Cuda Eucharystyczne – wołanie o nawrócenie i przypomnienie o Jego realnej obecności.Czemu wiara polskich katolików słabnie ?

Cuda Eucharystyczne – wołanie o nawrócenie i przypomnienie o Jego realnej obecności.

Czemu wiara polskich katolików w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii słabnie ?

Adam Białous cuda-eucharystyczne

Tegoroczne przeżywanie uroczystości Bożego Ciała powinno być przez nas wzbogacone świadomością dotyczącą Cudów Eucharystycznych, które w ostatnich latach miały miejsce w Polsce. To co stało się w Sokółce i Legnicy, a być może jeszcze w kilku miejscach naszego kraju (badania trwają) nie może być przez nas niezauważone. Cuda Eucharystyczne mają wzmocnić naszą wiarę w prawdziwą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina, która dokonuje się w czasie Mszy Świętej.

=================================

Jeżeli wiara nas Polaków ma być wzmocniona, to może warto zadać pytanie jaka obecnie jest nasza wiara? I  czy wiara w narodzie rośnie, czy słabnie? Aby szukać odpowiedzi na to pytanie, sięgnijmy do kościelnych statystyk. Z ostatnich badań tzw. dominicantes, przeprowadzonych w roku 2022, wynika że w niedzielnych Mszach Św. uczestniczyło w ubiegłym roku niecałe 30 procent katolików. Jeszcze w 2019 roku, czyli przed tzw. pandemią COVID-19, ten wskaźnik wynosił 36,9 procent. Najwyższy wskaźnik dominicantes był w roku 1990  i wynosił 50,3 %. Widzimy więc, że „różowo” nie jest. A niski procent katolików biorących udział w niedzielnej Mszy Świętej świadczy również o tym, iż wiara przynajmniej 70 % polskich katolików w rzeczywistą obecność Chrystusa w Hostii jest mizerna. Gdyby w nią wierzyli, biegliby (przynajmniej) w niedziele na Mszę Świętą.

Kryzys wiary w Polsce pokazują też dane CBOS. Według nich od marca 1992 roku do czerwca 2022 roku odsetek osób dorosłych określających się jako wierzący, spadł z 94 do 84 procent, a podejmujących praktyki religijne regularnie, takie jak m.in. modlitwa (raz w tygodniu lub częściej) z blisko 70 procent do niemal 42 procent. Jednocześnie wzrósł odsetek niepraktykujących (nie modlą się, nie uczestniczą w żadnych nabożeństwach) – z niespełna 9 do 19 procent. Praktyki religijne porzucają najczęściej mieszkańcy wielkich miast (37 proc.), częściej młodzi (nastolatkowie) niż osoby starsze (odpowiednio 38 proc. wobec 13 proc.)

Jak wynika z tych statystyk wiara polskich katolików w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii słabnie. Może to być również wynikiem nieznajomości Pisma Świętego.  Do czytania Pisma Świętego, przynajmniej raz w roku, przyznaje się zaledwie 19,2 procent Polaków. A to właśnie w Ewangelii jest napisane „To jest Ciało moje… To jest Krew moja… To czyńcie na moją pamiątkę”. Słowa Chrystusa wypowiedziane podczas ostatniej wieczerzy, a powtarzane przez kapłana podczas każdej ofiary Mszy Św.

Może właśnie z powodu słabnięcia wiary w polskim narodzie, który swoją drogą jest dziś od niej odciągany przez wyjątkowo wiele toksycznych ideologii, jest powodem Bożego wołania do nas poprzez Cuda Eucharystyczne. Bowiem autentyczne Cuda Eucharystyczne odsyłają wiernych do udziału w sercu naszej modlitwy, czyli do Eucharystii, w której prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie jest obecny Chrystus. Przy tym Cuda Eucharystyczne nic cudownej przemianie chleba w Ciało Chrystusa, a wina w Jego Krew, co ma miejsce podczas każdej Mszy Św., nie dodają. Nie ulepszają tej Boskiej Tajemnicy, a jedynie odsłaniają przed naszymi zmysłami, to co od czasu pierwszej Eucharystii w Wieczerniku, aż do dziś na ołtarzach naszych kościołów podczas Mszy św. się dzieje.

