Tesla wyłączyła zdalnie kierowcy funkcję autopilota. Za karę, “bo nie trzymał rąk na kierownicy”

Tesla wyłączyła zdalnie Polakowi funkcję autopilota. Za karę, “bo nie trzymał rąk na kierownicy”

Tomasz Nowicki 2024-04-16 francuskie

Pewien posiadacz Tesli został ukarany przez producenta wyłączeniem na tydzień funkcji autopilota. Była to kara za to, że nie trzymał rąk na kierownicy. Sprawa pokazuje jakim zagrożeniem jest posiadanie samochodu, nad którym w każdej chwili ktoś może zdalnie przejąć kontrolę.

Ludzie z Tesli wyłączyli mi za karę w moim własnym aucie autopilota na tydzień bo według nich nie trzymałem kierownicy. Choć trzymałem dwoma rękoma tylko delikatnie, bo po co ściskać i szarpać jak auto samo jedzie. System uznał, że nie trzymam rąk po raz któryś z rzędu (5 takich „wykroczeń”) i ktoś z Tesli wymyślił, że to będzie inkrementować, bez opcji skasowania, np. po 2 czy 3 dniach licznika. Wiec nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie kara” – czytamy w relacji internauty.

„Było to we wtorek tydzień temu gdy jechałem 900km przez Francję, Szwajcarię, Austrię i Niemcy. Cała podróż mi zajęła 15h bo pracowałem zdalnie i stawałem na parkingach na spotkania. Byłem wykończony tego dnia i wtedy kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia przy jechaniu moje wlasne auto mi pokazalo f**ka. Sk***ysyny!” – czytamy dalej.

„Bazując na twoich danych jazdy, autopilot został chwilowo wyłączony” brzmi komunikat

Poprzedni właściciel, który kupował Teslę w salonie zapłacił za pełnego autopilota (który żadnym autopilotem nie jest) 15 tys euro. Moje auto ma mi służyć i mnie wspierać a nie mnie karać i utrudniać życie. To tylko pokazuje smutną przyszłość motoryzacji, że będą nam zdalnie blokować V-max, uniemożliwiać uruchomienie, czy przejechanie wiecej niz np 100km, bo dlaczego nie? Albo nie otworzysz bagażnika, bo może granatnik będziesz chciał przewieźć. Dyktatury wszelkie będą zachwycone autami podpiętymi na stałe do internetu.” – kończy internauta.

I rzeczywiście, abstrahując od tego czy rzeczywiście trzymał ręce na kierownicy czy nie – bo na tym tle może powstać dyskusja – możliwość zdalnej ingerencji w samochód wygląda przerażająco. Tutaj wyłączono „tylko” autopilota za którego producent wziął bardzo dużo pieniędzy. Co jednak się stanie, gdy pomysły władz pójdą w stronę wyłączania samochodu za niezapłacone mandaty lub podatki?

Pozostanie nam powrót do starych, sprawdzonych samochodów – i taki Citroën 2CV okaże się być nie tylko sposobem na powolną podróż przez życie, ale też bardzo niezależną.

Samochód był zawsze symbolem wolności. Teraz, powoli, staje się synonimem zależności lub jak kto woli niewolnictwa.

“Martwe” Tesle zalegają na stacjach ładowania w Chicago

.Krzysio: ..To ja wole swoją starą Toyote 2.4 w benzynie ,pali zawsze, zasięg na baku min 600 km,na trasie przy 120 km/h 8 litrów. Moment – i ciepło w aucie. Łańcuch rozrządu, a na 10000 km mieszczę się bez dolewania oleju .

A tak wygląda wymuszony dotacjami i eko bredniami postęp:

Tesle [elektryki] płoną po kontakcie ze słoną wodą

Tesle płoną na Florydzie po kontakcie ze słoną wodą

Paweł Czajkowski| 06-09-2023, Źródło: fot: Palm Harbor Fire Rescue| aktualnosci/tesle_plona_kontakcie_ze_slona_woda

  • Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Tesle płoną na Florydzie po kontakcie ze słoną wodą

Huragan Idalia, który siał zniszczenie na Florydzie w minionym tygodniu, spowodował nie tylko typowe zniszczenia domów, ale także pozostawił bomby z opóźnionym zapłonem. Samochody elektryczne, które zaczęły stawać w płomieniach po czasie.

