„Czas wilków w owczej skórze”.
Bp Strickland MOCNO
o epoce „Kościoła synodalnego”
https://pch24.pl/czas-wilkow-w-owczej-skorze-bp-strickland-mocno-o-epoce-kosciola-synodalnego

(Bp Joseph Strickland, fot. youtube)
Wciąż mamy Krzyż. Eucharystia wciąż tu jest. Ale jesteśmy otoczeni przez najemników, którzy porzucają owce – lub, co gorsza, wprowadzają je w ciernie – w ten sposób epokę „Kościoła synodalnego” ocenia emerytowany biskup Tyler w Teksasie, Joseph Strickland.
W tym tygodniu papież Leon XIV potwierdził kontynuację polityki papieża Franciszka dotyczącej „synodalnej” przyszłości Kościoła. Z tej okazji bp Strickland opublikował na łamach LifeSite News obszerny felieton, uwypuklający zagrożenia płynące z procesu demokratyzacji ziemskich struktur Mistycznego Ciała Chrystusa. Amerykański duchowny podkreśla, że dzisiaj największe spustoszenie sieją w łonie Kościoła nie czynniki zewnętrzne, lecz zaprzedani światu hierarchowie.
Są takie momenty w historii Kościoła, kiedy owce muszą spojrzeć w górę – nie z powodu burz niesionych przez świat, ale dlatego, że sami pasterze zamilkli… lub, co gorsza, dołączyli do wilków – przekonuje. Cytując słowa św. Pawła z Listu do Efezjan, bp Strickland uważa, że „wilki drapieżne” już wdarły się do wnętrza zagrody. I te wilki przyszły. Noszą szaty. Mówią o miłosierdziu, ale szydzą z prawdy. Głoszą integrację, ale wykluczają wierność depozytowi wiary. Błogosławią to, co Bóg nazwał grzechem – podkreślił.
Przeżywamy oblężenie – nie z zewnątrz, ale od wewnątrz. Jest to godzina zdrady, podobnie jak w ogrodzie Getsemani. Ale tym razem zdrajcy noszą mitry i noszą krzyże – przekonuje duchowny. Wciąz mamy Krzyż wciąż tu jest. Eucharystia wciąż tu jest. Ale jesteśmy otoczeni przez najemników, którzy porzucają owce – lub, co gorsza, wprowadzają je w ciernie – dodaje.
Biskup Strickland zauważa, że zamiast Chrystusa, jego odkupieńczej roli i konieczności uczestniczenia w misterium Jego krzyża, coraz częściej „słyszymy kazania o ekosystemach i ludzkim braterstwie. Dostajemy synodalne slogany, ale żadnego wezwania do pokuty. Przekazuje się nam dokumenty, a nie doktrynę – konsultacje, a nie przykazania”. Współczesny Kościół – jego zdaniem – jakby zapomniał o grzechu, nie wspominając o straszliwej rzeczywistości oddzielającej nas od Pana Boga.
Grzech nie jest już nawet wspominany. Został przemianowany. Kościół towarzyszy mu. Jest „pastoralnie błogosławiony”. Ale nigdy – potępiany – podkreśla. Ks. James Martin nadal błogosławi związki homoseksualne. Kardynał McElroy bagatelizuje grzech seksualny w imię „radykalnego włączenia”. Tradycyjna msza – msza świętych – jest tłumiona. A sam Depozyt Wiary jest traktowany jak eksponat muzealny, który należy przemodelować – dodaje.
Amerykański biskup nie ma wątpliwości, że kryzysy toczące Mistyczne Ciało Chrystusa przybierają dziś zorganizowaną formę synodalności. Wilki mają imiona. Ich taktyka też ma nazwę: Synodalność. Nie synodalność, jak Kościół zawsze ją rozumiał – kolegialne konsultacje pod zwierzchnictwem papieża. Dzisiaj pojęcie zredefiniowano jako „nowy sposób bycia Kościołem”. Ale powiedzmy sobie jasno: to, co proponuje się pod sztandarem synodalności, to nic innego jak dekonstrukcja hierarchicznego, sakramentalnego, apostolskiego Kościoła i powstanie czegoś nowego, niezdefiniowanego i niebezpiecznego – podkreśla.
Zgodnie z oficjalnym komunikatem Watykanu, Synod o Synodalności jest opisywany jako „proces słuchania i rozeznawania”. Według hierarchy synodalność słucha, ale wyłącznie uczuć, a to, co rozeznaje, to kompromis. Zamiast głosić Ewangelię, Synod ten stara się przerobić Ewangelię na obraz upadłego człowieka – wyjaśnia duchowny.
Biskup Strickland nie ma wątpliwości, że Synod o Synodalności zmierza ostatecznie w kierunku uznania związków jednopłciowych, akceptacji pozamałżeńskich relacji osób rozwiedzionych, inwersji kapłaństwa poprzez dopuszczenie kobiet do święceń diakonatu oraz stłumienia tradycyjnej liturgii pod pozorem troski o jedność Kościoła.
Szczególnie niebezpieczne, w ocenie hierarchy jest uciszenie głosów sprzeciwu poprzez narzucenie języka dialogu. Tymczasem choć synodalna ścieżka jest wybrukowana językiem inkluzji, prowadzi ostatecznie do wykluczenia – wykluczenia Tradycji, poświęcenia, obiektywnej prawdy.
Jego architekci powołują się na „duchowe rozeznanie”, ale odrzucają każdy moralny absolut, którego nauczał Chrystus. Jego apologeci wzywają do „jedności”, ale rozbijają trzodę, alienując wiernych katolików. Władze kościelne wmawiają nam, że Kościół musi bardziej słuchać ludzi niż im głosić; doktryna musi się rozwijać poprzez wchłanianie innych kultur, a liturgia musi ewoluować, aby dostosować się do ekologicznych i rdzennych form wyrazu. To nie jest katolicyzm. To sklerykalizowany relatywizm – nie ma wątpliwości kapłan.
Autor podkreśla, że nie możemy pozostać obojętni na tą rzeczywistość. Uzbrojeni w święty Różaniec i Eucharystię, jesteśmy wezwani do stanowczego i odważnego głoszenia Prawdy, nawet za cenę wykluczenia i marginalizacji. Nie ze względu na nienawiść czy niechęć wobec naszych przeciwników, ale mając zawsze na względzie miłość do Mistycznego Ciała Chrystusa. Nasza mowa, wzorem św. Tomasza z Akwinu powinna być jasna i klarowna, a wśród naszych praktyk religijnych na stałe powinny zagościć post i pokuta. Niezwykle pomocne, przekonuje duchowny, jest również poszukiwanie wiernych wspólnot, tak abyśmy umocnieni świadectwem innych, dawali odpór samotności i beznadziei.
Pod żadnym pozorem jednak, błaga hierarcha, nie możemy porzucać Świętego Kościoła. Nie uciekajmy przed bitwą. Nieustannie się módlmy. Przemawiajmy bez strachu. Walczmy z miłością w sercu. Wilki są prawdziwe. Ale Baranek zasiada na tronie, i bramy piekielne Go nie przemogą. Pozostańcie wierni, bądźcie czujni. Znajdźcie ukojenie w Sercu Chrystusa – konkluduje apelem amerykański duchowny.
Źródło: lifesitenews.com
PR