Trzecia Tajemnica ujawniona w całości

{przypominam poważny tekst sprzed dwudziestolecia. Nic nowego nie widziałerm, poza skromnymi dywagacjami. A Czas się bardzo kurczy..

To wziąłem z mego Archiwum: https://www.dakowski.pl/archiwum/pliki/index.9441_46.php.

Tam więcej na ważne tamaty. M. Dakopwski]

Trzecia Tajemnica ujawniona w całości

Ostatnia bitwa Szatana (15)

Doktryna wiary nie może zawieść, a nowinki mogą

The Devil’s Final Battle
o. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

ROZDZIAŁ 13: Trzecia Tajemnica ujawniona w całości

Kard. Oddi uważa, że Trzecia Tajemnica Fatimska “ostrzegała przed apostazją w Kościele”. Kard. Ciappi uważa, że w Trzeciej Tajemnicy “Jest przepowiednia, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od góry”. Inaczej mówiąc, apostazja będzie szerzona z Watykanu do innych części Kościoła.

Papież Jan Paweł II uważa, iż przekaz fatimski ostrzega przed osłabieniem wiary katolickiej od środka Kościoła, oraz nas byśmy mieli się na baczności przed odstępczymi “gwiazdami na niebie” (Ap 12:4) w naszych czasach. Jan Paweł II ostrzega nas także przed apostazją we współczesnym Kościele.

Bp Joao Venancio, drugi biskup Leiria-Fatima jest świadkiem tego, że tekst Trzeciej Tajemnicy mieści się na jednej kartce papieru z marginesami ¾ cm po obu stronach i około 25 linijkami tekstu. Jest to oczywiście nie to co ujawnili kard. Ratzinger i abp Bertone 26 czerwca 2000 roku, gdyż ich tekst liczył 62 linijki na 4 kartkach papieru bez marginesów.

*                     *                      *

Jeśli, co wydaje się w tym przypadku – i jak twierdzą miliony odpowiedzialnych katolików – Trzecia Tajemnica to coś więcej, niż niejasna wizja “biskupa w bieli”, bez żadnego wyjaśnienia Matki Bożej Fatimskiej jak należy ją interpretować – to gdzie mogła by być brakująca część Tajemnicy? Już zaproponowaliśmy odpowiedź. W tym rozdziale przedstawimy ją bardziej szczegółowo.

Każdy świadek się zgadza

Świadectwo każdego świadka, który wypowiadał się o tej sprawie, prowadzi do jednego tylko wniosku: brakująca część Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej przepowiada katastrofalną utratę wiary i dyscypliny w ludzkich elementach Kościoła – czyli w skrócie, wielką apostazję. Przypomnijmy ich świadectwa, przedstawione w Rozdz. 4:

Papież Pius XII

Niepokoją mnie przekazy Najświętszej Dziewicy do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi mówiącej o niebezpieczeństwach zagrażających Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przeciwko samobójstwu zmiany wiary, jego liturgii, jego teologii i jego duszy…

Ojciec Joseph Schweigl

Nie mogę ujawnić nic, co wiem o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, ale mogę powiedzieć, że składa się z dwóch części: jedna dotyczy papieża; druga logicznie (chociaż nie mogę nic więcej powiedzieć) musi być kontynuacją słów: ‘W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany’.

Ojciec Fuentes

26 czerwca 1957 roku, z imprimatur i za zgodą biskupa Fatimy, o. Fuentes opublikował następujące rewelacje s. Łucji dotyczące Trzeciej Tajemnicy:

Ojcze, Matka Boża jest bardzo smutna, gdyż nikt nie zwrócił uwagi na Jej przekaz, ani dobry, ani zły. Dobrzy podążają swoją drogą, ale nie nadają żadnego znaczenia Jej przekazowi. Źli, nie widząc spadającej na nich kary Bożej, nadal prowadzą grzeszne życie, nie dbając nawet o ten przekaz. Ale wierz mi, ojcze, Bóg ześle karę na świat, i to karę straszną. Kara niebios jest nieunikniona.

Ojcze, ile czasu zostało do 1960 roku? Będzie to bardzo przykre dla każdego, nikt nie będzie się cieszył, jeśli wcześniej świat nie będzie się modlił i pokutował. Nie mogę przekazać żadnych innych szczegółów, bo to jest jeszcze tajemnicą…

I to jest trzecia część Orędzia Matki Bożej, która pozostanie tajemnicą do 1960 roku.

Ojcze, powiedz im, że Matka Boża wiele razy mówiła moim kuzynom, Franciszkowi i Hiacyncie, jak również mnie, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Powiedziała, że Rosja będzie narzędziem kary wybranej przez niebiosa żeby ukarać świat, jeśli wcześniej nie uzyskamy nawrócenia tego nieszczęsnego narodu.

Ojcze, szatan ma ochotę zaangażować się w decydującą bitwę z Najświętszą Dziewicą. A szatan wie, co najbardziej ubliża Bogu i co w krótkim czasie przysporzy mu największej liczby dusz. Dlatego szatan robi wszystko żeby opętać dusze poświęcone Bogu, bo w ten sposób uda mu się pozostawić dusze wiernych opuszczone przez ich przywódców, w ten sposób łatwiej będzie je przejąć.

To, co trapi Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest upadek dusz religijnych i kapłańskich. Szatan wie, że religijni i księżaktórzy odchodzą od pięknego powołania ciągną za sobą dusze do piekła… Szatan chce przejąć dusze konsekrowane.Próbuje je przekupić, żeby uśpić dusze świeckich i tym sposobem doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości.

Ojciec Alonso

Przed śmiercią w roku 1981, o. Joaquin Alonso, który przez 16 lat był oficjalnym archiwistą Fatimy, oświadczył co następuje:

Dlatego jest całkowicie prawdopodobne, że tekst ściśle dotyczy kryzysu wiary w Kościele, zaniedbań samych księży, walk wewnętrznych w łonie Kościoła i duszpasterskich zaniedbań ze strony wysokiego szczebla hierarchów [1].

W okresie przed wielkim triumfem Niepokalanego Serca Maryi, mają wydarzyć się straszne rzeczy. One to stanowią treść trzeciej części Tajemnicy. Jakie one są? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany, . . .’ to z tego można wyraźnie wywnioskować, że w innych częściach Kościoła te dogmaty będą zaciemnione albo nawet całkowicie stracone [2].

Czy nieopublikowany tekst mówi o konkretnych sytuacjach? Bardzo możliwe, że mówi nie tylko o prawdziwym kryzysie wiary w Kościele podczas tego okresu przejściowego, ale tak jak, na przykład,  w tajemnicy z La Salette,  jest w nim więcej konkretnych odniesień do walk wewnętrznych wśród katolików, albo odchodzenia księży i osób religijnych od wiary. Być może to nawet dotyczy zaniechań wysokiej hierarchii Kościoła. Nic tu nie różni się od innych przekazów otrzymanych przez s. Łucję w tej kwestii [3].

Kardynał Ratzinger

Zgodnie z orzeczeniem papieży, Tajemnica niczego nie dodaje do tego, co z objawień musi i tak wiedzieć chrześcijanin: radykalne wzywanie do nawrócenia, absolutna powaga historii, niebezpieczeństwa grożące wierze i życiu chrześcijanina, a zatem światu. A także znaczenie ostatnich czasów… Jeśli nie zostanie opublikowana – przynajmniej teraz – to dlatego, żeby uniknąć pomylenia proroctwa religijnego z sensacją. Ale rzeczy zawarte w  Trzeciej Tajemnicy zgadzają się z tym co jest w Piśmie Świętym i są potwierdzone przez liczne objawienia maryjne, począwszy od samych objawień fatimskich w znanej ich treści [4]. (11.11.1984)

Biskup Amaral

Jej treść dotyczy tylko naszej wiary. Utożsamianie Tajemnicy z katastroficznymi ogłoszeniami lub z holokaustem nuklearnym jest zniekształcaniem znaczenia przekazu. Utrata wiary na kontynencie jest gorsza niż unicestwienie narodu – i prawdą jest to, że wiara stale zanika w Europie [5].

Warto zauważyć, elementem ogólnej próby ukrycia i tłumienia prawdy o Fatimie były naciski na bpa Amarala, by wycofał się ze swych uwag wkrótce po ich wypowiedzeniu. Ale wtedy, 10 lat później, a teraz na spokojnej emeryturze, biskup mimochodem potwierdził swoje świadectwo w publicznym wywiadzie w 1995 roku, dodając istotny element dowodu: “Zanim potwierdziłem w Wiedniu (w 1984 roku), że Trzecia Tajemnica dotyczyła jedynie naszej wiary i jej utraty, skonsultowałem s. Łucję i najpierw otrzymałem jej zgodę” [6]. A zatem s. Łucja sama pośrednio potwierdziła, jeszcze raz, że prawdziwa i całkowita Trzecia Tajemnica prognozuje apostazję w Kościele.

Kardynał Oddi

Ona [Trzecia Tajemnica] nie ma nic wspólnego z Gorbaczowem. Matka Najświętsza ostrzegała nas przed apostazją w Kościele.

Kardynał Ciappi

Do tych świadków musimy dodać świadectwa dwu kolejnych. Pierwszym jest kard. Mario Luigi Ciappi, który był osobistym teologiem papieża Jana Pawła II. W osobistej korespondencji z prof. Baumgartnerem z Salzburga, kard. Ciappi ujawnił że:

Trzecia Tajemnica przepowiada, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry [7].

Ojciec Valinho

Jest też o. Jose dos Santos Valinho, siostrzeniec s. Łucji. W książce Renzo i Roberta Allegri Reportage su Fatima [Reportaż o Fatimie, Mediolan 2000],  opublikowanej  – dosyć opatrznościowo – tuż przed ujawnieniem wizji Trzeciej Tajemnicy i publikacją w TMF Ratzingera / Bertone, o. Valinho  wyraził pogląd, że Trzecia Tajemnica przepowiada apostazję w Kościele [8].

W skrócie, każdy świadek w tej sprawie – nawet kard. Ratzinger w 1984 roku – zeznał to samo: treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej odnosi się do kryzysu wiary w Kościele Katolickim, apostazji, z ogromnymi konsekwencjami dla całego świata. Ani jeden świadek nigdy nie zanegował, że o tym mówi Trzecia Tajemnica. Ani s. Łucja nigdy nie skorygowała żadnego z tych świadectw, mimo że w ciągu życia nie wahała się poprawiać tych, którzy błędnie interpretowali treść Orędzia Fatimskiego.

Papież Jan Paweł II dwukrotnie ujawnia sedno Tajemnicy

Jakby tego było mało, przy dwu okazjach, w homiliach w Fatimie, Jan Paweł II potwierdził istotną treść Trzeciej Tajemnicy. Jest oczywiste, że Jan Paweł II powiedział nam o istotnych elementach Trzeciej Tajemnicy w homilii w Fatimie 13 maja 1982 roku, jak również w homilii podczas beatyfikacji bł. Hiacynty Marto i bł. Franciszka Marto w Fatimie 13 maja 2000 roku.

Przy pierwszej okazji papież zapytał w swojej homilii: “Czy Matka, która całą miłością, jaką budzi w Niej Duch Święty, i pragnie zbawienia każdego, może milczeć w obliczu podważania samej podstawy ich zbawienia?” I sam odpowiada:  “Nie, nie może milczeć”. Tutaj papież mówi nam, że Orędzie Fatimskie dotyczy ostrzeżenia Matki Bożej o tym, że podważane są same podstawy naszego zbawienia. Zauważmy uderzające podobieństwo tego świadectwa z tym papieża Piusa XII, który powiedział o samobójstwie zmiany wiary w liturgii, teologii i samej duszy Kościoła.

Następnie, 13 maja 2000 roku, w homilii podczas beatyfikacji, papież ostrzegł wiernych następującymi słowami:

“I inny znak się ukazał na niebie: ujrzycie wielkiego smoka” (Ap 12:3). Te słowa z pierwszego czytania mszalnego przywodzą nam na myśl wielki bój, jaki toczy się między dobrem a złem, a jednocześnie uświadamiają, że spychając Boga na ubocze, człowiek nie może osiągnąć szczęścia, ale przeciwnie — zmierza do samozniszczenia…

Orędzie Fatimskie wzywa do nawrócenia, ostrzega ludzkość, aby nie stawała po stronie “smoka”, który “ogonem zmiata trzecią część gwiazd niebieskich i rzuca je na ziemię” (Ap 12:4).

Ostatecznym celem człowieka jest niebo, jego prawdziwy dom, gdzie Ojciec niebieski oczekuje wszystkich z miłosierną miłością. Bóg nie chce, aby ktokolwiek się zagubił; dlatego dwa tysiące lat temu posłał na ziemię swojego Syna, aby “szukał i zbawił to, co zginęło” (Łk 19:10). . .

Powodowana macierzyńską troską, Najświętsza Panna przybyła tutaj, do Fatimy, ażeby zażądać od ludzi, by “nie znieważali więcej Boga, naszego Pana, który dosyć już został znieważony”. Przemawia, bo jako Matka boleje, kiedy zagrożony jest los Jej dzieci. Dlatego wzywa pastuszków: “Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia”.

Widzimy, że Jego Świątobliwość przywołał Rozdz. 12 wersety 3 – 4 Księgi Apokalipsy, i że te wersety powszechnie interpretuje się tak, iż jedna trzecia katolickich duchownych zostaje zmieciona z ich wywyższonego stanu poprzez utratę wiary lub zepsucie moralne – i obecnie widzimy to wśród katolickich księży.

Zauważmy precyzyjną zgodność homilii papieża z ostrzeżeniem s. Łucji przekazanym o. Fuentesowi, o tym jak “szatan wie, że osoby religijne i księża, którzy odchodzą od swojego pięknego powołania ciągną ze sobą liczne dusze do piekła”.

 Dlatego też wydaje się całkowicie jasne, że papież Jan Paweł II próbował powiedzieć nam, że Trzecia Tajemnica odnosi się do wielkiej apostazji przepowiedzianej w Piśmie Świętym.

Dlaczego papież nie powiedział tych rzeczy bezpośrednio i wyraźnie, a raczej w sposób ukryty, językiem zrozumiałym tylko dla bardziej uczonych? Wydaje się prawdopodobne, że wysyłał sygnał do bardziej oświeconych o tym, co uważał miało zostać ujawnione bardzo niedługo – a mianowicie cała Trzecia Tajemnica. Jak się okazało, oczywiście, otrzymaliśmy tylko wizję “biskupa w bieli” i tzw. “komentarz” w TMF.

Być może papież zauważył siłę oporu reprezentowaną przez kard. Sodano i jego kolaborantów i miał nadzieję, że w swojej homilii przynajmniej będzie mógł ujawnić samą istotę Tajemnicy, uważając, że wcześniej czy później cała prawda w szczegółach wyjdzie na jaw.

Być może papież nie czuł, że może mówić swobodnie, dlatego iż pozwolił sobie na to, by otaczali go duchowni, religijni, biskupi i kardynałowie, którzy okazali się być niegodni zaufania, ale których, jak czuje, nie może zastąpić, którzy są nadal w watykańskich urzędach i którzy podważają wiarę, którzy są częścią jednej trzeciej poświęconych dusz wymiatanych z ich wysokich stanowisk przez szatana.