Mają nam również przypomnieć, że jest inny świat, świat Ducha. Raj, w którym czeka na nas Bóg. Cuda sygnalizują nową jakość nadchodzącej rzeczywistości, zapowiadają nowe stworzenie, odkupioną cielesność, uczestnictwo w chwale uwielbionego Ciała Chrystusa. Mistyczne Ciało Chrystusa, które spożywamy podczas Komunii, jest dla nas pokarmem na życie wieczne. To właśnie uświadamiają nam Cuda Eucharystyczne. Uświadomić nam również powinny, że bez tego duchowego pokarmu, możemy mocno osłabnąć w wierze i nie mieć siły dojść tam, gdzie nas Bóg woła.

Cuda Eucharystyczne, a również uroczystość Bożego Ciała, są też przesłaniem dla nas, abyśmy nie zapomnieli o tym, jak wielką cenę musiał zapłacić Bóg za nasze grzechy, abyśmy mogli prawdziwie żyć. Relikwie cudu są przejmującym znakiem męki i wyniszczenia Chrystusa z miłości ofiarnej do ludzi. Naukowcy, patomorfolodzy, którzy badali relikwie powstałe wskutek Cudów Eucharystycznych w Sokółce oraz w Legnicy, zgodnie stwierdzili, że są to „mięśnie serca ludzkiego, będącego w agonii”. Jeden z badaczy Hostii z Legnicy zaznaczył „Na obrazie wyraźnie wyodrębniono włókna mięśnia serca ludzkiego, mocno pofragmentowane. Taki obraz towarzyszy agonii” – powiedziała dr Barbara Engel.

Tak więc myśląc o Cudach Eucharystycznych, nie powinniśmy zatrzymywać się jedynie na zachwycaniu się niezwykłością tych wydarzeń, ale podjąć też głębszą refleksję. Ksiądz Krzysztof  Wiśniewski w jednym ze swoich artykułów poświęconych Cudowi Eucharystycznemu w Legnicy, tak oto zachęca do głębszego spojrzenia: „Konsekwentne przyjęcie tej perspektywy wyklucza takie manifestacje religijności, w których zachwyt cudownością zdarzenia eucharystycznego górowałby nad rachunkiem sumienia oraz cichą i pokorną ekspiacją za grzechy przeciwko wierze w Eucharystię”.

Franciszek: Sprawić, by jedynym punktem odniesienia dla Stolicy Apostolskiej była wola panującego, a nie oficjalne nauczanie.

Strażnicy wiary, strażnicy woli. Dlaczego Franciszek przekształca Kongregację Nauki Wiary

Krok po kroku papież Franciszek przeprowadza strukturalną reformę Kurii Rzymskiej. Jej główną ofiarą pada katolicka doktryna. Od 2013 roku w praktyce nauczanie Kościoła na niektóre tematy nie odgrywa zbyt dużej roli w działaniach Watykanu. Ten stan rzeczy Franciszek utrwalił również formalnie. Cel jest oczywisty: sprawić, by jedynym punktem odniesienia dla Stolicy Apostolskiej była wola panującego, a nie oficjalne nauczanie.

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/straznicy-wiary-straznicy-woli-dlaczego-franciszek-przeksztalca-kongregacje-nauki-wiary/

———————————–

Katolicka doktryna po 2013 roku znalazła się w głębokiej defensywie. W imię prymatu miłosierdzia Stolica Apostolska de facto zawiesiła obowiązywanie własnego nauczania.

