O pewniej roli genitaliów w polityce i szoł-byznesie
Wpisał: Mirosław Dakowski   
11.04.2009.

O pewniej roli genitaliów w polityce i szoł-byznesie

            Czy wszyscy pamiętamy, czy zauważyliśmy na starych filmach dokumentalnych, że Adolf Hitler w wystąpieniach publicznych w momentach swego najgłośniejszego wrzasku - łapał się za genitalia? Kamerzyści obcinali ten obraz, ten gest, pokazywano jedynie powiększony tors tego kurdupla jako Tristana czy Zygfryda, ale fakt zupełnie nie dał się ukryć..

            Gdy teraz jakiś prezenter (np. Kraśko - z tych, komunistycznych Kraśków, oczywiście)  apeluje do nas, byśmy „trzymali kciuki”, to przypomina mi się tamten obrazek z Adolfem. Gdy apeluje o „trzymanie kciuków” jakaś wyjąca w TV już-nie-młódka (Edyta G.), to robi mi się obrzydliwie. Kogo i za co trzymała w Seulu, po tym, gdy tak wulgarnie sparodiowała hymn polski, zamilczę. Ale ostatnio pokazuje się z grupą goryli. Ostentacyjne publiczne pokazywanie gołych zwisających przywiędłych flaczków będących zapewne kiedyś piersiami - też wskazuje na chęć pokazania nam, jak u Adolfa, roli płciowości: że to brud i brzydota. Frytka z Bigbrazera (z rodziny ubecko-mafijnej, a jakże) się kłania. Też usiłowano nam (a ściślej - oglądaczom tego Bigbrazera) obrzydzić płciowość, nazywając przy tym ekshibicjonistyczną rozpustę - „miłością” .

            Ciekawe zjawisko psychologiczne: te różne gwiazdki i idole zupełnie nie widzą własnej brzydoty i żałosności. Są przekonane o swej uderzającej wszystkich urodzie. Są SOB? naprawdę zachwycone. Kogo Bóg chce ukarać, to mu smak estetyczny odbiera. Bo rozumu nie może - tam go nie ma.

Zmieniony ( 28.05.2009. )