Anatomia podkopywania chrześcijaństwa, czyli dialog “tohu” z “wabohu”, mętu z zamętem

Anatomia podkopywania chrześcijaństwa, czyli dialog “tohu” z “wabohu”, mętu z zamętem

Wawel 12 czerwca 2023 /anatomia-podkopywania-chrzescijanstwa

Ostatnio mieliśmy do czynienia z dwoma ważkimi wydarzeniami:

1. skandaliczna sprawa Marciniaka, czyli kwestia legalności działalności dywersyjnych NGO-osów 

2. antypolska hucpa Grossa w Niemieckim Instytucie Historycznym przerwana przez Grzegorza Brauna.

Są to fakty brzemienne, zasługujące na analizy i zdecydowane reakcje – co do tego wszyscy są zgodni.

W tym, żeby wybrać właściwe zachowania w narastającej orwellowskiej rzeczywistości przydatne może być szczegółowe wniknięcie w jej genezę, korzenie, źródła, początki oraz lokalizacja inseminatorów owego chorego świata czyniącego Polskę “mocarstwem humanitarnym” rozgrabianym ze wszystkich stron i podkładającym się każdemu.

Cofnijmy się więc do roku 1988, gdy Titanic transformacji wyruszał z portu…

DIALOG TITANICA Z GÓRĄ LODOWĄ)

SPIS TREŚCI

  • Rok 1988 – otwarcie bram dla powolnej dezintegracji chrześcijaństwa i jego zasad: uczciwości i wspólnotowości
  • Wały antypowodziowe przerwane czyli obcy żywioł w natarciu
  • Przedefiniowanie chrześcijaństwa wyszło z kolebki polskości
  • Rok 1997 – filosemityzm antychrześcijański i walka z polskim patriotyzmem zaczyna drugi etap ofensywy
  • Ekspansja i dziedzictwo dialogu: aktywny antypolonizm organizacji pozarządowych
  • Tolerancja sprytnie i za państwowym wynagrodzeniem  zarządzająca wzbudzaniem poczucia winy i strachu
  • Niektóre metody erodowania chrześcijaństwa
  • Nieoczekiwana puenta wesołego święta czyli fałszywy rabin naucza w kościele
  • Gazeta Wyborcza i jej autorytety (prof. Zoll, Frasyniuk) węszą faszyzm
  • Paleta metod dezinformacji – agencje odwracające fakty ogonem i… „znaczy kapitan”
  • Nadpobudliwość antynarodowa
  • Smutny finał czyli proislamizacja, ciągłość środowisk i złowieszczy letarg strażników wiary

ROK 1988 – OTWARCIE BRAM DLA POWOLNEJ DEZINTEGRACJI CHRZEŚCIJAŃSTWA I JEGO ZASAD: UCZCIWOŚCI I WSPÓLNOTOWOŚCI

Pamiętam wywiad ze starym księdzem egzorcystą, który zapytany przez dziennikarza kiedy Zło do nasz weszło odpowiedział: na Zachód w latach 60-tych, do Polski w początku lat 90-tych. Pytający zaoponował, jak to, przecież wolność, demokracja, ksiądz odparł coś w tym rodzaju – Polska wtedy, do początku lat 90-tych, była jeszcze czysta (…)                                                           [komentarz internauty]

Jak przebiegały (w skrócie) etapy powrotu, mówiąc językiem prezydenta Dudy, „przyjaciół” Polski oraz ich specyficznej internacjonalnej, tęczowej kultury i mentalności na ziemie polskie? Przyjaciół wraz z ich tradycyjną, koteryjną, kastową, nepotyczną i antychrześcijańską mentalnością, które nie mogły nie odbić się na ekonomii i gospodarce. A co stokroć ważniejsze: na kulturze i duchowości Polski… Jak wyglądało przygotowanie gruntu pod „prace wykończeniowe” firmy nomenklaturowej abpa Gądeckiego? No cóż… Bez zagłębiania się w szczegóły i preliminaria sektorowe możemy uznać za datę graniczną 1988 rok i spotkanie Sorosa z Jaruzelskim omawiające wariant „wybawienia” Polski (wybawienia od… własności i chrześcijaństwa) za pomocą planu Sorosa-Sachsa-Liptona.

1988 – to b. ważny rok w tym antypolskim rozkładzie (jazdy):

  1. plan dwóch zreformowanych członków światowej społeczności żydowskiej (Sorosa-Sachsa) wspomaganych przez D. Liptona, pierwszego Prezydenta MFW (wcześniej zaufanego pracownika banku – jakiegoż, jak nie tego, który tworzyli kiedyś Moses Taylor i Samuel Osgood – czyli banku Citi)
  2. drugi efekt wizyty Sorosa: zgoda władz na utworzenie filii Open Society, czyli Fundacji Batorego [„judaizm otwarty” – termin mój, wawel]
  3. wznowienie działalności Kongregacji Wyznania Mojżeszowego w Warszawie i wybór pierwszego od lat rabina Warszawy oraz Naczelnego Rabina Polski (Pinchasa Menachema Noskowicza) na mocy porozumienia z Izraelem  (judaizm ortodoksyjny i reformowany)
  4. przygotowanie do odtworzenia głównych polskich gmin wyznaniowych żydowskich (GWŻ), ważniejsze gminy zostały odtworzone w 1993 r. od razu zaczynając się ubiegać o zwrot mienia
  5. rozpoczęcie wydawania Gazety Wyborczej (organu KOR, organizacji w dużej mierze animowanej przez „podziemne” polskie loże).
  6. preparacja partii będącej – w terminologii Baudrillarda – symulakrum polskiej prawicy narodowej “pod przewodnictwem” Jarosława Kaczyńskiego (“duchowego” sukcesora papieża polskiej opozycji, Jana Józefa Lipskiego).

I

Ilustracja 1. Polska klapa

WAŁY ANTYPOWODZIOWE PRZERWANE CZYLI OBCY ŻYWIOŁ W NATARCIU

Potem, po tych położonych pod koniec lat 80 kamieniach węgielnych profilu środowiskowego i „metodologicznego” Nowej Rzeczpospolitej (ty posadę mnie, a ja, kuzynie, tobie, byle przy żłobie…) było już z górki. Powoli narastała atmosfera stygmatyzowania 

1. wiary

2. patriotyzmu, ba, stygmatyzowania nawet

3. przyzwoitości i uczciwości (uczciwość ma się przecież nijak do kastowości i nepotyzmu).

Wszak dla Nadreprezentantów owe trzy „przesądy (wiara, patriotyzm, uczciwość) były to tylko przeszkody w rozwijaniu środowiskowych interesów, oderwanych od poczucia wspólnoty i odpowiedzialności elit za… resztę. Póki reszta – po szekspirowsku – była tylko milczeniem, praca i interesy internacjonalnych koterii szły dobrze.

W 2015 wygrała Dobra Zmiana – zdawało się, że realnie, okazało się, że tylko deklaratywnie i szczątkowo. Zamiast odpowiedzialności narodowej (nie kastowej i niewolniczej wobec zewnętrznych “centrów siły”) mieliśmy tylko projekcję 3D i symulację polskości. Z wierzchu palenie świeczek i zawodzenie pieśni powstańczych a jak poskrobać głębiej, to widać było rwący nurt antypolonizmu a nawet – w pewnych fragmentach – antychrystianizmu pod flagą biało niebieską i tęczową oraz skandaliczny trend historycznego rewizjonizmu II wojny światowej (Gross, Engelking) obficie finansowany z budżetu.

Zaczęły mnożyć się przeróżne kuriozalne wypowiedzi J. Kaczyńskiego, J. Gowina, A. Dudy, P.Glińskiego oraz bulwersujące czyny i inicjatywy:  rezygnacja z polskiej ustawy o IPN na rzecz ustawy pisanej przez służby Izraela w siedzibie Mosadu, rejestracja B’nai B’rith, ściągnięcie do Polski agendy neomarksistowskiej (AJC), zagadkowy duumwirat Morawiecki-Daniels, budżetowy wikt dla Engelking, Grossa, Bilewicza itp. itp.).

Powoli przygotowywano dwie „sprawy” (spraw, o spraw, bym widziany był jako człek praw…): reaktywację wolnomularstwa w naszej biednej ojczyźnie oraz budowę „świątyni dialogu”, czyli muzeum Polin („eksterytorialne centrum antypolskiej agitacji” wg genialnej definicji G.Brauna). Loża BB prawie pierwszego dnia po reaktywacji zabrała się… do ograniczania polskiego rynku medialnego i zarządzania nim wysuwając żądania odebrania koncesji TV Trwam i Radiu Maryja.