Dowodów na to jest całe mnóstwo, dlatego przytoczę tylko główne fakty.

katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej rozwodnikom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę w Amoris laetitia, a wielu biskupów zmieniło dyscyplinę;

katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej protestantom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę niemieckim biskupom i duża część z nich z tego skorzystała;

katolicka doktryna uznaje karę śmierci za moralnie dopuszczalną, ale pomimo tego Franciszek zmienił zapisy Katechizmu Kościoła Katolickiego sugerując, że jest przeciwnie;

katolicka doktryna głosi jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa i Kościoła, ale pomimo tego Franciszek podpisał deklarację z Abu Zabi, w której twierdzi się, iż Bóg w pozytywnym sensie chce istnienia fałszywych religii;

katolicka doktryna zabrania bałwochwalstwa, ale pomimo tego w roku 2019 czczono w Watykanie figury pogańskiego bóstwa, Pachamamy;

katolicka doktryna określa, że katolicy tylko pod określonymi warunkami cieszą się zmysłem wiary, a pomimo tego Watykan w procesie synodalnym rozciąga to pojęcie bezwarunkowo na wszystkich ochrzczonych;

katolicka doktryna wskazuje na zasady wojny sprawiedliwej, ale pomimo tego Franciszek we Fratelli tutti twierdzi, że Kościół nie popiera nauki o wojnie sprawiedliwej;

katolicka doktryna zabrania przymusowego szczepienia ludzi, ale pomimo tego Stolica Apostolska zmusza swoich pracowników do szczepień;

katolicka doktryna zabrania błogosławienia związków homoseksualnych, ale pomimo tego Watykan wspiera organizacje, które promują takie koncepcje;

katolicka doktryna zabrania popierania aborcji, ale pomimo tego Watykan niemal otwarcie wspiera prezydenta USA Josepha Bidena w jego decyzji, by przyjmować Komunię, jednocześnie popierając legalność mordowania nienarodzonych.

Podkreślę, że to tylko kilka głównych problemów; pełny katalog niespójności między oficjalną doktryną Kościoła a działaniami Stolicy Apostolskiej musiałby być jeszcze dłuższy. W każdym razie, jest jasne, że od roku 2013 doktryna straciła swoje znaczenie.

Prymat woli suwerena

Doktryna jest traktowana jako luźny punkt odniesienia, który można zależnie od okoliczności albo stosować w pełni, albo częściowo, albo ignorować albo w ogóle całkowicie mu zaprzeczać. Tak naprawdę nie wiadomo, gdzie – zgodnie z praktyką Watykanu – należałoby szukać jakichkolwiek twardych i niezmiennych prawd. Wszystko jest płynne, zgodnie z twierdzeniem modernizmu: nawet dogmaty podlegają zmianie – i to nie tylko w swojej formie zewnętrznego wyrazu, ale co do ich treści. Jeżeli tak, nie mamy żadnej twardej podstawy wiary. Ostatecznie o wszystkim musi decydować wola tego, kto ma władzę.

Skoro decydująca jest wola tego, kto ma władzę, podlegający nie mają żadnej możliwości obiektywnego ustalenia, czego się od nich oczekuje i co mają robić. Nie wystarczy zajrzeć do Katechizmu: Katechizm nie ma już znaczenia. Nie wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego: nie wiadomo, jak władza chce je interpretować. Nie wystarczy posiłkować się dokumentami Urzędu Nauczycielskiego: nie wiadomo, czy „jeszcze je popieramy”. Jedynym punktem odniesienia jest panujący.

Żeby tego rodzaju system mógł skutecznie funkcjonować, konieczne są odpowiednie kadry. Ludzie zatrudnieni w urzędach realizujących wolę panującego nie mogą poszukiwać żadnego źródła dla swoich działań poza tymi, które mają jego czytelną autoryzację, najlepiej pochodzą wprost od niego. W przeciwnym razie narażą się na w najlepszym wypadku zignorowanie, w najgorszym na odrzucenie.

Trzy historie: Müller, Morandi i Sarah

W 2017 roku taki los spotkał kardynała Gerharda Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary. W sprawie Komunii świętej dla rozwodników kardynał starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych: Urzędu Nauczycielskiego. Błąd, bo zgodnie z modernistycznym paradygmatem dynamicznej interpretacji prawd wiary, powinien był odwoływać się wyłącznie do suwerena. A ten wyraził swoje zdanie w Amoris laetitia, nie bacząc na doktrynę. Postać kardynała Müllera była zbyt ważna, a sprawa zbyt głośna, dlatego suweren nie mógł go zignorować. Musiał go usunąć i kardynał utracił funkcję prefekta.

