Poznaj ludzi prześladowanych za prawdę


Szanowny Panie, chociaż prowadziłam, wraz z innymi prawnikami Ordo Iuris, już dziesiątki spraw obrońców życia, to sądowe epopeje Pana Jana Bieniasa, Pana Adama Brawaty i dr. Bawera Aondo-Akaa poruszają nie tylko mnie, ale każdego, kto o nich usłyszy. Wiele razy pisaliśmy o procesach, w których doprowadzaliśmy do korzystnych orzeczeń dla polskich obrońców życia. Łącznie mamy już na koncie ponad 120 takich sukcesów – wraz z ostatnim wyrokiem Sądu Najwyższego, który ostatecznie potwierdził, że pro-liferzy mają pełne prawo do prezentowania publicznie prawdy na temat tego, czym jest aborcja. Niestety nawet po tym wyroku, nadal trwa proceder ścigania ich za działalność pro-life. Jeden z wrocławskich sędziów stwierdził nawet wprost, że Sąd Najwyższy nie jest dla niego „autorytetem”. W związku ze skalą naszej aktywności w tym zakresie, trudno jest jednak w przesyłanych do Pana mailach szczegółowo opisywać każdą ze spraw. Dlatego dziś chciałabym krótko opowiedzieć Panu o konkretnych ludziach, których bronimy przed prześladowaniem za to, że stają w obronie niewinnych i bezbronnych dzieci, zabijanych tam, gdzie powinny czuć się najbezpieczniej – w łonach swoich matek. Zapewne znana jest Panu Mary Wagner – kanadyjska działaczka pro-life, która spędziła łącznie prawie 6 lat swojego życia w więzieniu. Jej jedynym przewinieniem było wręczanie róż i rozmowa z kobietami, które chciały zabić swoje dziecko w kanadyjskich klinikach aborcyjnych. W trakcie jednego z jej licznych procesów, sędzia powiedział jej wprost: „Jeśli myślisz, że możesz dalej robić to, co robisz to się mylisz. Twój Bóg też się myli”. Mentorką Mary Wagner była Linda Gibbons, która spędziła w kanadyjskim więzieniu 11 lat za to, że stawała pod klinikami aborcyjnymi z wizerunkiem maleńkiego dziecka z łezką w oku i napisem: „Mamo, dlaczego? Mogę dać Ci tyle miłości.” To dzięki naszym adwokatom i zaangażowaniu naszych Darczyńców, w Polsce najgorsze prześladowania są wciąż powstrzymywane w dziesiątkach sądowych potyczek prawników Ordo Iuris z organami ścigania, proaborcyjnymi aktywistami i radykalnie lewicowymi samorządami. Nie znaczy to jednak, że polscy obrońcy życia mogą się czuć bezpiecznie. Także i w naszym kraju mamy do czynienia z cenzurą i prześladowaniem działaczy pro-life przez aborcjonistów, którzy chcą zakazać mówienia prawdy o tym, czym jest aborcja i jaka jest jej skala. Nasza pomoc obrońcom życia staje się zatem obroną wolności słowa dla każdego Polaka. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Wspieram działania Ordo Iuris Pro-liferzy wielokrotnie informowali o fizycznych atakach, których sprawcy rzucali kamieniami w organizatorów i uczestników antyaborcyjnych pikiet oraz próbowali niszczyć antyaborcyjne furgonetki, jeżdżące po ulicach polskich miast. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia nie tylko z niszczeniem lusterek i szyb samochodów czy nawet ze spaleniem furgonetki, ale też z fizycznymi atakami na ich kierowców – wraz z najgłośniejszym z nich, gdy chuligani z Michałem Sz. pseudonim „Margot” na czele, pobili pro-lifera. Nagrania z kamer pokazały, że napastnicy mieli przy sobie nóż. Zatrzymajmy ataki na obrońców życia Obrońca życia szykanowany przez sądy Najgorsze jest jednak to, że do prześladowania obrońców życia dochodzi także w niektórych polskich sądach. Jan Bienias – jeden z kierowców antyaborcyjnej furgonetki – odpowiada dziś przed sądem w kilkunastu sprawach jednocześnie. Zdarzało się, że jednego dnia musiał stawić się na rozprawie w Gorzowie Wielkopolskim, następnego dnia w Kielcach, a kilka dni później w Warszawie. Sędziowie szukają często wszelkich możliwych sposobów, by znaleźć przepis, na podstawie którego będą mogli go