POLSKA, CZYLI NIGDZIE...
Wpisał: Kapitan Nemo   
10.08.2013.

POLSKA, CZYLI NIGDZIE…

 

Jutro idę na Krucjatę Różańcową w Warszawie, o 17-tej. Ilu Was będzie, coraz liczniejsi Czytelnicy??

Gdy czytam te żale po upadającym Tusku na łamach "Frankfurter Rundshau" czy też "New York Times", który swoje przerażenie konkluduje stwierdzeniem: „Perspektywy powrotu Kaczyńskiego do władzy wywołują dreszcze u europejskich przywódców, a jego krytycy twierdzą, że zaszkodzi polskiej gospodarce, doprowadzi do izolacji Polski i popsuje kontakty z Niemcami” – to wiem, że Polska może się odrodzić tylko bez Tuska i jego akolitów.

Bo cóż lepszego dla międzynarodowego kapitału i globalnych firm może być niż premier rządu, siedzący w kieszeni banków międzynarodowych i firm zagranicznych, którego partia sprywatyzowała krajowe banki i zlikwidowała przemysł krajowy ? Taki premier, to jak ich przedstawiciel, który dla poprawienia zysków globalnych firm tak zmienił kodeks pracy, by polscy pracownicy stali się parobkami, pracującymi po 12 godzin dziennie, bez nadgodzin i za pensje, na które normalni ludzie splunęli by z daleka. Ci normalni ludzie, to wszyscy ci, którzy zdecydowali się ten kraj opuścić.

Ja nie muszę daleko szukać. Wszyscy młodzi w mojej rodzinie wyjechali z Polski, a wszyscy starsi – co jeszcze pracują – pracują zagranicą. Polska jest tylko miejscem zamieszkania i tylko dlatego, że z powodu wieku nie warto zaczynać życia od nowa na obczyźnie. Tu nawet nie można cieszyć się ze święta narodowego, tak jak je organizują Polacy w Stanach Zjednoczonych czy w Australii. Bo Tusk doprowadził już nawet do tego, że Święto Niepodległości jest zbędną uroczystością wobec Konferencji Klimatycznej, na którą przyjadą zadymiarze z całego świata.

Tusk nie jest jednak tym, który to „dzieło” zniszczenia Polski zaczął. Przedtem była cała plejada „europejczyków”, poczynając od Mazowieckiego, przez Bieleckiego, Lewandowskiego, Balcerowicza, czy też Millera, którzy oddali polski rynek Europie. Polska nie była jednak taka biedna, jak przysłowiowa „piękna ale biedna panna z Solidarności”. Resztki po tej Polsce sprzedał dopiero Tusk, w tym zwłaszcza polskie stocznie, gdzie cała historia z odzyskiwaniem wolności się zaczęła. Dziś nie mamy nie tylko wolności, ale i stoczni. Bo cóż to za wolność, gdy siedzimy w kieszeniach obcych banków, zadłużeni na blisko 900 miliardów złotych ? A do spłacenia tych długów nie mamy już do sprzedania ani jednej polskiej huty, ani jednej polskiej fabryki telewizorów, ani jednej polskiej fabryki samochodów, ani jednej fabryki silników okrętowych i tysiąca innych fabryk, które poszły z dymem tzw. prywatyzacji za grosze – pod nazwą Narodowy Fundusz Inwestycyjny. Ten, kto w ten „narodowy” fundusz zainwestował – to wszystko stracił. Dziś musimy długi Tuska i Vincenta spłacać z bieda-pensji i bieda-emerytur i w dodatku straszeni, że przybyły z Anglii, a kompletnie nieznany anglikom „bankier” odbierze nam emerytury. Jeśli się jeszcze bardziej nie zadłużymy w zachodnich bankach. Bo w obce ręce Tusk oddał nawet ministerstwo finansów…

Taki premier jak Tusk i taki prezydent jak Komorowski – to są perły dla obcego kapitału, dla grupy Bilderberga i przywódców Europy, poszukujących taniej siły roboczej dla swoich montowni, działających w Polsce. Spróbowały Holland sprywatyzować Air- busa, albo Angela Deutsche Bank, czy Deutsche Telekom, albo zacząć sprzedawać ziemię uprawną ! Pół Francji i Niemiec wyszło by na ulice.

A Polak ? Polak się cieszy z „inwestorów zagranicznych”, którzy opanowali prawie cały rynek detaliczny w Polsce i telekomunikacyjny, swobodnie skupują polską ziemię i wkrótce fizycznie opanują Polskę. Dzisiaj „nasze” sklepy to Biedronka, Tesco, Lidl, Makro czy Media Markt….

