Po Malawi, Zambii i Nigerii, Konferencja Biskupów Ghany odrzuciła homoseksualną propagandę Franciszka [Bergaylio ??]

Afryka: Biedni powstają przeciwko Bergaylio

Po Malawi, Zambii i Nigerii, Konferencja Biskupów Ghany odrzuciła homoseksualną propagandę Franciszka wyrażoną w “Fiducia supplicans”.

Deklaracja została podpisana 21 grudnia przez 66-letniego biskupa Matthew Kwasi Gyamfi z Sunyani, przewodniczącego konferencji biskupów.

Biskup Kwasi zwraca uwagę na truizm, że Kościół nie ma prawa udzielać “błogosławieństwa”, jeśli miałoby to w jakiś sposób nadać moralną legitymizację związkom homoseksualnym lub pozamałżeńskim praktykom seksualnym.

Kluczowy akapit: “Błogosławieństwo, o którym Deklaracja mówi, że może być udzielone każdemu, odnosi się do modlitw, o które ludzie mogą prosić. Dla tych, którzy są w stanie grzechu, modlitwy mają prowadzić ich do nawrócenia. Dlatego modlitwy za osoby w związkach jednopłciowych nie mają na celu legitymizacji ich sposobu życia, ale poprowadzenie ich na ścieżkę nawrócenia”.

Wniosek jest taki, że “kapłani nie mogą błogosławić związków osób tej samej płci”. Wraz z “Fiducia supplicans”, dzieląca kadencja Franciszka osiągnęła nowy szczyt.

Tłumaczenie AI

Biskupi afrykańscy odmawiają błogosławieństwa „par LGBT”. Kolejny sprzeciw.

Biskupi afrykańscy odmawiają błogosławieństwa „par LGBT”. Kolejny sprzeciw.

https://pch24.pl/kolejny-sprzeciw-wobec-decyzji-watykanu-biskupi-malawi-odmawiaja-blogoslawienstwa-par-lgbt/

(fot. Brian TalbotRainbow at Half Mast

Konferencja Episkopatu Malawi wydała we wtorek dyrektywę zakazującą błogosławienia związków osób tej samej płci. Dokument jest odpowiedzią na zamieszanie związane z udzieleniem zgody Watykanu na błogosławieństwa par żyjących w związkach cudzołożnych i związków osób homoseksualnych.

Oficjalna deklaracja biskupów afrykańskiego Malawi stwierdza, że „aby uniknąć zamieszania wśród wiernych, zarządzamy, że ze względów duszpasterskich błogosławieństwa jakiegokolwiek rodzaju i dla związków tej samej płci nie są dozwolone w Malawi”.

„Chociaż rozumiemy uzasadniony interes i obawy, jakie wywołała ta Deklaracja, pragniemy zapewnić wszystkich katolików i wszystkich zainteresowanych nauczaniem katolickim, że nauczanie Jedynego Świętego Kościoła Katolickiego i Apostolskiego na temat małżeństwa pozostaje tym, o którym mowa w paragrafie 4: wyłącznym trwały i nierozerwalny związek mężczyzny i kobiety, w sposób naturalny otwarty na poczęcie dzieci” – konkludowali biskupi Malawi. 

Malawi to państwo we wschodniej Afryce, bez dostępu do morza. Graniczy z Tanzanią, Mozambikiem i Zambią. Wśród niemal 20 mln mieszkańców, 17 proc. stanowią wierni Kościoła katolickiego.

Fiducia supplicans, nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary, wydany przez prefekta kard. Victora Manuela Fernándeza w porozumieniu z Franciszkiem oficjalnie zezwala na udzielanie błogosławieństw parom homoseksualnym i rozwodnikom w ponownych związkach. „Na nakreślonym tu horyzoncie jawi się możliwość błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych oraz par tej samej płci” – wprost zaznaczono w dokumencie.

Dokument zakłada przewrotną interpretację błogosławieństwa, tak by stwierdzić, że można błogosławić również tę rzeczywistość, która obiektywnie nie odpowiada woli Bożej. Błogosławieństwo miałoby należeć się od teraz „każdemu” i „nikt nie jest z niego wykluczony”, nawet pomimo „grzesznej sytuacji”. Co więcej, w tekście czytamy, że nikt „nie powinien ograniczać ani zakazywać bliskości Kościoła wobec osób w każdej sytuacji, w której mogliby szukać pomocy Boga poprzez proste błogosławieństwo”. Innymi słowy, dokument wprowadza zakaz zakazywania błogosławieństw dla kogokolwiek, niezależnie jak grzeszny jest styl życia danej osoby.

Jeszcze w 2021 r. Dykasteria Nauki Wiary wyraźnie stwierdziła, że Kościół nie posiada „władzy udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci”. W odpowiedzi na obserwowane w niemieckim Kościele tendencje, dykasteria wyjaśniła, że „nie jest dozwolone udzielanie błogosławieństwa związkom lub partnerstwom, nawet stabilnym, które obejmują aktywność seksualną poza małżeństwem (tj. poza nierozerwalnym związkiem mężczyzny i kobiety otwartym na przekazywanie życia), jak ma to miejsce w przypadku związków między osobami tej samej płci”.

Źródła: lifesitenews.com / X PR

Watykan. Deklaracja doktrynalna pozwala błogosławić pary “nieregularne”. “Całuśnik” kard. Victor Fernandez w akcji… doktrynalnej. Papabile…

Watykan. Deklaracja doktrynalna pozwala błogosławić pary “nieregularne”. “Całuśnik” kard. Victor Fernandez w akcji doktrynalnej.

Wraz z deklaracją doktrynalną “Fiducia supplicans” Dykasterii Nauki Wiary, zatwierdzoną przez papieża, możliwe będzie błogosławienie par “nieregularnych”.

Chodzi o pary tworzone przez osoby tej samej płci, ale poza jakimkolwiek rytuałem czy imitacją małżeństwa. Doktryna o małżeństwie się nie zmienia, błogosławienie nie oznacza akceptacji związku – wskazuje Vatican News.

W obliczu prośby dwóch osób, aby były pobłogosławione, nawet jeśli ich stan jako pary jest “nieregularny”, wyświęcony szafarz będzie mógł wyrazić zgodę, ale unikając, by ten gest zawierał elementy choćby w daleki sposób podobne do obrzędu małżeństwa. [to gnojki… MD]

Deklaracja “Fiducia supplicans”

O tym mówi deklaracja “Fiducia supplicans” na temat duszpasterskiego znaczenia błogosławieństw, opublikowana przez Dykasterię Nauki Wiary i zatwierdzona przez papieża. “Dokument, który zagłębia temat błogosławieństw, rozróżniając między błogosławieństwami z rytuału i liturgicznymi, a błogosławieństwami spontanicznymi, które są bardziej zbliżone do gestów pobożności ludowej: to właśnie w tej drugiej kategorii rozważa się teraz możliwość przyjęcia także tych, którzy nie żyją zgodnie z normami chrześcijańskiej doktryny moralnej, ale pokornie proszą o bycie pobłogosławieni” – podaje Vatican News.

Od sierpnia 23 roku dawne Święte Oficjum nie opublikowało deklaracji (ostatnia miała miejsce w 2000 roku “Dominus Iesus”), dokumentu o wysokim walorze doktrynalnym.

Dokument “Fiducia supplicans” rozpoczyna się wprowadzeniem prefekta, kard. Victora Fernandeza, który wyjaśnia, że oświadczenie pogłębia “duszpasterskie znaczenie błogosławieństw”, pozwalając “poszerzyć i wzbogacić ich klasyczne rozumienie” poprzez refleksję teologiczną “opartą na duszpasterskiej wizji Papieża Franciszka”.

[wykaz publikacji teologicznych Fernandeza. Lista jest długa, brakuje na niej jednej pozycji — książki “Uzdrów mnie swoimi ustami. Sztuka całowania” ]

Całuśnik” – “murzyn” encyklik…

Refleksja, która “implikuje prawdziwy rozwój w odniesieniu do tego, co zostało powiedziane o błogosławieństwach” do tej pory, obejmując możliwość “błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par jednopłciowych, bez oficjalnego zatwierdzania ich statusu

==================

Por.: Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji? “Całuśnik” – “murzyn” encyklik ?

Przewidziany na „papabile”…

================================

„Istnieją prawdy, które są centralne, najpiękniejsze, a inne są drugorzędne” – przekonuje nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary abp Victor Manuel Fernández, pytany o krytykę podejścia Kościoła do moralności seksualnej.

Wolność, równość, braterstwo – ideały okupowanego Watykanu.

Wolność, równość, braterstwo – ideały okupowanego Watykanu. Spór o naturę ludzką

Autor: Redakcja , 12 grudnia 2023 ekspedyt/wolnosc-rownosc-braterstwo-idealy-okupowanego-watykanu

Wolność dla błędu i kłamstwa zrównanych w prawach z prawdą, a potem nad nią wywyższonych.

Równość czyli zakwestionowanie autorytetu Boga i hierarchii. Zrównanie do dołu, gdzie rządzi gust barbarzyńców i percepcja głupców.

Braterstwo to poufałość i zbratanie z wyznawcami ideologii zła i fałszywych religii – „ekumenizm” i „dialog”.

* * *

Polecamy wykład o drodze jaką przebyli maszerujący przez instytucje moderniści i heretycy odnosząc doczesny triumf w walce z Kościołem katolickim.

Czy i w jaki sposób idee rewolucji francuskiej, w tym negacja społecznego panowania Jezusa Chrystusa, Króla przeniknęły do wnętrza Kościoła?

=========================================

Sobór Watykański II jako rok 1789 w Kościele katolickim

_________________________________________________________________________

Grafika:Heinrich Aldegrever, właśc. Heinrich Trippenmecker niemiecki malarz, grafik, rysownik i złotnik epoki renesansu zaliczany do tzw. małych mistrzów. /Wiki/

Tagi:Rewolucja Francuska, Sobór Watykański II

O prekursorach Antychrysta w Watykanie. Mówi ks. prof. Stanisław Koczwara.

Na Stolicy Piotrowej mamy anarchistę

Kościół na straży demoliberalizmu?
Prof. Bartyzel: na Stolicy Piotrowej mamy anarchistę

pch24.pl/kosciol-na-strazy-demoliberalizmu-prof-bartyzel

#demokracja #Kosciół #liberalizm #państwo #prof. Bartyzel

(fot. stock.adobe.com)

Kościół staje się instytucją, która sama w swoich strukturach wprowadza chaos, a więc nie może być punktem odniesienia, wzorcem stabilności dla chaosu i anarchii w świecie świeckim.

Carl Schmitt w eseju pt. „Rzymski katolicyzm a forma polityczna” pisał, że jeżeli upada wszelka zasada autorytetu w świecie, jeśli upadają monarchie, jeśli upadają tradycyjne elity, to przynajmniej pozostaje ta latarnia na horyzoncie, jaką jest Kościół – jedyna instytucja, która wie na czym polega prawdziwa idea reprezentacji, to znaczy, że reprezentacja jest „z góry”, a nie „z dołu”; że władza zarówno duchowa, jak i polityczna, reprezentuje Boga wobec ludzi, a nie lud etc. Od kiedy mamy jednak anarchistę na Stolicy Piotrowej, bo tak trzeba nazwać tego człowieka, to nie ma nawet pół punktu odniesienia, nie ma się na czym oprzeć, nie ma żadnej ściany, która mogłaby zatrzymać nacierających orków – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Jacek Bartyzel, autor książki „Demokracja” (PROHIBITA, 2023).

Jestem po lekturze książki Pana profesora pt. „Demokracja”, która ukazała się nakładem wydawnictwa PROHIBITA. Jak to jest, panie profesorze: w Polsce Tusk i jego przystawki szli do wyborów z hasłem „obrony demokracji”. Takie samo hasło mają Macron we Francji, Sánchez w Hiszpanii, Scholz w Niemczech, Biden w USA i wielu innych liderów politycznych na Zachodzie. Czego tak naprawdę chcą oni bronić? Czymże naprawdę jest „demokracja”?

To bardzo ciekawa kwestia. Wszystkie postacie, które Pan wymienił, ich ugrupowania i hasła, jeśli się im przyjrzymy, to w klasycznym rozumieniu demokracji, a przez klasyczną demokrację rozumiem przede wszystkim demokrację ateńską, powinny zostać uznane za antydemokratyczne i pro-oligarchiczne. Taki sam wniosek można wyciągnąć odwołując się do poglądów Jana Jakuba Rousseau – ojca demokracji nowożytnej.

Przykład: dotychczasowa opozycja w Polsce twierdziła, że broni niezawisłości sądów, zwłaszcza Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli przyjęlibyśmy za dobrą monetę, że im naprawdę chodzi o praworządność, to przecież taka instytucja jak Trybunał Konstytucyjny nie jest demokratyczna, tylko elitarna, jest z natury arystokratyczna. Członkowie Trybunału Konstytucyjnego są mianowani, a nie wybierani; muszą spełniać określone kryteria, np. muszą być prawnikami etc. To nie jest więc instytucja dla wszystkich, więc z punktu widzenia demokracji, która jest rządem liczby i równością polityczną, takie instytucje zawsze były powoływane do tego, żeby stawiać tamę roszczeniom demokracji, żeby powściągać demokrację, żeby powściągać zakusy suwerennego ludu do wszechwładzy. Nie przypadkiem wódz demokracji w „Nie-Boskiej komedii” Krasińskiego nosi imię Pankracy, a więc „Wszechwładny”.

To pomieszanie wynika oczywiście z tego, że to, co się współcześnie uważa za demokrację w świecie, którego jesteśmy częścią, tak naprawdę jest mieszaniną pewnych idei demokratycznych i idei liberalnych, czyli to jest tzw. demokracja liberalna. W tej mieszaninie występują co i rusz jakieś tarcia pomiędzy pierwiastkiem demokratycznym a pierwiastkiem liberalnym. Trybunał Konstytucyjny to tylko jeden z przykładów tego tarcia.

W dodatku dzisiaj problem jeszcze jest taki, że współczesna ideologia liberalna przeszła na bardzo radykalne pozycje ekstremalnego permisywizmu moralnego. W ideologii liberalnej niemal zawsze był czynnik obrony mniejszości, czy praw mniejszości. Dzisiaj mamy do czynienia z bardzo specyficznymi mniejszościami, przede wszystkim tzw. mniejszościami seksualnymi. W związku z tym obecnie tym, co jest szczególnie eksponowane i w propagandzie, i w polityce ruchów liberalnych jest właśnie forsowanie postulatów, które mają realizować życzenia tych mniejszości.

W swojej książce pt. „Demokracja” kilkukrotnie przywołuje Pan hasło, które jest „świętym Graalem” współczesnych wyznawców „władzy ludu”, a brzmi ono: demokracja to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. Wiele osób wieszczy schyłek demokracji liberalnej. Ja złośliwie odpowiadam: mamy do czynienia z triumfem demokracji liberalnej, co pokazuje na przykład sprawa reformy emerytalnej we Francji. Popierało ją w porywach 5 proc. obywateli. Politycy ją przeprowadzili pod hasłem m. in. „trzeba szanować prawa i wolę mniejszości”.

To ma swoje dwojakie oblicze. Z jednej strony trzeba przypomnieć, co jest tym, co zasadniczo charakteryzuje zarówno demokrację, jak i liberalizm, i co powoduje antagonizm. Sednem demokracji jest zasada rządów większości i suwerenności ludu. Jak mówił Rousseau: tej suwerenności nie można stawiać żadnych granic, ponieważ byłoby to naruszenie zasady, że lud może wszystko. Ta suwerenność w praktyce przekłada się na suwerenność konkretnego ludu czy narodu. Natomiast liberalizm wychodzi z zupełnie innego podstawowego założenia, mianowicie: dla liberałów istnieje pewna abstrakcyjna jednostka – człowiek, która jest według liberałów wyposażona w pewne naturalne i niezbywalne prawa. Ta autonomiczna jednostka jest kimś zupełnie innym niż lud czy naród w demokracji. To tarcie wynika z tego, że próbuje się wolę suwerenną narodu ograniczyć przez wskazanie domniemanych praw autonomicznej jednostki.

Bardzo dobrym przykładem jest sprawa imigracji: z punktu widzenia interesów danego narodu niekontrolowana imigracja jest ogromnym zagrożeniem dla społeczeństwa, ale dla dogmatycznego liberała to jest kwestia autonomicznej jednostki, której wszystko jedno czy ktoś jest Polakiem, czy Syryjczykiem, który chce się tutaj dostać, czy przynajmniej przetransferować. Ta abstrakcyjna jednostka jest stawiana w centrum na jakimś piedestale.

I teraz na pytanie, które Pan stawia, czy demokracja liberalna triumfuje, czy nie, odpowiedź jest złożona. Z jednej strony ideologia, która stoi u podstaw demoliberalizmu, u podstaw demokracji liberalnej triumfuje na poziomie polityki większości państw, jak i przede wszystkim Unii Europejskiej, która zyskuje coraz większą władzę nad państwami członkowskimi. Można by językiem Marksa powiedzieć, że demokracja liberalna to „ideologia panująca klasy panującej” w Europie. Z drugiej jednak strony widzimy pewien opór. Pojawia się on w postaci ruchów, które władze unijne traktują jako zagrożenie i starają się im zapobiec. Te ruchy wpisują się w koncepcję demokracji nieliberalnej, którą ogłosił jako pierwszy z liczących się polityków premier Węgier Víktor Orbán.

Widzimy, że te ruchy wpisujące się w demokrację nieliberalną czasami dochodzą do władzy, bądź zyskują coraz większe poparcie w takich krajach, jak Niemcy, Francja czy Hiszpania. Przyszłość rysuje się więc ciekawie, bo pojawia się pytanie, która tendencja zwycięży? Czy walec unijny zdoła to powstrzymać, czy może raczej oddolny ruch będący w pewnym sensie powrotem do korzeni demokracji zdoła się umocnić i jednak odwrócić bieg historii?

Która koncepcja ostatecznie zatriumfuje, zdaniem pana profesora?

Najtrudniej jest prorokować… Moim zdaniem w najbliższych latach będziemy świadkami coraz bardziej pogłębiającej się sprzeczności. To właściwie taka trochę wojna pozycyjna: na jednych odcinkach frontu się przegrywa, a na innych wygrywa. W Polsce, jeśli uznamy, że PiS było reprezentantem demokracji nieliberalnej, to ta koncepcja właśnie przegrała, a wygrała frakcja, która jest zgodna z ideologią narzucaną z Brukseli. Z kolei na Węgrzech Orbán trzyma się mocno…

Najbliższe lata będą zapewne tak wyglądały, że w różnych krajach, czyli na różnych odcinkach tego frontu będzie to kształtowało się różnie. Ostatecznie jednak mam nadzieję, że zwycięży normalność, że to szaleństwo, które forsuje zdominowana przez liberalnych radykałów Unia na dwóch odcinkach – zmieniania natury ludzkiej i promowania wszelkich dewiacji oraz nieograniczonej imigracji – w końcu zostanie zatrzymane i pokonane przez siły oporu. Mam nadzieję, że narody europejskie w końcu zbuntują się przeciwko temu szaleństwu. Ale jeśli się nie zbuntują, to będzie to oznaczać, że umarły duchowo, czego niestety też nie możemy wykluczyć.

Miało być tak pięknie, panie profesorze. Francis Fukuyama ogłosił „koniec historii”. Demokracja liberalna zaorała wszystkie inne ustroje – komunizm, monarchię, tyranię etc. Dlaczego w związku z tym jest tak źle?

Nad Fukuyamą nie ma potrzeby się nadal znęcać, ponieważ po latach przyznał się on do pomyłki. Przede wszystkim jednak ogłaszając „koniec historii” nie zauważył on islamu, jako nowego wroga demoliberalizmu.

Jednakowoż to, że mamy nadzieję, iż demoliberalizmu upadnie, nie oznacza, że z miejsca zostaną rozwiązane wszystkie problemy, dlatego że nurt „czysto” demokratyczny też ma swoje wady i niesie różne zagrożenia. Nie chcemy przecież tego, żeby lud posiadał nieograniczoną władzę i robił to, co chce.

Prawdziwie tradycjonalistyczne środowiska są dzisiaj na zupełnym marginesie, więc żeby nastąpiła prawdziwa reakcja o charakterze kontrrewolucyjnym, a nie tylko buntu mas przeciwko panującej oligarchii, to na razie nie widać nic dobrego na horyzoncie.

Czy biorąc to wszystko pod uwagę pan profesor, jako monarchista, nadal wierzy w restaurację monarchii?