skazać. Wielokrotnie zdarzało się, że sąd zmieniał kwalifikację prawną czynu w trakcie procesu. W jednym z nich doszło nawet do tego, że z braku podstawy prawnej do ukarania działacza pro-life, skazano go na podstawie… uchwały rady miasta o zakazie używania nagłośnienia w pobliżu lokali gastronomicznych – pomimo tego, że furgonetka przejeżdżała przez miasto, a nie stała pod restauracją. W trakcie jednej z ostatnich rozpraw, by społecznie zdyskredytować i ośmieszyć środowisko pro-life, sąd skierował go nawet na badania psychiatryczne, które oczywiście niczego nie wykazały. Wielokrotnie sędziowie nie pozwalali na zadawanie pytań oskarżającym Pana Jana aborcjonistom, zezwalając jednocześnie na szczegółowe przesłuchiwanie pro-lifera. Przełomowe zwycięstwo przed Sądem Najwyższym Ofiarą podobnych prześladowań jest też dr Bawer Aondo-Akaa – obrońca życia, który pomimo swojej niepełnosprawności, regularnie stawia się na kolejnych rozprawach. Ostatnio zdarzyło się, że w trakcie jednej z nich, sędzia był tak agresywnie nastawiony do pro-liferów, że wręcz na niego krzyczał. Dr Bawer Aondo-Akaa nie ma wątpliwości, że to kolejny dowód na to, że sędziowie orzekają często na podstawie prywatnych poglądów na temat aborcji, a nie litery prawa. Zarówno polskie prawo, jak i orzecznictwo polskich sądów i międzynarodowych trybunałów, stoi bowiem jednoznacznie po stronie ludzkiego życia i wolności słowa. Niestety nadal zdarzają się sądy, które skazują pro-liferów za manifestowanie swoich poglądów w przestrzeni publicznej. Prawo do prezentowania publicznie skutków aborcji potwierdził w ubiegłym roku nawet Sąd Najwyższy. Ten przełomowy wyrok zapadł właśnie w sprawie reprezentowanego przez prawników Ordo Iuris dr. Bawera Aondo-Akaa, który został wcześniej skazany za prezentowanie plakatów, pokazujących skutki aborcji. Sędzia Rafał Malarski zgodził się z argumentacją naszych prawników, którzy zwracali uwagę na to, że nawet instytucje publiczne decydują się na używanie mocnych środków wyrazu, by wpłynąć na obywateli. Mowa tu choćby o drastycznych kampaniach prezentujących skutki wypadków samochodowych czy nałożonym przez instytucje UE obowiązku umieszczania na paczkach papierosów wywołujących obrzydzenie zdjęć, które pokazują skutki palenia tytoniu. Co ciekawe, polscy aborcjoniści, którzy występują przed sądami w sprawach przeciwko działaczom pro-life, byli przez nas pytani na jednym z procesów o to, czy kampanie antynikotynowe nie są dla nich równie szokujące co demonstracje obrońców życia. W odpowiedzi, zwolennicy aborcji stwierdzili, że… nigdy nie widzieli niczego takiego na paczce papierosów. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Wspieram działania Ordo Iuris Rozbijamy aborcyjny „układ wrocławski” Wspomniany wyrok Sądu Najwyższego powinien być ostatecznym zwycięstwem całego ruchu pro-life, a przede wszystkim zwycięstwem wolności słowa, bo to właśnie gwarantowana konstytucyjnie wolność wypowiedzi jest na szali w każdym z tych procesów. Jak się okazuje, nadal niektóre sądy ignorują autorytet orzeczenia Sądu Najwyższego. Czarnym punktem na mapie polskiego wymiaru sprawiedliwości jest Wrocław, gdzie z obrońcami życia walczy zarówno władza wykonawcza, jak i sądownicza. To właśnie tutaj prezydent miasta wypowiedział wojnę obrońcom życia. Adam Brawata został już 16 razy uznany winnym popełnienia wykroczenia przez wrocławskie sądy, które jako jedyne, tak konsekwentnie wyłamują się z przyjętej niemal w całej Polsce linii orzeczniczej. Jeden z sędziów wrocławskiego sądu okręgowego, skazując lokalnego pro-lifera już po wyroku Sądu Najwyższego, stwierdził w trakcie rozprawy, że on opiera się na innych autorytetach niż Sąd Najwyższy… W stolicy Dolnego Śląska wielokrotnie rozwiązywano bezpodstawnie legalne, zgłoszone wcześniej zgromadzenia. W trakcie jednej z manifestacji doszło nawet do tego, że strażnicy miejscy – wezwani przez aborcjonistów na miejsce legalnego, zgłoszonego uprzednio zgromadzenia – odłączyli demonstrującym kabel od mikrofonu. Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk w swoich publicznych wypowiedziach nie tylko wprost mówi o tym, że zrobi wszystko, by zablokować antyaborcyjne demonstracje, ale też obraża pro-liferów. W jednym z opublikowanych w mediach społecznościowych filmów, zwraca się do organizatorów antyaborcyjnych manifestacji: „Moje drogie matołki”. Dzięki prawnikom Ordo Iuris, niekorzystna dla obrońców życia linia orzecznicza wrocławskich sądów została w ubiegłym tygodniu przełamana. Wrocławski sąd okręgowy uniewinnił Adama Brawatę za publiczne prezentowanie prawdy o aborcji. – Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo już zwątpiłem, że we Wrocławiu mogą zapadać sprawiedliwe wyroki. Mam nadzieję, że ten wyrok to przełom i pierwszy przebiśnieg, który będzie sygnałem do odrodzenia faktycznej wolności słowa we Wrocławiu – mówi uniewinniony Adam Brawata. Dzięki Panu obronimy wolność do pokazywania prawdy o aborcji Przełomowy wyrok Sądu Najwyższego oraz ostatni wyrok wrocławskiego sądu okręgowego, to wielkie sukcesy prawników Ordo Iuris, ale nasza walka o wolność do mówienia prawdy o aborcji nadal nie jest zakończona. Gdy piszę te słowa, dotarła do nas wiadomość o kolejnym skazaniu obrońcy życia. Znowu we Wrocławiu. Raz jeszcze staniemy w obronie wolności słowa, życia i prawdy. Nie mam wątpliwości, że musimy zapewnić wsparcie prawne obrońcom życia do samego końca. Gdyby nie nasi prawnicy, ludzie, którzy każdego dnia bezinteresownie bronią życia nienarodzonych dzieci, nie mogliby cieszyć się gwarancją bezpieczeństwa, którego nie mają działacze pro-life z krajów takich jak choćby wspomniana wcześniej Kanada. – Pomoc Ordo Iuris jest nieoceniona. Bez Waszego wsparcia czulibyśmy się jak ludzie, którzy wchodzą na K2 bez tlenu. Prawnicy Ordo Iuris są dla nas jak tlen w tej trudnej wspinaczce. Ja na pewno nie dałbym sobie bez Was rady – powiedział nam dr Bawer Aondo-Akaa. Bez ludzi takich jak Pan nasza skuteczna pomoc obrońcom życia nie byłaby możliwa.Ilość prowadzonych postępowań w ich obronie jest tak duża, że gdybyśmy chcieli na każdą z rozpraw wysyłać prawników Ordo Iuris, nie robilibyśmy dziś nic innego. W tej sytuacji musimy korzystać również z usług współpracujących z nami kancelarii. I choć część z nich świadczy tę pomoc pro bono, to za usługi większości zewnętrznych prawników musimy zapłacić. Z konkretnymi kosztami wiąże się też praca i podróże po całej Polsce prawników Ordo Iuris. Na każde postępowanie musimy więc wydać co najmniej 2 000, a często ponad 4 000 zł. A takich postępowań mamy, tylko w tej chwili, około 20. Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 50 zł, 80 zł, 130 zł lub dowolną inną, dzięki której będziemy mogli doprowadzić do końca wszystkie postępowania, w których reprezentujemy obrońców życia z całej Polski. Wspieram działania Ordo Iuris Z wyrazami szacunku Magdalena Majkowska - Członek Zarządu Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris P.S. Stawką toczących się postępowań obrońców życia jest nie tylko wolność słowa czy wolność zgromadzeń, ale przede wszystkim życie konkretnych dzieci. Działacze pro-life często mówią o otrzymywanych świadectwach kobiet, które pod wpływem antyaborcyjnych wystaw i manifestacji, zmieniały swoje zdanie i decydowały się na urodzenie dziecka. Stawanie w obronie pro-liferów to zatem stawanie w obronie niewinnych, nienarodzonych dzieci, których obrona jest miarą naszej cywilizacji. Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.