– Karolu IX, królu Francji, pytaj tej głowy, o co tylko zechcesz, a uzyskasz odpowiedź. – WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (8)

– Karolu IX, królu Francji, pytaj tej głowy, o co tylko zechcesz, a uzyskasz odpowiedź. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (8)

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (8)

=========================================

L’oracle de la tête sanglante, czyli Wieszczba krwawej głowy

Był dzień 30 maja 1574 roku, do dwudziestych czwartych urodzin Karola IX brakowało ledwo niecały miesiąc… Królowa Katarzyna, która od jakiegoś czasu nie odstępowała łoża syna, czuwając przy nim we dnie i w nocy, zauważyła, iż Karol zaczyna gasnąć. Zrozumiała, że nie ma już na co czekać, że to ostatnie chwile, by odprawić obrzęd, dzięki któremu, być może, uda się wyrwać króla, jej syneczka, jej ukochanie, z objęć śmierci…

A bez wątpienia kłamstwem jest, co sugerowali niektórzy, jak choćby Claude de Guise, opat z Cluny1, który w swoim dziele, tłoczonym roku Pańskiego 1581 przez Gilberta Regnault, a noszącym tytuł Légende de Dom Claude de Guise, abbé de Çluny, contenant ses faits et gestes depuis sa nativité jusqu’à la mort du cardinal de Lorraine, et des moyens tenus pour faire mourir le roy Charles IX2, oskarżał królową wręcz o to, że zgładziła własnego syna. Ale wiadome jest, że Gwizjusze nienawidzili Katarzyny Medycejskiej, więc nic dziwnego, iż jeden z nich posunął się do aż tak straszliwej kalumnii.

A przecież było wręcz odwrotnie. Królowa ze wszystkich sił starała się ratować Karola.

Kiedy zatem stan zdrowia syna ustawicznie się pogarszał, a lekarze bezradnie rozkładali ręce, nie umiejąc nawet nazwać choroby, która zabijała władcę, Katarzyna, która przez całe życie była blisko z magami i astrologami, uznała, że w nich jest ostatnia nadzieja. I wtedy to właśnie ceniony przez nią nekromanta, doktor Cadaver Illuminatus, podsunął królowej, jako ostatnią deskę ratunku, nadzwyczajny obrzęd magiczny, noszący miano kefalomacji, polegający na złożeniu w ofierze nadnaturalnym mocom głowy, przez którą miała ona dać wskazówki, jak dany problem rozwiązać. A tutaj tym problemem było, co czynić, by król odzyskał zdrowie i co go w najbliższej przyszłości czeka. To, że takich obrzędów w owych czasach dokonywano, nie ulega najmniejszej wątpliwości, albowiem mówi o tym w swoim dziele: Incrédulité et mescréance du sortilège plainement convaincue3 wybitny znawca tematu Pierre de l’Ancre, który jak mało kto był obeznany we wszystkich tamtoczesnych praktykach magicznych4.

	Pisze on, że kefalomancję praktykuje się, używając głów zwierzęcych, a szczególnie ceniona i zalecana jest głowa osła. Głowę taką kładzie się na rozpalonych węglach, a ta, pod wpływem ciepła, wydaje różne dźwięki, jak choćby skwierczenia, a i porusza się także, często rozwierając szczęki i rozdziawiając pysk, co może sprawiać wrażenie, że przekazuje jakieś informacje magowi, który, nim ją włożył na żar, odmówił wcześniej stosowne ewokacje skierowane do potężnych, nadziemskich ciemnych mocy. W szczególnych jednakowoż przypadkach, miast zwierzęcej, do obrzędu używa się ludzkiej głowy i bynajmniej nie rozżarzonych węgli...
	Jeśli mielibyśmy wątpliwości co do rzetelności informacji de l’Ancre’a, to nie możemy ich mieć w stosunku do Jeana Bodina5, który dokładnie jeden taki, bardzo szczególny, obrzęd opisał...6 Jeśli byś tedy, miły czytelniku, śmiał powątpiewać w to, co przeczytasz niżej, to wiedz, że twoje powątpiewanie pozbawione jest jakichkolwiek podstaw... a twoje niedowierzanie, czy może nawet wręcz niewiara, wynika z czystej indolencji...

* * *

	Władczyni wydała dyspozycje, a między innymi i tę:

– Sprowadźcie co rychlej, doktora Cadavera Illuminatusa.

