Putin to Gazprom, a Gazprom to Putin
Wpisał: Piotr Czartowicz, Marcin Mamoń   
10.08.2013.

Putin to Gazprom, a Gazprom to Putin

 

W Polsce wydano „Europa mafii". Książka pokazuje, jak włoskie i rosyjskie organizacje mafijne systematycznie infiltrują politykę i gospodarkę w Niemczech.

 

[Tytuł to oczywiście Licentia poetica, bo PUTIN to wydmuszka, o czym delikatnie , bardzo delikatnie, Autor wspomina. MD]

 

Piotr Czartowicz, Marcin Mamoń 09-08-2013, rp

Rozmowa z Jürgenem Rothem, niemieckim publicystą i dziennikarzem śledczym

Dlaczego napisał pan książkę o Gazpromie?

Jürgen Roth: Badam zorganizowaną przestępczość i korupcję, zwłaszcza na wschodzie Europy, od mniej więcej 20 lat. Gdy zajmowałem się organizacjami kryminalnymi, za każdym razem okazywało się, że są one powiązane z Gazpromem. Chciałem sprawdzić czy to tylko międzynarodowa firma energetyczna czy też coś więcej? Prowadząc śledztwo, odkryłem, że Gazprom to broń „systemu Putina". Taka też jest konkluzja mojej książki.

Od czego zaczął pan śledztwo?

Od grupy Siemiona Mogilewicza. Pracował on dla firmy, związanej z Gazpromem, a jednocześnie, gdy zaczynałem pracę nad książką, był najbardziej poszukiwanym przestępcą na świecie. Odkryłem, też, że na najwyższych szczeblach zarządu filii Gazpromu w Niemczech są byli agenci Stasi. Z jednej strony był więc wywiad, z drugiej przestępcy, a z trzeciej funkcjonariusze państwa, FSB i Putin. Nie miałem jednego źródła, miałem ich wiele: w policji i wywiadzie, rozmawiałem też z ludźmi, którzy pracowali dla Gazpromu.

Spotkał się pan z Siemionem Mogilewiczem?

Próbowałem zrobić z nim wywiad, ale okazało się to niemożliwe. Mogilewicz mieszkał wtedy w Budapeszcie. To były lata 1995-96. Był powiązany z mafią sołncewską, oskarżony o wymuszenia i w ogóle o wszystkie możliwe przestępstwa.

A potem dowiedziałem się, że jest w Berlinie gdzie prowadzi ciekawe rozmowy z niemiecką policją. Obiecał im, że będzie ich informował o działalności organizacji przestępczych w Berlinie i Niemczech, pod warunkiem, że pozwolą mu prowadzić w Niemczech legalne interesy. Partnerem Mogilewicza  podczas  rozmowy z oficerami niemieckiej policji był oficer FSB i attache ds. ekonomicznych ambasady Federacji Rosyjskiej w Berlinie. To pokazuje, jakie Mogilewicz miał wpływy w elitach władzy Rosji już w połowie lat 90. Walczyło z nim FBI. W końcu znaleźli sposób by go wyrzucić w Węgier. Oczywiście poszło o podatki. Nie znaleźli na niego nic więcej... W tym czasie Mogilewicz był już zaangażowany w sprawy Gazpromu, którego szefem był Wiktor Czernomyrdin, wkrótce premier Rosji.

Co dzieje się z nim teraz?

Nie mam żadnych informacji. Jest o nim cicho. Myślę, że robi interesy, chociaż  ma  tyle pieniędzy, że nie musi już tego robić. To samo dotyczy Siergieja Michaiłowa z mafii sołncewskiej. Każdy z tych tradycyjnych przestępców, był i jest związany z „systemem Putina". Bez niego nie mogliby przetrwać. Dzisiaj mają legalne przedsiębiorstwa. Wszyscy przestępcy, którzy zachowali wpływy, przetrwali, bo współpracują z FSB i Putinem. FSB używa ich do własnych celów. Potrzebują kryminalistów, by szpiegować Europę. FSB czasem nie wystarcza. Potrzebni są przestępcy, by docierać do informacji. Jeśli przestaną być użyteczni, wylądują za kratkami. Oni to wiedzą.

