Masowa migracja – droga do samozniszczenia Europy
Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/masowa-migracja-droga-do-samozniszczenia-europy/

================================
„Nielegalna migracja stanowi zaledwie ułamek całkowitej migracji w Europie. Dane Eurostatu pokazują, że z 4,1 miliona osób, które przeprowadziły się do UE w 2023 r., tylko około 10% stanowili nielegalni migranci. W zeszłym roku odnotowano największą liczbę przyjazdów migrantów od 2014 r. i byli to niemal wyłącznie legalni migranci”.
============================
Unijna agencja Frontex podaje, że liczba nielegalnych przekroczeń granic w Unii Europejskiej obniżyła się w pierwszym kwartale o 30 procent w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Spadki zaobserwowano na wszystkich głównych szlakach migracyjnych prowadzących do Europy.
Jak pokazują dane oraz skutki polityki prowadzonej w tym zakresie, znacznie poważniejszym problemem niż wjazdy czy wejścia nielegalne jest jednak mnożenie kanałów tak zwanej migracji regularnej. Pozwala ona na wjazd i osiedlenie się w UE większej liczbie osób z państw trzecich, bardzo często całkowicie odmiennych kulturowo.
Proceder taki jest możliwy dzięki zawieraniu przez poszczególne rządy umów o eksternalizacji procedur azylowych z wybranymi krajami spoza UE. W zamian za ułatwienie migracji dla swoich obywateli na obszar Unii, wybrane kraje godzą się na przyjęcie i przetrzymywanie u siebie – do czasu rozpatrzenia wniosków azylowych – deportowanych z Europy migrantów.
Tego typu umowy są priorytetem duńskiej prezydencji, która rozpoczęła się 1 lipca.
UE popiera duński model „zero uchodźców”
W zeszłym roku rząd w Kopenhadze przyznał status uchodźcy „historycznie” niskiej liczbie osób (864). 309 z nich pochodziło z Syrii, 130 z Erytrei, a kolejne 130 z Afganistanu. Minister ds. imigracji Kaare Dybvad Bek wskazał, że spadek ten był spowodowany „surową polityką azylową” prowadzoną przez premier Mette Frederiksen. Jednocześnie dodał, że do Danii nie powinno przyjeżdżać więcej migrantów niż „społeczeństwo jest w stanie ich obsłużyć”.
Ambicją socjaldemokratycznej premier – odkąd doszła do władzy w 2019 roku – jest ograniczenie liczby wniosków o azyl do „zera”. Premier podkreśliła, że bez zaostrzenia polityki migracyjnej prawicowe partie zdobędą władzę na całym kontynencie.
Tak więc w 2021 roku Dania uchwaliła prawo, które zezwalało na deportację imigrantów do ośrodków dla azylantów w partnerskich krajach trzecich. Frederiksen nie przejęła się krytyką jej polityki ze strony Komisji Europejskiej, obawiającej się naruszania praw człowieka wobec migrantów i uchodźców.
Teraz, gdy Dania przejęła prezydencję w UE od Polski, priorytetem Kopenhagi jest rozszerzenie surowszej polityki migracyjnej w całej Europie. W szczególności zależy jej na wprowadzeniu bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących rozpatrywania wniosków azylowych i odwołań od nich.
Szefowa rządu w Kopenhadze chce zbudować unijny konsensus w sprawie „eksternalizacji procedur azylowych poza Europę”. – Polityka migracyjna jest związana z bezpieczeństwem, to znaczy, że potrzebujemy Europy, która jest bezpieczniejsza, bardziej stabilna i silniejsza, a tak naprawdę nie jest, jeśli nie kontrolujemy przepływów do Europy — mówiła ostatnio minister ds. europejskich Danii Marie Bjerre, przedstawiając priorytety swego państwa na prezydencję.
Dania, której migranci stanowią 16 procent całej populacji w porównaniu z 3,3 procenta w 1985 roku, chce chronić system opieki społecznej „od kołyski do grobu”.
Poza „eksternalizacją procedur azylowych poza Europę” (chodzi o zawieranie umów z tak zwanymi krajami trzecimi i odsyłanie nielegalnych imigrantów z naszego kontynentu do tych krajów, gdzie oczekiwaliby na rozpatrzenie wniosków o azyl), Duńczycy wraz z unijnymi partnerami zabiegają o ograniczenie zakresu orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
W marcu Dania, Włochy, a także przedstawiciele Czech, Polski, Austrii, Belgii, Estonii, Łotwy i Litwy wezwali do „nowej i otwartej rozmowy na temat interpretacji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”. Osiem państw domaga się rewizji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka ze względu na zbyt szerokie interpretacje zawartych w niej zapisów, które nie przystają do rzeczywistości. Zwłaszcza, jeśli chodzi o prawa migrantów i uchodźców.
Sygnatariusze listu otwartego zaznaczyli, że chcą „przywrócenia właściwej równowagi” w kwestii interpretacji postanowień konwencji, która weszła w życie w 1953 roku, a którą Europejski Trybunał Praw Człowieka, wydający wiążące orzeczenia, znacznie rozszerzył.
