Szkolenia Bloomberga. Polskie miasta sterowane przez „kartel klimatyczny”

Szkolenia Bloomberga. Polskie miasta sterowane przez „kartel klimatyczny”

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/szkolenia-bloomberga-polskie-miasta-sterowane-przez-kartel-klimatyczny/

=======================

Bloomberg wraz z byłym szefem Banku Anglii i Kanady, a obecnym premierem Kanady, Markiem Carney’em jest objęty formalnym dochodzeniem prowadzonym przez Komisję Sądownictwa Izby Reprezentantów USA

=============================================

„Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski został wybrany do udziału w pierwszej edycji pionierskiego programu Bloomberg LSE European City Leadership, który ma na celu przyspieszenie wdrażania działań korzystnych dla mieszkańców” – donosi „Dziennik Polski”. Gazeta zadała magistratowi szereg pytań wokół zasadności 9-miesięcznego szkolenia prezydenta wraz z wybranymi urzędnikami, usiłując dowiedzieć się, co przez to zyska Kraków.

Jednocześnie, radny Łukasz Gibała przekonuje, że Miszalski powinien przestać być prezydentem, ponieważ nie ma pomysłu, jak poradzić sobie z bardzo złą sytuacją finansową miasta. Co zatem może zaoferować program szkoleń nastawionych na propagowanie „zielonej transformacji” i „inkluzji”?

Oponent obecnego włodarza Krakowa w wywiadzie dla DoRzeczy.pl mówił niedawno, że „ludzie rozważają emigrację” i pośród krakowian „dojmujące jest poczucie beznadziei”

Gibała zarzuca prezydentowi „zaniechania” i brak działań w obecnej „bardzo złej sytuacji finansowej” „najbardziej zadłużonego miasta w Polsce, licząc dług na mieszkańca”. „Władze Miasta nie mają żadnego pomysłu na rozwiązanie tego problemu. Na razie łupią krakowian opłatami za parkowanie, komunikację czy śmieci. Do tego dochodzą idiotyczne oszczędności, które realnie przynoszą więcej szkód mieszkańcom niż zysku miejskiej kasie. Na przykład „Librus” – miasto przestało płacić za licencję na aplikację mobilną, przerzucając to na rodziców” – wymienia radny. Dodając do tego ograniczenie pieniędzy na wsparcie seniorów, np. zamiast dotychczasowych 50 godzin miesięcznej pomocy asystenckiej od pracowników społecznych dla osób 85+, będzie 25 godzin.

Z powodów oszczędnościowych nie napełniono latem sadzawki w Parku Jordana. Jednak w tym samym czasie prezydent „szerokim gestem rozdziela miejską kasę wśród swoich przyjaciół i znajomych”, reformując magistrat w ten sposób, że „stworzył nowe stanowiska kierownicze, na których lądują ludzie, których jak informują media – może złośliwie, ale nie bez pewnej dozy prawdopodobieństwa – główną kompetencją są zdjęcia z Miszalskim z czasów jego kampanii”. Zaraz po objęciu urzędu nowy prezydent rzeczywiście stworzył osiem departamentów.

Włodarz miasta w październiku udał się z grupą urzędników do USA i – jak zaznaczył Gibała – właściwie nie wiadomo, po co. Spotkał się tam z Konsulem RP w Nowym Jorku i z Bogdanem Klichem, którego prezydent Nawrocki nie chce mianować na ambasadora Polski w Waszyngtonie.

Zdaniem radnego, prezydent Miszalski ma „żyć w zupełnym oderwaniu od problemów mieszkańców”.

Na domiar złego, coraz częściej mówi się o grupowych zwolnieniach w centrach biznesowych, co ma o tyle istotne znacznie, że około 125 tysięcy krakowian pracuje w korporacyjnych centrach usług wspólnych, w IT (ponad 20 proc.). Może się to zatem negatywnie odbić na mniejszych biznesach, które dotąd obsługiwały tę dobrze zarabiającą grupę. Niektórzy zaczynają porównywać Kraków do Detroit – niegdyś świetnie prosperującego, a potem upadłego z powodu potencjalnego wysokiego bezrobocia i zapaści gospodarczej.

W ogólnopolskim rankingu „Business Insidera”, badającego jakość życia w dużych miastach, gród Kraka także nie wypada dobrze, zajmując ostatnie miejsce.

Zatem, czy szkolenia organizowane przez Bloomberg Philantropies pomogą prezydentowi i jego najbliższym współpracownikom w lepszym zarządzaniu miastem i w pokonaniu trudności, z którymi się ono zmaga?

Szkolenia Bloomberga nauczą walczyć z „prawicowym populizmem”

Z założenia szkolenia, do których wybrano 30 burmistrzów i łącznie 60 urzędników miejskich z 17 krajów, głownie Europy, mają „łączyć wiedzę specjalistyczną London School of Economics and Political Science, Hertie School w Berlinie oraz ponad dziesięcioletnie doświadczenie Bloomberg Philanthropies w zakresie wzmacniania potencjału urzędów miejskich na całym świecie”.

Program ma zapewnić „pionierską wiedzę specjalistyczną w zakresie rozwiązywania problemów, modernizacji usług, usprawniania działań i poprawy jakości życia mieszkańców – przyczyniając się do postępów w najważniejszych dla mieszkańców kwestiach – od mieszkalnictwa przez transport po szanse dla młodzieży”.

– Zależy mi, by Kraków był miejscem, w którym rodzą się nowoczesne rozwiązania – zarówno w zakresie mobilności, zielonej transformacji, jak i usług publicznych. Udział w programie Bloomberg LSE European City Leadership Initiative to szansa, by korzystać z doświadczeń najlepszych i jeszcze skuteczniej odpowiadać na potrzeby krakowian. Współpraca i wymiana wiedzy z liderami z całej Europy pomogą nam wprowadzać zmiany, które realnie poprawią jakość życia w naszym mieście – przekonuje prezydent Miszalski.

Program ma dostarczyć wiedzy w zakresie zarządzania, pewnych strategii i sieć kontaktów.

Brytyjski „The Independent” jednoznacznie wskazuje, że „Regionalni liderzy i burmistrzowie z 30 krajów europejskich mają być przygotowani do walki z rosnącą popularnością prawicowego populizmu na kontynencie w ramach nowego projektu o wartości 50 mln dolarów, realizowanego z wiodącym brytyjskim uniwersytetem”.

Dodaje, że „były burmistrz Nowego Jorku i magnat medialny Mike Bloomberg łączy siły z London School of Economics and Political Science (LSE), aby zorganizować pierwszy w historii profesjonalny kurs przywództwa i zarządzania, skierowany do liderów samorządowych” z regionu.

„Projekt postrzega miasta jako laboratoria demokracji – pragmatyczne, rozwiązujące problemy i najbliższe potrzebom obywateli, co sprawia, że ​​politycy, którzy nimi zarządzają, stanowią istotną ostoję dla rozwoju partii takich jak Reform” Nigela Farage’a. Inicjatywa ma pomóc w formacji „kolejnego pokolenia postępowych liderów”, „wyposażając ich w umiejętności, strategie, zasoby i wspólną siłę, aby kształtować przyszłość Europy”.

„Z Gertem Wildersem na czele największej partii w Holandii, rosnącym poparciem Marine Le Pen we francuskim Zgromadzeniu Narodowym i 13-punktową przewagą Farage’a nad Partią Pracy w sondażach, liderzy samorządowi są obecnie postrzegani jako kluczowa linia obrony przed populizmem” – konstatuje brytyjskie medium.