Pierwszy raz słyszałem o powiązaniach mafii z Kremlem w latach 90. od tzw. „Brygady Czeczeńskiej" w Moskwie. Byli powiązani, tworzyli kryminalne struktury tzw. mafii łazańskiej. Kolejny raz, w 2005 roku w Londynie, od Aleksandra Litwinienki. Mówił o powiązaniach Kremla z grupą uzbecką, o przemycie heroiny z Afganistanu przez Rosję do Europy, o praniu brudnych pieniędzy z narkotyków. Mówił, że „kryszę"(opiekę) nad tym mieli konkretni ludzie z Kremla. W tamtym czasie wydawało mi się to nieprawdopodobne.

Tak było już dużo wcześniej, na długo zanim Litwinienko zaczął o tym mówić. Jeśli zajrzy się do dokumentów z lat 1995-97, zwłaszcza dokumentów FBI, również policji austriackiej i Niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Przestępczości, to widać, że wszystko wiedzieli o Mogilewiczu i jego powiązaniach z Kremlem. Litwinienko pracował dla FSB, zanim uciekł na Zachód. Czy więc możemy mu wierzyć? Finansował go przecież Bieriezowski, wróg Putina.

Jednak, kiedy został otruty polonem zacząłem mu wierzyć... Rozmawiał pan z nim?

Tak, rozmawiałem, zanim został zamordowany. Moje wrażenie było takie, że był nieprzekonujący. Poza tym finansował go Bieriezowski, a Bieriezowski był takim samym draniem jak inni oligarchowie.

Był jednak uważany niemal za „stwórcę" Putina. Wyciągnął go z niebytu.

[Borys Bieriezowski został znaleziony 23 marca 2013 powieszony w swojej rezydencji w Londynie już po rozmowie „Rz" z Rothem. Policja angielska i Scotland Yard prowadzą śledztwo w tej sprawie]

Bieriezowski był wtedy w St. Petersburgu i wierzył, że może posługiwać się Putinem. Popełnił błąd.  W tamtym czasie był  tylko gangsterem. Używał do woli polityków – np. Jelcyna, a  jednocześnie zapomniał  o sile KGB, dzisiaj FSB. Rosyjskie służby są przecież potężniejsze niż gangsterzy, mimo że nie można jednych oddzielić od drugich. Tyle, że jedna organizacja jest państwowa, a druga prywatna. Mają więc czasem różne interesy.

Czy to przypadek, że Bieriezowski znajduje Putina właśnie w St. Petersburgu?

Wszystko zaczyna się w tamtym czasie w St. Petersburgu. St. Petersburg to początek kariery Putina i jego przyjaciół. Ci ostatni, dziś oligarchowie, wówczas gangsterzy, mieli swoje interesy. Chcieli odsunąć Bieriezowskiego. Putin się do tego nadawał. Był z KGB. Bieriezowski próbował wejść do polityki, ale KGB nie miało w tym żadnego interesu, żeby ludzie z zewnątrz stali się częścią władzy politycznej. Jest to jeden z powodów upadku Bieriezowskiego, ale nie jedyny.

W latach 90. rosyjskie służby tak naprawdę były na usługach mafii i grup przestępczych. To mafia płaciła służbom. Za Putina to się zmieniło. Teraz mafia pracuje dla służb, albo wprost dla Kremla...

Wychodzi na to samo. Wciąż działają grupy kryminalne a ich przywódcy, „wory w zakonie"  [dosł. „złodzieje w prawie", czyli jakby ”oficjalni” md] są  wciąż bardzo wpływowi.  Ani w Rosji, ani Gruzji czy Czeczenii, nie mają oni żadnych problemów z władzami, bo władze z nimi współpracują. Inaczej w Europie Zachodniej. Tu muszą działać nielegalnie. Działają w swoich ulubionych branżach: prostytucja, narkotyki, broń.

W Rosji działają legalnie?

W Rosji gangsterzy nie mogą „rządzić" państwem tak jak w latach 90. To samo pewnie dzieje się Polsce. Oczywiście, są jakieś grupy, które mogą mówić: „należymy do mafii takiej a takiej..." Ale szef mafii sołncewskiej, Michaiłow, prowadzi całkowicie legalne interesy w Rosji, jest filantropem, wspiera kościół, i tak dalej. To proces legalizowania się organizacji kryminalnych.