Autorzy listu stwierdzili, że nadszedł czas na „dyskusję na temat tego, w jaki sposób międzynarodowe konwencje odpowiadają wyzwaniom, z którymi mierzymy się dzisiaj”. Wezwali do „przyjrzenia się, w jaki sposób Europejski Trybunał Praw Człowieka rozwinął swoją interpretację Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”, zarzucając np. Polsce bezprawne traktowanie migrantów. Danii sędziowie nakazali zmienić przepisy dotyczące łączenia rodzin. Trybunał wydał sporo orzeczeń na niekorzyść rządu w Rzymie czy Estonii.
W związku z tym przywódcy państw europejskich pytają, „czy Trybunał w niektórych przypadkach nie rozszerzył zakresu konwencji zbyt daleko… zmieniając w ten sposób równowagę między interesami, które powinny być chronione?”.
„Uważamy, że rozwój interpretacji Trybunału w niektórych przypadkach ograniczył naszą zdolność do podejmowania decyzji politycznych w naszych własnych demokracjach” – dodano.
Meloni, która doszła do władzy, obiecując ograniczenie nielegalnej migracji, obecnie mierzy się z problemami prawnymi dotyczącymi tworzenia ośrodków dla migrantów w Albanii. Włoscy sędziowie nie chcą godzić się na deportacje przybyszy przechwyconych przez włoskie władze na morzu. Kierują sprawy do ETPC.
Duńczycy narzekają, że konwencja czasami chroni „niewłaściwe osoby” i „nakłada zbyt wiele ograniczeń na możliwość decydowania przez państwa, kogo wydalić ze swoich terytoriów”.
Na list zareagowali obrońcy praw człowieka, alarmując, że podstawy konwencji zostały już nadszarpnięte przez zmianę podejścia do migracji i umowy UE z krajami takimi jak Libia oraz Tunezja. Pomogły one spowolnić napływ migrantów, ale zrobiły to „ogromnym kosztem praw człowieka”. Jako przykład podaje się wyrzucenie w 2023 roku przez władze Tunezji afrykańskich migrantów na pustynię.
UE próbuje także innych środków, by pozbyć się nielegalnych przybyszów. Bruksela wskazała niedawno, że Kosowo, Bangladesz, Kolumbia, Egipt, Indie, Maroko i Tunezja powinny zostać uznane za „bezpieczne kraje pochodzenia”. Oznacza to, że ich obywatele mogliby być odsyłani w ramach szybszych procedur po odrzuceniu ich wniosków azylowych.
Wciąż jednak brak wspólnego podejścia w całej UE w tej kwestii. Niektórzy politycy, jak np. francuska europosłanka Partii Zielonych Mélissa Camara, oskarżają Komisję Europejską o rezygnację z przestrzegania praw podstawowych. Odniosła się do unijnych umów z krajami spoza Europy, takimi jak Libia i Tunezja, gdzie prawa człowieka odsyłanych przybyszy z UE mają być naruszane.
Europejskie Centrum Praw Konstytucyjnych i Praw Człowieka (ECCHR) złożyło dwie skargi do Międzynarodowego Trybunału Karnego w sprawie traktowania migrantów oraz uchodźców w Libii i Tunezji. Zdaniem radczyni prawnej ECCHR Allison West, przypadki te „stanowią zbrodnie przeciwko ludzkości, przy współpracy i akceptacji UE”.
Mimo tych działań państwa europejskie wydają się być zgodne co do potrzeby zawierania takich umów z innymi krajami spoza Unii. Jednocześnie obiecują tworzenie większej liczby ścieżek, umożliwiających legalne dotarcie do UE (w celach zarobkowych, poprzez szybsze łączenie rodzin, stwarzanie ułatwień dla osób pragnących uczyć się w danym kraju czy prowadzić badania).
Nieregularna migracja
Z danych Frontexu dowiadujemy się, że w pierwszych dwóch miesiącach 2025 roku nielegalna migracja spadła do poziomu prawie 25 tysięcy osób. Zmniejszenie przepływu „uchodźców” odnotowano na większości szlaków, z wyjątkiem środkowo-śródziemnomorskiego. Trasa zachodnioafrykańska odpowiadała za znaczną część przybyszów w okresie styczeń – luty. Trasa środkowo-śródziemnomorska odnotowała największy wzrost liczby imigrantów (+48% rok do roku). Bałkany Zachodnie zaliczyły z kolei największy spadek (-64%). Najczęściej nielegalni „nachodźcy” pochodzili z Afganistanu, Bangladeszu i Mali.
Pomimo 40-procentowego spadku w porównaniu z ubiegłym rokiem, korytarz zachodnioafrykański pozostał najbardziej aktywną drogą nielegalnej migracji (7 200 przybyszów zarejestrowano w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2025 r.). Większość migrantów pochodziła z Mali, Senegalu i Gwinei.
Największy wzrost w ciągu pierwszych dwóch miesięcy roku odnotowano na szlaku środkowo-śródziemnomorskim (prawie 6 900 osób) i jest to druga najbardziej aktywna trasa migracyjna prowadząca do UE.
Libia pozostaje głównym punktem przerzutowym na tej trasie. Przemytnicy mają coraz częściej wykorzystywać potężne łodzie motorowe. Koszt przeprawy morskiej waha się od 5 000 do 8 000 EUR za osobę. Najczęściej z tej trasy korzystają obywatele Bangladeszu. Wykorzystują oni formalne umowy zawierane przez ich kraj z Libią, by legalnie wjechać do tego kraju w celach zarobkowych. Następnie zaś wyruszają w podróż morską do Europy.
