronnymi. Wokół tej sprawy zrobimy raban.
Dziś po raz pierwszy – jeszcze przed ponownym otwarciem krwawego punktu – odbył się tam Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. W przygotowaniu kolejne publiczne modlitwy i zdecydowane pikiety.
Pod oknami współczesnego Auschwitz nie będzie ciszy ani spokoju.

Szanowny Panie,
W sierpniu ubiegłego roku Adam Bodnar, Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, wydał wytyczne odnośnie ścigania przestępstw związanych z aborcją. W dokumencie znalazło się m.in. stwierdzenie:
Problematyka aborcji jest stale obecna w debacie publicznej, a penalna reakcja na nią stanowi kontrowersyjny problem prawa karnego.
Czy Pan także przeciera oczy ze zdumienia? Oto Prokurator Generalny, który powinien z całą stanowczością ścigać przestępstwa, poucza swoich podwładnych, że reagowanie na przestępstwo to rzecz kontrowersyjna.
Dalsza część wytycznych Bodnara daje się streścić właściwie w jednym zdaniu: nie ścigajcie aborcji.
To właśnie ten niechlubny dokument stanowi do dziś nieformalną gwarancję dla aborterów, że prokuratury nie będą ich rozliczać z przestrzegania prawa. I stąd wziął się pomysł, by otworzyć Abotak.
Po ostatnich akcjach pod Abotakiem widzimy jednak, że założycielki i beneficjentki aborcyjnego ośrodka nie były przygotowane na nasze protesty. Bardzo narzekają, że nie udaje im się wesoło zabijać dzieci – tak jak sobie zaplanowały. Dlatego w najbliższym czasie zintensyfikujemy akcję. Chcemy m.in.:
– sfinalizować powstanie strony www.StopAbotak.pl,
– opracować materiały informacyjne o aborcji tabletkami – aby rozdawać je pod Abotakiem,
– zorganizować regularne, intensywne akcje przed wejściem, aby aborterzy nie mogli w spokoju mordować dzieci. Akcje te muszą być przygotowane profesjonalnie, z uwzględnieniem specyfiki miejsca i warunków, jakie panują w Warszawie (m.in. proaborcyjna Policja, skrajnie lewicowy prezydent miasta).
Nie damy w ciszy zabijać dzieci, nawet jeśli są to dzieci bardzo małe. Każde maleństwo to taki sam człowiek jak Pan i ja. Nie możemy pozwolić, aby w środku Warszawy prężnie działała regularna rzeźnia.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Kaja Godek Fundacja Życie i Rodzinawww.RatujZycie.pl |
PS – Jeśli uważa Pan, że akcja „Stop Abotak” jest ważna i potrzebna, proszę o wsparcie modlitewne i finansowe (dane znajdują się w stopce niniejszego maila). Dziękuję za każdy gest solidarności z dziećmi zagrożonymi aborcją.
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

Piszemy do Prezydenta Andrzeja Dudy, aby ułaskawił Weronikę – matkę, która uratowała własnego synka przed aborterem, a potem ostrzegła inne kobiety przed ginekologiem-mordercą poczętych dzieci.
Przeczytaj treść petycji Tak, zgadzam się polityka prywatności *
Powiesz o tej petycji innym? Udostępnij dalej!
Szanowny Panie Prezydencie!
Apeluję o skorzystanie przez Pana z prawa łaski wobec Weroniki, mamy skazanej za ostrzeganie innych kobiet przed lekarzem-aborterem.
Weronika Krawczyk nie pozwoliła lekarzowi zabić swojego syna i została skazana za ostrzeganie innych kobiet przed ginekologiem-aborterem Piotrem A. Sędzia Wojciech Jankowski ze Starogardu Gdańskiego skazał kobietę na 4 miesiące prac społecznych, zwrot kosztów w wysokości 1812 złotych dla abortera i nakazał jej zamieścić w mediach przeprosiny.
W 2016 r. Pani Weronika usłyszała, że jej synek będzie miał Zespół Downa. Piotr A. namawiał Weronikę do zabicia dziecka, jednak ona stanowczo odmówiła. Chłopiec urodził się zdrowy. Niestety stres, jaki spowodował lekarz, wpłynął negatywnie zarówno na maleństwo jak i mamę, a konsekwencje trwają u dziecka do dziś.
W 2022 roku Weronika w odpowiedzi na zapytanie jednej z kobiet na forum internetowym o opinię na temat Piotra A. opowiedziała o swoim doświadczeniu i odradziła tego lekarza do prowadzenia ciąży. Wtedy A. oskarżył ją o zniesławienie. Będąc w dziewiątym miesiącu ciąży z kolejnym dzieckiem otrzymała wezwanie na policję, gdzie była poddana procedurze pobrania materiału biologicznego, choć do spraw o zniesławienie nie jest to w ogóle konieczne ani potrzebne.
Sprawa toczyła się przez ponad dwa lata. Pomoc w procesie zapewniła Weronice Fundacja Życie i Rodzina. W trakcie procesu Fundacja dotarła do informacji, z których wynika, że mężczyzna o takim samym imieniu i pierwszej literze nazwiska, co ginekolog oskarżający Weronikę, był w przeszłości skazany za przeprowadzanie licznych nielegalnych aborcji.
Co więcej, był w podobnym wieku (miał wtedy 37 lat) i prowadził gabinet w Gdańsku w tym samym miejscu, co oskarżyciel Weroniki – przy ul. Przemyskiej. Piotr A. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jednak sąd nie odebrał mu wówczas prawa wykonywania zawodu, więc mógł dalej pracować jako ginekolog.
Tymczasem 10 lutego 2025 sędzia Wojciech Jankowski wydał skandaliczny wyrok. Skazał matkę, która ostrzegała przed aborterem, na 4 miesiące prac społecznych, zamieszczenie przeprosin w mediach oraz pokrycie kosztów finansowych procesu. Wyrok jest rażąco niesprawiedliwy. To Weronika oraz jej dziecko są ofiarami zaistniałej sytuacji. Tymczasem sąd nakazał ofierze przepraszać sprawcę.
Wyrok ze Starogardu pojawia się dokładnie w czasie, gdy w USA Prezydent Donald Trump ułaskawił 23 osoby skazane za obronę życia. Wnoszę, aby – wzorem amerykańskiego Prezydenta – Pan Prezydent Andrzej Duda ułaskawił Weronikę. Poprzez ostrzeganie przed aborterem uratowała ona wiele dzieci.
Z poważaniem,
by John Horvat II February 26, 2025 https://www.tfp.org/even-the-new-york-times-says-planned-parenthood-is-in-trouble/?PKG=TFPE3547
Planned Parenthood has few more ardent supporters than The New York Times.
The paper has favorably chronicled the infamous actions of the nation’s largest provider of procured abortion for decades. Its editorial page consistently supports the organization under the pretext of its promotion of “reproductive rights.”
Thus, things must really be getting dire when the paper produces a lengthy feature article exposing the massive problems and dissent inside the Planned Parenthood establishment. The façade is cracking and exposing major issues that can no longer be hidden—not even from friends.
A Multiple Crisis
Reporter Katie Brenner tries hard to show some positive points amid the chaos. However, the article’s title says it all: “Botched Care and Tired Staff: Planned Parenthood in Crisis.”
The abortion provider is in dire financial straits. Morale is down, and employee turnover is extremely high. Abortion mills are using outdated equipment run by tired, poorly paid and undertrained staff. Some women are suing affiliates for badly done procedures and botched abortions.
The New York Times reviewed documents and legal cases for the article. The reporter interviewed over 50 executives, consultants and staff workers to provide an accurate idea of the crisis that threatens the image and narrative of the organization.
The liberal establishment long portrayed Planned Parenthood as a champion for women and their “liberation” from old morals. That image is endangered as women complain about their cold treatment at certain rundown facilities. The monolithic figure of a movement fighting for women’s rights is fragmented by internal dissent and plunging morale.
Massive Fundraising and Poor Clinics
The abortion provider suffers from dire financial problems despite banner fundraising efforts. In 2022, following the Dobbs decision, the national Planned Parenthood Federation raised nearly half a billion dollars in donations. However, most of the money cannot be directed toward actual clinics. The organization’s bylaws stipulate that such funds must be spent on the political and legal defense of procured abortion, not the actual medical procedure.
The result is a top-heavy, financially sound structure with poor independent affiliates on the bottom, many operating on shoestring budgets. The financial strain is causing internal resentment, undertraining and dilapidated facilities.
Most clinics survive on government Medicaid payments for non-abortion procedures in addition to local fundraising efforts among their donors. Pro-life activism has been very effective in limiting Medicaid reimbursements since many conservative states have blocked Planned Parenthood from receiving these taxpayer dollars.
The result is that clinics are closing since they are unprofitable or running at deficits. From a high of 900 facilities in the nineties, there are some 600 today (not all performing abortions). About 2.1 million visited Planned Parenthood this year, down from a high of 5 million thirty years ago.
A Decaying Structure
However, money is not the only problem facing Planned Parenthood. It has long tried to project a clean, efficient image of professionalism and dependability when dealing with the poor. This reputation is an enormous asset.
Such an image is damaged by the scandalous examples of facilities cited in the article, which reports on “scores of allegations reviewed by The Times that accuse Planned Parenthood of poor care.” These include botched abortions, improperly inserted contraceptive devices and wrong procedures performed on patients. Many lawsuits are pending by those damaged by these practices.
In addition, some clinics suffer from plumbing leaks, broken air-conditioning and structural problems. Because of one sewage problem in Omaha, “patients vomited from the stench.” Temperatures at an administrative center in Iowa were above 90 for several weeks when the cooling system broke down.
Shortages of over-the-counter pain medication and I.V. flushes further hamper some operations.
“We’re begging for supplies, and we get denied constantly because they just can’t afford it,” complained Ashley Schmidt, a training specialist who worked at a Nebraska facility until resigning in December.
Workers Undertrained
As a liberal organization, the giant federation might be expected to generously compensate its workers as part of its mission to help the poor.
Much to the contrary, clinic workers often earn so little that many qualify for Medicaid and food assistance benefits. Their wages tend to be well below those paid in similar jobs in authentic healthcare facilities—which work to save lives.
At many facilities, the turnover of clinic workers hovers at about fifty percent a year. A reoccurring complaint was that they did not receive adequate training.
Scores of ex-employees have sued Planned Parenthood, citing labor-related causes that include a refusal to pay overtime, provide breaks, or give them time off for personal needs—including the care of their infants. Some clinics are understaffed and have what has been called a toxic work culture.
Some interviewed employees said that management replied to their complaints with rallying cries that called for them to sacrifice their concerns because the abortion movement was experiencing an urgent “mission moment” to keep abortion legal.
Conveyor Belt Appointments
Finally, the interviewed employees complained of the constant pressure to increase the flow of people in the clinics. The goal was to more than double the present number of 2.1 million as a means “to help bring in more revenues.”
Planned Parenthood of Greater New York, for example, aims at a rate of four appointments per hour, with the average visit lasting about ten minutes for non-abortion consultations. Employees report waiting room times of up to three hours for non-abortion visits.
One former manager in Columbus, Ohio, said visitors complained that the clinics operated like factories. Another nurse in Minnesota likened clinic operations to a conveyor belt.
Legal Defense
Planned Parenthood carefully replied to the inquiries by The New York Times. Its officials would not discuss most lawsuits due to privacy clauses. The article’s author carefully shielded herself from legal attack by stressing the limited scope of her investigation. Planned Parenthood officials also issued damage control statements insisting the cited incidents do not reflect the practices of most clinics. The article also makes it clear that Planned Parenthood feels the constant and effective pressure of pro-life activism.
Planned Parenthood’s legal language, crisis control statements and non-disclosure clauses are far from reassuring. The testimonies of those without disclosure agreements who dared to come forward imply that the revealed discontent is only the tip of the iceberg.
Planned Parenthood is in trouble. It is not the pro-lifers who are saying this. Even The New York Times has to admit something is terribly wrong. Thank God!