Burmistrzowie i prezydenci jako główni wykonawcy globalnej polityki

– Kontynuujemy globalną ekspansję naszych programów przywództwa miejskiego, ponieważ widzimy, jak dobrze działają i chcemy, aby skorzystało z nich więcej miast – przekonuje inicjator szkoleń realizowanych w USA od 2017 r., Mike Bloomberg, założyciel Bloomberg L.P. i Bloomberg Philanthropies, 108. burmistrz Nowego Jorku i niedoszły prezydent USA.

 – W związku z tym, że Europa coraz częściej oczekuje od samorządów przywództwa, z radością łączymy siły z London School of Economics and Political Science oraz Hertie School w ramach tej nowej inicjatywy. Razem możemy zapewnić burmistrzom i wyższym urzędnikom narzędzia, szkolenia i sieci partnerskie, których potrzebują, aby stawić czoła największym wyzwaniom – i odnieść sukces – dodał.

To w miastach pojawiają się nasze najbardziej złożone i pilne wyzwania, a zatem to właśnie tam często zaczynają się prawdziwe rozwiązania – komentował profesor Larry Kramer, rektor i wicekanclerz LSE. – Burmistrzowie w całej Europie chcą przewodzić. Jednak, by rozwiązywać wyjątkowe problemy, z którymi się borykają i wykorzystywać nowe możliwości, potrzebują sprawnego zarządzania, silnych zespołów i umiejętności innowacyjnych – dodał.

Nowe szkolenia dla włodarzy miejskich mają zapewnić pozostanie na wytyczonym kursie zmierzania do tak zwanej gospodarki zeroemisyjnej, gdy słabnie poparcie dla „zielonych ładów”. Miasta odgrywają kluczową rolę w zakresie realizacji globalnych programów: celów porozumienia paryskiego z 2015 r. powiązanego z Agendą 2030 z tego samego roku. Muszą one zrealizować ponad 65 proc. wszystkich celów Agendy 2030 (tzw. lokalizacja celów) wbrew woli mieszkańców, którzy sprzeciwiają się kosztownej i często bezsensownej polityce budowania „odporności” klimatycznej oraz „inkluzji” (promocja ideologii gender, otwartość na imigrantów i uchodźców itp.).

To włodarze miast muszą znaleźć sposób na polaryzację społeczną i zlikwidować sprzeciw wobec głębokiej ingerencji w życie mieszkańców miast.

Bloomberg LSE European City Leadership Initiative ma – podczas dziewięciomiesięcznego intensywnego szkolenia – nauczyć włodarzy miejskich zwiększać wydajność, ambicje w zakresie polityki klimatycznej i odbudować zaufanie do władzy.

Program europejski jest rozszerzeniem projektu Bloomberg Harvard City Leadership Initiative realizowanego od 2017 r., gdy po raz pierwszy 40 burmistrzów i 80 kierowników miejskich wzięło udział w intensywnym programie coachingu z zakresu przywództwa i zarządzania prowadzonego przez wykładowców z Harvard Kennedy School i Harvard Business School.

Bloomberg Philanthropies wraz z Harvardem stworzyli w dalszej kolejności Centrum Bloomberga, które miało przynieść „pogłębione zaangażowanie w odważne przywództwo w miastach”. Szkoli ono burmistrzów i nowe pokolenie urzędników w zakresie polityki behawioralnej. A w sytuacjach kryzysowych, takich jak „pandemia” covidowa, ekipa Bloomberga poprzez cotygodniowe spotkania wskazywała urzędnikom, jakie mają wprowadzać zarządzenia. Centrum zajęło się koordynacją publicznej polityki zdrowotnej w miastach. W czasie „pandemii COVID-19”, w latach 2020–2021 w cotygodniowych spotkaniach burmistrzów i ich zespołów brało udział 379 burmistrzów i 826 liderów miast z 49 krajów.

Nakręcanie popytu na „zielone technologie”

Programy Inicjatywy Bloomberg Harvard City Leadership w USA zapewniły szkolenia i wsparcie 159 burmistrzom i ich 800 najważniejszym doradcom. Wywierają silny wpływ na politykę miejską i krajową. Ich promotorzy chcą jednak kształtować również strategie władz w skali globalnej.

Bloomberg uruchomił programy ułatwiające tworzenie sieci kontaktów między samorządowcami, umożliwiając przepływ wskazówek dotyczących zdrowia publicznego, raportowania o postępach w zakresie walki z emisjami dwutlenku węgla, zarządzania kryzysowego, propagowania inkluzji itp.

Właściciel Bloomberg Philantropies, były burmistrz Nowego Jorku (3 kadencje), znany jest z upodobania do wprowadzania tak zwanych podatków behawioralnych. Walczy nie tylko z paleniem papierosów, ale także ze słodkimi napojami gazowanymi, tłuszczami trans, z samochodami prywatnymi itd.

Jednak Bloomberg, były specjalny wysłannik ONZ ds. zmian klimatu i miast, od lat jest zaangażowany w batalię z paliwami kopalnymi. Jego fundacja zainwestowała swoje środki w ponad 810 miastach i 170 krajach na całym świecie.

Inwestor z Wall Street, który zarobił duże pieniądze na terminalach, zaawansowanych platformach finansowych pozwalających na raportowanie niemal w czasie rzeczywistym różnych danych, w samym tylko 2020 r. rozdysponował 1,6 miliarda dolarów ramach projektów przeznaczonych dla miast.

Stworzył Bloomberg Cities Idea Exchange, propagując gotowy zestaw 11 polityk, które mają być upowszechniane i skalowane. Włodarze uczestniczący w szkoleniach otrzymują konkretne wskazówki i porady techniczne od pracowników organizacji.

Jak zaznacza James Anderson, dyrektor ds. innowacji rządowych w Bloomberg Philantropies, ideą jest „wyciągnięcie wniosków z licznych eksperymentów na całym świecie” i „stworzenie infrastruktury, która szczerze mówiąc nie istnieje (…) i pomóc ją urzeczywistnić, aby przetrwała”.

Propaguje się „na początek” 11 interwencji politycznych obejmujących: instalację czujników jakości powietrza w szkołach i ośrodkach zdrowia dla dzieci, termomodernizację budynków publicznych, żywienie stołówkowe w szkołach przygotowywane z produktów rolnych i mięsa pochodzących ze zrównoważonych upraw (np. sztuczne mięso), digitalizację procesu uzyskiwania licencji biznesowych i innych zezwoleń, zapewnienie chłodni dla lokalnych sprzedawców produktów rolnych, oferowanie większej liczby letnich programów edukacyjnych dla dzieci, łączenie potrzebujących z sąsiadami, wprowadzanie zakazów palenia i innych behawioralnych rozwiązań, przekształcanie kontenerów transportowych w tymczasowe domy dla osób bezdomnych, wprowadzanie ograniczeń prędkości aut w miastach, włączenie osób nieformalnie zbierających śmieci do grona pracowników sektora publicznego.

Największą wartością szkoleń jest – jak wskazuje Yonah Freemark, główny współpracownik naukowy w Centrum Polityki Mieszkaniowej i Społeczności Metropolii w Urban Institute – kojarzenie ze sobą samorządowców. Dzielą się oni swoimi doświadczeniami i wskazują konkretne firmy oferujące dane rozwiązania, np. czujniki badające jakość powietrza albo konkretne oprogramowania. Freemark podał przykład Peru. – Mieszkańcy innych miast mogą interesować się zanieczyszczeniem powietrza, ale nie wiedzą, z kim się skontaktować w tej sprawie. Nie wiedzą, z kim [Lima] się skontaktowała. Ta osoba w Limie powie im, kto był ich kontaktem w Microsoft lub innej firmie, która przekazała im czujnik powietrza i pomoże im nawiązać kontakt. To nigdy by się nie wydarzyło bez tego rodzaju bezpośredniej komunikacji – zachwalał szkolenia Freemark.

