Amerykańscy syjoniści na „korepetycjach z żydów”
Filip Obara https://pch24.pl/amerykanscy-syjonisci-na-korepetycjach-z-zydow/

(Oprac. PCh24.pl)
Jakiś czas temu pół miliona osób obejrzało program „Korepetycje z Żydów”, w którym Stanisław Michalkiewicz goszczący u Wojciecha Cejrowskiego tłumaczy, dlaczego żydzi mordują Palestyńczyków.
O ile antropologiczny argument ich „trybalistycznej” mentalności trafił do gospodarza, o tyle aspekt teologiczny nie wybrzmiał i na nim chciałbym się skupić.
Ktoś powie, że to nie sprawa teologiczna, a li tylko polityczna. W pewnym sensie tak, ale weźmy pod uwagę, że wśród „chrześcijańskich” syjonistów w Ameryce argument religijny jest jak najbardziej obecny.
Przytoczmy pierwszy z brzegu cytat:
„Żydowska wyjątkowość i wyjątkowość cywilizacji żydowskiej wymagają bezwarunkowej przestrzeni dla dalszej ewolucji ich cywilizacji. To, co jest dobre dla cywilizacji żydowskiej, jest dobre dla całej ludzkości. Cywilizacja żydowska jest międzynarodowym skarbem, który należy chronić” – czytamy w konserwatywnym portalu The Federalist.
Jeżeli nie nazwiemy tego religijnością (z szacunku dla religii), to jednak musimy nazwać sekciarstwem. I taki ton bynajmniej nie jest ewenementem w Stanach Zjednoczonych. Wśród tamtejszych syjonistów zdarza się również bezpośrednie negowanie faktu, iż żydzi przestali być narodem wybranym.
Mocnym argumentem są słowa św. Pawła, który mówi, że „nie jest Żyd, ani Greczyn, nie jest niewolnik, ani wolny, nie jest mężczyzna, ani niewiasta; albowiem wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie Jezusie”. Tak Apostoł Narodów, a zarazem autor natchniony przez Ducha Świętego, w sposób definitywny zrywa z utożsamianiem przynależności religijnej z jakąkolwiek afiliacją – etniczną, społeczną, płciową, a do tego można by dodać – rasową. Żydzi są w tym sensie takim samym narodem, jak każdy inny i tak samo stają przed duchowym obowiązkiem poszukiwania prawdy, a gdy ją znajdą – przyjęcia jej w osobie Jezusa Chrystusa. Co za tym idzie, przydawanie żydom jakiejkolwiek wyjątkowości ze względu na ich pochodzenie i niegdysiejsze, utracone wybraństwo jest błędem. Nie istnieje żadna pozytywna przesłanka świadcząca o teologicznej wyjątkowości żydów. Jest jedynie przesłanka negatywna, czyli perspektywa eschatologiczna, wedle której przy końcu czasów żydzi mają nawrócić się i przyjąć odrzuconego wcześniej Mesjasza. Ale to inny temat.
Św. Augustyn szedł jeszcze dalej, mówiąc nie tylko o odrzuceniu Mesjasza przez żydów, ale o tym, że sam Pan Jezus już za swego ziemskiego życia „opuścił Synagogę”. „Opuścił naród żydowski, Synagogę, tkwiącą w starych sakramentach. Do tego obrazu odnosi się powiedzenie: «Któż jest moją matką, którzy są moi bracia?». Wszak on wewnątrz uczył, a oni stali na zewnątrz. Popatrzcie, czy i obecnie nie tacy są Żydzi: Chrystus naucza w Kościele, a oni stoją na zewnątrz” – czytamy w traktacie Enarrationes.
