MIASTA BRATERSKIEJ MIŁOŚCI

https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/miasta-braterskiej-milosci,p1373042882

MIASTA BRATERSKIEJ MIŁOŚCI

2023-12-15 Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.pl

„Opinia publiczna jest jak upiór: nikt go nie widział, ale wszyscy pozwalają mu się terroryzować.” (Siegmund Graff)

Coraz powszechniejszy jest pogląd, że celem globalnej kampanii wojennej, która rozpoczęła się 11 września 2001 roku, było ustanowienie nowego porządku świata. Kiedy pada pytanie o beneficjentów tej rozdmuchanej do granic absurdu „wojny z terrorem”, wymienia się dwa państwa i tylko jedną nację. I nie będę szczególnie odkrywczy, jeśli napiszę, że nie chodzi tu o Arabów. Te państwa, to USA i Izrael. Całkiem otwarcie mówi się o nacji wszechobecnej i wszechwładnej w obu tych krajach. Nie tylko zresztą w nich. Jednak Ameryka idzie na pasku swego małego brata od dawna. Dziś ten brat staje się coraz większy i przestaje się liczyć z tym, który z każdym dniem coraz bardziej chyli się ku ziemi. Zawsze tak bywa, kiedy we wzajemnych stosunkach zaczyna brakować szacunku i umiaru.

Wkrótce po zamachach 11 września, przed specjalną Komisję Służb Wojskowych trafili   dowódcy amerykańscy. 13 września pojawił się przed jej obliczem generał Richard B. Myers, były dowódca NORAD i jednocześnie wiceprzewodniczący Kolegium Szefów Sztabów. 25 października, przed członkami Komisji stanął generał Ralph E. Eberhart, szef  NORAD.

Komisji przewodził senator Carl Levin. Robił wszystko, by przesłuchiwani nie musieli odpowiadać na trudne pytania. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że osłonił ich niezwykle szczelnym parasolem. Szczególnie ważne kwestie wekslował na boczne tory, a kiedy świadkowie zaczynali mieć kłopoty z udzieleniem odpowiedzi, sam przejmował inicjatywę, pomniejszając znaczenie danego zagadnienia. Czytelnicy, oglądający kolejne odsłony przeróżnych telenowel tytułowanych „sejmowymi komisjami śledczymi”, znają ten mechanizm doskonale.

Plączącym się w zeznaniach generałom nie pomógł zastępca szefa NORAD, którym był kanadyjski generał Ken Pennie. W wywiadzie udzielonym gazecie Toronto Glob and Mail, powiedział on, że „kilka minut po atakach, kontrolę nad przestrzenią kontynentalną przejęło NORAD”. Oznacza to, iż NORAD podjęło działania PO atakach, a nie w ich trakcie.

Ostatni z nich, jak wiemy, miał miejsce o 09:38. A to znaczy, że wbrew oświadczeniom dowódców amerykańskich, NORAD nie zrobiło nic przynajmniej do godziny 09:38.[1] Z kolei The Globe and News poinformowało Amerykanów, że „oficerem dyżurnym w chwili, w której NORAD przejęło kontrolę nad przestrzenią powietrzną Ameryki Północnej, był kapitan kanadyjskiej Marynarki”. 

Wynika z tego, że w chwili historycznego, lotniczego ataku na USA, bezpieczeństwo obywateli amerykańskich spoczywało w rękach kapitana (!) Marynarki (!). I to innego państwa! Czy to rzeczywiście przypadek, że zarówno w USA, jak i Kanadzie, jedynymi wtajemniczonymi byli oficerowie Marynarki?

W normalnych warunkach generałowie Myers i Eberhart powinni byli zakończyć kariery, okryci hańbą nieudolności lub wręcz zdrady. Nic podobnego im się jednak nie przydarzyło, jak domyślają się już zapewne, obeznani z realiami najrozmaitszych „komisji”, czytelnicy. Wręcz przeciwnie. 

Myers został doradcą prezydenta i sekretarza obrony do spraw „wojny z terrorem” i „doradzał” im w planowaniu oraz realizacji inwazji na Irak, w roku 2003. 30 września 2005 roku, odszedł na „zasłużoną” emeryturę. 

Podobnie Eberhart, generał z imponującym życiorysem lotniczym, po wydarzeniach 9/11 przewodził do 2005 roku kluczowym dla obronności kraju USNORTHCOM.[2] Nawiasem mówiąc, ten twór powołany do życia przez Bush’a, w przypadku jakiegokolwiek kryzysu, ma możliwość przejęcia zwierzchnictwa nad wszelkimi siłami cywilnymi w USA. NorthCom posiada własną grupę bojową, składającą się z weteranów wojny w Iraku. Z dużym zaangażowaniem siły NorthCom przygotowywały się do walki z niedawną „pandemią grypy”. 

Tu też na pierwszym froncie walki z zagrożeniami muszą być sami swoi. Sprawdzeni. Tacy, którzy w najważniejszej chwili na pewno się nie zawahają i spełnią każdy rozkaz przełożonych.