Bloomberg propaguje kampanię „It’s In The Air”, którą uzupełnia program „Breathe Cities” C40 opracowany we współpracy z Bloomberg Philanthropies i Clear Air Fund. Chodzi o rozmieszczanie czujników jakości powietrza w najbardziej zanieczyszczonych miejscach miast, aby uzasadniać surową i dyskryminacyjną politykę tworzenia większej liczby stref czystego transportu, tak zwanej niskiej emisji i „miast 15-minutowych”, radykalnie przekształcając ulice i przestrzeń publiczną poprzez zamykanie, zwężanie, przeznaczanie na ruch pieszy i rowerowy. Więcej na ten temat można znaleźć w przewodniku dla innych miast: „The Breathe London Blueprint” .

Anderson zaznacza, że projekt przywództwa Bloomberga koncentruje się na stronie popytu, na generowaniu zainteresowania pomysłami politycznymi wśród osób, które faktycznie będą je wdrażać, a następnie na zapewnianiu wsparcia dla ich działań. Samorządowcy otrzymują konkretne pomysły, rozwiązania i kontakty firm, które… akurat mają odpowiednie rozwiązania technologiczne. Na tym polega zapewnienie zasobów i wsparcia.

„Burmistrz świata” i ambicje globalne

Bloomberg stał się mentorem burmistrzów na całym świecie. Potentat medialny, który znajduje się wśród dziesięciu (czasami w II dziesiątce) najzamożniejszych osób na świecie z majątkiem obecnie szacowanym na ponad 100 miliardów USD) wykorzystuje – podobnie jak inni miliarderzy – filantropię, aby zmienić sposób zarządzania miastami i zrealizować własne ambicje „ulepszania” świata.

Za pośrednictwem Bloomberg Philanthropies zapewnia „finansowanie i wsparcie techniczne” około 700 samorządom miejskim w 150 krajach, zyskując unikalną i niezwykle wpływową pozycję quasi-publiczną. Czasami, nawet naukowcy, dają mu przydomek „burmistrza świata”, zwracając uwagę na brak demokratycznej legitymacji do tak silnego oddziaływania na władzę.

Zresztą, jak sam powtarza: liczą się partnerstwa między filantropami a rządem. To „idealne dopasowanie”. – Filantropi dysponują zasobami, których rządy potrzebują do innowacji, a rządy mają uprawnienia, których filantropi potrzebują do rozwiązywania problemów – podkreśla Bloomberg.

By jeszcze bardziej „zachęcać” burmistrzów do wejścia w swoje inicjatywy Bloomberg organizuje konkurs „Mayors Challenge” – od 2021 roku rozszerzył go na cały świat – oferując zwycięskim miastom po 1 milionie dolarów i jeszcze większe wsparcie techniczne. Bloomberg Philantropies tworzy „zespoły ds. innowacji” w ramach samorządów miejskich, oferując certyfikaty i wsparcie dla smart cities (inteligentnych miast), które jeszcze więcej zbierają danych i raportują do instytucji globalnych o postępach swojej polityki, wprowadzają więcej innowacji (np. Bloomberg Philanthropies’ City Data Alliance, Bloomberg CityLab itd.).

Bloomberg Philanthropies preferuje model miękkiej siły, pilnując jednak, by setki ratuszy na całym świecie nie odeszły od eko-społecznej transformacji cyfrowej, generując popyt na „zieloną” gospodarkę opartą na danych i pełniąc rolę „meta-rządu”.

Nie bez znaczenia jest fakt, iż „Bloomberg oferuje innowacyjne narzędzia ułatwiające ocenę i ujawnianie emisji dwutlenku węgla. Terminal oferuje narzędzie Portfolio Carbon Footprinting Tool oraz narzędzie Carbon Tracker 2 Degree Scenario Analysis Tool. BloombergNEF, nasze branżowe ramię badawcze, pomaga użytkownikom generować możliwości, zapewniając dogłębną analizę czterech kluczowych obszarów – czystej energii, zaawansowanego transportu, surowców i nowych technologii” – informuje na swojej stronie.

Organizacja opracowała wraz z Zespołem Roboczym Rady Stabilności Finansowej ds. Ujawnień Finansowych Związanych z Klimatem (TCFD) oraz Radą Standardów Rachunkowości Zrównoważonego Rozwoju (SASB) wytyczne dotyczące raportowania pozafinansowego ESG, promując przejście na gospodarkę niskoemisyjną i próbuje – poprzez różne globalne sojusze – wymusić na firmach podporządkowanie się polityce klimatycznej.

Znamienne jest, że kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, który nie uzyskał nominacji Partii Demokratycznej, w 2017 roku uruchomił program finansowania asystentów stanowych prokuratorów generalnych. Ich rola polegała na pozywaniu firm i administracji Donalda Trumpa z powodu nierespektowania radykalnej polityki klimatycznej.

Fundacja Bloomberga zawarła porozumienie z New York University School of Law State Energy & Environmental Impact Center dotyczące pokrywania pensji dla prawników toczących batalie z oponentami porozumienia paryskiego w sprawie klimatu. Oficjalnie 5,6 mln dolarów było przeznaczone na stypendia badawcze. Niektórzy prokuratorzy zgłaszali sprzeciw wobec finansowania pracowników rządu przez prywatną organizację. Zdaniem waszyngtońskiego prawnika Chrisa Hornera, oczywistym było, że za fasadą etyki neutralności kryły się cele o charakterze „postępowym”.

Prokurator generalny Maryland Brian Frosh przyznał, że korzystał z usług prawników Impact Center do walki z pierwszą administracją prezydenta Donalda Trumpa, która ogłosiła wycofanie się z porozumienia paryskiego.

„Prokuratorzy od klimatu”, jak określano prawników opłacanych przez Bloomberga, skierowali pozew w imieniu miasta Baltimore przeciw producentom paliw kopalnych. Domagali się od nich odszkodowania z powodu zanieczyszczeń oraz zmian klimatu rzekomo powodowanych przez te firmy.

Miliarder, właściciel m.in. Bloomberg L.P. – największej na świecie agencji prasowej, specjalizującej się w dostarczaniu informacji na temat rynków finansowych – pełniąc funkcję przedstawiciela ONZ ds. miast i zmian klimatu zażądał podczas szczytu klimatycznego w Bonn w 2017 r. przyznania amerykańskiej koalicji miast, stanów i firm statusu, jaki przysługuje jedynie państwom. Bloomberg twierdził, że podmioty niepaństwowe mogą – mimo wycofania USA z umowy klimatycznej przez administrację prezydenta Trumpa – wypełniać zobowiązania klimatyczne. Muszą jednak uzyskać dostęp do stołu negocjacyjnego ONZ.

Miliarder przekonywał, że koalicja miast, stanów i firm reprezentowała ponad połowę gospodarki USA. Dodał, że „niepaństwowi aktorzy” znajdują się „w połowie drogi” do realizacji celów przewidzianych w umowie paryskiej, a dotyczących redukcji emisji dwutlenku węgla. Odnosząc się do powołanej koalicji America’s Pledge, zaznaczył, że „reprezentuje ona ponad połowę gospodarki USA”. – Gdyby ta grupa była krajem, mielibyśmy trzecią co do wielkości gospodarkę na świecie. Innymi słowy, grupa obywateli, stanów i firm, które pozostają zaangażowane w porozumienie paryskie, reprezentuje większą gospodarkę niż jakikolwiek kraj na świecie, poza USA i Chinami. Dodał także: – Powinniśmy mieć miejsce przy stole i zdolność do pracy z naszymi kolegami z innych krajów. Taki jest cel naszej koalicji.