Sędzia Wojciech Jankowski z Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim wydał skandaliczny wyrok. Skazał matkę, która uratowała swojego synka przed aborcją, a potem ostrzegła przed aborterem inne kobiety.

Pani Weronika ma zasądzone 4 miesiące prac społecznych, zapłatę kosztów procesu 1812 złotych na rzecz abortera oraz ma go przeprosić w mediach.
Kilka lat temu aborter Piotr A. proponował, że zabije jej dziecko. Potem podał ją do sądu, gdy napisała na forum w Internecie, żeby inne kobiety nie korzystały z usług tego pseudo-lekarza.
Tym bardziej, że jej synek, u którego Piotr A. zdiagnozował zespół Downa, urodził się bez żadnej wady genetycznej.
Szanowny Panie,
Chcę, aby wiedział Pan, że pracując nad materiałem dowodowym do sprawy Weroniki, trafiliśmy na szokujące informacje. Proszę sobie wyobrazić, że w 2002 roku w Gdańsku Prokuratura postawiła zarzuty aborterowi o identycznych danych jak oskarżyciel Weroniki. Zgadza się imię, pierwsza litera nazwiska, wiek i adres prowadzenia gabinetu ginekologicznego – ul. Przemyska w Gdańsku.
Piotr A. miał się dopuścić aż 100 aborcji, choć w sądzie udowodniono mu zamordowanie „jedynie” 18 dzieci. Pracował razem z ochroniarzem, który zajmował się wymuszaniem zapłaty za aborcję, jeśli klienci nie chcieli zapłacić po dobroci. Gdy jeden z klientów odmówił zapłacenia 2000 złotych za zabicie dziecka swojego i swojej narzeczonej, Piotr A. miał zlecić swojemu współpracownikowi, aby pojeździł z panem po mieście i pomógł mu zdobyć skądś pieniądze. Wówczas sprawa trafiła do organów ścigania, a Prokuratura znalazła po billingach kolejne kobiety, których dzieci zabił A.
Media pisały, że Piotr A. nielegalnie usypiał pacjentki do zabiegów, nie mając uprawnień lekarza anestezjologa, posiadał puste recepty z pieczątkami innych lekarzy oraz arsenał nielegalnej broni. W 2008 roku został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu, nie odebrano mu jednak prawa wykonywania zawodu, dlatego dalej pracował jako ginekolog.
Weronika ma przeprosić swojego oskarżyciela i zapłacić mu pieniądze za zastępstwo procesowe. Ponadto ma zasądzone 4 miesiące prac społecznych, choć swoimi wpisami w Internecie prawdopodobnie uratowała liczne dzieci…
To jeszcze nie wszystko…
Sędzia Jankowski nawet nie udawał bezstronnego. W czasie ostatniej rozprawy wzywał na przesłuchanie przypadkowe osoby z pikiety pod sądem. Osoby te zostały doprowadzone na salę rozpraw w asyście policji. Jedna z naszych wolontariuszek była zmuszona przez godzinę odpowiadać na pytania, a nawet interpretować wyniki badań Weroniki z okresu ciąży.
Na tym nagraniu zobaczy Pan, co działo się w sądzie:

