Jak Elon Musk chciał wydrenować Nigerię z zasobów litu
03.11.2025wolnemedia/jak-elon-musk-chcial-wydrenowac-nigerie-z-zasobow-litu
Transformacja energetyczna świata nie obędzie się bez wielu czynników. Jednym z nich jest lit, nazywany także „białym złotem”, lekki metal, którego 60% światowych zasobów przetwarzają Chiny. Kilka lat temu do przejęcia kontroli nad ważnymi zasobami tego surowca wystartowali także inni gracze.
Jednym z nich był Elon Musk, amerykańsko-południowoafrykański oligarcha, dla którego Chiny stanowią główną konkurencję jeżeli chodzi o produkcję samochodów elektrycznych jego firmy, a więc Tesli.
Aby więc wyprzedzić Pekin w drodze po afrykański lit i zapewnić sobie oraz swojemu krajowi dostęp do afrykańskich złóż, „sprzątając” go sprzed nosa Chińczykom, Musk wystartował po lit nigeryjski. Nie był jednak zainteresowany rozwojem tego kraju. Interesowało go wydobycie surowca, możliwie jak najniższymi kosztami, i wywiezienie go do USA. Pozostawiając tym samym Nigerię w niedorozwoju gospodarczym, z przyrodą zniszczoną przez kopalnie.

Po tym jak z oczywistych względów, a więc niechęci Muska wobec inwestycji na terytorium Nigerii, rząd tego kraju odrzucił ofertę Amerykanina, żałosną w swojej istocie, bo przecież Nigeria to mimo wszystko poważny kraj, z potężnymi złożami zasobów — nie tylko ropy naftowej, lecz także metali i surowców niezbędnych w przemyśle nowych technologii, jak właśnie lit czy też nikiel, kobalt oraz metali ziem rzadkich, do wyścigu o nigeryjski lit wystartowali Chińczycy.
I przedstawili ofertę znacznie lepszą niż wydrenowanie kraju z zasobów i powiedzenie „Good bye Nigerians”.
Chińczycy zaoferowali Afrykańczykom inwestycje w sektor przetwórstwa litu w wysokości ponad miliarda dolarów. Od września 2023 roku Pekin zainwestował w ten ważny dla swojej transformacji gospodarczej sektor nigeryjskiej gospodarki 1,3 mld dolarów.
Na rynek tegoż afrykańskiego kraju weszły takie firmy chińskie jak Canmax Technology, Jiuling Lithium czy też Avatar New Energy Materials Company.
Inwestycje te przynoszą korzyści nie tylko Pekinowi. Nigeria dzięki nim zmniejsza swoją zależność od ropy naftowej, która, pomimo iż kraj ten posiada jedenaste z największych na świecie udowodnionych rezerw, kiedyś się wyczerpie. Sprzyjają więc one dywersyfikacji gospodarczej Abudży, wspierają transfer technologii z Chin do Nigerii oraz rozwijają zdolności nigeryjskich inżynierów i naukowców. Zwiększają więc lokalny potencjał oraz tworzą nowe miejsca pracy w najszybciej rosnącym demograficznie państwie Afryki, które za kilkadziesiąt lat, około 2050 roku, ma liczyć 400 mln mieszkańców.
W latach 2017-2021, a więc w okresie pierwszych rządów Donalda Trumpa, finansowana z Arabii Saudyjskiej i Kataru islamska organizacja terrorystyczna Boko Haram, działająca na terytorium m.in. Nigerii, dokonała ogromnej ilości porwań, morderstw oraz zamachów terrorystycznych na terytorium kraju ze stolicą w Abudży. Trump w tym okresie czasu zabierał głos w sprawie mordowania chrześcijan w Nigerii przez islamskich terrorystów. Jednak trudno byłoby oczekiwać, aby z tegoż powodu zdecydował się na agresję zbrojną na Nigerię.
Wszak Stany Zjednoczone po 2000 roku dokonują agresji zbrojnych przede wszystkim z dwóch powodów: interesów żydowskich oraz powstrzymywania rozwoju konkurencji, w postaci Rosji oraz Chin.
Kiedy więc w listopadzie 2025 roku, zaledwie kilka dni po tym jak nigeryjski minister ds. surowców mineralnych dr Dele Alake zakomunikował podczas konferencji China Mining Conference 2025 w chińskim Tianjin, że Pekin zainwestował w nigeryjski sektor przetwórstwa litu ponad 1,3 miliarda dolarów, Trump wraz z Departamentem Wojny przygotowuje agresję zbrojną na ten kraj, nazywając go zhańbionym, wiedzmy, że los chrześcijan jest tutaj raczej mniej ważny.