Dzieje się to nie tylko w Rosji, ale w całej Europie. Dzisiaj firmy większości oligarchów rosyjskich mają światowy zasięg oraz znakomite relacje z elitami polityki i biznesu z całego świata. W otoczeniu Putina każdy jest podejrzany. Jest częścią „systemu Putina" – tak to nazywam. Gazprom jest jeszcze potężny, ale pojawiło się nowe pokolenie. To synowie byłych agentów KGB. Oni uprawiają ten sam rodzaj polityki, co ich ojcowie, ale już nie w sektorze energetycznym, lecz w instytucjach finansowych, bankach. Kiedyś jednak Putin upadnie i wtedy dojdzie do zmian.

Świat kryminalny tylko w części opisuje otoczenie Putina. Są jeszcze służby. Sam Władimir Władimirowicz, dziś przyjaciel byłego kanclerza Niemiec Gerharda  Schrödera, przebywał we Wschodnich Niemczech w latach 1985-90. I nie był wtedy gastarbeiterem na dorobku...

Pracował wówczas w KGB. Utrzymywał kontakt ze Stasi. Szpiegował, próbował werbować źródła dla swojej tajnej służby. W tamtym czasie nie miał żadnych oficjalnych politycznych kontaktów. Działał tylko w służbie wywiadowczej. Ale miał jeden bardzo dobry, powiedzmy, kontakt z Warnigiem [Mathias Warnig - dzisiaj prezes Nord Stream AG, zarejestrowanej w Zug w Szwajcarii, spółki do budowy i eksploatacji Nord Stream podmorskiego gazociągu z Rosji do Niemiec]. Warnig był wówczas ważną osobistością w MSW komunistycznych Niemiec, a potem został prezesem Dresdener Bank w St. Petersburgu. Teraz Warnig, ze swoją historią w NRD jest - jak sądzę – jedynym Niemcem, który zasiada w tak wielu zarządach rosyjskich firm. Wciąż jest  bardzo ważny dla Putina i wciąż jest jego przyjacielem. Gdy rozsypał się Związek Sowiecki i Putin powrócił z NRD do St. Petersburga  gdzie został urzędnikiem odpowiedzialnym za prywatyzację. W tamtym czasie Warnig dawał mu mnóstwo pieniędzy.

Czy w archiwach Stasi są dostępne jakiekolwiek dokumenty na temat Putina? Zwłaszcza dokumenty dotyczące jego pobytu w Dreźnie?

Nie. Nie znajdziecie ich. Jeśli istnieją, usunięto z nich wszystkie nazwiska i myślę, że ... CIA ma pewnie większość dokumentów, a resztą, po upadku muru, zajęły się służby niemieckie. Sądzę, że mają dużo dokumentów na temat jego powiązań przed upadkiem muru i tego, co naprawdę tu robił. Ale bez złudzeń. Dziennikarz ich nie dostanie.

Dokumenty o Putinie ma CIA, BND. Putin tymczasem z rosyjskich służb uczynił elitę władzy w Rosji i jednocześnie pozwolił dawnym i obecnym przyjaciołom ze służb zarabiać pieniądze. Odłożyli coś dla siebie?

Niemało. Na najwyższych stanowiskach w Gazpromie są dawni funkcjonariusze KGB. O tym zawsze trzeba pamiętać. W latach 90. Putina i jego przyjaciół wiąże przede wszystkich KGB. Kiedy Putin przeniósł się do Moskwy, to wszyscy jego przyjaciele - bo tak trzeba ich właściwie nazywać - podążyli za nim i otrzymali wysokie stanowiska, na Kremlu, w rządzie, w Dumie. Kwestia KGB jest bardzo istotna, ponieważ KGB ma szczególną historię. To  historia, która jest dobrze znana: represje,  manipulacje, morderstwa.

Wielu niemieckich polityków robi interesy z Gazpromem, a część z nich - na czele z byłym kanclerzem - Gazprom zatrudnia. Czy Niemcy nie staną się, może nie dziś, ale za kilka dekad, niemal własnością Gazpromu?