Co za tupet i bezczelność! Cóż za naiwność Polaków (czytaj: zinfiltrowanie, snobizm plus dobroduszność i sentymenty piłsudczykowskie partii PIS), by zgodzić się na postawienie tego sakralnego (Religia Narodowego Ego i Religia Holokaustu) obiektu, którego 90% funkcji sprowadza się do bycia celem pielgrzymek izraelskiej młodzieży i młodzieży z diaspory intoksykowanej nienawiścią do Polaków. I tak to Polska „za ostatni grosz” (Gross) postawiła sobie betonowy pręgierz na siebie… Cóż, gdy większość Polaków pod urokiem zielonego jabłuszka i chmielu pełnych snu (jak w podtekście głosiła piosenka: “jabłuszko jabłuszko jabłuszko pełne snu / Gdzie spojrzeć jabłuszko jabłuszko tam i tu”) – dała palec, wzięto im rękę. Ułożoną dla żartu w znak „V” (znany z dialektu „Mazowieckiego” ;).

Tak zazwyczaj bywa, gdy jedna ze stron nie wytrwa w postanowieniu separacji lub rozwodu pod namową episkopatu teściowej. Wtedy toksyczny związek zaczyna się na nowo a spokój oddala się. I żonę przywiązuje się do męża wymuszając na niej, by dała mu jeszcze jedną szansę i by unikała mówienia źle o nim („antysemityzmu”). A on, jak to on, wynosi kolejne rzeczy z domu spieniężając je, by było na picie. Tak najczęściej wygląda „dialog” (musicie porozmawiać ze sobą, nie bądź taka uparta – rajfurzy teściowa episkopatu…).

PRZEDEFINIOWANIE CHRZEŚCIJAŃSTWA WYSZŁO Z KOLEBKI POLSKOŚCI

Mentalność żydowska (zwrot JE abpa Gądeckiego) jest tak silna i monolityczna (etnocentryzm), że każdy, kto daje się wciągnąć w bliższe z nią relacje – zmuszany będzie do… przedefiniowania samego siebie, do zmiany albo wręcz porzucenia swoich zasad i swojej, odmiennej mentalności. Tym samym zacznie tracić własną tożsamość.

Teksty programowe różnych niemieckich środowisk „ekumenicznych” rajfurzących polskiemu Kościołowi, i co ważne, także państwu, „dialog polsko-żydowski”- nie skrywając swoich intencji zbytnio mówiły o „redefiniowaniu”, „konieczności redefiniowania chrześcijaństwa”. Starania dążące do wymuszenia na chrześcijaństwie, żeby się „zredefiniowało” (co oznacza: poddało derridowej dekonstrukcji i rozwodniło w Poznaniu nie do poznania…) osobliwie upodobały sobie jeden region naszego kraju – Poznań i Gniezno (jak podaje stowarzyszenie „Coexist”: „W Poznaniu – wzorem lat minionych – Dzień Judaizmu miał „moc trwania” dni kilkanaście”).

Sądzę, że były dwa powody tego „zbiegu okoliczności”, praktyczny i symboliczny. Praktyczny to ten, iż przez wieki tamtejsza gmina żydowska była trzecią w kolejności, najbardziej liczebną, gminą w Polsce. Symboliczny – być może ważniejszy nawet – to fakt, iż diecezja poznańska była historycznie pierwszą diecezją na ziemiach polskich a Gniezno było miejscem przyjęcia wiary katolickiej przez Mieszka. Nie lekceważyłbym przyczyn symbolicznych, gdyż, jak uważał nie tylko Spengler, religia i kultura żydowska były i są sensu stricto magiczne.

ROK 1997 – FILOSEMITYZM ANTYCHRZEŚCIJAŃSKI I WALKA Z POLSKIM PATRIOTYZMEM ZACZYNA DRUGI ETAP OFENSYWY

Często opisywany w tym tekście Dzień Judaizmu nie jest  jego”tematem”. Wgląd w jego obrzędy daje wgląd w mechanizmy oswajające z herezją, z czymś nieakceptowalnym, czyniąc je popularnym, a na koniec pożądanym. Dzień Judaizmu w schemacie Okna Overtona stanowiłby 5. etap.

O inicjatywie abpa Gądeckiego utworzenia Dnia Judaizmu tak pisały agencje:„Podczas Konferencji Episkopatu Polski, która miała miejsce w 1997 roku w Gdańsku, został przedstawiony pomysł wprowadzenia w Kościele katolickim w Polsce Dnia Judaizmu. Zamiar ten wywołał w opinii publicznej zrozumiałe rozdwojenie. Dla jednych był to następny sygnał dokonującej się „judaizacji chrześcijaństwa”. Dla innych – radosny znak pogłębiania samoświadomości Kościoła na temat swoich korzeni i roli w świecie.”

Oczywiście, pomysł został wprowadzony w życie. Zgodnie z planem (może z tym planem, o którym śpiewał Lech Janerka: „Obawiam się, że powstaje plan zatykania trąby

Dokładny plan w którym nie masz już

szpar dziur

Jest jak w niebie…”).

Jeśli chodzi o słowa-klucze, to trzeba zanotować niezbywalną obecność we wszelkich informacjach o Dniu Judaizmu tego samego słowa, które już poznaliśmy w dialogu hierarchów rosyjskich z polskimi, czyli słowa „korzenie”.

W każdym razie tradycja zapoczątkowana przez jedynego z Ekscelencji z wysokich kręgów nie oznaczonego indeksem TW (ach, co za okoliczności zbieg, taki zbieg, co był i… zbiegł) obchodzi co roku… kolejne rocznice. Co ciekawe, jak już wspominałem, wzmiankowany Dzień ma tendencję do rozrostu. W poprzednich latach dzień trwał już tydzień. W tym roku, dzień pobił rekord i trwał już… 10 dni. Jak tak dalej pójdzie, dzień ów potrwa i… rok cały.

A co do treści, weźmy na przykład Dzień Judaizmu z 2016 r. (rok po objęciu władzy przez Dobrą Zmianę, wydawało się, że pronarodową, a okazało się, że obłędnie filosemicką, kontynuującą sukcesję lipską (J. J. Lipskiego):

“Dęta orkiestra grała ile tchu, mówię wam / trąby tu, tuby tam, ach! szkoda słów… / Panie, panowie, to był wspaniały dzień, to był dzień!!! / Ach, co za dzień!”.

Ale nie bądźmy złośliwi. Oczywiście nie wszystko w Dniu Tym ograniczało się „do trąb i tub”, choć przyszło ich trochę…   Trąby i tuby stanowią pewien constans procentowy w każdym społeczeństwie. Bardziej interesujące są propozycje, jakie przygotowano dla owych… trąb i tub. Czego tam nie było!

Na przykład: Warsztaty Chanukowe prowadzone przez oszusta przebranego za rabina (głośna swego czasu historia), zapalanie Menory Dialogu, dziwny wykład ks. Hockena „Znaczenie Izraela dla jedności chrześcijan”, rozmowa rabina, muftiego i arcybiskupa z okazji rocznicy ogłoszenia – wg wielu teologów – heretyckiego dekretu Nostra Aetate z Vaticanum II, „Judasz” – czytanie sceniczne. „W kręgu tradycji żydów wielkopolskich” – projekt edukacyjny: warsztaty dla młodzieży licealnej w zakresie tradycji, historii i współczesności.

Mamy też „Warsztat empatii” dla Polaków. Wykład: Kim był faryzeusz? Ujęcie proposologiczne – prof. Joseph Sievers (Rzym) .Wykład „Midraszowe poszukiwania w judeochrześcijańskim skarbcu”. „Dla Nas i dla Przyszłości” – jak rozmawiać z młodzieżą o polsko-żydowsko-niemieckiej historii? (warsztaty dla nauczycieli i pedagogów). Nagroda „Menora Dialogu” dla profesora Władysława Bartoszewskiego „za zbliżanie ludzi, kultur, religii i narodów” przyznawana przez Stowarzyszenie COEXIST (czy nagroda obejmuje też intencję: za oddzielanie bydła od nie-bydła, zgodnie ze słynną deklaracją „profesora”??).

Wszystko to pod patronatem abpa Gądeckiego i z jego udziałem. Całość wieńczyło nabożeństwo biblijne pod przewodnictwem abpa Gądeckiego.

