O niesamowitym wyznaniu demonów

O niesamowitym wyznaniu demonów

Andrzej Sarwa

Pewnego razu w Kolonii, w kościele św. Piotra, spotkały się dwie opętane przez demony kobiety, mając nadzieję, iż zostaną w świętym miejscu uwolnione od cierpień.
Podczas egzorcyzmów, gdy demony jęły przemawiać ustami opętanych, tak jednemu, jak i drugiemu zadano pytanie, czy nie chciałyby powrotu do chwały wiekuistej w niebie.
Obydwa duchy zgodnie oświadczyły, że tak. A oto słowa jednego z nich:
- Gdyby był słup żelazny, od ziemi aż po samo niebo sięgający, cały pokryty rozżarzonymi kolcami, zadziorami i hakami bardzo ostrymi, a mnie pozwolono, pokutując cierpieć, ciało ludzkie przyoblekłszy, mógłbym bez ustanku, aż po sam Dzień Sądu Ostatecznego wspinać się po słupie owym w górę i ześlizgiwać w dół, byle móc odzyskać tę chwałę, której byłem uczestnikiem, to wszystko dobro, które utraciłem. (Caesarius libro 5. capite 10., wg.: ZWIERCIADŁO PRZYKŁADÓW: Wiecei nizli od pięćdziesiąt Pisarzów, pobożnością, nauką, y starowiecznością przezacnych: także z rozmaitych Historiy z Traktatów Kościelnych wyięte, przez iednego nie mianowanego, ktory żył około Roku Pańskiego 1480. Potym przez X. Jana Maiora Societatis Iesu, dowodem samych Autorow obiasnione: tudzież więcey nizli stem y sześćdziesiąt Przykładów rozszerzone. Potym z X. Antoniego Dauroulciusa Societatis Iesu, który wiele znamienitą Księgę Flores Exemplorum abo Cathechismum Historialem, wydał szeroko rozwiedzione. Y naostatek Przez X. Symona Wysockiego Societatis Iesu kapłana, na Polskie znowu przełożone y sporządzone. Każdy nowy Tytuł y Przykład z gwiazdką iest naznaczony y do swych Tytułów y materyi, porządkiem abecadła Polskiego na mieyscu swym położony. Z dozwoleniem Starszych. Cum Gratia et Priuilegio S.R.M. w KRAKOWIE, w Drukarni Macieia Andrzeiowczyka, Roku Pańskiego 1624.). 

Cudowny wizerunek Matki Bożej uwalnia opętaną

Tomasz Morus (1480 - 1535) powiada, że za jego czasów wiele się w Anglii stało cudów, przy obrazach świętych, szczególnie Matki Bożej. Na dowód tego takie oto przytacza opowiadanie:
Pewna dwunastoletnia dziewczynka, córka szlachetnego człowieka, sir Ryszarda Wentunorthy, została opętana przez demona, który wszedł w jej ciało.
Dostawała szału, w którym potwornie bluźniła Panu Bogu, używając przy tym sprośnych słów. Brzydziła się wszelkimi poświęconymi przedmiotami. A co zadziwiające, rzecz niepoświęconą od poświęconej nieomylnie odróżniała. Wydaje się, że są to dowody wskazujące na rzeczywiste opętanie (posesję). 
Miewała jednak - co normalne - przebłyski świadomości, kiedy to w pełni odzyskiwała jasność umysłu. Wówczas prosiła, by ją ratowano, a nawet sama postanowiła poszukać ratunku.
Udała się tedy do pewnego miasteczka, w którym znajdował się cudowny wizerunek Matki Najświętszej. W czasie drogi różne dziwne rzeczy się z nią działy. Chociaż dziecko jeszcze, miewała uczone dysputy, które w podziwienie wprawiały doktorów i profesorów. Ale poza tym zachowywała się normalnie.
Dopiero gdy przybyła na miejsce i doprowadzono ją przed cudowny obraz, demon jął targać jej ciałem. Dostała drgawek i konwulsji, jej twarz wykrzywiła się potwornie, zmieniły rysy, usta rozciągnęły, a oczy nieomal nie wyskoczyły z orbit, tak iż nikt bez lęku nie mógł na nią patrzeć.
Wkrótce ów atak minął, a demon uwolniwszy ciało dziewczynki odszedł, pozostawiając ją w spokoju.
Stało się to w obecności licznych świadków, którym nie ma powodu nie dać wiary. (Tamże, s. 751 – 752.).