To zależy w jakiej perspektywie na to patrzeć. Konserwatyści myśląc w perspektywie dziesiątek czy nawet setek lat wiedzą, że zawsze jest to możliwe. Natomiast w dającej się przewidzieć aktualnej sytuacji nie ma na to żadnej szansy. Przede wszystkim, żeby powróciła tradycyjna, katolicka monarchia musi powrócić i zostać wdrożona maksyma „nie ma króla bez biskupa”. Najpierw więc musimy przezwyciężyć straszny kryzys w Kościele, a niestety on się dramatycznie pogłębia…

No właśnie… Kościół staje się obecnie jedną z najbardziej demoliberalnych instytucji na świecie…

Powiem więcej: Kościół staje się instytucją, która sama w swoich strukturach wprowadza chaos, a więc nie może być punktem odniesienia, wzorcem stabilności dla chaosu i anarchii w świecie świeckim. Carl Schmitt w eseju pt. „Rzymski katolicyzm a forma polityczna” pisał, że jeżeli upada wszelka zasada autorytetu w świecie, jeśli upadają monarchie, jeśli upadają tradycyjne elity, to przynajmniej pozostaje ta latarnia na horyzoncie, jaką jest Kościół – jedyna instytucja, która wie na czym polega prawdziwa idea reprezentacji, to znaczy, że reprezentacja jest „z góry”, a nie „z dołu”; że władza zarówno duchowa, jak i polityczna, reprezentuje Boga wobec ludzi, a nie lud etc.

Od kiedy mamy jednak anarchistę na Stolicy Piotrowej, bo tak trzeba nazwać tego człowieka, to nie ma nawet pół punktu odniesienia, nie ma się na czym oprzeć, nie ma żadnej ściany, która mogłaby zatrzymać nacierających orków.

Sugeruje pan profesor, że za niedługo hierarchia sama będzie się domagała tzw. rozdziału państwa od Kościoła?

Ależ to już dawno się stało. Przecież po II Soborze Watykańskim dyplomacja watykańska zażądała zarówno od frankistowskiej Hiszpanii, jak i od Irlandii czy krajów Ameryki Romańskiej, w których istniały jeszcze państwa katolickie, rewizji konkordatów właśnie w duchu odebrania katolicyzmowi pozycji religii uprzywilejowanej.

U nas w Polsce jest to jeden z kluczowych punktów nowej koalicji rządzącej…

Nawet obowiązujący konkordat nie stoi na gruncie państwa katolickiego. Nie mówi on o rozdziale, bo tego pojęcia tam nie ma. Nie jest to jednak konkordat państwa katolickiego ze Stolicą Apostolską. To jest konkordat państwa indyferentnego religijnie.

Bóg zapłać za rozmowę

Tomasz D. Kolanek

Narodziny „mrocznego Kościoła”. Wizja bł. Anny Katarzyny Emmerich o Europie.

Narodziny „mrocznego Kościoła”

Wizja bł. Anny Katarzyny Emmerich o Europie.

Zobaczyłam Kościół św. Piotra i ogromną ilość ludzi pracującą by go zburzyć. Ujrzałam też innych naprawiających go. Linia podziału pomiędzy wykonującymi tę dwojaką pracę ciągnęła się przez cały świat. Dziwiła mnie równoczesność tego, co się dokonywało. Burzyciele odrywali wielkie kawały (budowli). Byli to w szczególności zwolennicy sekt w wielkiej liczbie, a z nimi – odstępcy. Ludzie ci, wykonując swą niszczycielską pracę, wydawali się postępować według pewnych wskazań i jakiejś zasady. Nosili białe fartuchy, obszyte niebieską wstążką i przyozdobione kieszeniami, z kielniami przyczepionymi do pasa. Mieli szaty wszelkiego rodzaju. Byli pomiędzy nimi ludzie dostojni, wielcy i potężni w mundurach i z krzyżami, którzy jednak nie przykładali sami ręki do dzieła, lecz kielnią oznaczali na murach miejsca, które trzeba było zniszczyć. Z przerażeniem ujrzałam wśród nich także katolickich kapłanów. Zburzono już całą wewnętrzną część Kościoła. Stało tam jeszcze tylko prezbiterium z Najświętszym Sakramentem. (A. II. 202-203)

Kościół św. Piotra był zniszczony, z wyjątkiem prezbiterium i głównego ołtarza. (A. III. 118) Widziałam znowu atakujących i burzących Kościół św. Piotra. Zobaczyłam, że na końcu Maryja rozciągnęła płaszcz nad Kościołem i nieprzyjaciele Boga zostali przepędzeni. (A. II.414) Znowu miałam wizję tajnej sekty podkopującej ze wszystkich stron Kościół św. Piotra. Pracowali oni przy pomocy różnego rodzaju narzędzi i biegali to tu, to tam, unosząc ze sobą kamienie, które z niego oderwali. Musieli jedynie pozostawić ołtarz. Nie mogli go wynieść. Zobaczyłam, jak sprofanowano i skradziono obraz Maryi. (A. III. 556) Poskarżyłam się Papieżowi. Pytałam go, jak może tolerować, że jest tylu kapłanów wśród burzących. Widziałam przy tej okazji, dlaczego Kościół został wzniesiony w Rzymie. To dlatego, że tam jest centrum świata i że wszystkie narody są z nim na różne sposoby związane.

Zobaczyłam też, że Rzym stoi jak wyspa, jak skała pośrodku morza, gdy wszystko wokół niego obraca się w ruinę. Gdy patrzyłam na burzących, zachwycała mnie ich wielka zręczność. Posiadali wszelkie rodzaje maszyn, wszystko dokonywało się według pewnego planu. Nic nie waliło się samo. Nie robili hałasu. Na wszystko zwracali uwagę, uciekali się do wszelkich rodzajów podstępów i kamienie wydawały się często znikać w ich rękach. Niektórzy z nich ponownie budowali; niszczyli to, co było święte i wielkie, a to, co budowali było próżne, puste i powierzchowne. Np. wynosili kamienie z ołtarza i budowali z nich schody wejściowe. (A. III. 556)

CIEMNOŚĆ W KOŚCIELE

Widziałam Kościół ziemski, to znaczy społeczność wierzących na ziemi, owczarnię Chrystusa w jej stanie przejściowym na ziemi, pogrążoną w całkowitych ciemnościach i opuszczoną. (A. II. 352) Wy, kapłani, wy się nie ruszacie! Śpicie, a owczarnia płonie ze wszystkich stron! Nic nie robicie! Och! Jakże płakać będziecie nad tym dniem! Gdybyście choć wypowiedzieli jedno ‘Ojcze nasz’. Widzę tak wielu zdrajców! Nie odczuwają cierpienia, kiedy się mówi: «Źle się dzieje.» W ich oczach wszystko idzie dobrze, byle tylko doznawali chwały tego świata. (A. III. 184) Widziałam też wielu dobrych i pobożnych biskupów, lecz wątłych i słabych. Źli często brali górę. (A. II. 414) Widzę ułomności i upadek kapłaństwa, widzę też przyczyny tego i widzę przygotowane kary. (A. II. 334) Słudzy Kościoła są tak gnuśni! Nie czynią już użytku z mocy, jaką posiadają dzięki kapłaństwu. (A. II. 245)

Dla niezliczonej liczby osób dobrej woli, dojście do źródła łaski z serca Jezusa było zamknięte i utrudnione z powodu zniesienia pobożnych praktyk oraz z powodu zamknięcia i profanacji kościołów. (A. III.167) Cały ten głęboki zamęt, z powodu którego cierpieli wierni, wynikał stąd, że wielu z tych, którzy przyoblekli się w Jezusa Chrystusa, coraz bardziej zwracało się w stronę bezbożnego świata i wydawało się zapominać o cnotach i nadprzyrodzonej mocy Kapłaństwa. W tym wszystkim poznałam, że czytanie genealogii naszego Pana przed Najświętszym Sakramentem w święto Bożego Ciała zamyka w sobie wielką i głęboką tajemnicę. Poznałam bowiem, że nawet pomiędzy przodkami Jezusa Chrystusa – według ciała – liczni nie byli świętymi, a byli wśród nich nawet grzesznicy. Mimo to nie przestali być stopniami drabiny Jakubowej, po których Bóg przyszedł do ludzi. Tak więc nawet niegodni biskupi są nadal zdolni do sprawowania Najświętszej Ofiary i do udzielania sakramentu kapłaństwa wraz z wszelką mocą z nim związaną. (C. 175)

Widziałam wielką liczbę kapłanów dotkniętych ekskomuniką, którzy wydawali się tym nie przejmować, a nawet o tym nie wiedzieli. A jednak byli ekskomunikowali od chwili, gdy wzięli udział w pewnych przedsięwzięciach, gdy weszli do pewnych stowarzyszeń i przejmowali opinie, na których ciążyła klątwa. Widziałam tych ludzi w takiej mgle, że byli jakby oddzieleni murem. Widać z tego jak bardzo Bóg liczy się z dekretami, postanowieniami i zakazami głowy Kościoła i podtrzymuje je, choć ludzie się nimi nie przejmują, przeciwstawiają się im lub wyśmiewają. (A. III. 148) Widziałam, jak smutne były konsekwencje przeciwstawiania się Kościołowi. Ujrzałam, jak ono rosło, a w końcu heretycy wszelkiego rodzaju przybyli do miasta (Rzym). (A. III. 102)

Poznałam, że poganie adorowali niegdyś pokornie bóstwa odmienne od nich samych… Ich kult był lepszy niż kult tych, którzy sami siebie adorują w postaci tysiąca idoli, a pomiędzy nimi nie zostawiają żadnego miejsca Panu. (A. III. 102, 104)

Ujrzałam, jak stawało się oziębłe duchowieństwo i zapadała wielka ciemność. Widok rozszerzył się i wtedy zobaczyłam wszędzie wspólnoty katolickie prześladowane, dręczone, uciskane i pozbawione wolności. Widziałam wiele zamkniętych kościołów. Ujrzałam wojny i rozlew krwi. Wszędzie widać było lud dziki, nieuczony, walczący przemocą. To nie trwało długo. Kościół św. Piotra był podkopywany, zgodnie z planem ułożonym przez tajną sektę. W tym samym czasie uszkadzały go burze. (A. III. 103) Widziałam, jak pomoc przyszła w chwili największego niebezpieczeństwa. (A. III. 104)

„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”. Ale “tajnie”!!

„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”

Paweł Chmielewski synodalne-aggiornamento

Rzymski Synod o Synodalności wkroczył w ostatnią fazę. Papież obłożył obrady tajemnicą, ale głosy docierające z obrad wskazują jasno: cała rewolucyjna agenda została położona na stole i jest przedmiotem dyskusji. Rzymski synod nie zakończy się przyjęciem twardych, konkluzywnych [po polsku: rozstrzygających] wniosków; końcowy dokument będzie jednak bez wątpienia zawierać tak dobrane słowa-klucze, żeby pozwolić na kontynuację “progresywnej pracy” i wyciąganie odpowiednich wniosków, zgodnych z liberalnym duchem czasu.

Relatorem generalnym Synodu o Synodalności jest przecież kard. Jean-Claude Hollerich, admirator niemieckiej Drogi Synodalnej. Uwagę przykuwają też sekretarze specjalni synodu, o. Giacomo Costa SJ, Włoch, który przygotowywał już syntezę etapu kontynentalnego Synodu o Synodalności oraz ks. Riccardo Battocchio, prezes Włoskiego Stowarzyszenia Teologicznego. W 2021 roku o. Costa poparł włoskie ustawodawstwo wymierzone w „dyskryminację” środowisk homoseksualnych, choć biskupi kraju stali na innym stanowisku. Ks. Battocchio brał w 2015 roku udział w prezentacji książki „Miłość homoseksualna” aspirującej do przedstawienia „nowej syntezy” psychoanalizy, teologii i duszpasterstwa w obszarze homoseksualizmu. Co ciekawe nie wiadomo, kto dokładnie napisze syntezę. Wprawdzie znane są nazwiska 13-osobowego komitetu ds. syntezy pracującego pod kierunkiem kard. Hollericha, ale właściwymi autorami tekstu mają być „eksperci”. Nie wiemy, kto to – Watykan utajnił ich nazwiska.

Same tematy podejmowane na rzymskim zgromadzeniu są znane, bo zostały opisane w Instrumentum laboris – dokumencie roboczym na synod opublikowanym przez Stolicę Apostolską w czerwcu tego roku. Na portalu PCh24.pl omawialiśmy ten tekst, wskazując na fakt, że zawiera bardzo wiele elementów typowych dla progresywnej narracji. To między innymi zniesienie obowiązku celibatu, święcenia diakonatu dla kobiet, zwiększenie udziału świeckich we władzy w Kościele, inkluzywność sakramentalna – dopuszczanie do Komunii świętej takich „wykluczonych” grup jak rozwodnicy w powtórnych związkach, homoseksualiści czy poligamiści (problem Afryki). W dokumencie wiele miejsca poświęcono też przełamywaniu władzy biskupów przez różnego rodzaju kolektywy synodalne, zwłaszcza kontynentalne. Z wypowiedzi uczestników trwającego synodu wiemy, że wszystkie te tematy – władza, rola kobiet, moralność seksualna – rzeczywiście były i są podejmowane, rodząc ożywioną dyskusję. Nie wiadomo jednak ani kto reprezentuje jakie stanowisko ani gdzie jest ewentualna większość. Rzymski etap Synodu o Synodalności jest bezprecedensowy pod względem tajemnicy przebiegu obrad. Wcześniejszym synodom Franciszka towarzyszyły media i prowadzone debaty były dość transparentne. Teraz jest inaczej i z woli papieża z synodu nie wypływają niemal żadne informacje. Tak naprawdę o wyniku prac synodalnych zostaniemy poinformowani dopiero na zakończenie zgromadzenia, kiedy zostanie przyjęty tekst finalny.

Strategiczny brak konkluzywności

Nie należy sądzić, że znajdą się w nim jakieś konkluzywne passusy dotyczące tak kluczowych dla Kościoła kwestii jak struktura sprawowania władzy, rola kobiet czy moralność seksualna. Tegoroczny synod jest dopiero pierwszym etapem; drugi nastąpi jesienią 2024 roku. Trzeba jednak spodziewać się, że środowisko progresywne zdoła zamieścić w dokumencie odpowiednie słowa-wytrychy, które pozwolą później na łatwiejsze procedowanie własnej agendy.

To właśnie te słowa-wytrychy są najważniejsze. Proces synodalny nie będzie wprowadzać żadnych konkretnych rozstrzygnięć. Mówił o tym litewski arcybiskup Gintaras Grusas, obecnie przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE). Według Grusasa tematem Synodu o Synodalności jest sama synodalność; chociaż trwają dyskusje nad szczegółowymi kwestiami, nie będzie rozstrzygnięć „ani teraz, ani w fazie do roku 2024; nie jestem nawet pewien, czy [rozstrzygnięcia] będziemy mieć w 2024” – powiedział. – Jeżeli będziemy jako Kościół bardziej synodalni, to synod przyniesie swoje owoce – dodał enigmatycznie.

Ważniejsze od tego, co ustali synod, o wiele ważniejsze są decyzje podejmowane osobiście przez papieża Franciszka i jego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victora Manuela Fernándeza. W ostatnich tygodniach ukazały się najpierw odpowiedzi Franciszka na dubia pięciu kardynałów, a później odpowiedź Fernándeza na pytania kard. Duki. Z dokumentów wynika, że papież i prefekt pozwalają błogosławić związki homoseksualne oraz udzielać Komunii świętej rozwodnikom, wszystko na zasadzie „indywidualnych przypadków”. W pierwszym wypadku powinno temu towarzyszyć nieco „skryte” duszpasterstwo, papież sprzeciwił się wydawaniu jakichś wytycznych przez episkopaty; w drugim, wprost przeciwnie, wytyczne powinny się pojawiać – kard. Fernández wyraźnie do tego zachęcał. To właśnie te decyzje w o dalece większej mierze niż jakiekolwiek synody kształtują codzienność duszpasterską Kościoła. Franciszek i Fernández dali zielone światło środowiskom progresywnym, które mogą teraz bez obaw budować parafie inkluzywne wobec wszystkich „wykluczonych” ze względu na życie w obiektywnym grzechu.

Synodalne aggiornamento

Czemu zatem służy cała ta niekonkluzywność Synodu o Synodalności? Czy to naprawdę jedynie wielkie zgromadzenie, które debatuje o tym, jak debatować? Według oficjalnych deklaracji organizatorów – papieża, kard. Hollericha i innych – synodalność służy do tworzenia w Kościele nowej kultury dyskusji, opartej o wzajemne wysłuchiwanie się, otwartość na argumentację, na rezygnacji z apodyktycznego podawania ustalonej nauki. Temu służy przede wszystkim tak zwana metoda „rozmowy w Duchu Świętym”, nowatorska koncepcja rozmów w niewielkich grupach, polegająca na naprzemiennym wypowiadaniu się, refleksji i modlitwie.

Sądzę jednak, że w ostateczności konsekwencje procesu synodalnego mogą być równie głębokie, co konsekwencje II Soboru Watykańskiego, z założenia również przecież duszpasterskiego, a nie doktrynalnego. Sobór nie musiał wprost przekształcać żadnego elementu nauki Kościoła, żeby przygotować grunt pod głębokie zmiany. Wystarczyło stworzenie mglistego klimatu rewolucji, który pozwalał wpływowym środowiskom podpiąć się pod hasło „udzisiejszenia” (aggiornamento). Związek pomiędzy niemiecką Drogą Synodalną czy patologicznymi formami liturgii a Soborem jest wyraźny, ale po stronie Soborowej wychodzi nie tyle z samych dokumentów, co raczej z ich progresywnej interpretacji. Podobnie może być z Synodem o Synodalności. Zamieszczenie w dokumentach końcowych haseł o powszechnej inkluzji „dyskryminowanych i wyłączonych”, partycypacji świeckich, docenieniu roli kobiet, podmiotowości Ludu Bożego, „włączeniu” niekatolików w obszar „misji Kościoła” – to wszystko nie ma i nie będzie mieć znaczenia doktrynalnego per se. Będzie jednak tworzyć zasłonę dymną potrzebną rewolucjonistom. Odwołując się do kilku wybranych zdań z dokumentów synodalnych, włączanych w ogólny klimat „zmiany” i „inkluzji” – będą mogły z większą swobodą forsować upragnione zmiany duszpasterskie i doktrynalne.

Synod o Synodalności nie musi zadekretować błogosławienia par LGBT. Wystarczy, że w jego dokumentach zostaną zawarte długie wywody o „otwartości na wykluczonych”, żeby każdy chętny do tego biskup wprowadził w swojej diecezji rewolucyjne duszpasterstwo, powołując się jeszcze na „magisterium Franciszka”. To samo dotyczy rozwodników, poligamistów i wszystkich, którzy zostaną uznani za dyskryminowanych seksualnie.

Nie należy się też spodziewać, aby dokumenty synodalne wprost przewidywały diakonat czy kapłaństwo kobiet. Wystarczy, że będą pełne frazesów o „kobiecej twarzy” Kościoła. Na tej podstawie Franciszek powoła niejawną posynodalną komisję, która opracuje konkretne rozwiązania, a on ogłosi na tej podstawie motu proprio, wprowadzając albo żeński diakonat, albo nowe posługi i urzędy. Będzie mógł wskazać na „wyraźną wolę” zgromadzeń synodalnych, które pragnęły przejęcia przez kobiety „większej odpowiedzialności”.

To samo dotyczy sprawowania władzy. Rzymski synod nie musi wprost opowiadać się przeciwko biskupom; wystarczy, że – wskazując swój własny przykład – dokumenty będą mówić o „konieczności” partycypacji „całego Ludu Bożego” w sprawowaniu władzy. Papież korzystając ze swoich prerogatyw ustanowi konkretne gremia synodalne, które przejmą część kompetencji krajowych episkopatów, a poszczególnych biskupów zobowiąże do „synodalnego” sprawowania władzy, polegającego na konieczności „konsultowania” ciał synodalnych, bez których podjęcie jakiejś decyzji będzie możliwe tylko w teorii, ale nie w praktyce – bo stanowiłoby pogwałcenie „paradygmatu synodalnego”.

Kto zwycięży w bitwie o przyszłość Kościoła?

Póki co cieszyć się będą ci, co zawsze: progresiści z Europy, Stanów Zjednoczonych i Ameryki Łacińskiej. Współczesna „twarz” wewnątrzkościelnej Rewolucji bp Georg Bätzing nie kryje zresztą zadowolenia z dotychczasowego przebiegu Synodu o Synodalności. – Wszystkie ważne tematy forów naszej niemieckiej Drogi Synodalnej odgrywają w Rzymie rolę. Leżą na stole Kościoła powszechnego – powiedział hierarcha. Jak dodał, można mówić o „dużym kroku naprzód”.