Rzecznik Bloomberg Philanthropies potwierdził, że miliarder i inni biznesmeni oraz samorządowcy chcieli uczestniczyć w międzynarodowych negocjacjach na równych prawach jak państwa i raportować o działaniach na rzecz klimatu. Pozwoliłoby to „ominąć” amerykańskie przepisy i rozliczać podmioty zgłoszone do koalicji (m.in. samorządy miast) z postępów w zakresie realizacji porozumienia paryskiego, pomimo sprzeciwu prezydenta Donalda Trumpa wobec niej.

„America’s Pledge” chciała przyłączyć się do UE jako awangardy w realizacji Agendy 2030, to jest przyjmując bardziej rygorystyczne rozwiązania „zwalczania zmian klimatycznych” oraz wdrażania „zrównoważonego rozwoju” w znacznie krótszym czasie niż to przewidują międzynarodowe umowy z 2015 r.

Bloomberg osobiście zaangażował się w zwalczanie prezydentury Trumpa. Jeszcze przed wyścigiem na prezydenta w 2020 r. obiecał przeznaczyć 500 milionów dolarów na pokonanie kandydata Republikanów. Chociaż zdawał sobie sprawę, że będzie miał problemy z uzyskaniem partyjnej nominacji, sam wystartował jako kandydat, angażując setki milionów dolarów na kampanię i stawiając na walkę o uznanie uroszczeń subkultury mniejszości seksualnych oraz tzw. prawa do aborcji jako „prawa człowieka”.

Zainicjował szereg innych działań związanych z porozumieniami burmistrzów. Między innymi powołał do istnienia – wraz z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-moonem oraz sieciami miast: C40 Cities Climate Leadership Group (C40), ICLEI (Samorządy Lokalne na rzecz Zrównoważonego Rozwoju) oraz UCLG (Zjednoczone Miasta i Samorządy Lokalne), przy wsparciu UN-Habitat, wiodącej agencji ONZ ds. miast – Nowe Globalne Porozumienie Burmistrzów na rzecz Klimatu i Energii.

Stając na jego czele podkreślił, że nigdy wcześniej nie było tak, by włodarze miast działali pod egidą jednej globalnej organizacji, walcząc ze zmianami klimatu. – W jedności siła, a to nowe Globalne Porozumienie Burmistrzów na rzecz Klimatu i Energii pomoże przyspieszyć postępy miast i zwiększyć ich wpływ na arenie międzynarodowej. To ogromny krok naprzód w dążeniu do osiągnięcia celów, które państwa uzgodniły w Paryżu – komentował, dodając, że pozwoli to na wykorzystanie potencjału Unii Europejskiej i Bloomberg Philanthropies, by wzmocnić widoczność władz lokalnych podczas szczytów klimatycznych. Zwrócił uwagę na sieci C40, ICLEI, UCLG, Eurocities, Energy Cities i Climate Alliance oraz raportowanie na temat postępów w zmierzaniu do zeroemisyjności do CDP Cities i Carbonn Climate Registry.

Podczas COP28, Bloomberg Philanthropies wraz z prezydencją COP28 zorganizowali pierwszy w historii szczyt przywódców subnarodowych, w którym wzięło udział ponad 450 osób z ponad 60 krajów, w tym ponad 250 burmistrzów i gubernatorów. Podczas tego szczytu zainicjowano „Koalicję na rzecz ambitnych partnerstw wielopoziomowych” (CHAMP). Celem było doprowadzenie do zwiększania ambicji klimatycznych miast poprzez przedstawianie i wywieranie presji na rząd w sprawie aktualizowanych co 5 lat ambitnych wkładów redukcji emisji ustalonych na szczeblu krajowym (NDC).

Bloomberg, który w 2004 roku jako burmistrz podczas Narodowej Konwencji Republikanów w Nowym Jorku nakazał policji aresztować bezprawnie prawie 2 000 osób i przetrzymywał je na obskurnym dworcu autobusowym, odmawiając podstawowych praw (sędzia oskarżył miasto o obrazę sądu za nieprzestrzeganie przepisów), słynął z korzystania z systemów inwigilacji i profilowania mieszkańców Nowego Jorku. Robił to na tak dużą skalę, że aż oddział terenowy FBI interweniował, bo miał „psuć robotę” funkcjonariuszom.

Jak wielu innych tak zwanych centrystów, Bloomberg nie tylko opowiadał się, ale także prowadził politykę inwazyjnej ingerencji w życie obywateli. Pierwsze co zrobił po objęciu urzędu burmistrza Nowego Jorku, to podniósł podatki od nieruchomości o 18,5%. Przyznał wysokie podwyżki płac urzędnikom miejskim, jednocześnie drastycznie tnąc wydatki socjalne. By znieść bariery budowlane dla dużych deweloperów, wykorzystał władzę w celu masowego wywłaszczania na Brooklynie, gdzie przejmował nieruchomości utrudniające budowę Atlantic Yards (obecnie Pacific Park).

Bloomberg i „kartel klimatyczny”. Dochodzenia w USA

Jednak co najważniejsze, Bloomberg wraz z byłym szefem Banku Anglii i Kanady, a obecnym premierem Kanady, Markiem Carney’em jest objęty formalnym dochodzeniem prowadzonym przez Komisję Sądownictwa Izby Reprezentantów USA w związku z jego rolą w domniemanym globalnym spisku mającym na celu ograniczenie inwestycji w paliwa kopalne poprzez praktyki związane z raportowaniem ESG.

Dochodzenie w sprawie „kartelu klimatycznego” koncentruje się na roli GFANZ (Glasgow Financial Alliance for Net Zero), inicjatywy skupiającej instytucje finansowe, które oskarża się o naruszenie amerykańskiego prawa antymonopolowego poprzez koordynowanie działań głównych instytucji finansowych w celu ograniczenia dostępu do kapitału dla firm naftowych, gazowych i węglowych, wpływając w ten sposób na globalne rynki energii i potencjalnie podnosząc koszty dla amerykańskich konsumentów.

Według raportu Komisji Sądownictwa z czerwca 2024 r. zatytułowanego „Kontrola klimatu: ujawnienie zmowy w sprawie dekarbonizacji w inwestycjach ESG”, komisja oskarża GFANZ, BlackRock, Vanguard i inne podmioty o utworzenie kartelu, który manipuluje przepływami finansowymi w sposób polityczny, a nie w oparciu o obowiązki powiernicze lub zwroty z inwestycji.

Czołowe banki na świecie opuściły sojusz w związku z narastającą presją polityczną i prawną ze strony Partii Republikańskiej. Przedstawia ona inwestowanie w ESG jako zawoalowaną próbę bojkotu przemysłu paliw kopalnych. W zeszłym roku Teksas i 10 innych stanów pod rządami Republikanów pozwały BlackRock, Vanguard i State Street, twierdząc, że naruszyli oni prawo antymonopolowe poprzez aktywizm klimatyczny, który doprowadził do zmniejszenia produkcji węgla i wzrostu cen energii.

Carney, Bloomberg i inni liderzy GFANZ mieli forsować politykę dekarbonizacyjną poprzez zakulisowe wpływy w globalnych instytucjach finansowych.