Niemcy są zależne od rosyjskiego gazu i mamy dobre kontakty polityczne z Rosją. Były kanclerz, Gerhard Schröder parę tygodni po odejściu z urzędu otrzymał wysokie stanowisko w Nord Stream.  Była to - powiedzmy to sobie - polityczna korupcja.

Ale Schröder nie jest wyjątkiem...

Tak. Na przykład Klaus Mangold prezes Komitetu Wschodniego Niemieckiej Gospodarki (Ost-Ausschuss der Deutschen Wirtschaft),  ma bliskie kontakty z Gazpromem, Putinem i próbuje rozszerzać wpływ Gazpromu w Niemczech. Są naukowcy, ekonomiści, eksperci od Rosji, którzy pracują dla Gazpromu i dla Putina. To duży problem, bo nie chodzi tylko o problem władzy, jaką ma Gazprom. To również problem etyczny. Nie można współpracować z firmami – taka jest moja opinia – które są odpowiedzialne za represje, które są w jakiś stopniu częścią systemu represji w Rosji, które są odpowiedzialne za brak wolności prasy w Rosji. Jeśli politycy, którzy mówią o sobie, że są demokratami, a jednocześnie są tak ściśle związani z systemem Putina, to jest to problem nie tylko polityczny, ale przede wszystkim etyczny. To również problem dla samych Niemców.

Gazprom to główny filar systemu Putina. Jaką prowadzi w Niemczech politykę?

Próbuje zdobyć więcej wpływów nie tylko jako dostawca, lecz również jako udziałowiec w sektorze energetycznym. Najwyższe stanowisko zarządcze w Nord Stream ma Matthias Warnig. Szefem South Stream jest Hennig Foscherau, były burmistrz Hamburga. Bliski przyjaciel Putina to prof. Stephan Rauer, który pracuje dla Wintershall, firmy należącej do Gazpromu. Mamy więc w Niemczech do czynienia z politykami wysokiej rangi, którzy stoją za interesami Gazpromu i interesami Putina, których nie da się traktować oddzielnie, bo Putin to Gazprom, a Gazprom to Putin.

Czy niemieccy politycy, tacy jak Schröder i jego koledzy, pracują dla Gazpromu i Rosji wyłącznie dla pieniędzy, czy może też z jakiegoś innego powodu?

Przyjaciele Schrödera tylko dla pieniędzy. Jeśli się zapyta Schrödera, to odpowie: Putin jest moim najlepszym przyjacielem! Tak, to jest jego najlepszy przyjaciel...

Rosjanie odwzajemniają przyjaźń. Jest ich dzisiaj bardzo dużo w Niemczech. Mają swoje interesy, sklepy, media. Na ulicach wszędzie słychać język rosyjski.

W Berlinie, mieszka dziś ponad 100 tys. Rosjan. Mają własne szkoły, własną społeczność. Nie wszyscy są częścią „systemu putinowskiego", ale to rosyjskie enklawy z własnym radiem, telewizją i gazetami. Jeśli jednak sprawdzi się, kto stoi za tymi gazetami, kto je finansuje, to okaże się, że są to ludzie, którzy traktują media jako pralkę pieniędzy.

Rosyjskie stacje telewizyjne w Niemczech nie są niezależne i  dostają pieniądze z Moskwy, od Putina i to jest kłopot. Są też niejasne inwestycje bardzo kontrowersyjnych Rosjan. W niektórych częściach Niemiec, np. w Baden-Baden Rosjanie czy obywatele dawnych krajów byłego ZSRS, którzy – ujmę to dyplomatycznie – nie są zbyt poważnymi biznesmenami,  posiadają wielkie posiadłości, ziemię i rezydencje. Główny problemem to nie ludzie, lecz majątki i rosyjskie inwestycje w Niemczech i Europie Zachodniej. W Baden-Baden czy Bawarii, gdzie Rosjanie kupują  wielkie domy czy hotele, trwa na ten temat ożywiona dyskusja. Wszyscy pytają: Skąd pochodzą pieniądze na takie luksusy?  Bo dlaczego ktoś, kto kupuje dom za 8, 10 mln euro, nigdy do tego domu nie przyjeżdża? To samo dzieje się w Austrii. Są tam miejsca, gdzie Rosjanie zainwestowali wielkie pieniądze i nikt nie wie, skąd wzięli na to pieniądze i nie ma możliwości, by się dowiedzieć.