W sumie w zeszłym roku odnotowano nieco ponad 239 tysięcy wykrytych przypadków nielegalnych migrantów.
Na trasie wiodącej przez wschodnie granice UE odnotowano trzykrotny wzrost liczby przekroczeń, głównie wzdłuż granicy z Ukrainą i Białorusią.
Pośród nielegalnych imigrantów kobiety stanowią zaledwie 10 procent, a większość z nich przybyło na granice UE przez szlak wschodniośródziemnomorski. Największą grupę pośród kobiet stanowiły Afganki i Syryjki.
Mimo że kraje takie jak Francja, Wielka Brytania i Włochy zwiększają poziom deportacji, to wciąż nie jest on wysoki. A niektóre państwa, jak Hiszpania zamierzają zalegalizować średnio 300 tys. przybyłych tu bezprawnie osób w ciągu najbliższych trzech lat. Madryt chce zwiększyć liczbę potencjalnych pracowników ze względu na starzenie się populacji. Tysiące nieletnich migrantów zostanie również przeniesionych z Wysp Kanaryjskich na stały ląd. Premier Pedro Sanchez zawarł szereg umów z Mauretanią w celu zwalczania sieci przemytu ludzi i ograniczenia migracji z Afryki Zachodniej.
W grudniu 2024 roku UE zatwierdziła plan Polski dotyczący tymczasowego zawieszenia prawa do azylu w celu przeciwdziałania „zagrożeniom hybrydowym” i „uzbrajaniu migracji” przez Rosję oraz Białoruś.
Regularna migracja
Jeśli przyjrzymy się innym danym statystycznym dotyczącym przepływów ludnościowych, w tym w szczególności tak zwanej migracji regularnej (czytaj: legalnej), zobaczymy, że to właśnie ona jest znacznie większym problemem.
Statists.com podaje: „Nielegalna migracja stanowi zaledwie ułamek całkowitej migracji w Europie. Dane Eurostatu pokazują, że z 4,1 miliona osób, które przeprowadziły się do UE w 2023 r., tylko około 10% stanowili nielegalni migranci. W zeszłym roku odnotowano największą liczbę przyjazdów migrantów od 2014 r. i byli to niemal wyłącznie legalni migranci”.
W 2023 roku kraje UE wydały ponad 3,7 mln pierwszych zezwoleń na pobyt dla obywateli spoza UE, co stanowi wzrost o 4,7% w porównaniu z 2022 r. i jest najwyższą liczbą odnotowaną do tej pory.
Głównym powodem wydawania zezwoleń na pobyt w 2023 r. była praca (33,8%), kwestie rodzinne (26,4%), ochrona międzynarodowa (25,6%), powody edukacyjne (14,3%).
W 2023 r. najwięcej pierwszych zezwoleń na pobyt wydano obywatelom Ukrainy (307 313), następnie Białorusi (281 279) i Indii (207 966). Sporo zezwoleń uzyskali także Turcy (31,8%). Syryjczycy i Afgańczycy mogli uzyskać pozwolenie z powodu ochrony międzynarodowej (77,3% Syryjczyków i 85,1% Afgańczyków). Z racji rodzinnych najwięcej pozwoleń uzyskali Marokańczycy, Rosjanie i Brazylijczycy. Ze względów edukacyjnych pozwolenia otrzymywali przede wszystkim obywatele Chin.
Dane Eurostatu nie obejmują osób, którym udzielono tymczasowej ochrony w krajach UE z uwagi na agresję Rosji na Ukrainę. Są one oddzielnie gromadzone i dotyczą statusu tymczasowej ochrony.
Warto zauważyć, że w 2021 roku przybyło do UE z zewnątrz 2,3 miliona imigrantów. W 2022 roku 875 000 osób po raz pierwszy złożyło wniosek o ochronę międzynarodową w krajach UE, co stanowi wzrost o 63% w porównaniu z 2021 r. Również w 2022 r. około 82 000 wysoko wykwalifikowanych pracowników spoza UE otrzymało Niebieską Kartę, zezwolenie na pracę i pobyt dla wysoko wykwalifikowanych osób spoza UE. W tym samym roku kraje UE wydały również 421 000 zezwoleń obywatelom spoza UE na naukę i badania.
Dla porównania, w 2020 r. do krajów UE przybyło 1,9 mln osób, a w 2019 r. było ich aż 2,7 mln.
W liczbach bezwzględnych najpopularniejszymi krajami docelowymi dla imigrantów spoza UE w 2021 r. były: Niemcy (439 000 osób) i Hiszpania (421 000), przed Włochami (248 000) i Francją (238 000). Osoby, które wyemigrowały do tych 4 państw członkowskich UE, stanowiły 60% wszystkich imigrantów, którzy przybyli spoza UE w 2021 r.
Generalnie, migranci są stosunkowo młodzi, bo w wieku od 20 do 49 lat.
