Advocatus diaboli. Artykuł z roku 2005… Quo Vadis, Petrus? Mądrzy ludzie ostrzegali…

Advocatus diaboli. Artykuł z roku 2005… Quo Vadis, Petrus? Mądrzy ludzie ostrzegali…

Atila Sinke Guimarães traditioninaction

Jedną z pierwszych deklaracji papieża Ratzingera było to, że Karol Wojtyła otrzyma  “szybką ścieżkę” kanonizacyjną. Ratzinger ogłosił 13 maja 2005 roku, że zrezygnował z zasad, które normalnie narzucają pięcioletni okres oczekiwania na rozpoczęcie beatyfikacji. Powtórzył to, co powiedział już wcześniej, w przeddzień konklawe, zanim został wybrany na papieża.

Biorąc pod uwagę przychylną atmosferę, jaką stworzyły media  w związku ze śmiercią Jana Pawła II, komentarz Ratzingera w przeddzień konklawe o przyspieszeniu procesu kanonizacyjnego JPII może być łatwo postrzegany jako sprytny manewr, mający na celu zdobycie papiestwa. Późniejsze ogłoszenie nowej, szybszej drogi do świętości, przeznaczonej specjalnie dla Wojtyły, można również rozumieć jako sposób na “ocieplenie” swojego wizerunku w oczach opinii publicznej. Ratzinger tym samym, umieścił siebie pod parasolem popularności Wojtyły.

Tak więc, jeśli chodzi o politykę i taktykę, Ratzinger działał i nadal działa jak polityk realizujący swój własny interes. Machiavelli doradziłby to samo. Tego rodzaju “ubóstwienie” bliskich przyjaciół lub krewnych dla korzyści politycznych, nie było rzadkością w upadającym Imperium Rzymskim. Na przykład cesarz Caracalla uczynił bogiem swojego brata Geta, którego wcześniej zamordował.

Ale, co ta zapowiedź oznacza na poziomie doktrynalnym?

“Do kanonizacji Sługi Bożego, Kościół katolicki żąda dowodów absolutnie przekonujących.  Dekret kanonizacyjny jest ostatnim aktem długiego i szczegółowego procesu, podczas którego życie zmarłej osoby jest badane z najbardziej rygorystyczną krytyką. Proces ten nie jest kontynuowany, chyba że katolik praktykował wszystkie cnoty w stopniu heroicznym, a za jego wstawiennictwem miały miejsce niepodważalne cuda” (Słownik Doktryny Katolickiej, Vancant-Mangenot, Paris: Letouzey, 1923, tom II, str. 1627)

Do SW II, wszyscy katolicy znali te rygorystyczne warunki. Zamieszanie zaczęło się od liberalizacji wprowadzonej przez Pawła VI. Następnie, nowy Kodeks Prawa Kanonicznego (1983) zniósł wszystkie kanony (141 kanonów), które regulowały procesy beatyfikacji i kanonizacji. Kanony te po prostu zniknęły w nowym Kodeksie. Wyeliminowanie tych kanonów było ciosem relatywizmu wymierzonym w procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne.

Zniknęła tradycyjna powaga, która towarzyszyła tym procedurom, a powstał nowy, arbitralny i podatny na błąd, system. Jakie zastosowano kryteria? Nikt tego nie może powiedzieć na pewno, ale w ciągu ostatnich 25 lat często wyglądało na to, że było tylko jedno kryterium: to czego chce Wojtyła. To również wyjaśnia, dlaczego liczba błogosławionych i świętych wzrosła w tym czasie zupełnie nieproporcjonalnie.

Moim zdaniem zniknęła również nieomylność związana z poprzednimi procesami. Uważam, że nikt nie ma obowiązku wierzyć, że ci wszyscy nowi “święci” i “błogosławieni” są nimi naprawdę.

