Gady i gadzie pieniądze

Gady i gadzie pieniądze

[Nie mój pogląd, jest zbyt wąski, ale .. ciekawy, a u mnie bez głupiej cenzury.. Mirosław Dakowski]

Jerzy Lubach https://niezalezna.pl/478592-gady-i-gadzie-pieniadze

Niemal rok temu napisałem dla portalu Niezależna.pl. tekst „Nasi reptilianie”, w którym starałem się przeniknąć powody tak niesłychanej nienawiści do Polski, jaką prezentują antypolskie partie totalitarnej opozycji. Doszedłem do wniosku, że to nie są po prostu wyrodki biorące forsę od wrogów za plucie na ojczyznę, ale przedstawiciele obcej rasy – reptilian, gadokształtnych kosmitów umiejących przybierać ludzkie kształty. Wierzących w ich istnienie uważa się za kompletnych szurów, no ale jak tu nie wierzyć, gdy znad markowego garnituru co rusz na moment wystaje gadzi łeb z rozdwojonym językiem? Reptilianie mogą mieć dowolne pseudoludzkie oblicze – Putina, Tuska, Scholza – ale jedno mają wspólne: to nieludzkie, zimnokrwiste spojrzenie.

Według poważnych badań przeprowadzonych w USA w 2013 r. 30 proc. Amerykanów uważa, że istnieje światowy spisek zmierzający do oddania pełnej władzy garstce pretendentów do rządzenia nami wszystkimi, a 4 proc. uważa, że to właśnie reptilianie! Bzdura totalna, nieprawdaż? Przecież nikt nie zamierza nam zabrać samochodów i przesadzić na rowerki, zamknąć w obozach koncentracyjnych – „miastach 15 minut”, nikt z bogaczy nie mówi nam, że za dużo żremy i mamy się przerzucić z mięsa na robale, nikt nie zabierze nam ogrzewania w zimie, bo to szkodzi planecie, wszystko to nam się tylko przywidziało!

Niemiecka tajna kiesa na pismaków

A tu się nagle okazuje, że gady istnieją naprawdę, co więcej, są potajemnie finansowane przez niektóre państwa – o dziwo, akurat te Polsce skrajnie wrogie – by wykonywały na ich zlecenie brudną robotę. Oto rząd naszego sojusznika w NATO i UE, Republiki Federalnej Niemiec, zmuszony był przyznać, że płacił 200 dziennikarzom zarówno mediów publicznych, jak i prywatnych za „moderowanie nastrojów społecznych”. Czyli w praktyce wszelkimi sposobami propagowanie posunięć władz, także tych ewidentnie szkodliwych dla Europy i świata, jak wspieranie przez całe dekady imperializmu rosyjskiego. Ileż to się nasłuchaliśmy niemieckich pouczeń, że Nord Streamy to prywatne przedsięwzięcie czysto biznesowe, niemające wcale zaszkodzić Ukrainie ani Polsce, że rujnowanie polskich stoczni na korzyść niemieckich czy dewastowanie polskiego sądownictwa rękami agend unijnych – to wszystko dla naszego dobra!

Najgorsze zaś, że choć teraz dopiero Niemcy zmuszone to były przyznać oficjalnie, w istocie wszystko to uprawiają wobec sąsiadów od ładnych już paru stuleci, a cały ten proceder ma w historiografii od lat 60. XIX w. dźwięczną nazwę: Reptilienfonds, czyli fundusze gadzinowe. Wymyślił je twórca Rzeszy Niemieckiej, kanclerz Otto von Bismarck, anektując pieniądze wcielonego do niej na siłę Królestwa Hanoweru i wykorzystując je całkowicie bezprawnie do opłacania napastliwych artykułów pod adresem króla zbiegłego do Francji i jego tamtejszych protektorów, a później wobec wszystkich innych „wrogów Rzeszy”.

Definicja gadziny

W 1869 r. usiłował zalegalizować tę pozaprawną praktykę w pruskim parlamencie, co zablokowała opozycja, choć kanclerz wywodził: „Wydaje mi się, że zasługujemy na państwa wdzięczność, gdyż oddani jesteśmy pościgowi za złośliwymi gadami aż do głębi ich nor, by obserwować, co knują”.
Opozycyjna prasa zmieniła jednak znaczenie słowa „gady”, odnosząc je nie do prawdziwych ani mniemanych wrogów Niemiec, ale właśnie do przekupionych przez władze publicystów. Sam fundusz zaś zyskał miano gadziego. Rozgoryczony takim postrzeganiem w jego mniemaniu jak najbardziej słusznych działań w interesie państwa Bismarck skarżył się w 1876 r.: „Jak powstało określenie gad? Ja gadami określałem tych ludzi, którzy z ukrycia intrygują przeciw naszej polityce, przeciw polityce państwa. A obecnie zmieniono znaczenie tego słowa, gadami zaś nazywa się właśnie tych, którzy wyrażają to, do czego dąży rząd”.

