Zagłada Mesyny 28.12.1908

Zagłada Mesyny 28.12.1908

Posted: 25/12/2013 in apokalipsa
zaglada-mesyny-28-12-1908

Mesyna (1908) – jej mieszkańcy lubowali się w bluźnierstwach i rozpuście. 28 grudnia 1908 r. miasta Messyna i Regio di Calabria dotknięte zostały największą katastrofa sejsmiczną, jaka zanotowano do tej pory w Europie.
Wstrząsy wywołały tsunami, a 15-metrowa fala, która uderzyła przed świtem, porwała co trzeciego z jej mieszkańców. Woda zniszczyła zapasy żywności, a wszystkie drogi dojazdowe zostały zasypane, pojawiło sie kolejne zagrożenie, wobec którego miasta są zupełnie bezradne – głód. Zanim nadeszła pomoc z zewnątrz, ludzie walczyli o resztki żywności, słabsi ginęli lub umierali z wycięczenia. Łączny bilans kataklizmu (wg informacji dostępnych obecnie) przekroczył 80 tys. ofiar śmiertelnych.
Messyna nigdy nie odzyskała dawnej świetności, przez wiele lat Włosi nazywali ją Martwym Miastem.

Oto co pisał na ten temat prawosławny pisarz Siergiej Aleksandrowicz Nilus:

Fragment z: На берегу Божьей реки

(…) Dwieście tysięcy ofiar katastrofy w Messynie wciąż jeszcze powraca jak blade, przerażające widmo. Czy jednak nauczyły nas one czegoś tutaj, w ojczyźnie? Kompletnie niczego, nie licząc wyścigów egoizmu i próżnej chwały u organizatorów balów, koncertów i wszelkich, rzekomo charytatywnych zabaw dla tych, którzy ucierpieli …
„Ciężko podliczyć, – jak piszą z Rzymu do gazety „Новое Время” – ile kosztowała Włochy katastrofalna noc 28 grudnia. Zginęło ponad dwieście tysięcy ludzi, i przynajmniej około stu tysięcy z pozostałych przy życiu należy uważać za inwalidów, niezdolnych w przyszłości do pracy … Straty finansowe w sektorze prywatnym i państwowym należy liczyć w miliardach … Włochy w jedną noc poniosły takie straty w ludziach i w ekonomice, które daleko przewyższyły straty Rosji w jej ostatniej wojnie … Nic więc dziwnego, że w kraju panuje nastrój przygnębienia, chociaż na zewnątrz wszędzie widać poświęcenie … Władze już od kilku dni zaprzestały poszukiwań, przekopywania ziemi, uważając je za bezsensowne. A jednocześnie codziennie odnajdują ludzi, którzy przeżyli, nawet po upływie trzech tygodni po katastrofie. Ci, którzy ocaleli, należą do niebogatych rodzin, które mieszkały na niższych piętrach, służących jako pomieszczenia handlowe, a które jednocześnie często spełniały rolę pomieszczeń mieszkalnych … Większość ludzi, którzy się uratowali, a którzy przebywają w Neapolu i w Rzymie, należy właśnie do biedoty z Messyny i Reggio; nie ma wśród nich ludzi bogatych i przedstawicieli klasy średniej … Jakże straszne sceny ogólnego obłędu musieli oglądać ci, którzy przybyli tutaj z pomocą! Nigdy nawet najbardziej żywa wyobraźnia nie mogłaby oddać tego, jak wyglądała wtedy rzeczywistość. Jest to coś nie do opisania.”
№ 11794, „5/18 stycznia”.

Niejaki Wincenty Cuado, redaktor gazety „Gwiazda Messyny”, zwrócił się do redakcji “Coniere cTItalia” z listem następującej treści:

„M. G. Proszę opublikować w Waszej gazecie informację o następującym wydarzeniu. Od pewnego czasu Messyna znajdowała się w rękach odstępców od Boga i to właśnie oni w niedzielę, poprzedzającą straszną katastrofę, zwołali zebranie, na którym podjęto postanowienie o zdecydowanie antyreligijnym porządku dnia. Nie chcę wyciągać jakiegokolwiek wniosku z tego wydarzenia, jednak uważam, że powinniśmy zwrócić uwagę na jedną zbieżność; otóż gazeta “Ilphone”, która ukazywała się w Messynie i wyróżniała się swoim mocno anty-religijnym (anty-chrześcijańskim – uw. Tłum.) stanowiskiem, opublikowała w swoim Bożonarodzeniowym numerze plugawą parodię „modlitwy do Dziecięcia-Jezus” , w której, między innymi, znajdował się taki oto ohydny ustęp:

„O, mój miły chłopczyku,
Prawdziwy człowieku, prawdziwy Boże!
Z powodu miłości do Twojego Krzyża,
Odpowiedz na nasz głos:
Jeśli Ty, rzeczywiście, nie jesteś mitem.
To zgnieć nas wszystkich trzęsieniem ziemi!”

Pouczające jest teraz przypomnienie tych wersów.
Innych wyjaśnień podawał nie będę.
Oddany Wam redaktor Wincenty Cuado, redaktor „Messyńskiej Gwiazdy”

Włoskie gazety zauważają również i inny „dziwny zbieg okoliczności”:

„W noc przed Bożym Narodzeniem, w czasie uroczystego nabożeństwa, po ulicach Messyny szła procesja religijna, która była zwykle organizowana o północy 24 grudnia w miastach południowych Włoch. Na czele procesji niesiono wyobrażenie Dzieciątka-Jezusa (Bambino), za którym szły dzieci z pochodniami w białych ubraniach. Nagle, właśnie w tym czasie, gdy procesja przechodziła obok jednego z licznych klubów Messyny, przez drzwi jednego z nich wyskoczyła wataha przegranych hazardzistów. Prawdopodobnie pijani, wyrwali obraz Boskiego Niemowlęcia z rąk tych, którzy Je nieśli, rzucili na ziemię i podeptali. Uczestnicy procesji rozbiegli się w przerażeniu … Ledwie minęły święta, a niesłychane trzęsienie ziemi nie zostawiło kamienia na kamieniu …”
Takie wieści docierają do nas z Włoch. Czyż nie tą samą drogą, co i ten kraj gorącego słońca, dojrzewających pomarańczy i cytryn, poszła nasza Święta Ruś? …

Oto, co pisze do naszych starców pewien biskup Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej:
„ .. Życzę pokoju duszy i radości w Bogu, tej radości, której nikt nie jest w stanie odebrać w czasie nieszczęścia. Sercem czuję, że nadchodzą dni niedoli. Również sumienie daje świadectwo, że nie zasłużyliśmy na Boże miłosierdzie. Chwieją się nawet filary Cerkwi – to cóż można powiedzieć o nas, grzesznych? Módlcie się gorliwiej do Niebiańskiego Zwierzchnika Cerkwi, aby umocnił Swoją Cerkiew na kamieniu wiary, ponieważ jeśli fundament wiary zostanie usunięty, to czegóż, my, grzeszni możemy oczekiwać? … Wchodzę w nowy rok z wielkim strachem, a my śpimy” …
Są to słowa biskupa. …

Źródło: wiadomosci.monasterujkowice.pl