Obywatelskie podziękowanie. Pomnik Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej – Stanisław Kozak

14 lipca 2025 roku minęła pierwsza rocznica odsłonięcia pomnika Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej. Warto przypomnieć, że droga do tego wyjątkowego wydarzenia była długa i pełna trudów. Pomysłodawcą był wybitny polski rzeźbiarz – Andrzej Pityński. Historię swego niełatwego życia i ogromnego dorobku opowiedział w poświęconym mu filmie dokumentalnym na polonijnym kanale „świadkowie historii”, zatytułowanym „Monumentalista niezłomny”. Przybliżył w nim perypetie zamówionego i opłaconego przez Polonię pomnika, którego nie chciało u siebie… państwo polskie. Zmęczony kolejnymi odmowami włodarzy ojczystej ziemi dla lokalizacji tego monumentu artysta wypowiedział jakże wzruszające słowa – „ważne, żeby stanął pod polskim niebem”. Tłumaczył, że jego prace, które tworzy dla potomnych, „to wskazówki – skąd przyszliśmy, gdzie jesteśmy i dokąd idziemy”. Te proste prawdy nie trafiały do serc decydentów, którzy w swojej wizji „tego kraju” nie widzieli miejsca dla tak przejmującego świadectwa ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Po latach zmagań z tchórzami i oportunistami, gdy wydawało się, że marzenie artysty nigdy się nie ziści, wyszedł naprzeciw jego idei i polskim oczekiwaniom inny niezłomny i odważny człowiek, który postanowił sprzeciwić się wymazywaniu pamięci o naszej historii, wójt gminy Jarocin pan Zbigniew Walczak. Wydał zgodę na budowę pomnika w Domostawie, pod pięknym polskim niebem, bardzo blisko Ulanowa, rodzinnej miejscowości Andrzeja Pityńskiego, który niestety nie zdążył doczekać odsłonięcia pomnika, ale którego szczątki, po latach spędzonych na obczyźnie, spoczęły na ulanowskim cmentarzu. Kiedy po wielu wysiłkach i zewsząd rzucanych kłodach pod nogi realizatorów tego przedsięwzięcia pomnik wreszcie stanął i poraził wszystkich swoją wymową, okazało się, że to nie koniec boju. Do grona wrogów idei upamiętnienia kilkuset tysięcy wymordowanych w najokrutniejszy sposób Polaków, w hańbiącym sprzeciwie dołączyli purpuraci odcinając się od woli narodu i odmawiając stanięcia w prawdzie. Ale, dzięki Bogu, Kościół to nie organizacja. To organizm, na który składają się miliony katolików, w tym Polaków służących Bożej sprawie. I znalazł się piękny w czystości serca, odważny kapłan, który nie porzucił swych wiernych. Przybył tego słonecznego dnia pod domostawski symbol pamięci i wygłosił wspaniałe, wzruszające kazanie.

Ksiądz Antoni Moskal, duchowny wytrwały w szerzeniu prawdy o Ludobójstwie na Wołyniu, w zabieganiu o ekshumacje ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów. On także stanął w szeregu niezłomnych. Tych, których antypolskie władze warszawskie starały się zmusić do rezygnacji z chrześcijańskich zasad. Patriotów, którzy deklarując swą wiarę mieli odwagę rzucić zdrajcom sprawy polskiej współczesne non possumus, przywołujące na myśl słynny memoriał będący wyrazem braku zgody na podporządkowanie się Kościoła władzom świeckim w latach 50. ubiegłego wieku. Tamten sprzeciw wobec żądań rządzących, tłumaczony dosłownie jako rzecz nie do przyjęcia zawierał jednak między innymi uznanie dla państwa za pomoc w odbudowie kościołów i kaplic zrujnowanych podczas II Wojny Światowej oraz wspominał o współpracy rządu z Episkopatem na kilku polach. Dziś, po ponad 70 latach ta współpraca wydaje się ściślejsza niż wówczas, niestety – w dziele unicestwiania polskości. Żadna instytucja państwowa ani kościelna nie podziękowała jej obecnym obrońcom.