W 2022 roku podobny los spotkał sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, abp. Giacomo Morandiego. W sprawie oceny homoseksualizmu arcybiskup starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych. Kongregacja ogłosiła dokument, który zabraniał błogosławienia związków homoseksualnych, opierając się na Urzędzie Nauczycielskim. Błąd, bo zgodnie z nowym paradygmatem należało odwołać się do suwerena, a ten w tym zakresie preferuje wymowne milczenie. Ze względu na niemożność jawnego ogłoszenia przez panującego, że ma ten temat inne zdanie, niż Urząd Nauczycielski, abp. Morandiego początkowo po prostu zignorowano, a usunięty został niemal po roku, gdy sprawa przycichła i związek między jego usunięciem a kwestią homoseksualizmu stracił na wyrazistości.

Nieco inną dynamikę, choć tę samą wewnętrzną zasadę naczelną, miała sprawa kardynała Roberta Sarah, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Kardynał nie podzielał zapatrywań suwerena na temat liturgii i starał się kierować Urzędem Nauczycielskim. Suweren chciał dokonać w dziedzinie liturgii poważnych zmian, ale postać kardynała, ze względu na jego głębokie związki z poprzednim i wciąż żyjącym papieżem, miała zbyt dużą wagę kościelno-polityczną. Dlatego panujący odczekał, aż kardynał przejdzie na emeryturę, a dopiero później ogłosił w Traditionis custodes swoją wolę, nie licząc się z Urzędem Nauczycielskim, przy którym trwał kardynał Sarah.

Mądrze; wydaje się, że w przyszłości należy spodziewać się nasilenia tego rodzaju niekonfrontacyjnej polityki w obszarze doktryny. Potrzebne jest jednak przekształcenie instytucji i zmiana kadr, tak, by zminimalizować ryzyko, że komuś przyjdzie do głowy szukać podstawy w doktrynie, a nie w woli suwerena.

Fidem servare, czyli Kongregacja pozbawiona roli strażniczki wiary

Dlatego w lutym doszło do głębokich zmian w Kongregacji Nauki Wiary. Franciszek 11 lutego ogłosił motu proprio Fidem servare. Stworzył w Kongregacji dwa piony: doktrynalny i dyscyplinarny. Będą równoważne. To oznacza, że Kongregacja Nauki Wiary tak naprawdę przestaje być urzędem ds. wiary, a staje się urzędem ds. wiary i nadużyć seksualnych. Jest to formalizacja stanu faktycznego, ale zmienia ciężar zadań Kongregacji już oficjalnie. W tym momencie Kościół katolicki nie ma już żadnego urzędu, który jest dedykowany doktrynie. Żadnego! Prefekt Kongregacji ma oficjalnie dwa zadania.

Już w czerwcu zakończy się kadencja obecnego prefekta Kongregacji, kardynała Luisa Ladarii Ferrera. Nie jest to człowiek kontrrewolucji – ale pozostaje przywiązany do Urzędu Nauczycielskiego. Według watykanistów jest prawdopodobne, że zastąpi go osoba, która nie będzie miała wykształcenia dogmatycznego, na przykład abp Charles Scicluna, specjalizujący się w zagadnieniach przeciwdziałania nadużyciom na nieletnich. Jeżeli tak się stanie, Kongregacja także osobowo straci wymiar strażniczki doktryny.

Co więcej, Fidem servare rezygnuje z niektórych kluczowych sformułowań, które obecne były w poprzednim dokumencie określającym ramy funkcjonowania Kongregacji, Pastor bonus św. Jana Pawła II. Jak pisałem 15 lutego: „Fidem servare kładzie nacisk na prowadzenie przez Kongregację „dialogu” z autorami pism, które są „problematyczne” z perspektywy ortodoksji. Oczywiście, w Kościele czasy surowego piętnowania herezji minęły już dość dawno, ale dopiero teraz znajduje to tak wyraźne odzwierciedlenie. W Fidem servare nie ma też odniesienia między innymi do punktów 50. i 51. z Pastor bonus. Punkt 50. mówił o pomocy, jaką Kongregacja ma nieść poszczególnym biskupom. Punkt 51. mówił o trosce, aby wiara i moralność nie odniosły jakiejkolwiek szkody z powodu szerzonych błędów. Może to oznaczać realizację postulatu „nadania poszczególnym biskupom większych kompetencji doktrynalnych”, o czym Franciszek w kontekście roli Episkopatów pisał już w Evangelii gaudium, a o czym mówili też wielokrotnie jego bliscy współpracownicy (vide kardynał Maradiga z Rady Kardynałów)”.