W 2022 r. wszystkie kraje UE łącznie wydały prawie 3,5 mln pierwszych zezwoleń na pobyt obywatelom spoza UE. Najwięcej Polska (700 000, czyli 20% wszystkich wydanych w UE), a następnie Niemcy (539 000, czyli 16%), Hiszpania (467 000, czyli 14%), Włochy (338 000, czyli 10%) i Francja (324 000, czyli 9%). Oprócz obywateli Ukrainy (374 000, czyli 11% wszystkich zezwoleń), Białorusi (310 000, czyli 9%) i Indii (183 000, czyli 5%), zaświadczenia pobytowe przyznawano Syryjczykom, Afgańczykom, Wenezuelczykom, Turkom itd.
W 2022 r. kraje UE podjęły około 850 000 decyzji w sprawie wniosków o azyl. Spośród nich 632 000 zapadło w pierwszej instancji, a 217 000 było rozstrzygnięciami ostatecznymi podjętymi w wyniku odwołania lub przeglądu decyzji pierwszej instancji.
Decyzje pierwszej instancji przyznały status ochrony 311 000 osób ubiegającym się o azyl, co stanowi wzrost o 54% w porównaniu z rokiem 2021. W drodze ostatecznych decyzji państwa członkowskie UE przyznały status ochrony 73 000 osób ubiegającym się o azyl.
W 2022 r. 143 000 obywateli spoza UE odmówiono wjazdu do UE, 1,1 miliona osób uznano za przebywających nielegalnie, 431 000 osób nakazano opuszczenie kraju UE, a 74 000 osób odesłano do kraju spoza UE.
W 2022 r. Polska zgłosiła największą liczbę odmów (23 000, czyli 16% całkowitej liczby w odniesieniu do UE), wyprzedzając Węgry (16 000, czyli 11%) i Chorwację (12 000, czyli 8%). Większość negatywnych decyzji na granicach lądowych odnotowano w Polsce, na granicach morskich we Włoszech i granicy powietrznej w Irlandii. Wjazdów zabroniono niektórym Ukraińcom, Albańczykom i Rosjanom.
W 2022 r. około 74 000 obywateli spoza UE zostało odesłanych poza UE na podstawie nakazu opuszczenia terytorium konkretnego kraju UE.
Największą grupą osób odesłanych do kraju spoza UE byli Albańczycy (9 500), następnie Gruzini (7 500) i Turcy (4 000).
W 2022 r. około 82 000 wysoko wykwalifikowanych pracowników spoza UE otrzymało Niebieską Kartę UE. Najwięcej (63 000, czyli 77% wszystkich Niebieskich Kart UE) wydały Niemcy, a następnie Polska (5 000, czyli 6%), Litwa i Francja (po 3 900, czyli 5%).
W 2022 r. najwięcej Niebieskich Kart UE przyznano obywatelom Indii (20 000, czyli 24% wszystkich Niebieskich Kart wydanych w UE), wyprzedzając obywateli Rosji (8 000, czyli 9%), Białorusi (6 000, czyli 7%) i Turcji (5 000, czyli 6%).
Przyjeżdżający spoza UE mogą również przebywać na terenie wspólnoty europejskiej w celu studiowania i prowadzenia badań. Łącznie w 2022 roku kraje UE udzieliły 421 000 zezwoleń na studia i badania. Niemcy wydały najwięcej (132 000, czyli 31% wszystkich w UE), następnie Francja (110 000, czyli 26%) i Hiszpania (53 000, czyli 13%).
Bruksela nie jest zainteresowana ograniczeniem przepływów migracyjnych
Polityka UE w tym zakresie skupia się na legalizacji migrantów i odsyłaniu jedynie części z nich. Bruksela nie jest zainteresowana ograniczeniem przepływów, lecz chce nimi lepiej zarządzać.
KE pilotowała dyplomatyczne zabiegi związane z opracowaniem, a potem przyjęciem w grudniu 2018 r. oenzetowskiego Globalnego Paktu na rzecz Bezpiecznej, Uporządkowanej i Regularnej Migracji (GCM). Ta kwestia jest także niejako wkomponowana w Agendę 2030, praktycznie we wszystkie jej cele, przy czym cel 10.7 („Ułatwiać przemyślaną, bezpieczną, regularną i odpowiedzialną migrację oraz przepływ ludzi, w tym poprzez implementację zaplanowanych i dobrze zarządzanych polityk migracyjnych”) stanowi jeden z istotniejszych elementów budowania dobrobytu państw i „nie pozostawiania nikogo w tyle”.
Uregulowane przepływy migracyjne mają z jednej strony pomagać krajom rozwiniętym borykającym się z niskim przyrostem demograficznym w utrzymaniu państw opiekuńczych i zaradzić brakom siły roboczej, z drugiej mają pomóc krajom rozwijającym się w podreparowaniu rodzimych budżetów dzięki środkom napływającym od imigrantów.
W 2016 r. państwa ONZ przyjęły Deklarację Nowojorską w sprawie Uchodźców i Migrantów, zobowiązując się do kompleksowego podejścia do mobilności ludzi i wzmocnienia współpracy na poziomie globalnym. Deklaracja zainicjowała międzyrządowe konsultacje i negocjacje, które zakończyły się przyjęciem Globalnego Paktu na rzecz Bezpiecznej, Uporządkowanej i Regularnej Migracji przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych 19 grudnia 2018 r.