Dlatego, w rocznicę tego doniosłego dnia parę osób, pod egidą polskiego wydawnictwa Oficyna Aurora, postanowiło wyrazić tym prawym rodakom swoje własne, obywatelskie podziękowanie.

Od lewej: Sławomir M. Kozak, Krzysztof Szeląg, Zbigniew Walczak.

20 września, na posesji państwa Stanickich w Bychawie na lubelszczyźnie, odbyło się uroczyste wręczenie kompozycji autorstwa Krzysztofa Szeląga, obrazu tłoczonego w skórze, przedstawiającego pomnik w Domostawie panu Zbigniewowi Walczakowi, który przyjmując go opowiedział o kulisach swych kilkuletnich zmagań. Obraz w formie metaloplastyki, dzieło tego samego autora – wizerunek Chrystusa Króla Polski.

Autor Krzysztof Szeląg wręcza swoją pracę panu Zbigniewowi Walczakowi. Na fotografii widoczny po lewej wizerunek Chrystusa Króla Polski.

W imieniu nieobecnego z powodu choroby księdza Moskala odebrał Gospodarz słynnego z patriotycznych spotkań klubu „Stodoła”, wyróżniony zresztą przez pomysłodawców przedsięwzięcia pracą wykonaną w podobnej technice, zatytułowaną „Rotmistrz Witold Pilecki”.

Przemawia pan Zbigniew Walczak. Po jego lewej ręce obraz „Rotmistrz Witold Pilecki”.

Wszyscy nagrodzeni otrzymali też pamiątkowe książki od właściciela wydawnictwa. Obecna na uroczystości pani Joanna Błędowska wręczyła Gościowi Honorowemu bukiet biało-czerwonych róż, który nazajutrz został przez niego złożony pod monumentem w Domostawie. Spotkanie uświetnił występ piosenkarki, pani Jowity Zając.

Joanna Błędowska i Zbigniew Walczak składają hołd Ofiarom Rzezi Wołyńskiej.

Po tej uczcie dla ducha zebrani obejrzeli relację ze wspomnianego kazania księdza Moskala, nagraną przez redaktora Jacka Frankowskiego, który dla portalu Reduta.tv rejestrował także sobotnie spotkanie. Całość uwiecznił też aparatem współpracownik Oficyny Aurora – Krzysztof Błędowski.

Sławomir M. Kozak

Podziękowania za piękną lekcję historii.
Przy okazji uroczystości przekazania w dowód wdzięczności obrazu
Panu Zbigniewowi Walczakowi, byłemu wójtowi gminy Jarocin, mieliśmy
okazję uczestniczyć w „pielgrzymce patriotycznej” po miejscach
poświęconych męczeńskiej śmierci żołnierzy niezłomnych. Mieliśmy
możliwość złożenia kwiatów przy pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej w
Domostawie razem z Panem Zbigniewem, dzięki któremu ten pomnik,
autorstwa Andrzeja Pityńskiego, mógł stanąć w tym miejscu.
Pielgrzymka szlakiem żołnierzy niezłomnych stała się dla nas niezwykłą
lekcją historii. Dowiedzieliśmy się, jak ginęli młodzi ludzie z rąk
hitlerowców i UB-ków. Razem z Panem Józefem Stanickim, który
oprowadzał nas po tych ważnych miejscach odwiedziliśmy ich groby i
zapaliliśmy symboliczne znicze.
Niestety, z braku czasu nie zdążyliśmy odwiedzić wszystkich tych miejsc i
umówiliśmy się, że na wiosnę przyszłego roku dokończymy naszą
pielgrzymkę.
Jeszcze raz dziękujemy Panu Jozefowi i małżonce, Pani Joannie za miłą
gościnę i możliwość poznania takiej historii, o jakiej nie dowiemy się z
żadnej książki.

Joanna i Krzysztof Błędowscy