Śledztwo jest w toku. Komisja zwraca się z kolejnymi wnioskami o udostepnienie informacji. Szereg wpływowych funduszy wycofało się już z GFANZ i zatrudniło najlepsze kancelarie prawne, obawiając się daleko idących konsekwencji.

Na celowniku komisji znalazły się różne globalne sojusze klimatyczne. 8 sierpnia 2025 r. prokuratorzy generalni 23 stanów USA, w których większość stanowią republikanie wysłali list do Science Based Targets Initiative („SBTi”), brytyjskiej organizacji non-profit działającej na rzecz klimatu, wyrażając zaniepokojenie inicjatywami klimatycznymi SBTi. Wcześniej otrzymało ono wezwanie sądowe od prokuratora generalnego Florydy Jamesa Uthmeiera w związku z prowadzonym przez jego biuro śledztwem w sprawie „kartelu klimatycznego”, który według niego obejmuje SBTi i CDP (Carbon Disclosure Project). Notabene, do CDP w swojej nadgorliwości krakowscy włodarze raportują w sprawie postępów w zakresie polityki klimatycznej.

Zarówno SBTi, jak i CDP zapewniają firmom i organizacjom narzędzia do wyznaczania celów środowiskowych i klimatycznych. Sprawdzają stan realizacji tych postępów (wskaźniki). Według doniesień prawie 23 000 firm i organizacji oraz setki miast, stanów i regionów z całego świata ujawniło CDP informacje dotyczące realizacji celów klimatycznych.

W liście do SBTi z 8 sierpnia prokuratorzy generalni twierdzą, że standard zerowej emisji netto SBTi oraz „programy zerowej emisji netto są nierealistyczne i szkodzą zarówno amerykańskiemu rolnictwu, jak i przemysłowi”. Dodano, że „SBTi i instytucje finansowe, które zobowiązują się do przestrzegania [norm zerowej emisji netto], ryzykują naruszeniem federalnych i stanowych przepisów antymonopolowych, a także stanowych przepisów o ochronie konsumentów. Niektóre porozumienia gospodarcze są nielegalne, ponieważ są nieuczciwe lub w nieuzasadniony sposób szkodliwe dla konkurencji”.

Prokuratorzy sugerują przyłączenie się do Florydy w prowadzeniu formalnych dochodzeń w sprawie praktyk SBTi, członkostwa i finansowania.

11 lipca 2025 r. prokurator generalny stanu Missouri Andrew Bailey ogłosił, że jego biuro prowadzi dochodzenie w sprawie dwóch firm doradztwa w zakresie pełnomocnictw pod kątem potencjalnych naruszeń prawa stanu Missouri dotyczącego ochrony konsumentów poprzez „manipulację” gospodarką USA w związku z rekomendowaniem raportowania ESG. Podobnie koalicja 11 stanów, na czele z Teksasem, wysłała w styczniu 2025 r. list do dużych instytucji finansowych, ostrzegając je, że zobowiązania w zakresie ESG mogą naruszać zobowiązania prawne, umowne i powiernicze poprzez przedkładanie kwestii ochrony środowiska nad zysk.

1 sierpnia 2025 r. Wschodni Okręg Teksasu zezwolił 13 stanom na wszczęcie postępowania przeciwko inwestorom instytucjonalnym, odrzucając ich wniosek o oddalenie federalnych roszczeń antymonopolowych stanów dotyczących działań związanych z klimatem. Stany twierdzą, że inwestorzy – wszyscy udziałowcy spółek wydobywających węgiel – wykorzystali te stanowiska do wywierania presji na spółki, aby ograniczyły produkcję węgla, co ich zdaniem narusza zarówno Sekcję 7 Ustawy Claytona, jak i Sekcję 1 Ustawy Shermana.

Czy w Polsce można liczyć na podobne postępowania antymonopolowe i w obronie konsumentów – wymierzone w lobbystów, którzy zakłócają działania rynku i uczestniczą w różnych globalnych sojuszach proklimatycznych, wymuszając prowadzenie polityki szkodliwej dla obywateli?

Jeśliby do tego doszło, to na pewno nie nastąpi to bez znacznej mobilizacji obywateli.

„Miasta pionierskie”. „Kontrakt Klimatyczny dla Krakowa”

W Europie – w przeciwieństwie do USA – im gorzej jest, tym bardziej promuje się zabójcze rozwiązania polityki zeroemisyjnej. Kraków wraz z Warszawą, Łodzią, Rzeszowem i Wrocławiem w 2022 roku zostały wytypowane przez KE jako „miasta pionierskie”, które jeszcze szybciej, bo do końca obecnej dekady, ograniczą więcej emisji dwutlenku węgla. Mają stać się neutralnymi dla klimatu, „odpornymi” i „inteligentnymi”.

Jak mówiła szefowa KE Ursula von der Leyen, „zawsze potrzebni są pionierzy, którzy stawiają sobie jeszcze wyższe cele”. Włodarze miast w „kontraktach klimatycznych” mieli przedstawić ogólny plan osiągnięcia neutralności klimatycznej w sektorach takich, jak: energia, budownictwo, gospodarka odpadami i transport wraz z powiązanymi planami inwestycyjnymi.

We wrześniu 2024 r. minister klimatu Paulina Hennig-Kloska podpisała listy poparcia dla „Kontraktu klimatycznego dla Krakowa” oraz memorandum w sprawie współpracy przy wdrażaniu Miejskich Kontraktów Klimatycznych w pięciu miastach.

Co znalazło się w „Kontrakcie Klimatycznym dla Krakowa”? Otóż składa się on z trzech części. Pierwsza opisuje zobowiązania związane z szybszą dekarbonizacją kluczowych sektorów energochłonnych oraz zawiera deklarację dotyczącą podjęcia działań, by osiągnąć cel redukcji emisji aż o 80 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 2018 r. Druga część to „Plan działania”, a trzecia to „Plan finansowy”. Dotyczy nie tylko stanu finansów miasta, ale także planowanych inwestycji, które miałyby przyspieszyć transformację w celu osiągnięcia tak zwanej neutralności klimatycznej np. słynna już budowa metra, na którą nie ma wystarczających środków.

Kontrakt, co istotne, opracowali dla Krakowa – przy wsparciu doradców Banku Światowego i NetZeroCities – eksperci z Universidad Politécnica de Madrid, znanego z modelowania klimatycznego. Tamtejsi inżynierowie wykorzystali dane z inwentaryzacji emisji przeprowadzonej w Krakowie.

Prezydent Aleksander Miszalski zobowiązał się w kontrakcie do osiągniecia neutralności klimatycznej w przyspieszonym tempie, to jest już do 2030 roku!

Twórcy kontraktu uznali „kryzys klimatyczny” za „największe współczesne wyzwanie” i zaznaczyli, że Kraków już od dawna „realizuje systemowe podejście do transformacji klimatycznej” i chce włączyć się do „przeciwdziałania globalnemu ociepleniu”.

Transformację klimatyczną rozpisano na 7 etapów. W tym ostatnie etapy to „nowa normalność (replikacja, skalowanie, utrwalanie, formalizowanie), budowanie inkluzywnego środowiska sprzyjającego zmianom”.

Zaznaczono w kontrakcie klimatycznym, że droga do neutralności klimatycznej nie została jeszcze wytyczona, dlatego eksperymentując włodarze miasta będą się uczyć, jak osiągnąć zeroemisyjność i w związku z tym strategie oraz plany mają być stopniowo udoskonalane.

