Byłe kraje Demoludów pomiędzy młotem a kowadłem
Szanse Polski i pozostałych Państw Europy Środkowej na odnowę vis-a-vis narastającej dynamiki rozkładu Zachodu.
DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 31 |
Wybór Trumpa na drugą turę prezydentury wzmógł nadzieje Amerykanów i pozostałych wasali Imperium, jeśli nie na wolność i dobrobyt, to przynajmniej na możliwość bytowania w ludzkich warunkach.
Oczywiście, wszystko jest rzeczą względną i przynajmniej sytuacja materialna obywateli tzw. „zbiorowego zachodu” była i jest o niebo lepsza niż „globalnego południa”.
Jednakowoż szkopuł tkwi w szczegółach. Najważniejszymi są dynamika i kierunek zachodzących zmian.
Jeśli nawet w najzamożniejszych krajach Europy Zachodniej obserwuje się stały spadek stopy życiowej, swobód obywatelskich i wzrostu społecznych napięć związanych z narastającą nielegalną emigracją, jeśli tzw. „związki wyznaniowe” ( w szczególności „chrześcijańskie”), miast chronić transcendentalne wartości i Naukę Chrystusa, przekształcają się w struktury satanistyczne w przebraniu „sług Bożych”, powinno to powodować alarm społeczny na wielka skale.
Gdy, na dodatek, zmiany te nasilają się w lawinowy sposób, to już nie powód do alarmu, ale do NATYCHMIASTOWEJ DRASTYCZNEJ reakcji na te zjawiska.
W Europie, jedynie trzy państwa (byli członkowie DEMOLUDÓW), mogą poszczycić się na tyle dojrzałymi społeczeństwami, że proces ODNOWY mógłby się zacząć. Są to Węgry, Słowacja i Rumunia, której prawowity prezydent został usunięty, a ponowne wybory sfałszowane.
Nie jest zaskoczeniem, że w Europie Zachodniej, do cna zdeprawowanej, nie ma i prawdopodobnie nigdy nie będzie takich tendencji.
W Stanach Zjednoczonych, ze względu na specyfikę społeczną istnieją TEORETYCZNE szanse na renesans.
Żywe i społecznie aktywne są tam bowiem ciągle „wspólnoty emigranckie” i etniczne. Latynosi, Azjaci, Hindusi, tworzą zamknięte grupy etniczne, w znacznym stopniu odporne na judeo-anglosaską „śmietnikową” cywilizację, oraz satanistyczną pseudo-kulturę hollywoodzką. Nawet biali potomkowie europejskich emigrantów, w dużym stopniu zachowują świadomość swych korzeni. Stąd tak typowy sposób ich określania, jako „Polish-American”, „Italian American”, itd.
Tak więc MAGA Trumpa wydawała się Amerykanom w pełni osiągalną. Osobiście sceptycznie odnosiłem się do szans „amerykańskiego renesansu”, z dwu przyczyn:
· Aby restaurować wielką przeszłość, trzeba wprzódy ją posiadać. Amerykańska przeszłość to przede wszystkim judeo-anglosaski spisek przeciw reszcie Ludzkości, swoista mafia nie znająca granic zła. Od ludobójstwa amerykańskich Indian po obecną eksterminację Palestyńczyków, krwawy szatański ślad ciągnie się nieprzerwanym cyklem.
· Aby choć móc zacząć budować (nie restaurować nieistniejącą WIELKĄ PRZESZLOŚĆ) uczciwe i sprawiedliwe państwo, trzeba wprzódy odzyskać nad nim kontrolę. A to okazuje się NIEMOŻLIWOŚCIĄ ze względu na potęgę de facto rządzącej tym krajem globalnej oligarchii finansowej, co dopiero teraz zaczęli dostrzegać przedstawiciele autentycznych amerykańskich elit, których często na swym substucku cytuję, nie ze względu na ich wątpliwą mądrość, czy nieistniejący brak zwyczajowej zachodniej arogancji i pychy, ale z powodu tego co określa się mianem „insider view”.
Dlatego też, co również wielokrotnie artykułowałem, szanse Trumpa na ODNOWĘ są ZEROWE, ale na ostateczne rozmontowanie szatańskiego Zachodu, WIELKIE.
Niestety i w tym punkcie również tkwi szkopuł; zdegenerowana struktura Zachodu sypie się szybciej niż można było przypuszczać, zostawiają coraz mniej czasu dla Ludzkości w ogólności, a byłym Demoludom w szczególności, na konsolidację tych zdrowych części społeczeństwa, które w nich przetrwały.
Na domiar złego, społeczeństwa te są dość niewielkimi i słabymi materialnie, co zmniejsza ich siłę przebicia i jak w przypadku Rumunii ułatwia ich ponowne wciśnięcie pod but unijnego molocha.
Warunkiem sine qua non powodzenia, w naszym przypadku jest, jeśli nie równoprawna współpraca ze słowiańską Rosją, to przynajmniej w miarę cywilizowane stosunki z tym najpotężniejszym militarnym mocarstwem świata.
I ta właśnie alternatywa spędza sen z powiek szatańskim globalistom rządzącym nami z Warszawy, Berlina, Brukseli, Londynu, Waszyngtonu i Wall Street.
Wprowadzenie do wojny z Rosją III RP w zastępstwie konającego banderowskiego imperium, jest im potrzebnie nie tylko w celu wzajemnego wyniszczenia się słowiańskich narodów, ale również zapobieżeniu możliwości wstania z kolan neokolonialnego ucisku Niezależnej Rzeczpospolitej i innych szlachetnych Nacji tego regionu, jak choćby Węgier.
Szatańskie globalistyczne zło Zachodu może się jedynie utrzymać na powierzchni w przypadku ciągłego ucisku i anihilacji tych Narodów, które są potencjalnymi nosicielami DOBRA w dziedzinie Religii, Kultury oraz Cywilizacji duchowej i materialnej.
Stawka więc jest ogromna, a czasu prawie nie ma!