Bartosz Kopczyński https://wtowarzystwie.pl/nowa-zelazna-kurtyna-czyli-granica-mordoru/
Przyzwyczailiśmy się traktować pojęcie żelaznej kurtyny jako fakt historyczny, o którym pierwszy raz powiedział Winston Churchill w 1946 r. podczas przemówienia na uniwersytecie w Fulton, USA. Wówczas była to granica zimnej wojny, oddzielająca blok sowiecki, dowodzony przez ZSRR od bloku zachodniego, zwanego też „wolnym światem”, zarządzanego przez USA.

Nowa Żelazna Kurtyna, czyli granica Mordoru
Przyzwyczailiśmy się traktować pojęcie żelaznej kurtyny jako fakt historyczny, o którym pierwszy raz powiedział Winston Churchill w 1946 r. podczas przemówienia na uniwersytecie w Fulton, USA. Wówczas była to granica zimnej wojny, oddzielająca blok sowiecki, dowodzony przez ZSRR od bloku zachodniego, zwanego też „wolnym światem”, zarządzanego przez USA.
W istocie bloki te nie różniły się zbytnio od siebie, zasady ich konstrukcji i zarządzanie masami ludzkimi były podobne. W zakresie polityki zagranicznej zgoda narodów na to, co robiła z nimi władza wymuszana była przez strach atakiem drugiej strony i nuklearną zagładą. Różnica polegała na polityce wewnętrznej. U sowietów posłuszeństwo wymuszano strachem przed brutalnymi represjami i reglamentacją dóbr, na Zachodzie posłuszeństwo kupowano konsumpcją i wygodą życia. Poza tym wszystko była tak samo – i w jednym, i w drugim obszarze demontowano tradycyjne, organiczne struktury społeczne, zastępując je mechanicznymi, sztucznie stworzonymi przez władzę, wysługującą się kapitałowi (na Zachodzie) lub przez kapitał, wysługujący się władzy (na Wschodzie). I tu, i tam posługiwano się wygodnym wytrychem postępu, używano podobnej socjotechniki i ukrywano prawdziwe intencje władzy, a nawet osoby decyzyjne. Na najwyższym metapoziomie decyzyjnym przedstawiciele obydwu bloków spotykali się bowiem na tajnych spotkaniach, będących w istocie zebraniami ezoterycznych lóż, na których zapadały wspólne decyzje globalnej polityki. Narodom zaś sprzedawano bajkę o zasadniczym konflikcie. Konfliktu de facto nie było, był sojusz, dążący do zawładnięcia prywatnym życiem ludzi, a drogą do tego było rozbicie narodów, a metodą na to było rozbicie rodzin. Podobną relację pomiędzy pozornymi wrogami widzimy w stosunkach między PiS, PO i narodem polskim.
Czytaj też:
wojna-w-polsce-czyli-ksztalt-rzeczy-strasznych-cz-1/
wojna-w-polsce-czyli-ksztalt-rzeczy-strasznych-cz-2/
Ogłoszono nam jednak, że Zimna Wojna się skończyła, nastąpił koniec historii, a ludzkość czeka już tylko pokój i dobrobyt. Było to kłamstwem jeszcze większym, niż Zimna Wojna, natychmiast przystąpiono do przejmowania za ułamek wartości majątków narodów Wschodu, w tym Polaków. Rosjan i Ukraińców (to raczej narodowość, niż naród), aby wszystkich podporządkować tej samej władzy kapitału, ukrywającej starych, poczciwych (to sarkazm) braci lożowych. Wojny miało już nie być, tylko dobrobyt, czytaj bezkarne grabienie wszystkiego i zniewalanie wszystkich. Szybko też powróciła wojna – strach jest najlepszym sojusznikiem rozbójników – pod szyldem walki z terroryzmem, która w istocie była walką w narodami. Potem jednak plany się rozjechały, i globalni rozbójnicy zmuszeni zostali do wszczęcia wojny prawdziwej w Europie, i do odtworzenia żelaznej kurtyny.