Inna przykra konsekwencja jest taka, że znosząc wcześniejsze warunki wyniesienia osoby do świętości i ogromnie zwiększając w sposób arbitralny liczbę “błogosławionych” i “świętych”, Wojtyła dał potężny argument protestantom, którzy, jak wszyscy wiedzą, brzydzą się katolickimi świętymi. Jeśli każdy jest uważany za świętego, tym samym znika prawdziwa katolicka świętość.(bez przesady, JPII nie beatyfikował ani nie kanonizował wszystkich zmarłych katolików- dop. tłumacza, uwaga na nisko latające kwantyfikatory)

 Wybór świętych dokonany przez Wojtyłę, był daleki od doskonałości. Zadecydował o wyniesieniu do chwały ołtarzy modernistów, takich jak Frederic Ozanan i Angelo Roncalli. Wspierał egzystencjalistów jak Edyta Stein i indyferentystów religijnych jak Matka Teresa. To tylko niektórzy, których ortodoksyjność myśli i heroiczna praktyka cnót są szeroko poddawane pod wątpliwość.

Byliśmy również świadkami, że pewni ludzie zostali ogłoszeni świętymi, aby spłacić pewne finansowe przysługi, jakie otrzymał Watykan. Mam tu na myśli przypadek ucieczki Watykanu przed nieuchronnym bankructwem finansowym, które nastąpiło po skandalu Abp. Marcinkusa. Szeroko rozpowszechniono informację, że pewna organizacja międzynarodowa zaoferowała potrzebne pieniądze, aby wypełnić tę ogromną lukę finansową. W ramach rewanżu za przysługę, wśród wielu innych korzyści udzielonych tej organizacji, jej założyciel został beatyfikowany, a następnie w bardzo krótkim czasie kanonizowany.[Chodzi o Opus Dei i Josemaría Escrivá de Balaguer, w Posoborowiu „święty”. Mirosław Dakowski].


Na marginesie pozwolę sobie zauważyć, że Abp Paul Marcinkus – odpowiedzialny za finanse Watykanu – był również bliskim przyjacielem i osobistym ochroniarzem Wojtyły. Został on uznany za winnego i skazany na więzienie za wiele przestępstw finansowych, ale znalazł schronienie w Watykanie. Wojtyła zignorował wyrok i zabronił komukolwiek niepokoić  Marcinkusa. Ponieważ Watykan jest suwerennym państwem podległym papieżowi, Marcinkus mieszkał tam wygodnie, aż do czasu wygaśnięcia wyroku.

W tym przypadku mamy do czynienia z ciekawym paradoksem. Ten sam Jan Paweł II, który uczynił złych ludzi świętymi, uczynił znanego przestępcę niewinnym. Dlaczego? Tylko dlatego, że był jego przyjacielem ? …

W okresie uroczystości milenijnych, Jan Paweł II miał wszystko przygotowane, aby ustanowić wspólne martyrologium z protestantami i schizmatykami. Tak wyraźnie wychwalał protestanckich herezjarchów Lutra, Zwinglego i Kalwina, że te pochwały pozwalały sądzić, iż zostaną oni włączeni do martyrologium. Jeśli oni mieliby zostać włączeni, to dlaczego nie mieliby być włączeni także Focjusz i Cerulariusz, dwaj przywódcy greckich schizmatyków?

JPII zgłosił również inicjatywę, aby każdy zabity w okresie nazizmu i komunizmu mógł zostać ogłoszony “męczennikiem” – bez względu na to, jaką religię wyznawał. Szczegółowo zajmowałem się już tym w liście otwartym do papieża (Quo Vadis, Petrus? Los Angeles: TIA, 1999, s. 10-26). Na szczęście w ostatniej chwili, w Kurii Rzymskiej nastąpiła silna reakcja przeciwko tej “wspólnej martyrologii” i jak dotąd pragnienie Jana Pawła II nie ziściło się.