EKSPANSJA I DZIEDZICTWO DIALOGU: AKTYWNY ANTYPOLONIZM ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH

To tylko mały wybór ofert Dnia Judaizmu. Otwarcie bram przez ustanowienie tego „święta” umożliwiło powstawanie dziesiątek pozarządowych, czerpiących obficie z budżetu organizacji dialogowych. Pieniądze z budżetu zużytkowane są m.in. na to, by „badać mniemaną korelację „wzrostu antysemityzmu w Polsce” ze wzrostem „nastrojów anty-imigranckich”, o czym doniosą natychmiast agencje (dez)informacyjne grające swój wielki koncert na pudła rezonansowe, rozlegający się od Warszawy, przez Tel Aviv, aż po Windhuk (stolicę Republiki Namibii) – jak obrazowo opisał to G.Braun.

Z tą…Namibią, to nie przesada! Na początku 2017 r. pojawiło się „doniesienie NAMPA, tj. Namibijskiej Agencji Prasowej o „wzroście antysemityzmu w Polsce” (sic!). A więc nawet na południowe krańce Czarnego Lądu, aż pod zwrotnik koziorożca dotarła już ta hiobowa wieść, że Polska roi się od „antysemitów”. Świetną robotę wykonał G. Braun, zadał był sobie trud by prześledzić źródła tego antypolonizmu, tego obłędnego czarnego pijaru. Trop prowadził od Namibii (agencja prasowa NAMPA) poprzez francuską AFP i Reutersa.

A skąd czerpał swe talmudyczne objawienia Reuters? Pytanie retoryczne… Uniwersytet Warszawski! „A konkretnie jedna z jego agend na Wydziale Psychologii (W projekcie biorą udział naukowcy z Wydziału Psychologii, Instytutu Socjologii, a także Instytutu Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego): Centrum Badań nad Uprzedzeniami (centrum bada, za pieniądze podatnika stężenie w powietrzu takich chorób jak: dyskryminacja kobiet, nietolerancja wobec cudzoziemców, homofobia, antysemityzm, czy też rasizm). Ulubioną z chorób, którą się bardzo przyjemnie bada za odpowiednimi opłatami (grantami) jest oczywiście antysemityzm i islamofobia oraz niechęć do „uchodźców”.

„Na czele tego państwowego ośrodka akademickiego, stoi niejaki Michał Bilewicz, wyposażony w dumny stopień doktora i przeróżne posady, których dorobił się chyba właśnie na „polskim antysemityzmie” – mimo stosunkowo młodego wieku jest to wielce już zasłużony działacz frontu ideologicznego, “badacz”, w swoim czasie red. nacz. pisma „Jidełe” / „Żydek”, znany czytelnikom „Krytyki Politycznej”, „Forum Żydów Polskich”, no i oczywiście słuchaczom radia (Rynsz)TOK-FM; stypendysta Fulbrighta, zastępca szefa Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk [sic!], kierownik ww. Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, udzielający się również aktywnie pod szyldem Forum Dialogu Między Narodami (Forum Dialogu to największa i najstarsza polska organizacja pozarządowa zajmująca się dialogiem polsko-żydowskim). Kiedy internetowa strona tej ostatniej “agencji dialogu” była „w przebudowie”, to wszelkie informacje można było znaleźć na stronach… Narodowego Centrum Kultury.

A więc najwyraźniej szczodry naród polski zapewnia panu doktorowi Bilewiczowi wikt i opierunek, już nie tylko pośrednio, czyli utrzymując Uniwersytet Warszawski, czy Polską Akademię Nauk, ale także lekką ręką kolejnych ministrów kultury, którym wszak Narodowe (?) Centrum Kultury podlega. Wszystko po to, aby pan dr Bilewicz mógł spokojnie badać mniemaną korelację „wzrostu antysemityzmu w Polsce” ze wzrostem „nastrojów anty-imigranckich”.

Oddajmy jeszcze na parę zdań głos G.Braunowi: „Tak, czy inaczej, fundowanie przez naród polski działalności, która służyć ma za pożywkę kolejnej fali antypolskiej nagonki – to jest praktyka, której normalne, poważne państwo nie powinno tolerować. A przecież III/IV RP nie tylko toleruje, ale ewidentnie wspiera i stymuluje – właśnie poprzez utrzymywanie na koszt podatnika takich antypolskich ośrodków dywersji propagandowej, jak ww. Centrum czy Forum. Żadnej „dobrej zmiany” na tym odcinku nie widać, wręcz przeciwnie”.

TOLERANCJA SPRYTNIE I ZA PAŃSTWOWYM WYNAGRODZENIEM  ZARZĄDZAJĄCA WZBUDZANIEM POCZUCIA WINY I STRACHU

Zajrzyjmy jeszcze do wizytówki wspomnianego Forum Dialogu Między Narodami, w którym b. aktywnie udziela się ów „przyjaciel Polski”, chodzący po ulicach z kieszonkowym wykrywaczem rasizmu, faszyzmu i nacjonalizmu oraz niechęci do wyznawców Allacha, dr Michał Bilewicz obsmarowujący Polskę, gdzie się tylko da, za polskie pieniądze:

„Fundacja Forum Dialogu Między Narodami jest organizacją pozarządową zajmującą się działalnością na rzecz zbliżenia pomiędzy Polakami a Żydami, przeciwdziałaniem przejawom antysemityzmu i ksenofobii, a także edukacją na rzecz tolerancji. Forum realizuje swoje cele poprzez seminaria, wystawy, publikacje i programy wymiany, skierowane do młodzieży i środowisk opiniotwórczych. (…)

Do głównych typów działalności edukacyjnych Forum należą wycieczki po żydowskiej Warszawie, warsztaty „Trudne Pytania” i polsko-żydowskie spotkania młodzieży.

Wycieczki po żydowskiej Warszawie pozwalają młodym Polakom poznać nieznane dotychczas miejsca, które są ważne ze względu na historię polskich Żydów.

Warsztaty mają na celu uwrażliwienie uczniów na problemy ksenofobii i nietolerancji, ze szczególnym uwzględnieniem problemu antysemityzmu.”

Warsztaty prowadzone są przez „zawodowych, doświadczonych trenerów”:

„Podczas warsztatów licealiści odgrywają np. spotkanie Polaka z Żydem, który wyjechał z Polski tuż po wojnie i po raz pierwszy zjawił się tu dopiero w latach 90.

Wcielając się w obie role mogą zrozumieć odczucia człowieka, który emigruje zostawiając za sobą zgliszcza. Kiedy przyjeżdża – widzi antysemickie napisy. Co wtedy czuje?

Jak Polacy powinni się zachować wobec antysemityzmu i jak go zwalczać?

W czasie zajęć młodzież czyta także fragmenty książki przygotowanej przez Forum Dialogu Między Narodami oraz American Jewish Committee . (…) Obok siebie siadają licealiści: Polak i Żyd. Rozmawiają o miłości, muzyce i sporcie, ale także sytuacji w Polsce, Izraelu, czy o Holokauście. Od dziesięciu lat Forum Dialogu Między Narodami organizuje spotkania młodzieży polskiej z żydowską, dzięki którym młodzi mogą przełamać stereotypowe myślenie. Efekty są znakomite!

Co roku przyjeżdża do Polski 30 000 młodych Żydów z Izraela, USA, Kanady, Australii, Francji oraz innych państw. Są w kraju, który jest przez nich często odbierany jako cmentarz narodu żydowskiego, i w którym wizyta jest trudnym doświadczeniem.”

Trenerzy, oczywiście, muszą być wcześniej wyszkoleni:

„Trenerzy Forum Dialogu Między Narodami to zespół współpracujących z nami od kilku lat studentów i absolwentów m.in. psychologii, socjologii, hebraistyki, historii, pedagogiki, kulturoznawstwa, którzy zainteresowani są relacjami polsko-żydowskimi i edukacją o Holocauście.

W ciągu roku trenerzy przechodzą cykl szkoleń dotyczących zarówno podstawowych umiejętności psychologicznych koniecznych w pracy z grupą, jak i specyfiki prowadzonych przez Forum zajęć. Każdego roku latem organizowana jest „Letnia Szkoła Trenerów”, podczas której trenerzy odbywają intensywny kurs wiedzy (kultura i historia Żydów) i umiejętności trenerskich (trening interpersonalny, moderowanie dyskusji, rozwiązywanie konfliktów).”

Tak wygląda próbka  d z i e d z i c t w a  otwarcia drzwi dialogowi i patronowania mu przez  abpa Gądeckiego…

Ilustracja 2. Episkopalne Okno Overtona do anihilacji chrześcijaństwa “religią tęczy” i “religią holokaustu”

NIEKTÓRE METODY ERODOWANIA CHRZEŚCIJAŃSTWA

Jak wiadomo jedną z najlepszych metod dekonstrukcji upatrzonego, spójnego systemu ideowego jest perwersja pojęć, wywracanie ich na nice, zmiana znaczeń, wprowadzenie w obręb spójnej konstrukcji doktrynalnej – pojęć jej obcych, sprzecznych z jej fundamentami. Po takich działaniach „drążenia od środka” dalsza korozja następuje już częściowo automatycznie.

