Kto rządzi Polską, czyli szopenfeldziarze. Wchodzimy w biały dzień na bezczelnego….

Kto rządzi Polską, czyli szopenfeldziarze. Wchodzimy w biały dzień na bezczelnego…..

Kto-rzadzi-polska kelkeszos


Uważny obserwator wczorajszej konferencji prasowej Donalda Tuska, musiał zwrócić uwagę na jej charakterystyczną dwuczęściowość. W scenie pierwszej, gdy premierowi przyszło mówić o rozwiązaniach społeczno – gospodarczych, o sporej doniosłości praktycznej, z trudem wydukał kilka zdawkowych formułek, przerywanych długimi i bezskutecznymi próbami zebrania myśli, maskowanymi werbalnie poprzez przeciągłe wymawianie dwóch samogłosek – yyyyyyyyyyyyyy, albo eeeeeeeeeeee.

Donald Tusk wyglądał przy tym jak stary zmęczony człowiek, chcący zakończyć swoją aktywność zawołaniem w stylu Felicjana Dulskiego. [“A niech was wszyscy diabli”…md]

W drugiej odsłonie główny aktor się jednak ożywił, co zresztą czyni zawsze, gdy trzeba coś powiedzieć o PiS, Jarosławie Kaczyńskim, Andrzeju Dudzie, czy ich współpracownikach. Premier nabrał nieco wigoru i odpowiadając na pierwsze pytanie, oczywiście zadane przez reportera TVN 24 , wyciągnął kodeks karny i zaczął straszyć Prezydenta. Potem przeszedł do gróźb pod adresem całej opozycji i na nie poświęcił znacznie więcej czasu, niż na obiecane odpowiedzi na pytania poselskie zadane po mowie inauguracyjnej, czyli kilka minut. W każdym razie, w tym fragmencie wyglądał naturalnie, pozbywając się na chwilę wizerunku zniechęconego starszego pana, oczekującego od wszystkich świętego spokoju.

Taki przebieg konferencji nie mógł zaskoczyć, bo w kwestiach społecznych i gospodarczych Tusk nie może mieć niczego sensownego do powiedzenia. Dlaczego? Otóż proszę Państwa, potrzeby pożyczkowe naszego rządu w bieżącym roku , uwzględniające zaplanowany w budżecie deficyt i obowiązek rolowania starych długów, powodują konieczność pozyskiwania przeszło miliarda złotych dziennie. To więcej niż 10 tysięcy na sekundę.

Przejęte po poprzednikach założenia polityki społecznej i realizacja obietnic wyborczych powodują, że nie ma żadnej perspektywy na zmianę tego stanu rzeczy przez całą kadencję ukonstytuowanego właśnie parlamentu. Szanse na pomoc z zewnątrz wydają się marne, ponieważ nawet Niemcy zmagają się z gigantycznymi problemami budżetowymi, a plotki o tym , że nie wypłacanie nam funduszy z KPO było raczej wynikiem kiepskiego stanu finansów UE, niż jakichkolwiek innych przesłanek, przyoblekają się w rzeczywistość. Cała zatem strategia gospodarcza opiera się na stabilnym wzroście gospodarczym, a tu też perspektywy są złe. Może wystarczyć machnięcie skrzydeł motyla, aby w tym stanie rzeczy spowodować załamanie rynku finansowego i niemożność pozyskiwania na nim przez rząd finansowania długu.

Czy Tusk o tym wie? To chyba oczywiste, stąd gra na pilne przesilenie. Wszyscy pamiętamy poprzednią kadencję parlamentu, gdy mająca większość w senacie opozycja, wykorzystywała tę izbę do blokowania działań PiS, choć uprawnienia senatu są raczej skromne, zwłaszcza na tle broni, znajdującej się w arsenale prezydenta.  Bez współpracy z głową państwa rządzić się w Polsce nie da, a Tusk od początku zrobił wszystko, aby Andrzejowi Dudzie żadnego pola do kompromisu nie zostawić. 

Zostawmy wszystkie prawnicze kwestie związane ze sprawą Wąsika i Kamińskiego, skupiając się na tym co w niej najważniejsze, a wszystkim umyka. Oto wieloletni szef służb specjalnych dużego państwa zaangażowanego mocno w tocząca się wojnę, zostaje wtrącony do więzienia jak pospolity rzezimieszek, przy czym cała intryga jest sądową farsą, najbardziej kojarzącą się z aranżowaniem małżeństwa Bogusława Radziwiłła z Oleńką Billewiczówną przez niejakiego Sakowicza.

Sędziowie we wszystkich instancjach sądzących Wąsika i Kamińskiego, to tacy sami sędziowie jak ów “ksiądz” skaptowany przez Sakowicza dla odprawienia sakramentu.

To rzecz w praktyce normalnych krajów nienotowana, nie znana także technologii działania służb. Ludzi z taką wiedzą jak Wąsik i Kamiński, posiadających strategiczne dla państwa i jego sojuszy informacje, nie można na podstawie skręconej procedury wsadzić do lochu, ze zwykłymi kryminalistami. To podkopywanie fundamentów państwa, stojącego tuż za pierwszą linią frontu.

Na dodatek aresztowanie “skazanych” w okolicznościach będących wypowiedzeniem otwartej wojny Prezydentowi, wskazuje, że to nie był Tusk. Coraz bardziej mam wrażenie, że premier jest tylko marionetką, a rzeczywistą władzę przejęła grupa młodych i zdeterminowanych działaczy, których metodę działania najlepiej charakteryzuje scena z narady w “Vabanku”, dotyczącej obrobienia banku Kramera. Wchodzimy w biały dzień na bezczelnego…..

Tusk ich nie powstrzyma, bo na niczym mu nie zależy, a szybkie przesilenie uwolni go od odpowiedzialności za gospodarcze załamanie, które w obecnych warunkach jest nieuchronne. Pełne przyzwolenie na brutalizację, wynika z przekonania obecnej władzy, że nie jest się ona w stanie utrzymać dłużej niż do następnego budżetu. Wszystkie zemsty i skoki na kasę należy zatem wykonać szybko, na nic się nie oglądając, a potem ratuj się kto może. Tusk ma wygodną łódź ratunkową, reszta potrzebuje szybkiego obłowienia się, a tu wiedza Kamińskiego i Wąsika mogłaby stanowić poważną przeszkodę. Dlatego przestaliśmy mieć do czynienia z jakimikolwiek pozorami prawa, a ministrowie K. i S. oraz ich podkomendni pokazują nam tłumik i pytają, czy mają dokręcić resztę. Szopenfeldziarze.

[wiki: Szopenfeldziarz – złodziej dokonujący kradzieży w sklepie lub w magazynie. Wyraz ten pochodzi prawdopodobnie z języka niemieckiego, poprzez jidysz, a powstał na bazie słowa szottenfeller z żydowskiej gwary złodziejskiej md]