W ostatniej książce o Gazpromie pisał pan o niemożliwej do zrozumienia sieci wzajemnie powiązanych w przedziwny sposób  firm, które mają związek z Gazpromem. Co pana zdaniem jest powodem, by Gazprom tworzył tę skomplikowaną sieć powiązanych firm i filii?

Jeśli zarabiasz mnóstwo pieniędzy, możesz zapłacić swoim przyjaciołom poprzez te filie. To jedyny powód, ponieważ nie ma to żadnego sensu ekonomicznego. Kwatera główna Nord Stream i South Stream znajduje się nie w Moskwie, lecz w Zug, w Szwajcarii. OK. Można argumentować, że chodzi o niższe podatki, ale to firma należąca do państwa, więc podatki należą się Rosjanom, a nie małej grupie dyrektorów i członków zarządu innych firm, filii, udziałowców, itd.

Czy zatem Gazprom razem z tą siecią powiązanych firm i zachodnim establishmentem okrada Rosjan z ich pieniędzy?

Bez żadnych wątpliwości. Wystarczy się przyjrzeć sytuacji socjalnej Rosjan. Nie w Moskwie czy St. Petersburgu, lecz w reszcie kraju. Widać wtedy, że nic nie zmieniło się od 20, 30 lat. Gdzie idą te ogromne zyski, które osiąga Gazprom? A co z niemieckimi firmami jak Wintershall, która też dużo zarabia? Kto za to płaci? My. Panowie, ja, ludzie, którzy potrzebują gazu od Gazpromu.

Ceny gazu w Polsce należą do najwyższych w Unii Europejskiej, chociaż leży geograficznie bliżej Rosji niż Niemcy...

Gazprom używa gazu do wywierania nacisków na państwa i rządy, by egzekwować rosyjskie interesy polityczne. Jeśli przyjrzeć się temu, co działo się z projektem gazociągu South Stream to wszystko staje się jasne. Rosja wywierała brutalny nacisk na konkretne  państwa. Znam to z Bułgarii - to dobry przykład. Pierwsze spotkanie premiera Bojko Borisova i Władimira Putina miało miejsce w Polsce, w Gdańsku. Putin powiedział bardzo jasno: Jeśli nie będziecie popierać South Stream i elektrowni atomowej Belene, czeka was mroźna zima. To właśnie sposób na prowadzenie polityki uprawiany przez Putina i Gazprom. Tak postępują wszędzie gdzie ma być budowany South Stream i dlatego alternatywny projekt, Nabucco, został zamknięty. Powodem jest strach.

Wiele miejsce poświęca pan w książce kontaktom Gazpromu z mafią włoską...

Te związki były i pewnie do dzisiaj są bardzo silne. Dochodzenie w tej sprawie prowadził jeden z prokuratorów z Palermo, na Sycylii. Chodziło o to, że spółki, które należały do Cosa Nostra robiły interesy z Gazpromem. O umowach, które zawarł z Gazpromem lub jego filiami, także w innych krajach mówił Massimo Ciancimino, który ma bliskie relacje z Cosa Nostra. Gdy zaczęło się śledztwo biznes został przerwany i wtedy państwowa firma ENI zawarła umowę z Gazpromem. ENI zrobiła ten wielki deal z Berlusconim.

W przeszłości jastrzębie rosyjskiej potem sowieckiej armii marzyły o tym, żeby przemaszerować przez środek Europy i obmyć buty w Atlantyku. Czy polityka Gazpromu nie współbrzmi z dawnymi rosyjskimi marzeniami? Teraz, kiedy gaz i energia są używane w polityce, by budować władzę na całym kontynencie, czy to nie jest spełnienie tych marzeń?