Po kilku kwadransach nastąpiło ogłoszenie wyroku.
Wyrok sędziego Wojciecha Jankowskiego ze Starogardu jest nieprawomocny. Jesteśmy gotowi zaskarżyć to rozstrzygnięcie. Jednak, aby tak się stało, potrzebujemy pieniędzy na pokrycie kosztów procesu w II instancji i musimy zacząć pracę natychmiast, aby wyrok się nie uprawomocnił.
Nie dostaniemy tych pieniędzy od rządu ani z Brukseli. Muszę prosić o pomoc właśnie Pana.
Czy może Pan pomóc Weronice?
Czy może Pan wpłacić kwotę wybranej przez siebie wysokości, aby pomóc tej szlachetnej mamie obronić się przed bezdusznym aborterem?
Bardzo Pana proszę o reakcję, bo czas biegnie nieubłaganie. Koszt obsługi sprawy w II instancji sięgnie 10 000 złotych i są to pieniądze, które musimy pozyskać szybko.
Bardzo proszę o wpłacenie kwoty, którą uzna Pan za właściwą na konto Fundacji Życie i Rodzina:
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230.
Kod SWIFT: BIGBPLPW
– z dopiskiem „Weronika”.
Można też użyć Blika/kart/szybkich płatności pod linkiem www.RatujZycie.pl/wesprzyj.
Sprawa jest pilna, musimy zdążyć zanim wyrok stanie się prawomocny. Bo jest to wyrok absolutnie skandaliczny.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Kaja Godek![]() Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Po całej sprawie rozmawiałam z Weroniką. Musiała ona wytłumaczyć swoim kilkuletnim dzieciom, że sąd właśnie ją skazał i za co. Przecież to chora sytuacja. Musimy koniecznie zaskarżyć ten wyrok…
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

|

(Oprac. GS/PCh24.pl)
=====================================
Te dane niewątpliwie nie są pełne. Wiemy, że istnieje tzw. podziemie aborcyjne, wiemy, że istnieje tzw. turystyka aborcyjna, która nie jest ściśle rejestrowana.
============================
„Według oficjalnych danych w ubiegłym roku wskutek tzw. aborcji zabito ponad 45 mln dzieci, co oznacza wzrost o niemal 400 tys. względem 2023 roku. Dla porównania w wyniku raka zmarło 8,2 mln osób. Oznacza to, że kolejny rok z rzędu tzw. aborcja stanowi główną przyczynę śmierci na świecie”, informuje „Nasz Dziennik”.
Eksperci wskazują, że 45 mln dzieci zamordowanych w wyniku ludobójczej aborcji to „wierzchołek góry lodowej”, a ofiar jest znacznie więcej. Statystyki nie uwzględniają bowiem m.in. używania tzw. pigułek poronnych.
– Te dane niewątpliwie nie są pełne, nie są adekwatne. Wiemy, że istnieje tzw. podziemie aborcyjne, wiemy, że istnieje tzw. turystyka aborcyjna, która nie jest ściśle rejestrowana. Nie miej jednak nawet te dane, które są oficjalnie ujawniane, są absolutnie porażające. To jest prawdziwy holokaust niewinnych osób, niewinnych ludzi, dzieci. Holokaust, który jest dokonywany w imię utylitaryzmu, w imię walki z przeludnieniem, w imię ludzkiego egoizmu – podkreśla ks. prof. Paweł Bortkiewicz
– Nie ma tutaj oczywiście żadnego usprawiedliwienia dla tego typu działań. To są czyny wewnętrznie złe, natomiast skala tych czynów jest porażająca – dodaje duchowny.
Źródło: RadioMaryja.pl TG

Galeria to klub nocny dla gejów w budynku warszawskiej Hali Mirowskiej. To tutaj odbyła się impreza z okazji otwarcia prywatnej przychodni aborcyjnej ABOTAK.

O co tu chodzi? Co mają geje do aborcji i co to za przychodnia?
Już tłumaczę.
Przestępcy z Aborcyjnego Dream Teamu, korzystając z parasola ochronnego, jaki daje im władza, planują otwarcie rzeźni dla dzieci nienarodzonych.
Swoją przychodnię nazwali ABOTAK. To gra słów. Twierdzą, że nie ma lepszych i gorszych powodów do aborcji, każdy jest dobry. Dlaczego zatem mordują dzieci? A bo tak.

Przed kilkoma dniami zorganizowali imprezę z okazji otwarcia Abotaku. Co ciekawe, do żadnego otwarcia nie doszło, zbierali po prostu pieniądze na swoje mordercze działania. Jednak sama forma imprezy wiele mówiła o tym, czego chce Aborcyjny Dream Team: zabijania dzieci na masową skalę, w atmosferze zabawy, w klimacie promocji zboczeń i seksu wszystkich ze wszystkimi.
Biedne dzieci…
Aborcyjni zbrodniarze tak zapowiadali swoją imprezę:
To będzie najbardziej aborcyjna noc roku – pełna mocy, przebieranek i wspaniałej energii. Każdy bilet, każda koszulka i każdy grosz przybliża nas do otwarcia pierwszej przychodni aborcyjnej w Polsce! (…) Dress Code: Aborcyjny Halloween – odważnie, kreatywnie, pełna fantazja!
W gejowskim klubie Galeria śpiewano karaoke, było aborcyjne bingo, a jeden z drag queens stawiał tarota dla aborcji.
Tego wieczora zaserwowano diabelską miksturę. Zło wymieszane z zabawą i śmiechem, odrażający striptiz mężczyzn przebranych za kobiety, radosne wymienianie się tabletkami dzień po. Halloweenowa zabawa śmiercią była tutaj całkiem realna – przecież w aborcji naprawdę giną konkretni, niewinni ludzie.
Szanowny Panie, ja wiem, o co im chodziło. Impreza w Galerii była po to, aby aborcja kojarzyła się z czymś fajnym – częścią stylu życia, śmiechem i zabawą. To przecież nic strasznego czasem zabić sobie dziecko, prawda…?
W ten sposób lobby aborcyjne miesza ludziom w głowach i stara się sprawić, że zaakceptują mordowanie dzieci. Idą przemyślaną ścieżką: akceptacja, potem popularyzacja, w końcu pełna legalizacja.
Dlatego tak nienawidzą nas, obrońców życia.
Przeszkadzamy im, bo nieustannie ujawniamy prawdę o aborcji.
Tę prawdę przynosimy na pikiety i Publiczne Różańce o zatrzymanie aborcji. Także pod szpital w Oleśnicy, gdzie morduje się najwięcej dzieci i sprzeciw wobec aborcji jest tam najbardziej potrzebny.
Tysiące osób mogło już zobaczyć, czym naprawdę jest aborcja – po Polsce jeździmy z filmem Miało nie żyć. Tym unikatowym dokumentem zmieniamy świadomość ludzi, i poruszamy serca. Nikt, kto go zobaczył, nie pozostaje obojętny.
Stajemy naprzeciw czystego zła i opieramy się przeciwnikowi, który jest silny pieniędzmi, wpływami i wsparciem instytucji międzynarodowych. Jednak nie zejdziemy z frontu dopóki ostatnie dziecko w Polsce nie będzie bezpieczne. Dziękuję, że jest Pan z nami i wspiera nas w tej walce.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Kaja GodekFundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