Torowanie drogi

Podsumowując, papież Franciszek urealnia rzeczywistość kurialną. Skoro przyjęty został paradygmat dynamicznej interpretacji prawd wiary, Kongregacja musi zostać zarówno od strony prawnej, jak i od strony osobowej, pozbawiona potencjału dyskredytowania tego paradygmatu. Jej funkcje doktrynalne muszą zostać ograniczone tak, by z mniejszym prawdopodobieństwem dochodziło do napięć między konsultowaniem doktryny a wsłuchiwaniem się w wolę suwerena, a kadry powinny zostać „rozbrojone” z dogmatyków, którzy nie są zwolennikami nowego paradygmatu.

Taka jest, moim zdaniem, prawdziwa natura reformy Kongregacji realizowanej przez Franciszka. W przyszłości pozwoli na jeszcze prostsze żonglowanie doktryną i prowadzenie bardziej płynnej polityki duszpasterskiej i dyscyplinarnej.

„Dziękuję, że nie ulegliście naciskom segregacyjnym”. Abp Andrzej Dzięga z życzeniami do kapłanów. Wyborcza: “Aj, waj!! wieżą!!!”

Metropolita szczecińsko-kamieński podziękował w Boże Narodzenie kapłanom swojej archidiecezji za nieuleganie propagandzie strachu i niepoddawanie się naciskom wymuszającym segregację wiernych, tak by „wszyscy ludzie dobrej woli zawsze byli sobie równi” w obecności Nowonarodzonego Zbawiciela.  

„Obecny Czas jest dość szczególny. Wielu mówi, że jest to wyjątkowo trudny Czas z racji na kontekst pandemii, z którą związany jest obowiązek osobistego weryfikowania wielu dodatkowych okoliczności i rozumnego ich oceniania, również w wymiarze pastoralnym, aby dokonywane przez nas wybory i podejmowane decyzje pozostawały w pełni rozumne i wolne, a jednocześnie by było to świadome pełnienie woli Pana” – napisał abp Dzięga w specjalnym liście do kapłanów.

 „Szczególnie chcę Wam dziękować za to, że – w pokoju serca – nie ulegacie pewnym naciskom tzw. segregacyjnym, bo przy Żłobku Narodzonego wszyscy ludzie dobrej woli zawsze byli sobie równi. Było to w niejednym już pokoleniu bardzo istotne świadectwo, o czym śpiewamy też w kolędach, np.: Anieli grają, króle witają, pasterze śpiewają, bydlęta klękają …” – podkreślił.

Słowa metropolity nie spodobały się lokalnej „Wyborczej”, która poinformowała o całej sprawie. Medium na co dzień nieprzychylne katolikom i Kościołowi, lamentuje, że hierarcha nie przypomniał o przestrzeganiu przepisów sanitarnych oraz nie położył nacisku na zachęcanie do szczepień. Zdaniem gazety, hierarcha apelując o pozostawienie wody święconej w kościołach „lekceważy pandemię”, a nazywając patogen „małym wirusem w koronie”, „kpi” z zagrożenia.

Samo odbieranie podstawowych praw obywatelskich w oparciu o rozwiązania wykazujące znikomą skuteczność w zatrzymywaniu łańcucha zakażeń, zdaniem gazety nie zasługuje na określenie „segregacji sanitarnej”. Stosując ten termin, abp. Dzięga wymieniony został w gronie „antyszczepionkowców, ludzi, którzy nie wieżą [pisownia oryginalna – red.] w pandemię koronawirusa, tzw. foliarzy, czyli wierzących w teorie spiskowe (np., że pandemię wymyślili Żydzi, aby się na niej wzbogacić)”.