Radość biskupa Bätzinga nie powinna oczywiście nikogo zaskakiwać. Wprawdzie w rzymskim synodzie uczestniczy wielu konserwatystów bardzo krytycznie patrzących na proces synodalny, ale papież skrupulatnie zadbał o to, by narzędzia realnej władzy kształtowania przebiegu całego procesu leżały w rękach jego zaufanych ludzi, bliskich ideowo niemieckim środowiskom. Na to nic nie da się już po ludzku poradzić. Jedyną nadzieją pozostaje czasowe rozciągnięcie całego procesu: nawet jeżeli to papież Franciszek zakończy w 2024 roku drugi rzymski etap Synodu o Synodalności, być może wdrażać synodalność w życie będzie już jego następca. Nie musi to bynajmniej oznaczać, że rewolucyjny kurs zostanie zatrzymany i odwrócony; a jednak tak może być.

Patrzmy w przyszłość powtarzając słowa modlitwy za synod ułożonej przez bp. Athanasiusa Schneidera: „Panie, z pokornym duchem i ze skruszonym sercem prosimy Cię, nie dopuść, aby wrogowie Kościoła mogli radować się ze zwycięstwa nad autentycznym Kościołem katolickim”.

Paweł Chmielewski

,,W Rzymie budują Dom Antychrysta” – ks. Alessandro Maria Minutella; video.

Cudzołóż z ochotą a watykańscy sekciarze wciąż cię będą karmić Ciałem Pańskim!

Cudzołóż z ochotą a watykańscy sekciarze wciąż cię będą karmić Ciałem Pańskim!

Watykan oficjalnie: Można udzielać Komunię św. rozwodnikom w nowych związkach

watykan-oficjalnie-w-oparach

#Eucharystia #komunia święta #rozwodnicy #rozwodnicy w nowych związkach

Rozwodnicy w powtórnych związkach mogą otrzymywać rozgrzeszenie i przystępować do Komunii, nawet jeżeli prowadzą życie seksualne. Wszystko zależy od konkretnego przypadku; ostatecznie jednak decyzję ma podejmować indywidualnie każda osoba w sytuacji tzw. nieregularnej. To oficjalna odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary na zapytanie przesłane przez kard. Dominika Dukę. Jest to oczywiście niezgodne z odwieczną nauką Kościoła.

Kardynał Dominik Duka to emerytowany arcybiskup Pragi; w latach 2010 – 2020 był też przewodniczącym Konferencji Episkopatu Czech. To jeden z najważniejszych europejskich hierarchów; krytyczny wobec niemieckiej Drogi Synodalnej, bliski Kościołowi w Polsce.

13 lipca tego roku kardynał Duka napisał do Dykasterii Nauki Wiary z zapytaniem odnośnie kwestii udzielania Komunii świętej rozwodnikom w „nowych związkach”. Sprawa jest w teorii nie jest nowa, bo dotyczy rozumienia adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Jednak to dopiero na początku tego roku biskup Pilzna Tomáš Holub ogłosił, że w jego diecezji rozwodnicy w powtórnych związkach mogą dostąpić „trwałego aktu miłosierdzia”, co umożliwi im powrót do przyjmowania sakramentów, nawet jeżeli żyją more uxorio, jak mąż z żoną. Prawdopodobnie to dlatego kardynał Duka w imieniu Konferencji Episkopatu Czech zadał pytanie Dykasterii. Wcześniej w Czechach nie obowiązywały takie rewolucyjne środki duszpasterskie; bp Holub wyłamał się jednak i poszedł niemiecką drogą.

Odpowiedzi kardynałowi Duce udzielił już nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victor Manuel Fernández.

Kardynał Duka chciał wiedzieć, czy jakaś diecezja, która jest zrzeszona w Konferencji Episkopatu, może podejmować całkowicie autonomiczne decyzje w sprawie Komunii świętej dla rozwodników. W odpowiedzi kard. Fernández wskazał, że adhortacja apostolska Amoris laetitia jest dokumentem zwyczajnego nauczania papieskiego; na gruncie tej adhortacji, stwierdził, pojedyncza diecezja może wydać wytyczne, które będą stanowić wsparcie dla kapłanów oraz osób w powtórnych związkach, zgodnie z nauczaniem Franciszka.

Następnie praski hierarcha zapytał, jaki jest status nauczycielski odpowiedzi, jaką papież Franciszek udzielił biskupom Buenos Aires w 2016 roku. Chodzi o wymianę listów: biskupi zapytali, czy dobrze interpretują Amoris laetitia, a Franciszek odpisał, że tak – i że nie ma innej interpretacji. Sednem listu biskupów z Buenos Aires była zgoda na udzielanie rozgrzeszenia i Komunii świętej niektórym rozwodnikom w powtórnych związkach, nawet jeżeli żyją jak mąż z żoną.

W odpowiedzi kard. Fernández stwierdził, że wymiana listów została wpisana do Acta Apostolicae Sedis, zatem pisma zostały opublikowane «velut Magisterium authenticum», jak autentyczne Magisterium.

Kluczowa jest odpowiedź na pytanie trzecie, w którym kardynał Duka zapytywał o związek pomiędzy Amoris laetitia a nauczaniem Kościoła.

Kardynał Fernández odpisał następująco:

«Jak Ojciec Święty przypomina w swoim liście do Delegatów Regionu Duszpasterskiego Buenos Aires, Amoris laetitia jest rezultatem pracy i modlitwy całego Kościoła, refleksji dwóch synodów i samego papieża. Ten dokument opiera się na magisterium poprzednich papieży; to już oni rozpoznali możliwość przyjmowania Eucharystii przez rozwodników w nowych związkach, o ile tylko mają „zobowiązanie do życia w pełnej wstrzemięźliwości, tj. do powstrzymania się od aktów właściwych małżonkom”, jak zaproponował Jan Paweł II; lub też „zobowiązują się przeżywać swoją relację… jako przyjaciele”, jak zaproponował Benedykt XVI. Franciszek podtrzymał propozycję pełnej wstrzemięźliwości rozwodników w powtórnych związkach, ale dodał, że może być to dla nich w praktyce trudne, dlatego pozwolił w pewnych okolicznościach, po stosownym procesie rozróżniania, dopuszczenie do sakramentu pojednania, nawet jeżeli nie są wierni wstrzemięźliwości zaproponowanej przez Kościół» («Francesco mantiene la proposta della piena continenza per i divorziati e risposati in una nuova unione, ma ammette che vi possano essere difficolta nel praticarla e quindi permette in certi casi, dopo un adequato discernimento, l’amministrazione del sacramento della Riconciliazione anche quando non si riesca nel essere fedeli alla continenza proposta dalla Chiesa»).

Następnie kardynał Duka pytał o ewentualność instytucjonalizacji takiego rozwiązania; w odpowiedzi kard. Fernández wskazał, że Amoris laetitia „otwiera możliwość przystępowania do sakramentów pojednania i Eucharystii”; dodał, że chodzi tutaj każdorazowo o proces rozróżniania, który nie zawsze musi kończyć się taką samą decyzją. Następnie stwierdził, że to każdy kapłan ponosi osobistą odpowiedzialność za towarzyszenie osobom w procesie rozróżniania; ostatecznie jednak decyzja należy wyłącznie do danej jednostki, która musi w swoim sumieniu rozpoznać sprawę przed Bogiem. Decyzja ma zapaść w świetle nauki Kościoła i przy towarzyszeniu kapłana, ale może być to również decyzja o przyjmowaniu sakramentów.

Kardynał Fernández został też zapytany o kwestię stwierdzania nieważności małżeństwa; odpowiedział, że ewentualność stwierdzenia nieważności jest elementem procesu rozróżniania sytuacji danego rozwodnika, ale nie zamyka to wszystkiego. W sytuacjach złożonych, w których nie można stwierdzić nieważności , istnieje możliwość przyjmowania sakramentów.

Wreszcie czeski purpurat pytał, czy rozwodnicy w powtórnych związkach powinni spowiadać się z aktów seksualnych; kard. Fernández odpowiedział, że jest to kwestia indywidualnego sumienia i tak jak inne sprawy w życiu, powinna zostać rozpatrzona przed Bogiem. Wreszcie prefekt Dykasterii Nauki Wiary wskazał, że byłoby właściwe, aby Konferencje Episkopatu wydały kryteria duszpasterskie w oparciu o Amoris laetitia.

Tym samym kard. Victor Manuel Fernández oficjalnie i jednoznacznie potwierdził to, o czym portal PCh24.pl pisze od 2016 roku: według Amoris laetitia można udzielać Komunii świętej rozwodnikom, o ile podejmą taką decyzję sumienia. Jest tak, jak napisali biskupi z Niemiec w swoich wytycznych w roku 2017. Jest to całkowicie niezgodne z Tradycją Kościoła; w istocie jednak wola Franciszka była doskonale znana od publikacji wspomnianych wyżej listów papieża i biskupów Buenos Aires. Część komentatorów próbowała zaklinać rzeczywistość, obawiając się konsekwencji, które rodziłoby otwarte przyznanie, że doszło do próby zmiany nauki Kościoła. Po dokumencie Dykasterii Nauki Wiary do kardynała Duki żadne udawanie nie będzie już możliwe.

Cały dokument kard. Fernándeza jest dostępny na stronie Watykanu: https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_pro_20230925_risposte-card-duka_it.pdf

Źródło: vatican.va Pach

***

MODLITWA O TRIUMF WIARY KATOLICKIEJ

Wszechmogący wieczny Boże, Ojcze, Synu i Duchu Święty, klękamy przed Twoim Majestatem i składamy Ci z głębi naszych serc dziękczynienie za bezcenny dar wiary katolickiej, który raczyłeś nam objawić przez Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Otrzymaliśmy to Boże światło na Chrzcie Świętym i przyrzekliśmy Ci zachować tę wiarę nienaruszoną aż do śmierci.

Pomnażaj w nas dar wiary katolickiej. Niech umacnia ją i utwierdza Twoja łaska. Pogłębiaj w nas codziennie poznanie piękna i głębi wiary katolickiej, abyśmy żyli w głębokiej radości Twojej Boskiej prawdy i byli gotowi poświęcić wszystko, byle tylko nie pójść na kompromis lub nie zdradzić tej wiary. Daj nam łaskę, abyśmy byli zdecydowani ponieść tysiąckrotną śmierć za choćby jeden artykuł Credo.

Przyjmij łaskawie nasz akt pokornego zadośćuczynienia za wszystkie grzechy popełnione przeciw wierze katolickiej przez ludzi świeckich i duchownych, zwłaszcza przez wysokich rangą duchownych, którzy wbrew złożonej podczas święceń solennej obietnicy, że będą nauczycielami i obrońcami integralności wiary katolickiej, stali się orędownikami herezji, zatruwając w ten sposób powierzoną im owczarnię i poważnie obrażając Boski majestat Jezusa Chrystusa, Prawdy Wcielonej.

Udziel nam łaski postrzegania w nadprzyrodzonym świetle wiary wszystkich wydarzeń naszego życia i ogromnych prób, którym poddawana jest obecnie nasza Święta Matka Kościół. Spraw, abyśmy uwierzyli, że z bezkresnej duchowej pustyni naszych czasów wyprowadzisz nowy rozkwit wiary, który przyozdobi ogród Kościoła nowymi dziełami wiary i zapoczątkuje nową erę wiary.

Mocno wierzymy, że wiara katolicka jest jedyną prawdziwą wiarą i religią, do której dobrowolnego przyjęcia zapraszasz każdego człowieka. Niech święta, katolicka i apostolska wiara ponownie zatryumfuje w Kościele i na świecie za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, pogromczyni wszelkich herezji, oraz wielkich męczenników i wyznawców wiary, tak aby ani jedna dusza nie poszła na zatracenie, a dostąpiwszy raczej poznania Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela rodzaju ludzkiego, dzięki prawowitej wierze i sprawiedliwemu życiu osiągnęła wieczne błogosławieństwo w Tobie, o Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty. Tobie wszelka cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

+ Athanasius Schneider, biskup pomocniczy Archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie

Skandaliczne! Paszkwil Holland, uderzający w obrońców polskich granic, ma zostać uhonorowany w Watykanie.

Paszkwil Holland, uderzający w obrońców polskich granic, ma zostać uhonorowany w Watykanie.

“Zielona granica” będzie pokazana w Watykanie. Holland ma otrzymać specjalną nagrodę w obecności duchownych.

wstrzasajace-zielona-granica

  • Skandaliczny film Agnieszki Holland „Zielona granica” zostanie zaprezentowany… w Watykanie! Ponadto reżyserka ma odebrać za ten film w Filmotece Watykańskiej Nagrodę Specjalną Fuoricampo. W tym wydarzeniu mają uczestniczyć „wyżsi rangą przedstawiciele duchowieństwa Kościoła Katolickiego i Kościoła Apostolskiego” – podaje Kino Świat, dystrybutor „Zielonej Granicy”.

To nie wszystko. Film Holland ma zostać pokazany także festiwalu filmowym Tertio Millennio w Rzymie. Jak zaznacza Kino Świat, to festiwal założony przez św. Jana Pawła II i jest organizowany wspólnie ze Stolicą Apostolską.

Dystrybutor filmu w swoim komunikacie chwali się też tym, że „przedstawiciele duchowieństwa i publicyści katoliccy” piszą o „dziele” Holland „w samych superlatywach”. Na potwierdzenie podaje opinię Terlikowskiego, który uznał, że ten film to „ważna lekcja chrześcijaństwa w niełatwych czasach”, a także wpis dominikanina o. Tomasza Dostatniego, który ocenił ten film jako „głęboko chrześcijański, ponieważ opowiada o przemianie zła w dobro”.

To jest normalny film, lecz o nienormalnym świecie. (…) Patrząc na ten film, jako chrześcijanin, jestem zawstydzony, to jest dla mnie rachunek sumienia. Czy zrobiłem wszystko, co zrobić mogłem? Czy moją empatię potrafiłem i potrafię przełożyć na konkretne projekty? Na odpowiedni nacisk na decydentów państwowych? Bezradność też jest uczuciem, z którym opuszczałem kino. Bo wiem, że zawsze za mało zrobiłem — pisze o. Dostatni.

To wyjątkowo szokujące, że paszkwil Agnieszki Holland, uderzający w obrońców polskich granic, ma zostać uhonorowany w Watykanie. Z kolei ocena dystrybutora filmu, że publicyści katoliccy i duchowni wypowiadają się o nim pozytywnie – oparta o zaledwie dwa przykłady – wydaje się mocno przesadzona.

tkwl/Kino Świat

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości

Synodalność nie ma nic wspólnego ustrojem Kościoła wschodniego. Znany watykanista obnaża fałsz papieskiej narracji.

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości 

falsz-papieskiej-narracji 20 września 2023

Synod Franciszka nie nauczył się niczego od synodów Kościołów wschodnich – uważa Sandro Magister, wskazując na sprzeciw jednego z grekokatolickich biskupów wobec promowanej przez urzędującego papieża agendzie tzw. „synodalności”.

Znany watykanista odnosi się do słów Franciszka, który w drodze powrotnej z Mongolii mówił: Synod nie jest moim wynalazkiem. To Paweł VI pod koniec Soboru zdał sobie sprawę, że Kościół zachodni utracił synodalność, podczas gdy wschodni ją zyskał.

Jak wskazuje Magister, jest to całkowicie fałszywa argumentacja, gdy spojrzymy na to, jak faktycznie funkcjonuje Kościół na wschodzie. Autor omówienia przywołuje świadectwo bp Manuela Nina, który jako apostolski egzarcha dla katolików obrządku bizantyjskiego w Grecji z siedzibą w Atenach ma wziąć udział w Synodzie.

Jeśli w istocie Zachód rozumie synodalność jako miejsce lub moment, w którym wszyscy, świeccy i duchowni, wspólnie działają, aby dojść do jakiejś kościelnej, doktrynalnej, kanonicznej lub dyscyplinarnej decyzji, jakakolwiek by ona nie była, jasne jest, że taka synodalność nie istnieje na Wschodzie – podkreśla bp Nin.

Hierarcha wprost stwierdza, że papieskie rozumienie tzw. synodalności jest „nieporozumieniem”, gdyż taka synodalność nigdy nie istniała w Kościele, również na wschodzie. Przyznaje on, że biskupi wschodni spotykają się na synodach, ale zastrzega ta synodalność nie ma nic wspólnego z modelem „nowoczesnej republiki parlamentarnej, w której każdy może powiedzieć wszystko i porozmawiać o wszystkim”.

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości – dodaje bp Nin.

Wątek ten rozwija Sandro Magister, pisząc: Oczywiście papież Franciszek również wielokrotnie upierał się, że „Synod nie jest parlamentem”, a tym bardziej „programem telewizyjnym, w którym mówi się o wszystkim”. Jednocześnie jednak rozszerzył udział w Synodzie nie tylko na osoby posiadające władzę biskupią, ale także na księży, osoby zakonne i świeckie, mężczyzn i kobiety, zgodnie z przeważnie horyzontalną interpretacją greckiego słowa „Synod” rozumianego jako „wspólne kroczenie”.

Tymczasem Magister wskazuje, powołując się na bp Nina, że „Synod” to nie „chodzenie razem ze wszystkimi”, ale „chodzenie wszystkich razem z Chrystusem”.

W środowiskach „synodalnych” widzimy jednak coraz więcej przykładów duchownych, którzy nawet nie mówią o Chrystusie i Jego nauce, ale powołują się na bliżej nieokreślone działanie Ducha Świętego, rozumiejąc synodalność jako „rozmawianie w Duchu”, choćby to rozmawianie miało prowadzić do wniosków sprzecznych z nauczaniem Chrystusa, co z perspektywy logiki jest niemożliwe, a jednak – nie powstrzymuje to piewców synodalności przed brnięciem w coraz większe sprzeczności.

Źródło: espresso.repubblica.it

Anatema na uczestników zgromadzenia “drogi synodalnej” LGBTQ w Watykanie (4-29 października)

BKP: Anatema na uczestników zgromadzenia synodalnej LGBTQ drogi w Watykanie (4-29 października 2023)

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20690 https://salvacion.wistia.com/medias/pdllt45v2g

https://bcp-video.org/pl/anatema-na-uczestnikow/ https://rumble.com/v37c2wianatemanauczestnikw.html

https://cos.tv/videos/play/46521464051503104 https://ugetube.com/watch/UZIaWKdBhue3aYB

W dniu 4 października 2023 r. ma rozpocząć się ogólnoświatowe zgromadzenie tzw. synodalnej drogi. Do dziś jej prawdziwe intencje są ukryte. W rzeczywistości ma na celu duchowe i zewnętrzne samobójstwo Kościoła katolickiego w samej jego istocie. Zgromadzenia kontynentalne, które odbywały się od stycznia do marca 2023 roku, do tego kościelnego samobójstwa celowo przygotowały warunki. W styczniu Bergoglio powiedział światowym mediom, że biskupi muszą przejść proces konwersji, aby powitać LGBTQ osoby w Kościele.

Jest absolutnie jasne, że Synod ma na celu promowanie ideologii i nieczystych duchów LGBTQ. Jezus te demony wypędzał, ale bergogliańska sekta wita ich w Kościele. Jest to proces likwidacji Bożych przykazań i drogi zbawienia, a to jest podła zdrada Jezusa Chrystusa.

Podstawowym krokiem i podstawowym warunkiem na drodze zbawienia jest pokuta i wiara w Ewangelię (por. Mk 1,15). Nieważny papież jednak promuje inną drogę – drogę antypokuty i pseudo-wiary w antyewangelię (por. Ga 1:8-9). Wynikiem jest wieczne potępienie. Musimy uświadomić sobie, że chodzi o wieczne, tak, o wieczne potępienie! To jest prawdziwe oblicze synodalnej LGBTQ drogi.

Z prasy dowiadujemy się, że bp Bätzing chce propagować tzw. nowe idee, „jak założyć Kościół inaczej” (24.07.2023). Franciszek wyraża na to milczącą zgodę. Biskup Robert Barron z USA stwierdził: „Wiele osób z różnych powodów odseparowało się od Kościoła. Synod zajmie się kwestią, jak ponownie przywrócić tych ludzi do Kościoła.” Człowiek się od Kościoła i od Chrystusa odseparuje poprzez grzech i tylko poprzez pokutę może powrócić. Innej drogi powrotnej nie ma. Jednak ci, odseparowaniod Boga prałaci, sami odrzucają pokutę i nawet nikogo do niej nie prowadzą. Taki Kościół nikogo nie zbawi, a wręcz przeciwnie, legalizując i błogosławiąc grzech, zabija sumienie i ciągnie dusze do wiecznej zguby.

Na synodzie między innymi chodzi o kościelną legalizacjię absurdalnej psychopatycznej synodalnej drogi Niemiec i Belgii.