Globalny Pakt chociaż nie jest wiążący – nastąpił duży sprzeciw ze strony państw ze względu na ograniczenie suwerenności – to jednak wytycza ramy globalnej polityki migracyjnej i ramy zarządzania migracją. Łączy się z Agendą 2030. Zresztą, jak podkreśla oenzetowska agencja migracyjna – OIM, Pakt ma swoje korzenie w Agendzie na rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030.
Parlament Europejski w swoim briefingu z 2018 r. podkreśla, że władze UE nie tylko potwierdziły poparcie dla Paktu, ale także aktywnie zabiegały o jego przyjęcie, umieszczając kwestię „praw człowieka” w centrum zarządzania migracją.
Cóż więc z tego, że na przykład Polska wyraziła sprzeciw wobec Paktu, skoro UE zobowiązała się dobrowolnie realizować jego cele?
Artykuł 3 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) zobowiązuje UE, jako podmiot niepaństwowy, do dostosowania się do norm Organizacji Narodów Zjednoczonych w celu promowania i ochrony praw człowieka poprzez wszystkie swoje działania, mając na uwadze szczególnie osoby najbardziej narażone, a także zajmując się kwestiami realpolitik. Dlatego zarówno ONZ, jak i UE muszą szanować prawa człowieka migrantów i osób ubiegających się o azyl oraz uchodźców.
Europa mierzyła się z bezprecedensowym masowym ruchem ludnościowym zwłaszcza w latach 2014 – 2017. Według Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) mobilność ludzi nigdy nie była tak wysoka. Obecnie ponad 258 milionów migrantów na całym świecie żyje poza swoim krajem urodzenia i ta liczba ma stale rosnąć z różnych powodów, w tym ze względu na globalny wzrost populacji, rosnące nierówności, nierównowagę demograficzną, a nawet „zmiany klimatyczne”.
Jak zasugerowała inna oenzetowska agenda, UNDP, przy scenariuszu zerowej migracji, w rozwiniętym świecie do 2025 r. tylko Nowa Zelandia i Irlandia miały odnotowywać wzrost liczby ludności w wieku produkcyjnym, podczas gdy wszystkie inne kraje miały doświadczać poważnego spadku. Dlatego, według agencji kluczowe w celu zrównoważenia spadku lub stagnacji wzrostu populacji jest otwarcie legalnych kanałów. Temu właśnie służy GCM przyjęty w Marakeszu w 2018 r., który obejmuje 21 celów, w tym stworzenie warunków sprzyjających umożliwieniu wszystkim migrantom „ubogacania” społeczeństw poprzez ich potencjał ludzki, ekonomiczny i społeczny, a tym samym ułatwienie ich wkładu w zrównoważony rozwój na poziomie lokalnym, krajowym, regionalnym i globalnym.
Pakt ma także doprowadzić do rosnącego uznania i akceptacji globalnej mobilności.
ONZ w lipcu 2016 r. przyjęła także rezolucję w sprawie Porozumienia o powołaniu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), będącej do tej pory jedynie powiązaną agencją. Nowa jednostka jest odpowiedzialna za zapewnienie wdrożenia Międzynarodowej Konwencji z dnia 18 grudnia 1990 r. o Ochronie Praw Wszystkich Pracowników Migrujących i Członków ich Rodzin (ICRMW), podobnie jak UNHCR odpowiada za Konwencję o Uchodźcach.
ICRMW zawiera 93 klauzule rozszerzające zakres „praw człowieka”. Od czasu jej wejścia w życie 1 lipca 2003 r. ratyfikowało ją jedynie 49 państw, z których migrują ludzie. Deklaracja wzywa do ochrony wszystkich migrantów, niezależnie od ich statusu i wzywa do zwrócenia szczególnej uwagi na osoby w sytuacjach zagrożenia.
Podczas negocjacji GCM, przedstawiciele UE naciskali na uznanie pozytywnego wkładu migrantów w inkluzywny wzrost i zrównoważony rozwój, zgodnie z Agendą 2030. Przekonywali, że dobrze zarządzana regularna migracja może przyczynić się – poprzez spójne i kompleksowe odpowiedzi – do zrównoważonego rozwoju krajów pochodzenia, tranzytu i przeznaczenia, w tym poprzez wspieranie rozwoju krajów pochodzenia dzięki przekazom pieniężnym.
Czy polityka premier Danii, którą ma popierać wiele państw UE, rzeczywiście zmierza do ograniczenia przepływów migracyjnych?
W kontekście zobowiązań unijnych i biorąc pod uwagę praktyczną politykę państw widać wyraźnie, że problem próbuje się rozwiązać, tworząc więcej możliwości tak zwanej regularnej migracji, do czego wzywa Globalny Pakt Migracyjny. Przepływy nie ustaną, ale należy się spodziewać, że będzie przybywać migrantów, którzy zyskają pozwolenia na pracę, łączenie z rodzinami, na naukę i badania, co już się dzieje.
