![]() |
| Szanowni Państwo, Kilka miesięcy temu pisałem Państwu o słowie, które zostało nominowane do konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku przez czołowe wydawnictwo uniwersytetu w Oksfordzie. Ostatnio ponownie je napotkałem i stwierdziłem, że ten temat wymaga przypomnienia, a zarazem pewnego pogłębienia. „Brain rot”. To mało przyjemne określenie dosłownie oznacza „gnicie mózgu” i w gruncie rzeczy… tym właśnie jest. Ten termin opisuje z reguły krótkie, bezsensowne treści, nieniosące żadnej wartości, ale niesamowicie konsumujące naszą uwagę, które możemy znaleźć w internecie, zazwyczaj w postaci krótkich filmów czy tzw. rolek na social mediach.Skutki nadmiernej konsumpcji takich bezwartościowych treści są niestety opłakane: skrócenie czasu skupienia uwagi, trudności z koncentracją czy tzw. mgła mózgowa. Z czasem „brain roty” powadzą do tego, że nie jesteśmy w stanie skupić się dłużej na niczym, co wymaga choćby minimalnego wysiłku – nie potrafimy czytać książek, prowadzić z zaangażowaniem rozmowy czy nawet oglądać z zainteresowaniem filmów trwających dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Nasz mózg natychmiast się nudzi. I chce tylko przejść do kolejnej czynności, która zapewni mu szybkie uderzenie dopaminy.I nie bez powodu to słowo startuje właśnie w konkursie na młodzieżowe słowo roku. Bo brain rot, „zgnilizna mózgu” trawi w bezprecedensowym tempie właśnie młode pokolenie. Jak to zmienić? Mam dla Państwa zagadkę. Badania, które przytaczam poniżej dotyczą szkół, a przeprowadzono je po roku od wprowadzenia pewnej istotnej zmiany. Ciekaw jestem, czy domyślą się Państwo, o jaką zmianę chodzi. 81% dyrektorów szkół stwierdziło, że ta zmiana wpłynęła na poprawę wyników w nauce,86% zauważyło poprawę w zakresie socjalizacji uczniów, 87% uważa zaś, że uczniowie są mniej rozproszeni i lepiej koncentrują się na lekcjach.Co to za zmiana? Przypuszczam, że wielu z Państwa wpadło już na poprawne rozwiązanie. W badanych szkołach wprowadzono zakaz korzystania ze smartfonów.Zabranie uczniom na kilka godzin jednego, niewielkiego urządzenia, które każdy z nich miał w kieszeni czy plecaku, zmieniło tak wiele! Zła wiadomość jest taka, że badania nie przeprowadzono w polskich szkołach. Ministerstwu edukacji pod wodzą Barbary Nowackiej – choć nie szczędzi nam kolejnych rewolucyjnych pomysłów na reformę polskiego szkolnictwa – nie spieszy się do wprowadzenia zakazu używania smartfonów w szkołach.Tymczasem całe młode pokolenie dzień za dniem jest pochłaniane przez cyfrowy nałóg. To dzieci, które nie znają już świata bez wszechobecnych ekranów, a ich umysły, często przyzwyczajone do używania elektroniki niemal od urodzenia, nie są w stanie funkcjonować tak, jak powinny, by umożliwić im prawidłowy rozwój i szczęśliwe dzieciństwo. Dzięki smartfonom jesteśmy non-stop podłączeni do Internetu.To ogromna wygoda: możemy zawsze być na bieżąco z najświeższymi wiadomościami, w każdej chwili sprawdzić skrzynkę mailową, szybko porozumieć się ze znajomymi, a setki aplikacji oferują korzyści i ułatwienia właściwie w każdej sferze życia. Nuda przestała być problemem – gdziekolwiek jesteśmy, możemy przecież posłuchać ulubionej muzyki, obejrzeć film, zagrać w jedną z tysięcy dostępnych gier albo po prostu przewijać bez końca media społecznościowe, sprawdzając, co u znajomych i nieznajomych.W czym problem? To, co pozornie może wydawać się korzyściami, tak naprawdę ma destrukcyjny wpływ na naszą psychikę, układ nerwowy, a często i zdrowie.A mówię tu wciąż o osobach dorosłych. O osobach, które mają narzędzia i umiejętności, aby łatwiej zauważyć problemy i spróbować z nimi walczyć.Sprawy mają się znacznie gorzej, gdy dotyczy to dzieci. Specjaliści od lat biją na alarm: dzieci używają urządzeń ekranowych znacznie dłużej niż powinny. Każdego dnia po około 5 godzin.One również zabijają w ten sposób nudę, oglądając filmy czy grając w gry. Komunikują się z przyjaciółmi. Scrollują media społecznościowe. Brzmi niewinnie? 