Klasycznym przykładem takich technik jest homilia (przemówienie, wykład? Gdyż chyba tak należałoby nazywać mowę wygłoszoną na nabożeństwie biblijnym pod przewodnictwem) abpa Stanisława Gądeckiego zatytułowana: Co ty tu robisz Eliaszu? (XIX Dzień judaizmu, Poznań, kościół pw. św. Wojciecha – 17.1.2016).

Mamy tam opowieść jak „prorok ucieka z Izraela do źródeł jahwizmu, do ojczyzny Bożego objawienia”. Hmm. Nie zajmiemy się tutaj ilością potencjalnej heterodoksji w każdym prawie słowie tego cytatu, bo zwiększyłoby to objętość tekstu znacznie.

Dalej w tej „homilii” mamy deformację ewangelicznego wskazania, by nie służyć dwóm panom. Antagonizm ewangeliczny: Bóg w Trójcy Jedyny versus Mamona zostaje zmyślnie zdekonstruowany i podmieniony na dylemat wyboru między dwoma narodowymi bóstwami: Baalem i Jahwe. Majstersztyk perwersji…, (ucz się, Polaku, ucz, bo nauka to potęgi klucz).

Dalej mamy… wykład elementów „mentalności żydowskiej” oraz „gorliwości żydowskiej”. Całkiem nieźle, jak na nabożeństwo (Chrześcijańskie? Biblijne? Synkretystyczne? Internacjonalne?). Dalej mamy cytat z Rew Mosze Chajim Luzzatto, Ścieżka sprawiedliwych (Mesilat Jeszarim). Czy to jest TO, co zastąpi wkrótce na mszach „czytania liturgiczne” i słowa Ewangelii? Dalej mamy kuriozalne stawianie za wzór chrześcijanom części mentalności żydowskiej, jaką jest gorliwość żydowska. Ubiera to abp Gądecki w surrealistyczny obraz: chrześcijanina, który… wszczepia sobie mentalność i gorliwość żydowską i z tą gorliwością żydowską… goni przykazania (sic!).

Całość wątku kończy puenta: „Gorliwość jest rodzajem szybkości w boskich sprawach”.

Zaiste. Od 1997 r. i przegłosowania przez KEP Dnia Judaizmu do kilkanaście lat późniejszych takich „kazań” – i dra Bilewicza mierzącego antysemityzm i islamofobię w swym alchemicznym laboratorium na UW, by za chwilę rozsyłać do zagranicznych agencji prasowych ataki na Polskę – jest to duża szybkość gorliwości żydowskiej w „boskich sprawach”… Gorliwa szybkość i… szybka gorliwość „mentalności żydowskiej” (zwrot abpa Gądeckiego) w boskich, ups, swoich sprawach.

Idźmy dalej tym dziwnym szlakiem skojarzeń abpa. Jak wyczuwamy z tonu, homilia zbliża się ku końcowi, czyli syntezie i „dyrektywom dla wiernych”. Jest to znana pieśń, okraszona postraszeniem. Zacytujmy całość wytycznych:

„Antyjudaizm i antysemityzm są grzechem przeciwko miłości bliźniego, grzechem niweczącym prawdę o chrześcijańskiej tożsamości i dlatego ich kategorycznego potępienia nie można łagodzić przez uwarunkowania kulturowe, polityczne czy ideologiczne, w jakich antyjudaizm i antysemityzm występowały w przeszłości.”

Po tym mamy wielki finał antypoloneza:

„Wyznanie grzechu antysemityzmu jest dojrzałym owocem nawrócenia i wiary w Ewangelię.”

To już koniec „homilii”. A może nie tylko homilii…, a czegoś o wiele większego.

NIEOCZEKIWANA PUENTA WESOŁEGO ŚWIĘTA – fałszywy rabin naucza katolików

Gdy zakończyła się homilia abpa Gądeckiego nastąpił kolejny punkt programu nabożeństwa biblijnego, do mikrofonu podszedł rabin Jakoob Ben Nistell, aby wygłosić „komentarz żydowski”. Trochę to dziwne, gdyż oddając się lekturze homilii abpa wydawało mi się, iż to właśnie jest „komentarz żydowski” z jednokrotnym zacytowaniem ewangelii. Mielibyśmy więc tu komentarz żydowski do komentarza żydowskiego na katolickim nabożeństwie biblijnym. Oryginalne, nie ma co… Ociera się o… pokojową nagrodę Nobla.  Rabin, stylowo odziany w skórzany płaszcz „podkreślił, że dzisiaj również ludzie tworzą sobie wiele bożków i zapominają o wierze w prawdziwego Boga. − Potrzebne były ogień i wichura, aby przypomnieć ludziom, że jest tylko jeden Bóg − zaznaczył. Zwrócił uwagę, że mimo wielu fałszywych proroków jak biblijna Izebel, Pan Bóg ma swoich gorliwych wyznawców, którzy będą przekazywali wiarę w Niego następnym pokoleniom.”

Pięknie! Świetna sprawa, przemądry, zapewne, rabin komentuje słowa Jego Ekscelencji, szczególnie zwracając uwagę na „fałszywych proroków”.  Sęk w tym (pies pogrzebany), że ów nauczający zasłuchanych katolików w katolickiej świątyni rabin jest… fałszywym rabinem, najzwyklejszym oszustem. Wcześniej uczestniczył np. w rekolekcjach abpa Gądeckiego, odmawiał kadisz na uroczystości pamięci ofiar holokaustu, czy występował jako rabin w Bibliotece Raczyńskich. Jak podała prasa: „Występował pod fałszywym imieniem i nazwiskiem oraz oszukiwał, że pochodzi z Izraela. Zapraszano go na ważne uroczystości, gdzie zabierał głos jako znawca judaizmu. Przez lata nikt nie sprawdził jego tożsamości. Kierująca filią Gminy Żydowskiej w Poznaniu uwierzyła mu ze względu na wygląd.

– Znam go, ale to nie żaden Nistell tylko Jacek Niszczota. On jest z Ciechanowa – z taką rewelacją zadzwonił do “Głosu Wielkopolskiego” mieszkaniec woj. małopolskiego po obejrzeniu w TVN24 relacji z rekolekcji.. Zapewnił, że zetknął się z nim osobiście i poznał go również po głosie. Rzeczywiście po sprawdzeniu okazało się, że występujący w „Almanachu Żydowskim” Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP jako osoba odpowiedzialna za „religijne przygotowanie oraz prowadzenie szabatu i świąt”, nie jest tym, za kogo wszyscy go uważają. Jaakob ben Nistell na Facebooku podaje swoje imię jako Yaakav i informuje, że urodził się w 1968 roku w Hajfie w Izraelu. Fałszywe jednak okazało się nie tylko imię i nazwisko, ale i informacja o izraelskim pochodzeniu oraz znajomości języka hebrajskiego. Dziennikarze zadzwonili anonimowo na komórkę Nistella i zapytali o Jacka Niszczotę. Fałszywy rabin był wyraźnie zaskoczony. Po chwili zmyślił, że wyszedł on do sklepu i będzie za 10 minut. Po wskazanym czasie komórkę odebrał ten sam mężczyzna tyle, że zaczął mówić łamanym rosyjskim. Przedstawił się jako Igor, który jedynie odebrał komórkę, która „leży w firmie”, a żadnego Niszczoty nie zna. Dopytywał jednak w jakim celu dzwoniący szukają mężczyzny. W końcu powiedział, by zadzwonić o godz. 20:00. O wskazanej godzinie ponownie odebrał ten sam człowiek. Tym razem przedstawił się jako Jacek Niszczota. Zaprzeczył, że jest Nistellem. Oświadczył, że nie zna go ani nikogo z gminy żydowskiej w Poznaniu. Przedstawił się jako „brygadzista na zmianie w hurtowni cateringowej we Wrocławiu”. Powiedział, że Igor (który wcześniej zaprzeczył, że zna Niszczotę) jest jego zastępcą. Odmówił podania nazwy i adresu firmy.”

Podaję więc ja nazwy tej firmy: „Infiltracja”, „Wciąganie w dialog, w którym tracisz tożsamość”, „Naiwnych nie sieją, sami się rodzą”, „Od rzemyczka do koniczka”.

