Logika konstancińska.

W znanej anegdocie Jaś zepsuł powietrze w klasie i został za to wyrzucony na korytarz. Stoi więc pod drzwiami powtarzając: „gdzie tu sens gdzie tu logika?”. Nie miałby tego problemu gdyby wiedział, że obok logiki dwuwartościowej, wielowartościowej, rozmytej czy boolowskiej istnieje specyficzna i niepowtarzalna logika konstancińska.

Niedawno burmistrz Konstancina pan Kazimierz Jańczuk wysłał w kosmos 5 milionów złotych polskich z budżetu gminy. Jeżeli wierzyć burmistrzowi -do urzędu zadzwonił ktoś i ten ktoś zaproponował rozmówcy korzystnie oprocentowaną lokatę. Podał również numer konta na które należało wpłacić przeznaczone na lokatę środki. Pan burmistrz wydał odpowiednie polecenie skarbnikowi gminy, podpisał decyzję i pieniądze wypłynęły z kasy gminy. Zaginęły gdyż  natychmiast zostały przelane na inne konto i podjęte. 

Powiem szczerze – uwierzyłabym gdyby zrobiła coś takiego 90- letnia staruszka z kompletną demencją. Nie sposób uwierzyć, że zrobił to człowiek w sile wieku pełniący publiczne funkcje. W dodatku jak powszechnie wiadomo pan Jańczuk był w poprzednim wcieleniu inspektorem MO ( karta ewidencyjna funkcjonariusza MO nr 292833)  więc zapewne miał również do czynienia z różnymi tego typu przestępstwami.

 Pracę stracił skarbnik gminy gdyż burmistrz Jańczuk stracił do niego zaufanie. Stracił je dopiero w lipcu. Przelew burmistrz polecił skarbnikowi wysłać w marcu. Na utratę zaufania potrzebował więc kilku miesięcy w czasie których prokuratura prowadziła zupełnie nieefektywne śledztwo. Skarbnik pan Dariusz Lipiec nie został zwolniony dyscyplinarnie, wręcz przeciwnie został uhonorowany wysoką odprawą. Co ciekawe na tej samej sesji rada zatwierdziła zwolnienie skarbnika, przyznanie mu odprawy oraz zatrudnienie nowego skarbnika w osobie eleganckiej damy, byłej pracownicy księcia Radziwiłła, o przepraszam wojewody mazowieckiego. Czy gdyby rada nie zaakceptowała zwolnienia poprzedniego skarbnika, natomiast przyjęła nową panią skarbnik ze świetnymi referencjami, gmina Konstancin miałaby dwóch skarbników? Burmistrz Jańczuk musiał mieć dziwną pewność, że jego projekt uchwały zostanie przez radnych przyjęty. Podobnie zresztą jak są przyjmowane wszystkie inne jego projekty.

Jeden z radnych zaproponował karne obniżenie pensji burmistrzowi. Inni zaprotestowali –przecież nie zapadł jeszcze wyrok sądowy wiec w świetle prawa burmistrz jest niewinny chociaż to on wydał polecenie przelewu i jego podpis figuruje na dokumencie.

Skarbnik został zwolniony chociaż to nie on polecił wysłanie pieniędzy w kosmos i wykonał tylko polecenie burmistrza. W sprawie skarbnika też nie zapadł jeszcze wyrok sądowy. Logika konstancińska jest zatem następująca: burmistrz polecił wysłać pieniądze i jest niewinien, skarbnik tylko wykonał polecenie i jest winien. Kowal zawinił a Cygana powiesili.

Są inne dowody na to, że Konstancin rządzi się własną logiką. Pewien radny pan Cieślawski na rzeczonej sesji oświadczył, że propozycja obniżenia pensji burmistrza Jańczuka  jest dla  burmistrza uwłaczająca i zarzucił radnym całkowity brak sumienia. To zabawne bo w 2010 roku to właśnie pan Jańczuk, wówczas radny wystąpił o obniżenie pensji ówczesnemu burmistrzowi Skowrońskiemu i nikt z radnych najwyraźniej nie uznał tego za uwłaczające, bo za tym wnioskiem gorliwie głosowali i wniosek przeszedł. 

Burmistrz Skowroński, rządząc się też chyba konstancińską logiką, usiłował swego czasu nie dopuścić aby łąki oborskie kupiła od SGGW gmina Konstancin. Nie wiadomo dlaczego wolał aby kupiła je za grosze wskazana przez Ministerstwo Skarbu grupa  „inwestorów”. Inwestorzy ci potem zaproponowali gminie odkupienie kilku hektarów potrzebnych pod obwodnicę za kwotę równą tej którą gotowi byli zapłacić za całość Łąk Oborskich (bo ostatecznie gmina skorzystała -choć niechętnie i z perypetiami- z prawa pierwokupu), na których mieli zamiar urządzić pole golfowe i przy okazji zbudować kilka rezydencji. W ten sposób otrzymaliby Łąki Oborskie praktycznie za darmo.

W czasie audycji, którą miałam na ten temat w Radiu Maryja prowadzący ksiądz zadał retoryczne pytanie: „dlaczego rektor SGGW sprzedaje Łąki Oborskie po tak niekorzystnej dla jego uczelni cenie?”.  Odpowiedziałam:  „Nie wiem. Może dostał kwiatki”. „A może czekoladki” – dorzucił ksiądz i na tej hipotezie woleliśmy, niesłusznie poprzestać. Należało przyjąć że istnieje coś takiego jak logika konstancińska i że jest ona zaraźliwa.  Wszystko stałoby się wówczas jasne.

Nie byłoby warto o tym wszystkim pisać gdyby nie fakt, że logika konstancińska rządzi większością małych miejscowości. Nie jest tu  istotna przynależność partyjna, nikogo nie dziwią transfery z partii do partii. Nie jest istotny a może nawet zgoła nie istnieje światopogląd. Istotna jest grupa ludzi trzymających władzę. Jest ona jak najbardziej pluralistyczna światopoglądowo czy moralnie, można powiedzieć, że małe miejscowości w pełni realizują ideały Unii Europejskiej. 

Na przykład w znanej mi od lat podkarpackiej miejscowości jedyne miejsca pracy związane są ze stadniną hucułów. Nikogo więc, podobnie  jak w Konstancinie, zupełnie nie obchodzą wybryki  kolejnych dyrektorów stadniny i innych lokalnych notabli.  Przedostatni dyrektor stadniny odszedł na zasłużoną emeryturę w atmosferze skandalu nazwijmy to „ rozporkowego”. Stadnina urządza imprezy takie jak „ powrót stada hucułów” na które zapraszani są i doskonale się bawią ponad podziałami prominenci wszelakich barw i odcieni politycznych. Przy  podobnych okazjach ubija się jak wiadomo interesy- nie tylko polityczne.

Jak zwykł mawiać pewien pracownik trójmiejskiej spółdzielni robót wysokościowych „Świetlik” przemianowanej później na „Gdańsk”, która stała się kuźnią gdańskich liberałów i wychowała miedzy innymi Tuska: „aby ubić dobry interes trzeba się wybrać na ryby, na grzyby albo na baby”.

Dodajmy, choć brzmi to jak parodia – lub na Hubertusa na hucułach. Lub na golfa do Konstancina choć pola golfowego jeszcze nie ma. Ale zgodnie z logiką konstancińską to zupełnie nieistotne.

Izabela Brodacka