UE wprowadziła w 2016 r. Nowe Ramy Partnerstwa w sprawie Migracji, opracowując konkretne, dostosowane „pakty migracyjne” z krajami trzecimi, integrując wszystkie polityki, narzędzia i instrumenty w celu lepszego zarządzania procesem. Kraje priorytetowe w Afryce obejmują: Etiopię, Mali, Niger, Nigerię i Senegal. Oferują one kompleksowe ramy dla dwustronnej współpracy między UE a krajami partnerskimi oparte na wzajemnych zobowiązaniach i inicjatywach projektowych, obejmujących kwestie mobilności, migracji i azylu, zgodnie z globalnym podejściem i celem 10.7 Agendy 2030.
W maju 2016 r. przyjęto dyrektywę 2016/801/UE w sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu prowadzenia badań naukowych, studiów, szkoleń, wolontariatu, programów wymiany uczniów lub projektów edukacyjnych. Wcześniej zaproponowano szereg innych kanałów regularnej migracji. W 2017 r. osiągnięto konsensus w sprawie rozwoju, który odnosi się do korzyści płynących z transferu wiedzy, umiejętności i zdolności produkcyjnych migrantów, ich rodzin itp.
Bank Światowy podkreśla, że przekazy pieniężne migrantów płynące do krajów rozwijających się stanowią ponad 382 miliardy euro, przekraczając w znacznym stopniu kwotę oficjalnej pomocy rozwojowej. Jednak, jak uznał Bank Światowy, rzeczywista kwota jest nawet większa, ponieważ migranci korzystają z nieformalnych kanałów, aby unikać kosztów transferu pieniędzy.
Europejski Fundusz Azylu, Migracji i Integracji (AMIF) na lata 2014 – 2020, z kwotą 3,137 mld euro, promował legalną migrację do państw członkowskich UE, zgodnie z potrzebami rynku pracy. Środki wieloletnich ram finansowych na lata 2021 – 2027 przeznaczone na kwestie związane z migracją zostały potrojone i osiągnęły kwotę ponad 34,9 mld euro, w porównaniu z 14 mld euro w okresie 2014 – 2020. Ramy te są wykorzystywane do wspierania przepływów migracyjnych. UE podjęła w minionych latach także szereg innych inicjatyw zwiększając liczbę funduszy na zintegrowane zarządzanie polityką migracyjną. Unijne instytucje wspierają inicjatywy globalne, w tym ONZ, jak np. kampania „Razem” w celu zmniejszenia negatywnych percepcji i postaw wobec uchodźców i migrantów.
Prognozy dotyczące migracji
Szereg instytucji prognozuje stały wzrost przepływów migracyjnych. Przykładowo, International Center for Migration Policy Development (ICMPD) w swoim najnowszym raporcie podkreśla, że „Pomimo złożonej i wieloaspektowej natury migracji, kruchość państw i gwałtowne konflikty pozostaną kluczowymi czynnikami napędzającymi trendy migracyjne w 2025 r., podobnie jak w latach ubiegłych”. Powołując się na oficjalne dane UNHCR, think tank podaje, że „liczba przymusowo przesiedlonych osób wzrosła do szacowanych 122,6 mln do połowy 2024 r., co oznacza wzrost o 11,5% w porównaniu z 2023 r. Dwa miliardy ludzi żyje na obszarach dotkniętych konfliktem. Globalnie obszary te powiększyły się o 65% od 2021 r., przy czym Afryka Subsaharyjska odnotowała największy wzrost. Wszystkie wskaźniki sugerują, że trend ten utrzyma się w 2025 r., potencjalnie zaostrzony przez eskalację konfliktów – takich jak te w Sahelu – i pod wpływem ważnych wydarzeń geopolitycznych w rodzaju ostatnich amerykańskich wyborów prezydenckich lub upadku reżimu Assada w Syrii”.
Podstawowe przyczyny przesiedleń utrzymują się, zarówno globalnie, jak i w sąsiedztwie europejskim, dlatego państwa powinny być przygotowane na radzenie sobie z szeregiem scenariuszy migracyjnych w 2025 roku.
Mimo że obserwuje się zaostrzenie polityki migracyjnej (np. wznoszenie ogrodzeń w Finlandii, Polsce, Iranie, Turcji czy USA; albo prowadzi się programy deportacji na szeroką skalę, np. Algieria, Libia, Tunezja, Kolumbia i Panama, Iran i Pakistan), a UE planuje eksternalizację przetwarzania wniosków azylowych i deportacje, to jednak należy spodziewać się większych przepływów migracyjnych. I UE w szczególności może być zagrożona w razie powodzenia restrykcyjnej polityki prezydenta Trumpa, czy też wskutek zwiększonych akcji deportacyjnych w Pakistanie oraz Iranie. Do Europy może napłynąć więcej przybyszy z Ameryki Południowej, a także Afgańczyków.
Wielkim wyzwaniem wciąż pozostaje niepewna sytuacja w Syrii i na Ukrainie. O ile zawieszenie broni za naszą wschodnią granicą mogłoby doprowadzić do powrotu 1,2 do 2,1 miliona Ukraińców do kraju, o tyle pełna okupacja rosyjska może spowodować przesiedlenie ponad 10 milionów osób.
Pod koniec października 2024 r. w UE zarejestrowano łącznie 4,2 miliona Ukraińców jako beneficjentów tymczasowej ochrony.