GAZETA WYBORCZA I JEJ AUTORYTETY (Zoll, Frasyniuk) WĘSZĄ FASZYZM

Organizatorzy Dnia Judaizmu zapraszają też Polaków na fascynujące spotkania dyskusyjne. Spotkania na których naukowcy ze stajni Michnika i „znaczące autorytety” uświadomią nas, że Rzeczpospolita to III Rzesza. Spójrzmy na tę zapowiedź:

“Prof. Anna Wolff-Powęska i prof. Waldemar Łazuga dyskutować będą o sensie używania analogii historycznych we współczesnych dyskusjach i sporach politycznych. Spotkanie poprowadzi dr Paweł Stachowiak.

Nawet liczące się autorytety naszego życia publicznego dostrzegają w dzisiejszej sytuacji wewnętrznej Polski symptomy zagrożenia totalitaryzmem (prof. Andrzej Zoll). Mnożą się wypowiedzi sugerujące podobieństwa, które jakoby występują między polityką i retoryką obecnie rządzących, a stosowaną przez narodowych socjalistów w III Rzeszy (Władysław Frasyniuk). Czy takie analogie historyczne są dziś uprawnione? Czy służą właściwemu zrozumieniu tego, co dzieje się obecnie w Polsce? Czy faktycznie stoimy przed zagrożeniem totalitarnym? (…)Być może właściwe i odpowiedzialnie używane analogie historyczne pozwolą nam zapobiec zagrożeniu demokracji (…).”

Czy jest na to jakieś lekarstwo? Każdy niech sobie sam odpowie…

Każdy zna radiowy głos kończący korespondencję: „Z Rzymu mówił korespondent Polskiego Radia, Marek Lehnert.” Marek Lehnert zmarł w 2020 r. Ale ponieważ miał znaczący wkład w akcję infiltracyjną – trzeba się nim zająć bliżej.

Po pracy w Wolnej Europie Marek Lehnert płynnie przeszedł do pracy w Katolickiej Agencji Informacyjnej. Pan Lehnert (może „rebe” należy mówić, skoro nawet taki Jacek Niszczota został przez polskich hierarchów „urebewiony”?) specjalizuje się w korespondencjach dotyczących relacji chrześcijańsko-żydowskich. Jego dziełem jest skandaliczna korespondencja z Watykanu, gdzie posunął się do świadomego kłamstwa i wypaczenia watykańskiego dokumentu. Dowód tego kłamstwa wisi po dziś dzień w internetowych serwisach informacyjnych! Czy trzeba dodawać, że we władzach tej dezinformacyjnej agencji (KAI) znajdziemy oczywiście… nieśmiertelnego abpa Gądeckiego, który ponad 20 lat (w latach 1992–2014) był członkiem Rady Programowej Katolickiej Agencji Informacyjnej, która winna być zwana KAD (Katolicka Agencja Dezinformacyjna). Filosemityzm posuwający się wręcz do zakłamywania sensu dokumentów watykańskich w celu lobbowania na rzecz interesów żydowskich, to znak rozpoznawczy tych panów z agencji (“agentów”?), powołanych przez episkopat w tym samym roku, w którym abp Gądecki został wiceprzewodniczącym Komisji ds. Dialogu z Judaizmem. Abp Gądecki jak bóstwa hinduskie wydaje się mieć… wiele rąk.

Ilustracja 4. Prawa ręka abpa Gądeckiego: Marek Lehnert, autor słynnej fałszywki

Rola KAI jest duża: „Katolicka Agencja Informacyjna (KAI) – polska agencja powołana w 1993 przez KEP celem informowania o wydarzeniach związanych z działalnością Kościoła katolickiego na całym świecie. Głównym założeniem KAI jest ewangelizacja przez informację polegająca na przekazywaniu wiadomości religijnych oraz przedstawieniu stanowiska Kościoła w odpowiednich kwestiach. Jest głównym źródłem informacji większości mediów katolickich – prasowych, radiowych i telewizyjnych – w Polsce. Niemniej na co dzień z agencji korzystają także media świeckie jak TVP, PR i ogólnopolskie gazety codzienne.”

Jak „informuje” KAI? Jak wiadomo, Kościół na Vaticanum II w kontrowersyjnym dokumencie Nostra Aetate zbliżył się do zanegowania pewnych najważniejszych elementów swej doktryny. Stało się to poprzez wyłączenie Żydów z misji ewangelizacyjnej i uznanie, że… jest im ona niepotrzebna z powodu nieodwołalnego wybraństwa bożego (emerytowany profesor St. Mary’s College w Notre Dame, Indiana – E. Michael Jones nazywa to odstępstwo herezją). Stworzyło to precedens: w istocie rzeczy ustanowiło religię judaistyczną równorzędną względem chrześcijaństwa, czego bez wypaczenia przesłania ewangelii i spuścizny pawłowej nie da się zrobić. Ale zostawmy ten trudny temat doktrynalny. Nas interesuje tu fakt, iż wypowiedzi Kościoła w tych kwestiach są dość zniuansowane (częściowo też sprzeczne): otóż Żydzi jako całość zostali zwolnieni przez Nostra Aetate  z bycia przedmiotem ewangelizacji, ale Kościół podkreśla, iż każdy chrześcijanin  jest „wezwany do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa, także Żydom”.

W grudniu 2015 r. z okazji 50 rocznicy Nostra Aetate Watykan wydał dokument w którym jeszcze raz to powtarza. Co zrobiła z tego dokumentu KAI rękoma korespondenta o inicjałach „ml” (Marek Lehnert)? Zrobiła fałszywkę liczącą na to, iż do oryginału nikt nie sięgnie. Fałszywkę zdemaskowali internauci a konkretnie Paweł Milcarek. Jednak przekłamany i dezinformujący, filosemicki news wisi do dziś w serwisach info!!

Manipulacja wyglądała tak: na stronach KAI ukazał się tekst „Watykan: Kościół nie przewiduje żadnej misji wobec Żydów”. Fałszerstwo najlepiej ukazuje komentarz jednego z internautów, którzy wykryli oszustwo translacyjne:

Uwaga na fałszywki!

Najświeższy dokument Papieskiej Rady ds. dialogu z judaizmem w polskim streszczeniu KAI mówi: “Komisja zapewniła, że jeśli nawet katolicy w dialogu z judaizmem dają świadectwo swej wiary w Jezusa Chrystusa, to jednak powstrzymują się od wszelkich prób nawracania lub prowadzenia misji w swych kontaktach z żydami”.

Tymczasem oryginalny przekaz jest dokładnie odwrotny: “While there is a principled rejection of an institutional Jewish mission, Christians are nonetheless called to bear witness to their faith in Jesus Christ also to Jews”, czyli “Chociaż zasadniczo odrzuca się instytucjonalną misję wobec Żydów, to jednak chrześcijanie są wezwani do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa, także Żydom.”

Ten eksces nie wymaga komentarza… Tym co zwraca uwagę w fałszerstwie jest też… wciśnięcie do „przekładu” nieobecnego w oryginale słowa „dialog”, w czym niechybnie poznajemy rękę i… ducha abpa Gądeckiego. Manipulacje relacjami z Watykanu są podpatrzone w USA. W czasie Vaticanum II, co dopiero niedawno wychodzi w pełni na jaw, miała miejsce zorganizowana akcja (przy udziale służb i lobbystów loży B’nai B’rith) przekłamywania korespondencji z trwających obrad! Akcja mająca na celu manipulowanie świadomością społeczeństwa na tematy będące przedmiotem obrad soboru.