Powróćmy jednakże do przewodniczącego speckomisji. Czym takim wyróżnia się senator Carl Levin, iż ma tak ogromne możliwości kreowania przebiegu przesłuchań, wpływania na oceny Komisji Senackiej i nagradzania za co najmniej wątpliwe zasługi, lukratywnymi stanowiskami? 

Wszystko wskazuje na to, że ową tajemną siłę czerpie ze swych związków z niezwykle potężną organizacją, o której wiele się nie mówi, a która ma decydujące słowo w decyzjach dotyczących amerykańskiej polityki, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Ta organizacja nosi niewinną nazwę Chabad Lubawicz.

Chabad Lubawicz, to grupa chasydów, powstała 250 lat temu w miejscowości Lubawiczi (Любавичи), na terenie obecnego obwodu smoleńskiego.[3] Założył ją pod koniec XVIII wieku rabi Szneur Zalman Baruchowicz. Organizacja miała dotąd siedmiu głównych rabinów, z których za najwybitniejszego uważa się Menachema Schneersona. Od jego śmierci w roku 1994 ruch nie ma żadnego oficjalnego przywódcy. Chabad Lubawicz jest najprężniej rozwijającą się grupą chasydzką. Na całym świecie zrzesza ponad ćwierć miliona wyznawców. Ruch Lubawicz pierwotnie był ponoć wrogo nastawiony do Izraela, jednak później zaakceptował jego istnienie, by z czasem dostrzec w nim nawet czynnik mesjański.

Na polskiej stronie tego ruchu czytamy:

„Chabad Lubawicz to filozofia, ruch i organizacja. Według wielu jest dziś najbardziej dynamiczną siłą napędową żydowskiego życia.

Lubawicz dosłownie znaczy „miasto braterskiej miłości”. Słowo „Chabad” to akronim hebrajskich słów nazywających trzy intelektualne cnoty: chachma – mądrość, bina – zrozumienie i da’at – wiedza. Religijna filozofia ruchu Chabad Lubawicz będąca najgłębszym wyrazem Bożej Tory, uczy zrozumienia i poznania Stwórcy, roli i celu dzieła Stworzenia oraz znaczenia i wyjątkowej misji każdego Stworzonego.

Ta filozofia prowadzi jednostkę do oczyszczenia oraz panowania nad każdym, jego lub jej, działaniem i odczuciem poprzez mądrość, zrozumienie i wiedzę.

Lubawicz to nazwa miasta na Białorusi, gdzie ruch rozwijał się przez ponad 100 lat. Dosłownie Lubawicz po rosyjsku znaczy „miasto braterskiej miłości”. Nazwa Lubawicz wyraża odpowiedzialność i miłość, które stanowią kwintesencję filozofii Chabad wobec każdego Żyda. (…)

Ruchowi przewodzą nauki jego siedmiu przywódców (cadyków), poczynając od błogosławionej pamięci Rabbiego Szneura Zalmana z Ladów (1745-1812). Przywódcy ci wyjaśniali najbardziej szczegółowe i delikatne kwestie żydowkiego mistycyzmu, tworząc poważny, ponad tysiąc-tomowy korpus dzieł będących podstawą dalszych studiów.  Ucieleśniali odwieczne, biblijne cnoty pobożności i przywództwa. Zajmowali się nie tylko ruchem Chabad Lubawicz, ale całością żydowskiego życia – jego aspektów duchowych i cielesnych. Nikt i nic nie było za małe lub zbyt mało znaczące dla ich miłości i uwagi.

W naszym pokoleniu Rebe Lubawicz – błogosławionej pamięci Rabbi Menachem Mendel Schneerson (1902-1994), znany poprostu jako “Rebe”, stworzył dla Żydów duchową przestrzeń bezpieczeństwa po nieszczęściach Zagłady. (…)

Chabad Lubawicz reprezentowany jest w Polsce przez Fundację Chai. Działalność statutowa Fundacji Chai obejmuje krzewienie kultury żydowskiej oraz działalność edukacyjną, a także szeroko pojętą pomoc osobom wyznania Mojżeszowego mieszkającym na terenie Polski. Fundacja współpracuje ściśle z międzynarodową organizacja żydowską Chabad Lubawicz mającą swoją siedzibę w USA. (…)

W centrum prowadzonym przez Fundację znajduje się zarówno synagoga, jak i jesziwa (szkoła gdzie można pobierać nauki dotyczące judaizmu). Jest to pierwsza jesziwa w Warszawie od czasów II Wojny Światowej. Fundacja regularnie zaprasza grupy studentów z Izraela, USA, Kanady i innych krajów, a także rabinów, którzy prowadzą zajęcia w jesziwie. Fundacja zgromadziła znacznych rozmiarów wielojęzyczną bibliotekę judaików, dysponuje również multimedialnymi materiałami edukacyjnymi. Studenci prowadzą też spotkania szabatowe w innych miastach polski[4], aktywizując miejscowe społeczności żydowskie.

Ponadto dla szerszego audytorium organizowane są wykłady na temat kultury i religii żydowskiej, kabały, świąt żydowskich itp. Spotkania te są uświetniane obecnością przedstawicieli świata biznesu, korpusu dyplomatycznego i władz miasta.”[5](podkr. smk).

