OKRĄGŁY STÓŁ PEŁEN KANTÓW

OKRĄGŁY STÓŁ PEŁEN KANTÓW

Sławomir M. Kozak2023-03-31okragly-stol-pelen-kantow

Zbliża się kolejna, 34 rocznica zakończenia obrad tzw. Okrągłego Stołu. Moje pokolenie pamięta doskonale atmosferę tamtych lat, choć pewnie i jemu zdarzenia z okresu poprzedzającego te wydarzenia z wolna giną w otchłani czasu. Pokolenia młodsze muszą już polegać na filmach dokumentalnych i książkach wspomnieniowych. Tym bardziej ważne jest, abyśmy przekazywali wiedzę naocznych świadków wydarzeń naszym następcom, póki wszystkiego nie zawłaszczy  propagandowy przekaz jedynie słusznej wersji konsekwentnie nadpisywanej na kartach Historii przez jej twórców.

Okrągły Stół nie był, jak chcieliby jego dzisiejsi apologeci, cudownym wehikułem czasu, który przeniósł Polskę z niewoli PRL w niepodległy byt III RP. W mojej opinii, jego główny cel w ogóle nie zakładał poprawy statusu Polaków, a co najwyżej jego współuczestników, co obserwujemy od ponad 30 lat. Ale, to także nie było jego najważniejszym zadaniem, a ledwie zapłatą za dobrze wykonaną pracę jego budowniczych, ciosających od zarania PRL cztery solidne nogi tego historycznego mebla, czyli filary aparatu władzy, reprezentantów tzw. opozycji, wojskowych służb bezpieczeństwa i niestety, wybranych przedstawicieli Kościoła Katolickiego.

Praktykowali mozolnie tę ciesiółkę od samego początku, od Czerwca ‘56, przez  zamieszki marcowe ‘68, Grudzień ‘70, Czerwiec ’76, Sierpień ’80 po Grudzień ‘81. Brak miejsca nie pozwala opisać tych zajęć praktycznych, ale kiedy w roku 1989 na te podwaliny położono blat (!), wszystko okazało się być idealnie spasowane i funkcjonuje do dziś.

Ten Stół był niezbędny, by udowodnić, że można bezkrwawo zwinąć żelazną kurtynę, zdemontować nie tylko ZSRR, ale cały Układ Warszawski, obalić berliński mur i „zmienić oblicze Ziemi”.

Nie wszyscy pamiętają, a część nie wie, że zarówno idea, jak i sama nazwa tego procesu, który nazwano „okrągłym stołem”, nie były objawem geniuszu jego architektów, a zaledwie kontynuacją anglosaskiego konceptu z początków ubiegłego wieku. Był to czas erozji brytyjskiej hegemonii, którą spowodowała zarówno imperialna ekspansja mocarstw europejskich, czyli wzrost ich znaczenia militarnego na arenie światowej, jak i utrata przez Koronę przewagi przemysłowej i handlowej, na których to siłach ta dominacja się opierała. Na fali tych zagrożeń brytyjski establishment powołał do życia twór mający utrzymać traconą  supremację poprzez rozbudowę międzynarodowej sieci anglosaskiej, mającej wywierać „nieproporcjonalny wpływ na rządy amerykańskie i brytyjskie przez większą część XX w.”, co szczegółowo opisał w swojej książce, już w roku 1966, profesor historii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Georgetown, 

Carroll Quigley. W swej pracy bazował na dokumentach z archiwów amerykańskiej 

Rady Stosunków Zagranicznych i brytyjskiego 

Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Wizja świata rządzonego przez anglo-amerykańską federację była jedną z pierwszych w XX wieku prób likwidacji demokracji przez ówczesną elitę władzy, której głównym celem było wyrzucenie na śmietnik Historii  suwerenności narodów i ustanowienie ponadnarodowej formy rządów. Ten twór określono mianem Okrągłego Stołu. Znowu, nie mamy miejsca na szczegółowe omawianie tematu, dość tylko wspomnieć, że jego formalnymi twórcami byli ludzie, których działalność odcisnęła swe piętno na milionach istot naszego globu. Wzorując się na Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej powołali do życia 

Brytyjską Kompanię Południowoafrykańską,  nastawioną na kolonizację i eksploatację złóż naturalnych Afryki Południowej. To 

Cecil Rhodes, główny kolonizator Korony w tej części Ziemi, od którego nazwiska wzięły nazwę Rodezja Północna i Południowa oraz lord 

Alfred Milner, który doprowadził do II wojny burskiej. O obu tych osobnikach i ich wizji świata Wikipedia pisze, że„zarówno Milner jak i Rhodes uważali Brytyjczyków za najwyższą ludzką rasę, której przeznaczeniem jest władza nad światem”. Parli do tego konsekwentnie, a było im o tyle łatwiej, że w rejonie ich zainteresowania znajdowały się nieprzebrane pokłady złota i diamentów.