Koszt tych „eksperymentów” i działań oszacowano na kwotę 28 769 mln złotych. Dodajmy jednak, że autorzy kontraktu przyznają, iż tak naprawdę nikt nigdy nie oszacował, ile miałaby kosztować dekarbonizacja Krakowa. Szacunki zawarte w kontrakcie są pierwszymi tego typu wyliczeniami.

Nie znając kosztów transformacji miasto już wiele lata temu zdecydowało się na realizację eksperymentów z dekarbonizacją.

Redukcja emisji dokona się przede wszystkim dzięki podmiotom prywatnym: firmom energetycznym, przedsiębiorstwom oraz właścicielom i zarządcom budynków.

Miasto przewiduje innowacje w zakresie zarządzania. Polegają one na dopuszczeniu specjalistów zewnętrznych do współrządzenia miastem, do koordynacji polityki, organizowania panelów obywatelskich, tworzenia rozbudowanych struktur zarządzania klimatycznego, rekomendowaniu tworzenia więcej rozwiązań niskoemisyjnych. Powstają portfele projektów, np. „Zeroemisyjny Kraków” i „Smart City”, by miasto stało się „zrównoważone”.

Podczas szkoleń organizowanych przez Fundacją Bloomberga – jak można przypuszczać – prezydenci, burmistrzowie i miejscy kierownicy zapoznają się nie tylko z podstawowymi technikami zarządzania, ale konkretnymi wytycznymi i rekomendacjami dotyczącymi realizacji celów zapisanych w kontraktach klimatycznych.

Agnieszka Stelmach

Londyn: Buntujący się przeciwko “Miastom 15 minutowym” zwyciężają !

londyn-buntujacy-sie-przeciwko-miastom-15-minutowym-zwyciezaja

Date: 15 settembre 2023

Aktualizacja akcji Blade runners”:

“Blade runners” usunęli lub wyłączyli prawie 1000 kamer ULEZ (https://tfl.gov.uk/modes/driving/ultra-low-emission-zone). Kamery te służą do pobierania opłat za samochody na gaz starsze niż z roku 2006 i samochody z silnikiem diesla starsze niż z roku 2015, w wysokości 15 € dziennie – w związku z nowymi przepisami dotyczącymi emisji spalin. Czy ma to na celu ograniczenie możliwości przemieszczania się tych, których najmniej na to stać?

Wall Street Silver

@WallStreetSilv

‘Blade runners’ update: ‘Blade runners’ have removed or disabled nearly a 1000 of ULEZ cameras. These cameras are charging gas cars that are older than 2006 and diesel cars older than 2015, 15 € a day due to new emission laws. This is designed to limit the movement of those least able to afford it?

Zdjęcie

4,1 mln Wyświetlenia

===========================

Date: 15 settembre 2023Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

===================

BREAKING: Anglia jest na skraju rezygnacji z Agendy WEF Miasta 15 min po tym, jak prawie 100% kamer zostało zniszczonych, a 50 000 ludzi odmówiło zapłacenia grzywny

Kamery nie mogą być chronione, ponieważ zmniejszono środki finansowe dla policji.

Sądy nie są w stanie ścigać tak dużej liczby osób.

The White Rabbit Podcast

@AllBiteNoBark88

BREAKING: England is on the verge of giving up on the WEF Agenda 15 min city after almost 100% of the Camera’s have been destroyed & 50k people refused to pay the fines. Camera’s cannot be protected as they Defunded the Police. Courts cannot prosecute that number of people.

2 mln Wyświetlenia

==========================

Ten tekst był pierwszy:

Oto, jak Brytyjczycy radzą sobie z nadzorem totalitarnym…

babylonianempire.-jak-brytyjczycy-radza-sobie-z-nadzorem-totalitarnym

Czysty czy brudny absurd? Władze Warszawy chcą powiększenia Strefy bez Transportu

Czysty czy brudny absurd? Władze Warszawy chcą powiększenia Strefy bez Transportu

Tomasz Nowicki 2023-06-27 absurd-wladze-warszawy-chca-powiekszenia-stref

Niezbyt udane konsultacje społeczne w Warszawie dotyczące SCT. Władze miasta nie wzięły niestety pod uwagę głosów właścicieli samochodów i miłośników motoryzacji, skupiając się zamiast tego na głosach małych grup mieszkańców. Zamiast ułatwień będą utrudnienia a co najgorsze Strefa Czystego Transportu ma zostać powiększona.

„Po wysłuchaniu głosów wielu mieszkańców, zarówno rodziców, jak i seniorów, ale również ekspertów w temacie jakości powietrza i zdrowia przedstawimy nowy kształt strefy. Chcemy, by jej obszar był większy, ale mieszkańcom SCT i seniorom chcemy zaoferować specjalne ulgi.” – powiedział Tamas Dombi, dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym m.st. Warszawy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sprawa konsultacji społecznych została wykorzystana przez samorządowców wybiórczo. W komunikacie prasowym, który przygotowały władze miasto, bardzo trudno doszukać się głosów samych zmotoryzowanych, którzy także wysyłali swoje uwagi i opinie.

Warto zwrócić uwagę, że Strefa Czystego Transportu nie posiada magicznej bariery, która by zatrzymywała spaliny czy wyziewy z kominów w jednym miejscu. To wyłącznie urzędniczy zakaz, który określa granice, w ramach których nie będzie można wjechać starszym samochodem. Nadmierna rozbudowa SCT spowoduje wzrost wykluczenia transportowego u wielu osób, dla których samochód jest jedynym lub optymalnym środkiem transportu.

Warszawa od lat prowadzi działania, które można określić jako utrudniające korzystanie z aut, jednocześnie bardzo drogo licząc sobie za możliwość parkowania, bo jest to jedno ze źródeł przychodów do budżetu. Kierowcy narzekają, że miasto nie potrafi poradzić sobie m.in. ze sprawnym zarządzaniem światłami, co powoduje korki. Zjawisko tamowania ruchu jest potęgowane nieprzemyślanymi wyłączeniami niektórych ulic oraz licznymi, mało skoordynowanymi remontami.

Dla miłośników motoryzacji idą ciężkie czasy.

=======================

mail: Zagłosować przeciw temu sq..lowi !!

Urzędnicze “samo-zaoranie” w Warszawie. Zamiast rowerów kupią nowe auta… „Miasto 15-minutowe”.

Urzędnicze “samo-zaoranie” w Warszawie. Zamiast rowerów kupią nowe auta… „Miasto 15-minutowe”…

Paweł Rygas motoryzacja

“Bujać to my, ale nie nas”. Tak podsumować można stanowisko warszawskiego ratusza dotyczące projektu “Urzędnicy na rowery: Rafał Trzaskowski daje przykład” – zgłoszonego w ramach warszawskiego Projektu Obywatelskiego.

Ku zaskoczeniu warszawiaków, zachęcanych do porzucenia aut na rzecz rowerów, projekt sprzedaży samochodów służbowych nie zyskał aprobaty w stołecznym ratuszu. Urzędnicy zaopiniowali go negatywnie i odrzucili. Ich argumenty to woda na młyn dla “przyspawanych do samochodów” mieszkańców.

Nie ma co ukrywać – inicjatywa, która wyszła od radnego PiS – Ernesta Kobylińskiego, to czysty “trolling” polityki transportowej miasta. Władze Warszawy prześcigają się obecnie w pomysłach utrudnienia życia zmotoryzowanym, co w założeniach skutkować ma porzuceniem prywatnych pojazdów na rzecz rowerów i komunikacji publicznej.

