Honory dla władyki-kolaboranta
Wpisał: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski   
26.06.2013.

Honory dla władyki-kolaboranta

 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

 20-06-2013 http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=8035

 

Jak tak dalej pójdzie, to AK i BCh będą przestępczymi organizacjami antysemickimi, a UPA i SS formacjami narodowowyzwoleńczymi.

 

Im bliżej 70. rocznicy Krwawej Niedzieli na Wołyniu, tym bardziej niektóre środowiska, wspierane mocno przez PO, starają się nie tylko wybielić zbrodniarzy spod znaku tryzuba, ale i uczynić bohaterów z osób, które nie są tego godne. Przykładem jest projekt nadania jednej z ulic w Przemyślu imienia biskupa greckokatolickiego, Jozafata Kocyłowskiego. Z pozoru mógłby to być dobry pomysł, bo hierarcha ów był z miastem związany przez dziesiątki lat. Poza tym został wyniesiony na ołtarze w 2001 r. Jednak gdy bliżej przyjrzymy się tej postaci, pojawiają się poważne wątpliwości.

W 1918 r. Kocyłowski jako nowo mianowany unicki biskup przemyski opowiedział się za oderwaniem Przemyśla od odradzającej się Polski. W 1923 r. złożył on wprawdzie przysięgę na wierność rządowi polskiemu, ale w 1941 r. sprzeniewierzył się jej, witając hucznie wraz z innymi duchownymi ukraińskimi wojska Hitlera. Z kolei 4 lipca 1943 r. odprawił w Przemyślu mszę św. polową dla ochotników do 14 Dywizji SS Galizien, która w krwawy sposób zapisała się w historii Polski. Część tych ochotników wstąpiła do pułków policyjnych SS, które wymordowały dziesiątki polskich wsi, a następnie po rozbiciu formacji przeszła do oddziałów UPA, kontynuując bezlitosną rozprawę z bezbronną ludnością cywilną.

Kocyłowski był człowiekiem wykształconym (studiował m.in. w Rzymie) i rozeznanym w polityce. Nie mógł więc nie wiedzieć, jaką działalność prowadzą esesmani, których błogosławił. Poza tym zdawał sobie sprawę, że jego osoba uwiarygadnia SS w oczach ukraińskich chłopów. Można zrozumieć jego wsparcie dla nacjonalizmu ukraińskiego, ale poparcie dla ludobójczych władz niemieckich było autentycznym paktowaniem z diabłem.

Dziś, tyle lat po wojnie, próbuje się relatywizować historię i czynić z ofiar katów, a z katów bohaterów. Proces ten dzieje się w Niemczech, Rosji, na Ukrainie. Jak tak dalej pójdzie, to AK i BCh staną się przestępczymi organizacjami antysemickimi, a UPA i SS formacjami narodowowyzwoleńczymi. A że wyrzynały przy tym Polaków i Żydów, to pogrobowcy z UD vel UW uznają za wypadek przy pracy.

Na koniec dobra wiadomość. Rada miejska Radomia, jako druga po radzie miasta Szczecina, podjęła uchwałę potępiającą ludobójstwo banderowskie na Kresach.

No cóż, radni z Przemyśla, miasta, które do tej pory słynęło z patriotyzmu, muszą teraz jeździć po naukę nad Odrę i Mleczną.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska, 20 czerwca 2013 r.