Z danych ICMPD wynika także, że w zeszłym roku liczba zezwoleń na pracę wydanych obywatelom spoza UE wzrosła o 8,9%, zezwoleń na pracę sezonową o 22,6%, a liczba Niebieskich Kart UE o 8,8%. I „ze względu na skutki zmian demograficznych nie oczekuje się, że ten trend się odwróci w 2025 r., nawet w obliczu potencjalnego spowolnienia gospodarczego w UE”.
Ponadto, „elementy migracji zarobkowej i partnerstwa na rzecz umiejętności stały się mocno osadzone w dyplomacji migracyjnej UE i umowach z partnerami spoza Europy”. Think tank podaje, że obecnie istnieje prawie 300 różnych ścieżek migracji zarobkowej do UE.
Ze względu na rosnącą rywalizację między największymi mocarstwami świata, większą kruchość państw, rosnącą liczbą gwałtownych konfliktów, terroryzm, politykę energetyczną i brak bezpieczeństwa żywnościowego, należy spodziewać się nasilenia ruchów migracyjnych.
Liczba konfliktów zbrojnych prawie się podwoiła w ciągu ostatniej dekady. Sytuacja w Europie będzie kształtowana przez wydarzenia związane z migracją na Bliskim i Środkowym Wschodzie, w Azji Południowej, w regionach Afryki i Europie Wschodniej.
UNHCR podaje, że w ubiegłym roku pomocy potrzebowało ponad 6,4 mln Afgańczyków. Jest to największa grupa uchodźców na świecie. Ponad 5,5 mln z nich znalazło schronienie w Iranie, Pakistanie, Tadżykistanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie, przy czym 1,3 miliona Afgańczyków w Pakistanie jest zarejestrowanych jako uchodźcy, a 761 000 w Iranie. Kolejne 5,5 miliona Afgańczyków przebywa w tych dwóch krajach jako migranci zarobkowi, posiadacze paszportów rodzinnych lub w sytuacji nieudokumentowanej.
Jednak od 2023 r. Pakistan i Iran rozpoczęły masowe wydalanie nielegalnych Afgańczyków. Iran planuje pozbyć się 2 milionów spośród 4,5 miliona Afgańczyków, którzy prawdopodobnie przebywają w kraju. Osoby te najprawdopodobniej udadzą się w kierunku Turcji, a stamtąd do UE.
Pakistan pozostaje jednym z najważniejszych na świecie źródeł i miejsc docelowych międzynarodowych przepływów migracyjnych. Ponad 11 milionów obywateli Pakistanu jest zatrudnionych za granicą jako migranci zarobkowi, przy czym ponad 90% pracuje w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Omanie i Katarze. Inni udają się do Europy. Pakistan zajmuje piąte miejsce na świecie wśród największych krajów odbiorców przekazów pieniężnych od migrantów. Transfery stanowią około 10% jego PKB, pozostając stabilnym źródłem dochodu gospodarstw domowych w czasie kryzysów.
Obecnie władze Pakistanu starają się zintensyfikować współpracę z UE w zakresie migracji legalnej i zarobkowej. KE uruchomiła program wspierający Partnerstwo Talentów między UE a Pakistanem w listopadzie 2024 r. Bruksela planuje – dzięki przyznawaniu pozwoleń na pracę – zredukować liczbę osób ubiegających się o azyl i nielegalnych przybyszów z Pakistanu.
Zarówno wojna w Afganistanie i późniejsze przejęcie władzy przez talibów, a także wojna w Syrii, która rozpoczęła się w 2011 r., wywołały jeden z największych przedłużających się kryzysów przesiedleń od zakończenia II wojny światowej. Ponad 14 milionów Syryjczyków zostało przesiedlonych od 2011 roku, 7,2 miliona z nich wewnętrznie.
Szybka eskalacja konfliktu w Strefie Gazy po październiku 2023 roku i izraelskie ataki na Liban ponownie doprowadziły do wzrostu przymusowych przesiedleń. Niezwykle trudna sytuacja panuje w Strefie Gazy, przy czym miliony Palestyńczyków przesiedlonych w wyniku walk nie ma ani zamiaru, ani możliwości dotarcia do bezpiecznego kraju, który mógłby im zapewnić ochronę lub byłby skłonny to zrobić.
Tradycyjnie także Libia jest domem dla dużej populacji migrantów, składającej się z uchodźców, migrantów zarobkowych i grup nieudokumentowanych. Jest także ważnym punktem przerzutowym uchodźców i migrantów nieregularnych zmierzających do UE wzdłuż Centralnego Szlaku Śródziemnomorskiego.
W Libii największą grupę migrantów usiłujących dostać się do Europy stanowią obywatele Sudanu (26%), Nigru (24%), Egiptu (21%), Czadu (10%), Nigerii (4%) i Syrii (3%).
Stale pogarsza się sytuacja w Afryce Subsaharyjskiej, rośnie liczba uchodźców oraz nielegalnych migrantów w Tunezji.
W Sahelu w 2024 r. rozszerzyła się rebelia dżihadystów, której celem była destabilizacja reżimów wojskowych w Burkina Faso, Mali i Nigrze. Doprowadziło to do eskalacji konfliktu zbrojnego, który objął większą liczbę regionów i spowodował wzrost liczby ofiar i przesiedleńców. Jednak głównym motorem znacznego wzrostu przesiedleń ludności afrykańskiej w 2024 r. był konflikt w Sudanie. W połowie kwietnia 2,5 miliona osób uciekło z kraju, a szacuje się, że 1,1 miliona udało się do Egiptu, ok. 723 000 do Czadu i około 210 000 do Libii.