|
| NFZ nałożył kary finansowe na kolejne szpitale, które odmówiły zamordowania dziecka poprzez aborcję. Chodzi o Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (300 000 zł kary) oraz o Szpital w Lubartowie (100 000 zł kary). To kolejne ukarane placówki po Szpitalu w Pabianicach, na który wcześniej nałożono 250 000 zł kary za odmowę aborcji. Rząd Tuska konsekwentnie realizuje swój cel, jakim jest przekształcenie wszystkich szpitali w Polsce w aborcyjne rzeźnie dzieci w łonach matek. Podkreśla się przy tym, że zabijanie ma być natychmiastowe, gdyż kary grożą szpitalom nie tylko za odmowę, ale również za opóźnianie procederu aborcji. Równolegle propaganda medialna oswaja Polki z aborcją i zachęca do mordowania dzieci, przedstawiając je jako „pasożyty” utrudniające wypoczynek, robienie kariery i osiągnięcie „dobrostanu”. Działania te ukierunkowane są na eksterminację demograficzną naszego narodu. Konieczny jest opór i mobilizacja do walki. Media donoszą o kolejnych kontrolach NFZ w szpitalach, które odbywają się po tym, jak rząd Tuska rozpoczął siłowe przekształcanie szpitali w aborcyjne ośrodki śmierci. W wyniku kontroli NFZ nałożył 300 000 zł kary na Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu i 100 000 zł na Szpital w Lubartowie. Wedle relacji medialnych, do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zgłosiła się kobieta, która „była w złym stanie psychicznym” po tym, jak u jej dziecka wykryto podejrzenie zespołu Downa. Szpital nie wykonał jednak aborcji, gdyż mając wątpliwości co do właściwej „diagnozy” kobietę skierowano na dodatkowe konsultacje do lekarza innej specjalizacji. Właśnie to spowodowało, że na szpital nałożono 300 000 zł kary. Jak skomentował sprawę biegły powołany przez Rzecznika Praw Pacjenta: „Nie udzielono pacjentce świadczeń zdrowotnych zgodnych z etyką lekarską i wymogami aktualnej wiedzy medycznej.” Proszę zwrócić uwagę na dwie bardzo ważne kwestie. Po pierwsze – zamordowanie dziecka, u którego podejrzewa się chorobę, zostało oficjalnie określone czynem rzekomo „zgodnym z etyką lekarską” oraz z „aktualną wiedzą medyczną”. Proszę pamiętać, że w takich przypadkach wystarczy podejrzenie choroby i nikt nie może powiedzieć o 100% pewności. Innymi słowy – zgodnie z „etyką lekarską” i „aktualną wiedzą medyczną” podejrzanych o chorobę ludzi zamiast leczyć (lub zaoferować pomoc w przypadku np. podejrzenia wady genetycznej) należy mordować celem wyeliminowania ich ze społeczeństwa, dla którego stanowią zbędne obciążenie. Stopień aktualności tej wiedzy medycznej jest tożsamy ze stopniem „wiedzy medycznej” stosowanej w czasach III Rzeszy, gdzie w ramach specjalnych kampanii (patrz np. Akcja T4) przedstawiano ludzi chorych i niepełnosprawnych jako zagrożenie i balast, a następnie ich mordowano. Taką politykę hitlerowscy okupanci stosowali też na zajętych terenach Polski, gdzie w zbiorowych egzekucjach wymordowali m.in. pacjentów szpitali psychiatrycznych, w tym dzieci (zbrodnie m.in. w Świeciu, Kocborowie, Dziekance czy Kościanie). Po drugie – od wielu lat w Polsce aborcja formalnie traktowana jest tak samo jak każdy inny „zabieg medyczny” lub „świadczenie zdrowotne”. Również aborcyjna propaganda w ten sposób przedstawia mordowanie dzieci twierdząc, że aborcja to zwykły „zabieg”, taki sam jak chociażby wycięcie migdałków czy usuwanie żylaków. Z czysto zawodowego punktu widzenia, zlecenie przez lekarza konsultacji lub dodatkowych badań przed wykonaniem jakiegokolwiek „zabiegu” nie powinno być czymś dziwnym, tym bardziej, gdy nie ma on pewności co do diagnozy lub potencjalnych skutków swoich działań. W każdej dziedzinie medycyny lekarze proszą o dodatkowe badania lub konsultacje, jeśli nie są czegoś pewni. Ta zasada nie obowiązuje jednak w przypadku aborcji, która wedle wytycznych Ministerstwa Zdrowia ma być przeprowadzania natychmiast i nie może być mowy o żadnej odmowie, opóźnianiu tego procederu lub kwestionowaniu „diagnozy” innego lekarza. W ten sposób aborcja jest chyba jedynym „zabiegiem”, w przypadku którego lekarz nie może się odwołać, poprosić o konsultacje czy dodatkowe badania, nawet jeśli jest to lekarz-aborcjonista! Tak właśnie było w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, gdzie kierownikiem kliniki, która zleciła konsultacje za które na szpital nałożono 300 000 zł kary, jest lekarz publicznie deklarujący się jako zwolennik „liberalizacji aborcji”. Może się więc nawet zdarzyć tak, że lekarz będzie gotowy do zamordowania dziecka poprzez aborcję, ale zleci dodatkowe badania aby sprawdzić, czy mord na dziecku nie zaszkodzi przypadkiem zdrowiu „pacjentki”. W takiej sytuacji na szpital może zostać nałożona ogromna kara finansowa za „opóźnianie aborcji”! Panie Mirosławie, w polskich szpitalach dzieje się to, przed czym nasza Fundacja od dawna ostrzega – wprowadzany jest de facto przymus aborcji. Wytyczne Ministerstwa Zdrowia są w tej kwestii jasne – jeżeli do szpitala zgłosi się kobieta na aborcję, to szpital ma obowiązek natychmiast zamordować dziecko pod groźbą wysokich kar pieniężnych, a nawet anulowania kontraktu z NFZ. Trzeba w tym momencie po raz kolejny przypomnieć, że aborcja jest aktualnie w Polsce dostępna zasadniczo na życzenie i legalna nawet do 9 miesiąca ciąży. Wystarczy, że kobieta zgłosi się do lekarza z zaświadczeniem od pro-aborcyjnego psychiatry, którego to zaświadczenia na mocy ostatnich wytycznych MZ szpital nie może w żaden sposób podważać lub kwestionować np. poprzez zlecanie dodatkowych konsultacji lub badań. Równolegle w mediach głównego nurtu oraz na platformach społecznościowych trwa kampania obrzydzania Polakom rodzicielstwa i macierzyństwa. Dzieci w łonach matek przedstawiane są jako „pasożyty”, które należy usuwać z organizmu kobiety. Posiadanie dzieci ukazywane jest jako niepotrzebny balast, który utrudnia „samorealizację”, robienie kariery, studiowanie lub podróżowanie po świecie. W Polsce coraz częściej pojawiają się również postulaty takie jak wprowadzenie „stref wolnych od dzieci” w przestrzeni publicznej lub miejscach takich jak kawiarnie i restauracje, ponieważ obecność dzieci może powodować „dyskomfort emocjonalny”. Jednocześnie promowane są tzw. „wolne związki” oparte na braku jakichkolwiek zobowiązań lub odpowiedzialności za drugą osobę. Intensywnie reklamowany jest także homoseksualny styl życia. Na oswajaniu z aborcją, rozwiązłością seksualną i patologiami seksualnymi będą polegać również przymusowe lekcje „edukacji seksualnej”, które już od 1 września 2025 r. wchodzą do szkół. Celem tych wszystkich działań jest demograficzna eksterminacja narodu polskiego oraz zniszczenie jego kulturowych, moralnych i cywilizacyjnych fundamentów. Dlatego konieczne jest budzenie sumień Polaków poprzez głoszenie prawdy o aborcji – że to morderstwo na dziecku, na które nigdy nie może być żadnego przyzwolenia. W tym celu nasza Fundacja w całym kraju organizuje niezależne kampanie informacyjne, publiczne modlitwy różańcowe, akcje billboardowe oraz mobilne akcje informacyjne z użyciem furgonetek. Budzi to nienawiść zwolenników aborcji, którzy chcą zablokować docieranie z prawdą do Polaków. Kilka dni temu aborcjoniści zniszczyli nasz wielkoformatowy billboard, który wywiesiliśmy przy autostradzie A18, przez którą przejeżdżają tysiące samochodów dziennie. Niemal w tym samym czasie zniszczono także billboard we Wrocławiu, który ostrzegał przed konsekwencjami „edukacji seksualnej” w szkołach. Trzeba naprawić plakaty i kontynuować kampanie głoszenia prawdy w całej Polsce. Chcemy wywiesić kolejne takie billboardy oraz przeprowadzić uliczne akcje informacyjne i publiczne różańce w intencji powstrzymania aborcji w kolejnych miastach. W ostatnim czasie takie działania odbyły się m.in. w Bielsko-Białej, Zabrzu, Rzeszowie, Olsztynie, Szczytnie, Suwałkach, Olecku, Grudziądzu, Włocławku, Koszalinie, Sopocie i Radomiu. Kolejne publiczne różańce połączone z akcjami informacyjnymi odbywają się z inicjatywy Kapitanów Różańcowych, czyli osób, które zgłaszają się do naszej Fundacji i z pomocą naszych koordynatorów zaczynają działać w swoim miejscu zamieszkania. Na dalsze walkę o życie potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 17 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić przeprowadzenie kolejnych niezależnych akcji informacyjnych i publicznych modlitw różańcowych, za pomocą których budzimy sumienia Polaków i zmieniamy świadomość społeczeństwa na temat aborcji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku ![]() Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |

Te dzieci były krojone na kawałki, gdy znajdowały się jeszcze na granicy życia i śmierci. Niewyobrażalnie cierpiały. Otwierały usteczka, aby krzyknąć, ale nie mogły nawet wydać dźwięku. Oprawcy w białych kitlach rozcinali ich delikatne ciałka w skupieniu, aby nie popełnić błędu i precyzyjnie wyrwać maleńkie narządy – nerki, płucka, malutkie oczka…
Biedne dzieci zostały bestialsko zamordowane, a ich ciała wykorzystano do przemysłu. Ich DNA było potrzebne do produkcji szczepionek, leków, kosmetyków.
A dziś gdy ludzie pytają, czy to akceptowalne, odpowiedź brzmi najczęściej: tak, bo przecież dzięki użyciu tkanek z tych dzieci jest na świecie tyle dobra…
Chcę, aby na własne oczy zobaczył Pan, jak wyglądają aborcje na potrzeby przemysłu. One ciągle się dzieją. To nie były pojedyncze zabiegi, ale seria brutalnych morderstw na setkach dzieci, aż w końcu udało się wyprodukować linie płodowe dla koncernów farmaceutycznych.
Oddaję teraz głos ofiarom zbrodni, niech same mówią.

Szanowny Panie,
Zwolennicy zabijania mają dziś swoje okrutne święto – Światowy Dzień Bezpiecznej Aborcji. Ich diabelski kult potrzebuje celebrować zło i nadawać mu pozory dobra. Dziś cieszą się z każdego zamordowanego dziecka i domagają jeszcze więcej krwi. Udają, że mordowanie może być „bezpieczne”.
Fundacja Życie i Rodzina pokazuje prawdę o aborcji. Bo chcemy, by kiedyś świat potępił zabijanie dzieci przed narodzinami – tak jak uznał i potępił inne zbrodnie przeciw ludzkości.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
![]() Kaja Godek Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Opracowując polską wersję tego video, mieliśmy świadomość, że będzie ono dla wielu osób wstrząsem. Wierzę jednak, że ma Pan prawo do wiedzy o tym, jak zabijano dzieci dla przemysłu. Przekazujemy tę wiedzę i działamy. Robimy to wszystko dzięki Panu.
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM:

Wczoraj w godzinach wczesno-popołudniowych aborterzy napadli na Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. Wydarzenie miało miejsce na ul. Półwiejskiej w Poznaniu, a lewacka agresja wybiła z niewyobrażalną siłą.

Z pewnością pomyśli Pan teraz: jak to możliwe, kto się tak zachowuje? Już odpowiadam. Poznański oddział ŻiR-u regularnie doświadcza ataków ze strony konkretnej grupy zwolenników aborcji. Nieformalna grupa przyjęła nazwę „Kolektyw Pyra”, a w jej skład wchodzą znani w mieście lewaccy awanturnicy. Właściwie za każdym razem próbują przeszkodzić w modlitwach, pikietach antyaborcyjnych, wszelkiego typu zgromadzeniach prolife.
– Czy macie pozwolenie na pokazywanie tych zdjęć??? – rozdarła się wczoraj jedna z aborterek. Inna kładła się na ziemi, wierzgała nogami i krzyczała do megafonu.
Naoczni świadkowie zdarzenia opowiadali mi, że wyglądało to wszystko jak egzorcyzm nad opętanym. Kobieta leżała na ziemi jakby w konwulsjach, a wokół chodzili ludzie z różańcami i zdjęciami dzieci po aborcji…
W całej sprawie najbardziej martwi mnie postawa poznańskiej policji. Od dłuższego czasu funkcjonariusze pozwalają, aby aborcyjni agresorzy nękali naszych wolontariuszy – słownie, a nawet fizycznie. Dochodzi do sytuacji, gdy niszczony jest nasz sprzęt, musimy potem ponosić wydatki, by odkupić banery, stelaże, oddawać do serwisu nagłośnienie. Koordynatorka wielkopolska za każdym razem zgłasza akcję z adnotacją, że wnosi o asystę policji.
Jednak asysta polega głównie na tym, że mundurowi kręcą się wokół i nie reagują na ewidentne łamanie prawa.
Bierność policji wobec środowiska aborcyjnego niestety się nasila. Z pewnością jest to efekt odgórnych instrukcji z rządu…
Jednak nie zatrzymają nas, nie sprawią, że zamkniemy się w domach i zawstydzimy.
Byłam wczoraj wzruszona, gdy usłyszałam, że nawet w rejonach, gdzie w tej chwili mocno pada, Publiczne Różańce o zatrzymanie aborcji i tak się odbyły. Ludzie modlili się m.in. w Częstochowie, gdzie lało jak z cebra. A dziś – jak w każdą trzecią niedzielę miesiąca w samo południe – wybierają się na wrocławski Rynek i nie chcą słyszeć o odwołaniu modlitwy. We Wrocławiu także mocno pada…
– Jeśli to pomoże jakiemuś dziecku (a wierzę, że tak!), to warto poświęcić godzinę swojego komfortu na ratowanie życia – powiedziała wczoraj jedna z wolontariuszek ŻiR-u, stojąc pod parasolem na Placu Biegańskiego w Częstochowie.

Szanowny Panie,
Wobec histerii aborcjonistów, wobec ich przewagi w rządzie, wielkich mediach, instytucjach ponadnarodowych – mamy Prawdę, Dobro, Modlitwę i gotowość do poświęceń.
Mamy też Przyjaciół – takich jak Pan. I wiem, że to wsparcie niesie nas przez wszystkie trudności, aby ratować dzieci przed śmiercią z rąk bezdusznych morderców. Dziękuję Panu, że jesteśmy razem.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
![]() Kaja Godek ![]() Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Atak w Poznaniu to dla nas dowód, że działamy skutecznie. Wiem, że obrazy z aborcji i wytrwała modlitwa zmieniają niejedno serce. Ufam, że kiedyś nawrócą na obronę życia nawet najbardziej zatwardziałych aborcjonistów.
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