Być może papież albo nie wie kim są, albo wie i nie uważa, iż może wypowiadać się publicznie i żyć dalej (Przypominamy tutaj nagłą śmierć papieża Jana Pawła I).  Niezależnie od powodu, papież nie mówi bardzo swobodnie – ale wystarczająco jasno, by można było doszukać się znaczenia ukrytego w jego słowach. Jak Jezus powiedział swoim uczniom: “Kto ma uszy do słuchania, niech słucha”.

A zatem, nie tylko każdy świadek, od przyszłego papieża Piusa XII w latach 1930, przez siostrzeńca s. Łucji w roku 2000, jest zgodny w tej kwestii, ale i panujący papież dodaje własny głos do ich głosów: Trzecia Tajemnica przepowiada szeroko zakrojoną utratę wiary i łaski wśród katolickiego kleru na różnych szczeblach.

Dwie pierwsze części Tajemnicy Fatimskiej absolutnie nic nie mówią o apostazji w Kościele. Podobnie jak wizyjna część Trzeciej Tajemnicy, dotycząca “biskupa w bieli” nic nie mówi o apostazji. Skoro każdy świadek uważa, że Trzecia Tajemnica mówi o apostazji w Kościele, a te ujawnione do dzisiaj części Orędzia Fatimskiego, łącznie z wizją “biskupa w bieli”, o niej nic nie mówią, nieunikniony wniosek jest taki, że część Trzeciej Tajemnicy została ukryta. O czym faktycznie mówi ta część?

Logicznym miejscem, od którego rozpoczniemy, jest to wiele mówiące zdanie, którego znaczenie aparat watykański za wszelką cenę chciał pomniejszyć i przysłonić, jakby był to jedynie przypis do Orędzia Fatimskiego: “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.”

Zdanie to jest jedynym dowodem na nadchodzącą apostazję w opublikowanych częściach Orędzia (chcemy tu szybko dodać, że nawet bez tego zdania, byłoby jasne ze wszystkich zeznań, że Trzecia Tajemnica odnosi się do apostazji w Kościele). Tutaj, i tylko tutaj, ujawniona część integralnego Orędzia Fatimskiego dotyka kwestii dogmatów wiary i tego, jak zostaną one zachowane w Portugalii.

Jaki byłby cel, żeby Matka Boża wspominała o zachowaniu dogmatu w Portugalii, jeśli nie po to by nas ostrzec, że dogmat nie będzie zachowany w innych miejscach Kościoła? I jak zasugerowaliśmy wcześniej, “inne miejsca” to niewątpliwie słowa użyte przez s. Łucję jako “itd.”

Biorąc pod uwagę to, że wizja opublikowana 26 czerwca 2000 roku nie zawiera dalszych słów Matki Bożej, można tylko wywnioskować, że brakujące słowa Matki Bożej znajdują się w “zapisie dźwięku” Trzeciej Tajemnicy, w którym Matka Boża wyjaśnia tę wizję. Wizja, wydawałoby się, jest końcowym rezultatem tej katastrofalnej utraty wiary: papież i pozostali hierarchowie są ścigani i zabijani poza na wpół zrujnowanym miastem Rzym, być może (możemy jedynie spekulować, gdyż brakuje słów Matki Bożej) po holokauście nuklearnym.

To rzeczywiście idealnie zgadza się z przyznaniem kard. Ratzingera w 1984 roku, że Trzecia Tajemnica odnosi się do “niebezpieczeństw wobec wiary i życia chrześcijan, a zatem i świata“. Mówiąc obrazowo, ciała otaczające papieża idącego niepewnie w kierunku wzgórza, gdzie zostaje zabity przez żołnierzy, przedstawiałyby ofiary apostazji, a na wpół zrujnowane miasto sytuację w Kościele w okresie tej apostazji.

Największe zagrożenie ze wszystkich: utrata katolickiego dogmatu

Kiedy matka Angelica oświadczyła w telewizji ogólnokrajowej 16 maja 2001 roku, iż uważa, że “nie poznaliśmy całości” [tzn. całej Trzeciej Tajemnicy], gdyż “według mnie jest straszna”, to na pewno miała rację. Ne ma nic straszniejszego, niż niebezpieczeństwo szeroko zakrojonej utraty wiary w Kościele, zwłaszcza jeśli niebezpieczeństwo to wychodzi “z samej góry”, jak powiedział kard. Ciappi, osobisty teolog papieża, odnośnie Trzeciej Tajemnicy. Wynikiem tego niebezpieczeństwa, jeśli mu się nie zapobiegnie, będzie wieczne potępienie milionów dusz. A kto wie ile z nich już stracono z powodu nie przekazania zbawiennych ostrzeżeń i rady Trzeciej Tajemnicy?

Ale wizja opublikowana 26 czerwca po prostu nie wyraża czegoś tak strasznego. Faktycznie wizja nie wyraża nic tak strasznego, co kazało by Watykanowi trzymać to pod zamknięciem przez 40 lat. Kard. Ratzinger chciałby, byśmy uwierzyli, że Trzecia Tajemnica, przedstawiona tylko przez wizję, nie zawiera “żadnych wielkich niespodzianek”. Jest tak, dlatego, że niespodzianki występują po nadal ukrywanym zakończeniu zdania “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.” – znowu, zdanie, które “komentarz” kard. Ratzingera usunął z integralnego tekstu słów Matki Bożej w Czwartym Dzienniku s. Łucji.

Kiedy papież mówił o “podważanych podstawach naszego zbawienia” w homilii fatimskiej w 1982 roku, z pewnością miał na myśli podważanie wiary katolickiej. Wiemy to ze stałych nauk Kościoła Katolickiego. Na przykład Credo Atanazyjskie mówi: “Każdy, kto chce być zbawiony musi przede wszystkim zachować wiarę katolicką. Musi zachować tę wiarę całą i nietkniętą; w przeciwnym wypadku na pewno zginie na zawsze”. Podstawą naszego zbawienia jest przynależność do Kościoła Katolickiego i trzymanie się naszej wiary katolickiej całej i nietkniętej. Utrata tej podstawy musi być tym, czego dotyczy Trzecia Tajemnica. Tak mówi każdy świadek, tak mówi papież Jan Paweł II i tak mówi również zdanie “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.”

Jak ostrzegł nas Chrystus: “Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?” Jeśli człowiek utraci duszę dla nowej orientacji Kościoła, nowego porządku świata, jednej religii światowej, albo obietnicy pokoju  dobrobytu na świecie, nie ma z tego korzyści, bo będzie się smażył w piekle przez całą wieczność. Właśnie z tego powodu, Trzecia Tajemnica jest dla nas żywotnie ważna. Nie może być nic od niej ważniejszego, gdyż dotyczy ona zbawienia naszych dusz. Dotyczy również zbawienia duszy papieża, kardynałów, biskupów, księży – faktycznie każdego żyjącego człowieka. A zatem Trzecia Tajemnica dotyczy każdego mężczyzny, kobiety i dziecka żyjącego na Ziemi, a zwłaszcza katolików.

Przypominamy ponownie, że w 1984 roku kard. Ratzinger przyznał, iż jeśli Tajemnicy nie opublikowano “przynajmniej na razie”, to żeby “uniknąć pomylenia religijnego proroctwa z sensacją” – co jest dalekie od jego obecnego twierdzenia, że zgodnie z linią partyjną Sodano, punktem kulminacyjnym Trzeciej Tajemnicy był nieudany zamach w 1981 roku. Dalej, Trzecia Tajemnica jest proroctwem, którego realizacja rozpoczęła się w 1960 roku, o którym s. Łucja powiedziała, że był to rok, w którym proroctwo będzie “dużo jaśniejsze” (mais claro). Jak zauważa o. Michel, proroctwo które zaczyna się realizować, oczywiście staje się dużo  jaśniejsze. A zatem realizacja proroctwa rozpoczęła się co najmniej w roku 1960. Dlatego jest proroctwem mówiącym o naszych czasach. Jest ostrzeżeniem Matki Bożej z miłości, a także radą, jak zareagować na wyraźne i obecne niebezpieczeństwo w Kościele.

Przyjrzyjmy się teraz istocie Trzeciej Tajemnicy. Jak przyznał kard. Ratzinger 18 lat temu – znowu, zanim kard. Sodano wyjawił swoją linię partyjną o Fatimie – Trzecia Tajemnica dotyczy, przede wszystkim niebezpieczeństw tyczących wiary. Św. Jan mówi, czym jest to, co przezwycięża świat: mówi, że jest to nasza wiara. Dlatego żeby świat przezwyciężył Kościół, najpierw musi przezwyciężyć naszą wiarę katolicką.

A więc istota Trzeciej Tajemnicy dotyczy próby świata pokonania naszej wiary katolickiej. Jak wykazaliśmy w poprzednich rozdziałach, od roku 1960 siły świata przeprowadzały poważne ataki na wiarę katolicką. Po prostu nie ma tu żadnych wątpliwości, jeśli weźmiemy pod uwagę przedstawione przez nas przytłaczające dowody.

Co jeszcze istotniejsze, Tajemnica dotyczy dogmatu wiary. Matka Boża Fatimska powiedziała o dogmacie wiary zawsze zachowanej w Portugalii, nie tylko o “wierze”. Dlaczego Matka Boża skupiła się na katolickim dogmacie? Jest jasne, że zrobiła to, gdyż Tajemnica jest proroctwem tego, że dogmat katolicki, specyficznie, będzie na celowniku tych, którzy zaatakują Kościół od wewnątrz i od zewnątrz.

Jak nasz Pan ostrzegł nas w Piśmie Świętym: “Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe wybranych” (Mk 13:22). Jak pokazuje kryzys ariański, do tych fałszywych proroków mogą należeć nawet księża i biskupi. Możemy tu zacytować słynny opis kard. Newmana tego okresu w historii Kościoła: “Stosunkowo nielicznych, którzy pozostali wierni, dyskredytowano, a nawet zmuszano do uchodźstwa; reszta była albo oszustami albo oszukiwanymi“.

W takich czasach kryzysu, katolicy muszą zachować dogmat wiary.

Co to jest dogmat? Dogmatem jest to, co zostało nieomylnie zdefiniowane przez Kościół. Dogmatem jest to, w co katolicy muszą wierzyć, żeby być katolikami. Dogmatem wiary jest to, co wchodzi w skład poważnych, nieomylnych definicji Magisterium – a mianowicie to, co ogłasza sam papież, wypowiadając się w sposób który wyraźnie zobowiązuje Kościół Powszechny by wierzył w to co on mówi, albo to co stwierdza synod ekumeniczny wszystkich biskupów katolickich pod przewodnictwem papieża, wydający takie obowiązujące oświadczenia, lub rzeczy nauczane przez Zwykłe i  Powszechne Magisterium Kościoła.

Co oznacza nieomylna definicja dogmatu? Wyraz nieomylny oznacza “niezawodny“. A zatem definicje wiary, uroczyście zdefiniowane przez Kościół, są niezawodne. Wiemy, czym jest wiara, czym są dogmaty wiary, za pomocą nieomylnych definicji. Jeśli wierzymy i mocno trzymamy się tych nieomylnych definicji, to nie damy się oszukiwać w kwestiach tak zdefiniowanych.

Skąd wiemy, że kwestia została zdefiniowana nieomylnie, tak jak artykuł katolickiej wiary? Wiemy to ze sposobu, w jaki przedstawia się nauczanie.

Cztery źródła nieomylnej nauki

Istnieją cztery główne sposoby, jakimi nauka Kościoła przedstawiana jest nieomylnie:

Pierwszy, poprzez szerzenie credo przez papieży i synody ekumeniczne, dające podsumowanie tego, w co katolicy muszą wierzyć po to, by być katolikami.

Drugi, metoda uroczystych definicji zawierających takie wyrażenia jak “Deklarujemy, ogłaszamy i definiujemy”, albo podobnej formuły wskazującej na to, że papież lub papież razem z synodem ekumenicznym wyraźnie zamierza zobowiązać Kościół do wierzenia w naukę. Takim definicjom zwykle towarzyszą  anathemas (potępienia) tych, którzy w jakiś sposób negują zdefiniowaną naukę.

Trzeci, definicje Zwykłego i Powszechnego Magisterium, oznaczające  stałe nauki Kościoła w “zwykły” sposób, zawsze i wszędzie, nawet jeśli nauka nigdy nie jest zdefiniowana takimi słowami jak ”Deklarujemy, ogłaszamy i definiujemy. . .” (Jednym tego przykładem jest stała nauka Kościoła, na przestrzeni jego historii, że antykoncepcja i aborcja są głęboko niemoralne).

Czwarty, są ostateczne wyroki papieża, zwykle potępionych propozycji, są to propozycje w które wierzenie przez katolików jest zakazane. Kiedy papież, lub papież i synod razem, uroczyście potępiają daną propozycję, wiemy nieomylnie, że jest to sprzeczne z wiarą katolicką.

Przykładem credo jest Wyznanie Wiary ogłoszone przez Sobór Trydencki. Poniżej prezentujemy je, wygodnie zorganizowane w formie punktów, w niezmienionym języku:

  • Ja N. wierzę mocno i wyznaję każdą prawdę z osobna i razem wszystkie prawdy, jakie się zawierają w Składzie Wiary, którego używa święty Kościół Rzymski, to jest:
  • Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
  • Wierzę w Pana Jezusa Chrystusa, jedynego Syna Bożego, który zrodzon jest z Ojca przed wszystkimi wieki, Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego; zrodzony, nie zaś stworzony, współistotny Ojcu, i przez niego wszystko się stało.
  • Który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia z nieba zstąpił i przyjął ciało za sprawą Ducha Świętego z Maryi Panny, i stał się człowiekiem.
  • Który ukrzyżowany został dla nas pod Ponckim Piłatem, umęczony i pogrzebany
  • I trzeciego dnia zmartwychwstał według Pisma, wstąpił na niebiosa,
  • Siedzi na prawicy Ojcowskiej, i powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych, a królowanie jego końca mieć nie będzie.
  • Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Dawcę łask, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem jedną cześć i uwielbienie odbiera, który mówił przez proroków.
  • Wierzę w Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski Kościół.
  • Wyznaję jeden Chrzest na odpuszczenie grzechów; oczekuję wskrzeszenia zmarłych i żywota w wieku przyszłym. Amen.
  • Ochotnie i ze czcią przyjmuję to, co Apostołowie i Kościół do wierzenia podają, oraz wszystkie tegoż Kościoła zwyczaje i ustawy.
  • Przyjmuję również Pismo święte w tym rozumieniu, jakiego się trzymał i trzyma Kościół święty, matka nasza, do którego należy sąd wydawać o prawdziwym znaczeniu i wykładzie Pisma świętego, i zawsze tylko według jednozgodnego rozumienia Ojców rozumieć je i wykładać będę.
  • Wyznaję również, że prawdziwie siedem jest istotnych Sakramentów Nowego Zakonu przez Jezusa Chrystusa Pana naszego ustanowionych, że są one potrzebne do zbawienia ludzkiego, choć nie każdy z nich człowiekowi każdemu.
  • Tymi zaś Sakramentami są: Chrzest, Bierzmowanie, Eucharystia, Pokuta, Ostatnie Namaszczenie, Kapłaństwo i Małżeństwo. Wyznaję, że one udzielają łaski, i że z nich Chrztu, Bierzmowania i Kapłaństwa bez świętokradztwa ponownie przyjmować się nie godzi.
  • Przyznaję też i uznaję zwyczajem uświęcone i zatwierdzone obrzędy Kościoła Katolickiego, używane przy uroczystym sprawowaniu wszystkich wyżej wymienionych Sakramentów.
  • Wszystko w ogóle i w szczególności, co o grzechu pierworodnym i o usprawiedliwieniu na świętym Soborze Trydenckim określono i wyjaśniono, bez zastrzeżeń przyjmuję.
  • Wyznaję także, iż we Mszy świętej ofiaruje się Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę za żywych i umarłych, i że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew razem z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa; i że się tam przemienia cała istota chleba w Ciało i cała istota wina w Krew, którą to przemianę Kościół Katolicki nazywa przeistoczeniem.
  • Wyznaję też, iż nawet pod jedną tylko postacią przyjmujemy prawdziwie całego Chrystusa i rzeczywisty Sakrament.
  • Wierzę niezachwianie, że jest Czyściec, i że duszom tam zatrzymanym pomagać może wstawiennictwo wiernych.
  • Wierzę również, iż Świętych w niebie czcić i wzywać należy, że oni modlitwy za nas Bogu zanoszą, że Relikwie ich należy szanować.
  • Uznaję, iż obrazy Chrystusa Pana, najświętszej Panny, Matki Bożej, i innych Świętych mieć i zachowywać trzeba, oraz oddawać im należną cześć i poszanowanie.
  • Uznaję też, że Chrystus Pan udzielił Kościołowi władzy nadawania Odpustów, i że korzystanie z nich jest bardzo zbawienne dla wiernych.
  • Uznaję Święty, Katolicki i Apostolski Kościół Rzymski za matkę i mistrzynię wszystkich Kościołów,
  • Biskupowi Rzymskiemu, następcy świętego Piotra, Księcia Apostołów, jako Namiestnikowi Jezusa Chrystusa, ślubuję i przyrzekam prawdziwe posłuszeństwo.
  • Wszystko również, co przez święte kanony i sobory powszechne, a zwłaszcza przez święty Sobór Trydencki i Sobór Watykański zostało podane, określone i wyjaśnione, a w szczególności o najwyższym zwierzchnictwie Biskupa Rzymskiego i o nieomylnym jego nauczycielstwie,
  • Bez zastrzeżeń przyjmuję i wyznaję; żadnych natomiast przeciwnych twierdzeń i kacerstw, przez Kościół nieuznanych, odrzuconych i potępionych, ja także nie uznaję, odrzucając je i potępiając.
  • Ja N. obiecuję, przyrzekam i zaręczam, że tę prawdziwą wiarę katolicką, poza którą nikt zbawionym być nie może, a którą ja teraz dobrowolnie wyznaję i prawdziwie w sercu swoim żywię, całkowicie i nieskażenie aż do ostatniego tchu życia, przy pomocy Bożej, stale chować i wyznawać będę; nadto wedle sił swoich starać się będę, aby moi podwładni i ci, o których piecza do mnie z obowiązku ma należeć, tę wiarę zachowywali, głosili i jej nauczali.
    Tak niech mi pomoże Bóg i ta święta jego Ewangelia.

[źródło: http://www.ultramontes.pl/wyznanie_wiary.htm]

Jeśli chodzi o uroczyste i nieomylne definicje dogmatów katolickich, niedawnym ich przykładem jest List Apostolski papieża Piusa IX, Ineffabilis Deus (1854), nieomylnie definiujący dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi:

Oświadczamy, stanowimy i wyrokujemy, że od Boga jest objawiona, a przeto przez wszystkich wiernych mocno i stale ma być wiarą wyznawana nauka, według której Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na przyszłe zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy.

Z tego powodu jeśliby ktoś inaczej, Boże uchowaj, miał sądzić, niż My o tym zawyrokowaliśmy, niechże pozna i na przyszłość o tym wie, że sam na siebie wydał wyrok potępienia, że stał się rozbitkiem w sprawach wiary i odpadł od jedności z Kościołem, a nadto przez sam ten fakt ściągnął na siebie kary prawem przewidziane, jeżeli błędną swoją myśl przekazuje innym w słowie, piśmie albo jakimś innym sposobem to uzewnętrznia.

[źródło: http://sanctus.pl/index.php?grupa=89&podgrupa=425&doc=376]

W tym miejscu przypomnijmy, że w TMF kard. Ratzinger rażąco podważył ten dogmat – i Orędzie Fatimskie – ośmielając się stwierdzić, że “Zgodnie z Mateuszem 5:8, “niepokalane serce to serce które, z łaski Bożej, osiągnęło idealną wewnętrzną jedność i dlatego ‘ogląda Boga’”. Nie, nie, nie! Niepokalane Serce nie jest “jakimś” sercem, ale tym sercem – jedynym – Najświętszej Maryi Dziewicy, która jest jedyną istotą ludzką, poczętą bez grzechu pierworodnego, i która nigdy nie popełniła nawet najmniejszego grzechu w czasie Jej wspaniałego życia na tej ziemi.

I na koniec istnieje propozycja potępiona. Najlepszym jej przykładem jest “Program błędów bł. papieża Piusa IX, w którym ten wielki papież wyliczył błędy liberalizmu w formie propozycji, które uroczyście, definitywnie i nieomylnie potępił, jako błędy przeciwko wierze [1], łącznie z propozycją nr 80 (wspomniana wcześniej): “Papież Rzymu może i powinien pogodzić się z postępem, liberalizmem i nowoczesną cywilizacją”.

Jak wykazaliśmy, tutaj także kard. Ratzinger chciał podważyć wcześniejszą naukę Kościoła, mówiąc, iż nauka II Soboru była “antyprogramem”, który był “próbą oficjalnego pogodzenia się z nową erą zapoczątkowaną w roku 1789″ i próbą korekty tego co ośmielił się nazwać “jednostronnością stanowiska przyjętego przez Kościół za panowania bł. Piusa IX i św. Piusa X, w reakcji na sytuację stworzoną przez nowy etap historii zapoczątkowany przez rewolucję francuską. . .” [11]

Żeby swoje odrzucenie uroczystej, nieomylnej nauki bł. Piusa IX uczynić wyraźniejszym, kard. Ratzinger deklaruje, że na II Soborze “postawa krytycznego zastrzeżenia wobec sił, które pozostawiły ślad na nowoczesnym świecie ma być zastąpiona pogodzeniem się z ich ruchem” [12]. Ta opinia kard. Ratzingera kategorycznie zaprzecza naukom bł. papieża Piusa IX, że Kościołowi nie wolno “godzić się” na “postęp, liberalizm i nowoczesną cywilizację”.

Oburzające naruszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu kard. Ratzingera i jego aroganckie odrzucenie “programu” jako “jednostronnego”, pokazuje samo sedno posoborowego kryzysu w Kościele: atak nanieomylne definicje Magisterium.

Najczęściej ataki są raczej pośrednie. Nieomylna definicja zwykle nie jest negowana bezpośrednio, lecz raczej podważana poprzez krytykę lub “rewizję”. Innowatorzy w Kościele nie są tak głupi, żeby tylko zadeklarować, że nieomylna nauka Kościoła jest błędna. I będąc rzekomo “oświeconymi”, ci innowatorzy mogą faktycznie uważać, że “pogłębiają” lub “rozwijają” naukę katolicką dla dobra Kościoła – znowu, nie osądzamy ich subiektywnych motywacji. Ale skutek tego co robią jest oczywisty: podważanie nieomylności zdefiniowanych nauk Magisterium.

Kolejnym przykładem tego podważania jest atak na dogmat, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia. Zacytowane powyżej całe Credo Trydenckie twierdzi: “Będę stale zachowywał i wyznawał tę prawdziwą wiarę katolicką, poza którą nikt nie może zostać zbawiony. . .”  W Rozdz. 6 pokazaliśmy, jak wielokrotnie Magisterium uroczyście definiowało dogmat, że nie ma zbawienia poza Kościołem Katolickim. Ale teraz, ten dogmat jest negowany i podważany przez “ekumenizm”, który deklaruje, iż żaden protestancki heretyk, ani prawosławny schizmatyk, nie potrzebuje wracać do Kościoła Katolickiego, gdyż jest to “przestarzała eklezjologia” [13]. I w wielu miejscach obecnie, dogmat ten jest bezpośrednio negowany, a w innych nie negowany bezpośrednio, ale w praktyce upada w wyniku podstępnego, wielokrotnego, pośredniego ataku – i w wyniku tego, już nie wierzy się weń i nie przestrzega w tych miejscach.

Niezaprzeczalne jest to, że od II Soboru, w Kościele uchwalono wiele nowych pojęć jako “rozwój” doktryny katolickiej, mimo że te nowinki co najmniej domyślnie (a czasami wyraźnie) przeczą i podważają nieomylne definicje. Idea, na przykład, że dokument soborowy Gaudium et Spes jest “antyprogramem”, który sprzeciwia się potępieniom przez bł. papieża Piusa IX [14], podważa całą integralność nieomylnego Magisterium. Takie mówienie jest atakiem na wiarygodność nauki urzędu Kościoła, i dlatego ostatecznie atakiem na sam katolicki dogmat.

Nie może być “nowego zrozumienia” katolickiego dogmatu

Tego posoborowego ataku  na dogmat przez podważanie i  sugerowaną implicite sprzeczność, nie można usprawiedliwiać “rozwojem” czy “nowym spojrzeniem” na dogmat. Jak uroczyście nauczał I Sobór Watykański:

“Duch Święty został bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary” [15]  [Słyszycie, posoborowe bezmózgie katolemingi? – admin]

[źródło: http://soborowa.strefa.pl/code-22/]

Jak nauczał I Sobór, nie może być żadnego “nowego zrozumienia” tego, co Kościół już nieomylnie zdefiniował:

Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła święta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozumienia [16].

[źródło: http://soborowa.strefa.pl/code-22/]

Tak więc sprawą wiary katolickiej jest to, że wierzymy, iż Pan Bóg nie ujawnił żadnej nowej doktryny od śmierci ostatniego apostoła, św. Jana, i że nie powstało żadne nowe zrozumienie doktryny w wyniku II Soboru Watykańskiego, ani w żaden inny sposób.

W związku z tym, ta “nowa” doktryna czy “anty” doktryna, o której tak dużo słyszeliśmy od II Soboru, może być jedynie pseudodoktryną. Ta pseudodoktryna jest nauczana w bardzo subtelny sposób. Kiedy pseudodoktryna przeciwstawia się doktrynom nieomylnie zdefiniowanym, to katolicy muszą się trzymać nieomylnych doktryn i odrzucać “nowe” doktryny.

Doktryna wiary nie może zawieść, a nowinki mogą. Ludzie mogą zawieść; świeccy mogą zawieść; księża mogą zawieść; biskupi mogą zawieść; kardynałowie mogą zawieść; a nawet papież może zawieść w sprawach, które nie wymagają jego charyzmatu nieomylności, jak pokazała historia, kiedy więcej niż jeden papież nauczał lub wydawał się nauczać jakichś nowinek.

Na przykład papież Honoriusz został pośmiertnie potępiony przez III Sobór Konstantynopolitański w 680 AD za pomoc i podżeganie do herezji [17], i to potępienie aprobował Leon II i powtórzyli późniejsi papieże. Jak pokazuje inny przykład, papież Jan XXII w XIV wieku (1333 AD) wygłaszał homilie (ale nie uroczyste definicje), w których podkreślał, że zmarli błogosławieni nie cieszą się wizją uszczęśliwiającą aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Za to został skrytykowany i skorygowany przez teologów, i w końcu na łożu śmierci odwołał swoje heretyckie poglądy. [No i cóż, był heretykiem, ale i ważnie wybranym papieżem, z czym trudno się pogodzić osobom przypisującym sobie władzę zrzucania papieży z tronu – admin]

W przypadku Jana XXII, mający wiedzę katolicy (tu teolodzy) wiedzieli, że był w błędzie nauczając o Szczególnym Sądzie. Wiedzieli, że było coś złego z nauczaniem Jana XXII, gdyż było sprzeczne z tym w co Kościół zawsze wierzył, nawet jeśli nie było żadnej nieomylnej definicji. Katolicy, którzy znali swoją wiarę w XIV wieku nie powiedzieli po prostu: “Och, papież wygłosił homilię, dlatego musimy zmienić to, w co wierzymy”. Patrząc na stałe nauczanie Kościoła, że zmarli błogosławieni cieszą się wizją uszczęśliwiającą tuż po czyśćcu, teolodzy wiedzieli, że Jan XXII był w błędzie i to mu powiedzieli.

Jak się okazało, bezpośredniość wizji uszczęśliwiającej była uroczyście i nieomylnie zdefiniowana przez następcę Jana XXII w roku 1336. To postawiło sprawę poza wszelką dalszą dyskusją – co jest dokładnie powodem potrzeby nieomylnej definicji. To samo jest prawdą w kwestii każdej innej sprawy nieomylnie zdefiniowanej przez Kościół. Możemy i musimy polegać na tych nieomylnych definicjach z absolutną pewnością, odrzucając wszystkie opinie przeciwne – nawet gdyby przeciwne opinie pochodziły od kardynała czy nawet papieża.

Są inne przykłady słabości papieży. Nawet pierwszy papież, św. Piotr, popełnił błąd, jak pokazuje Pismo Święte – nie dlatego, że coś powiedział, ale przykładem jaki dał. Św. Piotr odmówił siedzenia przy stole z pogańskimi konwertytami w Antiochii około 50 AD. Unikając tych konwertytów dał fałszywe wrażenie, że Pierwszy Synod w Jerozolimie był w błędzie nauczając, że ceremonialne prawo Mojżesza, łącznie z zakazem dla żydów spożywania z “nieczystymi” poganami, nie obowiązywał w Kościele Katolickim. Był to incydent, za który św. Paweł publicznie zganił św. Piotra (Ga 2:11).

Kolejnym przykładem jest papież Liberiusz w 357 AD (około), który nie podpisał zaproponowanego mu przez arian credo, nie wspominającego o Synu współistotnym Ojcu. Zrobił to po dwu latach pobytu na wygnaniu i pod groźbą śmierci. I również zawiódł (pod presją przebywania na wygnaniu) błędnie potępiając i ekskomunikując św. Atanazego, który w tej sprawie bronił wiary. Papież Liberiusz, pierwszy papież nieogłoszony przez Kościół świętym, był w błędzie, gdyż Atanazy nauczał katolickiej doktryny – prawdziwej doktryny, nieomylnej doktryny – nauczanej nieomylnie przez Sobór Nicejski w 325 AD. To była ta nieomylna definicja, a nie wadliwe nauczanie papieża Liberiusza, którego należało przestrzegać w tamtym czasie. [Zobacz jednak  http://marucha.wordpress.com/2013/03/28/papiez-liberiusz/- admin]

Z tych przykładów w historii Kościoła dowiadujemy się, że wszystko proponowane nam do uwierzenia musi być osądzone przez te definicje. A zatem, jeśli kardynał, biskup, osoba świecka, a nawet papież naucza jakichś nowinek sprzecznych z jakąkolwiek definicją wiary, możemy stwierdzić, iż ta nauka jest błędna i że musimy ją odrzucić dla zbawienia naszych nieśmiertelnych dusz. Tak, nawet papież może popełniać błędy, a tak jest, jeśli wyraża opinię sprzeczną z uroczystą i nieomylną definicją Kościoła Katolickiego. Nie oznacza to, że Kościół popełnia błędy, kiedy tak się dzieje, a że tylko papież popełnił błąd bez narzucania go na cały Kościół. I oczywiście, jeśli nawet papież może popełnić błąd w nauczaniu pewnych nowinek, to z pewnością kardynałowie, biskupi i księża mogą popełniać błędy w nauczaniu i opiniach.