Dawniej gdy Schröder był kanclerzem, powiedziałbym „tak", ale teraz to się zmieniło. Próbują, ale napotykają tu, w Niemczech, duży opór. Powiedziałbym, że ten najwyższy poziom wpływów Gazpromu w Niemczech się skończył. Jeśli popatrzeć na Francję i dalej w kierunku Atlantyku – Gazprom nie ma z tym nic wspólnego. Więc jest tak: próbują, ale sytuacja się zmieniła. Czasy rozwiązań militarnych przeminęły, zastąpił je biznes, który działa w skali międzynarodowej i nie ma wiele wspólnego z narodowością.

Może więc państwowy Gazprom to powoli przeszłość? Coraz potężniejsze są prywatne firmy Rosnieft i Novatek. Komu potrzebny jest państwowy moloch, jeśli może zarabiać w prywatnych spółkach?

Prywatny sektor energetyczny to model, który będzie panował w przyszłości, ale już bez Putina. Dopóki Putin jest u władzy, nie dojdzie do tego. To jest też powód, dla którego obecnie mamy do czynienia z walką różnych frakcji, które chcą zliberalizować rynek energii i frakcji Putina, który mówi, że musi to zostać własnością państwa. Putin to Gazprom, czyli krysza – jak to się mówi w Rosji, również dla Gazpromu. Ale trzeba również wiedzieć, że najważniejsi ludzie w Rosniefcie i Gazpromie to mniej więcej ta sama grupa. Mają taki sam rodowód.

Czy proces prywatyzacji energetyki w Rosji, nie jest częścią jakiegoś planu? W pańskiej książce  płk Jan Bisztyga, dziś z Bartimpexu, a wcześniej z komunistycznej dyplomacji i oczywiście tajnych służb, wspomina rozmowę z jednym z dyplomatów sowieckich, który w czasie pieriestrojki mówił mu, że cała przemiana Związku Sowieckiego w „system Putina", gdzie partię zastąpiły służby, to nie był zwykły przypadek.

Jest w tym trochę racji, ale też trochę teorii spisku. Obie opinie wydają się dzisiaj uprawnione. Nie ma na to żadnych dowodów, tylko wypowiedzi ludzi należących do służb specjalnych, którzy mówili takie rzeczy w Rosji, ale też w Niemczech. Myślę, że KGB, miała taki plan w czasach Gorbaczowa. Plan się nieco posypał, gdy u władzy był Jelcyn. Jelcyn był alkoholikiem, a ludzie chcieli mieć silnego przywódcę takiego jak były oficer KGB, Władimir Putin. Nikt właściwie nie wie, dlaczego akurat on? To ważne pytanie: dlaczego Putin, człowiek z bardzo niskimi kwalifikacjami, został w Rosji osobą nr 1? Nie był jakoś bardzo inteligentny. Kiedy rozmawia się o nim z byłymi oficerami Stasi tutaj, w Niemczech, to pada odpowiedź, że właściwie był nikim.

To znaczy, że ktoś musi za nim stać?

Oczywiście. Ktoś z tajnych służb, ale kto z tajnych służb? To jest wielkie pytanie i nie potrafię na nie odpowiedzieć. Nie zapominajmy jednak jaki system polityczny panuje w Rosji. Nie jest to historia demokracji. Poza wielkimi miastami kultura demokratyczna tam nie istnieje. Demokraci mają problemy. Trafiają za kratki, są represjonowani. Putin jest tylko częścią niedemokratycznego systemu, który wspierają zachodnie banki i firmy. Gdyby wielkie banki, takie jak Goldman Sachs, Deutsche Bank czy Commerzbank, nie współpracowały z tym systemem, to nie mógłby on istnieć. Ale to nie jest problem tylko Rosji, lecz wszystkich byłych krajów komunistycznych.

Kto więc stoi za tą tajemniczą grupą potężnych banków i instytucji, które spotykają się, by omawiać związki i interesy z Gazpromem. To dość dziwna sytuacja: trudno uwierzyć, że w tak wielu miejscach Europy różni ludzie w tym samym czasie wpadli na pomysł „Panowie! Spotkajmy się" – i wysłali do siebie maile...

