Rzeczywistość ze snu budzi

Izabela BRODACKA 19 czerwiec 2022

Jedną z najważniejszych inicjatyw rządów „dobrej zmiany” była próba naprawy zdegenerowanego systemu prawnego. Systemu do którego nie mieli zaufania obywatele naszego kraju. Systemu, w którym sędziowie są “niezależni” to znaczy nie podlegają kontroli i ocenie. Mają prawo bezkarnie ukraść staruszce 50 złotych i nałogowo kraść elektronikę w sklepach. Mają prawo arbitralnie wycenić kamienicę w warszawie na 50 złotych i potwierdzić prawomocność jej odkupienia za tę sumę od osoby z demencją. Mają prawo jeździć w stanie nietrzeźwym a nawet przejechać na pasach dziecko, bo chroni ich immunitet. Mieli również prawo wyrwać dziecko z prawdziwej rodziny tylko dlatego, że w domu jest biednie, albo fruwają muszki owocówki i oddać je nie wiadomo komu. Na szczęście tego już nie mogą bo rządy dobrej zmiany zabroniły odbierania dzieci biednym rodzinom. To udało się przeprowadzić. Natomiast głęboka reforma systemu sprawiedliwości zupełnie się nie udała. Przeszkodziło w tym przede wszystkim zawetowanie przez prezydenta Dudę pierwszej,  reformującej system prawny ustawy. 

Kilka dni temu sprzedaliśmy naszą suwerenność za miskę soczewicy, to znaczy za 36 miliardów euro, a raczej za obietnicę wypłacenia tych pieniędzy gdy zostaną spełnione żądania UE zwane kamieniami milowymi. Powinno się je raczej nazwać kamieniami do  trumny. 

Jest to sygnał dla UE że może nam tę miskę stawiać przed nosem i od nosa odsuwać. Jak psu, którego się uczy warowania lub dawania głosu na rozkaz. Może też  wydawać  nam soczewicę małymi porcjami gdy na rozkaz zaszczekamy, albo padniemy plackiem przed panem. 

UE realizując swój plan utworzenia jednego federalnego państwa pod przewodnictwem Niemiec, czyli IV Rzeszy, prowadzi z Polską bezwzględną wojnę nie przebierając w środkach. Plan zagłodzenia Polski realizowany jest przez odmowę wypłacenia należnego nam bezwarunkowo funduszu na KPO podczas gdy  my będziemy spłacać związane z europejskim planem odbudowy cudze zadłużenia. Podobnie jak płacimy składki na UE, a za to nakłada ona na nas gigantyczne kary, choćby za kontynuowanie wydobycia w kopalni Turów.  Częścią planu  dyscyplinowania Polski przez zagłodzenie jest również wprowadzenie do Polski 4 milionów uchodźców i obarczenie nas kosztami utrzymania tych uchodźców.

Dawno skończyły się czasy gdy śmieszyły nas idiotyzmy UE takie jak normy dotyczące krzywizny banana, czy zaliczanie ślimaków do ryb, a marchewki do  owoców. Takie „wartości” UE bylibyśmy w stanie zaakceptować czy tolerować  tak jak toleruje się głupoty opowiadane przez nastolatki gdy ma się nadzieję, że kiedyś dorosną i zmądrzeją.  O wiele groźniejszy w skutkach okazał się „zielony ład” postulujący odejście od energetyki węglowej.  Zaowocował zamykaniem kopalń, zakazem palenia drewnem w kominkach i programem przestawiania ogrzewania na gaz. Dodajmy -na  rosyjski gaz. 14 maja bieżącego roku, czyli już w trakcie wojny na Ukrainie, weszła w życie znowelizowana uchwała antysmogowa dla Mazowsza. Zgodnie z jej zapisami, od października 2023 r. mieszkańcy stolicy nie mają prawa palić węglem w piecach i kominkach.

Rzeczywistość nas obudziła.  Znikają gdzieś plakaty z hasłem „ „zlikwiduj kopciucha” . Po węgiel pod kopalniami (na przykład pod kopalnią Sośnica) ustawiają się wielokilometrowe kolejki ciężarówek. Oczekiwanie na węgiel kierowcy oceniają na dwa tygodnie. Cena tony węgla  wzrosła o 275% ( od 800zł do  3000zł). Podobno 100 000 osób na sekundę usiłuje kupić węgiel przez Internet.  Agencja rezerw  strategicznych ogłasza, że ma zamiar sprowadzać węgiel  dosłownie z antypodów. Dosłownie bo z Australii i Wenezueli.  Rozważane jest zamrożenie cen węgla ( czyli psucie rynku) przez państwo oraz pomoc społeczna dla najuboższych, których nie będzie stać na ogrzewanie w zimie.  Poza tym rząd zachęca do zbierania chrustu w lesie.  Bareja by tego nie wymyślił. Niektóre nadleśnictwa wprowadziły już limity na ilość zebranego chrustu.  Na przykład do 30 merów sześciennych.  Czy czekają nas kartki na chrust i szyszki?  A może na szczaw i pokrzywy rosnące w rowach, oraz mirabelki na miedzach?. 

Bezwarunkową miłość do Unii Europejskiej deklarują co chwila politycy wszystkich partii. Jak mantrę. Podobnie jak dawniej (ale nie tak dawno, żeby tego nie pamiętać) naukowcy deklarowali swoją miłość do marksizmu i leninizmu. Pamiętam pewnego pana profesora, który w swojej znakomitej zresztą książce na temat dydaktyki fizyki zacytował jedno wybrane z poglądów Lenina zdanie. „Nieskończone są możliwości elektronu”– raczył podobno stwierdzić Lenin. Bez tego zdania nie byłby możliwy- jak sądzę – rozwój mechaniki kwantowej. Albo nie wydano by panu profesorowi książki. Albo pan profesor uważał, zupełnie zresztą niesłusznie, że bez tego zdania nie wydadzą mu książki. Ten sam pan profesor relacjonował w swojej książce poglądy Kuhna na temat rewolucji naukowych sformułowane w książce „ Struktura rewolucji naukowych”. Kuhn twierdził, że uprawiający naukę instytucjonalną  ( nazywał ją normal science) zajmują się wyłącznie usuwaniem anomalii, czyli wyjaśnianiem w ramach pewnego paradygmatu faktów  sprzecznych z tym paradygmatem. Jeżeli tych anomalii zbierze się wystarczająco dużo, przychodzi  czas na rewolucję naukową. Jako jeden z przykładów Kuhn opisywał tak zwany „ przewrót kopernikański”.

Otóż jak mi się wydaje nasz pan profesor, choć sam o tym pisał,  nie doceniał siły paradygmatu.  W czasach kiedy wydawał swoją książkę powoływanie się na marksizm a w szczególności na poglądy Lenina czy Stalina w nauce nie było już konieczne czy wymagane. A jednak ta służalczość tak głęboko utkwiła w podświadomości pana profesora, że posługiwał się poglądem Lenina jak zaklęciem otwierającym mu drzwi do świata nauki. 

Obecnie deklarowanie nieodwracalnego związania z UE jest zaklęciem otwierającym drzwi do świata polityki i chyba czas z tym skończyć.

A dowcipni internauci kolportują wierszyk: „Kiedy został jej amantem, to pierścionek dał z brylantem,  Rzekła- brylant to rzecz gustu, lepiej byś nazbierał chrustu”.