Pokolenie „płatków śniegu” najpierw rujnuje własne życie, a potem zrujnuje życie całych społeczeństw.

 Pokolenie „płatków śniegu” najpierw rujnuje własne życie, a potem zrujnuje życie całych społeczeństw.

Stanisław Janecki  spoleczenstwo-platkow-sniegu

Tyler Durden to fikcyjna postać z filmu „Podziemny krąg” Davida Finchera (na podstawie powieści Chucka Palahniuka). Busqueros to pseudonim autora portalu „The Daily Sceptic”. Tekst Busquerosa zamieszcza Tyler Durden na popularnym portalu „Zero Hedge”. Niech nas jednak nie zmyli podwójna fikcja, bowiem tekst „Prawda o generacji płatków śniegu jest jeszcze gorsza niż się obawialiśmy” to ważny głos. I niepoprawny. Może dlatego autor skrywa się za pseudonimem.

Wszystko zaczęło się od zdania Tylera Durdena (i u Palahniuka, i u Finchera): „Nie jesteś wyjątkowy. Nie jesteś pięknym i wyjątkowym płatkiem śniegu. Jesteś taką samą organiczną i rozkładającą się materią, jak wszyscy inni”. 

„Generacja płatków śniegu” to pokolenie ludzi przewrażliwionych, łatwo się obrażających, uważających, że świat kręci się wokół nich i ich uczuć. Płatki śniegu są postrzegane jako osoby z obrzydzeniem i przerażeniem przyjmujące opinie i myśli odmienne od ich własnych. A nawet uważają oni, że powinni być chronieni przed niewygodnymi dla nich stwierdzeniami czy punktami widzenia, co oznacza, że są przeciwni pełnej wolności słowa. Dla siebie domagają się „bezpiecznej przestrzeni” i jako lewicowcy nie tolerują konserwatywnych wartości na uniwersytetach. Nie tolerują nawet oklasków podczas publicznych wystąpień, bo „mogą one wywołać traumę”.

„Płatki śniegu” to głównie millenialsi, czyli osoby urodzone w latach 90. XX wieku i na początku lat 2000. Millenialsi oburzają się na twierdzenia, że ich pokolenie ma łatwo. Uważają, że mają bardzo trudno: rynek pracy jest dla nich niepewny i niestabilny, ceny mieszkań, czynszów i opłat za studia są ponad ich możliwości. A jeszcze starsze pokolenia są odpowiedzialne za zmiany klimatu, które zagrażają ich istnieniu. Walczą z rasizmem, stygmatyzacją społeczności LGBTQ i nierównością płci.

Generacja „płatków śniegu” oburza się, gdy słyszy, że jej przedstawiciele tylko wydają pieniądze rodziców, a sami nie potrafią zarabiać na coraz droższe zachcianki. Mówią, że nie ich winą są nadopiekuńczy rodzice. Z tego powodu mają podwyższone poczucie lęku, bywają nadmiernie emocjonalni. Obowiązki ich przerażają. Uważają się za wyjątkowych, zdecydowanie przeceniają posiadane kompetencje i „na starcie” oczekują zbyt dużego – w stosunku do wiedzy i umiejętności – wynagrodzenia.

Chcąc dużo posiadać, płatki śniegu nie cenią własności. Będąc bardzo zaangażowanymi konsumentami uważają, że produkcja różnego rodzaju dóbr jest nieakceptowalnym obciążeniem dla Ziemi. Najlepiej czują się w wirtualnym świecie, a realne społeczeństwo uważają za zagrożenie. Pokolenie płatków śniegu jest tak mocno skoncentrowane na sobie, że wszelka krytyka jest odbierana jako niemal zbrodnia. Gdyby próbować współegzystować z nimi wedle zasad obowiązujących jeszcze 20 lat temu, czuliby się nieustannie napadani, gnębieni, dyskryminowani i prześladowani.

