Judenrat mobilizuje w dniach ostatnich

Judenrat mobilizuje w dniach ostatnich

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    14 września 2025

Zapoczątkowana wizytą w Białym Domu ofensywa polityczna pana prezydenta Karola Nawrockiego rozwija się w tempie stachanowskim. Prosto z Waszyngtonu poleciał do Rzymu, gdzie odbył rozmowę z włoską panią premier Meloni, potem spotkał się z papieżem Leonem XIV, którego zaprosił do Polski – no a w planie – coraz to nowe podróże i wizyty. Ponieważ podejmowane przez funkcjonariuszy Propaganda Abteilung próby ośmieszenia, albo przynajmniej zdyskredytowania wizyty prezydenta Nawrockiego w Białym Domu spełzły na niczym, Książę-Małżonek chwalebnie się spostrzegł i natychmiast postarał się podłączyć pod ojcostwo tego sukcesu – bo wiadomo, że sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą.

Toteż kiedy prezydent Nawrocki jeszcze nie zdążył odlecieć z Ameryki, Książę-Małżonek naspotykał się w Ameryce z każdym z kim tylko mógł – chociaż z samym prezydentem Trumpem mu się spotkać nie udało. Pewne światło rzucił na tę sprawę Wielce Czcigodny Adam Bielan informując, że obywatel Tusk Donald ma w Białym Domu szlaban z uwagi na głupstwa, których nawygadywał na temat Donalda Trumpa – a wygląda na to, że Książę-Małżonek też nie jest tam chętnie widziany, zarówno ze względu na własne wyczyny, jak i na dokonania jego Małżonki, naszej Jabłoneczki, która na łamach „prasy międzynarodowej”, czyli żydowskiej, obsmarowywała Donalda Trumpa, ile tylko mogła – aż wspomniany, Wielce Czcigodny Adam Bielan twierdzi, że małżeństwo Księcia-Małżonka z jego Małżonką wyświadczyło bardzo złą przysługę naszemu nieszczęśliwemu krajowi w zakresie prezentacji jego wizerunku na arenie międzynarodowej.

Najwyraźniej nasza Jabłoneczka musi być związana bardziej z amerykańską żydokomuną, niż z amerykańskimi syjonistami. O ile bowiem syjoniści Donalda Trumpa wspierali, nawet finansowo, to żydokomuna zieje do niego nienawiścią, przede wszystkim z powodu wyhamowywania przezeń w Ameryce rewolucji komunistycznej, w której awangardzie żydokomuna tradycyjnie występuje.

Wracając tedy do politycznej ofensywy prezydenta Karola Nawrockiego, to wprawdzie Książę-Małżonek odgrażał się, że prezydent próbuje wprawdzie korzystać ze swoich prerogatyw, ale i on, znaczy się – Książę-Małżonek – nie zawaha się korzystać ze swoich. Na razie jednak nie słychać, by Książę-Małżonek ponowił wysłanie panu prezydentowi instrukcji, jak ma się zachowywać za granicą, co ma mówić, a czego nie i w ogóle – bo trudno traktować prezydenta protekcjonalnie, a jednocześnie podłączać się do spółdzielni w charakterze ojca jego politycznego sukcesu. Na tym tle doszło zresztą między prezydentem a Księciem-Małżonkiem do zaiskrzenia, które wywołało falę zdumionego zgorszenia w warszawskim demi-mondzie. Tutejszy demi-mond bowiem we wszystkim słucha wytycznych Judenratu, który – podobnie jak amerykańska żydokomuna – zieje nienawiścią do Trumpa i do wszystkiego, co Trump w Polsce popiera, a przynajmniej – aprobuje.

Tym bardziej, że oto vaginet obywatela Tuska Donalda, a zwłaszcza vaginessa kierująca tam resortem edukacji, czyli obywatelka Nowacka Barbara chyba doznaje porażki, jeśli chodzi o przeforsowanie w szkołach umiłowanego przedmiotu w postaci tak zwanej “edukacji zdrowotnej”. W planach obywatelki Nowackiej Barbary przedmiot ten był pomyślany, jako jeden z taranów, którymi promotorzy rewolucji komunistycznej będą kruszyli bastiony reakcji. Ale rodzaj falstartu zdarzył się już na samym początku, bo „edukacja zdrowotna” nie stała się przedmiotem obowiązkowym, tylko – fakultatywnym, jak religia. Episkopat nawet zelżył nacisk na odcinku katechetycznym, natomiast wezwał rodziców, by nie zgadzali się na udział dzieci w „edukacji zdrowotnej” – a na wyrażenie swego sprzeciwu mają czas do 25 września. Ale już w pierwszych dniach września okazało się, że odmowa udziału w „edukacji zdrowotnej” przybrała charakter masowy.