Jednym słowem skandal. Ale z drugiej strony… normalne zachowanie. Normalne wg mentalności żydowskiej. Jeśli ktoś nie rozumie, iż w mentalności żydowskiej źle się czuje pojęcie  „prawdy obiektywnej” (oszukiwanie Boga jest jedną z głównych nauk Talmudu a sprawność w wymyślaniu sposobów oszukiwania Boga jest jedną z większych „cnót” kultury żydowskiej, bardzo dobrze ten rys “mentalności żydowskiej” opisuje wielokrotnie Feliks Koneczny a także np. Sombart), to mam nadzieje, że po przeczytaniu poniższej opowieści zacznie rozumieć:

„Karol Olgierd Borchardt wspomina, jak to będąc oficerem na transatlantyku „Polonia” pływającym na linii palestyńskiej z rumuńskiej Konstancy do Hajfy, spotkał pewnego razu na korytarzu wzburzoną delegację Żydów z rabinem na czele. Okazało się, że delegacja trafiła do kapitana Mamerta Stankiewicza z zamiarem zakupu statku. Na zdumienie kapitana zaskoczonego tą ofertą przewodniczący delegacji rabin odpowiedział, że oni „zawsze” kupują statek. Zdumienie kapitana było tym większe, że – jak wyjaśnił swoim rozmówcom – statek można kupić tylko raz, więc w jaki sposób oni „zawsze” go kupują? Na to rabin zapytał, czy on, znaczy – kapitan, tym razem chce więcej pieniędzy? Na to coraz bardziej zirytowany kapitan zapytał, dlaczego właściwie chcą kupić statek. Rabin wyjaśnił, że właśnie zbliża się szabas, kiedy Żydom nie wolno podróżować. Kiedy kupią statek będą u siebie w domu [ergo: nie będą w podróży]. Na to oburzony Mamert Stankiewicz oświadczył, że on do spółki z nimi nie będzie oszukiwał ichniego Pana Boga. Nic tak nie gorszy, jak prawda, więc rozwścieczony rabin wybuchnął: „uj, jak pan wiele o sobie myśli! Pan Bóg nie ma nic lepszego do roboty, tylko patrzeć, co pan o Nim myśli! Ja takiego zarozumiałego człowieka jeszcze nie widziałem!” W rezultacie kapitan wyrzucił delegację za drzwi i dopiero Borchardt wybawił ją z kłopotu wyjaśniając, że pomylili drzwi i zamiast do intendenta, który za każdym razem sprzedawał im statek za 10 groszy, trafili do kapitana.”

Został nam jeszcze rzut oka na nadpobudliwą awersję abpa Gądeckiego do organizacji narodowych.

NADPOBUDLIWOŚĆ ANTYNARODOWA

“Wyobraź sobie, że nie ma podziału na kraje
Nie jest to trudne
Nie ma powodu do zabijania lub poświęcania życia
I żadnej religii nie ma” [Imagine”]

„Dezaprobatę wobec wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej wyraził we wtorek przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Oświadczenie ma związek z zachowaniem członków ONR w sobotę w katedrze białostockiej” – taką wiadomość mogliśmy przeczytać w kwietniu 2016.

Tak – z rewolucyjną wręcz czujnością – zareagował abp Gądecki na list-donos, którego autorem był Bogdan Białek. Pan Bogdan Białek to aktywny założyciel i działacz niezliczonych fundacji i stowarzyszeń filosemickich. „P. Bogdan Białek uwielbia nagrody, przyznawać, dostawać, przyznawać, dostawać… Trudno by je było nawet zliczyć i nie spisałby  ich człowiek nawet na skórze 24 wołów przyprowadzonych przez książąt izraelskich na ofiarę biesiadną z okazji namaszczenia ołtarza (Księga Liczb 7,88). Czasem nawet – jak w przypadku przyznawanej przez Żydowski Instytut Historyczny nagrody imienia Marii i Łukasza Hirszowiczów – p. Białek będąc członkiem jury przyznaje nagrodę sam sobie „za utrwalanie w Kielcach pamięci o pogromie 1946 roku”. Pasjami zaś, p. Białek lubi – oprócz paradowania i fotografowania się w jarmułkach różnego kroju – udostępniać łamy redagowanego przez siebie czasopisma „Charaktery” światowej sławy polskiemu socjologowi Zygmuntowi Baumanowi oraz zapraszać – przy udziale GW – profesora… Grossa do Kielc, żeby stworzyć warunki do bezpośredniej konfrontacji ze współczesnymi mieszkańcami miasta a także animować… warsztaty antydyskryminacyjne dla nauczycieli, pedagogów i psychologów szkolnych w ramach projektu „O sprawiedliwość, o wolność, o godność”. O… Boże…

Aha, zapomniałbym, jeszcze lubi p.Białek przyznawać nagrody osobom duchownym, członkom episkopatu, takim np. jak bp Mieczysław Cisło, przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem.

Akcja: Białek – abp Gądecki zakończyła się donosem (nie będzie Polak pluł nam w twarz) do prokuratury w sprawie publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych oraz publicznego znieważania ludności z powodu przynależności wyznaniowej. Oczywiście prokuratura zdecydowała o umorzeniu dochodzenia. Jak napisał w wydanym we wtorek komunikacie szef tej prokuratury Marek Czeszkiewicz, autorzy dwóch niezależnych od siebie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa „złożyli je bez zapoznania się z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, lecz opierając się na przekazach medialnych”.

„Opierając się na przekazach medialnych” – cóż, jeśli się najpierw owe przekazy medialne spreparuje (vide: metody KAI), to później aż chce się człowiekowi na nich opierać. Nie mówiąc już o tym, że świat mentalności żydowskiej jest w dużej mierze światem wirtualnym, rozmiłowanym w mediach, w ich demiurgicznej, stwarzającej i niszczącej światy – sile. Najpierw skonstruujemy przekazy medialne, potem się na nich… oprzemy. A później będzie można sobie wzajemnie poprzyznawać nagrody. Za zwalczanie polskiego patriotyzmu…

O ile mnie pamięć nie myli, pierwszym, który na… przemysłową skalę zastosował tę technologię był Bronisław Geremek. Jak “produkował fakty” Geremek pokazuje ten cytat: “Die Welt  15.07.2006 “Następstwem tego – pisze Geremek – była rezolucja PE. Jej autorzy uznali Polskę za kraj, w którym nastąpił wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią. Pomimo że jest to dla mnie bolesne, muszę stwierdzić, że Parlament Europejski miał jednak prawo do tak krytycznej reakcji na wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu (…)” – stwierdził były polski minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek. Jego zdaniem, niektóre wypowiedzi przedstawicieli rządu koalicyjnego są sprzeczne ze standardami europejskimi i mogą spowodować, że Polska znajdzie się na peryferiach Europy.

Drugi przykład produkcji faktów i podżegania przeciw Polsce:

Marek Edelman
telegraph 24.06.2006
Wskazując na podobieństwa do narodzin faszyzmu w latach trzydziestych p. Edelman powiedział: “Jeśli koalicja będzie w dalszym ciągu kształtować kraj to szczerze wierzę, że nasza wolność jest zagrożona. Prześladowania zaczynają się od drobnych spraw: najpierw język, potem pobicia, w końcu morderstwo.” (…) “Chcę zwrócić uwagę, że rząd daje wsparcie najbardziej reakcyjnym prądom ksenofobii i antysemityzmu” powiedział p. Edelman.

Oczywiście poznajemy tu identyczny ton, którym już ponad 7 lat śpiewają w Brukseli (Paryżu, Berlinie) niektórzy osobnicy reprezentujący “mentalność żydowską” (© abp Gądecki), lub jej pilni uczniowie. A było TO już w 2006 r., z którego pochodzą powyższe przykłady.

To, co dzisiaj nas oburza było już jako napęczniałe ziarno w 1988 r. Dalej to po prostu kiełki, pędy, gałęzie itd. Przyroda.

SMUTNY FINAŁ czyli SAMOBÓJCZY PROISLAMIZM, CIĄGŁOŚĆ ŚRODOWISK I ZŁOWIESZCZY LETARG STRAŻNIKÓW WIARY

Aż przykro o tym pisać, ale tym co nie może potężnie nie zaniepokoić, jest wybór prymasa Polski w 2014. Prymasem został bp Wojciech Polak, duchowny przez wiele lat „terminujący” u boku abpa Gądeckiego ( był biskupem pomocniczym gnieźnieńskim w latach 2003–2014 i sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski w latach 2011–2014). Zanosi się na ścisłe kontynuowanie linii abpa Gądeckiego… Niestety.

Poprzedni prymas, arcybiskup Józef Kowalczyk (zarejestrowany jako KI „Cappino”) wsławił się jawnym wspieraniem Hanny Gronkiewicz-Waltz, jak to opisano: „mówił jednym głosem z Andrzejem Halickim, Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim.”