Radny chciał, by ratusz sprzedał samochody. Kuriozalne tłumaczenia urzędników

Sam projekt zakładał, by w miejsce wykorzystywanych przez prezydenta Trzaskowskiego i jego zastępców samochodów służbowych, ratusz zainwestował w:

  • rowery miejskie,
  • rowery cargo,
  • rowery tandem,
  • riksze dostosowane do przewozu dorosłych.
  • Autor projektu przekonywał ponadto, że władze “podróżując rowerami będą mogły realnie ocenić możliwość i komfort podróżowania jednośladem po Warszawie“, a także – dzięki rezygnacji z aut służbowych – “lepiej poznają realia i mankamenty komunikacji miejskiej“. Za projektem przemawiał też jego pozytywny wpływ na środowisko.

Ostatecznie zgłoszony przez Kobylińskiego projekt został odrzucony jako “naruszający przyjęte w urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych”.

Trudno o bardziej kuriozalne uzasadnienie, bo idę o zakład, że z dokładnie tych samych powodów – “naruszenia standardów odbywania podróży” – warszawscy kierowcy nie spieszą się do przesiadki z własnych czterech kółek na rzecz rowerów czy komunikacji miejskiej.

Urzędnicze “samozaoranie” – nie chcę rowerów bo to niebezpieczne

Lektura argumentów przytoczonych przez urzędników za pozostawieniem floty samochodów służbowych daleko wykracza poza ramy popularnego dziś słowa “samozaoranie”. W piśmie czytamy bowiem, że “prezydent i kierownictwo Urzędu zwyczajowo korzystają z samochodów, które gwarantują im sprawne zarządzanie miastem“, a “rezygnacja z tego standardu wiązałaby się z ryzykiem obniżenia efektywności działań zarządczych – w szczególności w sytuacjach kryzysowych“.

Nie wiem, co warszawscy urzędnicy rozumieją pod pojęciem “sytuacji kryzysowych”, ale jako etatowa głowa rodziny, której członkowie w zbliżonym czasie dotrzeć muszą do przedszkoli, szkół i zakładów pracy – muszę się z nimi zgodzić. Faktycznie nie wyobrażam sobie bez własnego samochodu sprawnego zarządzania w codziennych sytuacjach kryzysowych własną rodziną, a co dopiero liczącym setki tysięcy mieszkańców miastem!

Jako rodzica ujął mnie również argument za tym że:

…poruszanie się kierownictwa Urzędu rowerami w czasie np. niekorzystnych warunków atmosferycznych, w szczególności warunków na drogach, podnosi ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej; korzystanie z samochodu mającego liczne atesty i certyfikaty bezpieczeństwa jest w tym kontekście rozwiązaniem znacznie korzystniejszym.

Cóż, naprawdę rzadko zdarza mi się w pełni zgadzać z urzędnikami, ale sam nie ująłbym tego lepiej. Warszawscy urzędnicy odkryli właśnie fenomen SUV-ów – większych, cięższych i zapewniających wyższą pozycję za kierownicą niż standardowe samochody.

Pod argumentacją dotyczącą poziomu bezpieczeństwa podpisze się każdy rodzić, który – wbrew nawoływaniom do korzystania z rowerów i przyczepek – codziennie odwozi swoje dziecko do przedszkola autem. Dokładnie z tego powodu, zamiast rowerem z przyczepką, wożę córę samochodem ocenionym przez EuroNCAP na 5 gwiazdek.

Warszawscy urzędnicy: zamiast rowerów, nowe samochody

Inne argumenty? Np. taki, że po przesiadce na rowery:

.konieczne byłoby podjęcie kroków zmierzających do podniesienia ogólnego stanu zdrowia i tężyzny fizycznej pracowników, niezbędnych do sprawnego i szybkiego poruszania się rowerem/rikszą.

W tym miejscu widzę jednak pewną nieścisłość.

Przecież rower oznacza zdrowy tryb życia i w naturalny sposób przekłada się na podniesienie ogólnego stanu zdrowia oraz rozbudowanie tkanki mięśniowej. Czego tu się bać? Katar czy zapalenie zatok nikogo jeszcze nie zabiły, a odrobina ruchu pozwoli odegnać widmo nadwagi i choroby wieńcowej.

Tym bardziej, że – zgodnie z kolejnym argumentem – członkowie kierownictwa przejeżdżają dziennie nawet do – uwaga – 150 km. Ratusz mówi więc o konieczności zatrudnienia “rowerzystów zmienników”, a ja zachodzę w głowę, jak ten dystans ma się do promowanej przez władze stolicy idei miasta 15-minutowego?

Ostatecznie za samochodami przemawia jednak argument natury ekonomicznej. Urzędnicy piszą, że nie sprzedadzą samochodów i nie przesiądziemy się na rowery, bo: “w budżecie są już zaplanowane pieniądze na leasing samochodów służbowych, w tym samochodów elektrycznych“.

Gdyby ktoś z Was, drodzy Warszawiacy, miał wątpliwości – chodzi o WASZE PIENIĄDZE.

Obóz jeniecki na świeżym powietrzu czyli „przyjazna dla klimatu” strefa nadzorowana. “15 min. miasta”.

Obóz jeniecki na świeżym powietrzu czyli „przyjazna dla klimatu” strefa nadzorowana

https://ekspedyt.org/2023/01/02/oboz-jeniecki-na-swiezym-powietrzu-czyli-przyjazna-dla-klimatu-strefa-nadzorowana/ AlterCabrio

A jeśli zużyjesz wszystkie swoje 100 przepustek, którymi ktoś określa, czy możesz wchodzić do różnych stref, zostaniesz ukarany grzywną. Twoja tablica rejestracyjna zostanie rozpoznana, system zauważy, że dostałeś się we własnym mieście w miejsce, do którego nie masz wstępu. I nałoży na ciebie 100 funtów, 80 funtów lub jakąkolwiek inną grzywnę.

−∗−

Tłumaczenie artykułu z serwisu RAIR Foundation USA na temat tzw. 15-minutowych miast, które już zdążyły zdobyć przydomek obozów jenieckich na świeżym powietrzu. W materiale pojawiają się twierdzenia, że przyniesie to jeszcze gorsze skutki niż niedawne lockdowny. /AlterCabrio – ekspedyt.org/

__________***__________ 

Uwaga na Agendę 2030 ONZ: „15-minutowe miasta” to kolejny globalistyczny plan by cię kontrolować, karać, inwigilować i więzić (wideo)

Podobnie jak w przypadku covid, ci, którzy kwestionują program globalistów i ich nową, nadzorowaną strefę „przyjazną dla klimatu”, zostaną nazwani „ekstremistami i teoretykami spisku”.

Nowe plany kontrolowanej przez lewicę rady hrabstwa Oxfordshire dotyczą podziału brytyjskiego miasta Oksford na sześć „15-minutowych miast” [15-minute cities]. Mówi się, że w tych nowych „inteligentnych” dzielnicach załatwienie większości spraw niezbędnych do życia będzie możliwe w ramach piętnastominutowego spaceru lub przejażdżki rowerem, więc mieszkańcy nie będą potrzebowali samochodu.