Według relacji CBS News, przynajmniej dwie Tesle stanęły w płomieniach w wyniku zanurzenia w słonej wodzie podczas powodzi towarzyszącej huraganowi Idalia. Jeden z tych incydentów miał miejsce podczas próby holowania przez straż pożarną w hrabstwie Pinellas. Te wydarzenia skłoniły straż pożarną w Palm Harbor do wydania ostrzeżenia dla właścicieli pojazdów elektrycznych, w którym zaleca się wyprowadzenie ich z garaży, jeśli miały kontakt ze słoną wodą. Departament ostrzega, że akumulatory litowo-jonowe w pojazdach elektrycznych mogą stanowić zagrożenie po kontakcie z wodą morską.  To ostrzeżenie dotyczy nie tylko pojazdów osobowych, ale także mniejszych pojazdów elektrycznych, takich jak hulajnogi czy rowery, które również korzystają z akumulatorów litowo-jonowych.

Samochody elektryczne po zalaniu słoną wodą, to bomby z opóźnionym zapłonem. Już po ustaniu huraganu Idalia w USA, Tesle stają w płomieniach przez pozostałości soli, które działają jak przewodnik.

https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FPalmharborfire%2Fposts%2Fpfbid02txRxLdFpZkE8euJskJhanhLBvti245YCMdNkuV5fHQ2t1AMv8EQ4FowMLeovhY3Al&show_text=true&width=500

Departament ostrzega również przed prowadzeniem pojazdów elektrycznych w obszarach zalanych słoną wodą, ponieważ resztki soli działają jak przewodnik między ogniwami akumulatora, co zwiększa potencjalne ryzyko pożaru. Chociaż sól może zwiększać to ryzyko we wszystkich rodzajach pojazdów elektrycznych, większe pojazdy są bardziej podatne niż np. rowery elektryczne, ponieważ mają znacznie większą liczbę ogniw w akumulatorach. Hybrydy typu plug-in (PHEV) także są narażone, ponieważ zawierają akumulatory litowo-jonowe.

Warto również zaznaczyć, że Tesla również ostrzega użytkowników przed prowadzeniem pojazdów elektrycznych, które miały kontakt z wodą. Zaleca się holowanie lub przeniesienie takich pojazdów na odległość co najmniej 15 metrów od innych materiałów palnych, takich jak inne pojazdy czy mienie osobiste. Firma doradza także skontaktowanie się z ubezpieczycielem w takiej sytuacji. 

Czy wysadzenie kukły Elona Muska w powietrze jest antysemityzmem?

Dziś Szanowni będzie z tego gatunku wiecie, co najbardziej lubię…i straszno i śmieszno, albo coś jak sos słodko-kwaśny. Otóż wiemy, że nie tak dawno została spalona kukła żyda Sorosa, w Pruchniku obkładano kukłę Judasza kijami a zupełnie niedawno spalono tzw statuty kaliskie, co niby one mają świadczyć o nadprzeciętnych przywilejach nabytych przez Eskimosów na terenie dzisiejszej Polski. Nie piszę kto dokonał czy po co, bo to w tym momencie nie istotne. Wiemy, że podniosło się larmo pod niebiosa na te wszystkie okoliczności, a sprawców ciągano po sądach niczym babę z brodą po okolicznych jarmarkach domagając się głów nieszczęśników na tacy z jabłkiem w zębach… Pozostańmy jednak jeszcze w nastroju lekko strasznym.