Arcybiskupi Gądecki, Kowalczyk, bp Polak, bp Pieronek – to postaci z tej samej bajki, przez lata związane wspólną pracą i… poglądami. To jest ta sama opcja. Bp Pieronek (nazwany przez internautów „biskupem pomocniczym TVN” otwarcie wspierał hucpy Rzeplińskiego, grudniowych puczystów etc. Wszyscy oni – owa nomenklatura episkopatu – nawołują – w pewnym sensie do islamizacji Europy i Polski (abp Gądecki: „Trzeba żeby każda parafia przygotowała miejsce dla tych ludzi, którzy są prześladowani, którzy przyjadą tutaj”, bp Pieronek w… grudniu 2016: „Polska jest gotowa na przyjęcie nawet setek tysięcy uchodźców”). Prymas Polak tropi nacjonalizm w patriotyzmie zawzięcie w wywiadach dla TVN, namawia do islamizacji. Jeśli nawet T. Terlikowski, do którego mam wiele zastrzeżeń, nie wytrzymał słuchając przeróżnych wypowiedzi prymasa Polaka, to… mówi to samo za siebie. Zacytujmy więc publicystę:

”Eminencje i Ekscelencje, nie jesteście powołani do tchórzliwego chowania głowy w piasek, ale do… głoszenia Prawdy Ewangelii w porę i nie w porę, a także do obrony doktryny. Od obrony politycznej poprawności mamy innych”. Gdy w Polsce zawisły tęczowo-chrześcijańskie billboardy sponsorowane przez Środowiska LGBT i Sorosa – prymas o tym ani nie wspomniał, zajęty… rozliczaniem polskiego patriotyzmu i oskarżaniem go o nacjonalizm. „”Kardynałowie, biskupi, ba nawet Prymas, nawet się o niej nie zająknęli; nie dostrzegli, że pod ich okiem harcują homolobbyści, z których część przebrana jest w szaty duchowne, a część prezentuje środowiska, przynajmniej z nazwy katolickie”.

”Polski Episkopat zajęty jest ściganiem i piętnowaniem fundamentalizmu i nacjonalizmu. Prymas przekonuje, że są one niebezpieczną herezją”  – pisze T.T. i zaraz dodaje, że Episkopat “błyskawicznie reaguje, gdy tylko „Gazeta Wyborcza” opublikuje donosik (nie zawsze prawdziwy) na temat jakiegoś kazania”.

“Może bym to nawet zrozumiał, gdyby to właśnie nacjonaliści a nie agresywne środowiska gejowskie, ciągały hiszpańskich biskupów po sądach; gdyby to nacjonaliści zamykali w Wielkiej Brytanii katolickie ośrodki adopcyjne. I oni próbowali, na różne sposoby i za gigantyczne pieniądze skłonić Kościół do rezygnacji z autorytetu Pisma Świętego”. ”Od obrony politycznej poprawności mamy innych!” – kończy swój felieton publicysta.

Mamy do czynienia ze zwartym środowiskiem, sterowanym przez nieustępliwe lobby. Widzimy powolne, mało zauważalne ale konsekwentne pranie mózgów. Podkopywanie chrześcijaństwa swoistą „religią tolerancji” oraz „religią holokaustu”. „Religia holokaustu” jest szczególnie groźną herezją drenującą chrystianizm z jego tożsamości. Religią, która – jak słusznie pisze jeden z publicystów: „Holocaust znosi chrześcijaństwo, uwidacznia bezsens chrześcijaństwa, jego małość, a nawet bluźnierczość w obliczu Shoah. Holocaust „usuwa w cień centralne wydarzenie chrześcijaństwa, czyli Ofiarę Chrystusa”. Teolog niemiecki Joachim Baptist Metz pisze: „Uważam każdą chrześcijańską teodyceę i każde mówienie o «sensie» w obliczu Oświęcimia, które biorą początek poza lub poniżej tej katastrofy, za bluźnierstwo”.

Tak, do tego doszliśmy… Chrześcijaństwo jest…bluźnierstwem i głoszą to teologowie i duchowni… chrześcijańscy. Czy powinno to dziwić? Skoro materiały propagandowe związane ze „świętowaniem” Dni Judaizmu zawierają wykłady stawiające absolutnie poważnie pytania: „Czy osoba Jezusa jest przeszkodą w dialogu chrześcijańsko-żydowskim?” (takie artykuły zawiera np. Periodyk “Der Freiburger Rundbrief. Zeitschrift für Christlich-Jüdische Begegnung”, z kolei podczas austriackiego Dnia Judaizmu mamy np. wykład: „Czy św. Paweł uniemożliwia dialog z Żydami?”) – to jesteśmy na kursie ku… paranoi. Większość polskiej hierarchii stoi tu, niestety, na mostku kapitańskim.

Na zakończenie pozostaje tylko zacytować fragment tekstu znakomitego niemieckiego filozofa i teologa, Dietricha von Hildebranda:

„Jedną z najbardziej przerażających chorób, które dziś szerzą się w Kościele, jest letarg strażników wiary. Nie mam tu na myśli owych biskupów – członków piątej kolumny, którzy niszczą Kościół od środka lub chcą go przekształcić w coś całkiem innego, co równa się zniszczeniu prawdziwego Kościoła. Mam na myśli o wiele liczniejszych biskupów, którzy nie mają takich intencji, a jednak – gdy idzie o interwencje przeciwko heretyckim teologom i księżom lub przeciwko bluźnierczemu de formowaniu kultur – nie czynią żadnego użytku ze swego autorytetu.

Albo zamykają oczy i próbują ignorować ciężkie niedomagania oraz obowiązek podejmowania interwencji, prowadząc strusią politykę. Albo też boją się, iż zaatakuje ich prasa oraz środki masowego przekazu i okrzyczy mianem ludzi reakcyjnych, małodusznych, średniowiecznych. Boją się bardziej ludzi niż Boga. Do nich odnoszą się słowa św. Jana Bosko: Potęga ludzi złych żywi się tchórzostwem dobrych”.

Ilustracja 6. Różne formy TEGO, w co przekształcają chrześcijański krzyż środowiska filosemickie

A kiedy już episkopalne Okno Overtona wykona na nas całą robotę, możemy sobie pochodzić po ulicy trzymając w ręku “krzyż ofiary Chrystusa” w formie stylowego wiatraczka (w jaki z tupetem przekształcono “krzyż chrystusowy” na powyższym obrazku), lub znaku Międzynarodowego Czerwonego Krzyża (kolejnej przeróbki świętego symbolu naszej religii oferowanej nam przez dialogistów), bo zaiste, pomocy medycznej możemy potrzebować…

Po udzieleniu nam pierwszej pomocy medycznej możemy udać się na mszę do Teatru Powszechnego:

lub na “Klątwę” w reżyserii  Olivera Frljića, do tej samej świątyni

ZAMIAST ZAKOŃCZENIA

I wszystko mi przed oczyma się miesza, jedno przechodzi w drugie. Czy fałszywy rabin jest prawdziwym oszustem, czy może prawdziwy rabin jest fałszywym księdzem, synagoga kościołem, kościół synagogą, patriarcha oligarchą, duchowni korporacją, metropolita przemytnikiem papierosów, agent ojcem duchowym, kopia ikony – ikoną kopii, Matka Boska w klapie, czy klapa z Polską. A może dostojnicy i ekscelencje są brygadzistami na zmianie w hurtowni cateringowej? W firmie, w której kościół, synagoga i meczet piją na zapleczu Stolicznuju… Imam i rabin winią księdza, ksiądz darowuje im ikonę w klapie agenta, A nam prostym zewsząd nędza…

Nie wiem już gdzie jestem. Czy stworzenie świata się już zaczęło, czy właśnie mamy stan przed stworzeniem, gdy ziemia była tohu-wabohu, męt i zamęt.

A dialog? Cóż, najlepszy dialog prowadzą męt z zamętem… Kończący się najściślejszą jednością. Doskonałością czyli pełnią. Pełnią chaosu… A może czymś gorszym, niż chaos. Wyższym stopniem chaosu czyli zgorszeniem.

Potrzebne byłyby ogień i wichura…

OPIUM DLA MAS. Fentanyl


 Sławomir M. Kozak
2021-11-19 https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/opium-dla-mas,p1837039862