Synagoga oznaczała pochodzenie Pana Jezusa według ciała. Jego przyjście oznaczało zerwanie z nią, co – na podstawie Augustyna – tłumaczy ks. Mariusz Terka: „Opozycja ta pojawia się jako konsekwencja przyjścia Oblubieńca, wobec której muszą się one opowiedzieć za Nim lub przeciw Niemu. Miecz rozdzielający, o którym mówi Ewangelia, jest zatem silniejszy od więzi cielesnej”. A więc wcielenie Słowa Przedwiecznego i założenie Kościoła jest tym „mieczem”, który zrywa pochodzącą z ciała więź z Synagogą. Owa „cielesność” żydów (carnalitas) sprawiła, że błędnie oczekiwali króla ziemskiego, który stworzy ziemskie państwo, nie rozumiejąc, że królestwo Mesjasza jest duchowe – nie z tego świata.
Idąc za św. Pawłem, biskup Hippony stwierdza, że w Nowym Przymierzu wyłącznym fundamentem („fundamentem fundamentów”, czy też – za Ewangelią – „kamieniem węgielnym”) jest Chrystus. Oznacza to, że Stary Testament jest o tyle wiążący, o ile opiera się na tym fundamencie, natomiast wszelkie ludzkie i rytualne struktury budowane w oparciu o Torę i Proroków zostają unieważnione. Ks. Terka wyjaśnia: „O przynależności do potomstwa Abrahama nie decyduje zatem cielesne pochodzenie, lecz naśladowanie jego wiary. Dlatego też Żydzi według ciała stali się uschłymi, a w związku z tym odciętymi od korzenia gałązkami winorośli. Powodem tego odcięcia jest dla św. Augustyna pycha Żydów, która zamknęła ich na wiarę przodków. Nie mogąc ich bowiem w tej wierze naśladować, stali się niewierni, a przez to do nich niepodobni”.
Jest więc jasne, że ci, którzy trwają w religii judaistycznej (czy też talmudycznej) nie mają nic wspólnego z ludem wybranym, a nawet z wyznawcami religii Mojżeszowej i nie są już synami Abrahama, a ich religia nie ma związku z religią Starego Testamentu – ta bowiem była tylko figurą tego, co przyniósł Testament Nowy.
Co istotne, to odstępstwo dokonało się jeszcze przed przyjściem Syna Bożego, dlatego tak duża część Ewangelii poświęcona jest napiętnowaniu wyrodnych żydów, którzy stali się synami diabła, przestając być synami obietnicy.
Kościół a idea państwa żydowskiego w Palestynie
Po śmierci Mojżesza ze względu na wierność prawdziwemu Bogu wśród narodów pogańskich żydzi otrzymali ziemię i stworzyli organizm polityczny. Miało ono świadczyć o Bogu i Jego królowaniu nad światem. Jeżeli owa legitymacja do zasiedlania ziem na Bliskim Wschodzie była nadprzyrodzona (nie płynąca z natury, lecz z bezpośredniej, pozytywnej woli Bożej), to czy może ona dalej pozostawać w mocy, gdy żydzi odrzucili swego Boga i własne wybraństwo?
Z takiego właśnie założenia wychodził św. Pius X, który w roku 1904 spotkał się z naczelnym ideologiem syjonizmu Teodorem Herzlem. Papież mówił wówczas: „Żydzi nie uznali naszego Pana, dlatego też my nie możemy uznać narodu żydowskiego”. Gdy zaś Herzl jął przekonywać, że nie chcą dla siebie Jerozolimy, a jedynie jakiś skrawek „świeckiej ziemi”, Ojciec Święty odparł: „Nie możemy tego popierać. Tak więc jeśli przyjedziecie do Palestyny i osiedlicie tam swój naród, my będziemy mieli kościoły i duchownych do ochrzczenia was wszystkich. To byłby niesamowity widok!”.