Aby przejąć dalszą kontrolę nad życiem ludzi, globaliści forsują fałszywą ideę, że te miasta „uratują planetę” i pomogą całej ludzkości. Zamiast tego są dla nich niczym więcej niż sposobem ograniczania, przymusu, kar pieniężnych, karania, inwigilacji i ograniczania podstawowego prawa do swobodnego przemieszczania się mieszkańców.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że mieszkańcom będzie wolno przebywać tylko w strefie do 15 minut drogi od ich miejsca zamieszkania, a osoby naruszające te przepisy będą karane grzywną. Na przykład, zgodnie z nowymi propozycjami, jeśli którykolwiek ze 150 000 mieszkańców Oksfordu opuszcza wyznaczoną dzielnicę na okres ponad 100 dni w roku, może zostać ukarany grzywną w wysokości 70 funtów. Ponadto rząd będzie śledził i kontrolował każdy twój ruch za pomocą smartfonów i technologii rozpoznawania twarzy, wyjaśnia brytyjska dziennikarka Katie Hopkins:

Więc jeśli twoja matka, na przykład, jest tutaj, nie byłbyś w stanie tak po prostu pójść i zobaczyć się z nią. Wszystko to odbywałoby się za pośrednictwem tzw. E-Gates [bramki elektroniczne wykorzystujące technologię rozpoznawania twarzy do sprawdzania tożsamości] oraz rozpoznawania tablic rejestracyjnych. W twojej okolicy będziesz mógł przebywać tylko w tej 15-minutowej strefie, do której zostałeś przydzielony. System rozpoznawania tablic rejestracyjnych będzie wiedział, czy opuszczasz swoją strefę. I będziesz mógł wystąpić o pozwolenie, zezwolenie na opuszczenie swojej strefy i wyjazd do innej strefy. Ale będziesz mógł to zrobić tylko około 100 razy w roku.

A jeśli zużyjesz wszystkie swoje 100 przepustek, którymi ktoś określa, czy możesz wchodzić do różnych stref, zostaniesz ukarany grzywną. Twoja tablica rejestracyjna zostanie rozpoznana, system zauważy, że dostałeś się we własnym mieście w miejsce, do którego nie masz wstępu. I nałoży na ciebie 100 funtów, 80 funtów lub jakąkolwiek inną grzywnę.

Globaliści lubią przedstawiać swoje 15-minutowe miasta jako stworzone dla „ludzi, środowiska i większego dobra”. Hopkins ostrzega jednak, że te twierdzenia to nic innego jak sposób na kontrolowanie ludzi. Co więcej, ograniczenia te pochodzą od wysoko postawionych polityków i bogatych instytucji, które nie przestrzegają własnych zasad. I dopiero po lockdownach covidowych, pomysł wcześniej nie do wyobrażenia, zamknięcia ludzi w ich lokalnych obszarach dla większego dobra, mógł zyskać popularność” – jak donosi Spiked.

#Oxford2040 przedstawia ideę 15-minutowego miasta, w którym codzienne potrzeby znajdują się w odległości 15-minutowego spaceru od domu.

Daje to możliwość budowania silnych społeczności lokalnych.

Czy zgadzasz się z tym? Wyraź swoją opinię już dziś: https://t.co/ShHTuf1SMepic.twitter.com/7lg5KKspfV — Rada Miasta Oksfordu (@OxfordCity) 18 października 2022r.

Jak zwykle, to przeciętni ludzie poniosą koszty 15-minutowego miasta. „Będą pozwolenia, kary i prawie na pewno wszechobecny nadzór. Ale jeśli ktoś sądził, że lockdowny covidowe pozbawiły ludzi swobód, podzieliły rodziny i przyjaciół oraz nałożyły na nich nudne, nienaukowe zasady, to nowe 15-minutowe miasta będą mieć jeszcze gorszy efekt, wyjaśnia Hopkins.

Agenda 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych

Koncepcja „15-minutowego miasta” ma kluczowe znaczenie w Agendzie 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych i ich zielonej agendzie Net Zero [zeroemisyjność -tłum.]. Światowe Forum Ekonomiczne również forsuje tę nową koncepcję. Oksford, który ogłosił „kryzys klimatyczny”, ma nadzieję, że ich 15-minutowe miasta pomogą osiągnąć wizję rady „Oxford z zerową emisją dwutlenku węgla” do 2040r.

Jednak, jak już wcześniej informowała RAIR Foundation USA, „socjalistom forsującym te skandaliczne propozycje zależy znacznie mniej na środowisku niż na kontrolowaniu ciebie”. Agenda 2030 ONZ to nic innego jak globalna tyrania rządu, która zniewala całą ludzkość, nazywając ten program „zrównoważonym rozwojem” i „równością”.

W lutym 2022r. węgierski premier Viktor Orbán próbował ostrzec obywateli przed Wielkim Resetem WEF i równoległą Agendą 2030 ONZ (wcześniej Agendą 21). Planują zmienić świat – gdzie własność jest przestarzała, prywatność nie istnieje, a ich globalistyczne organizacje przejmą pełną kontrolę. Orbán podkreślił znaczenie przygotowania swojego kraju na nadchodzący „poważny test w warunkach skrajnych, znacznie większy niż ta pandemia”:

…[A] około roku 2030, kiedy na świecie nastąpią różnego rodzaju duże zmiany, o których nie mam teraz czasu mówić, ale od Ameryki po Unię Europejską wiele się wydarzy.

Ten [okres] około 2030 roku będzie próbą dla wszystkich narodów i wystawi je na poważną próbę w warunkach skrajnych, znacznie większą niż ta pandemia.

Do tego czasu w 2030r. nasz naród, nasza wspólnota narodowa, w tym jej gospodarka, musi być w stanie [pozwalającym nam] stawić czoła tym wyzwaniom natychmiast, a nawet wykorzystać je do pomyślnego rozwoju! To wszystko przed nami…

Agenda 2030

W tamtym czasie większość mediów zignorowała część przemówienia premiera Orbána, która nawiązywała do oenzetowskiej „Agendy 2030”, faszystowskiego planu korporacyjno-rządowego. W latach 90. Organizacja Narodów Zjednoczonych opracowała „Agendę 21”, swój tak zwany plan pokonania „zmian klimatycznych”. W 2015 został przemianowany przez socjalistów na „Agendę 2030”. Nie miał nic wspólnego ani z „globalnym ociepleniem”, ani z przekształcaniem naszego świata zgodnie z ich socjalistyczną wizją. A zeszłoroczne forsowanie Agendy 2030 nie dotyczyło tylko zmian klimatu, ale strategii tak zwanego „zrównoważonego rozwoju” na całym świecie.

Ten dokument opisuje nic innego jak przejęcie przez globalny rząd każdego kraju na całej planecie. Ustalone 17 „celów” Agendy 2030 to hasła faszystowskiego programu korporacyjno-rządowego, który uwięzi ludzkość w niszczycielskim cyklu ubóstwa, jednocześnie wzbogacając najpotężniejsze globalistyczne korporacje i jednostki.

Dysydenci zostaną zmiażdżeni

Hopkins ostrzega, że ​​wszelki sprzeciw wobec planów globalistów zderzy się z pełną mocą lewicowej sitwy. Podobnie jak w przypadku Covid, ci, którzy kwestionują program globalistów i ich nową, nadzorowaną strefę „przyjazną dla klimatu”, zostaną nazwani „ekstremistami i teoretykami spisku”. Co więcej, wyjaśnia, robią to tak, że każdy, kto wypowiada się przeciwko programowi, „jest wrogiem”, który „może wyrządzić krzywdę i powinien być nadzorowany” i uciszony.

=====================

[Te filmiki w oryginale. MD]

Zobacz, jak Katie Hopkins omawia najnowszy program globalistów, 15-minutowe miasta Oxfordshire:

 Również Alex Jones szczegółowo opisuje 15-minutowe inteligentne miasta:

Alex omawia artykuły napisane przez TruthTalk: „Narzędzia technokracji: inteligentne miasta” autorstwa Gabriala z sieci Libre Solutions.