– Tutaj, Najjaśniejsza Pani? – zapytała jedna z dwórek.

– Nie, nie! Do komnat mnicha!

Sama zaś czym prędzej skierowała się ku jednej z dziewięciu wież otaczających zamek Vincennes, do pomieszczeń zajmowanych przez odstępczego katolickiego duchownego, którego imię nie zachowało się ni w księgach, ni w ludzkiej pamięci, byłego jakobina7, który nie tylko tu mieszkał, ale i urządził, godne pozazdroszczenia przez tych, którzy parali się tym samym, co i on fachem, czarnomagiczne laboratorium i budzący grozę, ale i podziw takież sam księgozbiór. Nie wiadomo, czy to z owego, czy z jakiegoś innego powodu ten element fortyfikacji zamkowej zyskał miano Tour du Diable8

Wieża była wysoka, okazała, chociaż niezbyt ciekawa architektonicznie, podobnie zresztą, jak i pozostałe. Miała kształt prostopadłościanu, składający się z trzech kondygnacji, z których każda od frontu posiadała po trzy okna, a każde środkowe było nieco wyższe od dwu bocznych. Budowla zwieńczona była blankami, czy też, inaczej mówiąc, merlonami, szczerzącymi się niby zęby olbrzyma,za którymi – w razie ataku na twierdzę – mogli kryć się obrońcy i stamtąd razić wroga.

Jedna z dam towarzyszących królowej energicznie zapukała do drzwi odstępczego mnicha, a one w tej samej chwili stanęły przed przybyłymi otworem, tyle że w drzwiach kobiety ujrzały nie tego, kogo się spodziewały, lecz… Cadavera Illuminatusa.

– Wy, doktorze, tutaj? – zdumiała się Katarzyna.

– Jak widać, Najjaśniejsza Pani.

– Wszak dopiero co posłałam po ciebie?

– Tyle że ja przybyłem grubo wcześniej… czcigodny mistrz – tu wskazał na ex-dominikanina – potrzebował mojej pomocy, iżby wszystko porządnie urządzić i potrzebował też pomocy tego oto kawalera – Illuminatus wskazał na pana Białeckiego, który zgiął się w dwornym ukłonie przed monarchinią.

W oczach tej ostatniej zabłysły ognie wściekłości.

– Jakim prawem?! Jakim prawem?! Obcy tutaj?! W takiej chwili?

Illuminatus zachował kamienną twarz i, nie podnosząc głosu, bardzo spokojnie, cedząc słowa, odparł:

– Albowiem to protegowany i polecony przez samego diuka Atanasa.

Słysząc to, Katarzyna powoli się uspokoiła, a w końcu łaskawie skinęła głową Jakubowi.

– Taaak… no, chyba że tak się sprawy mają. Tylko po co on tu?

– To człek nieco już obyty w wiedzy tajemnej, krzepki i nielękliwy, no i… szlachcic. Kto wie, co się może wydarzyć? A nuż się przyda? Choćby dźwignąć coś ciężkiego…

– Niechże zatem pójdzie ze mną – zarządziła królowa. – Zerknę jeszcze tylko, czy istotnie wszystko już gotowe do obrzędu. Czy wszystko jest, jak należy. A kiedy dokładnie zlustrowała całe pomieszczenie, urządzone na kształt kaplicy, z aprobatą pokiwała głową i rzekła do pana Białeckiego:

– Idźmyż, panie kawalerze – po czym skierowała się ku komnatom króla, pełniącym teraz bardziej rolę infirmerii, niż monarszych apartamentów.

Szła przodem, bardzo szybko, tak że dwórka i Jakub ledwo mogli za nią nadążyć, dlatego też wkrótce stali już u wezgłowia doświadczającego nieopisanych mąk Karola IX.

Katarzyna skinęła na pana Białeckiego i zaufanego dworzanina króla, a ci dwaj ujęli chorego pod ramiona i za nogi i ostrożnie, bacząc, iżby nie przysporzyć mu jeszcze większego bólu, przenieśli do demonicznego sanktuarium urządzonego w pomieszczeniach zajmowanych przez mnicha-apostatę.

Umieszczono Karola na uprzednio przygotowanym dlań łożu, na którym na wpół leżał, a na wpół siedział, aby mu było lżej oddychać. Mimo niewyobrażalnych cierpień władca rozejrzał się jednak z pewną ciekawością po pomieszczeniu.