Św. Wincenty Ferrariusz i opętana

Św. Wincenty Ferrariusz (ok. 1350-1419), dominikanin, był nie tylko pobożny i uczony, ale i wielce urodziwy. Z tego powodu, podczas jego pobytu w Walencji, przytrafiła mu się taka oto przygoda:
Pewna piękna kobieta zapałała do świętego taką żądzą cielesną, że postanowiła go uwieść za wszelką cenę. Udała tedy chorą i posłała po Wincentego, aby ów ją wyspowiadał.
Kiedy święty przybył, oświadczyła mu, że go kocha, pożąda i pragnie. Odrzuciwszy prześcieradło, którym była okryta, ukazała mu się naga, namawiając i kusząc do grzechu. Wincenty jednak nie uległ pokusie, ale zgromiwszy ową kobietę, czym prędzej wyszedł z jej domu.
Wtedy zaś w jej ciało wstąpił szatan. Począł nią rzucać i targać, wydawać niesamowite głosy. Na próżno modlono się i egzorcyzmowano opętaną. Zły duch przez jej usta oświadczył:
- Nigdy mnie z tego ciała nie będziecie mogli wygnać, aż przybędzie tu ów człowiek, który w pośrodku ognia będąc, żadnej szkody nie poniósł.
Nie wiedziano o czym zły duch mówi i różne powstawały domysły. W końcu ktoś wpadł na pomysł, aby ową kwestie rozstrzygnął słynący z uczciwości św. Wincenty Ferrariusz.
Ów zaś - mimo, że się początkowo wzbraniał - przybył w końcu do domu owej opętanej, gdzie zaczął się modlić w jej intencji. Na to demon, który obsiedlił piękne ciało, jął wydawać przerażające głosy, aż w końcu oświadczył:
- Oto przybył człowiek, który w pośrodku ognia będąc, żadnej szkody nie poniósł. Niestety... teraz muszę odejść.
To wyrzekłszy, kilka razy jeszcze szarpnął ciałem opętanej, potwornie je wyprężył, a potem z krzykiem z niego wyszedł, zostawiając ją poły umarłą. (Ex vita S. Vincentij Ordinis Praedicatorum libro 1. cap. 12 apud Surium, wg.: Tamże, s. 798 – 800.).

Pokora zwycięża złego ducha

Opowiada opat Daniel, iż w czasach ojców pustyni, pierwszych pustelników, pewna dziewczyna, córka znamienitego ojca, mieszkająca w Babilonie, została opętana przez złego ducha.
Na nic się zdały modlitwy, posty, egzorcyzmy. Demon uparcie tkwił w jej ciele, nie dając się stamtąd wyrzucić. 
Nie trzeba nikogo przekonywać, że biedny ojciec, widząc tak wielkie udręczenie dziecka, które kochał nad życie, nieomal od zmysłów odchodził.
Uchwycił się tedy rady pewnego kapłana, z domem ich zaprzyjaźnionego, który rzekł:
- Szczególny to przypadek i nad wyraz ciężki. Jedyna wasza nadzieja, w którymś z pustelników. Skoro nadejdzie dzień targowy, jeden z nich przybędzie do miasta by sprzedać koszyki, które plotą na puszczy, by zarobić na swe utrzymanie. Ty je kup od niego i rozkaż by po zapłatę zgłosił się do twego domu. A gdy już się tam znajdzie, staraj się go przekonać, iżby się modlił o uwolnienie twojej córki od ducha ciemności.
I tak się stało.
Skoro pustelnik stanął w bramie domu owego pana, opętana, miotając bluźnierstwa, cała w drgawkach, wyjąc i rycząc, wybiegła mu naprzeciw, a stanąwszy przed starcem pustelnikiem, z całej siły uderzyła go w twarz.
On zaś na to, pomny słów Zbawiciela, że ''gdy cię ktoś uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi'', właśnie dokładnie tak uczynił.
Wtedy zły duch strasznym głosem zawołał:
- Och! przeklęta pokora, przez którą zostałem pokonany! Teraz muszę odejść i wstrząsnąwszy jeszcze kilka razy ciałem dziewczyny, rzucił ją na ziemię, gdzie leżała jakiś czas zemdlona, a skoro się ocknęła, była już wolna i zdrowa. (Ex lib: Doct: Patrum lib: de Humilitate, num: 5., wg.: Tamże, s. 875.).