Podsumujmy: Reptilienfonds, fundusze gadzinowe, naprawdę istnieją, to tajne niemieckie fundusze rządowe wykorzystywane w celach politycznych do kupowania wpływów i opłacania przychylności prasy bądź wypłat łapówek. Wszystko zaś w równie zbożnym jak u Bismarcka celu powołania nowej Rzeszy pod płaszczykiem UE.

Reptilienpresse, czyli polskojęzyczne gadzinówki

I kilka ciekawych faktów – ujawniona z musu w Bundestagu lista 200 „gadzinowych” publicystów „nie obejmuje dziennikarzy opłacanych przez Federalną Służbę Wywiadowczą”. A były kanclerz Bundesrepubliki Gerhard Schröder, sługus Putina w gazowym podboju Europy, do 1 marca ubiegłego roku, czyli już po napaści Rosji na Ukrainę, był nadal doradcą w spółce medialnej Ringier AG, będącej właścicielempolskich rzekomo mediów – „Faktu”, „Newsweeka” i Onetu, które mają zwyczaj rozczulać się np. nad ciężkim losem żołnierzy Wehrmachtu w okupowanej Polsce i prześladowaną wielką kulturą rosyjską, a o Polsce mają do powiedzenia wszystko co najgorsze. Podczas okupacji Niemcy także oferowali polskim podludziom z Generalnego Gubernatorstwa dostęp do wiedzy o wielkości Rzeszy dzięki polskojęzycznym gazetom, słusznie przez Polaków zwanym gadzinówkami.

Tu pojawia się nowy aspekt – wszak ktoś te gadzie pieniądze zarabiał, pisząc antypolskie paskudztwa, wówczas przeciw polskiemu rządowi na uchodźstwie, dziś przeciw świętemu papieżowi. Wielbiciele twórczości J.R.R. Tolkiena wiedzą, że miano „Gadziego Języka” nosiła jedna z najpodlejszych postaci jego sagi, szpieg zaprzedanego złu czarodzieja Sarumana, przez lata zatruwający zwątpieniem dusze mieszkańców Rohanu jako główny doradca ich króla. Rozesłane po bastionach oporu „gadzie języki” ostatnio niezwykle nasiliły swoją działalność w naszym kraju.

Gad gadowi krzywdy nie zrobi

I nic w tym dziwnego, bo z samotnych Okopów Świętej Trójcy Polska w ostatnich latach w przyspieszonym tempie przekształca się w czołowe ogniwo stworzonego przez siebie i rosnącego w siłę sojuszu podobnie „zacofanych obyczajowo” państw Trójmorza, czyli wschodniej flanki NATO, coraz ściślej współpracującej z broniącą się przed rosyjską barbarią Ukrainą. Wszystko to usiłują na zlecenie swych mocodawców deprecjonować lokalne „gadzie języki”, u nas np. pod podłym a nieprawdziwym hasłem „To nie nasza wojna!”.[Oj, nie nasz, kolego, nie nasza.. Mirosław Dakowski]

Ostatnio mogliśmy się zaś dowiedzieć, że polityka niemiecka i na tym polu ma swój podwójny cel: broń Boże nie ukrzywdzić Rosji, a dowalić Ukraińcom i oczywiście Polakom. Niemcy chcą bowiem skreślenia siódmego punktu tzw. konkluzji Rady Europejskiej rozesłanych do państw członkowskich w celu negocjacji. W punkcie tym znalazł się zapis o „pełnym poparciu Unii Europejskiej na rzecz ustanowienia międzynarodowego mechanizmu rekompensat za szkody i straty, a także zebranie dokumentacji z dowodami oraz roszczeniami w odniesieniu do szkód spowodowanych przez Rosję”. Zapis głosił też konieczność wykorzystania na potrzeby odbudowy Ukrainy zamrożonych i przejętych aktywów rosyjskich.
Niemcy żądają wykreślenia tego fragmentu, proponując własny zapis o „potrzebie powstania mechanizmu rejestrowania strat spowodowanych przez Rosję”. Czyli w istocie – żadnych pieniędzy za rosyjskie zbrodnie dla Ukrainy! Czy ta lojalność wobec rosyjskiego wspólnika może dziwić, gdy Niemcy nie chcą wszak płacić nam za swe własne nierównie większe zbrodnie? Która z „polskich” gadzinówek jako pierwsza weźmie się do usprawiedliwiania takiego stanowiska gadów? Co ja mówię – Herrenvolku!
Nikt wszak nie odwołał „für Deutschland”, choć Opposition Führer udaje, że nigdy tego nie powiedział. Gadzie pieniądze wcale im nie śmierdzą, choćby na banknotach jako główny bankier podpisał się sam Lucyfer.

===========================

Valdu Pedescou 17.03.2023

Prawdopodobnie owe fundusze nie ograniczają się do mediów. Wywłaszczenie Polaków w latach 90. z państwowego przemysłu i rolnictwa mogło być finansowane gadzinowymi funduszami na łapówki, szantaże i inne środki nacisku/podstępu.