40% nastolatek zgadza się ze stwierdzeniem, że ich życie stałoby się puste bez ich smartfona. Od 2012 roku czas, jaki dzieci spędzają z rówieśnikami, spadł niemal o połowę. Przez brak bezpośrednich kontaktów z innymi młodzi ludzie nie potrafią odnaleźć się w społeczeństwie i coraz częściej czują się samotni.W ciągu dekady trzykrotnie wzrosła liczba dzieci deklarujących myśli samobójcze i podejmujących próby odebrania sobie życia. Jest to jednocześnie ta sama dekada, w ciągu której świat zawojowały smartfony. Psycholog społeczny Jonathan Haidt, jeden z czołowych badaczy wpływu mediów społecznościowych na młodzież uważa, że upowszechnienie się smartfonów odebrało całemu pokoleniu dzieciństwo. Jego zdaniem istnieje bezpośredni związek między intensywnym korzystaniem z mediów społecznościowych a nasilonym występowaniem problemów psychicznych. Haidt wykazał, że od momentu, kiedy platformy takie jak Facebook czy Twitter wprowadziły zmiany w swoich algorytmach około roku 2010, zauważalny jest wzrost dezinformacji, polaryzacji społecznej i, co najbardziej niepokojące, kryzys zdrowia psychicznego wśród nastolatków. Te niewielkie urządzenia, które nasze dzieci noszą w kieszeniach i plecakach, zmieniają ich świat w bardzo mroczne i puste miejsce. Tak mroczne, że same nie potrafią się stamtąd wydostać – choć bardzo by chciały.Bo badania prowadzone przez psychologów społecznych wykazują coś jeszcze: ponad połowa młodych dorosłych (czyli osób w wieku 18-27 lat) chciałaby, aby media społecznościowe nigdy nie zostały wynalezione.Oni spędzili tam swoje dzieciństwo. A może bardziej prawdziwe byłoby stwierdzenie: stracili tam swoje dzieciństwo. Chcę pomóc chronić dzieci! To na nas, dorosłych, spoczywa odpowiedzialność za to, by wyciągnąć dzieci i młodzież z wirtualnej matni. Dlatego chcę dziś prosić Państwa o zaangażowanie w działania, które jako Centrum Życia i Rodziny prowadzimy w tej sprawie już od kilku lat. Ze strony polityków widzimy niestety dużą niechęć do wprowadzania realnych zmian. Kolejni ministrowie edukacji kluczą w sprawie wprowadzania ograniczeń używania smartfonów w szkołach. Ostatnie takie zmiany, proponowane w poprzednim roku szkolnym, zostały skutecznie zablokowane m.in. przez… Rzecznika Praw Dziecka. Trudno mi powiedzieć, czy takie polityczne wybiegi to kwestia niewiedzy co do szkodliwego wpływu urządzeń cyfrowych na dzieci i młodzież, czy też uprzedzenia oparte na ideologii.Wiem jedno – niejednokrotnie już widzieliśmy, że presja wywierana na polityków może być skuteczna. Dlatego chciałbym Państwa prosić o włączenie się w kampanię Szkoła wolna od smartfonów. Na stronie szkolabezsmartfonow.czir.org znajdą Państwo nasz apel do Minister Edukacji Narodowej, w którym wskazujemy na potrzebę podjęcia zdecydowanych działań, aby chronić dzieci przed szkodliwym wpływem smartfonów. To istotne zwłaszcza w szkole, która powinna być przestrzenią edukacji i skupienia.Pod naszym apelem zebraliśmy już ponad 18 000 podpisów. Mam jednak nadzieję, że wkrótce uda nam się dobić do 20 000 – wówczas zamierzamy złożyć nasz apel na ręce Pani Minister. Dlatego jeśli jeszcze Państwo tego nie zrobili, bardzo proszę o podpisanie apelu teraz! Podpisuję apel! Ograniczenia w używaniu smartfonów i innych urządzeń mobilnych w szkołach wprowadziło już wiele krajów, w tym m.in. Francja, Portugalia, Norwegia, Chiny, niektóre regiony Niemiec, Szwecji czy Danii, a także Australia, z której dane przytoczyłem Państwu powyżej. Świat zaczyna dostrzegać, że technologia, choć pomocna w wielu aspektach codziennego życia, używana niewłaściwie i bez rozsądnych ograniczeń, staje się niszczącym narzędziem. Polska jednak nadal nie może obudzić się z cyfrowego letargu. A przynajmniej bardzo nie chcą tego zrobić nasi decydenci.Bo również w Polsce propozycje wprowadzenia zakazu używania smartfonów w szkołach spotykają się z dużym poparciem społecznym. Według danych CBOS z marca 2025 r. za takim rozwiązaniem