Sztywne wymagania dotyczące cudów stawały się coraz mniej rygorystyczne, aż doszliśmy do miejsca, w którym zwykłe wyleczenie żylaków zostało uznane za “cud” wystarczający do wyniesienia kogoś do chwały ołtarzy. Jest to argument niedorzeczny, ponieważ powszechnie wiadomo, że żylaki można wyleczyć stosując szeroko reklamowane  kremy i inne środki. Ponadto, kilka miesięcy przed śmiercią JPII, z Watykanu nadeszły wiadomości stwierdzające, że takie “cuda” będą niewystarczające jako warunek świętości.

Pomimo tego, papież Ratzinger wprowadził Wojtyłę na szybką ścieżkę do świętości.

Pomijając mnóstwo dyskusyjnych aspektów życia Wojtyły, pozwolę sobie zająć się tutaj tylko jednym. Wyjątkowo zły przykład moralny Wojtyły z pewnością przekreśliłby wszelkie próby uczynienia go świętym.  W Kościele katolickim bowiem, święty musi być przykładem najwyższego moralnego postępowania. Papież Wojtyła taki nie był.

Przedstawiam fakty, a nie interpretacje. Zapraszam czytelnika do obejrzenia zdjęć, które zamieszczam po prawej stronie tego artykułu [tylko w jego oryginale, zob. md] , a które przedstawiają Wojtyłę z półnagimi kobietami. [Galerię umieszczę w osobnym artykule. MD]

W czasie Mszy Świętej – podczas Epistoły, Offertorium i Komunii – są one tam, obnażają się jawnie z aprobatą Wojtyły. Czy wybieram kilka pojedynczych zdjęć, aby udowodnić jakąś tezę? Nie. Wystarczy odwiedzić stronę internetową TIA, a znudzimy się oglądaniem innych przykładów.

Czy chodzi tylko o obnażanie się przedstawicielek ludów pierwotnych? Nie. Wojtyła wiele razy gościł w Watykanie nieprzyzwoite występy akrobatów, które zderzały się frontalnie z moralnością katolicką.

Pytam katolików: czy człowiek, który zachęcał do takich rzeczy, może być przedstawiany jako wzór świętości, jako ten, który prowadził życie w idealnej czystości? Żadna uczciwa osoba nie może traktować takiego człowieka jako świętego. Jest to niemożliwe! Zgodnie z najbardziej elementarnym katolickim rozumieniem, ten człowiek nie jest świętym.
Teraz więc, jeśli Jan Paweł II zostanie uczyniony świętym zgodnie z zapowiedzią, akt ten będzie stanowił pośrednie zniszczenie moralności katolickiej. Czy papież Ratzinger ma prawo to zrobić?

Pozwolę sobie zacytować bardzo znanego hiszpańskiego teologa z XVI wieku, O. Francisco de Vitoria, O.P., który żył w czasach niemoralnych papieży renesansu. Stwierdził on:

“Należy przeciwstawić się papieżowi, który publicznie niszczy Kościół. Co należy zrobić, jeśli papież z powodu swoich złych zwyczajów niszczy Kościół? …. Jeśli z całą pewnością  zgrzeszył; nie powinno się pochwalać takiego postępowania, ani nie powinno się być posłusznym w tym, co jest złe; …. Powodem tego jest to, że nie ma on(papież) mocy niszczenia. Dlatego też, jeśli istnieją dowody na to, że to robi, opór wobec niego jest legalny. Rezultatem tego wszystkiego jest to, że jeśli przez swoje rozkazy i działania, papież niszczy Kościół można mu się przeciwstawić i zapobiec wykonaniu jego nakazów” (Obras de Francisco Vitoria, Madrid:BAC, 1960, s.486-487)

Biorąc pod uwagę dane przedstawione w tym artykule oraz rady ks. Vitorii, uważam, że w kwestii ewentualnej kanonizacji Wojtyły, papieżowi Benedyktowi XVI należy się zdecydowanie i frontalnie przeciwstawić.

Atila Sinke Guimarães

tłum. Sławomir Soja

========================

M. Dakowski:

Bractwo św. Piusa X na początku procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II wysłało teologiczną analizę jego czynów. Schowano. Jest dostępna w książce “Papież Asyżu”, w wyd. Te Deum , 2012