Na październikowe zgromadzenie ze Stanów Zjednoczonych wybrano następujących delegatów: kardynała Timothy’ego Dolana, biskupa Daniela Floresa, biskupa Kevina Rhoadesa i arcybiskupa Timothy’ego Broglio. Franciszek sam mianował na Synod (i z prawem głosu) zwolenników antyewangelia LGBTQ: jezuitę Martina oraz kardynałów Cupicha i McElroya. Barron obłudnie pociesza opozycyjną stronę, że tutaj rzekomo odbędzie się wielka dyskusja i głosowanie. Z góry ale wiadomo, że zaproszeni prałaci i świeccy  to w większości zwolennicy LGBTQ, więc symboliczna opozycja zostanie przekrzyczana i przegłosowana. Ten zbójnicki Synod następnie wyda jako nowe nauczanie Kościoła wiążące dokumenty, które zalegalizują niemoralność i herezje na wzór niemieckiej i belgijskiej drogi.

W istocie jest to zorganizowane oszustwo i manipulacja, uświęcona posłuszeństwem „Ojcu Świętemu”. Na koniec obłudnie ogłoszą: „Roma locuta, causa finita” (Rzym przemówił, sprawa zakończona).

Jest tu zasadnicze pytanie: czy Franciszek, który promuje antyewangelię LGBTQ i który poświęcił się demonom w Kanadzie, jest prawowitym papieżem? Jeśli ktoś twierdzi, że jest, to już nie obowiązuje Ewangelia Chrystusa i nie jest to już Kościół Chrystusowy, ale pseudo-kościół antychrysta.

O synodalnej drodze wypowiedział się były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Müller takto: „Droga synodalna jest dogmatycznie niekompetentna i kościelno-kanonicznie nielegalna”.

Na temat obecnej sytuacji zarówno na świecie, jak i w Kościele realistycznie wypowiedział się były nuncjusz w USA, Carlo Maria Viganò, mówiąc, że Głębokie Państwo i Głęboki Kościół, na którego czele stoi Bergoglio, są w jedności.

Dlaczego Jezus założył swój Kościół? Dla zbawienia dusz. W żadnym wypadku nie po to, aby fałszywi apostołowie (2 Kor 11:13) zmieniali Boże i Chrystusowe przykazania oraz ciągnęli ludzi do piekła. Obecnie doszło do największej zbrodni nadużycia najwyższej władzy Kościoła, zarówno papieskiej, jak i apostolskiej. Ci pseudoapostołowie wraz ze swoim fałszywym papieżem manipulują zwrotami religijnymi i wprowadzają fałszywe nauki, aby uczynić z katolików media nieczystych demonów.

Nowy model Bergogliowego antykościoła to bunt przeciwko Bogu. Jeśli biskupom Ameryki zależy na prawdziwej reewangelizacji i wierności Duchowi Chrystusowemu i nauczaniu, niech radykalnie odmówią udziału w październikowym zbójeckim synodzie. Czyniąc to, publicznie ujawnią, że katolicy USA nie uczestniczą w zaprogramowanym samobójstwie Kościoła katolickiego.

Dnia 4 lipca w amerykańskich kinach pojawił się wstrząsający film „Dźwięk wolności”. Przestępczy handel dziećmi jest haniebnym owocem legalizacji seksualnych Q-dewiacji. Październikowy Synod w Watykanie, witając osoby LGBTQ, legalizuje również przerażające zbrodnie przeciwko dzieciom!

Bergoglio już cztery lata temu w samolocie z Panamy gorliwie promował tzw. edukację seksualną, która jest systematyczną demoralizacją dzieci. Publicznie opowiadał się za „seksem bez rygoryzmu” dla dzieci. W Irlandii zachęcał rodziców, aby nie bronili swoim dzieciom w zmianie tzw. seksualnej orientacji. Całując stopy transseksualisty, de facto zatwierdził i przestępcze przeoperowanie płci. W Rzymie Bergoglio ostro potępił dwumilionową demonstrację przeciwko wykorzystywaniu dzieci przez homoseksualistów przy tzw. adopcji. W tym roku zadeklarował, że homoseksualizm, a tym samym pedofilia, nie mogą być penalizowane.

Biskupi USA, ale także inni biskupi, którzy mimo wszystko wezmą udział w październikowym zbrodniczym synodzie, sprowadzają na siebie Bożą anatemę – wykluczenie z Mistycznego Ciała Chrystusa i ekskomunikę latae sententiae. To wykluczenie, a zarazem Boże przekleństwo, już wielokrotnie ściągał na siebie nieważny papież Franciszek. Trzeba sobie ponownie uświadomić, że dzisiejszy Kościół nie ma papieża; jest stan sede vacante. Arcyheretyk, wyrzucony z Kościoła nie może być jego głową! Kto go słucha, sam sprowadza na siebie klątwę, anatemę. Jest to duchowa rzeczywistość, wynikająca z Pisma Świętego i Tradycji Kościoła.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

2.08.2023

Prawdziwy cel październikowego synodu w Watykanie

https://vkpatriarhat.org/en/?p=23390 /english/

http://vkpatriarhat.org/it/?p=9993 /italiano/

http://vkpatriarhat.org/fr/?p=16809 /français/

https://vkpatriarhat.org/es/?p=13302 /español/

https://vkpatriarhat.org/cz/?p=50446 /čeština/

https://vkpatriarhat.org/hu/anathema/ /magyar/

https://vkpatriarhat.org/ru/?p=30376 /русский/

https://vkpatriarhat.org/anatema-na-uchasnykiv/ /українська/

https://vkpatriarhat.org/pg/anatema-do-caminho-sinodal/ /português/

Zapisz się do naszego newsletterhttps://lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

Papież Franciszek fanatycznie promuje liczne homo-ideologie. Pokutujcie, nazywajcie prawdę prawdą, a heretyka heretykiem.


Papież Franciszek fanatycznie promuje liczne homo-ideologie. Pokutujcie, nazywajcie prawdę prawdą, a heretyka heretykiem.

BKP: Czy nadszedł czas na decydujący krok w celu ratowania Kościoła i papiestwa? 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20703  https://salvation.wistia.com/medias/f1sr56oayb

https://bcp-video.org/pl/czy-nadszedl-czas/  https://rumble.com/v38ftxf-czy-nadszed-czas.html

cos.tv/videos/play/46592707566277632  ugetube.com/watch/e5ZxxykNpH4BpBj

W dniach 1-6 sierpnia w Portugalii odbyło się spotkanie młodzieży z nieważnym papieżem Franciszkiem. W drodze powrotnej w samolocie zadeklarował, że wkrótce odwiedzi Marsylię, spotka się z Macronem i po raz kolejny będzie promować korytarze dla tzw. uchodźców do i tak już zdewastowanej Francji.

W odpowiedzi na pytanie dziennikarza dotyczące wykorzystywania dzieci Franciszek Bergoglio samo-usprawiedliwiająco stwierdził, że opowiada się za zerową tolerancją dla pedofilów.

Jednocześnie w duchu oszukańczej ideologii tzw. przemocy domowej fałszywie twierdził, że rzekomo 42 % pedofilii ma miejsce w rodzinach. Jeśli w rodzinach, to tylko w tzw. pseudo-homo-rodzinach, które wykorzystują dzieci, ukradzione rodzicom pod pozorem tzw. adopcji. Jednocześnie, zgodnie ze zbrodniczym prawem, do odebrania dziecka wystarczy prawidłowe wychowywanie dziecka w katolickiej wierze. Skradzione dzieci następnie krążą między tzw. rodzinami zastępczymi, czasem nawet co trzy miesiące. Nigdzie nie mają ochrony i wsparcia i są wykorzystywane. Przestępcy pozostają bezkarni. Twierdzić jednak, że normalni rodzice wykorzystują własne dzieci, jest kolosalnym kłamstwem i manipulacją w duchu homo-ideologii, którą Bergoglio fanatycznie promuje. Robiąc to, ale masowo promuje również pedofilię, dla której obłudnie twierdzi, że musi mieć zerową tolerancję.

Czy obejmuje promowana przez Bergoglia Q-orientacja również pedofilów? Tak, a to przede wszystkim. W styczniu tego roku Bergoglio powiedział agencji AP, że homoseksualizm nie może być kryminalizowany. Jednocześnie doskonale wie, że duży odsetek homoseksualistów to pedofile. Tak więc Bergoglio publicznie promuje pedofilię i tym samym potępia narodowe prawa chroniące dzieci.

Na kilka dni przed jego spotkaniem w Portugalii, odbyła się w USA premiera filmu, który zwrócił uwagę w szczególności amerykańskiej publiczności na kradzieże i wykorzystywanie dzieci. Wywołało to falę sprzeciwu wobec zbrodni popełnianych na bezbronnych dzieciach. Franciszek Bergoglio doskonale zdaje sobie sprawę z tej branży handlu dziećmi, w której są wykorzystywane miliony dzieci. Nigdy skutecznie nie wypowiedział się przeciwko temu systemowi. Wręcz przeciwnie, dążąc do kościelnej legalizacji LGBTQ, go kryje. Nadużytym papieskim autorytetem otępia sumienie ludzkości, tak żeby zbrodnie przeciwko dzieciom traktowali jako coś naturalnego. Tutaj Bergoglio otwarcie ujawnił się nie jako namiestnik Jezusa Chrystusa, ale jako namiestnik szatana i architekt satanizacji ludzkości.

Bergoglio również zadeklarował, że każdy biskup musi witać w Kościele osoby Q-orientacji, tj. przestępczych pedofilów i błogosławić ich wykorzystywanie dzieci. Biskup, który nie będę zwolennikiem lub nie będzie chcieć przejść przez tzw. konwersję, zostanie wyrzucony z kościelnego urzędu. Katoliccy biskupi, księża i wierni to Bergogliowi tolerują. Co do 21 nowo-mianowanych przez niego kardynałów, to ta nominacja jest nieważna.

Każdy biskup, który weźmie udział w październikowym spotkaniu w Watykanie, gdzie ma się rozpocząć tajny przewrót kościelny, mający na celu przejście do antykościoła New Age, zostanie ipso facto ekskomunikowany za najcięższe zbrodnie przeciwko Bogu i Kościołowi.

Każdy szczery katolik, któremu leży na sercu zbawienie swojej duszy i zbawienie nieśmiertelnych dusz, z krwawiącym sercem pozostaje w szoku. Widzi, jak najwyższy autorytet Kościoła bez oporu niszczy wszystkie fundamenty wiary i moralności, które zapewniały zbawienie. Z jednej strony ci, którzy niszczą, są zorganizowani i skupieni na konkretnym celu.

Natomiast prawowierni biskupi, którzy powinni w tej krytycznej sytuacji interweniować, oddzielić się i zjednoczyć, są sparaliżowani i przerażeni. Fałszywie przekonują samych siebie, że mimo wszystko nie mogą dzielić Kościoła. To jest wielkie samooszukiwanie się, które w danej krytycznej sytuacji jest odrzuceniem woli Bożej! Jest to odrzucenie ocalenia Kościoła Chrystusowego i Jego nauki o zbawieniu!

Co robić? Niech katolicy w tych dniach odmawiają do końca października wszystkie 15 tajemnic Różańca lub inne modlitwy, poświęcając w ten sposób przynajmniej godzinę dziennie za przebudzenie prawowiernych biskupów i księży oraz za ich odwagę do ratowania Kościoła.

Co mają zrobić biskupi przede wszystkim Stanów Zjednoczonych? Niech zgromadzi się nawet niewielka grupa prawowiernych i odważnych biskupów, w tym emerytowanych, niech ogłosi i opublikuje wybór prawowiernego Ojca Świętego. Kto powinien być tym sprawdzonym i wiernym pasterzem Chrystusa? Kto sprawdził się w walce o wierność Kościołowi i prawowiernej nauce? Kto już pięć lat temu odważnie przeciwstawił się sieci homoseksualistów i pedofilów w Watykanie? Kto wezwał wtedy już nieważnego papieża Bergoglio do abdykacji? Kto dla Chrystusa i Kościoła zaryzykował własne życie i sprzeciwił się tej maszynie kłamstw i śmierci? Tak, to był wasz, drodzy biskupi Ameryki, wasz były nuncjusz, Carlo Maria Viganò.

Jest nadzwyczajna sytuacja i trzeba w niej dokonać nadzwyczajnego wyboru w celu ratowania i odrodzenia Kościoła.

Krótkie spojrzenie na historię Kościoła

O sposobie wyboru papieża z III wieku informuje nas św. Cyprian w swoim liście do Antoniana: „Wybór odbył się na podstawie zeznań wszystkich duchownych (wtedy było oczywiste, że prawowiernych, w przeciwieństwie do dziś!!!)… i zgody wiernych biskupów”. W historii Kościoła jest więcej przypadków nadzwyczajnych wyborów. Przypomnijmy sobie w szczególności o zakończeniu trwającego 70 lat papiestwa w Awinionie, kiedy to w ciągu 37 lat rządziło dwóch papieży. W nadzwyczajny sposób, przez koncyliaryzm, uznawany za herezję, w 1417 roku wybrano Marcina V. Co do okresu dwóch papieżów, zdarzało się to wielokrotnie w Kościele, ale potem znowu wracała jedność.

 W danej sytuacji, podczas nadzwyczajnych wyborów, zostanie wybrany prawowierny papież i on będzie ważny. Z drugiej strony pozostanie z tym tytułem tak zwanego papieża również Bergoglio, ale on jako heretyk i bałwochwalca jest nieważny. Również jego następcy z homo-sieci są pod anatemą i nie będą prawomocnymi papieżami, nawet jeśli będą rezydować w Watykanie.

Dziś jest stan sede vacante, mimo że Bergoglio i cała struktura zajmują najwyższe stanowiska w Kościele. Bez nadzwyczajnych wyborów instytucja papiestwa dobiegnie końca. Podstawą papiestwa jest ochrona podstaw wiary i moralności. Bergoglio i jego sekta robią dokładnie na odwrót! Jest konieczne, aby każdy biskup, kapłan i wierzący wierny Kościołowi katolickiemu, zdawał sobie z tego sprawę. Pozostanie i utrzymywanie owiec na tonącym bergogliańskim Titanicu oznacza zamknięcie oczu na rzeczywistość i odrzucenie ratunkownej drogi przed masowym duchowym samobójstwem.

Dlatego, drodzy katolicy, połączcie się w modlitwie Różańca, pokutujcie, nazywajcie prawdę prawdą, a heretyka heretykiem, a Bóg da światło i łaskę kapłanom i biskupom, aby w tej kryzysowej sytuacji uczynili krok wiary dla ratowania łodzi Chrystusa, którą jest Kościół.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr         + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

9.08.2023

Decydujący krok dla ratowania Kościoła i papiestwa

vkpatriarhat.org/en/?p=23408  /english/

vkpatriarhat.org/es/?p=13312  /español/

Franciszek zatrudnił w Watykanie sutenera Zaffaroni

Franciszek zatrudnia alfonsa na stanowisku w Watykanie zaffaroni

18 sierpnia Franciszek mianował zamożnego Eugenio Zaffaroni, lat 83, na stanowisko dyrektora świeżo upieczonej instytucji “Fray Bartolomé de las Casas”, zajmującej się badaniem i promowaniem praw socjalnych [= trudniącej się promocją propagandy imigracyjnej].

Zaffaroni to były sędzia Sądu Najwyższego Argentyny (2003-2015) skumany z Kirchnerism [grupa socjalistów], złym duchem, stojącym za wprowadzeniem aborcji w Argentynie, oraz promotor legalizacji narkotyków i pseudo-homo-małżeństw, co czyni go lukrowanym marynarzykiem oligarchów.

Śledztwo przeprowadzone przez Perfil.com ujawniło, że w 2011 sześć mieszkań zlokalizowanych w Recoleta, bogatej dzielnicy Buenos Aires, i należących do Zaffaroniego, odgrywało rolę domów uciech, gdzie klienci płacili prostytutkom za seks na godziny.

W jednym z mieszkań, trzypokojowej kawalerce, którą Zaffaroni nabył w 2000, pracowały dwie lub trzy prostytutki w systemie zmianowym. Kasowały 120 pesos za numerek.

W maju 2013 prawnik Zaffaroniego, Ricardo Montivero, stawił się przed sądem i zeznał, że to on prowadził agencję towarzyską, a Zaffaroni po prostu padł “ofiarą nieuczciwego najemcy”.

Montivero musiał zapłacić 10 tys. pesos zadośćuczynienia za naruszenie praw regulujących prostytucję.

Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji? “Całuśnik” – “murzyn” encyklik ?

Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji?

Luiz Sérgio Solimeo pope-franciss-haste-preparing-his-succession

Czy zamierza uczynić swoim następcą – swojego protegowanego i autora-”murzyna”, arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpić go na Stolicy św. Piotra?

——————————————–

Konsystorz papieża w pośpiechu”

Gdy jego pontyfikat dobiega końca, papież Franciszek, pragnąc całkowicie zmienić Kościół katolicki, zanim zda rachunki przed Stwórcą, przyśpiesza reformy i mianuje prałatów zgodnych ze swoją ideologią religijną. Tak więc zbliżający się konsystorz, który ma wynieść do jego składu kolejnych dwudziestu jeden kardynałów, wskazuje na pośpiech, z jakim działa.

Jak to ujął komentator religijny, konsystorz z 30 września to „konsystorz spieszącego się papieża”.

Synod” mający na celu przekształcenie Kościoła

Synod o Odsączalności przyspiesza zmiany instytucjonalne, doktrynalne, dogmatyczne i moralne, które Franciszek wprowadził podczas swojego pontyfikatu. Sam papież Franciszek oświadczył, że poprzez Synod zamierza przekształcić Kościół monarchiczny, taki jaki założył go Nasz Pan, w demokrację bezpośrednią, w której zamiast hierarchii decydują wierni.

Synod o Sodomii”

Nominacja ks. Jamesa Martina na członka Synodu, a także obecność kardynała Jean-Claude Hollericha SJ na czele wydarzenia jako wyznaczony przez papieża relator generalny spowodowały, że wydarzenie to zostało nazwane „Synodem o Sodomii”.3.

W wywiadzie dla niemieckiej [formalnie md] katolickiej agencji prasowej KNA kardynał Hollerich stwierdził, że nauczanie Kościoła potępiające ten grzech przeciw naturze jest błędne i musi zostać zmienione: „Uważam, że socjologiczno-naukowe podstawy tego nauczania nie są już poprawne. . . . Myślę, że nadszedł czas na gruntowną rewizję doktryny”4

W tym samym duchu rewizji doktryny katolickiej papież Franciszek 1 lipca mianował arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, uważanego za jego autora-widmo[murzyna md] 5, na szefa watykańskiego urzędu doktrynalnego, Dykasterii ds. Doktryna Wiary. Jest także przewodniczącym Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Po mianowaniu arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza następcą kardynała Ladarii, papież Franciszek napisał do arcybiskupa Fernándeza list przedstawiający jego koncepcję dykasterii:

Dykasteria, której będziesz przewodniczył w innych czasach, zaczęła stosować niemoralne metody. Były to czasy, kiedy zamiast promować wiedzę teologiczną, tropiono możliwe błędy doktrynalne. . . . To, czego oczekuję od ciebie, jest z pewnością czymś zupełnie innym”6.

Jak wyjaśnia arcybiskup Fernández, papież obiecał 1 lipca list informujący, co ma robić w dykasterii. Oczywiście całkowicie zgadza się z treścią listu i uważa, że ​​dawne Święte Oficjum i Inkwizycja stosowały niemoralne metody prześladowania teologów7.

Komentując rzekome „niemoralne metody” dawnego Świętego Oficjum w wywiadzie dla argentyńskiej stacji radiowej, arcybiskup wspomina reakcje postępowego teologa, który dokonał aktu zemsty na byłym Świętym Oficjum. Nawiasem mówiąc, ten czyn był nikczemny, bardziej przystający przestępcy niż teologowi. Arcybiskup Fernández mówi: „W czasie Soboru Watykańskiego II było wielu wielkich teologów, których ta instytucja prześladowała. I jest znany przypadek wielkiego teologa, który pewnej nocy oddał mocz [na] drzwi Świętego Oficjum w geście pogardy w obliczu tej metodologii prześladowań”8.
Tym „postępowym teologiem” [szczunem md] był ks. Yves Congar OP, jeden z głównych autorów tekstów Vaticanum II. Dziennikarz Robert Blair Kaiser, były nowicjusz jezuicki wysłany przez magazyn Time w celu relacjonowania soboru, opowiada epizod10, który prof. Roberto de Mattei potwierdza, pisząc: „Sam Congar dwukrotnie, w 1946 i 1954 r., oddał mocz na drzwi Świętego Oficjum na znak pogardy dla najwyższej instytucji Kościoła”11.

Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania”

Aby lepiej poznać nowego Prefekta dawnego Świętego Oficjum, warto przypomnieć, że jako młody ksiądz w 1995 roku abp Fernández napisał erotyczno-mistyczną książkę zatytułowaną Sáname con tu boca. El arte de besar (Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania)12.

Książkę ilustrują rzeźby przedstawiające całujących się nagich mężczyzn i kobiety. Na stronie 10 rozdziału otwierającego rzeźba przedstawia całkowicie nagą kobietę, z głową przechyloną na bok, całowaną przez również nagiego mężczyznę. Strona 18 przedstawia kolejną rzeźbę przedstawiającą najwyraźniej parę, również nagą, obejmującą się i całującą.

Wraz z erotyczno-mistycznymi rozważaniami na temat całowania udziela praktycznych rad, jak całować i wymienia przeszkody, które utrudniają tę praktykę, takie jak nieświeży oddech (którego radzi unikać), nieprzycięte wąsy i tak dalej.

Cielesny pocałunek, akt mistyczny?

Autor zdaje się nadawać zmysłowemu pocałunkowi kobiety i mężczyzny nutę mistyczną, fuzję osobowości. „Cała twoja istota, a nie tylko usta, jest oddana w pocałunku. . . . Pocałunek to spotkanie dwojga w chwili, gdy nic poza nimi nie istnieje i nic innego nie jest warte”13.

Dalej pisze: „Jeśli brakuje tych powolnych, niespiesznych, drżących pocałunków, może to oznaczać, że miłość przestało być spotkaniem dwojga, którzy się podziwiają, kontemplują i adorują”14. „Pocałunek jest termometrem miłości. Dlatego, kiedy między nimi coś nie wychodzi, trzeba podążać ścieżkami, które prowadzą do pocałunku, zamiast udawać, że naprawiamy to w łóżku”.

Czym mogą być te ścieżki?

Najważniejszych jest pięć: mów, patrz, dotykaj, twórz, szukaj”15.

Dla niego zmysłowy pocałunek tak łączy osobowości, że „ponieważ one to rozumieją, wiele prostytutek poddaje się wszelkiego rodzaju zabawom seksualnym, ale one nie dajcie się pocałować byle komu”16. Bierze metaforyczny pocałunek używany w Piśmie Świętym i przez mistyków dla wskazania zjednoczenia duszy z Bogiem, jako cielesny pocałunek między mężczyzną a kobietą. Pyta: „Czym jest ten nieskończony pocałunek odbity od Boga w naszych pocałunkach?”17.

Ostatni rozdział książki nosi tytuł: „Nadmistyczny pocałunek”.18

Poeta?

Arcybiskup Fernández również uważa się za poetę. Jednak niektóre z jego wierszy w książce pozostawiają wątpliwości, jak ten fragment: „Nie zdajesz sobie z tego sprawy / nieświadomy [rozproszony] / Twoje mordercze usta / A twoje oczy nie ostrzegają / Wędrujące oczy / Które pozostają zatrzymane / przed boskim pokarmem / twoich ust. … Jak Bóg był tak bezwzględny/ Dać ci te usta…/ Nie ma nikogo, kto by się oparł/ czarował/ ukrywał”19.

Jest to księga wyjątkowa, tym bardziej, że – jak informuje arcybiskup – napisał ją dla swoją pracę duszpasterską z młodzieżą. Jaki wpływ wywarła ta „duszpasterska” praca na tych młodych ludzi, zwłaszcza w dobie religijnej ignorancji i ubóstwienia przyjemności seksualnych?

Arcybiskup nie wyjaśnił też, jakimi normami moralnymi należy się kierować w tej poważnej sprawie.

Negowanie Humanae Vitae

Ma błędne pojęcie moralności – normatywnej nauki, która kieruje ludzkimi czynami, zakazując tego, co złe, a dopuszczając to, co dobre – uznając ją jedynie za wyraz miłosierdzia. Można to wywnioskować z jego artykułu „Trynitarny wymiar moralności II: Pogłębienie aspektu etycznego w świetle Deus caritas est”20.

W imię miłosierdzia przyjmuje środki antykoncepcyjne, wbrew niezmiennemu nauczaniu Kościoła przez encyklikę Humanae vitae. Arcybiskup Fernández mówi, że kiedy para stosuje okresową abstynencję w celu kontroli urodzeń, a żona stanowi duże pożądanie dla jej męża, „[w] takim przypadku bezkompromisowe odrzucenie wszelkiego używania prezerwatyw spowodowałoby, że przestrzeganie zewnętrznej normy pierwszeństwo przed poważnym obowiązkiem troski o miłującą komunię i stabilność małżeńską, których miłość bardziej bezpośrednio wymaga”21.

Obecnie Humanae vitae stwierdza kategorycznie: „Dlatego opieramy nasze słowa na pierwszych zasadach ludzkiej i chrześcijańskiej nauki o małżeństwie, kiedy są zobowiązane ponownie oświadczyć, że bezpośrednie przerywanie już rozpoczętego procesu rodzenia, a przede wszystkim wszelkie bezpośrednie przerywanie ciąży, nawet ze względów terapeutycznych, mają być bezwzględnie wykluczone jako zgodne z prawem środki regulacji liczby dzieci”22.

Małżeństwo” osób tej samej płci

Arcybiskup Fernández jest również niejednoznaczny w kwestii grzechu homoseksualnego. O błogosławieństwie związków homoseksualnych mówi, że nie można ich utożsamiać z małżeństwem. „Teraz, jeśli udzielono błogosławieństwa, aby nie powodować tego zamieszania, trzeba będzie to przeanalizować i potwierdzić. Jak zobaczysz, w pewnym momencie wychodzisz z właściwie teologicznej dyskusji i przechodzisz do raczej roztropnej lub dyscyplinarnej kwestii”23.

Czy papież Franciszek wyznacza swojego następcę? Można się zastanawiać, czy papież Franciszek zamierza uczynić swoim następcą – swojego protegowanego i autora-widmo, arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpiż go na Stolicy św. Piotra?

To gwarantowałoby ciągłość jego przemiany Kościoła.

======================

MD: „Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa. Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”.

============================

mail:

Czy tak miał≥aby się spełnić przepowiednia Malachiasza o papieżu- Murzynie?

Najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie

Najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie

Kategoria: Archiwum, Niekonwencjonalne, Polecane, Świat, Ważne, Wiara

Autor: CzarnaLimuzyna , 3 sierpnia 2023

Jak donoszą obserwatorzy program światowych dni młodzieży redagował młody stażem asystent prof. Diabelskiego…

Odpowiedzialnym za program Światowych Dni Młodzieży jest praktykujący na Ziemi od czasu Soboru Watykańskiego II demon niższego rzędu. Imię jego jest niewymawialne, chociaż istnieją niezliczone skojarzenia i zdrobnienia chociażby w modnym ostatnio stylu: Klimat, klimacik, klimaciątko. Demon wciela się, na razie bez końca, w różnych niedomagających hierarchów i ekspertów.

Zgodnie z jego polityką młodzież należy oswajać z wszelką herezją i zboczeniami jako przejawem “różnorodności”. Równocześnie zaleca, aby bezcześcić Ciało Chrystusa na różne sposoby, częstować jak prażonymi chipsami wprost z misek w stylu ”ikea”. Tak też uczyniono, a protesty z tego powodu były nieliczne.

Po raz kolejny okazało się, że najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie. Tam bowiem, od dłuższego czasu, rezyduje prof. Diabelski zatwierdzając kolejne „nominacje Franciszka”. I co my mamy z tym zrobić? Na razie większość kapłanów pochowała się lub ugrzęzła w czarcich zapadkach, telewizyjnych studiach lub przyjęła nominacje w wysuniętych placówkach umocowanych przez zmyślnego Fundatora wprost nad czeluścią.

Organizatorzy Światowych Dni Młodzieży zalecają, aby w ramach zwiedzania Lizbony odwiedzić synagogę, wstąpić do meczetu oraz świątyni hinduizmu w Lizbonie.

Ponadto, rekomenduje się w ramach zrównoważonego niedorozwoju zadośćuczynienie za pozostawiony podczas podróży „ślad węglowy”. Ma się to odbyć podczas pokuty polegającej na wykluczeniu z jadłospisu, na czas jednego roku, mięsa.

Czy osoba, która to wymyśliła jest normalna? Nie jest. Jest nawiedzona – owładnięta nowym wyznaniem (ideą klimatu). W nomenklaturze psychologii klinicznej nazywa się to ideą nadwartościową. Precyzyjniejszą, a tym samym bardziej niepokojącą hipotezę dotyczącą tego zjawiska, zawarłem w pierwszym akapicie.

Tagi:sekta klimatyczna

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne

3 komentarze

  1. pokutujący łotr 3 sierpnia 2023 godz. 20:11
  2. Czy osoba, która to wymyśliła jest normalna?Ja zadam jeszcze inne pytanie: czy normalni są rodzice, którzy posyłają swe dzieci na taki spęd. Sporo przed jego otwarciem była przecież mowa ustami purpuratów, co tam się będzie wyprawiało, m.in. główny organizator zapowiadał, że ABSOLUTNIE nie będzie “nawracania na Chrystusa”. Gdy normalny rodzic coś takiego usłyszy, powinien zapytać siebie: więc po co ta impreza i w jakim celu moje dziecię ma tam jechać? Jednak co się dziwić, skoro mamy teraz rodziców, którzy wlekli swe dzieci do szprycowania nieznanymi preparatami, bo tak im kazał magister ekonomii w randze ministra.
    Na szczęście znam też budujące przypadki, gdy mowy nie było i ku histerii dzieci nie zostały do Lizbony wysłane. Czyli tacy też są.
  3. CzarnaLimuzyna 3 sierpnia 2023 godz. 23:16
  4. Franciszek znów bredzi:„Potrzebujemy ekologii integralnej, wsłuchiwania się w cierpienie planety wraz z cierpieniem ubogich; umieszczenia dramatu pustynnienia obok dramatu uchodźców; kwestii migracji obok spadku urodzeń; zajęcia się materialnym wymiarem życia w obrębie duchowości. Nie może być polaryzacji, ale konieczna jest wizja integralna”I dlaczego skomentował to (jak na razie) tylko jeden ksiądz, ksiądz Isakowicz- Zaleski?Kościół, wspólnota wszystkich ludzi ochrzczonych, potrzebuje przede wszystkim godnego następcy Świętego Piotra, który jak Apostołowie byłby dla wiernych i ludzi poszukujących prawdziwym Przewodnikiem, Nauczycielem i Świadkiem Jezus Chrystusa, a nie ekologiem i populistą/TT/Ołtarz: https://twitter.com/DanielWachowiak/status/1687040257932333056
  5. kolejarz 4 sierpnia 2023 godz. 05:36
  6. Pozwolę sobie przypomnieć słowa Zbigniewa Herberta, “Wielkie nazwiska uprawdopodobniają największe idiotyzmy, gdyż tłum ma naiwną pewność, że wielcy ludzie bredzić nie mogą”. Franciszek jako agent globalistów wykonuje swoją rolę…

Watykan. Intronizacja  Archanioła Lucyfera w Capella Paolina. To już 60 lat – skutki widać gołym okiem.

Intronizacja  Archanioła Lucyfera w Capella Paolina

na Watykanie 29 czerwca 1963

[Przypominam jak co roku. To już 60 lat – skutki widać gołym okiem. Módlmy się by nastał Papież, który będzie miał siłę, by to ODWRÓCIĆ, egzorcyzmować. MD]

=====================

Anno Domini 2017.

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.

A 29-go – świętych Piotra i Pawła. Zmasowany atak satanistów w te dni jest atakiem rytualistycznym.

Święty Michale Archaniele, broń nas w walce. Sancte Michael Archangele, defende nos in prǽlio.

Przypominam FAKT, który miał miejsce przed 60 laty. Jest prawie pewne, że kolejni Papieże jak dotąd nie unicestwili tego bluźnierczego aktu, a potrzebną do tego MOC BOŻĄ – mają.

Stąd zapewne ciągle taka słabość obrońców. MD]

—————————

[Jest w ANTYKU najważniejsza książka Malachi Martina o Papieżach i obecnym Katolicyzmie.

Oto wyjątek.

Dom smagany wiatrem

Malachi Martin  

Powieść watykańska. Dedykowane papieżowi Piusowi V na cześć Maryi Królowej Różańca Świętego


1963,  Capella Paolina, Watykan

– Wierzę, że Książę tego świata zostanie tej nocy intronizowany do Starożytnej Cytadeli  i z tego miejsca stworzy Nową Wspólnotę.

I przyszła odpowiedź, robiąca przerażające wrażenie nawet w tym upiornym otoczeniu:

– A imię jej będzie Powszechny Kościół Człowieka.

Intronizacja upadłego Archanioła Lucyfera dokonała się w Cytadeli Kościoła katolickiego 29 czerwca 1963 roku. Był to “właściwy czas” dla spełnienia się historycznej przepowiedni. Główni aktorzy tej ceremonii doskonale wiedzieli, że tradycja satanistyczna już dawno przepowiedziała, że Czas Księcia nadejdzie wówczas, gdy papież przybierze imię Apostoła Pawła. Warunek ten – Znak, że nadszedł właściwy czas – został spełniony dokładnie osiem dni temu przez wybór najnowszego następcy św. Piotra.

W tym krótkim czasie, jaki upłynął od elekcji papieża, nie dało się ukończyć skomplikowanych przygotowań; Najwyższy Trybunał zdecydował jednak, że trudno o lepszy czas na Intronizację Księcia niż ten uroczysty dzień bliźniaczych książąt Cytadeli, świętych Piotra i Pawła. I nie było stosowniejszego miejsca niż Kaplica św. Pawła w Watykanie, usytuowana tak blisko Pałacu Apostolskiego.

Skomplikowane przygotowania podyktowane były głównie naturą mającego się odbyć Wydarzenia Ceremonialnego. Ochrona budynków watykańskich, pośród których leżał klejnot w postaci Kaplicy św. Pawła, była tak staranna, że z pewnością nie uda się ukryć uroczystego ceremoniału. Jeśli przedsięwzięcie miało zostać uwieńczone sukcesem – jeśli Wejście Księcia miało się dokonać we Właściwym Czasie – każdy element celebracji ofiary kalwaryjskiej musi zostać postawiony na głowie w przebiegu tej drugiej, przeciwstawnej celebracji. Sacrum musi zostać sprofanowane. Bluźnierstwo adorowane. Bezkrwawa reprezentacja ofiary Bezimiennego Słabego musi być zastąpiona przez najwyższą i krwawą deprawację godności Bezimiennego. Wina musi stać się niewinnością. Cierpienie musi dawać radość. Łaska, skrucha, przebaczenie muszą być utopione w orgii przeciwieństw. A wszystko to musi być wykonane bezbłędnie. Sekwencja wydarzeń, znaczenie słów, waga czynności – wszystko to musi być opatrzone perfekcyjnie wykonanym świętokradztwem, ostatecznym rytuałem zdrady.

Cała ta delikatna operacja została złożona w doświadczone ręce zaufanego STRAŻNIKA Księcia w Rzymie. Mistrz skomplikowanego ceremoniału Kościoła rzymskiego, dostojnik o granitowej twarzy i cierpkim języku, był jeszcze większym mistrzem książęcego ceremoniału ciemności i ognia. Wiedział, że bezpośrednim celem każdego ceremoniału jest oddanie czci “obeldze rozpaczy”. Lecz obecnie istniał jeszcze dalszy cel polegający na przeciwstawieniu się Bezimiennemu Słabemu w jego bastionie, opanowania Cytadeli Słabego we właściwym czasie, zapewnienie wejścia Księcia do Cytadeli jako nieodpartej siły, wyparcie Strażnika Cytadeli, przejęcie pełnej władzy nad kluczami wręczonymi strażnikowi przez Słabego.

STRAŻNIK próbował zmierzyć się z problemem bezpieczeństwa. Takie niewinne elementy, jak pentagram, czarne świecie i odpowiednie draperie ujdą jako rzymski ceremoniał. Lecz pozostałe rubryki – Misa z Piszczelami i Rytuał Din na przykład, zwierzęta ofiarne i sama Ofiara – tego byłoby już za wiele. Musi się więc odbyć dwie równoczesne celebracje. Koncelebracja mogłaby być dokonana z równym skutkiem przez braci w Autoryzowanej Kaplicy Celującej.

Gdyby wszyscy uczestnicy  w obu miejscach “wzięli na cel” każdy element wydarzenia w Kaplicy Rzymskiej, wówczas wydarzenie w całej swej pełni dokonałoby się w sposób szczególny w obszarze docelowym. Byłoby to tylko sprawą jedności serc, tożsamości intencji i perfekcyjnej synchronizacji słów i czynności pomiędzy kaplicą celującą a kaplicą docelową. Żywa wole i myślące umysły uczestników skoncentrowałyby się na Przybytku Księcia, odległość przestałaby mieć znaczenie.

Dla człowieka tak doświadczonego jak STRAŻNIK wybór kaplicy celującej nie nastręczał najmniejszych trudności. Wystarczyło zadzwonić do Stanów Zjednoczonych. W ciągu tych wszystkich lat wyznawcy Księcia w Rzymie osiągnęli doskonałą jedność serc i i taką samą jedność intencji z przyjacielem STRAŻNIKA Leonem, biskupem Kaplicy w Południowej Karolinie.

Imię Leon nie było prawdziwym imieniem tego człowieka, lecz raczej opisem jego wyglądu. Srebrna grzywa na wielkiej głowie każdemu, kto na niego patrzył, kojarzyła się z rozwianą grzywą lwa. Od kiedy jego ekscelencja, gdzieś w latach czterdziestych, ustanowił tę kaplicę, okazał się niezrównanym mistrzem operacji – dzięki liczbie i znaczeniu Uczestników, jakich potrafił przyciągnąć, dzięki częstej i szybkiej współpracy z tymi, którzy uznawali jego przekonania i ostateczne cele. Obecnie jego kaplica cieszyła się powszechnym szacunkiem inicjatów jako kaplica matka Stanów Zjednoczonych.

Wiadomość, że jego Kaplica została autoryzowana jako Kaplica Celująca w tak wielkim wydarzeniu, jakim miała być Intronizacja Księcia w samym sercu rzymskiej Cytadeli, przyjęta została przez Leona z najwyższą satysfakcją. A co do spraw praktycznych, to jego ogromna wiedza i doświadczenie w przeprowadzaniu ceremoniału oszczędzi im obu wiele czasu. Nie było na przykład potrzeby przypominania mu o wadze zasady sprzeczności, na której opiera się cała struktura kultu Archanioła. Nie mogło też być najmniejszych wątpliwości co do jego pragnienia włączenia się w ostateczną strategię tej bitwy, której celem był koniec Kościoła rzymskokatolickiego jako instytucji papieskiej, jaką była od chwili założenia jej przez Bezimiennego Słabego.

STRAŻNIK nie musiał mu nawet wyjaśniać, że ostatecznym celem operacji nie była w sensie dosłownym likwidacja rzymskiej organizacji katolickiej. Leon doskonale rozumiał, że byłoby to posunięcie znamionujące brak inteligencji i najzupełniej nieekonomiczne. O wiele lepiej było zamienić tę organizację w coś naprawdę użytecznego, zhomogenizowanie jej i przystosowanie do wielkiego światowego porządku ludzkości. Postawienie przed nią uniwersalnych humanistycznych – i tylko humanistycznych – celów.

Dwaj identycznie myślący eksperci – STRAŻNIK i amerykański Biskup – ograniczyli więc konieczne ustalenia dotyczące bliźniaczych wydarzeń ceremonialnych do listy nazwisk i inwentarza rubryk.

Lista STRAŻNIKA – uczestników w kaplicy rzymskiej – zawierała imiona ludzi najwyższego kalibru, wysokich rangą dostojników kościelnych i liczących się prawników. Byli to oddani słudzy Księcia w Cytadeli. Niektórzy zostali wybrani, dokooptowani, przeszkoleni i wypromowani w ciągu dziesięcioleci w ramach falangi rzymskiej, pozostali reprezentowali nowe pokolenie gotowe rozwijać program Księcia przez kolejne dziesięciolecia. Wszyscy doskonale rozumieli potrzebę pozostania w ukryciu. Reguła mówiła bowiem jasno: “Gwarancją naszego jutra jest przekonanie ludzi dzisiejszych, że my nie istniejemy”.

Grafik Leona obejmujący mężczyzn i kobiety, którzy zdobyli sobie znaczącą pozycję w biznesie, rządzie i życiu społecznym, był imponujący, ku pełnemu zadowoleniu STRAŻNIKA. A Ofiara – dziecko – jak powiedział jego ekscelencja, będzie prawdziwym majstersztykiem złamania niewinności.