========================

Skoro tyle mówimy o ruchu „miasta braterskiej miłości”, to wspomnijmy o tych miastach Ameryki, które z Izraelem łączy miłość szczególna.

11 września 2001 roku zaatakowano dwa z nich. Waszyngton i Nowy Jork. Pierwsze jest oficjalną stolicą państwa. Drugie – stolicą nieoficjalną. To ostatnie ucierpiało najbardziej. Okazuje się, że Nowy Jork współuczestniczył aż z trzema miastami izraelskimi w programie tak zwanych miast partnerskich. Tu trzeba nadmienić, że program ten, to z założenia forma partnerstwa między miastami w różnych krajach, mająca na celu wymianę kulturalną i gospodarczą. W Europie nazywa się miasta biorące udział w takiej współpracy miastami bliźniaczymi. W Ameryce – siostrzanymi. Natomiast w krajach socjalistycznych nazywano je miastami braterskimi. 

Dwa z tych partnerskich miast Nowego Jorku, to najważniejsze ośrodki izraelskie – Jerozolima i Tel Awiw. Trzecie – Kfar Chabad, związane jest również z Nowym Jorkiem, a właściwie leżącym administracyjnie w Brooklynie[6] – Crown Heights. Okazuje się, że w tym właśnie mieście znajduje się główna siedziba ruchu Chabad Lubawicz! Wspaniały zbieg okoliczności, zważywszy na fakt, że aż w 70 innych  państwach znajduje się ponad 3000 ośrodków tego ruchu. Nawiasem mówiąc, od grudnia 2005 roku, lubawiczerowie mają swoją synagogę także w Warszawie, przy ulicy Słomińskiego. (…)

Wpływy lubawiczerów w Stanach Zjednoczonych są naprawdę ogromne, a osoby związane z tą grupą często przewijają się przez strony moich kolejnych książek o tragedii Ameryki. Członkiem ruchu jest (…) były rzecznik prasowy Busha – Ari Fleischer. Otwarcie wspiera ich były zastępca Sekretarza Obrony – Paul Wolfowitz i były kandydat na stanowisko wiceprezydenta USA – Joseph Liebermann. Jest w tej grupie także główny księgowy Pentagonu – Dov Zakheim. Czy fakt, iż najpotężniejsze osoby w państwie, łączy ławka w takim klubie, może o czymś świadczyć? Bez ich przyzwolenia atak na Amerykę nie miał prawa się udać. A czy bez ich pomocy możliwe byłoby uporczywe i jakże skuteczne, zacieranie dowodów tej zbrodni? Czy członkowie tak wpływowego klubu byliby w stanie podjąć działania sprzeczne z jego interesami? I ile trzeba determinacji, by udawać, że wszystko to jest przypadkowym zbiegiem okoliczności?

Oczywiście, mówienie lub pisanie o tym, jest w dzisiejszym świecie zabronione. W najlepszym wypadku (nomen omen) można stracić pozycję zawodową, pieniądze, zdrowie, a czasami wolność. Zyskać można niewiele. Miano oszołoma, zwolennika „spiskowych teorii” lub wieczny odpoczynek. Tym, którzy zagonieni poszukiwaniem środków do (prze)życia, czasami znajdą czas na obejrzenie poprawnych politycznie „wiadomości”, wyda się to absurdalne. Jednak, jak pisałem w jednej z książek, już wkrótce: „… drogi Czytelniku zauważysz, kiedy z szarych odmętów Twej codzienności zaczną wyłaniać się, pędzące ku Tobie, czarne Demony…”.

Fragment książki „Projekt Phoenix” wydanej przeze mnie w roku 2010. Polecam.

Sławomir M. Kozak


[1] http://www.Public-Action.com/911/myersconfirmation

[2] Północne Dowództwo Stanów Zjednoczonych (ang. United States Northern Command), powstałe 1/10/2002 r. jako efekt zamachów 9/11, dla obrony bezpieczeństwa USA, wspierania władz lokalnych, stanowych i federalnych. Obszar odpowiedzialności tego ciała obejmuje przestrzeń powietrzną, lądową i wodną wokół USA i należących do nich terenów, ale również Kanady i wód wokół niej (ok. 930 km), Zatoki Meksykańskiej i Cieśniny Florydy. Dowódca USNORTHCOM odpowiada również za kooperację działań z Kanadą i Meksykiem.

[3] Jakże ten Smoleńsk kładzie się głębokim cieniem nie tylko na naszej historii.

[4] Pisownia oryginalna. Czy to przypadkowy błąd? Wybitnie rażący, zwłaszcza w miejscu, w którym wychwalane są dokonania „szkoły”. Co najmniej wstyd!

[5] http://www.chabad.org.pl/templates/articlecco_cdo/aid/621320/jewish/Chabad-Lubawicz-historia-filozofia-cele.htm

[6] Brooklyn, to najludniejsza z pięciu dzielnic Nowego Jorku. Zamieszkuje ją około 2,6 mln mieszkańców.

  Sławomir M. Kozak
www.oficyna-aurora.pl