Wschód okazał się niegodny świetlanej przyszłości całego świata, odmówił wejścia do klubu jednego światowego państwa, zamiast tego zrobił rzecz najgorszą z możliwych: postanowił pójść drogą swoich własnych państw. Najpierw Chiny, potem Rosja, począwszy mniej więcej od 2008 roku zaczęły dystansować się od jednego porządku na rzecz świata wielobiegunowego, czego widzialną emanacją jest sojusz BRICS i projekt odtworzenia Jedwabnego Szlaku – głównej magistrali handlowej świata, łączącej Wschód z Zachodem. Połączenie świata miało powrócić, ale na zupełnie innych zasadach, niż chcieli lożowi bracia: nie w jednym porządku, decydującym o wszystkim, ale w wielu porządkach, uzgadniających zasady współpracy. Tak wielka herezja nie mogła zostać bez reakcji postępowego, lożowego świata. Uruchomiono więc bardzo poważne narzędzia jednolitej, globalnej kontroli: najpierw pandemię, a gdy to się zaczęło wymykać spod kontroli, wojnę ukraińską. Narzędzia lożowych braci mają jednak pewną wadę: im są bardziej potężne, tym mniej przewidywalne. Wojna ukraińska też zaczęła przynosić skutki odwrotne od zamierzonych: Wschód, zamiast się nawrócić, pokajać i powrócić do wspólnego porządku wzmocnił się i zintegrował, a Zachód osłabił i zdezorganizował. Coś trzeba było zrobić, zmieniono więc cele wojny ukraińskiej, konfliktem wszak można zarządzać, i postanowiono uczynić ją powodem do odbudowy żelaznej kurtyny.
Widzialnym znakiem było rozszerzenie NATO o państwa skandynawskie i atak połączonych sił USA i Izraela na Iran. Jeśli spojrzymy na mapę Euroazji, przyjrzyjmy się, gdzie znajdują się państwa, należące do NATO, czyli znajdujące się pod kontrolą USA/Izraela. Następnie zobaczmy, gdzie znajduje się Iran, i przypomnijmy sobie, że celem Wojny Dwunastodniowej z czerwca 2025 r. była zmiana władzy w Iranie, powrót szacha i ponownie wciągnięcie Persji pod zarząd USA/Izraela. Braciom lożowym dałoby to wiele korzyści: pozbawiłoby Chiny dostaw węglowodorów i zamknęłoby pewien obszar. Wschodni brzeg Zatoki Perskiej znalazłby się wtedy pod tą samą kontrolą, co jej brzeg zachodni, czyli cały Półwysep Arabski. Pozwoliłoby to kontrolować główne światowe szlaki morskie i surowcowe oraz główne obszary roponośne, ale nie tylko. Przejęcie Iranu byłoby zamknięciem południowego krańca Nowej Żelaznej Kurtyny. Jej kraniec północny oddziela Finlandię i Norwegię od Rosji, do jej całkowitego domknięcia brakowałoby tylko przejęcia niepokornej Turcji. Po zdobyciu Syrii, odzyskaniu Iranu i ugruntowaniu lożowego panowania nad Bliskim Wschodem byłoby tylko kwestią czasu, jak osamotniona, otoczona przez wrogów Turcja musiałaby skapitulować lub zostać podbita na skutek jakiejś kolorowej rewolucji, jak np. Euromajdan na Ukrainie. A wówczas USA/Izrael mogłyby doprowadzić do sukcesu swój wielki projekt geopolityczny: „Oś błogosławieństwa”, czyli szlak handlowo-surowcowo-telekomunikacyjny, łączący Azję z Europą przez ziemię Izraela i Półwysep Arabski, omijając od południa Nową Żelazną Kurtynę. W tym samym momencie Chiny mogłyby zostać odcięte przez sieć baz USA, ich flotę i lotnictwo. Większość świata zostałaby uzależniona od dostaw, znajdujących się pod kontrolą tandemu USA/Izrael. Tak to wreszcie mógłby powstać Wielki Izrael, ziścić mogłoby się odwieczne marzenie lożowych braci: Niebiańska Jerozolima.
Lożowi bracia mają jednak problemy. Iran walczy dzielnie i nie zamierza się poddać, podobnie Turcja, zwracająca się przeciw Izraelowi. Reszta świata, widząc barbarzyństwo i ludobójstwo w Gazie zaczyna coraz wyżej podnosić głowy i coraz natarczywiej pytać swoje rządy, dlaczego nie sprzeciwiają się złu, które piętnują na całym świecie, a tam pozwalają i wspierają. No i miękkim podbrzuszem Nowej Żelaznej Kurtyny jest front polski. Rosja ani myśli przegrać tej wojny, powoli przejmując kontrolę nad Ukrainą. Utrata Ukrainy byłaby strategiczną katastrofą Wielkiego Izraela, dlatego obecnie główna uwaga koncentruje się na odcinku polskim. Panowanie nad Ukrainą wymaga, aby Polacy nadal posłusznie wspierali politykę Wielkiego Izraela, czyli USA, UE, NATO, a robią to dlatego, bo kolejne rządy w Polsce obsadzane są przez sługi tych samych lóż. Polacy wciąż myślą, że dokonują wyborów między dwoma różnymi siłami, w rzeczywistości wybierają wciąż tą samą Lożę Okrągłego Stołu. Utrzymanie Nowej Żelaznej Kurtyny wymaga więc utrzymania wojny ukraińskiej, a ta wymaga współudziału posłusznych Polaków. A Polacy stają się coraz bardziej nieposłuszni, co dało efekt podczas wyborów prezydenckich w 2025 r. Tam też większość kandydatów, a wszyscy główni zostali wytypowanych przez loże, jednak o prawdziwych zmianach nie decyduje to, co widać, ale to, czego nie widać. Zmienia się sposób myślenia i świadomość Polaków. Pozostaje tylko kwestią czasu, jak zrozumieją, w jaki sposób są oszukiwani i niszczeni, i zmienią układ swoich sojuszy, dogadując się ze Wschodem przeciwko wspólnemu wrogowi: Niebiańskiej Jerozolimie. Lożowcy, będąc w coraz większej desperacji próbują odpalić to, co potrafią najlepiej – kontrolowaną zagładę. Ta jednak nie wychodzi, bo Rosja, jak dotąd nie wykazuje zamiarów eskalacji wojny poza Ukrainę, pomimo licznych prowokacji ze strony NATO. Próbują więc oddziaływać na Polaków strachem. Propaganda i media, tak lewackie, jak nibyprawicowe straszą Polaków agresją Rosji, powołując się na fakty, które sami stwarzają. Straszą polskich mężczyzn branką do wojska i wysyłką na stepy, a kobiety i dzieci straszą wzięciem w jasyr. W ten sposób chcą wygnać Polaków z Polski. Jednocześnie lożowcy robią wszystko, aby sprowadzić do Polski wielkie masy obcej ludności, mającej zastąpić ludność polską. Polacy jednak coraz wyraźniej widzą, jak wielkim jest to kłamstwem, i jak wielkimi kłamcami są politycy, specjaliści i dziennikarze, udający bezstronnych fachowców, chcących dobrze dla Polski. Widzą coraz lepiej, że chcą dobrze tylko dla Ukropolin. Sytuacja jednak jest dynamiczna i Polacy mogą spodziewać się jeszcze wielu mocnych wrażeń, a także prób ich przepędzenia lub likwidacji. Nowa Żelazna Kurtyna wyznacza bowiem granicę Nowego Mordoru, w jaki zamienia się uwielbiona dotąd przez Polaków Unia Europejska.