pch24.pl/nie-kazdy-czlowiek-jest-czlowiekiem-przedludzie-i-prawo-do-zabijania

Na początku roku 2019 razem z żoną, która była w ciąży, udaliśmy się na pierwszą wizytę do ginekologa na badanie USG. Wszystko przebiegało tak jak sobie to wyobrażałem, ale w pewnym momencie lekarz poinformował nas, że zbada prawdopodobieństwo wystąpienia u dziecka zespołu Downa. Okazało się, że wynosi ono 1 do 3000. Wówczas usłyszeliśmy: „Jeśli boicie się Państwo, to mogę przygotować dla Was skierowanie na zabieg”. Do dzisiaj żałuję, że nie dałem mu w twarz… Do dzisiaj zastanawiam się również, ilu lekarzy złożyło rodzicom oczekującym dziecka tego typu „propozycję” oraz… ile się na nią zgodziło.
Żeby tego było mało – ów lekarz do momentu złożenia nam propozycji aborcji ani razu nie użył słów lansowanych przez lewactwo, takich jak „płód”, tylko mówił o „maluszku”, „bobasku”, „dzieciątku” i „dziecku”. Po tym jak moja żona powiedziała, że nie chcemy żadnego „skierowania na zabieg”, jak gdyby nigdy nic znowu zaczął nazywać nasze dziecko „maluszkiem”. Przypomniało mi się wówczas słynne opowiadanie Philipa K. Dicka pt. „Przedludzie”.
Kto jest człowiekiem, a kto nie?
Do napisania „Przedludzi” Philipa K. Dicka zainspirował Sąd Najwyższy USA, a konkretnie jego wyrok w słynnej sprawie Roe vs. Wade wydany 22 stycznia 1973. Przedstawiciele najważniejszego w USA ogniwa wymiaru sprawiedliwości zalegalizowali de facto aborcję na życzenie w Stanach Zjednoczonych, a dzieci w łonach matek nazwali „potencjalnym życiem ludzkim”. Sędzia Harry Blackmun powiedział wówczas, że dziecko poczęte nie jest osobą i dlatego nie ma przeciwwskazań w zalegalizowaniu zabijania w majestacie państwa i prawa dzieci w łonach matek.
Półtora roku po tym wyroku w czasopiśmie „Fantasy and Science Fiction” opublikowano „Przedludzi”. Stworzona przez pisarza Dicka rzeczywistość jest niemal całkowicie pozbawiona jakiejkolwiek racjonalności, logiki, ludzkich odruchów i pozytywnych uczuć. Władze mają absolutny monopol na przemoc, a zdecydowana większość społeczeństwa jest zmanipulowana, żeby nie napisać ogłupiona i bez słowa sprzeciwu godzi się na eksterminację ludzi, których dla uspokojenia sumienia nazywa „przedludźmi”.
Kim są w związku z tym przedludzie? W największym skrócie: są to „istoty ludzkie”, ale nie ludzie, ponieważ – zgodnie z prawem – „nie mają duszy”. Tej bowiem człowiek nie ma od momentu poczęcia, tylko musi ją „nabyć”, a dzieje się to – zgodnie z prawem – około 12. roku życia, kiedy przedczłowiek nabywa zdolność rozwiązywania prostych zadań algebraicznych i dlatego każdego, kto „nie ma duszy” można legalnie eksterminować poprzez „zabieg aborcji”.
„Kongres wprowadził prosty test określający przybliżony wiek, kiedy dusza wstępuje w ciało. Wyznaczała to zdolność rozwiązywania zadań algebraicznych. Do tego czasu były tylko ciała, zwierzęce instynkty, zwierzęce odruchy i reakcje na bodźce. Jak psy Pawłowa, kiedy widziały strużkę wody sączącą się spod drzwi laboratorium w Leningradzie; wiedziały, ale nie były ludźmi”, czytamy w opowiadaniu Dicka.
Oznaczało to, że każde dziecko, które nie znało algebry nie posiadało również praw, a w szczególności… prawa do życia i dlatego było postrzegane w najlepszym wypadku jako „istota ludzka”, a nie człowiek. A skoro ktoś nie jest człowiekiem, to można, BA!, trzeba go eksterminować poprzez „nietrwający dłużej niż dwie minuty” zabieg… uduszenia w specjalnie przygotowanym do tego pomieszczeniu.
„Doktor mógł przeprowadzić setkę takich zabiegów dziennie i było to zgodne z prawem, ponieważ nienarodzone dziecko nie było człowiekiem. Było przedczłowiekiem. Potem tylko przesunięto datę uzyskania człowieczeństwa”, wyjaśnił amerykański pisarz.
W swoim opowiadaniu Philip K. Dick opisał, jak w stworzonej przez niego rzeczywistości wyglądało wprowadzanie „prawa aborcyjnego”, i jakie argumenty przemawiały za przesuwaniem „początku człowieczeństwa”.
„Cały błąd zwolenników usuwania ciąży, od początku polegał na tym, ze arbitralnie ustalili granice. Do embriona nie stosuje się prawa Amerykańskiej Konstytucji i może być legalnie zabity przez lekarza. Ale starszy płód był osobą ludzką i miał prawa, przynajmniej przez jakiś czas. Potem zwolennicy aborcji zadecydowali, ze nawet siedmiomiesięczny płód nie jest człowiekiem i może być zabity przez dyplomowanego lekarza. A potem nowo narodzone dziecko… to właściwie jarzyna, nie potrafi skoncentrować wzroku, nic nie rozumie, nie mówi – argumentowało proaborcyjne lobby w sądzie i wygrało dzięki tezie, że noworodek jest tylko płodem na skutek przypadkowego procesu usuniętym z organizmu. Ale, nawet wtedy, gdzie należało przeprowadzić ostateczną granicę? Kiedy dziecko po raz pierwszy się uśmiechnie? Kiedy wypowie pierwsze słowo, czy kiedy po raz pierwszy sięgnie po upatrzoną zabawkę? Legalna granica była bezlitośnie odpychana coraz dalej i dalej. I wreszcie teraz najbardziej okrutna i arbitralna definicja: zdolność do rozwiazywania zadań algebraicznych”, czytamy w „Przedludziach”.
Co gorsza: ostateczna granica „początku człowieczeństwa” w opowiadaniu powstała jako efekt… kompromisu między zwolennikami aborcji, a hierarchami tzw. Kościoła Świadków – dominującej wspólnoty religijnej. „W ten sposób starożytni Grecy z czasów Platona nie byli ludźmi, gdyż nie znali algebry, tylko geometrię. Algebra była znacznie późniejszym wynalazkiem arabskim”, kpił Dick.
To jednak nie wszystko. W świecie stworzonym przez pisarza istnieje sprawnie działający i nieznający jakichkolwiek skrupułów aparat represji i propagandy. Po Stanach Zjednoczonych jeżdżą siejące grozę (niczym „czarne wołgi” w bloku wschodnim) „klimatyzowane ciężarówki”, do których kierowcy-hycle wrzucają „przedludzi”, żeby wywieźć ich do specjalnych ośrodków, tzw. Centrów Powiatowych.
W aborcyjnej ciężarówce może znaleźć się każde dziecko (a jak się później okazuje również każdy dorosły), które nie posiada odpowiedniego druku potwierdzającego, że jest ono „chciane przez rodziców”. Wydanie takiego pisma jest z jednej strony bardzo drogie przez co nie wszystkich stać na „luksus” posiadania dziecka, a z drugiej… i tak nie ma pewności, że odpowiednie papiery uratują życie dziecka.
Po przetransportowaniu przedludzi do Centrum Powiatowego są one traktowane niczym psy w schronisku. Co jakiś czas organizowane są bowiem „pokazy” dla osób, które decydują się „adoptować dziecko”. Jeśli jednak w ciągu 30 dni nie znajdzie się żaden zainteresowany, wówczas natychmiast dokonywana jest tzw. aborcja.
I ty zostaniesz przedczłowiekiem…
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlaczego to wszystko przypominam? Ponieważ apokaliptyczny świat, który w 1974 roku był jedynie przerażającą fikcją literacką staje się rzeczywistością… Aborcja jest przez lewaków całego świata nazywana „podstawowym prawem człowieka”, a kolejne państwa co rusz starają się przesunąć granicę zamordowania w majestacie prawa dziecka. I nie chodzi już tylko o dzieci w łonach matek.
W pierwszej połowie 2012 roku dwóch włoskich naukowców zatrudnionych na Uniwersytecie w Melbourne, Francesko Minerva i Alberto Giubilini, opublikowało w prestiżowym magazynie „Journal of Medical Ethics” esej pod tytułem „Aborcja po urodzeniu. Dlaczego dziecko powinno żyć”. Stwierdzili w nim, że skoro niemal na całym świecie dopuszczalne jest coś takiego jak aborcja, to dlaczego nie pójść krok dalej i nie wprowadzić prawa zezwalającego na legalne uśmiercenie dzieci po porodzie? Chodziło przede wszystkim o eliminacje „dzieci z wadami genetycznymi, których nie wykryto w czasie ciąży”. Włosi podkreślali, że zabicie noworodka, to w gruncie rzeczy nic złego i jest to moralnie dopuszczalne, ponieważ dziecko po porodzie „przede wszystkim śpi”, „nie umie mówić” etc. i dlatego jest co najwyżej „potencjalną osobą” przez co „nie posiada wszystkich atrybutów istoty ludzkiej”, a więc „nie ma moralnego prawa do życia”. Zabrakło tylko, żeby dodali, iż jest przedczłowiekiem…