Wszystko zależy od interesów ekonomicznych wpływowych grup w Rosji, Europie i Stanach Zjednoczonych. Mają interesy na poziomie globalnym, współpracują ze  sobą.  Davos – to jest właśnie takie miejsce, gdzie toczy się dyskusja różnych wpływowych grup: niemieckie firmy, amerykańskie firmy, fundusze hedgingowe, firmy rosyjskie, Rosnieft, Gazprom. Igor Sieczyn  przezes Rosnieftu  i człowiek nr 2 w Rosji pełni bardzo ważną rolę w tej grze wpływów. To w pewnym sensie normalny sposób funkcjonowania systemu kapitalistycznego. Sprawdza się w dyktaturze, ale działa również w systemie demokratycznym. Dziś chodzi tylko o interesy ekonomiczne konkretnych grup wpływu. Lubią one do pewnego stopnia dyktatury. Jest łatwiej i prościej.

Jak więc zdefiniować dzisiaj demokrację? Zwykle jest związana z jakimiś wartościami...

Zapomnijcie o wartościach. Wartości nie są ważne. To tylko PR. Jedyną wartością jest pieniądz i generowanie pieniędzy. Ludzie są więc zdradzani. Nic nie wiedzą, co się dzieje w kuluarach, we wpływowych grupach parlamentu, i poza nim... Np. Nicolas Berggruen. Nie jest Rosjaninem. Pochodzi ze Szwecji. To jeden z najbardziej wpływowych i najbogatszych ludzi świata. Inwestuje też w Niemczech. Założył Berggruen Institute. Działają w nim niemal wszyscy byli przywódcy państw. Pracują tam nad przekształceniem systemu demokratycznego w taki jak w Singapurze, bo system ekonomiczny Singapuru jest bardzo skuteczny. W BI nie znajdziemy żadnego przedstawiciela związków zawodowych, organizacji pozarządowych, działaczy społecznych, ekologów, tylko polityków najwyższego szczebla, którzy tworzą sieć przekazywania informacji. Informacja to najpotężniejsze narzędzie, jakie mamy.

W pana domu jest miejsce, w którym znajduje się kopia artykułu pt. „Wer ist roter als rot? Jürgen Roth" [gra słów, dosłownie: „Kto jest bardziej czerwony, niż czerwień? Jürgen Roth"] Czy to może mieć związek z pana krytyką systemu ekonomicznego jaki panuje na świecie?

Nie, to nie ma żadnego związku. To zupełnie inna sprawa. To była ulotka prawicowej organizacji Szare Wilki, tureckiej, prawicowej organizacji terrorystycznej. W tym czasie, gdy wydali tę ulotkę, pisałem w gazecie związkowej IG Metal o działalności Szarych Wilków. To był dla nich wielki problem. IG Metal było najsilniejszym związkiem zawodowym. Z tego powodu znalazłem się na tzw. liście śmierci, chcieli mnie zabić. A to, że Roth jest bardziej czerwony od czerwieni było częścią ich propagandy. Jeśli dostaniesz coś takiego od prawicowej organizacji terrorystycznej, pieprz to...

Jürgen Roth

Niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy ur. 1945 we Frankfurcie nad Menem.  Autor artykułów, bestsellerowych książek i filmów dokumentalnych o terroryzmie, przestępczości, jej powiązań ze światem polityki i biznesu w Europie Wschodniej i Niemczech. Aktywny członek organizacji Business Crime Control.

Zrealizował kilkanaście filmów dokumentalnych (m.in. o organizacji Szare Wilki – młodzieżowe skrzydło nacjonalistycznej tureckiej partii Akcja Narodowa (jej członkiem był niedoszły zabójca Jana Pawła II, Mehmet Ali Agca), mafii, przemycie broni i narkotyków w Europie, puczu w Republice Środkowoafrykańskiej, sekcie Moona, handlu organami) Współpracował z ZDF, WDR, SDR, berlińskiej SFB.

W Polsce wydano „Europa mafii". Książka pokazuje, jak włoskie i rosyjskie organizacje mafijne systematycznie infiltrują politykę i gospodarkę w Niemczech.

Tygodnik Die Zeit napisał o nim, że "jest jednym z najlepszych znawców przestępczości w Niemczech".