Prawda modernisty czyli zgodność myśli z emocjami
Autor: CzarnaLimuzyna, 2 listopada 2025
Od początku powstania, w ciągu 60 lat istnienia, trucizna Nostra aetate, dokumentu Soboru Watykańskiego II współredagowanego przez starszych braci w niewierze, zbiera obfite żniwo wśród polskich kapłanów: „od Zbysia do Rysia”. Ten ostatni, kardynał kościoła zmieszanego, od wielu lat z diabelską gorliwością patronuje dniom bez Jezusa i bez Maryi w Kościele katolickim, nazywanymi „dniami judaizmu”.
“Nostra aetate” (łac. „W naszej epoce”) – w epoce mózgu łupanego
Deklaracja Nostra aetate, dokument Soboru Watykańskiego II sporządzony przy znaczącym udziale żydów i Żydów zawiera w sobie zaczyn herezji – opinię o innych religiach zawierających w sobie to, co „prawdziwe jest i święte”.
Co jest prawdziwego i świętego w innych religiach, które powstały po Chrystusie i przeciw Chrystusowi oraz bez udziału Ducha Świętego? Dla modernisty ulegającego emocjom, który pragnie za wszelką cenę, ponad należytą miarę, wyrazić szacunek wobec bliźnich, nawet kosztem prawdy i kosztem innych ludzi, może to być cokolwiek. Ważnym jest nawet absurdalny “dialog międzyreligijny” z teologami nienawiści traktującymi katolików jako zwierzęta lub niewolników. Mówiąc wprost jest to dialog z przedstawicielami religii antychrysta, o których święty Jan pisał:
Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta… /1 Jana 4:3/
Wracając do pytania: co było i jest prawdziwego i świętego? Co jest świętego w następujących po sobie herezjach: gnostyckiej, talmudycznej, islamskiej, w rewolucji luterańskiej, rewolucji antyfrancuskiej – antykatolickiej, w postmodernizmie, marksizmie, neomarksizmie, trans humanizmie, a ostatnio w nowej religii klimatycznej?
Osoby wykształcone, lecz przede wszystkim nie zniekształcone – nie ogłupione i nie zdemoralizowane znają definicję prawdy, że jest ona zgodnością myśli, opinii, sądów z rzeczywistością, a w omawianym przypadku zgodnością z doktryną Kościoła katolickiego opartego na tradycji czerpiącej z Objawienia Bożego „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.
Nie ma innych prawd, nie ma innych dróg i nie ma zbawienia poza Chrystusem pomimo wygłaszanych przedśmiertnych herezji przez Franciszka i innych modernistów, dla których prawda religijna, jak się często okazuje, jest zgodnością z ich emocjami i pragnieniami – na modłę teologii kontekstualnej.
„Od Zbysia do Rysia”… czyli starcie katolików nazywanych tradycyjnymi z modernistami
W ostatnich latach mamy wyraziste przykłady sporów niektórych duchownych katolickich i katolików świeckich z gronem modernistów, których osobiście nazywam akolitami prof. Diabelskiego – najstarszego stażem eksperta, autora słynnej opinii o strawie duchowej – owocach z drzewa poznania dobra i zła – symbolu osądzania bez Boga tego, co jest moralnie dobre, a co złe – samowiedzy moralnej i samo zbawienia – przyczyny grzechu pierworodnego i każdej herezji od gnostyckiej do modernistycznej.
Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Typowa czyli zmysłowa i emocjonalna reakcja modernisty. Dodajmy do tego bierność i intelektualną leniwość mężczyzny.
Czy moderniści są lewoskrętni?
Zdecydowanie, tak. Niezależnie czy są kapłanami czy świeckimi są lewoskrętni czyli emanują poglądami antykatolickimi. Pierwszą próbą z którą może zmierzyć się Czytelnik na swoim własnym przykładzie jest spontaniczna reakcja natury emocjonalnej na sformułowanie „poglądy antykatolickie”.
Reakcja pozytywna czyli akceptująca atak na fundament naszej cywilizacji świadczy o ideologicznym zaczadzeniu nierzadko idącym w parze z ignorancją. Do tego dochodzi niechęć do filozofii, w praktyce niechęć do myślenia logicznego, niechęć do porządku opartego na tradycyjnej moralności przy podkreśleniu, że nietradycyjna jest po prostu niemoralnością, często degeneracją podniesioną do rangi fałszywej cnoty nazywanej prawem człowieka, prawem kobiety, godnością – dobrym samopoczuciem zboczeńca. W tradycyjnym nauczaniu Kościoła katolickiego jest grzechem, złem moralnym, lecz dla modernistów jest odcedzonym z winy powodem do „towarzyszenia, wsparcia i tolerancji”.