Idźmy dalej: włoscy uczeni z zakresu… UWAGA! UWAGA! – ETYKI stwierdzili ponadto, że powinna być również zgoda na aborcję po przyjściu na świat dzieci, które będą „zbyt dużym obciążeniem dla rodziców, jak również dla społeczeństwa”.
„Nowe stworzenie wymaga ze strony rodziców energii, opieki i pieniędzy, których często nie ma w nadmiarze. Można uniknąć takiej sytuacji, dokonując aborcji, lecz czasami jest to niemożliwe”, napisali.
Ktoś powie: „Chwila, moment! Ja to dziecko adoptuję! Nie pozwolę, żeby zostało zamordowane!”. Minerva i Giubilini mają gotową odpowiedź na tego typu pomysły. „Owszem, zdrowe i potencjalnie szczęśliwe dzieci mogłyby zostać adoptowane. Musimy jednak pamiętać o interesach matki, która może doznać psychologicznej traumy z powodu przekazania własnego dziecka innej rodzinie (…). Prawdą jest, iż poczucie żalu i straty może towarzyszyć zarówno tradycyjnej aborcji, aborcji postnatalnej, jak i adopcji. Nie możemy jednak zakładać a priori, że adopcja będzie dla matki najmniej bolesna”, wyjaśnili „etycy”. Nie wiem jak Państwo, ale ja nie wiem jak to skomentować… Dziwne, że z miejsca tych ETYKÓW (!) nie zamknięto w pokoju bez klamek.
Będzie tylko gorzej…
Jeśli ktokolwiek myślał, że wyżej opisana „etyka” nigdy nie zagości w Polsce, to się mylił. Przypomnę tylko dwa skandaliczne incydenty z bieżącego roku.
Pierwszy miał miejsce w połowie marca, kiedy to przekonaliśmy się, że promotorzy tzw. aborcji są gotowi powiedzieć wszystko, aby wmówić opinii publicznej, że zabijanie dzieci w łonach matek to coś chwalebnego. Na „Kanale Zero” miała miejsce debata na temat tzw. aborcji, w której udział wzięli: dr hab. n. med. Ewa Dmoch-Gajzlerska (ginekolog-położna), dr Anna Orawiec (określana mianem „ginekolożka”), Katarzyna Sójka (poseł PiS, b. minister zdrowia), oraz Anna Maria Żukowska (poseł Lewicy).
Dr Orawiec powiedziała wówczas, że dziecko w łonie matki to pasożyt, zaś jego zabijcie jest bezpieczniejsze od wyrwania zęba.
– Z punktu widzenia biologii pasożytnictwo, to jest sytuacja, w której jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian. No i ciąża w pewien sposób jest taką sytuacją, ponieważ płód nie odżywia w żaden sposób kobiety. Więc jest pasożytem. Ale większość kobiet jednak na to pasożytnictwo się decyduje i jest szczęśliwe z tego pasożyta, który jest w środku – stwierdziła „ginekolożka”.
„Ekspertce” poziomem próbowała dorównać poseł Żukowska. Kiedy ta tłumaczyła od kiedy mowa o zarodku, kiedy mamy do czynienia z płodem, a kiedy z noworodkiem, Robert Mazurek dopytywał czy to jest „zarodek ludzki” i czy może z niego powstać coś innego. Orawiec przyznała rację prowadzącemu program, deklarując, że nie może. Żukowska miała jednak inne zdanie. Uznała, że z tego zarodka może powstać coś innego i dodała, że „niestety czasem są patologiczne ciąże”.
Drugim skandalicznym incydentem jest sama Anna Maria Żukowska, której poziom najlepiej oddaje sytuacja ze stycznia 2020 roku, kiedy to zmarł sędzia Trybunału Konstytucyjnego Grzegorz Jędrejek. Kiedy ze wszystkich stron płynęły kondolencje i wyrazy żalu, Żukowska napisała na Twitterze: „To wygląda na Klątwę Dublera”.
Komentarz ówczesnej rzecznik Lewicy spotkał się z falą krytyki. Do jej wpisu odniósł się m. in. człowiek będący jedną z głównych twarzy postkomunistycznej lewicy w Polsce, czyli Leszek Miller, który był gościem Roberta Mazurka w porannej rozmowie RMF FM. – W przypadku tej pani, nie po raz pierwszy zresztą, milczenie nie jest złotem. Jest szansą. Żałuję, że ta szansa nie została wykorzystana – oświadczył były premier.
Szans, żeby milczeć Żukowska miała wiele, ale nie korzystała z nich i raczej nie ma zamiaru korzystać. 2 września podczas dyskusji na platformie X polityk stwierdziła, że nie powinna istnieć żadna granica dopuszczalności zabójstwa dziecka nienarodzonego w wypadku zagrożenia dla „zdrowia lub życia” matki również zdrowia psychicznego. Co więcej, Żukowska dała do zrozumienia, że jeśli prawo nakazuje, żeby dziecko, które przeżyło aborcję, zostało zostawione w miejscu odosobnienia na pewną śmierć, to należy tak uczynić.
„Jakie zdanie można mieć na temat abortowanej ciąży, np. gdy płód jest powyżej 24 tygodnia ciąży jest w stanie przeżyć? Lekarze mają obowiązek ratować/utrzymać przy życiu takie narodzone dziecko, niezależnie od tego czy zostanie z matką czy nie. Liczyła Pani na życzenie śmierci?”, zapytał jeden z użytkowników.
„To zależy, jakie wytyczne przyjmie NIL (Naczelna Izba Lekarska – red.). Na świecie jest różnie. Inaczej we Włoszech, inaczej w Szwecji, gdzie się płodów z oznakami życia nie ratuje, tylko czeka, aż przestaną oddychać”, odpowiedziała Żukowska.
Na uwagę innego użytkownika platformy X, który napisał: „A podobno dziecko jest po urodzeniu. A tutaj widzę, że dalej mowa o płodzie”, Żukowska odparła: „Bo on jest po aborcji, nie po urodzeniu”…
Można śmiało postawić tezę, że Żukowska i jej podobni i podobne są emanacją całego zła przed jakim w „Przedludziach” przestrzegał Philip K. Dick. Poseł Lewicy chce arbitralnie wyznaczać, kto jest człowiekiem, a kto nie; kto może żyć, a kto nie; kogo należy ratować, a kogo nie, a także promuje aborcję do porodu… To właśnie takie persony jak Żukowska i jej partyjne koleżanki głoszą, że lepiej zabić dziecko w łonie matki niż jeśli miałoby się ono urodzić i zostać oddane do adopcji. Tylko czekać aż stwierdzą one, że to, o czym pisali Francesko Minerva i Alberto Giubilini jest zgodne z ich światopoglądem i należy to wprowadzić do polskiego prawa.
Swego czasu w wywiadzie dla PCh24.pl prof. Tomasz Panfil, komentując tzw. czarne marsze, jakie miały miejsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego w Polsce tzw. aborcji eugenicznej powiedział:
„Proszę spojrzeć na transparenty widoczne na protestach. Im wcale nie chodzi o dzieci podejrzane o chorobę. Na ich transparentach widać hasła typu Aborcja na życzenie czy Aborcja bez granic. Tu w ogóle nie chodzi o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, tylko o totalną aborcję, nazywaną wolnością, która jest w rzeczywistości swobodą zabijania. I tym są właśnie te demonstracje – protestami, na których żąda się prawa do zabijania. Ten absurd próbują oni wmówić ludziom – że zabijanie jest prawem człowieka.
To jest niszczenie całego ładu, jaki przez wieki i tysiąclecia istniał w Europie, w którym zabijanie dzieci nienarodzonych zawsze było złem! O to im chodzi: oswoić ludzi z możliwością zabijania, a potem zrobi się krok następny – jak np. w Holandii – zabijanie dzieci do 12. roku życia, które są chore. Następnym będzie eutanazja na życzenie pacjenta lub żądanie rodziny.
Powtórzę: chodzi o prawo do zabijania!”.
– Ta przesłanka eugeniczna była bardzo wygodną furtką do nieskrępowanego zabijania dzieci. (…) Powiem więcej: istnieje prawdopodobieństwo, że kobieta nie przeżyje porodu. Czyli co? Dziecko jest zdrowe, ale istnieje statystycznie dostrzegalne prawdopodobieństwo, że kobieta może umrzeć, więc dajemy skierowanie na aborcję? To jest tylko jeden ze środków do osiągnięcia celu, którym jest zgoda na zabójstwo, czego od wieków chce każda rewolucja! – dodał historyk.
I o to właśnie chodzi. O prawo do nieskrępowanego, legalnego w majestacie prawa zabijania. Odbierając drugiemu człowiekowi życie tak naprawdę odbieramy mu wszystko, stajemy się niczym pogańskie bożki życia i śmierci. Taka była i jest logika rewolucji – każdego ubabrać krwią niewinnych; każdego przekonać do tego, że ta krew go wyzwoli, da mu siłę, moc i totalną władzę – władzę odbierania wszystkiego.
Jestem tylko ciekaw, co by na przykład stało się, gdyby na przykład okazało się, że matka Żukowskiej chciała „przerwać ciążę”, ale została przez kogoś zmuszona, żeby jednak urodzić Annę Marię… Czy Żukowska nie powinna wówczas spełnić woli matki, której „odebrano możliwość wyboru” i…?
Tomasz D. Kolanek
Rząd łamie obowiązujące prawo – nowe wytyczne pozwalają na zabijanie nienarodzonych, bezbronnych dzieci na żądanie. Lekarze, którzy odmówią udziału w tym barbarzyństwie, mogą stracić pracę! To brutalna rzeczywistość, którą musimy zatrzymać teraz.