Rhodes w swym, tzw. „wyznaniu wiary”, datowanym 2.06.1877 roku, pisał: „dlaczego nie mielibyśmy utworzyć tajnego stowarzyszenia, które miałoby tylko jeden cel: wspieranie Imperium Brytyjskiego i doprowadzenie całego niecywilizowanego świata pod panowanie brytyjskie, by odzyskać Stany Zjednoczone dla uczynienia rasy anglosaskiej jedynym   Imperium. Co za marzenie, a jednak jest to prawdopodobne, jest to możliwe”[1]. Zakładał też, że to stowarzyszenie będzie właścicielem prasy, „gdyż prasa rządzi umysłami ludzi”

[2]. Swoje spostrzeżenia umieszczał w kolejnych wersjach testamentu, których zdążył sporządzić osiem. Kładł w nich podwaliny pod Okrągły Stół, którego pełną realizację zamierzał zlecić dyrektorowi finansowemu swojego konsorcjum De Beers, 

Nathanielowi M. Rothschildowi. Planował zostawić mu część swej, gromadzonej przez lata, fortuny. Jednak zawiódł się na nim i zmienił decyzję, mówiąc w roku 1891, że „jest absolutnie niezdolny do zrozumienia moich idei. Próbowałem mu je wyjaśnić, ale z wyrazu jego twarzy widziałem, że nie robi to żadnego wrażenia… i że po prostu tracę czas”. Rola wykonawcy testamentu przypadła w ten sposób Milnerowi, choć nazwisko brytyjskiego bankiera do dziś pokutuje w opracowaniach autorów tzw. teorii spiskowych

[3].

„Nasz” Okrągły Stół nie zaistniałby, gdyby nie długoletnie przygotowania, których najistotniejszymi składnikami były, zarówno powstanie Solidarności, jak i późniejsze o rok wprowadzenie stanu  wojennego w Polsce. Wielu publicystów wskazuje do dziś, że przełom w relacjach między Wschodem i Zachodem nastąpił dopiero w roku 1985, w którym Jaruzelski poleciał do USA odwiedzić Davida Rockefellera (m.in. dyrektora wspomnianej wcześniej Rady Stosunków Zagranicznych), a Gorbaczow spotkał się z Reaganem w Genewie, czy nawet rok później, kiedy obaj przywódcy mocarstw 

porozumieli się w Reykjaviku. Otóż, nic bardziej mylnego. 

Adam Schaff, stalinista, ideolog eurokomunizmu i zwolennik globalizmu, już na przełomie lat 1983/84 co najmniej trzykrotnie latał „jako specjalny wysłannik Jaruzelskiego do Reagana”, co sam wyznał na łożu śmierci przyjacielowi, u którego w trakcie tych misji  pomieszkiwał, milcząc wcześniej na temat powodów swych podróży do Ameryki. Z jego słów  wynika, że „dogadał się” wówczas z prezydentem USA. Według niego „Polska miała całkowicie znieść wszelkie ograniczenia związane ze stanem wojennym (…) i wypuścić wszystkich więźniów politycznych. W zamian za to Stany Zjednoczone miały dać Polsce kredyty i znieść wszystkie sankcje ekonomiczne, przywrócić klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu. (…) Amerykanie mieli też podobno skupić polskie, gierkowskie jeszcze długi i je restrukturyzować”

[4].

Być może, wyznawcom kultu Okrągłego Stołu należałoby przypomnieć, szczególnie dzisiaj,  słowa Jana Pawła II, które wypowiedział na Jasnej Górze 40 lat temu (1983), jeszcze w czasie trwania stanu wojennego:

„Naród jest prawdziwie wolny, gdy może kształtować się, jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka, historii. Państwo jest istotnie suwerenne, jeśli rządzi społeczeństwem i zarazem służy dobru wspólnemu społeczeństwa, i jeśli pozwala narodowi realizować właściwą mu podmiotowość, właściwą mu tożsamość”.

—————————————

Sławomir M. Kozak

Jeśli felieton Ci się spodobał – postaw Autorowi kawę https://buycoffee.to/s.m.kozak

Z góry dziękuję i pozdrawiam


[1] „Rhodes”, Sarah Gertrude Millin, Chatto & Windus, 1952.

[2] „Cecil Rhodes”, John Flint, Hutchinson, 1976.

[3] „The Founder: Cecil Rhodes and the Pursuit of Power”, Robert I. Rotberg, Miles F. Shore, Oxford University Press, 1988.

[4] „Resortowe dziecko”, Krzysztof Topolski, wyd. Agrafka, 2022.

mail: Przypominam, że już August II Sas [„mocny” w… kroku] był uczestnikiem loży masońskiej „Okrągły Stół”, gzie planowano rozbiór Polski. Pisze o tym obszerniej Andrzej Sarwa, CMENTARZ ŚWIĘTEGO MEDARDA].