Będzie biednie i całą tę biedę spece od mącenia ludziom w głowach chcą przykryć strachem.

Już nie jest dobrze, ale będzie znacznie gorzej

Przez Matka Kurka – 15 maja 2022 https://www.kontrowersje.net/juz-nie-jest-dobrze-ale-bedzie-znacznie-gorzej/

Niedzielne spotkania w gronie rodzinnym zawsze są okazją do pogadania o życiu, a żyje się coraz ciężej i od razu powiem, że lepiej nie będzie. Przez wiele miesięcy gadało się przy stole o mikrobach i dawkach, u mnie na szczęście w jednym zdecydowanym tonie. Teraz temat się zmienił, młodzi mówią o racie kredytu, która poszła w górę z 900 na 1600 złotych, najstarsi o zakupie węgla, a takie dojrzałe chłopaki i dziewczyny jak ja, o paliwie i topniejących oszczędnościach. Podobnych rozmów dawno się nie słyszało, bo ostatnie lata dały Polakom poczucie finansowego bezpieczeństwa, nie tylko poprzez znane i lubiane programy socjalne, ale przede wszystkim niskie bezrobocie. Pierwszy raz od czasów komuny, to praca szukała człowieka, nie człowiek pracy i nagle w tym obszarze też się sporo pozmieniało.

Pojawiają się pierwsze zwolnienia i to wieloletnich pracowników, takie przypadki znam z najbliższego otoczenia, w dodatku dotyczy to bardzo poszukiwanych pracowników, jak na przykład blacharz samochodowy. Póki co nie można mówić o odniesieniu do najpodlejszych balcerowiczowskich czasów, ale ten duch unosi się w powietrzu i wprowadza nerwową atmosferę. Zmienił się też kierunek pytań, które dostaję na skrzynkę pocztową, wcześniej ludzie bali się, że zostaną zmuszeni do odpowiednich zachowań, nagle zaczynają pytać, czy naprawdę idą ciężkie czasy. Chciałbym odpowiedzieć tradycyjnym: „wszystko będzie dobrze”, jednak przekonanie mam zupełnie inne. Wszystko co dobre właśnie mija i nadchodzi bieda, przy czym nie należy mylić szkodliwego czarnowidztwa, z pożytecznym twardym realizmem. Pierwsze opiera się na emocjach, niekoniecznie zdrowych, drugie to analiza faktów, które nie zawsze są łatwe do przyjęcia. Jest wystarczająco dużo przesłanek, aby nie widzieć najbliższej przyszłości w różowych kolorach. Same ceny energii i paliw zrobią swoje, do tego mamy głęboki kryzys na rynku nieruchomości, no i jeszcze na dokładkę żywioły się sprzysięgły, bo wiele wskazuje, że czeka nas trudny rok suszy.

Wszystko to razem wzięte nie dotyczy dóbr luksusowych, tylko egzystencjalnych potrzeb. Jedzenie, ogrzanie, praca, środki do życia, każda z tych potrzeb to zagadka i ludzie mają słuszne obawy, że coś się na ich oczach wali, co gorsza na ma na czym się oprzeć. Kto chciałby się zabezpieczyć na ciężką przyszłość, codziennie słyszy, że oszczędzanie nie ma większego sensu. Spece od wywoływania hossy i bessy znaleźli nowe środki wyrazu w swoim brutalnym teatrze. Odwracają ludzką uwagę od planowanych machlojek za pomocą strachu przed śmiercią, chorobą i wojną. Na całym świecie politycy i bankierzy zaczęli wykorzystywać ten nie nowy, ale dopracowany i uwspółcześniony mechanizm. Wcześniej bardzo popularną reakcją na kryzysy, zwłaszcza światowe, a z takim właśnie mamy do czynienia, była rewolucja. Straszenie chorobą, śmiercią i wojną sprawiło, że ludzie przesunęli emocje ze wściekłości na władzę, w kierunku troski o samych siebie.

Toporne, prymitywne, cyniczne, ale bezlitośnie skuteczne działanie, które zamienia kryzys w depresję.

Patrząc na sprawy z perspektywy zarządców tego całego cyrku, trudno dojść do innego wniosku niż ten, że osłony w postaci „wojny” i pomoru będą na siłę podtrzymywane. Tylko takie, nomen omen, tarcze dają gwarancję, że ludzie nie wyjdą na ulice, by wykrzyczeć, co sądzą o politykach i pozostałych demiurgach. Człowiek głodny zawsze jest zdesperowany, ale z drugiej jest w stanie wiele wytrzymać, żeby tylko zachować zdrowie i życie. Jeszcze kilka lat temu mielibyśmy zupełnie inne zachowania społeczne. Przypomnę, że w dobrych czasach kilkuprocentowa podwyżka prądu wywołała burzę, w efekcie PiS postanowił zamrozić ceny, ale i to niespecjalnie uspokoiło atmosferę, dopiero gdy ludzie zobaczyli rachunki, to uwierzyli. Dziś paliwo może kosztować 10 złotych, byle w Polsce nie było wojny i pomoru. Jesteśmy w kryzysie i to nie na ostatnim, ale gdzieś w okolicach środkowego etapu, dlatego nic się nie zmieni. Będzie biednie i całą tę biedę spece od mącenia ludziom w głowach przykryją strachem.