Dwoje poetów, dwa wiersze.

Dwoje poetów, dwa wiersze.

Ten dzień     (wiersz o śmierci Stalina W. Szymborska)

Jesz­cze dzwo­nek, ostry dzwo­nek w uszach brzmi.

Kto u pro­gu? Z jaką wie­ścią, i tak wcze­śnie?

Nie chcę wie­dzieć. Może cią­gle je­stem we śnie.

Nie po­dej­dę, nie otwo­rzę drzwi.

Czy to ra­nek na okna­mi, mroź­na skra

tak ośle­pia, że do­ko­ła pa­trzę łza­mi?

Czy to ze­gar tak za­dud­nił se­kun­da­mi.

Czy to moje wła­sne ser­ce wer­bel gra?

Póki nikt z was nie wy­po­wie pierw­szych słów,

brak pew­no­ści jest na­dzie­ją, to­wa­rzy­sze…

Mil­czę. Wie­dzą, że to cze­go nie chcę sły­szeć –

mu­szę czy­tać z po­chy­lo­nych głów.

Jaki roz­kaz prze­ka­zu­je nam

na sztan­da­rach re­wo­lu­cji pro­fil czwar­ty?

– Pod sztan­da­rem re­wo­lu­cji wzmac­niać war­ty!

Wzmoc­nić war­ty u wszyst­kich bram!

Oto Par­tia – ludz­ko­ści wzrok.

Oto Par­tia: siła lu­dów i su­mie­nie.

Nic nie pój­dzie z jego ży­cia w za­po­mnie­nie.

Jego Par­tia roz­gar­nia mrok.

Nie­wzru­szo­ny dru­kar­ski znak

drże­nia ręki mej pi­szą­cej nie prze­ka­że,

nie wy­krzy­wi go ból, łza nie zma­że.

A to słusz­nie. A to na­wet le­piej tak.

======================================


A oto wiersz jednego z najgenialniejszych poetów rosyjskich, który za napisanie wiersza o Stalinie został zesłany do łagru pod Władywostokiem, gdzie `uhonorowano` go męczeńską śmiercią. Ciała nie znaleziono.

Wiersz o Stalinie

Napisał Osip Mandelsztam, człowiek prawy, który szybko umarł, bo nie umiał, nie chciał panu służyć.

Człowiek pełen honoru, dla którego prawda była najwyższym dobrem. Prawdziwy Rosjanin, patriota i męczennik. Ktoś, komu powinno się stawiać pomniki, odznaczać i hołubić, jak największy skarb narodu,

ale z pewnością nie Noblem, bo tego z pewnością Osip Mandelsztam by sobie nie życzył.

=============================================

Wiersz o Stalinie       (Osip Mandelsztam)

Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,

Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy.

A w półsłówkach, półrozmówkach naszych

Cień górala kremlowskiego straszy.

Palce tłuste jak czerwie w grubą pięść układa,

Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.

Śmieją się karalusze wąsiska

I cholewa jak słońce rozbłyska.

Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:

Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.

Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,

A on sam szturcha ich i złorzeczy.

I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –

Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.

Miodem kapie każda nowa śmierć

Na szeroką osetyńską pierś.

———————–

W.g. https://www.publixo.com/text/0/t/39193/title/Wiersze_o_Stalinie

AutorSir-Theodor-von-Knoedel