Dziękuję za Twoje wsparcie – razem możemy zatrzymać to bezprawie i ochronić życie nienarodzonych!
Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO
|
pch24.pl/usa-kamala-harris-kryla-czarny-rynek-handlu-organami-dzieci

Dowody upublicznione pod naciskiem republikańskiej większości w Kongresie odkrywają przerażającą prawdę na temat krycia przez Kamalę Harris (jako prokuratora generalnego Kalifornii) morderców dzieci prowadzących handel organami na czarnym rynku.
Światło dzienne ujrzały materiały ze śledztwa prowadzonego w roku 2015 przez dwie konserwatywne organizacje Liberty Counsel i Center for Medical Progress. W toku śledztwa powstały nagrania dokumentujące rozmowy w łonie aborcyjnego molocha Planned Parenthood. Rozmowy dotyczyły transakcji, których przedmiotem były organy dzieci zamordowanych w tzw. późnych aborcjach.
Postępowanie w tej sprawie wszczęła ówczesna prokurator generalna Kalifornii, a obecnie wiceprezydent i kandydatka na prezydenta – Kamala Harris. Problem polega na tym, że wskutek jej postępowania ukarani zostali nie aborcjoniści, lecz ci, którzy poświęcili się, by odkryć prawdę na temat morderczego przemysłu dzieciobójczego.
Pod naciskiem Harris sąd wydał zakaz publikowania materiałów ze śledztwa, dowodzących handlu na „czarnym rynku pozyskiwania organów dziecięcych” w drodze tzw. aborcji. Dowody świadczyły o tym, że „biznes aborcyjny na skalę przemysłową” pośredniczy w tym zbrodniczym procederze.
Nagrania ukazują makabryczną rzeczywistość ludobójstwa, które przez szaleńców jest nazywane „aborcją” czy wręcz „opieką medyczną” (!). Na jednym z nagrań dyrektor oddziału Planned Parenthood, dr Ann Schutt-Aine, wyjaśnia jak obejść prawo zakazujące mordowania dziecka, które zaczęło się już rodzić. Kobieta opowiada o morderstwach, podczas których przytrzymuje się kleszczami dziecko i odcina mu członki. „Bohaterowie” nagrań z nieprawdopodobnym cynizmem mówią o procederze zabijania dzieci i pozbawiania ich organów.
Materiały zostały ujawnione dopiero teraz, gdy pod naciskiem republikańskich konserwatystów przeprowadzono przesłuchania przed Kongresem. Przewodnicząca komisji była kongresmenka Marjorie Taylor Greene z Georgii, która opublikowała w całości materiały kompromitujące zbrodniczy i przestępczy przemysł aborcyjny.
Źródło: lifenews.com
29.07.2024 nie-rzad-tuska-z-krwia-na-rekach

Rząd ma dziś przedstawić wytyczne dla prokuratury w sprawie w aborcji. Z informacji DGP wynika, że ich zakres może być na tyle szeroki, by stopniowo odejść od karania za pomoc w zabijaniu dzieci nienarodzonych – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak podaje „DGP”, „dokument ma być odpowiedzią na odrzucenie w połowie lipca projektu Lewicy, który znosił karanie za pomoc w aborcji”.
– Szukamy pewnych praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych, żeby okoliczności tego codziennego życia jakoś złagodzić, jeśli chodzi o kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży. W poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania – zapowiedział w zeszłym tygodniu szef rządu.
„Dokument, na polecenie premiera Donalda Tuska, przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Wytyczne, według informacji DGP, mogą prowadzić do zaprzestania ścigania niektórych form pomocnictwa w aborcji” – czytamy.
Gazeta przypomniała, że premier twierdził też w zeszłym tygodniu, że stosunek prokuratury do kwestii poronień zmienił się ostatnio „dość radykalnie”. – Jeszcze kilkanaście miesięcy temu z nadzwyczajną zawziętością i podejrzliwością niektórzy traktowali także naturalne poronienia (…), a według informacji, które otrzymałem, zmiana jest tutaj wyraźnie lepsza – zapewnił szef rządu.
„Niezależnie od wytycznych, które przygotował resort sprawiedliwości, Lewica – tym razem wspólnie z Koalicją Obywatelską – ponownie złożyła w Sejmie projekt tzw. ustawy depenalizacyjnej. Pod propozycją zmian w kodeksie karnym podpisało się także czworo posłów Polski 2050 oraz poseł PSL Agnieszka Kłopotek. To ten sam projekt odrzucony przez Sejm” – czytamy.
Z kolei poniedziałkowa „Rzeczpospolita” podaje, że liczba aborcji wystrzeliła. Prawdopodobnie już w tym roku liczba legalnych aktów zabijania dzieci nienarodzonych zbliży się do tej sprzed orzeczenia TK z 2020 r.
Gazeta przypomniała, że po usunięciu przesłanki embriopatologicznej (eugenicznej) „pozostały dwie, rzadko dotąd stosowane, mówiące o zagrożeniu dla zdrowia kobiety oraz sytuacji, gdy ciąża jest efektem czynu zabronionego”. „I rzeczywiście, po wyroku TK Polska stała się krajem niemal bez legalnej aborcji. W 2021 roku (nie licząc stycznia, gdy wyrok TK jeszcze nie obowiązywał) zabiegów [morderstwa md] wykonano zaledwie 32” – czytamy.
„Rz” wskazała, że „to już jednak przeszłość, a wyrok TK właśnie przestaje w praktyce działać”. Taki wniosek płynie z najnowszych danych resortu zdrowia za 2023 rok. „Wynika z nich, że przeprowadzono 425 legalnych aborcji, niemal trzykrotnie więcej niż w 2022 roku, gdy było ich 161. Liczba aborcji z roku na rok zwiększa się kilkukrotnie, więc prawdopodobnie już w tym roku dojdzie do symbolicznego przełamania bariery tysiąca zabiegów, tylu, ile było przed wyrokiem” – czytamy.
Gazeta zauważyła, że „z danych wynika, że lawinowo rośnie liczba ciąż zagrażających zdrowiu lub życiu kobiety”. „W 2023 roku na podstawie tej przesłanki przeprowadzono aż 423 aborcje, tymczasem w 2020 roku zaledwie 21. Zapaść służby zdrowia? Epidemia? Niekoniecznie. Po prostu lekarze zaczęli stosować interpretację niewykorzystywaną przed wyrokiem TK: zagrożenie dla zdrowia kobiety obejmuje też zdrowie psychiczne” – wskazano.
Jak mówi, cytowana w artykule mec. Kamila Ferenc z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która pomaga w dostępie do zabijania dzieci nienarodzonych, najczęściej dotyczy to ciąż, w których stwierdzono nieuleczaną chorobę lub uszkodzenie płodu. – Zagrożenie dla zdrowia psychicznego wypełniło lukę, powstałą po usunięciu z prawa przesłanki embrio-patologicznej – powiedziała. Jej zdaniem nie jest to jednak sposób na obejście prawa.
|
|