I dlatego, kiedy Matka Boża mówi o “dogmacie wiary”, wskazuje nam niebezpieczeństwo wobec wiary – i wobec “życia chrześcijanina i dlatego (życia) świata”, przypominając twierdzenie kard. Ratzingera – pojawi się ono, kiedy uroczyste definicje dogmatyczne o wierze katolickiej są zaprzeczane lub podważane, bo definicje te są fundamentem wiary katolickiej a zatem podstawą naszego zbawienia, zgodnie z homilią papieża w Fatimie w roku 1982.

Na zarzut, że sami księża, albo sami świeccy, nie mogą się nie zgadzać z duchownymi wysokiego szczebla, jak kard. Ratzingerem, czy nawet (w przypadku nadzwyczajnej sprawy, przykłady, której pokazaliśmy powyżej) papieżem, należy odpowiedzieć: To dlatego Kościół ma nieomylne definicje. Porównując każde nauczanie z uroczystymi i nieomylnymi definicjami, można rozpoznać czy nauka jest prawdziwa czy fałszywa – nie przez stanowisko zajmowane przez człowieka wśród duchowieństwa.

Jak nauczał św. Paweł: “Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1:8) Wierni mają uważać nawet apostoła za przeklętego, odciętego od Kościoła, zasługującego na ogień piekielny – jeśli przeciwstawia się nieomylnej nauce Kościoła. To, dlatego teolodzy mogli korygować błędne nauczanie z pulpitu papieża Jana XXII; i to dlatego katolicy dzisiaj mogą odróżnić dobre nauczanie od złego, nawet jeśli stoją na niższym szczeblu, niż prałat popełniający błąd.

Wybornym tego przykładem jest sprawa prawnika o imieniu Euzebiusz, który wykazał, że Nestoriusz, wysokiego szczebla arcybiskup w Konstantynopolu, najwyższy rangą dostojnik po papieżu, nie miał racji, kiedy negował to, że Maryja jest Matką Boga. Euzebiusz podniósł się w swojej ławie podczas Mszy w Boże Narodzenie i skrytykował Nestoriusza za głoszenie herezji. Ale wszyscy “wysocy” księża i biskupi milczeli wobec herezji Nestoriusza. Dlatego świecka osoba miała rację, a pozostali byli w błędzie. W celu zbadania tej sprawy zwołano Sobór w Efezie, gdzie uroczyście i nieomylnie określono, iż Maryja jest Matką Boga. A ponieważ Nestoriusz nie chciał się wycofać, został zwolniony i ogłoszony heretykiem. Nestoriusz został ekskomunikowany!

Podsumowując, prawda to nie sprawa liczby czy szczebla; prawda to sprawa tego, co Chrystus i Pan Bóg ujawnili w Piśmie Świętym i Tradycji, co zostało uroczyście zdefiniowane przez Kościół Katolicki, i czego Kościół Katolicki zawsze uczył – zawsze, a nie od roku 1965!

Katastrofalne skutki majstrowania przy nieomylnych definicjach

Podobnie historia daje nam znamienne przykłady tego co może się wydarzyć Kościołowi kiedy chociaż jeden dogmat jest przeciwstawiany na szeroką skalę. Ariańska herezja wywołała katastrofalną konfuzję nawet w Kościele w latach 336-381 AD. W 325 arianizm potępiono; ale w 335 AD powstał ponownie. Począwszy od roku 336 herezja wchłonęła około 90% biskupów, zanim ją pokonano 50 lat później. W wywołanej konfuzji i stracie wiary, nawet wielki św. Atanazy został “ekskomunikowany” przez papieża w roku 357.

W 381 arianizm został pokonany przez I Sobór Konstantynopolitański. Ale nadal kwitł przez jakiś czas w latach 360-380. Jego skutki były niezwykle niszczycielskie dla Kościoła. [Arianie odrzucali dogmat o Trójcy Świętej, twierdząc iż Syn pochodzi od Ojca na zasadzie stworzenia/zrodzenia, jest Ojcu poddany i był czas, kiedy nie istniał – admin]

Kryzys ariański daje nam dobrą lekcję o prawdopodobnej treści brakującego tekstu Trzeciej Tajemnicy. Powodem tego, że wtedy arianom się udało, było to, że “z powodzeniem” zaatakowali dogmat, który był uroczyście i nieomylnie zdefiniowany na Soborze Nicejskim w roku 325 – że Chrystus to Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu.  Ta uroczysta i nieomylna definicja jest zawarta w Kredo Soboru Nicejskiego, które odmawiamy podczas niedzielnej Mszy św.

Arianie wywrócili definicję zmuszając wielu “wiernych” do spierania się o zastąpienie jej fałszywą definicją, która nie była nieomylna. W 336 roku grecki wyraz Homoousion zastąpili innym wyrazem Homoiousion. Pierwszy wyraz oznacza “współistotny” Ojcu. Bo żeby Bóg Syn był współistotny Ojcu, Syn musi nie tylko być Bogiem, ale tym samym Bogiem jak Ojciec, tak że istota Ojca  jest istotą Syna, mimo, że osoba Ojca nie jest Osobą Syna. W ten sposób są trzy Osoby w jednym Bogu. Jest to tajemnica Trójcy. Ale nowy wyraz  Homoiousion oznacza “istotę podobną” do Ojca. A zatem krytyczne wyrażenie w dogmacie – “współistotny Ojcu” – została zmieniona na “podobną z Ojcem  istotę” lub “jak Ojciec”.

Tym sposobem arianie doprowadzili do masowej konfuzji w Kościele, dodając jedną literę w wyrazie Homoousion, żeby stworzyć nowy wyraz o nowym znaczeniu: Homoiousion. Zaatakowali uroczystą definicję, twierdząc, że ich nowa definicja będzie lepsza niż uroczysta definicja. Ale, oczywiście, nowa definicja nie mogła być lepsza od uroczystej, gdyż uroczysta, zapoczątkowana na Soborze Nicejskim, była nieomylna.

Przez dodanie jednej litery w jednym wyrazie, arianie pozbyli się nieomylnej definicji. To otworzyło im i pół-arianom drogę do walki. Ludzie stawali się męczennikami, prześladowanymi, zmuszanymi do opuszczenia kraju z powodu tej jednej zmiany w jednym nieomylnym dogmacie. Sobór Egipski zmusił św. Atanazego do pięciokrotnej ucieczki z kraju (w wyniku czego co najmniej 17 ostatnich lat spędził na uchodźstwie). Ale to on miał rację, a heretyccy biskupi na tym synodzie jej nie mieli.

Nieomylne definicje są ważniejsze od wiedzy i rangi w Kościele

Skąd Atanazy wiedział, że ma rację? Bo trzymał się nieomylnej definicji, niezależnie od tego co mówili inni. Żadna wiedza na świecie, ani ranga urzędowa, nie może zastąpić prawdy jednego nieomylnego nauczania katolickiego. Nawet najzwyklejszy wierzący, trzymając się nieomylnej definicji, wie więcej niż najbardziej “wykształcony” teolog, który neguje lub podważa definicję. Taki jest cel nieomylnie zdefiniowanej nauki Kościoła – żeby uczynić nas niezależnymi od opinii ludzi, bez względu na ich wykształcenie i rangę.

W 325 roku uroczysta definicja Soboru Nicejskiego była nieomylna, ale wielu ludzi wtedy nie zdawało sobie w pełni sprawy z tego, że uroczyste definicje wiary były nieomylne. To znaczy w tamtym czasie w historii Kościoła, Kościół nie wydał jeszcze uroczystej definicji uczącej, że definicje wiary są nieomylne. Ale w roku 1879, I Sobór Watykański uroczyście i nieomylnie zdefiniował nieomylność uroczystych definicji Kościoła. Teraz wiemy, w sposób nieomylny, że uroczyste definicje są nieomylne. Jeszcze raz: one nie mogą zawieść – nigdy.

W naszych czasach atakuje się nieomylne definicje

Dlatego w naszych czasach nie ma usprawiedliwienia dla przyjmowania herezji i rezygnacji z obrony uroczystych definicji. I to jest dokładnie tym, co ma miejsce współcześnie, tak jak w czasach Ariusza. Duchowni wyrokują w świetle II Soboru Watykańskiego zamiast osądzania II Soboru w świetle nieomylnych definicji. Zapomnieli o tym, że to nieomylne definicje, a nie II Sobór, stanowią niezmienny standard, którym mierzy się każdą doktrynę, tak jak 36-calowa linia jest niezmiennym wzorcem mierzenia ‘yard’a (3 stopy = 90 cm). nie można nagle zdecydować, że nowym standardem mierzenia ‘yard’a jest 35-calowa linia. I podobnie Kościół nie może nagle zdecydować, że II Sobór stanowi nowe kryterium wiary.

I znowu dochodzimy, po bardziej szczegółowym badaniu, do sedna Trzeciej Tajemnicy. To dlatego rozpoczyna się ona odniesieniem Matki Bożej do  dogmatu wiary. To, dlatego s. Łucja powiedziała, że Trzecia Tajemnica będzie “bardziej zrozumiała” po roku 1960. I w tym miejscu należy zauważyć, że już żyjemy w okresie nieszczęścia przepowiedzianego w Trzeciej Tajemnicy. Skąd to wiemy? Bo Dziewica powiedziała nam, że Tajemnica “będzie jaśniejsza” po roku 1960, oraz powiedziała także, że w końcu Jej Niepokalane Serce zatriumfuje. Skoro jeszcze nie ma triumfu Niepokalanego Serca, musimy żyć w okresie przejściowym od 1960 do tego końcowego triumfu – czyli okresie objętym proroctwem Trzeciej Tajemnicy.

To co widzieliśmy od II Soboru, znowu jest atakiem – bardzo subtelnym, pośrednim atakiem na uroczyste definicje Kościoła. Mieliśmy tzw. pastoralny / duszpasterski sobór, który nie chciał mówić uroczystymi definicjami i – według niektórych – faktycznie sprzeciwiał się pewnym uroczystym definicjom. Ale sobór, jak widzieliśmy, życzył sobie być “pastoralnym”, żeby uniknąć uroczystych definicji, uniknąć potępienia błędu, jak w przemówieniu inauguracyjnym powiedział papież Jan XXIII.

Cóż, co w tym złego? Złe jest to, że poprzez subtelny błąd odmowy dokonania uroczystych definicji, otworzyły się drzwi soborowe dla używania języka, który mógł podważyć istniejące uroczyste definicje – dokładnie taka sama sztuczka, jakiej użyli arianie w IV wieku, żeby wywołać konfuzję w Kościele. I niemal udało im się pokonać cały Kościół.

Ten sam proces toczy się od otwarcia II Soboru. Ale wierni mają lekarstwo na ten problem. II Sobór nie jest autorytatywny do tego stopnia, że nie wypowiedział swojego najwyższego Magisterium, swojej władzy do zdefiniowania doktryny i swojej władzy do wyklęcia błędu. Ponieważ nie skorzystał ze swojego autorytetu, wszystko nauczane przez II Sobór, co nie było nauczane nieomylnie przed II Soborem, musi zostać zbadane w świetle nieomylnych definicji dogmatycznych i nauk Kościoła Katolickiego.

Ale obecnie nie robi się tego. Teraz ludzie redefiniują “wiarę” w świetle II Soboru. Na pewno jest to proces, o którym mówi Matka Boża Fatimska, kiedy przechodząc prosto do sedna sprawy oznajmia, że dogmat wiary zostanie zawsze zachowany w Portugalii – ale utracony w innych miejscach – mówiąc s. Łucji, że to ostrzeżenie musi zostać ujawnione w roku 1960, kiedy sobór już został ogłoszony.

Ten wniosek potwierdził papież w homilii w Fatimie w latach 1982 i 2000.  W 1982 roku papież powiedział, że podważane są podstawy naszego zbawienia. I w roku 2000, w homilii podczas beatyfikacji bł. Hiacynty i bł. Franciszka, papież Jan Paweł II ostrzegł nas przed niebezpieczeństwami dla naszego zbawienia dzisiaj, mówiąc, że “Orędzie Fatimskie jest wezwaniem do nawrócenia, zaalarmowania ludzkości, by nie miała nic wspólnego ze ‘smokiem’, którego  ’ogon zmiótł trzecią część gwiazd nieba i rzucił je na ziemię’ (Ap 12:4). I znowu, gdzie znajdziemy to w ujawnionych częściach Orędzia Fatimskiego? Nigdzie. Dlatego to musi stanowić Trzecią Tajemnicę. Papież mówi, że Trzecia Tajemnica dotyczy niebezpieczeństw wobec wiary, i że ma w tym udział jedna trzecia katolickiego kleru.

Atak pochodzi ze środka Kościoła

Teraz skupimy się na jeszcze innym szczególe istoty Trzeciej Tajemnicy. Papież wskazał również, że atak na wiarę katolicką pochodzi od środka. W 1982 roku powiedział: “Czy Matka, która całą miłością, jaką budzi w Niej Duch Święty, pragnie zbawienia każdego, może milczeć w obliczu kwestionowania samej podstawy ich zbawienia?” Wyraz kwestionowanie implikuje osłabianie podstawy naszego zbawienia od środka. Zewnętrzny wróg Kościoła atakuje z zewnątrz, infiltrator od środka. W drugim przypadku atak jest niespodziewany, nie ma wystawionych straży, a napastnik jest postrzegany jako “przyjaciel”.

Tak więc Jan Paweł II mówi, że wiara katolicka jest podważana od środka (13.05.1982: “same podstawy zbawienia Jej dzieci są kwestionowane”) przez katolicki kler (13.05.2000: “jedna trzecia gwiazd nieba”).

Tę sprawę zakończymy wykazując, że istnieje inne źródło, z którego można zaczerpnąć ten aspekt Trzeciej Tajemnicy. W 1963 roku niemiecki Neues Europa ujawnił to co ma rzekomo stanowić część Trzeciej Tajemnicy: że kardynał sprzeciwi się kardynałowi, biskup biskupowi. Wiemy, że kiedy zapytany czy należy opublikować artykuł  Neues Europa, kard Ottaviani, który również przeczytał Trzecią Tajemnicę – a który miał bardzo oschłą osobowość i był obojętny na większość objawień –  wykrzyknął bardzo zdecydowanie: “Publikujcie 10.000 egzemplarzy! Publikujcie 20.000 egzemplarzy! Publikujcie 30.000 egzemplarzy!” [18]

Mamy też świadectwo nieżyjącego już o. Malachi Martina, że przekaz z Garabandal zawiera Trzecią Tajemnicę lub jej części. O. Martin, który znał Trzecią Tajemnicę, bo ją przeczytał – i który przeczytał również przekaz z Garabandal – powiedział, że skoro Watykan postanowił nie ujawniać Trzeciej Tajemnicy w 1960 roku, Matka Boża objawiła się w Garabandal w roku 1961, by ujawnić Trzecią Tajemnicę.

