Nowa książka Michaela Daviesa – “Zwolennicy błędów”

Zapraszam serdecznie do lektury:

https://sklep.antyk.org.pl/p,zwolennicy-bledow,7042.html

Zwolennicy błędów nie znajdują się już wśród otwartych jedynie nieprzyjaciół, 
ale, nad czym boleć i czego lękać się trzeba: kryją się w łonie i wnętrzu 
Kościoła i o tyle są niebezpieczniejsi, o ile trudniej ich rozpoznać”.

Tak. Mamy na myśli wielu spośród katolików świeckich, a nawet, co smutniejsze, 
spośród kapłanów, którzy z pozornej ku Kościołowi miłości, bez głębszego 
wykształcenia filozoficznego i teologicznego, a co gorzej, aż do szpiku kości 
przejęci poglądami, głoszonymi przez przeciwników Kościoła, zuchwale narzucają 
się na odnowicieli Kościoła.

Davies jest krytykiem o wielkiej pracowitości, ogromnej erudycji, zrównoważonej 
perspektywie i bezstronności. Odznacza się przejrzystym, nieskomplikowanym 
stylem, który ułatwia lekturę i zrozumienie jej. Nie znam lepszej krytyki 
wydarzeń mających miejsce po II Soborze Watykańskim, która byłaby 
przystępniejsza dla przeciętnego świeckiego, niż jego trylogia Cranmer’s Godly 
Order, Pope John’s Council i Pope Paul’s New Mass,
nie wspominając już o 
licznych napisanych przez niego broszurach na ten sam temat. Niniejsza książka 
podobna jest do Cranmer’s Godly Order, ponieważ analizuje przeszłość w celu 
zrozumienia krytyki teraźniejszości. Podczas jej lektury co chwila na pierwszy 
plan wysuwają się wydarzenia z lat 70. i 80. Różnice między dawny- mi 
modernistami i ludźmi określanymi obecnie mianem neomodernistów są w zasadzie 
drugorzędne. Dawnym modernistom nie udało się zwieść tak dużej części 
społeczności katolickiej, jak się to powiodło ich następcom 60 lat później, 
jednak bynajmniej nie z powodu braku takich ambicji. Lektura niniejszej książki 
Daviesa, najbardziej przystępnie napisanej historii wczesnego modernizmu z jaką 
się zetknąłem, uzmysłowi czytelnikom, że więź między herezją Loisy’ego i 
Tyrrella a rozwodnionym katolicyzmem, który kontroluje obecnie większość 
katolickich uniwersytetów i wydawnictw, a nawet większość kurii diecezjalnych i 
zgromadzeń zakonnych, pozostaje silna i jak dotąd nie wykazuje żadnych oznak 
osłabienia.

Wypaczona postać katolicyzmu, z którą tak często można się obecnie 
spotkać, nigdy prawie nie określa samej siebie mianem modernizmu. Zwolennicy jej 
odrzucają z pogardą takie określenie i ujmują je w cudzysłów. Niektórzy z jej 
przeciwników nazywają ją „neomodernizmem”. Niezależnie jednak od tego, jak się 
go określa, jest to modernizm religijny, który posługuje się katolickimi 
terminami, aby wyrazić coś innego niż to, czego Kościół zawsze nauczał. Święty 
Pius X nazywał modernizm cumulatio omnium haeresium – zbiorem wszystkich 
herezji, wskazując, że zawiera on w sobie coś ze wszystkich dawnych herezji oraz 
przedsmak herezji przyszłych.

Marcin Dybowski

==================