Obszerna sala, o ścianach pomalowanych na czarno i czerwono, obwieszona symbolami magicznymi, robiła niesamowite i zarazem przerażające wrażenie. W bliskości zachodniej ściany umiejscowiono ołtarz9, na którym stał krucyfiks. Ponad krucyfiksem widać było wpisaną w pentagram10 głowę kozła, a jeszcze wyżej wizerunek Matki Ciemności – Mater Tenebrarum, z twarzą zakrytą potrójną zasłoną z czarnej jedwabnej krepy, spoza której przezierały jedynie budzące grozę oczy, rozjarzone krwawym blaskiem piekielnego żaru. Za chwil kilka miała się rozpocząć celebracja nabożeństwa ku czci Notre-Dame-des-Ténèbres – Pani Ciemności11.

Odstępczy mnich, ubrany w szaty kapłańskie – albę, stułę, manipularz i ornat białej barwy zahaftowany licznymi czarnymi sosnowymi szyszkami12 zbliżył się do ołtarza, złożył korny pokłon przed obrazem przerażającej niewiasty i począł recytować litanię:

Matko, wysłuchaj nas,

Pani, wysłuchaj nas,

Pani Zbrodni… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Ciemności… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Obłędu… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Morderców… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Samobójców… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Złej Mocy… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Skalana… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Perwersji… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Opętania… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Kazirodców… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Dewiantów… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Ciemności… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Rozpaczy… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Złowroga… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Niemiłosierna… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Pyszna… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Niewierna… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Niesprawiedliwa… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Chytrości… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Fałszu… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Obłudy… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Krnąbrności… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Buntu… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Rozpusty… przyjmij nasze zbrodnie.

Matko Dzieciobójstwa… przyjmij nasze zbrodnie.

Pani Łez… przyjmij nasze zbrodnie.

Na zakończenie litanii zebrani dopowiedzieli:

Matko, wysłuchaj nas,

Pani, wysłuchaj nas,

Celebrans kontynuował:

W ten czas mroku, w czas mglistego mroku, w czas krwawego mroku pamiętaj na pakty, jakie z tobą zawarliśmy i wysłuchaj nas. Spraw, byśmy pomarli w naszych grzechach, a nasze dusze poszły na zatracenie, daj jednakowoż zdrowie naszym ciałom, a powodzenie naszym poczynaniom. Amen.

Obecni odpowiedzieli:

Amen.