Najbogatszy człowiek na świecie z prawie 240 miliardami dolców na koncie, wizjoner,  ojciec chrzestny tzw lotów w kosmos (jak zwał tak zwał) Elon Musk jak wiecie produkuje także samochody elektryczne Tesla, ulubione automobile naszego premiera wszechczasów Vateusza. Kreowany w mediach jako biedny emigrant z Republiki Południowej Afryki.  “Biedny”, ponieważ ponoć potwór ojciec nie dał mu ani grosza na wyjazd i naukę. Elonek, aby skończyć studia dorabiał jako drwal w Kanadzie…a potem to już poszło z górki, jako bankowiec, a skończył jako fizyk. Wiemy, że bez “odpowiedniego” pochodzenia nie ma się szans zostać bogatym człowiekiem,  a już na pewno najbogatszym. Nie będę udowadniał, czy jest “odpowiedniego pochodzenia”, bo na na wielu forach trwa po dzień dzisiejszy zażarta debata w tej tematyce, ale mogę sparafrazować klasyka i uznać, wertując drzewo genealogiczne owych Musków, że na pewno jakiś lwi procent domieszki tej krwi posiada.

W Finlandii facet kupił ośmioletnią Teslę klasy S elektryczną i po przejechaniu 1500 km zaczęła mu tablica rozdzielcza świecić jak choinka, wykazując szereg usterek. Po zawiezieniu do serwisu okazało się, że trzeba wymienić baterie za 20 tys euro, a to dwie trzecie ceny auta za które zapłacił. No więc facet uznał, że lepiej, a może taniej, ale na pewno spektakularniej będzie wysadzić tą Teslę w powietrze. Obłożyli ją trzydziestoma kilogramami trotylu i tak zrobili. Smaczku dodaje fakt, że do Tesli przed wysadzeniem włożono dmuchaną kukłę ojca dyrektora fabryki Tesli, niejakiego Elona Muska.

Abstrahując, warto dodać, że Tesla to mocny niewypał i kto wie, czy w ramach “współpracy” atlantyckiej niedługo premier wszechczasów Vateusz może nas zasypać tym obiecanym milionem aut elektrycznych od ziomala zza wielkiej wody. Oczami wyobraźni widzę jak mógłby taki performans wyglądać w Polsce…na przykład wyobraźmy sobie, że w Drawsku Pomorskim gość chce wysadzić swoją Teslę w powietrze i wkłada do niej kukłę Elona Muska i ku uciesze zebranej gawiedzi, vlogerów i jutuberów i innych gadów wysyła nieszczęśnika w kosmos. Być może nic by się nie wydarzyło, media motoryzacyjne pisałyby jak w fińskim przypadku pierdoły o “jeszcze nie dopracowaniu” technologii elektrycznych samochodów, a w mediach ogólnego ścieku pisaliby o ogromnej chmurze dymu z akumulatorów owej Tesli i katastrofy ekologicznej na Pomorzu z tego wynikłej, co i tak w tydzień rozeszło by się po kościach… Moje mocno wyczulone algorytmy podpowiadają mi, że na pewno słowem-kluczem, jest tutaj słowo “żyd”…wszak pamiętajmy, że ongiś Piotr Rybak spalił kukłę Georga Sorosa, amerykańskiego żyda, natomiast właściciel Tesli w Finlandii wysadził (tylko) kukłę Elona Muska.  Gdyby odbyło się to u nas, to orkowie szechtera wyłyby pod niebiosa jakie antysemickie byłoby wysadzenie Tesli z kukłą jej producenta, a media motoryzacyjne spuściłyby w kwestiach technicznych lekko temat do kibla… No więc…mamy tu li z przypadkiem tzw “antysemitizen” czy to sze ne wpiszuje w szadna rybryka?

A gdzie Greta Thunberg i całe to “zielone” tałatajstwo się podziało, dlaczego jeszcze nie ma konwoju misji ekologicznej skierowanej w kierunku Finlandii? https://www.youtube.com/watch?v=7_9aVzf5fC4&t=325s

26 grudnia 2021 https://www.ekspedyt.org/2021/12/26/czy-wysadzenie-kukly-elona-muska-w-powietrze-jest-antysemityzmem/