Bo przecież Trump nie groził bombardowaniem Izraela za zabijanie tamtejszych chrześcijan, chociażby po ataku na kościół katolicki, jedyny w Strefie Gazy, z 17 lipca bieżącego roku. Więcej, stwierdził, że chrześcijanie bardziej kochają Izrael niż Żydzi.
Tak, chrześcijanie kochają kraj bombardujący chrześcijańskie kościoły…
Los chrześcijan w Arabii Saudyjskiej jakoś Trumpa też specjalnie nie interesuje.
Ponieważ więc żydowskie interesy w Nigerii chyba nie są specjalnie zagrożone, wiele wskazuje na to, że groźba bombardowania kolejnego kraju przez imperium bombardowania, zamachów stanu i wojen wynikać może raczej z przyczyn surowcowych niż religijnych.
Amerykanie nie mieli Nigeryjczykom do zaoferowania nic poza wydrenowaniem kraju z surowców i pozostawienie go rozkopanego. Tak jakby XXI wiek był wiekiem XIX-wiecznego kolonializmu.
Tak dzisiaj jednak świat nie działa. Nawet kraje afrykańskie nie dają sobie już pluć w twarz i mając alternatywę w postaci pokojowych Chin, które gwarantują pewien stopień rozwoju wraz z pozyskiwaniem surowca, wybierają Pekin aniżeli Waszyngton, który chyba wciąż nie rozumie, że czasy dyktatury jednej siły powoli mijają. Oczywiście USA wciąż dominują na świecie. I próbują całemu światu narzucać swoją wolę. Miejmy jednak nadzieję, że te czasy miną.
Suwerenność narodowa i kontrola nad swoimi zasobami i swoją przyszłością powinna być cechą nadchodzących dekad. Tylko w ten sposób świat może wkroczyć w bardziej pokojowy okres. Wszak im większy rozwój i im większe zależności ekonomiczne pomiędzy krajami, tym wojna staje się mniej opłacalna. Jeżeli chcesz zawrzeć kontrakt na pozyskiwanie surowców, których potrzebujesz dla swojej firmy czy też gospodarki swojego kraju, musisz przebić ofertę konkurencji. Chociaż wciąż Afryka jest miejscem, gdzie dochodzi do zamachów stanu, po których władze przejmują ludzie, którzy prowadzą czasami politykę sprzyjającą jednej stronie, obserwując czasami wydarzenia na południowej półkuli, powoli dochodzę do wniosku, że czasy twardego kolonializmu, co oczywiste, minęły, a miękkiego neokolonializmu też mijają. Bez wsparcia rozwojowego już tylko wysoce niedorozwinięte kraje, bez potencjału, będą godzić się na warunki kontraktów prowadzące do rabunkowej eksploatacji. Każdy poważny szanujący się afrykański gracz państwowy będzie chciał w ramach kontraktów wydobywczych ugrać też coś dla siebie.
Nigeria jest krajem, który odrzucił drenaż surowcowy na rzecz rozwoju i zagranicznych inwestycji. Można jej jedynie pogratulować wyboru i życzyć podobnych w przyszłości. Bo przecież chyba nie chcemy 100 mln emigrantów z upadłej ekonomicznie Nigerii płynących na pontonach do Europy?

Warto wspomnieć także o chińskich inwestycjach w nigeryjską ropę naftową. W marcu roku bieżącego media informowały, że 74 chińskie przedsiębiorstwa zainteresowane są inwestycjami w nigeryjski sektor naftowy. To także mogło się przyczynić do tego, że obrona chrześcijan w Nigerii stała się w 2025 roku priorytetowa dla Waszyngtonu. Wszak kraj z największymi rezerwami ropy, Wenezuela, także w roku bieżącym stał się ważnym celem Stanów Zjednoczonych. Nigeria jako kraj naftowy, z którego przydałoby się wypchnąć Chiny, a co najmniej osłabić ich pozycję, pasowałaby więc do tego schematu.
Autorstwo: Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net
Źródłografia
3. https://restofworld.org/2023/nigeria-lithium-processing-ev
7. https://africa.businessinsider.com/local/markets/nigerias-oil-sector-catches-the-attention-of-74-chinese-companies/y0f1myv
8. https://truthsocial.com/@realDonaldTrump/posts/115470116607441456
9. https://qz.com/89903/by-2050-one-in-five-africans-will-live-in-nigeria