Czas jednak pokazał, że wobec faktu dokonanego, jakim miało stać się prowadzone prawem kaduka osadnictwo żydowskie w Palestynie, pozostała jedynie ta osobliwa ironia Chrystusowego Namiestnika…
Tu wróćmy do św. Augustyna. Zwracał on uwagę, że pycha żydów, która sprawiła, że odrzucili Zbawiciela, ma swoją konsekwencję w postaci ślepoty (caecitas), „której specyfika” – jak tłumaczy cytowany wcześniej ks. Terka – „polega na podtrzymywaniu w sobie mniemania o własnej sprawiedliwości”. Można dodać, że ślepota ostatecznie prowadzi do szowinizmu, ponieważ naród żydowski „ze względu na to zaślepione wpatrywanie się we własne obdarowanie, traci z pola widzenia Boga, a przez to jego wywyższenie staje się jakby samowywyższeniem”. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że taka plemienno-szowinistyczna mentalność (niezależnie od aktualnego stanu religijności tego czy innego izraelskiego polityka) zakorzeniła się w żydach, to nie będą nas dziwiły słowa izraelskiego ministra obrony, Joawa Galanta, który mówił o Palestyńczykach, że walczymy z „ludzkimi zwierzętami”. Fałszywe przekonanie o wybraństwie przerodziło się bowiem w rasistowski pogląd o „gatunkowej” wyższości nad ludźmi, którzy uniemożliwiają żydom ekspansję w Palestynie. A na marginesie, obraz „dzikich zwierząt” powraca w zgoła innym kontekście, gdy Augustyn pisze: „Dlatego ci, którzy szydzą z Niego, zostają pożarci przez demony, niczym przez dzikie zwierzęta. Niechaj zatem nikt nie wyszydza krzyża Pańskiego. Żydzi zostali opanowani przez demony i pożarci”.
Naród żydowski, kontynuując swe wygnanie wpośród rodziny narodów, obciążony jest „piętnem kainowym” – piętnem zbrodni bogobójstwa. Jak podkreślał Augustyn, to trwanie ludu odrzucenia jest znakiem dla Kościoła, a więc znów – swoista więź łącząca żydów z chrześcijanami jest definiowana w sposób negatywny, nie zaś pozytywny, jak chcieliby posoborowi wyznawcy „dialogu międzyreligijnego”. To, co moglibyśmy nazwać „mentalnością talmudyczną” (przekonanie o wyższości żydów i domniemanej „nieczystości” nieżydów, czyli gojów), jest istotną przyczyną ich izolacjonizmu, objawiającego się dawniej „gettoizacją” ich stylu życia, a obecnie faktem skłócenia ze wszystkimi ościennymi państwami na Bliskim Wschodzie.
To zaś, co określano wybraństwem, nie jest już cechą żydów jako narodu ani żydów jako wyznania – lecz cechą chrześcijan. Jak podkreśla św. Paweł w liście do Rzymian (IX, 6), nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelczykami, to znaczy nie ci, którzy są z Izraela wedle ciała („synowie ciała”), lecz ci, którzy stają się Izraelem przez wiarę („synowie obietnicy”). To my jesteśmy „Izraelem Pańskim”, a naszą Ziemią Wybraną jest królestwo niebieskie. Stąd przyjęło się mówić o chrześcijanach jako „duchowym Izraelu” czy „nowym Izraelu”, choć są to określenia raczej potoczne, nieużywane w takim brzmieniu przez Ojców Kościoła. Niemniej w pełni poprawne teologicznie. „Chrześcijańscy syjoniści” i (materialni) heretycy pokroju kard. Grzegorza Rysia, odrzucając naukę Kościoła, opierają się nie na dowodach pochodzących z objawienia ani nawet z rozumu, lecz na dowolnych koncepcjach budowanych na sposób protestancki (przy odrzuceniu autorytetu Magisterium Kościoła).
Jeszcze bardziej szalona jest próba religijnego podpierania przez amerykańskich syjonistów prawa żydów do tworzenia państwa w Palestynie i mordowania rdzennej ludności. Jedyną historyczną przesłanką do uznania prawa żydów do zasiedlania Palestyny było niegdyś wybraństwo. Skoro ono ustało, to ten argument należy wykluczyć. I tu dopiero powinna zaczynać się rozmowa o tym, czy żydzi w sposób prawowity stworzyli swoje państwo i uważają za wrogów – godnych pogardy i ludobójczej śmierci – tych, którzy wcześniej od nich tam mieszkali.
Filip Obara