Zapraszam serdecznie do lektury:
https://sklep.antyk.org.pl/p,zwolennicy-bledow,7042.html
Zwolennicy błędów nie znajdują się już wśród otwartych jedynie nieprzyjaciół,
ale, nad czym boleć i czego lękać się trzeba: kryją się w łonie i wnętrzu
Kościoła i o tyle są niebezpieczniejsi, o ile trudniej ich rozpoznać”.
Tak. Mamy na myśli wielu spośród katolików świeckich, a nawet, co smutniejsze,
spośród kapłanów, którzy z pozornej ku Kościołowi miłości, bez głębszego
wykształcenia filozoficznego i teologicznego, a co gorzej, aż do szpiku kości
przejęci poglądami, głoszonymi przez przeciwników Kościoła, zuchwale narzucają
się na odnowicieli Kościoła.
Davies jest krytykiem o wielkiej pracowitości, ogromnej erudycji, zrównoważonej
perspektywie i bezstronności. Odznacza się przejrzystym, nieskomplikowanym
stylem, który ułatwia lekturę i zrozumienie jej. Nie znam lepszej krytyki
wydarzeń mających miejsce po II Soborze Watykańskim, która byłaby
przystępniejsza dla przeciętnego świeckiego, niż jego trylogia Cranmer’s Godly
Order, Pope John’s Council i Pope Paul’s New Mass, nie wspominając już o
licznych napisanych przez niego broszurach na ten sam temat. Niniejsza książka
podobna jest do Cranmer’s Godly Order, ponieważ analizuje przeszłość w celu
zrozumienia krytyki teraźniejszości. Podczas jej lektury co chwila na pierwszy
plan wysuwają się wydarzenia z lat 70. i 80. Różnice między dawny- mi
modernistami i ludźmi określanymi obecnie mianem neomodernistów są w zasadzie
drugorzędne. Dawnym modernistom nie udało się zwieść tak dużej części
społeczności katolickiej, jak się to powiodło ich następcom 60 lat później,
jednak bynajmniej nie z powodu braku takich ambicji. Lektura niniejszej książki
Daviesa, najbardziej przystępnie napisanej historii wczesnego modernizmu z jaką
się zetknąłem, uzmysłowi czytelnikom, że więź między herezją Loisy’ego i
Tyrrella a rozwodnionym katolicyzmem, który kontroluje obecnie większość
katolickich uniwersytetów i wydawnictw, a nawet większość kurii diecezjalnych i
zgromadzeń zakonnych, pozostaje silna i jak dotąd nie wykazuje żadnych oznak
osłabienia.
Wypaczona postać katolicyzmu, z którą tak często można się obecnie
spotkać, nigdy prawie nie określa samej siebie mianem modernizmu. Zwolennicy jej
odrzucają z pogardą takie określenie i ujmują je w cudzysłów. Niektórzy z jej
przeciwników nazywają ją „neomodernizmem”. Niezależnie jednak od tego, jak się
go określa, jest to modernizm religijny, który posługuje się katolickimi
terminami, aby wyrazić coś innego niż to, czego Kościół zawsze nauczał. Święty
Pius X nazywał modernizm cumulatio omnium haeresium – zbiorem wszystkich
herezji, wskazując, że zawiera on w sobie coś ze wszystkich dawnych herezji oraz
przedsmak herezji przyszłych.
Marcin Dybowski
==================