Co jest w przekazie z Garabandal? Przekaz ten mówi, między innymi: wielu kardynałów, biskupów i księży jest na drodze do piekła i ‘ciągną’ za sobą wiele dusz”. Zauważmy jeszcze raz pojęcie ciągnięcia dusz do piekła. To samo określenie występuje w wypowiedzi s. Łucji do o. Fuentesa, że “szatan wie, że osoby konsekrowane i księża, którzy odchodzą od pięknego powołania ciągną za sobą liczne dusze do piekła” [19], i w homilii papieża z 13 maja 2000 roku, który nawiązuje do sceny w Księdze Apokalipsy, w której ogon smoka zmiata z nieba jedną trzecią gwiazd (dusz konsekrowanych).

Ponieważ objawienia w Garabandal nie są uznane formalnie, biskup sprawujący jurysdykcję nad Garabandal – czyli biskup Santander – powiedział, że w przekazie nie ma nic sprzecznego z wiarą katolicką.

Atak obejmuje złe praktyki, a także złą doktrynę

Tu należy zaznaczyć, że to, czy członek kleru (czy osoba świecka) jest dobry lub zły, nie może być określone jedynie przez to, czy werbalnie zachowuje on, czy nie zachowuje wiarę. Oprócz porównywania nauk (tzn. słów) księdza, biskupa, kardynała lub papieża z nieomylną nauką Magisterium, trzeba przyjrzeć się, czy człowiek ów zachowuje również pobożne praktyki Kościoła słowem pisanym i mówionym, swoim działaniem i chrześcijańskim zachowaniem w życiu. Musimy wiedzieć, czy człowiek (ksiądz, biskup, kardynał lub papież) angażuje się w heteropraxis – praktyki sprzeczne z wiarą – takie jak brak szacunku dla Najświętszego Sakramentu.

Atak na wiarę można prowadzić działaniami dokonywanymi albo w sposób jawnoe widoczny, albo subtelny. Nasze działania muszą być zgodne z naszymi słowami. Zachowujemy wiarę zachowując doktryny w naszych myślach, słowach i piśmie, a także zachowując pobożne praktyki Kościoła wspierające nasze przywiązanie do wiary. Wprowadzając nowe praktyki w lokalnych parafiach (albo diecezji, czy lokalnej prowincji kościelnej, a nawet w Kościele Powszechnym, co jest możliwe, o czym pisali doktorzy Kościoła), które sprawiają wrażenie, że nie trzeba wierzyć w zdefiniowaną wiarę, poprzez heteropraxis, gorszy się maluczkich, a nawet uczone dusze.

Na przykład na podstawie uroczystych definicji Soboru Trydenckiego wiemy, że Pan Bóg gwarantuje, iż poświęcona Hostia faktycznie jest Jego Prawdziwą Obecnością – tzn. Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa, razem z Jego Duszą i Boskością. Protestanccy buntownicy chcieli zanegować ten artykuł wiary i wpływać na innych, by zrobili to samo. Dlatego wprowadzili praktykę Komunii św. na rękę (oryginalnie wprowadzili to na szeroką skalę ariańscy heretycy w IV wieku, by zanegować, to, że Jezus jest Bogiem). Poprzez tę symboliczną akcję, ich negacja była jasna dla wszystkich.

Heteropraxis stosują obecnie wrogowie Kościoła żeby wywołać skandale wśród katolików, by tracili wiarę w Prawdziwą Obecność. To dlatego przyjmowanie Komunii na rękę było zakazane przez prawo powszechne Kościoła przez wiele stuleci – i jest zakazane prawem Kościoła do chwili obecnej. Ostatnio wprowadzony indult (pozwolenie) działania wbrew literze prawa  pozwolony jest jedynie, jeśli ta praktyka nie prowadzi do pomniejszenia wiary w Prawdziwą Obecność i nie prowadzi do zmniejszenia szacunku do Prawdziwej Obecności. Ale udzielanie Komunii Św. na rękę zawsze ma takie skutki, jak widać to z codziennego doświadczenia z tą formą heteropraxis [2].

Natomiast praktyki zachowujące ortodoksyjną doktrynę nazywane są  orthopraxis (pobożne praktyki katolickie). Należą do nich: klękanie przed Najświętszym Sakramentem, rozdawanie / otrzymywanie Komunii św. na język, utrzymywanie tabernakulum z Najświętszym Sakramentem jako główny punkt uwagi (i czczenia) w centrum kościoła, poważne zachowanie kleru na terenie kościoła, okazywanie należnej czci Obecności Boga w Najświętszym Sakramencie.

Te przykłady orthopraxis (pobożne działania zachowujące wiarę) świadczą o prawdzie dogmatu, że Najświętszy Sakrament jest Prawdziwą Obecnością Boga – Ciała, Krwi, Duszyi Boskości naszego Pana Jezusa Chrystusa pod postacią chleba – jak również odpowiedniego szacunku człowieka wobec Pana Boga.

Przykłady heteropraxis przeciwko dogmatowi Prawdziwej Obecności obejmują Komunię św. do ręki. Ta forma heteropraxis wysyła błędny przekaz do wiernych, że Najświętszy Sakrament nie jest tak ważny, że To tylko chleb – a więc promuje herezję, że To nie jest Prawdziwa Obecność Boga – Ciała, Krwi, Duszy i Boskości naszego Pana Jezusa Chrystusa pod postacią chleba. Innym przykładem heteropraxis w tym zakresie jest permanentne usuwanie tabernaculum z Najświętszym Sakramentem z sanktuarium na boczne miejsce, albo do pomieszczenia dla sprzątaczek, żeby głównym miejscem uwagi (i czci) w kościele stało się krzesło “celebranta” czy “prezydującego” “zgromadzeniu”.

Daje się i otrzymuje subtelny przekaz, że człowiek siedzący na krześle jest ważniejszy od Najświętszego Sakramentu. A skoro “prezydujący” (lub przewodniczący “zgromadzenia”) reprezentuje ludzi, to wysyła się subtelny przekaz, że Pan Bóg jest mniej ważny niż ludzie.

Te przykłady jeszcze raz przypominają słowa papieża Piusa XII cytowane wcześniej:

Załóżmy, drogi przyjacielu, że komunizm [jeden z “błędów Rosji” wymienionych w Orędziu Fatimskim]  był najbardziej niebezpiecznym z instrumentów dywersji wykorzystywanej przeciwko Kościołowi i tradycji Boskiego Objawienia… Jestem zaniepokojony tym, co wyznała Dziewica Maryja Łucji w Fatimie. Ta konsekwencja Maryi ostrzegania o niebezpieczeństwach grożących Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przed samobójstwem zmian w wierze, w jegoliturgii, jego teologii i duszy Kościoła… Nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaneguje Boga, kiedy Kościół zwątpi tak jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony żeby uwierzył, że człowiek stał się Bogiem… W naszych kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg, tak jak Maria Magdalena płakała przed pustym grobem, i będą pytać “dokąd Go zabrali”? [21] [I tak się już stało – admin]

Ze słów Piusa XII wydaje się, że te wyżej wymienione formy  heteropraxis przeciwko Najświętszemu Sakramentowi były wyraźnie wymienione w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, bo podczas gdy Pius XII odnosi je do Orędzia Fatimskiego, to nie są one wymienione w żadnej części Orędzia, które opublikowano. To dlatego muszą one być wymienione w Trzeciej Tajemnicy, czyli w tej części, której jeszcze nie opublikowano. Papież Pius XII wyraźnie mówi, że to Matka Boża Fatimska ostrzega nas przed “samobójstwem zmiany wiary w jego liturgii, jego teologii jego duszy“. A zatem Trzecia Tajemnica ostrzega nas zarówno przed fałszywą doktryną i heteropraxis, jak i atakami na “dogmat wiary”.

Atak obejmuje zepsucie moralne kleru którego jesteśmy świadkami

Jak widzimy dzisiaj, z wybuchu ogromnego, na światową skalę skandalu występkami seksualnymi członków duchowieństwa, ma miejsce atak z trzeciego szeregu na Kościół w czasie wielkiego kryzysu: zepsucie moralne wielu konsekrowanych dusz. Ogon smoka zmiata dusze z nieba – od stanu konsekrowanych – nie tylko poprzez heterodoksję i heteropraxis, ale również poprzez niemoralność.

Przypomnijmy wypowiedzi s. Łucji dla o. Fuentesa:

Szatan chce przejąć konsekrowane dusze. Próbuje je skorumpować żeby uśpić dusze świeckich, i w ten sposób doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości.

Tym, co dotyka Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest odchodzenie religijnych i kapłańskich dusz. Szatan wie, że religijni i księża, którzy odchodzą od ich pięknego powołania ciągną za sobą liczne dusze do piekła.

Obecnie widzimy szeroko zakrojone zepsucie wśród katolickiego kleru, które przejawia się w formie skandali seksualnych o niewyobrażalnym charakterze w diecezjach w Ameryce Północnej, Europie i Afryce. Ogon smoka ściągnął wielu członków duchowieństwa do najgorszych form niemoralności.

W wyniku tego wiarygodność wielu księży, którzy nie szanują swoich ślubów i wiary, jest niszczona, razem z wiarygodnością Kościoła, jako instytucji. Nawet, jeśli głosi się dobrą doktrynę i uprawia dobre praktyki, korzyści z nich są często negowane, gdy zepsucie moralne podważa wiarygodność Kościoła.

Kto za to odpowiada?

Teraz nasuwa się pytanie: ale kto jest wskazany w Trzeciej Tajemnicy jako odpowiedzialny za podważanie wiary poprzez heterodoksję, heteropraxis, zepsucie moralne i upadek konsekrowanych dusz?

Przede wszystkim członkowie samego aparatu watykańskiego. Przywołajmy ponownie ujawnienie kard. Ciappi, oficjalnego teologa papieża Jana Pawła II, że “w Trzeciej Tajemnicy jest przepowiedziane, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry“. Dlatego odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na ludziach Watykanu.

W tym widzimy spełnienie nie tylko Trzeciej Tajemnicy, ale także ostrzeżenia papieża Piusa X w encyklice Pascendi z roku 1907, w której pisze: “zwolennicy błędów nie znajdują się już wśród otwartych jedynie nieprzyjaciół, ale. . .  kryją się w łonie i wnętrzu Kościoła i o tyle są niebezpieczniejsi, o ile trudniej ich rozpoznać”.  Tymi wrogami są osoby świeckie i księża “całkowicie przesiąknięci zapatrywaniami głoszonymi przez przeciwników Kościoła”, i którzy przedstawiają się “jako reformatorzy Kościoła” [22].

Św. Pius X twierdzi:

“Kościół nie ma żadnych większych wrogów. Przemyśliwają bowiem o zgubie Kościoła nie z zewnątrz, ale w jego łonie i stąd tkwi niebezpieczeństwo w samych niemal żyłach i wnętrznościach Kościoła, a cios mu zadany tym groźniejszy, im dokładniej owi nieprzyjaciele Kościół znają.” [23].

“Oni przejmują profesury w seminariach i na uniwersytetach, i stopniowo robią z nich siedzibę zarazy” [24].

“Stąd musimy zedrzeć maskę tym ludziom i okazać ich całemu Kościołowi w ich prawdziwej postaci” [25].

Ale wtedy zapytamy: “Skąd mamy wiedzieć, którzy z księży są częścią jednej trzeciej gwiazd, do których nawiązał papież Jan Paweł II; skąd mamy wiedzieć kim są ci zwolennicy błędów”

Odpowiedź znowu znajduje się w tym co zostało nieomylnie zdefiniowane. Ci którzy zachowują wiarę, którzy mocno trzymają się doktryny Jezusa, są przyjaciółmi (Ap 12:17). Ci którzy tego nie robią są wrogami. Jak powiedział nasz Pan: “Poznacie ich po owocach” (Mt 7:16). Można powiedzieć, komu wierzyć przez to czy zachowują wiarę katolicką zdefiniowaną przez uroczyste definicje. Innym znakiem jest to czy żyją zgodnie z wiarą katolicką.

Na zakończenie, kiedy papież Paweł VI lamentował w 1967 roku, że “dym szatana przedostał się do Kościoła” i w roku 1973, że “otwarcie się na świat stało się prawdziwą inwazją na Kościół przez światowy sposób myślenia”, tylko potwierdził treść Trzeciej Tajemnicy; tak było z papieżem Janem Pawłem II w jego bardziej zawoalowanych wypowiedziach w latach 1982 i 2000.

Pierwsze dwie części Wielkiej Tajemnicy Fatimskiej ostrzegają o szerzących się na całym świecie błędach Rosji. Trzecia Tajemnica, jej pełna treść, na pewno jest ostrzeżeniem, że te błędy przedostaną się do samego Kościoła, a szczególnie zagnieżdżą się przez “otwarcie się na świat” na II Soborze. Infiltracja Kościoła Katolickiego przez elementy masońskie, komunistyczne, neomodernistyczne i homoseksualne, postrzegana jest poprzez rujnujące rezultaty ich działalności i utratę wiary wśród katolików w ławach kościołów.

Tym, którzy szydzą z twierdzenia, że takie nieszczęście spadło na Kościół w naszych czasach, możemy powiedzieć tylko, że są ślepi i zignorowali historię Kościoła, która pokazuje, że coś bardzo podobnego wydarzyło się wcześniej. Nawiązaliśmy tu do opinii kard. Newmana na temat stanu Kościoła w czasach herezji ariańskiej. Więcej cytatów tej opinii, znalezionych w jego książce On Consulting the Faithful in Matters of Doctrine [O konsultacjach z wiernymi w sprawach doktryny], wystarczy by udowodnić, że stan spraw w Kościele dzisiaj nie jest bez precedensu:

Gremium biskupów zawiodło w ich wyznaniu wiary… Oni wypowiadali się różnie, jeden przeciwko drugiemu; po Nicei nie było nic z mocnych, niezmiennych, stałych świadectw, przez prawie 60 lat. Były niewiarygodne synody, niewierni biskupi; była słabość, strach przed konsekwencjami, błądzenie, fikcja, halucynacje, ciągłe, beznadziejne, sięgające niemal każdego zakątka Kościoła Katolickiego. Stosunkowo nielicznych, którzy pozostali wiernymi dyskredytowano i zmuszano do uchodźstwa; pozostali byli albo oszustami albo oszukanymi [26].

Sensem książki kard. Newmana było to, że to świeccy, trzymając się zdefiniowanego dogmatu wiary razem z kilku dobrymi biskupami takimi jak św. Atanazy, zachowywali wiarę żywą w czasach kryzysu ariańskiego. To samo ma miejsce obecnie.

Ale jedną z wielkich różnic między kryzysem ariańskim i obecnym kryzysem w Kościele jest to, że Maryja Dziewica nie tylko dała nam ostrzeżenie wiele lat przed wystąpieniem obecnego kryzysu, ale także sposoby na uniknięcie go poprzez spełnienie Jej fatimskich próśb. Pozbawienie Kościoła ostrzeżenia zawartego w Trzeciej Tajemnicy, ukrywanie proroctwa apostazji, które implikuje osoby, które nałożyły rujnującą nową orientację na Kościół i pozwolenie na to, by był atakowany przez wrogów, a tym samym uniemożliwienie wiernym zrozumienie przyczyny tego wszystkiego i uzbrojenia się przeciwko nim, jest kolejnym kluczowym elementem omawianej tu wielkiej i strasznej zbrodni.

Ale to ukrywanie nie powiodło się. Orędzia Fatimskiego nie udało się zakopać; niewiara w oficjalną wersję rzekomego ujawnienia Trzeciej Tajemnicy jest powszechna i wzrasta. Ustaliwszy to, zidentyfikowani przez nas członkowie aparatu watykańskiego próbowali kolejny raz zakopać je 17 listopada 2001 roku, pogarszając w ten sposób swoją zbrodnię przeciwko Kościołowi i światu. Teraz zajmiemy się tą sytuacją.