Znacznie wzrosła liczba migrantów w Mauretanii (ponad 10-krotnie wyższa niż w 2023 r.), Mali (wzrost o 760%) i Somalii (wzrost o 760%).
Pod względem napływu migrantów z krajów Ameryki Południowej, najliczniejsze grono uchodźców i osób ubiegających się o azyl stanowią Wenezuelczycy, Kolumbijczycy, Haitańczycy, mieszkańcy Hondurasu i Salwadoru. Ogólnie rzecz biorąc, największe grupy wnioskodawców o azyl w 2023 r. stanowili mieszkańcy Syrii, Afganistanu, Wenezueli, Turcji, Kolumbii, Bangladeszu i Peru.
W ciągu pierwszych 10 miesięcy 2024 r. Syryjczycy złożyli najwięcej wniosków o azyl w UE. Stanowili oni 13% wszystkich wnioskodawców, a łączna liczba wniosków wyniosła 130 397.
W Niemczech łączna liczba uchodźców rezydentów osiągnęła rekordowy poziom 3,48 miliona, pomimo spadku nowych wniosków.
Implikacje masowej migracji
Masowa migracja może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, jak i poważne wyzwanie dla spójności społecznej.
I chociaż media niechętnie informują o zagrożeniach płynących z masowej migracji, istnieją badania i analizy, które na to wskazują. W zeszłym roku „Daily Telegraph” donosił o raporcie rządowym, sugerując, że „masowa imigracja nisko zarabiających imigrantów to finansowa katastrofa dla Wielkiej Brytanii”. Tego rodzaju cudzoziemcy mają generować same straty. Według wyliczeń analityków rządowych, pierwsze dziesięć lat pobytu każdego takiego obcokrajowca w Zjednoczonym Królestwie kosztuje Brytyjczyków 35 tysięcy funtów. Koszt ten ma rosnąć i wynosić 150 tysięcy funtów, gdy imigrant osiągnie wiek emerytalny. Utrzymanie każdego nisko zarabiającego imigranta ma kosztować 387 tysięcy funtów do czasu osiągnięcia wieku 78 lat i 465 tysięcy funtów w wieku 81 lat. Jeśli człowiek ten dożyje do lat 100, Brytyjczycy zapłacą na jego utrzymanie 1,2 miliona funtów.
Również Pew Research Center w 2011 r. donosił o badaniu wskazującym na zagrożenie dla bezpieczeństwa wynikające z radykalizacji drugiego pokolenia imigrantów, niejako żyjącego między dwoma światami: światem rodziców a realiami kraju, w którym się urodzili.
Do tego dochodzą problemy związane z integracją i tworzeniem równoległych wspólnot, gettoizacją osób wywodzących się z odmiennych kultur, a które zagrażają tożsamości Europejczyków, przed czym nie raz przestrzegał kardynał z Gwinei Robert Sarah.
Stary Kontynent doświadcza kryzysu migracyjnego od co najmniej 2008 roku, a od czasu tak zwanej Arabskiej Wiosny mierzy się z nieprzerwanym napływem przesiedlonych migrantów. Rok 2008 był rokiem amerykańskiego kryzysu kredytowego, kiedy upadł duży bank inwestycyjny Lehman Brothers. 8 sierpnia 2008 r. doszło do kolejnego krytycznego wydarzenia, kiedy Rosja najechała Gruzję. Potem w 2011 r. rozpoczęła się Arabska Wiosna, a w 2014 r. miała miejsce rosyjska aneksja Krymu, następnie w 2022 r. rozpoczął się pełnoskalowy atak rosyjski na Ukrainę.
Chociaż tego typu niestabilność powoduje ruchy migracyjne, nie zapominajmy także, że to proces wpisany w projekt europejski. Zgodnie z Manifestem z Ventotene, należy zlikwidować granice, niejako rozpuścić państwa narodowe i ułatwić mieszanie się ludności.
Przed tym właśnie ostrzegał kard. Sarah, mówiąc, że „Europa” „wydaje się być zaprogramowana na samozniszczenie”. Wskazał, że wraz ze stałym regularnym napływem migrantów atakowane jest dziedzictwo europejskie i wszystko, co Europa dała światu, oparte na solidnych fundamentach wiary katolickiej.
Kardynał zaznaczył w 2019 r., że „Kościół nie może współpracować z tą nową formą niewolnictwa, jaką jest masowa migracja”, a ci, którzy nieostrożnie promują to zjawisko, ponoszą odpowiedzialność za nieuchronną tragiczną utratę życia, izolację, samotność i zależność, z jaką mierzą się obcy kulturowo cudzoziemcy w nowych środowiskach.
Kardynał Sarah uważa, że zjawisko, z którym mamy do czynienia w Europie, ma skalę, która nie jest ani zwyczajna, ani roztropna. „Jeśli Zachód będzie postępował w ten fatalny sposób, istnieje duże ryzyko, że z powodu braku urodzeń zniknie, najechany przez cudzoziemców, tak jak Rzym został najechany przez barbarzyńców” – ostrzegał.
Agnieszka Stelmach