A potem mnich przystąpił do odprawiania mszy…

	Na ołtarzu rozesłano obrus z czarnej materii wyhaftowany w srebrne pentagramy i ustawiono nie sześć, ale cztery świece13 w srebrnych masywnych lichtarzach. Na środku postawiono kielich wypełniony rubinowym winem, przed nim patenę, na której spoczywały dwie hostie – biała, zwyczajna i niezwyczajna, czarna.
	Mnich oprawiał mszę zgodnie z wszystkimi rubrykami14. Dopiero po konsekracji, kiedy to chleb przemienił się w Ciało Pańskie, a wino w Krew Chrystusa, z rękawa alby wyciągnął magiczną różdżkę i nakreślił nią w powietrzu trzy kręgi, obchodząc ołtarz dokoła i wypowiadając przy tym jakieś niezrozumiałe słowa. Zapewne były to ewokacje do duchów nieczystych. Jedyną osobą, który je rozumiał, był Cadaver Illuminatus, który posługując się tą samą mową, odpowiadał na nie.
	Raptem celebrans się zatrzymał, zza cingulum15 wyciągnął magiczny, gładki, lśniący i bardzo ostry sztylet i położył go pomiędzy kielichem napełnionym konsekrowanym winem i pateną, na której spoczywały konsekrowane hostie.
	Z trzaskiem zamknął Mszał, a ponownie otworzył Grimoire16, z którego wyrecytował donośnie ósme wezwanie z Litanii do Matki Ciemności:
	– Pani Perwersji, przyjmij nasze zbrodnie!
	Zaraz potem zmienionym, nieludzkim głosem, głosem tak strasznym, jakby to nie on przemawiał, a przemawiało przezeń, samo czyste Zło, po trzykroć zakrzyknął:
	– Airam! Airam! Airam17! 
I z rozłożonymi szeroko ramionami uniósł się na kilka stóp nad posadzkę.
	A wtenczas nagły podmuch wiatru, który wdarł się do komnaty, otwarłszy wprzód okno z wielkim hukiem, zgasił wszystkie świece. Ciemność stała się tak gęsta, że aż prawie oblepiała ciała uczestników demonicznej liturgii. I nie było tam osoby, prócz dwóch magów, którzy nie drżeliby z przerażenia i grozy. Naraz pojaśniało, bo Illuminatus, skrzesawszy ognia, na nowo pozapalał świece.
	Teraz celebrans, straszliwie bluźniąc Chrystusowi, krucyfiks stojący na ołtarzu odwrócił tak, iż Pan Jezus zawisł głową w dół.
	Potem zaś schwycił żydowskiego chłopca, któremu udzielił komunii, przemocą wkładając mu do ust konsekrowaną białą hostię umoczoną we Krwi Pańskiej i zmuszając, by ją połknął, a wreszcie położył go na ołtarzu i ostrym niczym brzytwa sztyletem poderżnął mu gardło. Krwią, która tryskała z otwartych tętnic, oblał ołtarz dookoła, później oddzielił głowę od tułowia i umieścił ją na czarnej hostii spoczywającej na srebrnej patenie, szepcząc ostatnie zaklęcie wzywające Szatana, iżby zechciał przemówić przez usta krwawej głowy dziecka18. Na koniec zaś bardzo poważnym tonem zwrócił się do króla:
	– Karolu IX, królu Francji, pytaj tej głowy, o co tylko zechcesz, a uzyskasz odpowiedź. I pamiętaj, odpowiedź ta będzie szczera i wiarygodna.
	Ale król nie miał odwagi na głos zadać pytania, choć wiadomo było, co go nurtuje, mianowicie to, co ma uczynić, by żyć dalej... w dobrym zdrowiu... i cieszyć się powodzeniem... Wyszeptał więc owo pytanie, ledwo poruszając wargami, tak cicho, że nikt, nawet matka, która siedziała tuż obok niego, niczego nie zdołała usłyszeć.
	Zapadła martwa cisza. Chwile skapywały powoli, bardzo powoli... Aż oto naraz usta zamordowanego dziecka poruszyły się, zrazu bezgłośnie, a potem wydobył się z nich płaczliwy głos, przepełniony bólem i smutkiem:
	– Vim patior... Vim patior19...
	Król, usłyszawszy te słowa i to dwakroć powtórzone począł dzwonić zębami, drżeć na całym ciele, a potem omdlał z przerażenia. Gdy go ocucono solami trzeźwiącymi, jął krzyczeć:
	– Zabierzcie tę głowę! Zabierzcie tę głowę!
	A potem znów schwyciły go drgawki i nie wyrzekłszy już więcej ni jednego słowa, skonał skąpany we krwi, która rzuciła mu się z ust i nosa i wypłynęła z każdego poru skóry. Skonał w nieopisanych boleściach i udręce ducha, porzuciwszy wszelką wiarę w lepsze jutro, albowiem pojął, iż po drugiej stronie żywota czeka nań wieczność piekielna, przepełniona beznadzieją, strachem, bólem i nienawiścią, gdzie będzie cierpiał ustawiczny gwałt...
	Stało się to w dzień 30 maja 1574, w sam dzień Pięćdziesiątnicy, lecz to nie Duch Święty zstąpił na Karola IX... bo nie Jego wzywał20...

* * *

Ponieważ nienawistnicy coraz głośniej szeptali, że Karola IX otruto za cichym przyzwoleniem jego matki, aby oddalić te podejrzenia, królewski chirurg – niezawodny, szczery i oddany przyjaciel zmarłego, Ambroise Paré przeprowadził autopsję i stwierdził, iż król zmarł na tuberculosis21, czyli na płuca, które były zgniłe, a nie w wyniku otrucia, jak głosiła plotka…

	Bardziej niż płuca miał on jednak zgniłą duszę... a i serce także... pyszne, bezlitosne, okrutne i puste...

* * *

	Wiosna miała się już ku końcowi i nadchodziło lato... W gałęziach drzew i gąszczu zarośli, skryte śród listowia, radośnie śpiewały ptaki, a ich trele niosły się daleko, zaś od łąk smużyły się upajające wonie ziół i dzikich kwiatów... Całą krainę otaczającą zamek Vincennes przepełniał spokój i tętniła życiem...