Przypisy

[1] o. Michel de la Sainte Trinité, Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 704.

[2] Ibid., s. 687.

[3] Ibid., s. 705-706.

[4] Ibid, t. III, s. 822-823. Zob. czasopismo Jesus, 11.11.1984, s. 79. Zob. The Fatima Crusader, Nr 37, lato 1991, s. 7.

[5] Cała prawda o Fatimie – t. IIIs. 676.

[6] Contre-Réforme Catholique , grudzień 1997.

[7] Zob. o. Gerard Mura, “The Third Secret of Fatima: Has It Been Completely Revealed?” [Trzecia Tajemnica Fatimska: czy ujawniono ją w całości?], czaspismo Catholic, (Transalpine Redemptorists, Orkney Isles, Szkocja, W Brytania) marzec 2002.

[8] Ibid.

[9] Wyrazy w nawiasach są teraz umieszczone w Trydenckim Wyznaniu Wiary z nakazu bł. papieża Piusa IX w dekrecie wyd. przez Swięte Oficjum, 20.01.1877. (Acta Sanctae Sedis, X [1877], 71 ff.)

[10] W akapicie 6 encykliki Quanta Cura, wydanej z Syllabus [Program] 8.12.1864, bł. papież Pius IX oświadczył uroczyście: “Dlatego wśród tak wielkiej przewrotności zdeprawowanych poglądów, dobrze pamiętając nasz apostolski urząd, i bardzo mocno zatroskani o naszą najświętszą religię, dla mocnej doktryny i zbawienia dusz, które jest nam powierzone przez Boga, i (zatroskani także) o dobro samej społeczności ludzkiej, uważamy, że mamy prawo zabrania naszego apostolskiego głosu. Dlatego, na mocy naszej apostolskiej władzy, potępiamy, zakazujemy i pietnujemy wszelkie osobliwe i złe opinie i doktryny solidarnie wymienione w niniejszym piśmie, i nakazujemy, by były one uważane przez wszystkie dzieci Kościoła Katolickiego jako potępione, zakazane i napiętnowane“. The Popes Against Modern Errors [Papieże przeciwko nowoczesnym błędom] (TAN Books and Publishers, Rockford, Illinois, 1999) s. 21.

[11] Kard. Joseph Ratzinger, Zasady teologii katolickiej, (Ignatius Press, San Francisco, 1987) s. 381-382.

[12] Ibid., s. 380.

[13] The Balamand Statement, Nr 30, 23.06.1993.

[14] Zob. przypis 10 tego rozdziału.

[15] Vatican Council I – 1870 AD, zob. Denzinger (Dz.) 1836.

[16] Vatican Council I, zob Dz. 1800.

[17] W wyniku swoich zaniedbań, papież Honoriusz był głównie odpowiedzialny za szerzenie się herezji Monothelite twierdząc, że jest tylko jedna wola w Chrystusie, boska wola – błąd który wyraźnie zaprzecza iż Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem – chociaż rozumiał to w sensie katolickim, a mianowici, że nie ma konfliktu między boską wolą i ludzką wolą Chrystusa. Ale jego formuła pozwoliła heretykom Monothelite twierdzić, że była jedynie wola w Chrystusie, i że papież z nimi się zgadzał.

[18] Osobiste świadectwo emerytowanego prałata Corrado Balducci dla o. Nicholaa Grunera, Christophera Ferrara i innych świadków. Fakt ten potwierdza także Marco Tosatti w książce Il Segreto Non Svelato[Nieujawniona Tajemnica], (Edizioni Piemme Spa, Casale Monferrato, Włochy, maj 2002), s. 86.

Marco Tosatti pisze: “O. Mastrocola, dyrektor biuletynu religijnego ‘Santa Rita’, poprosił kard. Ottaviani o pozwolenie na reprodukcję proroctw opublikowanych w ‘Neues Europa’. Odpowiedź była zachęcająca, ale w świetle ‘ujawnienia’ tajemnicy 26.06.2000, żenująca. ‘Zróbcie to, zróbcie to’ – odpowiedział kardynał kustosz Trzeciej Tajemncy – ‘opublikujcie w tylu egzemplarzach ile chcecie, bo Madonna chciała by opublikowano ją już w roku 1960′. I o tym tekście Radio Watykan mówiło w 1977 roku z okazji 10 rocznicy wizyty papieża Pawła VI do Fatimy. Tekst z ‘Neues Europa’ opublikowano w ogromnym nakładzie i ponownie nawet w niedzielnym wydaniu L’Osservatore Romano 15.10.1978”.

Oryginalny tekst w języku włoskim: “Padre Mastrocola, direttore di un foglio religioso, «Santa Rita», chiese al cardinale Ottaviani il permesso di riprendere l’anticipazione fatta da «Neues Europa». La risposta fu incoraggiante, ma alla luce dello «svelamento» del segreto del 26 giugno 2000, imbarazzante. «Fatelo, fatelo pure—rispose il porporato custode del terzo segreto—pubblicatene quante copie vi pare, perché la Madonna voleva che fosse reso noto già nel 1960». E di quel testo parlò anche la Radio Vaticana nel 1977, nel decennale del viaggio di Paolo VI a Fatima. Il testo di «Neues Europa» conobbe grande fortuna, e venne ripreso persino il 15 ottobre 1978 dall’ «Osservatore della Domenica»”.

[19] Zob. Francis Alban, Fatima Priest [Ksiądz fatimski] wyd. I (Good Counsel Publications, Pound Ridge, Nowy Jork, 1997) Appendix III, “A Prophetic Interview with Sister Lucy of Fatima” [Proroczy wywiad z s. Łucją z Fatimy], s. 312. Zob. Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 503-510 razem z wyjaśnieniami o. Michela.

[20] Zob. Ksiądz fatimski, wyd. 1 i 2,  Appendix V, “Regarding Communion in the Hand” [O Komunii na rękę], zob. The Fatima Crusader, Nr 28, czerwiec-lipiec 1989, s. 33ff, 34ff, 36ff; The Fatima Crusader, Nr 29, wrzesień-listopad 1989, s. 16; i The Fatima Crusader, Nr 7, wiosna 1981, s. 11.

[21] Papież Pius XII, cyt.w książce Pius XII Devant L’Histoire, s. 52-53.

[22] Papież św. Pius X, Pascendi Dominici Gregis, akapit 2.

[23] Ibid., nr 3.

[24] Ibid., nr 61.

[25] Ibid., nr 3.

[26] John Henry Newman, On Consulting the Faithful in Matters of Doctrine, (Kansas City, Sheed and Ward, 1961) s. 77.

ZASTRZELONY ZA ANTYSEMITYZM

ZASTRZELONY ZA ANTYSEMITYZM

Krzysztof Baliński

To był mord! To była klasyczna zbrodnia wojenna, dokonana z premedytacją. Wytłumaczenie jest proste: Główny cel to sterroryzowanie organizacji humanitarnych, blokada wszelkiej pomocy dla mieszkańców Strefy Gazy, zmuszenie Palestyńczyków do opuszczenia swych ziem, i tym samym „ostateczne rozwiązanie kwestii palestyńskiej”. Izrael zabił 33 tysiące Palestyńczyków, wśród których 20 tysięcy to dzieci. Zginęło 200 pracowników i wolontariuszy organizacji humanitarnych. Śmiercią głodowa zagrożonych jest 300 tysięcy mieszkańców Gazy. Krótko mówiąc, to pełzające ludobójstwo, które ma swoją nazwę – zbrodnia wojenna.

Po wypowiedziach ambasadora Izraela, rozpętała się burza. I choć żądania wydalenia go z Polski były powszechne, MSZ zrobiło to, co było do przewidzenia, czyli nic. Powód wydalenia go z Polski jednak był i jest. Z każdego słowa, gestu, wpisu w Internecie tego nominat skrajnie antypolskiego rządu Izraela przebijała bezbrzeżna pogarda wobec Polaków. Obsztorcował wicemarszałka Sejmu, zrównał mord na wolontariuszu ze zgaszeniem chanukowych świeczek, kłamał o antysemickich napisach „na co drugim budynku” w Łodzi.

Dlaczego doszło do akredytowania Jakowa Liwnego w Polsce? Tu przypomnijmy: w dyplomacji istnieje procedura zwana agrément. To wstępna zgoda państwa na przyjęcie określonej osoby w charakterze szefa misji dyplomatycznej obcego państwa. Przy czym państwo przyjmujące ma swobodę udzielenia bądź odmowy udzielenia agrément, i co więcej – w przypadku odmowy nie ma obowiązku jej uzasadnienia. Powody mogą wiązać się z osobą samego kandydata, na przykład z tym, że negatywnie wypowiadał się o kraju, w którym miałby być akredytowany.

Kto mu agrément udzielił? Polski MSZ, mimo że doskonale znało profil inkryminowanego. Dlaczego? Bo musiało, bo nie miało w tej sprawie nic do powiedzenia, bo pojawiła się pilna potrzeba nadzorowania ewakuacji posowieckich Żydów z Ukrainy (i to nie do Izraela, ale do Polski i nie na koszt Izraela, ale polskiego podatnika).

MSZ od lat ma poważny problem ze służeniem polskim interesom. Zgodziło się na to, aby Niemcy przysyłali nam na ambasadora wnuka adiutanta Hitlera, Ukraińcy wielbiciela Bandery, a Żydzi polakożercę. Pozwoliło na to, aby ambasador Niemiec montował spisek dla obalenia rządu, ambasador USA recenzował i pouczał ministrów, ambasador Ukrainy dyktował treść ustaw w polskim Sejmie, a ambasador Izraela bił rekordy żydowskiej chucpy.

Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą

Najbardziej symptomatyczna była pierwsza reakcja polityków. Niemrawa, obliczona na jak najszybsze „wygaszenie” sprawy. Duda zamieścił wpis o jakiejś „tragedii”, bez nazwania sprawców. Tu przypomnijmy jego haniebnie zachowanie w sprawie polskiej wolontariuszki Caritas, zamordowanej przez Izrael podczas bombardowania kościoła katolickiego w Gazie, i równoczesną troskę o los przebywającego w niewoli Alexa Dancyga. Wody w usta nabrał marszałek Sejmu, który jeszcze niedawno chciał „wgniatać Putina w ziemię”. Jego patron, poseł Michał Kobosko, który po zgaszeniu świeczek chanukowych nazwał „terrorystą” Grzegorza Brauna, odżegnał się od nazwania terrorystą izraelskiego żołdaka, który dokonał egzekucji na Polaku. O odpowiedzialności Izraela za śmierć Polaka nie powiedział nic Radek Sikorski. Przekazał jedynie kondolencje rodzinie wolontariusza, „który zginął podczas nalotu w Strefie Gazy”. I on był jedyną osobę, którą można było rozgrzeszyć. Bo na krytykę Izraela nie pozwala mu żydowska połowica, dzięki której media amerykańskie już go tytułują „minister Radek Applebaum”.

Za to reakcja Jakowa Liwnego była mocna. Jego kuriozalne oświadczenie było tak wiele mówiące, że warto przytoczyć je w całości:

Skrajna prawica i lewica w Polsce oskarżają Izrael o umyślne morderstwo we wczorajszym ataku, w skutek którego śmierć ponieśli członkowie organizacji humanitarnej, w tym obywatel Polski. Wicemarszałek Sejmu i lider Konfederacji Krzysztof Bosak twierdzi, że Izrael popełnia „zbrodnie wojenne” i terroryzuje organizacje humanitarne, aby zagłodzić Palestyńczyków. To ten sam Bosak, który do dziś nie zgodził się potępić masakry dokonanej przez Hamas 7 października i którego partyjny kolega, prawicowy ekstremista, zgasił gaśnicą chanukową menorę, którą zapaliliśmy w parlamencie w Warszawie. Wniosek: antysemici zawsze pozostaną antysemitami, a Izrael pozostanie demokratycznym Państwem Żydowskim, które walczy o swoje prawo do istnienia. Również dla dobra całego świata zachodniego”. Innymi słowy: Obywatel Polski został zastrzelony za antysemityzm.

Kto jest antysemitą?

Sięgnął tylko do przećwiczonego i skutecznego modus operandi. Kuriozalnych, wprost groteskowych definicji antysemityzm mają co niemiara. Antysemityzmem jest nie tylko upominanie się o zabitego Polaka, ale także hasło „Bóg, honor, ojczyzna” wznoszone przez uczestników Marszu Niepodległości. O antysemityzm można oskarżyć autora ironicznej wypowiedzi o wierszu noblistki, za wspomnienie Dmowskiego, za polemikę z Michnikiem, za użycie wyrazu „Żyd”, ale i też za pominięcie słowa „Żyd”, za krytyczne wyrażanie się o bandytach z UB i za pogląd, że nie w marcu 1968, lecz w latach 40. i 50. ubiegłego wieku była kulminacja terroru i zbrodni. Antysemitą możesz zostać, jeżeli twój dziadek nie był w KPP, a wujek w MBP.

Podczas debaty w Muzeum Polin, żydowski uczony stwierdził, że mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy jest antysemickie. Wypowiedź premiera, że przy obsadzie stanowiska przewodniczącego Rady Oświęcimskiej będzie kierował się „polską wrażliwością”, rozsierdziła Barbarę Engelking-Boni (tą, dla której śmierć Żyda to „metafizyka”, a Polaka to „kwestia biologiczna”). Wg „Haaretz”, w zdecydowanej większości pomoc, której udzieliła Żydom chociażby rodzina Ulmów „nie była podyktowana altruizmem, ale chciwością polskich antysemitów”. Gdy na podorędziu nie ma „przestępstw z nienawiści”, pojawia się dr Bilewicz, z naukową tezą o istnieniu „antysemityzmu wtórnego”: „Kto się wypiera, kto neguje swoją odpowiedzialność za wiekowe prześladowania Żydów i za ich prześladowania najnowsze, kto zaprzecza, że jest winny i że jest antysemitą – ten jest antysemitą wtórnym”.

Kto jest antysemitą, a kto nie jest, tego wyraźnie nigdy się nie mówi. Potencjalnie jest nim każdy. Ponieważ wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi, definicję antysemityzmu rozciągają tak szeroko, by można było pod nią podciągnąć wszystko, a nalepkę „antysemita” przykleić każdemu, kto krytykuje poczynania Żydów i kto zagraża ich interesom. „Żydów w Polsce nie ma, a antysemityzm jest” – tym stwierdzeniem rozpoczyna się każda żydowska wypowiedź. „Żydzi z Polski wyjechali, antysemici pozostali” – tak oznajmia szwedzki „Dagens Nyheter”. Tymczasem na co dzień i na każdym kroku doświadczamy intensywnej obecności Żydów w polityce i tematów żydowskich w mediach. Gdyby tą miarą mierzyć ich liczbę w Polsce, to można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z milionową, ruchliwą, ofensywną, dającą w sposób niezwykle agresywny, pozbawiony jakiejkolwiek delikatności odczuć swą wrogość i manifestującą swą nienawiść wobec Polaków, potężną mniejszością.