Kiedy we wrześniu 2021 Amerykanie wycofywali swoje siły z Afganistanu, rozważałem w studio PL1, konsekwencje tego posunięcia dla Europy. Wspomniałem wówczas, że Niemcy, którzy deklarowali gotowość przyjęcia 40 000 uciekających ze swojego kraju Afgańczyków, poprzestali na zaledwie 634 osobach, w tym 138 swoich byłych pracowników z ich rodzinami.
Mówiłem też, że znany analityk polityczny, T. Meyssan informował o tym, że UE zaoferowała   każdemu państwu spoza Unii, które zechce uchodźców przyjąć – 700 mln euro. Oczywiście, pośród tej liczby uciekinierów, większość stanowili zapewne ludzie współpracujący dotąd z aliantami USA w okupowanym przez 20 lat Afganistanie i z pewnością najbardziej przydatni zostali już „zagospodarowani”. Pozostała jednak cała masa tych, którymi można wpływać na destabilizowanie krajów Europy i dziś część z nich staje właśnie u naszej wschodniej granicy. Wiele wskazuje też na to, że do akcji przerzutu nachodźców w ten rejon świata, dołącza Turcja, która zawsze z ochotą wykorzystywała wszelkie dostępne techniki mogące skierować jak najdalej od swoich terenów, znienawidzonych przez siebie Kurdów.
Nie należy przy tym zapominać o tym, że w 2017 r. niektóre media donosiły, iż Amerykanie byli zaangażowani w transport około 10 000 tak zwanych bojowników ISIS, z Syrii do Afganistanu. To dlatego właśnie, odradza się na naszych oczach ta organizacja, która obecnie nazywa się ISIS-K (Khorasan). Niektórzy publicyści wiązali to z budowaniem kolejnego przyczółku dla ewentualnych działań anty-irańskich, jednak coraz więcej wskazuje na to, że dla Iranu wymyślono zupełnie inną rolę w najbliższych latach i bojówki te nie będą wykorzystywane zgodnie z pierwotnym założeniem.
Czym się zajmą doskonale wyszkoleni i uzbrojeni bojownicy? Czas pokaże, ale trudno zakładać, aby ich sponsorzy inwestowali w nich miliony dla zwykłego kaprysu. Uważam, że mimo pozornych zmian w amerykańskiej polityce zagranicznej, nadal żywa jest doktryna admirała Cebrowskiego, według której wróg przestał być definiowany przez ideologię, czy religię, a jedynie przez brak integracji ze zglobalizowaną gospodarką kapitalizmu finansowego, dziś określanego, jako kapitalizm inkluzywny.
W obecnych czasach, kiedy bombardowani jesteśmy zalewem przeróżnych informacji atakujących nas każdego dnia, szybko zapominamy o wydarzeniach sprzed zaledwie kilku tygodni, czy miesięcy. To duży problem, bo gubimy się przez to w ocenie otaczającej nas sytuacji, a pamiętać trzeba, że ogromna większość spływających poprzez kanał głównego ścieku danych, jest zwykłą dezinformacją, mającą to zagubienie podtrzymywać. To zjawisko korzystne dla partii sprawującej władzę, bo jej notowania w chwilach zagrożenia, rzeczywistego bądź budowanego sztucznie, zawsze rosną. Obywatele chcą poczucia bezpieczeństwa i zawsze będą chronili się pod skrzydła rządu, który to poczucie może im zapewnić. 20 lat temu przećwiczono to perfekcyjnie w najbardziej demokratycznym rzekomo społeczeństwie, które pogrzebało swoje najważniejsze idee pod gruzami kilku wieżowców.
Dla wielu osób amerykański odwrót z Afganistanu wydawał się niezrozumiały, jeśli wziąć pod uwagę nagłe zatamowanie ogromnej rzeki pieniędzy z biznesu narkotykowego, płynącej przez wszystkie te lata do tych, którzy żar tej okupacji podsycali. Ta rzeka płynęła przez dwie dekady strumieniem tak wartkim, że wszelkie inne zyski, jak te płynące z gigantycznego handlu bronią, zdawały się być zaledwie strumykami. Naturalne jest więc zdziwienie wynikające z pobudowania dla niej tak silnej zapory. Ta jednak, by trzymać się tej hydrologicznej konwencji, nie zablokowała jej przecież w całości, a jedynie przekierowała jej nurt w zupełnie inne regiony, obawiam się, że europejskie. I te trzy elementy, w postaci zdeterminowanych, dobrze opłacanych ludzi, dużej ilości broni, której ogromne ilości pozostały w Afganistanie oraz heroiny, skanalizowanej na tę część świata, stanowić mogą niewyobrażalną mieszankę wybuchową. Jak podawała BBC[1], w 2019 r., Afganistan wyeksportował prawie 80% światowej podaży heroiny. Ponad 120 000 osób w Afganistanie było zatrudnionych przy wzroście lub produkcji nielegalnego narkotyku, a proceder ten przyczynił się do pokrycia dochodu gospodarki Afganistanu w 11%. Oczywiście, zapytać można, dlaczego heroina straciła na wartości po drugiej stronie Atlantyku na tyle, by można było pozostawić ją po tej jego stronie?
Otóż, dobra, staromodna heroina pozyskiwana z upraw afgańskich została zastąpiona chińskim fentanylem, który jest importowany z dużo większą łatwością i po niższych kosztach niż jego wcześniej dominujący, słabszy konkurent. U nas temat ten nie jest nagłaśniany, ale w USA  staje się poważnym problemem. Bardzo poważnym, bo fentanyl jest syntetycznym opioidem,  50, do nawet 100 razy silniejszym od heroiny, której zresztą od września tego roku nie sposób już kupić u amerykańskich pusherów. Jest też kilkadziesiąt razy silniejszy od morfiny, wypiera więc wszelkie dostępne dotąd na nielegalnym rynku narkotyki.
Ten akurat, nie jest w Ameryce zjawiskiem zupełnie nowym. Znany jest tam przynajmniej od   2010 r.. Jednak jego udział wśród liczby zgonów z przedawkowania wzrósł do dziś o ponad 500%. Już w 2017 r. z tego powodu życie straciło w USA blisko 50 000 osób. W 2018 było ich już ponad 70 000. Handlarze narkotyków stosowali w ostatnich latach dwie podstawowe techniki dostarczania fentanylu produkowanego w Chinach, gdzie jest około 160 000 firm chemicznych zdolnych do produkcji tego syntetyku. Był on albo wysyłany bezpośrednio do USA za pośrednictwem poczty międzynarodowej, albo transferowany do Meksyku i stamtąd przemycany do Ameryki.
Fentanyl jest unikalnym narkotykiem pod kilkoma względami. Przede wszystkim, zysk na jego sprzedaży jest niewyobrażalny. INWESTYCJA O WARTOŚCI 3 000 DOLARÓW MOŻE PRZYNIEŚĆ 1,5 MLN  DOLARÓW ZYSKU. Fentanyl, jako narkotyk wytwarzany laboratoryjnie, wymaga mniej czasu i miejsca do produkcji, niż jego rolniczy odpowiednik, czyli heroina. Chemicy mogą produkować fentanyl w małych laboratoriach i stosować łatwe metody wysyłki, ponieważ ilość fentanylu potrzebna do wywołania efektu porównywalnego z heroiną jest tak mała, że producenci mogą go wysyłać w zwykłych opakowaniach, takich jak koperty używane dla standardowych listów. Tania produkcja to nie jedyna korzyść ekonomiczna, jaką odnoszą dostawcy. Mówi się, że fentanyl jest o wiele bardziej uzależniający niż heroina.  Ta trucizna nie dotyka zresztą tylko uzależnionych. W niektórych przypadkach osoby udzielające pierwszej pomocy wdychały unoszący się w powietrzu fentanyl, co prowadziło do tak zwanego przedawkowania kontaktowego.  Jest więc to produkt naprawdę niebezpieczny.
Czasy się zmieniają i dziś dystrybutorzy zamawiają fentanyl przez Internet, zlecając jego wysyłkę pocztą. To przynosi efekty, zarówno dzięki zaangażowaniu niektórych spedytorów, wielokrotnemu przekazywaniu nadzoru i manipulowaniu informacjami w punktach kontrolnych, takimi jak fałszywe etykiety na rzekomych lekach. Znane nam, choćby z filmów,  uliczne szajki narkotykowe przekształciły się w gospodarzy domen internetowych. Uliczne transakcje zostały zastąpione przez zakupy online. Wojna narkotykowa zmienia się drastycznie wraz z postępem technologii komunikacyjnych. Ponadto, producenci wysyłają fentanyl do karteli narkotykowych w Meksyku, które przetwarzają je do postaci pigułek i przerzucają przez południową granicę USA. W październiku, armia meksykańska zlikwidowała laboratorium w Culiacan, w którym produkowano około 70 mln takich niebieskich tabletek miesięcznie dla jednego tylko kartelu Sinaloa. Fentanyl trafił także na sprawdzone szlaki, które zaczynają się w Kanadzie i na Wyspach Karaibskich. Oczywiście, z jednej strony media i oficjalne organizacje rządowe grzmią, by zrobić wszystko dla ukrócenia handlu fentanylem, wieszając psy na Chińskiej Republice Ludowej, jednak dyskusje toczące się w tej kwestii na forum G-20, nie przyniosły dotąd żadnych wymiernych korzyści.
Zdecydowanym zwolennikiem objęcia tego typu substancji specjalnym nadzorem międzynarodowym był do niedawna Donald Trump, który prowadził na ten temat rozmowy z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Jak wiemy, Trump nie ma już na to wpływu, a opium dla mas zmienia formę i staje się coraz silniejsze.
Felieton pochodzi z 47 numeru Warszawskiej Gazety

[1] https://www.bbc.com/news/world-asia-58308494