Lista rubryk potrzebnych do wykonania równoległej ceremonii sprowadzała się głównie do elementów, które będą zrealizowane w Rzymie. Co się zaś tyczyło Kaplicy Celującej Leona, to musi ona mieć kilka naczyń zawierających Ziemię, Powietrze, Ogień i Wodę. Załatwione. Musi mieć Misę z Piszczelami. Załatwione. Czerwone i czarne Filary. Załatwione. Tarczę. Załatwione. IW ten sposób przeszli do końca listę niezbędnych rekwizytów. Załatwione. Załatwione.

Sposób synchronizacji ceremonii w obu kaplicach nie był Leonowi obcy. Jak zwykle zostaną przygotowane wydruki, przez niewierzących nazywane mszałami, do użytku uczestników ceremonii w obu kaplicach. Jak zwykle będą to teksty w nieskazitelnej łacinie. Po obu stronach Gońcy Ceremonialni będą pilnować połączenia telefonicznego, tak by uczestnicy mogli wykonywać swoje części w doskonałej harmonii z braćmi współ-celebrującymi.

W trakcie trwania wydarzenia serce każdego uczestnika musi być doskonale wypełnione nienawiścią zamiast miłości. Zadośćuczynienie bólu i konsumacja muszą się wypełnić w sposób doskonały w kaplicy celującej pod przewodnictwem Leona. Autoryzacja, instrukcje i dowody – końcowe i kulminacyjne momenty właściwe na tę okazję – będzie miał honor osobiście zaaranżować w Watykanie STRAŻNIK.

A jeśli każdy wypełni dokładnie to, czego wymaga reguła, Książę nareszcie skonsumuje prastary odwet nad Słabym, Bezlitosnym Wrogiem, który przez wieki paradował w przebraniu Najwyższego Miłosiernego, który widział wszystko nawet w najciemniejszych mrokach.

 Leon mógł sobie wyobrazić resztę. W wydarzeniu Intronizacji w sposób niewidoczny i bezkolizyjny dokona się doskonałe nałożenie ceremonii, w wyniku którego Książę stanie się oficjalnie utajonym członkiem Kościoła w rzymskiej Cytadeli. Intronizowany w ciemności, Książę będzie mógł pogłębiać tę ciemność, jak nigdy dotąd. Będzie to dotyczyło w jednakim stopniu przyjaciół i wrogów. Wola pogrąży się w tak głębokiej ciemności, że omroczy nawet oficjalny cel istnienia Cytadeli: wieczną adorację Bezimiennego. W samą porę – i nareszcie – Kozioł wyprze Baranka i wejdzie w posiadanie Cytadeli. Książę zawładnie Domem – Domem pisanym dużą literą – który do niego nie należy.

– Pamiętaj o tym, przyjacielu – biskup Leon drżał z niecierpliwości. –  Dokona się niedokonane. Będzie to przypieczętowanie mojej kariery. Wydarzenie przypieczętowujące los dwudziestego wieku.

Leon nie bardzo się pomylił.

Była noc. Strażnik wraz kilkoma akolitami pracował w ciszy nad przygotowaniem wszystkiego w Kaplicy Docelowej – św. Pawła w Watykanie. Na wprost ołtarza ustawiono półkolem klęczniki. W pięciu świecznikach stojących na ołtarzu pyszniły się eleganckie czarne ogarki. Na tabernakulum umieszczono srebrny pentagram i przykryto go krwawoczerwoną zasłoną. Po lewej stronie ołtarza umieszczony był tron – symbol Księcia Panującego. Ściany pokryte ślicznymi freskami wyobrażającymi sceny z życia Chrystusa i Apostołów zostały zasłonięte czarnymi draperiami bramowanymi złotem w kształcie figur symbolizujących historię Księcia.

Kiedy zbliżyła się wyznaczona godzina, oddani słudzy Księcia poczęli wypełniać Cytadelę. Byli to członkowie Rzymskiej Falangi. Pośród nich znajdowało się kilku najwybitniejszych członków kolegium kardynalskiego, hierarchii i biurokracji Kościoła rzymskokatolickiego. Byli też pośród nich świeccy reprezentanci Falangi, równie znakomici, jak członkowie Hierarchii.

Weźmy choćby tego Prusaka, który właśnie ukazał się w drzwiach. Pokazowy egzemplarz nowego narybku prawniczego. Nie miał nawet czterdziestu lat, gdy zaczął odgrywać znaczącą rolę w pewnych krytycznych wydarzeniach transnarodowych. Nawet światła czarnych świec odbijały się w jego okularach w stalowej oprawie i łysinie, jakby go chciały wyróżnić. Wybrany jako Delegat Międzynarodowy i Nadzwyczajny Pełnomocnik na ten Akt Intronizacji, Prusak zaniósł na Ołtarz skórzany mieszek zawierający list Autoryzacyjny i Instrukcję, a następnie zajął miejsce na jednym z klęczników.

Jakieś pół godziny przed północą wszystkie klęczniki były już zajęte przez aktualne pokłosie tradycji Księcia, która została zasiana, zaszczepiona i była kultywowana w starożytnej Cytadeli w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat. Jakkolwiek na razie ograniczona liczebnie, grupa ta pozostawała w ochronnym mroku jako ciało obce i duch pozaziemski w swym Gospodarzu i zarazem Ofierze. Przenikali do urzędów i działań podejmowanych przez rzymską Cytadelę, rozsiewając swoje symptomy w krwiobiegu Kościoła Powszechnego niby podskórna infekcja. Symptomy te to cynizm i indyferentyzm, przestępstwa i partactwo na wysokich posadach, lekceważenie prawdziwej doktryny, odrzucenie osądu moralnego, utrata czujności w sprawach świętych, zamazywanie podstawowych zasad tradycji oraz wyrazów i gestów, które ją przywołują.

Tacy to ludzie zgromadzili się w Watykanie na uroczystość Intronizacji. I taka była ich tradycja, którą utwierdzali w kwaterze głównej światowej administracji – w rzymskiej Cytadeli. Trzymając w ręku kartki z wydrukowanym Ceremoniałem, z oczami utkwionymi w ołtarz i tron, skupiając umysł i wolę, czekali w ciszy, aż wybije północ, wprowadzając ich w uroczystość świętych Piotra i Pawła, tego najważniejszego świętego dnia Rzymu.

 Kaplica Celująca – przestronny hol na parterze szkółki parafialnej – została urządzona ściśle zgodnie z regułą. Biskup Leon wszystkiego doglądał osobiście. W tej chwili wybrani specjalnie na tę okazję Akolici spokojnie poprawiali ostatnie szczegóły, podczas gdy on sprawdzał wszystko po kolei.

A więc najpierw Ołtarz umieszczony w północnej części kaplicy. Na ołtarzu okazały krucyfiks, szczytem zwrócony na północ. O włos dalej Pentagram osłonięty czerwoną zasłoną, umieszczony pomiędzy dwiema czarnymi świecami. U góry czerwona wieczna lampka żarząca się Rytualnym Płomieniem. Po wschodniej stronie Ołtarza – klatka; a w klatce sześciotygodniowe szczenię, pod wpływem środków uspokajających czekające cierpliwie na ten krótki moment, gdy będzie użyteczne dla Księcia. Za ołtarzem – hebanowe świecie czekające, by rytualny płomień dotknął ich knotów.

Szybkie spojrzenie na ścianę południową. Na małym kredensie – kadzielnica oraz puszka zawierająca kawałki węgla drzewnego i kadzidło. Przed kredensem ustawiono czerwone i czarne Kolumny, z których zwisa Tarcza Węża i Dzwon Nieskończoności. Rzut oka w kierunku wschodnim: pojemniki z Ziemią, Powietrzem, Ogniem i Wodą otaczające drugą klatkę. W klatce – gołąb, nieświadomy swego losu jako parodii nie tylko Bezimiennego Słabego, lecz całej Trójcy Świętej. Pod ścianą zachodnią pulpit i Księga w gotowości. Półkole klęczników obrócone na północ, w kierunku ołtarza. Po obu stronach rzędu klęczników emblematy Wejścia: Misa z Piszczelami po stronie zachodniej, najbliżej drzwi; po stronie wschodniej – wschodzący Księżyc i pięcioramienna gwiazda, skierowana ku górze rogami Kozła. Na każdym klęczniku kopia mszału dla każdego z uczestników.

Wreszcie Leon kieruje wzrok na wejście do kaplicy. Specjalne ornaty intronizacyjne, identyczne z tymi, jakie on i jego Akolici mają już na sobie, wiszą na stojaku tuż za drzwiami wejściowymi. Sprawdził godzinę na dużym zegarze ściennym w chwili nadejścia pierwszych uczestników. Zadowolony z przygotowań, skierował się do obszernej przylegającej szatni służącej za zakrystię. Arcykapłan i ojciec Medico zapewne zdążyli już przygotować Ofiarę. Jeszcze tylko niecałe pół godziny i jego Goniec Ceremonialny zainauguruje połączenie telefoniczne z Kaplicą Docelową w Watykanie. Wtedy nadejdzie godzina.

Określone wymogi co do fizycznego przygotowania obu kaplic dotyczyły także przygotowania uczestników. Ci w Kaplicy św. Pawła – sami mężczyźni – mieli na sobie szaty i paliusze, stosownie do kościelnej rangi, lub nienagannie skrojone czarne garnitury w przypadku osób świeckich. Skoncentrowani na jednym celu, z oczami utkwionymi w ołtarz i pusty Tron, wydawali się pobożnymi duchownymi rzymskimi lub świeckimi uczestnikami nabożeństwa, za których byli powszechnie uważani.

Rangą dorównując Rzymskiej Falandze, uczestnicy amerykańscy w kaplicy celującej stanowili jednak ostry kontrast do swoich kolegów w Watykanie. Tutaj zjawiali się mężczyźni i kobiety. Nie zasiadali oni w klęcznikach w eleganckich ubraniach, lecz zaraz po wejściu rozbierali się do naga, a następnie zakładali pojedynczą szatę bez szwów, przepisaną na okazję intronizacji; szata była krwistoczerwona na znak ofiary, długa do kolan, bez rękawów, z wycięciem pod szyją w kształcie litery V, otwarta z przodu. Rozbieranie i ubieranie odbywało się w milczeniu, bez pośpiechu i podniecenia. Całkowita koncentracja, rytualny spokój.

Po przebraniu się uczestnicy przechodzili obok Misy z Piszczelami i zanurzali w niej rękę, wyciągali garstkę Kości i zajmowali miejsca na klęcznikach ustawionych w półkolu na wprost ołtarza. Misa stopniowo opróżniała się, uczestnicy wypełniali klęczniki, ciszę wypełnił rytualny hałas. Nieustannie potrząsając kośćmi, każdy z Uczestników zaczął mówić – do siebie, do innych, do Księcia, po prostu w pustą przestrzeń. Na początku nie były to głosy ochrypłe, lecz rozbrzmiewające chaotycznie w rytualnej kadencji.

Wciąż przybywali nowi uczestnicy. Brali kości, wypełniali pozostałe klęczniki. Bezładna kadencja poczęła przybierać na sile w delikatnym, kakofonicznym sussurro. Wzbierająca fala niezrozumiałych modłów i błagań, potrząsania kośćmi przerodziła się w rodzaj kontrolowanej ekstazy. Dźwięki stawały się gniewne, nabrzmiałe przemocą. Stawały się kontrolowanym koncertem chaosu. Rozdzierającym duszę wyciem nienawiści i buntu. Ześrodkowanym preludium mającej nastąpić Intronizacji Księcia tego świata do Cytadeli Słabego.

W powiewającej wdzięcznie krwistoczerwonej szacie Leon wstąpił do zakrystii. W pierwszej chwili wydawało mu się, że wszystko jest w idealnym porządku. Jego koncelebrans, łysy arcykapłan w okularach, zapalił pojedynczą świecę w przygotowaniu do procesji. Napełnił ogromny złoty kielich czerwonym winem i przykrył go srebrną pateną. Na patenie ułożył ogromny biały opłatek przaśnego chleba.

Trzeci mężczyzna, ojciec Medico, siedział na ławce. Ubrany tak samo jak pozostali dwaj, trzymał na kolanach dziecko. Własną córkę Agnieszkę. Leon z zadowoleniem odnotował, że Agnieszka była spokojna i pogodzona z czekającą ją przemianą. Rzeczywiście, tym razem wydawała się gotowa. Ubrano ją w luźną białą szatę do kostek. I podobnie jak jej pieskowi zaaplikowano jej środki uspokajające mające działać do czasu, gdy zacznie się jej rola w misterium.

Agnisiu – szepnął Medico do ucha dziecka. – Za chwilę nadejdzie pora, by pójść z tatusiem.

– To nie mój tatuś…

Mimo zażytych leków udało jej się podnieść oczy na ojca. Jej głosik był słaby, lecz słyszalny.

– Bozia jest moim tatusiem…

– BLUŹNIERSTWO!

Słowa Agnieszki błyskawicznie zgasiły zadowolenie Leona, jego oczy ciskały błyskawice.

– Bluźnierstwo! – wyrzucił z siebie ponownie to słowo niczym pocisk.

Jego usta zamieniły się w wylot armaty, zasypując Medica gradem wyrzutów. Ten człowiek, chociaż lekarz, był po prostu partaczem! Dziecko trzeba było odpowiednio przygotować! Było na to dość czasu!

Słysząc wyrzuty biskupa Leona, Medico zrobił się szary na twarzy. Lecz na jego córce gniew biskupa nie zrobił żadnego wrażenia. Próbowała skierować spojrzenie swych niezwykłych oczu na kipiącego gniewem Leona; z trudem pokonując omdlenie, powtórzyła swój sprzeciw:

– Bozia jest moim tatusiem…!

Drżąc z podniecenia, ojciec Medico ujął główkę córki, próbując odwrócić jej twarz ku sobie.

Kochanie – perswadował. – Ja jestem twoim tatusiem. Zawsze byłem twoim tatusiem. I twoją mamusią, od kiedy odeszła.

– Nie moim tatusiem… Pozwoliłeś zabrać Flinnie… Nie róbcie krzywdy Flinniemu… To… tylko mały szczeniak… Bozia stworzyła małe pieski…

– Posłuchaj mnie, Agnisiu. Ja jestem twoim tatusiem. Już czas…

– Nie moim tatusiem… Bozia jest moim tatusiem… Bozia jest moją mamusią… Tatusiowie nie robią rzeczy, które nie podobają się Bozi… Nie moim…

Świadom, że kaplica w Watykanie czeka na uruchomienie ceremonialnego połączenia, Leon gwałtownym skinieniem głowy dał znak arcykapłanowi. Jak tyle razy w przeszłości, jedynym wyjściem była procedura awaryjna. A jeśli Ofiara – zgodnie z regułą – ma być świadoma podczas pierwszej rytualnej konsumacji, musieli to zrobić teraz.

Spełniając kapłańską powinność, Arcykapłan usiadł obok ojca Medico i przeniósł omdlałe od narkotyków ciało Agnieszki na własne kolana.

– Agnisiu, posłuchaj. Ja też jestem twoim tatusiem. Pamiętasz, jak bardzo się kochaliśmy? Pamiętasz?

  Lecz Agnieszka walczyła uparcie.

– Nie mój tatuś… tatusiowie nie robią mi złych rzeczy… nie krzywdźcie mnie… nie krzywdźcie Pana Jezusa…”

W późniejszych latach pamięć Agnieszki o tej nocy – bo jednak ją pamiętała – nie zachowa dotykania jej ciała, całej pornograficznej otoczki. Pamięć o tej nocy, kiedy już ją sobie przypomni, zleje się z pamięcią całego dzieciństwa. Z pamięcią nieustannego ataku zła. Z pamięcią – nigdy nie zawodzącym ją poczuciem – zalanej światłem głębi tabernakulum w jej dziecinnej duszy, gdzie światłość przemieniała jej męczarnie w odwagę, dzięki której mogła walczyć.

W jakiś sposób wiedziała, choć jeszcze tego nie rozumiała, że to wewnętrzne tabernakulum było miejscem, w którym naprawdę żyła. To centrum jej istoty było nietykalnym azylem zamieszkującej w niej siły, miłości i ufności; miejscem, gdzie cierpiąca Ofiara – prawdziwy cel ataków złego na Agnieszkę – na zawsze uświęciła jej cierpienie Swym własnym cierpieniem.

To właśnie z wnętrza tego azylu Agnieszka słyszała każde słowo wypowiadane w zakrystii w Noc Intronizacji. To z głębi tego azylu widziała przebijające ją twarde oczy biskupa Leona i nieruchomy wzrok arcykapłana. Znała cenę oporu. Czuła, że zabrano jej ciało z kolan ojca. Widziała światło odbijające się w okularach arcykapłana. Widziała, jak ojciec przysuwa się do niej. Widziała igłę w jego dłoni. Poczuła ukłucie. Znów poczuła działanie leku. Czuła, że ktoś ją podnosi. Lecz nadal walczyła. Walczyła, by widzieć. Walczyła z bluźnierstwem; ze skutkami gwałtu; ze śpiewami; z horrorem, który miał dopiero nadejść.

Sparaliżowana lekiem, nie mogła się nawet poruszyć; wezwała na pomoc całą swoją wolę jako jedyną broń i ponownie wyszeptała słowa oporu i udręki:

– Nie mój tatuś… Nie czyńcie krzywdy Panu Jezusowi… Nie czyńcie mi krzywdy…

Wreszcie nadeszła godzina. Początek właściwego czasu wejścia Księcia do Cytadeli. Na dźwięk dzwonu nieskończoności wszyscy uczestnicy w kaplicy Leona wstali jak jeden mąż. Trzymając w rękach kartki mszalne, przy niemilknącym, przerażającym akompaniamencie klekocących kości, zaintonowali na całe gardło procesjonał, triumfalną profanację hymnu świętego Pawła Apostoła:

Maran Atha! Przybądź, Panie! Przybądź, Książę. Przybądź! O przybądź!…

Wprawni akolici – mężczyźni i kobiety – poprowadzili procesję z zakrystii do ołtarza. Z tyłu za nimi, przygnębiony, lecz godnie wyglądający nawet w swym krwistoczerwonym stroju, postępował ojciec Medico niosący na rękach ofiarę, którą ułożył na ołtarzu obok krucyfiksu. W migotliwym cieniu zasłoniętego pentagramu jej włosy prawie dotykały klatki z małym pieskiem. Teraz – stosownie do swej godności, z oczami błyszczącymi za okularami – arcykapłan wziął do ręki jedyną czarną świecę  i zajął miejsce po lewej stronie ołtarza. Na końcu szedł biskup Leon, niosący kielich i hostię; przyłączył się do śpiewu zebranych, intonujących hymn na Wejście.

Niech się tak stanie! – wionęły ponad ołtarzem końcowe słowa hymnu w kaplicy celującej.

“Niech się tak stanie!” Starożytna pieśń musnęła bezwładne ciało Agnieszki, spowijając mgłą jej duszę głębiej niż leki, potęgując uczucie chłodu, który, jak wiedziała z doświadczenia, miał ją całkowicie ogarnąć.

– Niech się tak stanie! Amen! Amen! – wionęły starożytne słowa ponad ołtarzem Kaplicy św. Pawła. Łącząc w jedno swe serca i wolę z sercami i wolą celujących uczestników w Ameryce, Falanga Rzymska zaintonowała wybrany, zmieniony fragment z mszału rzymskiego, zaczynający się od Hymnu do Dziewicy Zgwałconej, a kończący się Inwokacją Korony Cierniowej.

W Kaplicy Celującej biskup Leon zdjął z szyi mieszek ofiarny i ułożył go ze czcią pomiędzy szczytem krucyfiksu a podstawą pentagramu. Następnie przy akompaniamencie podjętego na nowo chóralnego mruczando i klekotania kości, akolici umieścili trzy kawałki kadziła na rozżarzonych węglach w kadzielnicy. Prawie natychmiast niebieski dym rozszedł się po holu, a ostra woń kadzidła spowiła ofiarę, celebransów i uczestników.

W omdlałej duszy Agnieszki dym, zapach kadzidła, działanie leków oraz chłód i rytualny hałas – wszystko zmieszało się w jedną ohydną kadencję.

Choć nikt nie dał sygnału, doskonale wyszkolony Posłaniec Ceremonialny poinformował swego watykańskiego odpowiednika, że inwokacje właśnie się zaczynają. Nagła cisza spowiła amerykańską kaplicę. Biskup Leon uroczyście uniósł krucyfiks leżący obok ciała Agnieszki, oparł go szczytem w dół o ołtarz i zwracając się twarzą do zgromadzenia, podniósł lewą rękę do odwróconego znaku błogosławieństwa: grzbiet dłoni zwrócony ku zgromadzeniu, kciuk i dwa palce środkowe przyciśnięte do wewnętrznej strony dłoni, mały i wskazujący palec uniesione jako symbol rogów Kozła.

