Zawsze Wierni nr 4/2025 (239) David L. Vise
Więcej synodalności! Trzyletni plan papieża Franciszka miał zrewolucjonizować Kościół
Franciszek zdążył ogłosić nowy plan dotyczący procesu synodalnego. Przebywający wtedy w szpitalu papież zatwierdził trzyletni proces wdrażania reform w całym Kościele powszechnym. Kościół nie został jednak założony przez Zbawiciela po to, aby ulegać opinii publicznej.
Jak poinformował nas w sobotę 15 marca 2025 Joshua McElwee z agencji Reuters w swym artykule Papież Franciszek, deklarując wolę pozostania [na swym urzędzie], rozpoczyna nowy proces reform w Kościele katolickim, przebywający w szpitalu papież zatwierdził trzyletni proces wdrażania reform w całym Kościele powszechnym. Ta najnowsza inicjatywa, mająca rzekomo ułatwić dialog i odnowę, stanowiła w istocie kolejną próbę usprawiedliwienia szeroko zakrojonych reform rzekomymi żądaniami „ludu Bożego”. Twierdzenie takie ignoruje fundamentalną prawdę, iż Kościół nie jest demokracją, ale ustanowioną przez Boga instytucją, której misją jest strzeżenie depozytu wiary, a nie naginanie go do dominujących chwilowo idei.
Wysiłki podejmowane przez Franciszka pozostawały w zgodzie z katastrofalnym w skutkach kursem obranym przez II Sobór Watykański pod hasłem „aggiornamento” czy też unowocześnienia Kościoła. Sobór, którego dokumenty pełne są wieloznacznych i modernistycznych stwierdzeń, starał się uczynić Kościół bardziej przystającym do współczesnego społeczeństwa. Jednak zamiast oczekiwanej odnowy doświadczył on sześciu dekad bezprecedensowego upadku, którego przejawami są: dramatyczny spadek liczby powołań kapłańskich, niemal całkowity zanik zgromadzeń zakonnych oraz powszechny kryzys katechizacji. Kwitnące niegdyś instytucje katolickie upadały, wierni zaś masowo porzucali Kościół zniechęceni doktryną, która została rozwodniona, aby dostosować ją do ducha czasów, zamiast podtrzymywać prawdę objawioną przez Chrystusa.
Papież Franciszek szedł śladami owego nieudanego eksperymentu, posługując się procesem synodalnym dla usprawiedliwienia dalszej rewolucji. Droga Synodalna, podobnie jak duszpasterska obłuda Vaticanum II, stara się stworzyć iluzję konsensusu, narzucając równocześnie zaplanowane z góry zmiany, które podkopują same fundamenty doktryny katolickiej. Wieloznaczność dokumentów II Soboru Watykańskiego pozwalała na ich niekończące się reinterpretacje, prowadzące do erozji tradycyjnej wiary i praktyki. W analogiczny sposób najnowsza inicjatywa Franciszka nie doprowadziłaby do autentycznej odnowy, ale raczej przyśpieszyłaby zniszczenie tego, co wciąż jeszcze pozostaje z prawdziwej tożsamości Kościoła.
Ustanowiony przez Zbawiciela Kościół nie ulega dominującym chwilowo opiniom. On sam powiedział do Piotra: „Ty jesteś opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go”1. Autorytet Kościoła opiera się na powierzonej mu przez Boga misji, a nie na zmiennych trendach kulturowych. Święty Tomasz z Akwinu przestrzegał przed porzucaniem Tradycji na rzecz nowych ideologii, pisząc:
Artykuły wiary taką grają rolę w nauce wiary, jaką zasady same z siebie znane mają w nauce, którą nabywamy naturalnym rozumem; w tych to zasadach, jak to wyłożył Filozof, jest pewien układ, że jedne mieszczą się domyślnie w drugich; wszystkie zresztą zasady sprowadzają się do tej jednej, jako naczelnej: „Niemożliwym jest równocześnie (coś o czymś) twierdzić i zaprzeczać”2.
Zignorowanie tej mądrości przez II Sobór Watykański doprowadziło do dekad chaosu doktrynalnego oraz rozkładu duchowego, a nowe inicjatywy papieża Franciszka kryzys ten jedynie pogłębiały.
Wspierając proces, który przedkłada kolektywne rozeznawanie nad autorytatywne nauczanie, Franciszek stwarzał zagrożenie dla samej integralności Kościoła. Jego znane powszechnie słowa „Kim ja jestem, aby osądzać?” wykorzystywane były do sugerowania, że prawda moralna nie jest czymś niezmiennym, ale elastycznym. Jednak św. Paweł wyraźnie przestrzega przed takim relatywizmem moralnym: „Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości zgromadzą sobie nauczycieli – mając uszy chciwe pochlebstwa”3. Prawdziwą misją Kościoła nie jest dostosowywanie doktryny do żądań opinii publicznej, ale strzeżenie wiary raz podanej świętym4. Katechizm Kościoła Katolickiego potwierdza ten obowiązek: „Zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła” (par. 85). Proces synodalny papieża Franciszka podkopuje autorytet Magisterium, zastępując go zdemokratyzowaną teologią opartą raczej na subiektywnym doświadczeniu niż na objawionej prawdzie.
II Sobór Watykański okrzyknięty został punktem zwrotnym w historii Kościoła, jednak sześć dekad później widzimy, że jego owoce są niezwykle gorzkie. Liczba kapłanów dramatycznie się skurczyła, zamknięto seminaria, zniknęły też całe zgromadzenia zakonne. Zamiast odnowy wiary jesteśmy świadkami chaosu doktrynalnego, rozprzężenia moralnego oraz masowego exodusu wiernych. Inicjatywa Franciszka nie uleczyłaby tej sytuacji, ale raczej przyśpieszyłaby destrukcję Kościoła założonego przez Chrystusa. To samo zwodnicze hasło „wsłuchiwania się w głos wiernych” wykorzystywane będzie do forsowania dalszych odstępstw od nauczania katolickiego, podobnie jak wieloznaczna retoryka dokumentów Vaticanum II umożliwiła ich modernistyczną interpretację.
Kościół nie istnieje po to, aby dostosowywać się do świata, ale aby wzywać świat do nawrócenia. Opierajmy się więc pokusie przedkładania konsensusu nad prawdę, pamiętając o słowach Zbawiciela: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”5. Wierni muszą pozostawać czujni, trzymając się niewzruszenie wiecznych prawd przekazanych przez Chrystusa i Jego Apostołów. Historia dowiodła, że eksperymenty w rodzaju Vaticanum II prowadzą jedynie do ruiny. Jeśli rewolucja papieża Franciszka przetrwa, przyśpieszy ona jedynie rozkład Kościoła, zamiast przywrócić mu jego dawną chwałę.
Za „The Remnant”, marzec 2025, tłumaczył Tomasz Maszczyk6.
=============
A tymczasem w Kościele:
