Fetor dusz
Autor: wawel , 1 września 2025
[Poniższy wpis częściowo nawiązuje do tekstu Dlaczego brak piękna niszczy społeczeństwo
========================
Św. Hildegarda z Bingen w jednym ze swoich tekstów używa zwrotu “smród duszy” “śmierdząca dusza”. Takie wyeksponowanie słowa “smród” zda się uszkadzać nasze poczucie przyzwoitości. “Jak tak można!” – mówimy. Wzdrygamy się. Jak przyzwoitki. Przyzwoitki które śledzą “życie” “celebrytów”. Tropią życie osobiste “gwiazd”. “Gwiazdami” nazywamy byle łachudrę, co to nauczył się uczyć scenopisów na pamięć, kręcić kuprem na “wybiegach”, szarpać druty, łgać w żywe oczy w programach “informacyjnych”. Kim jest aktualny partner gwiazdy X? Co zrobiła na wakacjach gwiazda Y? Gdzie mieszka dawna gwiazda i jak się szpetnie postarzała? Łykamy gówna. Sycąc się tym, że nie tylko my spsieliśmy, że oni też. I oglądamy. Gówno wpływa przez oczy. Oglądamy, patrzymy, wytrzeszczamy gały. I rżymy ze śmiechu. “Ale pieprznął na ziemie! Haha!” Ale go wyrolowali! Ale cymbał! Hihi! Podlożony pod obrazki oślinione śmierdzącymi “uczuciami” (metamorfozami najprostszych instynktów) śmiech zaraża nas i też rżymy. Zaraźliwość fetorem. Wirus gównianej “satysfakcji”.
Albo toniemy w podziwie: “Pięknie wygląda!” Ale suknia! Ile to musiało kosztować! Wspaniałe! Jaką piękną ma posiadłość! W najlepszej dzielnicy. Widziałaś kto był na jej zaręczynach z najwyższym koszykarzem z NBA? A jechali konno. Owinięci w aksamit. A widziałaś jej najnowszy film? Cały w różu. Szok. A jak ona świetnie udaje dziecko w tej roli. Pewnie będzie Oskar…
Czy naprawdę zwierzęta są też aż tak “walnięte”? Jeżdżą ryczącymi motorami po osiedlu nocą? By pokazać. Pokazać SIĘ. Pokazać nie wiadomo co niewiadomo komu. Pokazać gówno… Pokazać tym gówniarzom.
Ja wam pokażę! Nie podskoczycie mi! Gówno mi zrobicie!
Czerwone dywany Hollywood. Udawacze za dacze. Beverly Hills. Gówniane raje i my w roli podglądaczy zza płotu. Czasem nagle poczujemy się głupio, gdy ukryte szambo gwiazd się wyleje. Prezenter molestował dziesiątki dzieci, raper kierował gangiem narkotykowym i gangiem wykorzystującym seksualnie. Piosenkarz o pięknym głosie gwałcił. Kopacz wybitny lub wrzucacz do kosza rąbał kraj na miliony podatków. Strasznie inteligentny i moralizujący reżyser – pedofilił… Na chwilę się oburzamy. Następnego dnia kupujemy “Z życia gwiazd”.
Smród. Śmierdzimy na kilometry. Nie wiedząc o tym. Nie czując swojego smrodu ani naszych idoli.
Robimy falę! Rączki w górę i skandujemy!
Śmierdzące fałszem na kilometry słowa polityków. Subkultura strupkultura, trupkultura… Omijam śmierdzące dusze, miałaś rację, Hildegardo…
Płyną potoki guana przez nasze smartfony, laptopy i telewizory. Przez nasze myśli, uczucia i życie. Przez nasze serca. Czy to jeszcze serca? Czy wysypiska?
“Swifties” – jest takie hasło nawet w Wikipedii: “Swifties are the fandom of the American singer Taylor Swift. Regarded by journalists as one of the largest and most devoted fanbases in music, Swifties are known for their high levels of participation, community, and cultural impact on the music industry and popular culture. They are a subject of widespread coverage in the mainstream media.”
Jedna z największych i najbardziej oddanych grup fanów. Jest szeroko komentowana w mediach głównego nurtu. Dziennikarze uważają fanów Swift za niezwykle wpływowy blok wyborczy. Fani atakują werbalnie osoby, w tym celebrytów, które oczerniały Swift. Analizy kulturowe opisywały Swifties jako niezwykłą wspólnotę zainteresowań , subkulturę i niemal meta-świat. Według Dictionary.com termin “Swiftie” często sugeruje, że dana osoba jest „bardzo namiętnym i lojalnym fanem, a nie tylko okazjonalnym słuchaczem”.
A i “naukowcy” nie zasypiają gruszek w popiele. Też grzebią w gównie. Wygrzebują swoje. Badają i tworzą :). Stworzyli pojęcie “kolektywna efervescencja”, czyli fakt że “społeczność lub społeczeństwo może czasami zjednoczyć się i jednocześnie komunikować tę samą myśl i uczestniczyć w tym samym działaniu. Takie wydarzenie wywołuje wówczas efervescencję zbiorową, która pobudza jednostki i służy jednoczeniu grupy.” Naukowcy jak muchy na gnojowniku. Na żerowisku. ” “Pojedziemy na łów, na łów, Towarzyszu mój!” Niestrudzenie monitorują prędkość z jaką ludzkość zdąża do piekła…
Oddanie fanów. Szerokie komentarze. W mediach. Z fanów utworzymy blok wyborczy. Fani atakują. Bo mają wspólnotę zainteresowań. Mają wspólną namiętność. Są lojalni bez granic. Fani atakują fanów. Namiętnie. Jak dwie kupy wijących się koncertowo robaków walczących o swój udział w pożywnej gnojówce. W oparach smrodu.
Śmierdzące dusze od łykania smrodu.
Stado. Kupa, mrowie, rój, chmara, wataha, tabun, hałastra, zgraja, czereda, motłoch. Rzesza.
Smród, smród Über Alles. Über Alles in der Welt. The Star-Spangled Banner.