– Módlmy się!

W atmosferze mroku i ognia główny celebrans w każdej z kaplic zaintonował serię inwokacji do Księcia. Uczestnicy w każdej z kaplic odpowiadali na wezwania celebransów. Następnie – ale tylko w amerykańskiej Kaplicy Celującej – każdemu responsowi towarzyszyło odpowiednie działanie – rytualne wykonanie ducha i znaczenia słów. Nad osiągnięciem kadencji doskonałej słów i woli między obiema kaplicami czuwali Gońcy Ceremonialni.  Od tej właśnie kadencji doskonałej zależało odpowiednie uformowanie intencji ludzi, w które miał być przybrany dramat intronizacji Księcia.

Wierzę w jedną Moc – wyrzekł z przekonaniem biskup Leon.

A imię jej Kosmos – zaintonowali uczestnicy w obu kaplicach, odwracając odpowiedź mszału rzymskiego. Towarzyszyło jej odpowiednie działanie w kaplicy celującej. Dwaj akolici okadzili ołtarz, dwaj inni ustawili na ołtarzu pojemniki z Ziemią, Powietrzem, Ogniem i Wodą, skłonili się przed biskupem i powrócili na swoje miejsca.

I w Jednorodzonego Syna Kosmicznego Brzasku – zaintonował Leon.

– A imię jego Lucyfer – brzmiał drugi respons.

Akolici Leona zapalili świece i okadzili Pentagram.

Trzecia inwokacja:

– Wierzę w Tajemniczego.

I trzecia odpowiedź:

– Którym jest Wąż Jadowity na Drzewie Życia.

Przy akompaniamencie klekocących kości pomocnicy podeszli do czerwonego Filara i odwrócili Tarczę Węża, ukazując odwrotną jej stronę wyobrażającą Drzewo Znajomości Dobra i Zła.

Wtedy Stróż w Rzymie i biskup w Ameryce zgodnie zaintonowali czwartą inwokację:

– Wierzę w Pradawnego Lewiatana.

I unisono poprzez ocean i kontynent popłynęła czwarta odpowiedź:

– A imię jego Nienawiść.

Nastąpiło okadzenie czerwonego filaru z Drzewem Wiadomości Dobrego i Złego.

Piąta inwokacja brzmiała:

– Wierzę w Pradawnego Lisa.

I piąty donośny respons:

– A imię jego Kłamstwo.

Tu okadzono czarną kolumnę jako symbol rozpaczy i wszelkiej obrzydliwości.

W migotliwym świetle ogarków, spowity kłębami niebieskiego dymu, Leon skierował wzrok na klatkę z Flinnim stojącą tuż obok ciała Agnieszki rozciągniętego na ołtarzu. Szczeniak przebudził się z letargu, podniósł się na cztery łapy, podniecony hałasem śpiewów, klekotania kości.

– Wierzę w Pradawnego Kraba – zaintonował Leon szóstą inwokację.

– A imię jego jest Żywy Ból – zagrzmiała szósta odpowiedź, a kości klekotały miarowo.

Teraz oczy wszystkich zwróciły się na akolitę, który podszedł do ołtarza i sięgnął ręką do klatki. Piesek zamachał ogonkiem, spodziewając się pieszczoty. Tymczasem akolita wprawnym ruchem wyszarpnął zwierzę z klatki, drugą ręką dokonując błyskawicznej wiwisekcji, poczynając od usunięcia genitaliów wyjącego szczeniaka. Ekspert w swoim fachu, umiejętnie przedłużał cierpienie psa i frenetyczną radość uczestników rytuału zadawania bólu.

Lecz nie wszystkie odgłosy zagłuszał piekielny hałas przerażającej celebracji. Był jeszcze słabiutki głosik śmiertelnej walki Agnieszki. Bezgłośnego jej krzyku w odpowiedzi na agonię pieska. Dźwięk niesłyszalnych słów. Dźwięk błagania i cierpienia.

– Bozia jest moim tatusiem!… Święta Bozia!… Mój pieseczek!… Nie róbcie krzywdy Flinniemu!… Bozia jest moim tatusiem!…Nie róbcie krzywdy Panu Jezusowi… Święta Bozia…

Czujny na każdy szczegół, biskup Leon rzucił okiem na Ofiarę. Będąc w stanie bliskim nieświadomości, Ofiara wciąż walczyła. Wciąż protestowała. Wciąż jeszcze czuła ból. Wciąż jeszcze się modliła z tym swoim nieustępliwym oporem. Leon był zachwycony. Co za doskonała Ofiara. Jak przyjemna musi być Księciu. Bezlitośnie i bez najmniejszej przerwy Leon i Strażnik  przeprowadzili swoje zgromadzenia przez resztę czternastu w sumie inwokacji, a odpowiednie działania towarzyszące każdej odpowiedzi stawały się zgiełkliwym teatrem perwersji. Wreszcie biskup Leon zakończył pierwszą część ceremonii wielką inwokacją:

– Wierzę, że Książę tego świata zostanie tej nocy intronizowany do Starożytnej Cytadeli  i z tego miejsca stworzy Nową Wspólnotę.

I przyszła odpowiedź, robiąca przerażające wrażenie nawet w tym upiornym otoczeniu:

– A imię jej będzie Powszechny Kościół Człowieka.

Teraz nadeszła pora, by Leon podniósł z ołtarza Agnieszkę. Pora, by arcykapłan uniósł prawą ręką kielich, a lewą ogromną hostię. Pora, by Leon przewodniczył modlitwie Ofiarowania, po każdym rytualnym pytaniu czekając na odpowiedzi zawarte w mszałach trzymanych przez uczestników.

– Jakie było imię tej ofiary przy pierwszych narodzinach?

– Agnieszka!

– Jakie było imię tej ofiary przy drugim narodzeniu?

– Agnieszka Zuzanna!

– Jakie było imię tej ofiary przy trzecich narodzinach?

– Rahab Jerycho!

Teraz Leon ponownie ułożył Agnieszkę na ołtarzu, a następnie nakłuł wskazujący palec jej lewej ręki, a z małej ranki wypłynęła krew.

Chłód przeszywał jej ciało, miała mdłości, czuła, jak podnoszą ją z ołtarza, lecz już nie była w stanie poruszać oczami. Czuła ostre ukłucie w lewej ręce. Docierały do niej słowa zawierające zagrożenie, którego nie potrafiła wysłowić: “Ofiara… Agnieszka… narodzona po raz trzeci… Rehab Jerycho…”

Leon umoczył wskazujący palec lewej ręki we krwi Agnieszki i unosząc go tak, by mogli to zobaczyć uczestnicy, rozpoczął modlitwę ofiarowania.

– Krew naszej Ofiary została przelana * aby nasza służba Księciu była doskonała. * Aby sprawował najwyższą władzę w Domu Jakuba * W Ziemi Obiecanej Wybrańca.

Teraz przyszła kolej na arcykapłana. Trzymając wysoko kielich i hostię, wygłosił rytualną odpowiedź ofiarowania:

– Zabieram cię ze sobą, przeczysta ofiaro * Zabieram cię do nieświętej północy – Zabieram cię na wzgórze Księcia.

Arcykapłan ułożył hostię na piersiach Agnieszki, trzymając kielich z winem nad jej piersią.

Mając po prawicy i po lewicy arcykapłana i akolitę Medica, biskup Leon spojrzał na Gońca Ceremonialnego. Upewniwszy się, że Stróż o granitowej twarzy i jego rzymska falanga tworzą wraz z nim doskonały tandem, znów zaintonował wraz ze współ-celebransami modlitwę ofiarowania:

– Prosimy cię, Panie, Lucyferze, Książę Ciemności * Który gromadzisz wszystkie nasze ofiary * Wejrzyj łaskawie na naszą ofiarę * Złożoną na popełnienie wielu grzechów.

A potem bezbłędnym unisono, jakiego nabiera się po latach praktyk, biskup i arcykapłan wygłosili najświętsze słowa łacińskiej mszy. Przy podniesieniu hostii:

– HOC EST ENIM CORPUS MEUM.

Przy podniesieniu kielicha:

HIC EST ENIM CALIX SANGUINIS MEI, NOVI ET AETERNI TESTAMENTI, MYSTERIUM FIDEI QUI PRO VOBIS ET PRO MULTIS EFFUNDETUR IN REMISSIONEM PECCATORUM. HAEC QUOTIESCUMQUE FECERITIS IN MEI MEMORIAM FACIETIS.

Zebrani natychmiast odpowiedzieli wznowieniem rytualnego hałasu, kakofonią dźwięków, mieszaniną wyrazów i klekotu kości, i towarzyszących temu lubieżnych gestów wszelkiego rodzaju. Tymczasem biskup spożył odrobinę hostii i upił łyczek wina z kielicha.

Na sygnał Leona – ponownie odwrócone błogosławieństwo znakiem – rytualny hałas przybrał formę nieco bardziej uporządkowanego chaosu, kiedy uczestnicy posłusznie ustawili się w kolejce. Przechodząc obok ołtarza, gdzie otrzymywali komunię – odrobinę hostii, łyczek z kielicha – mieli też okazję podziwiać Agnieszkę. Lecz nie chcąc uronić nic z pierwszego rytualnego gwałtu na ofierze, szybko wracali do swoich klęczników, patrząc w napięciu, jak biskup skupia całą uwagę na dziecku.

Uczuwszy na sobie ciężar ciała biskupa, Agnieszka z całej siły próbowała uwolnić się od niego. Nawet teraz usiłowała wykręcić głowę, jakby szukała pomocy w tym bezlitosnym miejscu. Lecz pomoc nie znikąd nie nadchodziła. Był tylko arcykapłan czekający na swoją kolej w tym niewyobrażalnym świętokradztwie. Czekał także jej ojciec. I był ogień palących się czarnych świec, odbijający się czerwienią w ich oczach. Ogień zapalał się w ich oczach. Wewnątrz tych wszystkich oczu. Ogień, który będzie jeszcze palił długo, gdy pogasną świece. Palił już zawsze…

Cierpienie, które owładnęło Agnieszką tamtej nocy, jej ciałem i duszą, było tak głębokie, że chyba ogarniało cały świat. Lecz ani na chwilę nie było to tylko jej konanie. Tego była przez cały czas pewna. Kiedy słudzy Lucyfera gwałcili ją na zbezczeszczonym, nieświętym ołtarzu, gwałcili równocześnie tego Pana, który był jej tatusiem i mamusią. Tak jak On przemienił jej słabość Swoją odwagą, tak też uświęcił jej profanację swymi niewypowiedzianymi udrękami i jej długotrwałe cierpienie Swoją Męką. To do Niego – tego Pana, który był jej jedynym ojcem i jedyną matką, i jedynym obrońcą – słała bezgłośne krzyki męki, przerażenia i bólu. I to do Niego, tracąc przytomność, modliła się o ratunek.

Leon znów stał obok ołtarza, na jego zlanej potem twarzy malowało się podniecenie, była to najwyższa chwila jego triumfu. Skinienie głowy w kierunku gońca ceremonialnego czuwającego przy telefonie. Chwila oczekiwania. Skinięcie głowy tamtego w odpowiedzi. Rzym był gotów

.

– Mocą przekazaną mi jako równoczesnemu celebransowi ofiary i równoczesnemu wykonawcy intronizacji, przewodniczę wszystkim tu i w Rzymie, wzywając ciebie, Książę Wszelkiego Stworzenia! W imieniu wszystkich zebranych w tej kaplicy i wszystkich braci zgromadzonych w Kaplicy Rzymskiej, wzywam Cię, o Książę, przybądź!

Drugiej modlitwie intronizacyjnej miał przewodniczyć arcykapłan. W tej niezwykłej chwili, gdy spełniało się najwyższe, na co kiedykolwiek czekał, recytowane przez niego łacińskie zdania były wzorem kontrolowanej emocji:

– Przybądź, obejmij w posiadanie Dom Wroga. * Wejdź do miejsca, które było dla Ciebie przygotowane. * Zstąp pomiędzy Swoje wierne Sługi * Którzy przygotowali dla Ciebie łoże, * Którzy wznieśli Twój Ołtarz i pobłogosławili go infamią.

Było godne i sprawiedliwe, by to właśnie biskup Leon zaintonował ostatnią modlitwę wprowadzenia w kaplicy celującej:

– Zgodnie ze świętymi instrukcjami z Wierzchołka Góry, * W imieniu wszystkich Braci * ja Ciebie pragnę uwielbić, Książę Ciemności. * Stułę wszystkiego, co Nieświęte * Wkładam oto w Twoje ręce * Potrójną Koronę Piotra * Zgodnie z nieugiętą wolą Lucyfera * Byś tu rządził. * Aby był Jeden Kościół, * Jeden Kościół od Morza do Morza, * Jedno Wielkie i Potężne Zgromadzenie * Mężczyzn i Kobiety, * zwierząt i roślin. * Aby nasz Kosmos znów * Był jeden, niezwiązany i wolny.

Przy ostatnim słowie, na znak dany przez Leona, wszyscy w jego kaplicy usiedli. Rytuał został przekazany do Kaplicy Docelowej w Rzymie.

W ten sposób Intronizacja Księcia do Cytadeli Słabego prawie już dobiegła końca. Pozostała jeszcze tylko Autoryzacja, Ustawa Instrukcyjna i Dowód. Strażnik podniósł oczy znad ołtarza i skierował ponure wejrzenie na Międzynarodowego Delegata, który przyniósł mieszek zawierający list Autoryzacyjny i Instrukcję. Wszyscy odprowadzali go wzrokiem, gdy wstał i skierował się do ołtarza, wziął do ręki mieszek, wyjął papiery i twardym pruskim akcentem przeczytał Ustawę Autoryzacyjną:

– “Z mandatu Zgromadzenia i Świętych Starszych wyznaczam, autoryzuję i uznaję tę kaplicę, która odtąd będzie się nazywała Kaplicą Wewnętrzną, za zajętą, posiadaną i będącą całkowitą własnością Tego, którego intronizowaliśmy jako Pana i Mistrza naszego ludzkiego losu.

Ktokolwiek środkami tej kaplicy będzie desygnowany i wybrany na ostatniego sukcesora Urzędu Piotrowego, mocą swej urzędowej przysięgi poświęci siebie i wszystkich, którym rozkazuje, aby byli gorliwymi instrumentami i współpracownikami Budowniczych Domu Człowieczego na Ziemi i w całym Kosmosie Człowieka.Przemieni on prastarą Wrogość w Przyjaźń, Tolerancję i Asymilację, i będzie to zastosowane do narodzin, edukacji, pracy, finansów, handlu, przemysłu, nauki, kultury, życia i dawania życia, umierania i udzielania śmierci. Niechaj tedy zostanie uformowana Nowa Era Człowieka”.

Niech się tak stanie! – zaintonował Stróż odpowiedź rzymskiej falangi.

– Niech się tak stanie! – zaintonował biskup Leon – na znak dany przez gońca ceremonialnego – wyrażając zgodę uczestników.

Następny rytualny nakaz, Ustawa Instrukcyjna, była to w rzeczywistości uroczysta przysięga zdrady, mocą której każdy duchowny obecny na ceremonii w Kaplicy św. Pawła w Watykanie  – czy to kardynał, biskup czy prałat – celowo i rozmyślnie sprofanuje sakrament święceń, mocą którego niegdyś otrzymał łaskę i władzę uświęcania innych.

Delegat Międzynarodowy uniósł lewą rękę, czyniąc znak.

– Czy wszyscy tu obecni i każdy z osobna – odczytywał tekst przysięgi – usłyszawszy tę Autoryzację, teraz uroczyście przysięgają przyjąć ją chętnie, jednogłośnie, natychmiast, bez żadnych zastrzeżeń lub wybiegów?

– Przysięgamy!

– Czy wy wszyscy i każdy z osobna przysięgacie uroczyście, że będziecie wykonywać swoje obowiązki z myślą o wypełnieniu celów Powszechnego Kościoła Człowieka?

– Przysięgamy uroczyście.

– Czy wy wszyscy i każdy z osobna jesteście gotowi podpisać to jednogłośne postanowienie własną krwią, oby Lucyfer cię uderzył, jeślibyś się sprzeniewierzył tej Przysiędze Zgody?

– Jesteśmy gotowi.

– Czy wy wszyscy i każdy z osobna zgadzacie się mocą tej Przysięgi przenieść Panowanie i Posiadanie waszych dusz z Prastarego Wroga, Najwyższego Słabego, we Wszechpotężne ręce naszego Pana, Lucyfera?

– Zgadzamy się.

Teraz nadeszła pora na Rytuał Końcowy. Na Dowód.

Umieściwszy oba dokumenty na ołtarzu, delegat wyciągnął rękę do Strażnika. Wówczas rzymianin o granitowej twarzy złotą pincetą nakłuł opuszkę kciuka lewej ręki delegata i złożył krwawą pieczęć przy jego nazwisku na Ustawie Autoryzacyjnej.

Uczestnicy watykańskiej uroczystości szybko poszli w ślady Delegata. A kiedy już każdy członek Rzymskiej Falangi zadośćuczynił ostatniemu rytualnemu wymogowi, w Capella Paolina rozbrzmiała srebrna sygnaturka.

W Kaplicy amerykańskiej trzykrotnie zawtórował jej delikatny, melodyjny głos dzwonu nieskończoności. Ding! Dong! Ding! Wyjątkowo gustowny dźwięk – pomyślał Leon – gdy oba zgromadzenia zaintonowały pieśń na wyjście:

– Bim! Bom! Bam!* Nic nie Przemoże Prastarych Bram! * Upadnie Skała i Krzyż sam * Na zawsze * Bim! Bom! Bam!

Procesja wyjściowa uformowała się odpowiednio do rang. Na początku szli akolici. Potem ojciec Medico z bezwładnym i trupiobladym ciałem Agnieszki w ramionach. Na końcu Arcykapłan i biskup Leon, którzy podjęli śpiew, znikając w zakrystii.

Członkowie Falangi Rzymskiej wyszli na dziedziniec św. Damazego we wczesnych godzinach rannych w święto Piotra i Pawła. Wsiadając do czekających limuzyn niektórzy kardynałowie i biskupi odpowiedzieli na pełne czci saluty gwardzistów, czyniąc machinalny gest błogosławieństwa. \

Dziedziniec opustoszał i tylko mury Kaplicy św. Pawła jak zawsze jaśniały wspaniałymi freskami przedstawiającymi Chrystusa i św. Pawła Apostoła, którego imię przybrał ostatni sukcesor na Stolicy Piotrowej.

Apel biskupów do abdykacji nieważnego papieża Franciszka

Biskupi-sekretarze Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu – to biskupi argumentujący, że jest jest stan sede vacante.

[Umieszczam, bo argumenty o odstępstwie Franciszka są poważne. Mirosław Dakowski]

====================

Apel biskupów do abdykacji nieważnego papieża Franciszka 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20502  https://schritt.wistia.com/medias/eso6ngihbu

https://rumble.com/v2mojpa-do-abdykacji.html  cos.tv/videos/play/44308400174568448

ugetube.com/watch/eVOtByXtUcNL4dt  bitchute.com/video/CLGOcMvDVHZP/

My, prawowierni biskupi na wszystkich kontynentach, jako następcy apostołów Chrystusa, idąc za przykładem byłego nuncjusza w Stanach Zjednoczonych, Carlo Marii Viganò, niniejszym publicznie przed całym Kościołem katolickim wzywamy do abdykacji nieważnego papieża Franciszka Bergoglio.

Uzasadnienie: Wspomniany popełnił szereg najpoważniejszych herezji, które prowadzą do wewnętrznego samozniszczenia Kościoła katolickiego. Słowo Boże wyraźnie stwierdza: „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam еwangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście – niech będzie przeklęty (anathema sit)!” (Ga 1:8-9).

Oskarżony głosi inną ewangelię, więc ściągnął na siebie Bożą anatemę, czyli wykluczenie z Kościoła. Najwyższy urząd kościelny – papiestwo – okupuje nielegalnie. Dziś Kościół nie ma papieża, jest stan sede vacante.

Inną, fałszywą ewangelię, Bergoglio głosi zarówno na piśmie, słowami jak i gestami. Tym rażąco nadużywa najwyższego autorytetu Kościoła w celu oszukania katolików i manipulowania światową opinią publiczną.