Swój tekst o generacji płatków śniegu Busqueros zaczął od typowej historii. Oto umówił się na spotkanie z jednym ze swoich studentów. Ale po kilku godzinach otrzymał e-mail, że student „zmaga się ze swoim zdrowiem psychicznym”, więc nie będzie w stanie się ruszyć z campusu. W zamian zaproponował spotkanie poprzez sieć. Student uznał za całkowicie normalne, że czuje „lęk i depresję”, ilekroć ma się z czymś zmierzyć. Tak jak za normalne uznał rozwodzenie się nad tym.

Student autora tekstu zaliczył się do tej grupy młodych ludzi, którzy obiektywnie mają przechlapane, bowiem zbyt dużo czasu spędzają przed ekranem (ale inaczej się nie da), za mało mają kontaktów towarzyskich, zbyt duża jest na nich presja w szkole, dotyka ich rozpad rodzin, demoralizuje kapitalizm konsumencki, niszczy strukturalny rasizm i seksizm, a wszystkiego dopełnia trauma z powodu niszczenia klimatu. Muszą więc cierpieć. Autor przyznaje, iż mając takie problemy można uważać, że wiedzie się „gów…ane życie”, jednak tłumaczenie wszystkiego „lękiem czy depresją” stało się „absurdalnie łatwe”. W praktyce pozwala np. korzystać z wydłużonego o 25 proc. czasu podczas zdawania egzaminów.

Busqueros zauważa, że doszło do tego, iż kiedy studenci nie mają ochoty przychodzić na zajęcia, „ponieważ pada deszcz lub mają kaca”, to wszystko załatwia „zmaganie się ze zdrowiem psychicznym”. W efekcie obecnie „całe pokolenie wydaje się myśleć, że problemy ze zdrowiem psychicznym są powszechne, że to jest świetne uzasadnienie unikania zrobienia czegoś wymagającego wysiłku i dobry powód domagania się specjalnego traktowania”. A jeśli ktoś to kwestionuje, to „stygmatyzuje i lekceważy cierpiących”.

Mając cały arsenał środków umożliwiających unikanie wysiłku i zapewniających specjalny status, generacja płatków śniegu nagminnie „unika odpowiedzialności, hoduje egocentryzm, wpatruje się we własny pępek, szuka na wszystko wymówek”, a w efekcie popada w „tandetę”. Na uczelni nauczyciela akademickiego występującego pod pseudonimem Busqueros, „z każdym rokiem rośnie liczba studentów nie zdających egzaminu końcowego w maju, kiedy powinni, ale w terminie poprawkowym – w sierpniu”. A wszystko tłumaczą „problemami ze zdrowiem psychicznym, które są wyjątkowo wyniszczające”.

Kiedyś „dzieci wyrastały z tego rodzaju rzeczy, wchodząc do ‘prawdziwego’ świata pracy, dorastając”. Obecnie „dzieje się coś przeciwnego: to społeczeństwo jest zmuszane nie tylko do przystosowywania się, ale także do pielęgnowania ekscentryczności młodych ludzi”. A kiedy ci młodzi dorastają, „jako dorośli stosują cały arsenał wymówek, które opanowali w młodości”. Gdy jeden ze studentów zmarł, „pozostali zaczęli się ubiegać o przedłużenie terminów składania prac, uzasadniając to obawą, że i oni mogą umrzeć”. Zapewne z powodu przepracowania.

Busqueros obawia się „politycznych i kulturowych konsekwencji tego, że po raz pierwszy w historii ludzkości większość społeczeństw uzna się za mające kłopoty ze zdrowiem psychicznym i zastosuje wszelkie metody znane generacji płatków śniegu”. Kim wtedy będą „lekarze, nauczyciele, prawnicy, księgowi, architekci, urzędnicy mający największy wpływ na życie społeczeństw”? Zapewne uznają się za ofiary lęków i depresji i zajmą sobą. Albo odmówią zajmowania się czymkolwiek.