„Wierzący inaczej” – dobitny przykład wpływu ideologii lewicowych
Na koniec wybrałem przykłady herezji modernizmu jawnie głoszonej na platformie X przez współczesnych jezuitów.
Jedną z osób, która weszła w polemikę z katolikami był Dominik Dubiel SJ: jezuita, muzykant, ksiądz, koordynator i redaktor @Modlitwawdrodze ; podcast jezuicki i na @DEON_PL; używający w dyskusji sformułowania „wierzący inaczej”.
Jak pamiętamy było już „kochający inaczej” rozszerzające pojemność normy aż do jej perforacji… wiem, za chwilę pojawi się ktoś, kto napisze, że norma to nie błona dziewicza… wyliczajmy więc dalej… pojawiło się, jako riposta wobec ekspertów, „inteligentni inaczej” i „myślący inaczej”. Czekamy na „kradnących inaczej”… ale nie, nie musimy czekać, bo już są.
Dominik Dubiel SJ napisał też:
Dla mnie nawet Dawid Mysior jest bratem w wierze, choć jego sposób myślenia jest w wielu kwestiach znacznie dalszy od katolickiego, niż u wielu protestantów.
@KramerGrzegorz, modernista zapiekły zacytował dokument podpisany przez heretyka Franciszka „z okazji wspólnego katolicko-luterańskiego upamiętnienia 500-lecia Reformacji_Lund, 31 października 2016
To, co nas łączy, jest większe niż to, co nas dzieli. Chociaż jesteśmy głęboko wdzięczni za dary duchowe i teologiczne otrzymane za pośrednictwem Reformacji, to wyznajemy także i opłakujemy przed Chrystusem to, że luteranie i katolicy zranili widzialną jedność Kościoła.
====================================
A z okazji „święta upiorów” odezwał się inny jezuita, pisząc:
Autor: CzarnaLimuzyna, 2 listopada 2025
_______________________________________
Dodatek specjalny
Na sam koniec, aby rozszerzyć skalę doznań artystycznych… Przepiękny, naprawdę przepiękny szpagat uczynił ksiądz Daniel Wachowiak. Wynika z niego, że Duch Święty chciał i mu trochę wyszło, albo chciał, ale mu nie do końca pozwolili… co wcale nie musi być nieprawdą, skoro człowiek nie chce współpracować z łaską Bożą…
Niestety, ksiądz nie mówi o wszystkich aspektach – o judaizacji i protestantyzacji, nie mówi o herezjach. Zmierzmy się z jego opinią.
Cytat z księdza Daniela Wachowiaka:
I to, co mnie też boli, to to, że właśnie ta ultrakonserwatywna strona takie ma poczucie, że walczy o dobro, o prawdę, że jednocześnie przyczynia się do tego, że być może jest tak, że oni skreślają obecność Ducha Świętego na Soborze Watykańskim II, który chciał, żeby w obliczu zmieniającego się świata nowych struktur, które dzieją się w tym świecie, jednak kościół mówił o tym samym innym językiem, żebyśmy się wzajemnie nie poza…
Bo ja mam czasami wrażenie, że gdybyśmy nie zmienili pewnego języka na Soborze to byśmy się naprawdę musieli tylko na siebie gniewać. I dlatego niektórzy być może mówią, że w tej stronie czasami tej miłości brakuje. A uważam, że po tej stronie postępowej czasami brakuje też prawdy.
Ksiądz zauważa, że zmienił się język i uważa, że było to konieczne, bo inaczej byśmy się pozabijali. Ja uważam, że nie zatrzymało to zabijania, a nawet wzmogło w niektórych obszarach życia materialnego i duchowego. Język zmienił się i jest to język diabła – język fałszu. Nastąpiła redefinicja pojęć a desygnaty wyglądają jak ruchome piaski. Diabeł zmienia język wszędzie, również w Watykanie i na tym również polega problem dzisiejszego Kościoła. Marniejemy duchowo, a wraz z nami, marnieje nasz język.