Lista konkretnych przestępstw przeciwko Ewangelii Chrystusowej, którymi pseudopapież wielokrotnie ściągał na siebie Bożą anatemę, czyli wykluczenie z Kościoła katolickiego:

1) W 2013 roku aprobował sodomię na konferencji prasowej w samolocie z Rio de Janeiro, mówiąc: „Kim ja jestem, żeby go (sodomitę) osądzać?”. Ten, kto sprawuje urząd papieża, ma obowiązek chronić nauki Ewangelii, czyli prawdy wiary i moralności. Konkretnie – nazwać sodomię grzechem i obrzydliwością (według greckiego oryginału – atymia, Rz 1:26) oraz wezwać sodomitów do pokuty w celu osiągnięcia zbawienia.

2) W 2015 roku gestem całowania stóp transseksualisty pseudopapież zatwierdził moralną perwersję transseksualności i jej konsekwencje – przestępcze operacje zmiany płci. Jest to okaleczenie człowieka na całe życie, nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. To wyraźny bunt przeciwko Bogu Stwórcy. W ten sposób pseudopapież zatwierdził ideologię gender, która sprzeciwia się nie tylko Bogu, ale także ludzkości.

3) W wywiadzie dla „La Repubblica” w 2015 roku Bergoglio zaprzeczył istnieniu piekła, mówiąc: „Nie ma kary, ale zniszczenie duszy… Wraz ze śmiercią ciała kończy się jej podróż”. W ten sposób pseudopapież stwierdza herezję, że dusza ludzka jest śmiertelna. Konsekwencją jest zaprzeczanie istnieniu życia po śmierci, czyli podstawowych prawd wiary, nieba i piekła.

4) W 2016 roku w adhortacji „Amoris laetitia” pseudopapież zaprzeczył obiektywnie obowiązującym normom moralnym, a tym samym przykazaniom Bożym, zastępując je subiektywizmem.

Czterech kardynałów wystąpiło z „Dubią”, a po nich i katolicka inteligencja z „Korektą”. Jednych i drugich ignorował. Żadnego słuchania.

5) W 2018 roku pseudopapież w Irlandii wezwał nawet rodziców, aby nie przeszkadzali swoim dzieciom, zmanipulowanym przez agendę LGBTQ, akceptować perwersje seksualne. To kolejna zbrodnia nie tylko przeciwko rodzicom i ich dzieciom, ale także przeciw Bogu i Kościołowi.

6) W 2018 roku na Synodzie o Młodzieży w podstępny sposób wprowadził do kościelnych dokumentów termin LGBT.

7) W 2019 roku w Abu Zabi pseudopapież zatwierdził herezję, że rzekomo wolą Bożą jest pluralizm płci i religii. Tym stwierdzeniem Franciszek stwierdza herezję, że Bóg ustanowił pogaństwo, to znaczy, że Jego wolą jest oddawanie czci demonom. Wręcz przeciwnie, jest to grzech przeciwko pierwszemu Bożemu przykazaniu. Także wolą Bożą nie jest pluralizm płci, który dziś rozumiany jest nie tylko tak, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ale tak, jakoby Bóg stworzył niezliczoną ilość płci. A to kłamstwo i herezja.

8) Bergoglio przy powrocie z Panamy (2019) autorytatywnie zatwierdził tzw. seksualną edukację, która dziś narzuca dzieciom sodomię i transseksualizm. W mediach promował seks bez rygoryzmu dla dzieci. W ten sposób promuje program przestępczej demoralizacji dzieci. To poważna zbrodnia nie tylko przeciwko dzieciom, ale także przeciw Bogu i Kościołowi.

9) 21-24 lutego 2019 r. w Rzymie odbył się Synod poświęcony przemocy seksualnej w Kościele. Synod ten de facto posłużył Bergogliowi do zatwierdzenia grzechu homoseksualizmu poprzez wiążące wytyczne dla biskupów z tzw. towarzyszeniem osobom homoseksualnym.

10) W październiku 2019 r. pseudopapież w Ogrodach Watykańskich uczestniczył w bałwochwalczym rytuale, a następnie intronizował demona Pachamamę w Bazylice św. Piotra. Jest to przestępstwo przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu i precedens publicznego bałwochwalstwa i propagowania pogaństwa. 

11) W 2019 r. na Synodzie o Amazonii zaakceptował w dokumentach przyjęcie pogańskich praktyk i obrzędów, nawet do świętej Liturgii, a także tzw. ekologiczną konwersję. Dokument jest zbiorem wielu herezji. Pewien kardynał stwierdził, że to nie tylko apostazja, ale i głupota.

12) W 2020 roku pseudopapież opowiadał się za prawnymi ustawami legalizującymi małżeństwa homoseksualne i zezwalającymi im na adopcję dzieci.

13) W 2020 roku pseudopapież zapoczątkował wprowadzenie pseudopandemii, zamykając kościoły i profanując Eucharystię. Fanatycznie narzucał wszystkim eksperymentalne szczepienia. mRNA szczepionka zmienia ludzki genom, powoduje bezpłodność i zawiera tkankę drastycznie zabitego nienarodzonego dziecka. On dwukrotnie nakazał pod terrorem zaszczepić cały Watykan.

14) W 2021 roku pseudopapież ogłasza Drogę synodalną najpierw do 2023 roku, a następnie przedłuża ją do 2024 roku. Bergogliańska Droga synodalna legalizująca LGBTQ, diametralnie zaprzecza ewangelicznej drodze Chrystusa prowadzącej do zbawienia.

15) W 2022 roku pseudopapież w Kanadzie publicznie poświęcił się demonom i szatanowi. Stało się to podczas rytuału szamana, który przy tym gwizdał na kości z dzikiego indyka. Była to publiczna apostazja, zgorszenie dla małych i przestępstwo przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu.

16) W styczniu 2023 r. pseudopapież oświadczył światowym mediom, że homoseksualizm nie może być kryminalizowany i że biskupi, którzy bronią nauczania Kościoła, a także zasad moralnych w prawie państwowym, muszą przejść konwersją i przywitać nieskruszne LGBTQ osoby w Kościele. Termin „Q” obejmuje również morderstwa na tle seksualnym. Pewien mężczyzna o orientacji Q poderżnął gardła ponad 50 kobietom. Bergoglio nakazuje takie osoby bez skruchy witać w Kościele.

Tymi herezjami Franciszek Bergoglio wystąpił przeciw nauczaniu Kościoła katolickiego, czyli przeciw Ewangelii Chrystusowej i zgodnie z Pismem Świętym ściągnął na siebie Bożą anatemę, czyli wykluczenie z Kościoła. Również z kościelnego punktu widzenia spada na niego ekskomunika latae sententiae . Do niego, jako do heretyka i apostaty, odnoszą się oświadczenia z bulli dogmatycznej Pawła IV „Cum ex apostolatus officio”.

My biskupi, jako następcy apostołów, jesteśmy świadkami niszczenia Kościoła od wewnątrz przez nadużycie najwyższej władzy kościelnej. Przed Bogiem i przed ludem Bożym jesteśmy zobowiązani nazywać prawdę prawdą, a heretyka heretykiem. Takie jest stanowisko każdego prawowiernego katolickiego biskupa zgodnie z Pismem Świętym i całą Tradycją Kościoła. Wierzący muszą wiedzieć, że nieważnego papieża Franciszka Bergoglio, publicznego heretyka, nie mogą słuchać i podporządkowywać się jemu. W przeciwnym razie uczestniczą w jego herezjach i przekleństwie, które ściąga na Kościół, na narody i na jednostki.

Dlatego wzywamy wszystkich szczerych katolików do składania ofiar, modlitw i pokuty. Niech Bóg zmiłuje się i uratuje Kościół przed tym procesem samozniszczenia, którego kulminacją obecnie jest synodalna bergogliańska LGBTQ droga.

Polecamy rodzinną modlitwę różańca, najlepiej w tym samym czasie między 20:00 a 21:00. Intencją modlitw jest abdykacja nieważnego papieża i uratowanie Kościoła przed bergogliańską LGBTQ synodalną drogą.

Koncepcja dla biskupów została opracowana przez biskupów BKP

10.04.2023 

Apel biskupów do abdykacji nieważnego papieża Franciszka

vkpatriarhat.org/en/?p=23059  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9803  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16437  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=13030  /español/ 


====================================================

 Zgromadzenie synodalnej LGBTQ drogi we Watykanie – Boża anatema 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20508  https://para-salvar.wistia.com/medias/y5mmpetdcy

https://rumble.com/v2nke76-zgromadzenie.html  cos.tv/videos/play/44417835373989888

ugetube.com/watch/taboGXNuBxGZ71T  bitchute.com/video/7fRBzXyu0wlT/

Od 30 września 2023 r. ma się rozpocząć w Watykanie ogólnoświatowe zgromadzenie Synodu o synodalności, który promuje legalizację LGBTQ. Wszyscy uczestnicy w ten sposób ściągają na siebie najcięższą Bożą karę – anatemę, oraz kościelną karę – ekskomunikę latae sententiae, ponieważ legalizacja grzechu sodomii jest cięższym grzechem niż sodomia sama. Kto aprobuje i legalizuje grzech, usuwa tym Boże przykazania i uniemożliwia grzesznikom pokutować i podążać drogą zbawienia. Usuwanie Bożych praw – to grzech diabelskiej pychy, która sprzeciwia się Bogu Stwórcy, Najwyższemu Prawodawcy.

Pseudopapież Bergoglio odrzuca pokutę i uparcie powtarza i eskaluje swoje zbrodnie. W ten sposób grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu. Do niego odnosi się Jezusowe stwierdzenie o Judaszu, że jest on synem zatracenia (J 17,12). Oby przerażający przypadek pseudopapieża poruszył sumienia przynajmniej niektórych biskupów i kardynałów, którzy uczestniczyli lub zamierzają uczestniczyć w synodalnym zgromadzeniu.

Bizantyjski Katolicki Patriarchat, jako głos wołającego na pustyni w Bożym autorytecie, po raz kolejny co do ogólnoświatowego zgromadzenia w Watykanie podkreśla:

Na wszystkich uczestników tego zorganizowanego buntu przeciwko Bogu spada Boża anatema, a jednocześnie ekskomunika latae sententiae.

Zachęcamy księży i wiernych do osobistego, telefonicznego, mailowego czy listownego ostrzeżenia biskupów, promujących synodalną samobójczą LGBTQ drogę.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

14.04.2023

Zgromadzenie synodalnej LGBTQ drogi we Watykanie – Boża anatema

vkpatriarhat.org/en/?p=23064  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9809  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16428  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=13037  /español/

Co czynić, gdy osoba o orientacji Q doprowadzi do kościoła kozę, świnię, psa czy osła i będę prosić o małżeńskie błogosławieństwo. Synodalna droga LGBTQ.

Co czynić, gdy osoba o orientacji Q doprowadzi do kościoła np. kozę, świnię, psa czy osła i będę prosić o małżeńskie błogosławieństwo. Synodalna droga LGBTQ.

Chancellery Patriarchate <secretariat.patriarchate@gmail.com>

============================================

BKP: Biskupi Afryki i Ameryki, przejrzycie i powstańcie! 

wideo: vk-patriarhat  rise-up

-powstancie  https://cos.tv/videos/

ugetube.com/watch/  bitchute.com/video

Święto Zesłania Ducha Świętego w tym roku wypada w niedzielę 28 maja. Po nim następuje oktawa. W niedzielę 4 czerwca Zesłanie Ducha Świętego będą obchodzić chrze4ścijanie z Rosji i Ukrainy.

Pan pokazał prorokowi Ezechielowi (Ez 37:1-9) stan izraelskiego narodu w dolinie pełnej suchych kości. Ten obraz dzisiaj w pełni odnosi się do nowotestamentowego Izraela, czyli do Kościoła. Z wnętrza Kościoła został wygnany Duch Święty i zastąpiony duchem świata, a dziś także synodalnym duchem LGBTQ, czyli duchem śmierci, który zmienił Kościół w duchowy cmentarz pełen porozrzucanych suchych kości. Dogmaty Kościoła zostały rozproszone, przykazania Boże rozrzucone, prawa Boże przewróconekamienie milowe wyrwane i przesunięte. Aby dziś wszystko wróciło do pierwotnego stanu, konieczna jest już walka o przywrócenie prawowierności.

Pan nakazał: Prorokuj, synu człowieczy! „A gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie” (w. 7) Z duchowym przebudzeniem wiąże się pewien ruch, szum, nawet trzask. To spowodowało to, że każda kość szukała tych swoich, aż stały się szkieletami.

Jak dalej działało prorocze słowo? „I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha” (w. 8). Ścięgna wyrażają duchową siłę wewnętrznej modlitwy, która prowadzi do relacji ze Zbawicielem. Rezultatem takiej modlitwy jest głęboka osobista skrucha. 

Mięśnie, które są połączone ze ścięgnami, wyrażają moc Bożego słowa i nauki apostolskiej (Dzieje Apostolskie 2:42). Skóra pokrywa organizm i stanowi jego niezbędną ochronę. Skóra reprezentuje braterską wspólnotę, w której i przez którą działa żywy Chrystus.

Chociaż organizm był już odnowiony, duchowej siły, Bożej mocy, która postawiłaby go na nogi, w nim jeszcze nie było. Jakie było i jest rozwiązanie? Pan powiedział: „Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i tchnij na tych pobitych, aby ożyli!” (w. 9)

Co zrobił prorok? Posłuchał Bożego słowa. Prorokował tak, jak mu było powiedziano, niczego, zgodnie ze swoją logiką lub uczuciami nie dodał ani nie ubrał. W posłuszeństwie wiary nie zwątpił we wszechmoc Bożą i powiedział: „Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i tchnij na tych pobitych, aby ożyli!” Co było dalej? Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie”.

30 marca 2023 roku zakończyła się tzw. kontynentalna faza Synodalnej drogi LGBTQ-. Synodalna droga ma przejść do ogólnoświatowej fazy poprzez spotkanie w Watykanie 30 września 2023 r. Jest to światowe samobójstwo Kościoła. Pozostali prawowierni biskupi, jeśli nie przejdą wymaganej konwersji na witających osoby LGBTQ, będą stopniowo zwalniani. Na ich miejsce przyjdą lojalni lub entuzjastyczni zwolennicy nieskruszonych sodomitów.

Przewodniczący konferencji episkopatów lub ich zastępcy obowiązkowo uczestniczyli w kontynentalnych fazach Drogi synodalnej. Ich zadaniem jest teraz realizacja samobójczego programu we własnych krajowych konferencjach biskupich. Niemiecka i belgijska Synodalna LGBTQ-droga stanie się precedensem dla całego synodalnego Kościoła. To doprowadzi do przekształcenia Kościoła katolickiego w kościół antychrysta. 

Drogę synodalną kardynał Müller nazwał „religijnie niekompetentną i kościelno prawnie nielegalną”. Stwierdził, że „jest w oczywistej (rażącej) sprzeczności z doktryną o naturze i powszechnej misji Kościoła Chrystusowego”. Pomimo to bp Betzing suwerennie, 22 maja 2023 r. oświadczył w środkach masowego przekazu: Droga synodalna idzie do przodu, nie mam wrażenia, żeby Watykan nas blokował”.

Dokument Episkopatu Belgii z 20 września 2022 r. zawiera instrukcje dotyczące Liturgii z obrzędem błogosławieństwa homoseksualnych, lesbijskich i „queer” par. Niemieccy i belgijscy biskupi ale nie wyjaśnili, co czynić, gdy jakaś osoba o orientacji Q doprowadzi do kościoła np. kozę, świnię, psa czy osła i będę prosić o małżeńskie błogosławieństwo.

Cytat z dokumentu: Boże Ojcze… spraw, aby ich wzajemne małżeństwo (dwóch sodomitów, lesbijek, queerów) było mocne i wierne… Niech wspólna miłość przyniesie im radość i służbę naszej (kościelnej) wspólnocie”.

Słowa „spraw, aby ich wzajemne małżeństwo było mocne i wierne” oznaczają, że już nigdy nie muszą pokutować za śmiertelny grzech. Tym stwierdzeniem biskupi wysyłają ich do piekła. Prosić Boga Ojca o popełnienie tej zbrodni przeciwko sobie, Jego prawu i zbawieniu dusz jest naprawdę najwyższym bluźnierstwem, diaboliczną manipulacją, szaleństwem i głupotą.

Mieszkańcy Sodomy, na których spadł ogień i siarka, popełniali ten grzech, ale obecni biskupi, apostołowie sodomii, ten grzech legalizują i czynią z niego sakrament. Apostoł Paweł nazywa takich fałszywych apostołów sługami anioła światłości, czyli szatana (por. 2 Kor 11,13-15). Apostoł Jan mówi o nich: „..zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są, i żeś ich znalazł kłamcami (Ap 2:2), zgromadzeniem (synagogą) szatana” (Ap 2:9).

Kard. Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary o takich biskupach powiedział:  „Wielu biskupów, wbrew charakterowi swojego urzędu, zaprzecza autodestrukcyjnej mocy grzechu i temu, że grzech oddala od Boga… Przedstawiają Kościół jako zmienny. Tacy nie zrozumieli tajemnicy odkupienia od grzechu i zawiedli w swoim powołaniu jako następcy apostołów”.

Mons. Bonny po wizycie belgijskiego Episkopatu ad limina w Watykanie po opublikowaniu dokumentu, powiedział: „Dla papieża ważne były dwie rzeczy: byśmy kontynuowali z mądrością ( z mądrością – to zawsze staramy się czynić [śmiech]) – a także byśmy pozostali razem. Dwukrotnie zapytał: „Czy wszyscy jesteście jednomyślni? Róbcie to w jedności!”

Belgijscy biskupi otrzymali jasne polecenie: „Róbcie to w jedności!” Co powinni robić w jedności? Tak zwane kościelne błogosławić sodomickie, lesbijskie i „queer” pary. Belgijski model następnie za pół roku lub później zostanie ogłoszony jako dyrektywa kościelna dla całego Kościoła. Biskup, który się temu sprzeciwi, nie może już być biskupem. Proces samobójstwa trwa i zostanie dokończony przez jednolite nadużywanie biskupiej i papieskiej władzy. To największa zbrodnia nadużycia władzy kościelnej w historii. Celem jest samozniszczenie Kościoła i masowy bunt przeciwko Bogu.

Co oznacza dyrektywa „kontynuować z mądrością” we wprowadzeniu tak zwanego błogosławieństwa sodomitów? Oznacza to mistrzowskie, czyli diabelskie, nadużycie władzy biskupiej w celu zmiany myślenia katolików. Celem jest zaakceptowanie synodalnej satanizacji Kościoła jako nowej, lepszej katolickiej nauki. Jej obowiązywanie gwarantuje autorytet samego Ojca Świętego, któremu katolik jest zobowiązany bezwzględnym posłuszeństwem. W obecnej sytuacji jest to herezja papalatrii. Jest to nadużycie władzy papieskiej w celu popełnienia największych zbrodni przeciwko Bogu i Kościołowi. Pytamy się: kogo w tej sytuacji należy bardziej słuchać – Boga i Jego praw czy herezji oraz grupy osób okupujących najwyższe stanowiska w Kościele?

 ===========================

Słowo końcowe:

Szanowni biskupi Afryki i Ameryki, weźcie przykład z celowej działalności sodomskich biskupów. Oni się niczego nie boją, ryzykują wszystko. Aby osiągnąć satanizację Kościoła, są gotowi nawet zaprzedać duszę diabłu.

Wy, którzy macie dążyć do celu odnowienia Kościoła i zdobycia wiecznego nieba, pracujcie z równą, jeśli nie z większą odwagą, mądrością i jednością. Zróbcie dwa kroki:

1) Wypracujcie dokument zawierający wskazówki dotyczące duchowej odnowy wiary i moralności w waszej diecezji.

2) Oddzielcie się od samobójczej synodalnej LGBTQ-drogi. Jeśli na czas nie oddzielicie się, zostanie wam narzucona i staniecie się Judaszami i witającymi LGBTQ .

Ten czas, począwszy od Święta Zesłania Ducha Świętego, jest niezwykle historyczny! Musicie działać! Musicie w swoim narodzie zjednoczyć się jako cała Konferencja Episkopatu oraz radykalnie i publicznie oddzielić się od Drogi synodalnej. Jako biskupi macie do tego kompetencje, a ponadto jest to wasza duszpasterska odpowiedzialność przed Bogiem i Kościołem.

Działajcie mądrze i jednomyślnie, czyli w posłuszeństwie Duchowi Świętemu jako Chrystusowi apostołowie i prorocy. Wtedy, dzięki waszemu posłuszeństwu wiary, nastąpi zmartwychwstanie suchych kości. W waszej diecezji, a potem w całym Kościele, powstanie niezliczone wojskoBożych wojowników.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr             + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

24. 05. 2023 

Zgubne owoce Drogi synodalnej

vkpatriarhat.org/en/?p=23146  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9828  /italiano/

vkpatriarhat.org/es/?p=13110  /español/

vkpatriarhat.org/de/erheben-sie-sich/  /deutsche/