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/

1Claude de Guise (1575-1612), opat Cluny.

2Legenda o Dom Claude de Guise, opacie z Cluny, zawierająca jego dzieje i czyny od narodzin aż do śmierci kardynała de Lorraine, oraz opisująca środki stosowane do zgładzenie króla Karola IX.

3Niedowierzanie i niewiara dotyczące czarów w pełni pokonane idowiedzione, Paryż 1622.

4Pierre de l’Ancre (1553-1631), demonolog i sędzia w Bordeaux, którzy zasłynął z przeprowadzenia licznych procesów o czary.

5Jean Bodin (1530-1596) – francuski prawnik, teoretyk państwa, polityk, oraz znakomity demonolog, autor fundamentalnego dzieła z tego zakresu noszącego tytuł De la démonomanie des sorciers (O demonomanii czarowników), wydanego w Paryżu w roku 1580.

6Démonomanie…, Livre II, Chapter III, Paris 1580.

7Przed Rewolucją 1789 roku jakobinami nazywano dominikanów, a to dlatego, iż ich pierwszy paryski klasztor powstał w roku 1218 przy rue Saint-Jacques, czyli przy ulicy św. Jakuba w Paryżu.

8Tour du Diable – Wieża Diabła. To iż taką właśnie nazwę nosiła, można znaleźć w różnych dawnych dokumentach czy księgach, jak choćby w: The Living Age, No. I. – 11 May 1844, s. 748, Boston: Published by T. H. Carter & Company.

9W kościołach i kaplicach katolickich aż do Soboru Watykańskiego II ołtarze umieszczano na ścianach wschodnich, ponieważ ze Wschodu ma powtórnie przyjść Chrystus Pan. Zachód zaś należy do diabła. Celebrans, niczym przewodnik stada, odprawiał Mszę z twarzą zwróconą na Wschód, jakby prowadząc wiernych na spotkanie z Panem. Tutaj odwracał się tyłem do Zbawiciela, a wiernych jakby popychał wprost w objęcia Złego.

10Pentagram – gwiazda pięcioramienna – symbol okultystyczny, masoński, socjalistyczny i komunistyczny. Poza klasyczną figurą występuje też w formie pięcioramiennej gwiazdy – żółtej używa Unia Europejska, białej USA, a czerwonej komuniści.

11Por.: Eugène Defrance, Catherine de Médicis ses astrologues et ses magiciens-envoûteurs. Documents inèdits sur la diplomatie et les sciences occultes du XVI siècle avec vingt illustrations, Paris 1911, p. 234.

12Szyszka sosnowa w okultyzmie symbolizuje najwyższy stopień oświecenia duchowego. Symbol ten stosowany był i jest nadal w stowarzyszeniach ezoterycznych i magicznych wyobrażając zarówno narząd płciowy, jak i trzecie oko, szyszynkę, która uważana jest przez okultystów i magów za siedzibę duszy.

13Liczba 4 wedle starożytnych wierzeń pogańskich uchodziła za szczęśliwą, tutaj symbolizowała ją ilość świec, a miała zapewnić szczęśliwy przebieg rytuału. W liturgii katolickiej używano sześciu świec, co miało symbolizować m.in. pełnię doskonałości stworzenia wszystkiego przez Boga w sześć dni.

14Rubryki – objaśnienia, jakie czynności ma wykonywać kapłan. Nazwa pochodzi od czerwonego (łac. ruber) koloru liter, teksty modlitw nazywano nigrykami, ponieważ były pisane na czarno (łac. niger).

15Cingulum – sznur, którym kapłan przewiązuje albę, czyli długą do ziemi białą szatę, na którą nakłada ornat.

16Księga wiedzy magicznej, zaklęć, ewokacji.

17Airam to satanistyczny, czarnomagiczny anagram imienia Maria, uważany za potężne zaklęcie, którym wzywa się Jej przeciwniczkę – żeńskiego demona Lilith, albo nawet samego Lucyfera.

18Por.: Eugène Defrance, Catherine de Médicis…, p. 235.

19Łac. Cierpię gwałt… Cierpię gwałt...

20Opis śmierci Karola IX oparty na przekazach historycznych.

21Tuberculosis – łac. gruźlica.