Bo przeciętny Polak to przygłup i wie o tym nie tylko Tusk i jego akolici, ale cała zagranica. Dlatego "Frankfurter Rundshau" może pisać brednie, że „Donald Tusk cieszy się w Polsce niezmienną popularnością”, choć wiadomo, że Tusk wyraźnie nie cieszy się z gwałtownie spadającej popularności, zbliżającej się do poziomu ca. 20%. "New York Times" może bez przeszkód pisać, że Polska „za rządów Donalda Tuska naprawiła stosunki z Europą i stała się regionalną potęgą”. NYT nie musi nawet pisać w jakiej to dziedzinie Polska stała się „regionalną potęgą”, choć wszyscy ci, którzy nie są przygłupami wiedzą, że takiej potęgi w opowiadaniu bajek o dobrobycie przez przywódców Polski – inny kraj regionu nie zna. Owszem, jesteśmy dzięki Tuskowi regionalną potęgą w biurokracji, korupcji, zawiłości przepisów, w niesprawnych sądach, służbie zdrowia, że nie wspomnę o kolejnictwie, którego nawet Pendolino nie uratuje… [popularnie zwane mendolino md]

A przecież taki ekspres mogliby skonstruować polscy inżynierowie, gdyby im tylko pozwolono. I gdy dzisiaj słyszę, że ZSRR nie pozwalał nam na rozwijanie produkcji rodzimej „Syrenki”, to gdyby Breżniew miał wtedy takiego Tuska za premiera – dawno nie byłoby w Polsce żadnego przemysłu, który by Rosji zagrażał. A tak musieliśmy się męczyć aż 23 lata po odzyskaniu przez „Solidarność” wolności, by dopiero w 2013 roku Tusk z Komorowskim sprzedali wszystko i cofnęli nas cywilizacyjnie o ponad 157 lat – tj. do czasu sprzed 1856 roku, gdy w australijskim stanie Nowa Południowa Walia wprowadzono 8-godzinny dzień pracy. Zrozumiałe jest zatem, że międzynarodowi wyzyskiwacze, którzy golą Polaków, niczym australijskie barany – już dzisiaj płaczą nad upadającym Tuskiem, na którym już co mniej głupsi Polacy się zawiedli. A przecież do wyborów jeszcze dwa lata ! Dwa lata spłacania coraz droższych kredytów, za coraz mniejszą płacę i bez żadnych perspektyw ! Bo skoro nawet rzecznik premiera był cieciem zamieszkałego w Polsce Niemca - to jaką perspektywę ma przeciętny Polak po wyższej szkole międzynarodowego zarządzania ? Jako ogrodnik, fryzjer, czy też może masażysta właściciela majątku w dawnych Prusach – jeśli nie znajdzie pracy na taśmie zachodniego koncernu, produkującego dawne polskie czekoladki Wedla ?

Tusk tych dwóch lat nie przetrwa, choć straszenie Kaczyńskim nie osiągnęło jeszcze swojego apogeum. Próba ratowania Tuska przy pomocy zachodnich mediów przypomina sowieckie, nachalne straszenie Polaków. Najpierw polskim kułakiem i polskim panem, a potem już tylko „Solidarnością”. Bo Tusk zorganizował tutaj dla zachodnich inwestorów i bankowców prawdziwe Eldorado. Dlatego Tuska Europa nie obroni, gdyż Tusk jest potrzebny Europie tylko w Polsce, a nie na stołku przewodniczącego Komisji Europejskiej. Chociaż prawdę mówiąc - widok przewodniczącego Komisji Europejskiej Donalda Tuska, wywiezionego na taczce przez niemieckich związkowców w czasie demonstracji w Brukseli, byłby niezapomniany….

 

[Tak sobie Pan narzeka, a ja nawet mu (tam) nie odpowiem, bo mnie red. Darski wyciął. No i – już tam tak są dobrane kadry, że na rozsądne uwagi się rzucą jak wygłodniałe psy.

Otóż:

1) Gdyby Polak zechciał wymusiłby JOW. Bo rządzą złodzieje, ale tchórze.

2) Gdyby Polak zechciał – zorganizowałby w każdym mieście Krucjaty Różańcowe – jak Węgrzy . To by obaliło reżimy złodziejskie w rok. No i - byłoby (będzie!) barierą dla dyktatu z UE czy Tel Aviv

  MD]

Ps. Jutro idę na Krucjatę w Warszawie, o 17-tej. Ilu Was będzie, Czytelnicy??

Zmieniony ( 10.08.2013. )