opowiada się aż 73 proc. Polaków. Z uzyskanych deklaracji respondentów wynika, że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ogólnych, jednolitych regulacji dotyczących korzystania przez uczniów z telefonów niż to, żeby każda placówka ustalała zasady we własnym zakresie, jak ma to miejsce obecnie. I w tym właśnie społecznym poparciu widzę ogromną nadzieję!Dostrzegam jego skalę na co dzień, w czasie moich podróży po Polsce i spotkań z rodzicami, dziadkami, nauczycielami. Od wielu miesięcy Centrum Życia i Rodziny prowadzi działania edukacyjne skupiające się właśnie na informowaniu rodziców i osób na co dzień stykających się z dziećmi o tym, jak szkodliwe są smartfony. Tworzymy w ten sposób przestrzeń do rozmów, dzielenia się doświadczeniami, ale przede wszystkim uwrażliwiamy na zagrożenia i uczymy, jak pomóc własnemu dziecku lepiej funkcjonować w cyfrowym świecie.Te spotkania cieszą się wśród rodziców i nauczycieli dużą popularnością. Tysiące przejechanych po Polsce kilometrów, godziny wykładów i rozmów, wiele wysłuchanych historii – to prawdziwa skala społecznego poparcia dla ograniczenia używania smartfonów w szkołach. A przede wszystkim to prawdziwa skala potrzeb. Wciąż dostajemy kolejne zaproszenia do szkół, gdzie rodzice i pedagodzy chcą się z nami spotkać. Pociąga to oczywiście za sobą konkretne nakłady finansowe, które ponosimy każdego miesiąca. Potrzebujemy Państwa pomocy, aby sprostać tym wymaganiom. Każda kwota zwiększa nasze możliwości w promowaniu petycji w mediach społecznościowych, pozwala pokryć koszty benzyny i przygotowania materiałów informacyjnych na spotkania – w efekcie daje szansę, aby uchronić kolejnych młodych ludzi przed osunięciem się w odmęty cyfrowego nałogu. Dlatego bardzo proszę Państwa o wsparcie kampanii „Szkoła wolna od smartfonów” dobrowolnym datkiem w wysokości 50 zł, 100 zł, 200 zł czy 500 zł lub nawet wyższej. Każda Państwa pomoc pozwala nam docierać do kolejnych rodziców, dziadków, nauczycieli i wszystkich, którzy chcą pomagać młodzieży lepiej odnaleźć się w świecie cyfrowym. Wspieram walkę z cyfrowym uzależnieniem Polskie szkoły stoją na głowie. Mogą z nich zniknąć prace domowe, lekcje religii i kluczowe treści z podstawy programowej, ale nie mogą zniknąć smartfony. Realne i skuteczne ograniczenia używania smartfonów w szkołach są nie w smak pani minister. Wciąż chce regulować te kwestie jedynie na poziomie statutów poszczególnych placówek, choć jest jasne, że to rozwiązanie zupełnie nieskuteczne. Tymczasem specjaliści z całego świata alarmują: smartfony zabierają naszym dzieciom dzieciństwo. Uniemożliwiają im prawidłowy rozwój i nabycie kompetencji społecznych niezbędnych do budowania szczęśliwego życia. Skazują na samotność w świecie pełnym wyłącznie wirtualnych przyjaciół.Musimy zrobić wszystko, by dać polskim dzieciom szansę, jaką coraz częściej dostają ich rówieśnicy z innych krajów. Szansę na wybudzenie się z cyfrowego letargu. Na wyjście z matni uzależnienia od powiadomień, uderzeń dopaminy i szybkiego konsumowania kolejnych bezwartościowych treści. Na zbudowanie prawdziwego życia, które dzieje się tu – poza ekranem smartfona. Wierzę, że to może się udać z Państwa pomocą! WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! |

Dzięki smartfonom jesteśmy non-stop podłączeni do Internetu.To ogromna wygoda: możemy zawsze być na bieżąco z najświeższymi wiadomościami, w każdej chwili sprawdzić skrzynkę mailową, szybko porozumieć się ze znajomymi, a setki aplikacji oferują korzyści i ułatwienia właściwie w każdej sferze życia. Nuda przestała być problemem – gdziekolwiek jesteśmy, możemy przecież posłuchać ulubionej muzyki, obejrzeć film, zagrać w jedną z tysięcy dostępnych gier albo po prostu przewijać bez końca media społecznościowe, sprawdzając, co u znajomych i nieznajomych.W czym problem? To, co pozornie może wydawać się korzyściami, tak naprawdę ma destrukcyjny wpływ na naszą psychikę, układ nerwowy, a często i zdrowie.