Po 1989 r. w relacjach żydowsko-polskich doszło do licznych prowokacji – prowokacji tak prymitywnych, że oczywistym było, iż chodziło o wywołanie antysemickich nastrojów, że wypowiedzi Michnika, Geremka, Urbana, że usunięcie krzyża z Oświęcimia, że prowokacje „artystyczne” Andy Rottenberg oraz udział Żydów uratowanych przez Polaków w antypolskich kampaniach miały oczywisty zamiar budzenia w Polakach niechęci do Żydów. To działalność „Wyborczej”, jej ataki na Polaków, ich tradycje i w ogóle na państwo polskie jest największym generatorem postaw antysemickich. A akurat tej gazety społeczność żydowska nie uznaje za antysemicką. To jednak nie zaniedbanie, to świadome i przemyślane podejście. I jeszcze jedno – gdyby nie było wyczarowanego przez nich antysemityzmu, musieliby wziąć się za jakąś uczciwą robotę, co byłoby dla nich prawdziwą tragedią, wszak z akcji polowania na „antysemitów” czerpią ogromne zyski.

W takim modus operandi Żydów wspomagają politycy z Polski. Przykłady z ostatnich dni: Gdy Grzegorz Braun skrytykował exposé premiera, Tusk ripostował tylko jednym argumentem – wypomniał Braunowi… antysemityzm. Gdy podczas przesłuchań w sejmowej komisji jeden z posłów zapytał Jarosława Kaczyńskiego, czy ma świadomość, że informacje zdobywane przez system Pegasus znalazły się w Izraelu i tym samym w Moskwie, został oskarżony o… antysemityzm. Przy czym sponsorowanie antypolonizmu jest wielowymiarowe. Bo jest nim dawanie milionów na „badania nad antysemityzmem. Bo jest nim sprzeciw wobec wznowienia ekshumacji w Jedwabnem. Bo jest nim eliminacja z życia publicznego osób, które tę dywersję wobec Polski i Polaków demaskują. „Antysemityzm prowadzi wprost do Auschwitz” – zawołał Dawid Warszawski, a prokuratora, który nie dość gorliwie ściga antysemitów oskarżył, że „podpisuje się pod Zagładą”. Czy są V kolumną? Nie zawsze. Niektórzy robią to tytułem okupu, żeby Żydzi nie nazwali ich antysemitami.

Walczą z „antysemityzmem Polaków” i deklarują jego całkowitą eliminację. Ale Żydów to nie cieszy! Dlaczego? Bo antysemityzm Polaków jest im potrzebny, bo w zaklinaniach polskich polityków widzą tylko jeden pożytek – przyznanie, że antysemityzm w Polsce istnieje, że jest poważnym zjawiskiem, że Polacy mają nieczyste sumienie i tylko błagają o najniższy wymiar kary. Żydzi nie potrzebują też filosemitów, bo tych, i to wyjątkowo namolnych, mają dużo, nawet w nadmiarze. Potrzebują antysemitów, którzy grillowani, wypłacą im 65 miliardów. Nie potrzebują też prezydenta, który epatuje żoną o semickim nazwisku, ale ministra finansów, najlepiej antysemitę, który przyniesie im w zębach czek na 65 miliardów.

Skupili się na zachowaniu ambasadora. Wmówili Polakom, że jest jedyną przyczyną burdy. Ograniczyli debatę do tego, czy wydalić go z Polski. Tymczasem w Polsce nie powinien był w ogóle się znaleźć, po wydaleniu z Tel Awiwu dwa lata temu ambasadora RP. Skądinąd nie tylko skrajnego filosemitę, ale i Semitę, co tylko potwierdza, że wydalenie było wymierzone w Polskę, a nie w jego osobę. Liwne nie powinien znaleźć się w Polsce także dlatego, że podziela słowa Icchaka Szamira – „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”, że to ruski żyd patrzący na Polskę przez okulary Putina. I uznanie go za persona non grata powinno być tylko symbolicznym gestem, wyrażającym dezaprobatę wobec polityki Izraela.

Uprzedzenia Liwnego wobec Polaków to dalece nie wszystko, bo nie wypowiada własnych opinii, ale postępuje zgodnie z instrukcjami swego ministerstwa. A to oznacza, że z premedytacją do Warszawy przysłali patologicznego polonofoba. Nawiasem mówiąc, to obecny przełożony ambasadora, Israel Katz przypominał słowa Icchaka Szamira o Polakach, którzy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki” i dodał: Nigdy wam (Polakom) nie wybaczymy! Wszystko to oznacza jedno: Izrael nie chce dobrych stosunków z Polską, i z pełną premedytacją wywołuje, pod byle pretekstem, konflikty. Widzi w Polsce chłopca do bicia, bo bez tego „rozsypuje” się cała „religia i przemysł Holokaustu”, której istotnym elementem jest „antysemityzm Polaków” i „współudział” w zagładzie. I akurat tu ambasador Liwne swą misję wypełnia wzorowo.

Gdzie jest polski MSZ?

Strategii nie było. Były za to nerwowe, chaotyczne, nieskoordynowane ruchy i wypowiedzi. Wszystkie, by przypadkiem nie narazić się złoczyńcom. Wszystkie dla wkupienia się w ich łaski. Jedyna „przykrość”, jaka Liwnego spotkała to wezwanie do MSZ, gdzie wręczono mu jakąś notę (podobno protestacyjną) i gdzie wydukał (też podobno) słowa „przepraszam”, bez sprecyzowania, za co (może za spóźnienie?). Na jaw wyszła nędza polskiej dyplomacji, która à priori zadekretowała, że Izrael to nasz „strategiczny sojusznik”, która wspiera Izrael na forach międzynarodowych i jest jego bezkrytycznym ambasadorem w UE, która rozdaje polskie paszporty Izraelczykom w tempie kilku tysięcy rocznie, która uznała Izrael za „przyczółek naszej cywilizacji”.

To MSZ wykoncypował, że jeśli wesprzemy Izrael w jego walce z arabskim otoczeniem, to w usłużnym dialogu uzyskamy status sojusznika i przyjaciela. To w MSZ wypichcili tezę, że „Izrael pomoże nam w walce z procederem cedowania zbrodni niemieckich na polskie ofiary” i udzieli pomocy w uzyskaniu odszkodowań od Niemców. Mrzonki wzmacniało naiwne założenie, że antypolonizm skupia się w lewicowych środowiskach żydowskich w USA, a w Izraelu rządzi zbratany z nami Netanjahu. Polityki takiej nie zmienili, gdy okazało się, że to gra pozorów, że opinia publiczna w Izraelu ma twarz Jana Tomasza Grossa, że to państwo rządzone przez jawnie polakożerczą ekipę, w którym nikt Polaków nie lubi, że „sojusznik” poprzez próby wyłudzenia 65 miliardów stwarza śmiertelne zagrożenie dla finansów publicznych Polski, że żądaniami, aby polskie ustawy były z nim konsultowane, zagraża suwerenności Polski, że narusza jej bezpieczeństwo, bo kuma się z Putinem.

Gdzie jest polski MSZ? Takie pytanie ciśnie się na usta, gdy po raz kolejny jesteśmy poniżani. Wyjaśnienie może być dwojakie: albo mamy do czynienia z V kolumną, albo z idiotami niezdolnymi do rozpoznania najprymitywniejszej intrygi. Skoro co kilka lat sytuacja się powtarza, to dlaczego MSZ nie jest na nią przygotowany? Dlaczego do łbów pracujących w nim urzędasów nie dociera, że to taktyka negocjacyjna Żydów, że Izrael nie tylko nie dąży do ułożenia stosunków, ale szuka zwady, że przypisywanie Polakom miana „wspólników Holokaustu” to wyłącznie środek nacisku i instrument w negocjacjach biznesowych, a awantury są tylko przykrywką w batalii o restytucję mienia pożydowskiego?

Zamiast dyplomacji mieliśmy tchórzliwy bełkot i łajzy, którym, gdy pierwszy lepszy Żyd zmarszczy czoło, uginają się nogi i chowają po kątach. Zamiast mężów stanu mieliśmy notorycznie przegrywające miernoty, którzy nie walczą o polskie interesy, ale o „certyfikat koszerności” wystawiany przez media żydowskie w Ameryce. A może w tym wszystkim chodzi o coś innego? Mówił o tym starożytny chiński strateg: „Kiedy walczysz za granicą, używaj lokalnych przewodników […] korzystaj ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających”. Co do „certyfikatu” (drugiej po „Polska to panna stara, brzydka i bez posagu” oficjalnej doktryny polskiej dyplomacji) – wszystko zaczęło się od podszeptów Ludwika Dorna (niegdyś prawej ręki prezesa PiS): „W światowych grach dyplomatycznych i wobec siły bardzo wpływowego lobby żydowskiego naszemu krajowi potrzebny jest ‘certyfikat koszerności’ ze strony Izraela, a tego nikt w polityce nie wydaje za darmo”.

Podsumujmy: Sekwencja wydarzeń zawsze taka sama, ikrajobraz po bitwie taki sam: Po stronie Polski: kapitulacja, bez najmniejszej nawet próby obrony, obłaskawianie agresorów, ich usprawiedliwianie oraz pacyfikowanie głosów krytyki. Po stronie Izraela: odrzucanie jakiegokolwiek kompromisu, maksymalne podgrzewanie konflikt i upokarzanie Polski oraz coraz większa zuchwałość. Zamiast odwagi potulność i tchórzliwe merdanie ogonkiem. Zamiast twardej riposty, „kontratak” z podkulonym ogonem i oblizywanie się, gdy walili w pysk na odlew. Zamiast głośno mówić – przejrzeliśmy wasze plany, nadal się uśmiechają, nadal powtarzają mantrę o „RP przyjaciół”, i odbudują relacje poprzez wyrafinowaną grę dyplomatyczną – wypłacenie kilkudziesięciu milionów na kolejny cmentarz żydowski, a polski rząd uda się in corpore do Jerozolimy, i weźmie (też in corpore) udział w ceremonii zapalenia świec chanukowych w Sejmie (tym razem z udziałem wicemarszałka Bosaka).

Izraelowi wolno wszystko. Nie przeprosi za mord na Damianie Sobolu, ale zażąda przeprosin za Grzegorza Brauna. Izrael nie wypłaci odszkodowanie dla rodziny zamordowanego, ale Polska wypłaci odszkodowanie dla rodzin ofiar Holokaustu, z dopiskiem – „zamordowanym przez polskich antysemitów”. No i raz jeszcze przeprosi za Jedwabne, za marzec ‘68, za „polskie obozy”. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – ambasador Izraela otworzył Polakom oczy na to, kto jest kim w Polsce.

Krzysztof Baliński

Przełomowy wyrok WSA w Wa-wie! Sąd uznał, że NOP po szczepieniu na c19 może powstać w sposób bezpośredni, ale też pośredni.

Alter Shot TV @altershot_tv

Przełomowy wyrok WSA w Wa-wie! Sąd uznał, że NOP po szczepieniu na c19 może powstać po szczepieniu w sposób bezpośredni, ale też pośredni. Sąd wskazał, że okres od szprycy do NOP jest określony przesłanką 5 letniego okresu z art.17a ust 1 ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych.

Zdjęcie

Zdjęcie

Joanna Botiuk

@JoannaBotiuk

Przełomowy wyrok WSA! proszę o szerokie rt.

Zdjęcie

Jak garstka miliarderów stworzyła ruch “transpłciowy”.

Jak garstka miliarderów stworzyła “ruch” transpłciowy: Wywiad z Jennifer Bilek (European Conservative)

19 kwietnia 2024 Jonathon Van Maren

źródło:
https://europeanconservative.com/articles/interviews/how-a-handful-of-billionaires-created-the-transgender-movement-an-interview-with-jennifer-bilek/

image

Po raz pierwszy zetknąłem się z pracą dziennikarki śledczej Jennifer Bilek w 2020 roku, kiedy jej esej ” Miliarderzy stojący za ruchem LGBT” został opublikowany w First Things. To był oszałamiający artykuł – jest kilku dziennikarzy zaangażowanych w ujawnianie “ruchu” transpłciowego (lub przemysłu, jak nazywa go Bilek), ale nikt nie obnażył fasady praw obywatelskich, różowo-niebieskich flag i “trans-dzieci” tak jak Bilek. Gdybyśmy mieli prasę głównego nurtu naprawdę zaangażowaną w odkrywanie i zgłaszanie prawdy o siłach napędzających naszą dzisiejszą kulturę, jej praca byłaby cytowana przez nich na całym świecie.

Bilek jest artystką, aktywistką i dziennikarką śledczą mieszkającą w Nowym Jorku, a jej prace były publikowane w Tablet Magazine, The Federalist, The Post Millennial i innych. Bilek spędziła życie na lewicy, ale teraz mówi, że jest na “politycznym pustkowiu”, relacjonując największą historię kulturową naszych czasów, podczas gdy postępowcy ignorują ją lub tuszują. Bilek prowadzi również biuletyn Substack “Jennifer’s Newsletter” i blog “The 11th Hour”, gdzie wyjaśnia, na czym się koncentruje:

Zajmuję się pisaniem na styku człowieczeństwa, technologii i rozpędzonego kapitalizmu. Na tym przecięciu stoi transpłciowość, która moim zdaniem jest efektowną kampanią reklamową wygenerowaną przez elity, które inwestują w technologie i farmaceutyki by znormalizować przemianę ludzkiej biologii.

Bilek robi coś, co dziennikarze zwykli robić instynktownie: podąża za pieniędzmi. To, co odkryła, to bomba, która ujawnia, w jakim stopniu zjawisko transpłciowości zostało stworzone przez zamożnych darczyńców LGBT, którzy realizują mroczny i złowieszczy plan. Jej dziennikarstwo dostarcza brakujących elementów potrzebnych do uzupełnienia obrazu tego, jak i dlaczego ruch transpłciowy tak szybko osiągnął dominację kulturową. Bilek uprzejmie zgodziła się na wywiad, w którym podzieliła się tym, co do tej pory odkryła.

– Przygotowałaś przełomowe raporty na temat tego, w jakim stopniu miliarderzy po cichu wspierali ruch LGBT za kulisami. W jakim stopniu zmiany kulturowe, które widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, są wspierane przez dużych darczyńców?

Zmiany kulturowe, które obserwujemy dzisiaj w odniesieniu do tożsamości płciowej, są w dużej mierze pod wpływem ogromnego napływu kapitału od rządów, filantropów, korporacji oraz firm zarządzających inwestycjami i firm finansowo-księgowych, takich jak Blackrock i Ernst & Young. Niektórzy uważają, że ideologia ta powstała na uniwersytetach, a fundusze są kierowane do tych instytucji w celu promowania idei syntetycznych tożsamości płciowych jako postępowych, z którymi studenci następnie wchodzą w świat.

Aby zrozumieć motywacje rządów, filantropów i wielkiego biznesu w tej ideologii, musimy zbadać jej następstwa. Ideologia gender dekonstruuje ludzką płeć reprodukcyjną prawnie, językowo, społecznie, a także atakuje narządy rozrodcze głównie młodych ludzi poprzez ich sterylizację. Jest to marketingowe odcięcie się od rzeczywistości płciowej, przedstawiane jako postępowe, co jest szczególnie mylące dla młodych ludzi, wykorzystując ich naturalnie buntowniczą młodość jako pułapkę korporacyjną.