W tej sytuacji Judenrat przypomniał sobie o leninowskich normach życia partyjnego w zakresie organizatorskiej funkcji prasy. Okazało się bowiem, że zapewnienia zawodowego katolika do specjalnych poruczeń, czyli pana red. Tomasza Terlikowskiego, iż „edukacja zdrowotna” nie zagraża zbawieniu, nikogo, czy prawie nikogo nie przekonały – no bo rzeczywiście – skąd właściwie pan red. Terlikowski może takie rzeczy wiedzieć? Wprawdzie Stwórca Wszechświata podobno nawet targował się z pewnym mezopotamskim koczownikiem – ale tak twierdzą Żydowie, którzy z tych targów uczynili fundament idei „Wielkiego Izraela”, z którą czuje się „związany” premier izraelskiego rządu jedności narodowej Beniamin Netanjahu, który właśnie, kładąc lachę na opinię międzynarodową, zapamiętale kontynuuje operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej – natomiast nic nie wiadomo, by między Niebem, a panem red. Tomaszem Terlikowskim działała jakaś „gorąca linia”.

Chcąc tedy nadrobić zaniedbania na tym odcinku, Judenrat mobilizuje, a to „uczniów”, a to „nauczycieli”, którzy urządzają pikiety, podpisuje listy protestacyjne, puszcza w ruch pana mec. Artura Nowaka, co to do dziś nie może utulić się w żalu po bliskich spotkaniach III stopnia z przedstawicielami przewielebnego duchowieństwa – oraz jego kolaboranta, Stanisława Obirka, który po zrzuceniu jezuickiego habitu, obsrywa Kościół katolicki, ile tylko może. Wydaje się jednak, że to może być musztarda po obiedzie, bo chociaż ludzie ekscytują się pikantnymi obrazami z udziałem księży i panienek płci obojga, to jednak traktują to jako rodzaj rozrywki, a nie przewodnika w życiowych wyborach, zwłaszcza dotyczących edukacji dzieci.

Tym bardziej, że przykład wpływu takiej edukacji na władze umysłowe młodzieży, nie wydaje się zachęcający. Oto grupa młodych ludzi płci obojga, których kiedyś Marianna Schreiber nakryła na biesiadowaniu, a która pretensjonalnie nazwała się „ostatnim pokoleniem”, planuje okupację Sejmu. Ponieważ ostatnio okazało się, że „ostatnie pokolenie” cieszy się poparciem takich „legendarnych” postaci w ruchu robotniczym, jak obywatel Frasyniuk Władysław, czy obywatelka Labuda Barbara, a ponadto podłączają się do niego weterani KOD-u, wzbudziło to podejrzenia o możliwą inspirację ze strony starych kiejkutów.

Jak tam będzie – tak tam będzie – ale marszałek Sejmu, obywatel Hołownia Szymon, może mieć z tego powodu potężne bóle głowy tym bardziej, że z tym całym „ostatnim pokoleniem” nigdy nic nie wiadomo. Oto w dniach ostatnich pewna panienka z tego właśnie pokolenia, położyła się pod obrazem Rejtana i podobnie jak on, rozchyliła sobie koszulę, pokazując wszystkim, co tam ma pod spodem. Okazuje się, że do zrobienia strip-tease’u każdy pretekst jest dobry, zwłaszcza gdy panienka ma co pokazać, a przy okazji pragnie doświadczyć dreszczyku.

Tymczasem innych dreszczyków postanowili dostarczyć obywatelom wojskowi z naszej niezwyciężonej armii. Przesłuchiwała ich pani Edyta Żemła i wszyscy – mimo braku wcześniejszego porozumienia miedzy sobą, zgodnie jej zeznali, że wojna jest nieunikniona, a wybuchnie tylko patrzeć – bo już w roku 2027. Najwyraźniej wojskowi otrzymali już jakieś rozkazy – bo sama tęsknota za wojną, podczas której wojskowi biorą za łeb głupich cywilów, chyba by nie wystarczyła do takiej precyzji. W tej sytuacji może się okazać, że „ostatnie pokolenie” swoja pretensjonalną nazwę zwyczajnie sobie wykrakało.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).