***
Pewnego razu przyprowadzili ludzie, do starca, świątobliwego pustelnika do Tebaidy, człowieka opętanego. A demon go zamieszkujący nie poddawał się żadnym egzorcyzmom.
Starzec ów jął się modlić i prosić Boga o uwolnienie nieszczęśnika. Na to demon przez jego usta rzekł:
- Wyjdę z niego, jeśli mi poprawnie odpowiesz na takie oto pytanie: Kim są kozły, mające stanąć na Sądzie Bożym po lewicy, a kim baranki, których miejsce jest po prawicy Majestatu?
Pustelnik na to bez namysłu odparł:
- Kozły, to tacy jak ja. Zaś baranki sam Pan Bóg zna tylko.
Szatan usłyszawszy owo, zawołał głosem wielkim:
- Oto dla twojej pokory wychodzę!
I w tejże chwili wyszedł. (Ibidem num.: 27, wg.: Tamże, s. 876.).

Pysznego mnicha Szatan w ogień wrzucił

Pewnego razu św.św. Pachomiusz i Palemon rozpalili ogień, aby się rozgrzać. Na ów widok mnich pewien zawołał:
- Kto z was w ów ogień wejdzie i tam, bezpiecznie, pacierz odmówi? - a pytał o to powodowany pychą, mając się za świętego.
- Zaprzestań bracie tego szaleństwa! - strofowali go święci.
On jednak upierał się przy swoim, w końcu zaś stanął wpośród ognia, na rozżarzonych węglach i... rzeczywiście ogień mu nie szkodził! 
Stojąc tam, naśmiewał się z Pachomiusza i Palemona, drwiąc:
- I gdzież wiara wasza?!
Skoro nadeszła noc, udał się do swojej celi, gdzie ujrzał piękną kobietę, która z płaczem prosiła go, by jej udzielił schronienia, bo jest - rzekomo - prześladowana przez wrogów. Ulitował się nad nią nich i zezwolił by spędziła noc w raz z nim w tej samej celi.
Skoro ułożył się do snu, przed oczyma stanął mu obraz owej kobiety, która spoczywała w pobliżu i zapłonął grzeszną do niej namiętnością. Czym prędzej zatem podniósł się z pryczy, aby żądzę zaspokoić i wówczas - natychmiast - w ciało jego wstąpił demon - bo kobieta owa była demonem w ludzkiej postaci - i targając nim, rzucał nim o ziemię.
Później zaś, przymuszony przez złego ducha, uciekł ów mnich z klasztoru i pognał precz - przed siebie, gdzie oczy poniosą, długo błądząc po pustkowiu. Gdy na koniec przyszedł do pewnego miasta, tam się w wielki piec rzucił i żywcem zgorzał. (Thomas Vantip. libro 2. cap: 39. par: 9, wg.: Tamże, s. 691.).
========================

UDRĘCZENI PRZEZ DEMONY

opowieści o szatańskim zniewoleniu

z różnych autorów zebrał, ale i własnym piórem opisał i do druku podał

Andrzej Sarwa

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

Wydawnictwo Armoryka Marta Elżbieta Sarwa

w postaci e-booka:

https://virtualo.pl/ebook/udreczeni-przez-demony-opowiesci-o-szatanskim-zniewoleniu-i5686/

i audiobooka:

https://virtualo.pl/audiobook/udreczeni-przez-demony-opowiesci-o-szatanskim-zniewoleniu-i795/