Zarówno pieniądze, jak i ideologia pochodzą z sektora technologii medycznych, który sam jest zintegrowany z kulturą poprzez strukturę filantropijną, która została powiązana z aparatem politycznym praw obywatelskich LGBT. Fundacja Arcus, jedna z największych organizacji pozarządowych LGBT, odgrywa w tym względzie kluczową rolę, nie tylko zapewniając rozległe finansowanie wielu instytucjom, ale także wprowadzając aparat śledzący o nazwie MAP i zachęcając bogatych filantropów do inwestowania w okręg wyborczy LGBT. Jon Stryker, założyciel Arcus, ma doświadczenie w bankowości i jest spadkobiercą korporacyjnej fortuny Stryker Medical. Stryker Medical, ze swoimi przedsięwzięciami na rynku chirurgii feminizacji twarzy, jest przykładem wzajemnych powiązań między aparatem politycznym LGBT a przemysłem technologii medycznych.

Rodzina Pritzker z Chicago jest jedną z najbogatszych rodzin w Ameryce. Chociaż ich majątek wyewoluował z branży hotelarskiej Hyatt, ich główne inwestycje znajdują się obecnie w sektorze technologii medycznych. Ich ogromne wysiłki filantropijne sprawiły, że stali się jednymi z największych motorów / sponsorów branży gender. Tim Gill z Gill Foundation – drugiej co do wielkości organizacji pozarządowej LGBT w Ameryce i powiązanej z Jonem Strykerem i jego rodziną – również wnosi znaczący wkład, pierwotnie wywodząc się z sektora technologicznego, a obecnie zaangażowany w biznes domowej platformy AI. Giganci technologiczni – Google, Intel, Microsoft, Facebook, Salesforce, Hewlett Packard i Amazon – wykorzystują swoją siłę finansową zarówno do finansowania tej branży w zakresie dysocjacji ciała, jak i do nakłaniania całych stanów do zaakceptowania ideologii, grożąc wycofaniem swojego kapitału. Zrobili to w 2016 roku, kiedy podpisali amicus brief przeciwko Karolinie Północnej. Po tym, jak stan nalegał na prywatność w łazienkach dla chłopców i dziewcząt w szkołach.

Szybkie rozprzestrzenianie się tej ideologii przypisuje się ogromnej presji finansowej i cenzurowaniu krytyków przez media głównego nurtu, co pokrywa się z faktem, że media są własnością przemysłu medyczno-technologicznego. Powiązania konglomeratów takich jak Hearst, Conde’ Nast i Disney z wiodącymi platformami farmaceutycznymi przyczyniają się do wszechobecnego wzrostu wpływu kompleksu technologiczno-medycznego w Ameryce.

Branże technologiczna i medyczna rozwijają się, jak wszystkie branże, poprzez tworzenie i grupowanie nowych produktów, trend widoczny w ruchu na rzecz praw obywatelskich LGBT, który pierwotnie był ruchem oddolnym, który został skorporatyzowany pod wpływem kryzysu AIDS w latach 80-tych. Amerykański transseksualizm, zakorzeniony w medycznym establishmencie, datuje się na lata 50. XX wieku, wraz z medycznym atakiem na narządy rozrodcze. Społeczność LGBT przekształciła się w dochodową grupę inwestycyjną i marketingową po kryzysie AIDS. Dodanie transseksualizmu, przemianowanego na “transpłciowy” w celach marketingowych, wprowadza nową perspektywę tożsamości seksualnych, jeszcze bardziej normalizując oderwanie ludzkości od jej fundamentalnych korzeni w reprodukcji seksualnej.

– W jaki sposób “duże pieniądze” wpłynęły na trajektorię i wpływ ruchu transpłciowego?

Wolę określać to zjawisko jako przemysł, a nie ruch. Skupia się on na tworzeniu syntetycznych podróbek ludzkich cech reprodukcyjnych, sprzedawanych dla zysku i inżynierii ludzkiej. W przeciwieństwie do prawdziwego ruchu na rzecz praw człowieka dla zmarginalizowanych, syntetyczne cechy płciowe są korporacyjną iluzją. Ci, którzy je przyjmują, próbując wyprzeć się rzeczywistości, nie są marginalizowani, ani nie są podkategorią płci reprodukcyjnej naszego gatunku.

Termin “transpłciowy” nie oznacza niczego w odniesieniu do ludzi. Brakuje mu jasnej, powszechnie akceptowanej definicji, obejmującej różne i często sprzeczne znaczenia. Próbuje objąć szerokie spektrum, począwszy od medycznych ataków na zdrowe narządy rozrodcze po niemedyczne wyrażanie uczuć związanych ze stereotypami dotyczącymi ról płciowych, czasami obejmujące operacje i leki, a czasami nie. Czy jest to fetysz seksualny, czy forma oporu wobec kulturowo przypisanych norm zachowania opartych na płci? Koncepcja spójnej społeczności określanej mianem “transpłciowej” jest równie nieuchwytna; zamiast tego “transpłciowość” wyłania się jako konglomerat napędzany presją korporacyjną, przygotowujący zarówno dorosłych, jak i, co ważniejsze, dzieci do przemysłowej dysocjacji własnego ciała – kwitnący biznes.

Napędzany dodatkowym kapitałem od inwestorów i filantropów, przemysł poświęcony dysocjacji z ciałem płciowym doświadczył gwałtownego wzrostu. Osoby, które mogą nie w pełni rozumieć naturę tej branży, czerpią z niej zyski. Znane osobistości, takie jak Whoopi Goldberg, są związane z agencjami modelek, które obsługują osoby próbujące wyprzeć się swojej płci. Artyści uwieczniają wizerunki osób o syntetycznej tożsamości płciowej; programy telewizyjne przedstawiają postacie próbujące odciąć się społecznie i medycznie od swojej płciowej rzeczywistości; a kancelarie prawne czerpią zyski z procesów sądowych z udziałem osób chcących wyprzeć się swojej płci lub chronić prawną kategorię płci.

Propaganda generowana przez ten strumień przychodów głęboko zakorzeniła ideologię “zmiany płci” na rynku. Proste wyszukiwanie w Google ” transpłciowych okładek czasopism na rok 2020″ ujawnia mnóstwo czasopism przekazujących spójny przekaz. Warto zauważyć, że publikacje te są częścią konglomeratów z platformami technologii medycznych i inwestycjami, cieszącymi się wsparciem firm zarządzających aktywami, takich jak BlackRock.

– Jakie są główne cele i motywy tych, którzy przekazują swoje pieniądze organizacjom LGBT?

Główne katalizatory napędzające branżę gender są zakorzenione w rozwoju technologicznym splecionym z niczym nieskrępowanym rynkiem. Tożsamości medyczno-płciowe, wraz z technologiczną reprodukcją, znajdują się w czołówce podejmowanych prób rozwoju naszego gatunku poza jego obecne ludzkie granice. Strategiczne połączenie programu mającego na celu dekonstrukcję seksu reprodukcyjnego z ruchem na rzecz praw obywatelskich skoncentrowanym na pociągu do osób tej samej płci było genialnym posunięciem – metaforyczny lis w kurniku, ale przebrany za kurę.

Jesteśmy u progu przełomu w inżynierii genetycznej, sztucznej inteligencji (AI) i sztucznej reprodukcji, z których każda obejmuje znaczące sektory przemysłu. Konwergencja tych dziedzin wskazuje na trajektorię w kierunku przyszłości, która wykracza poza nasz obecny ludzki stan. Media i guru technologiczni wyłaniający się z Doliny Krzemowej od początku XXI wieku napędzają narrację przewidującą bardziej integralne połączenie ludzi ze sztuczną inteligencją, przewidując stworzenie gatunku hybrydowego. Rozwijający się rynek technologiczno-produkcyjny, wyceniany już na 27 miliardów dolarów, wpisuje się w szerszy trend postrzegania wnętrza ludzkiego ciała jako lukratywnego krajobrazu marketingowego. Wraz z rozwojem zastrzyków zdolnych do zmiany naszego DNA, pojawia się potencjał rentowności płynący z traktowania ludzkiego ciała, płodów i narządów rozrodczych kobiet jako obszarów interwencji technologicznych. Technologia reprodukcji wydaje się być zwiastunem przyszłości, w której reprodukcja bez kopulacji lub ciąży może być normą. Narracja tożsamości płciowej służy tym przedsięwzięciom marketingowym, ponieważ redukuje nasze w pełni upłciowione człowieczeństwo do poziomu towaru.

– Kim są niektórzy z najbardziej znaczących przedstawicieli ruchu transpłciowego?

Gilead Sciences wyłania się jako wiodący podmiot wspierający kwestie LGBT, wraz z innymi znaczącymi darczyńcami, takimi jak Open Society George’a Sorosa, Gill, Arcus, Ford, Astraea, Tides, Evelyn i Walter Haas, David Bohnett, Wells Fargo i Pride Foundations. Podmioty te są znaczącymi fundatorami programu dekonstrukcji ludzkiego seksu reprodukcyjnego. Fundacja Arcus, wspierana przez akcje założycieli korporacji medycznej o wartości 130 miliardów dolarów, rozszerza swoje wsparcie na organizacje takie jak Astraea Foundation i odgrywa kluczową rolę w tworzeniu infrastruktury politycznej. Infrastruktura ta wspiera organizacje takie jak GLSEN, która wprowadza ideologię gender w szkołach, oraz GLAAD, która jest odpowiedzialna za kształtowanie dyskursu medialnego na temat tej branży poprzez promowanie jej jako “prawa człowieka”. Finansowanie wspiera również Victory Institute, który szkoli liderów do ról politycznych, które mogą wpływać na politykę wspierającą przemysł. MAP to kolejna fundacja, która śledzi finansowanie filantropijne kultywowane przez te organizacje.

Martine Rothblatt jest kolejną wpływową postacią w tej społecznej transformacji. Wcześniej znany jako Martin, Rothblatt przyjął syntetyczne symulakry kobiecego człowieczeństwa i obecnie identyfikuje się jako kobieta. Opisując siebie jako “transczłowieka”, Rothblatt opowiada się za ulepszaniem człowieka, które podważa tradycyjne koncepcje płci. Obejmuje to opowiadanie się za łączeniem ludzi ze sztuczną inteligencją, rzeczywistością wirtualną, reprodukcją techniczną i innymi technologiami transformacyjnymi. Rothblatt, wraz z innymi transseksualnymi prawnikami, opracował pierwszą “ustawę o płci”, mającą na celu zapewnienie praw osobom poddawanym zabiegom augmentacji w celu zmiany ich fizycznej rzeczywistości. Rothblatt był mentorem zarówno Raya Kurzweila z Google, jak i Williama Simsa Bainbridge’a, szefa National Science Foundation’s Cyber-Human Systems Program.

– Jak małe, oddolne grupy mogą przeciwstawić się sytuacji, w której organizacje LGBT otrzymują ogromne zastrzyki gotówki od sponsorów finansowych?

Po pierwsze, ważne jest, aby poinformować ludzi o znacznych inwestycjach finansowych skierowanych do iluzorycznego okręgu wyborczego. Nie ma osób “transpłciowych”, więc co dokładnie wspierają te fundusze? Podsycają one wysiłki zmierzające do przyznania praw człowieka części populacji, która stara się wyprzeć swojego człowieczeństwa – koncepcja ta wymaga dokładniejszego zbadania. Zmieniając narrację z praw człowieka dla zmarginalizowanych na prawa dla tych, którzy próbują wyprzeć się swojego człowieczeństwa, możemy zaoferować świeżą perspektywę. Prawa płci, w tym kontekście, służą jako polityczna podstawa dla nasilających się rozważań na temat praw otaczających sztuczną inteligencję (AI) lub cyborgi na wczesnych etapach ich rozwoju.

Równie ważną kwestią jest potrzeba przywrócenia właściwego znaczenia językowi. Za każdym razem, gdy używamy ich sfabrykowanych terminów, takich jak “transpłciowość”, “tożsamość płciowa” lub “prawidłowe użycie zaimków”, nieumyślnie wzmacniamy przekonanie, że ludzie istnieją poza granicami biologicznej płci naszego gatunku. Podkreślanie jasności nad celowością komunikacji jest kluczowe. Zamiast odpowiadać na pytania tak, jakby “transpłciowość” była prawdziwą kategorią, bardziej skutecznym podejściem jest zadawanie pytań o jej znaczenie, kwestionując przyjęte rozumienie. Podobnie, przerywanie i przeformułowywanie stwierdzeń takich jak “osoby transpłciowe” poprzez sugerowanie: “Czy masz na myśli osoby próbujące wyprzeć się swojej płciowej rzeczywistości?” może zmienić dyskurs.

Wreszcie, zmiany nie można osiągnąć w izolacji. Niezależnie od tego, czy organizujemy wspólny wysiłek, czy pracujemy indywidualnie, podejmowanie działań jest konieczne. Wykorzystaj swoje mocne strony, mów niezachwianie o prawdzie i oprzyj się pokusie ustępstw. Ten drapieżny przemysł skupił się na następnym pokoleniu, żądając, aby nawet ci, którzy nie są zaznajomieni z aktywizmem, wystąpili naprzód. Prawda, oparta na rzeczywistości biologicznej, jest naszym najsilniejszym sprzymierzeńcem, wspieranym przez cały żywy świat.

Jennifer Bilek | Who is Behind the TRANS AGENDA?

Jennifer Bilek | Who is Behind the TRANS AGENDA?

BIG PICTURE with James Patrick: Jennifer Bilek | Who is Behind the TRANS AGENDA?

Jonathon Van Maren jest redaktorem współpracującym The European Conservative. Pisał dla First Things, National Review, The American Conservative, a jego najnowsza książka to Prairie Lion: Życie i czasy Teda Byfielda.

Friday Funnies: DON’T. American jokes.

Friday Funnies: DON’T

Marked “SAFE” from cannibals today.

ROBERT W MALONE MD, MS APR 19
 
READ IN APP
 



  • Biden to Iran: “Don’t” 
  • Iran strikes at Israel 
  • Biden to Israel: “Don’t” 
  • Israel strikes back at Iran

But it gets worse…

(The clips with Biden below are almost too embarrassing to watch)

“I Made It Clear To Israelis – Don’t Move on Haifa.” 

(You know, Haifa – that city in Israel…)




Factchecked: True.






Most of us intuitively know that Trump is being persecuted. But let’s take the above case, which is being prosecuted by the state of New York.
The facts: Trump was charged in 2023 with falsifying business records to hide alleged hush money payments made in 2014 or 2015. This indictment was made almost a decade after the alleged crime took place and almost four years after this case could have been brought to trial. The case is weak at best, with no credible witnesses.
The state of NY waited until the presidential election was well underway before conducting their kangaroo court. Timing is everything.

This is what Banana republics do… 









It might be time to retire when…




Fatima a Sobór Watykański II

Fatima a Sobór Watykański II

Ks. Grzegorz Hesse: wyjątki z artykułów z 2000 roku

“(…) Dzisiejsze społeczeństwo coraz częściej podmienia Wiarę Katolicką i zastępuje ją wiarą w tak zwane nauki ścisłe. Dlatego, dzisiejsi ludzie, nie cenią umiejętności i sztuki polemiki, której celem jest obrona Wiary i Kościoła przeciw wrogom Chrystusa, który Jest Prawdą. Ho Polemics to starożytne greckie słowo oznaczające wojnę. Nie ma nic złego w prowadzeniu wojny w obronie Chrystusa i Wiary Katolickiej, lecz ludzie, którzy nie mają wiary bądź których wiara jest słaba nie zrozumieją tego (…)
Już drugi akapit wstępu oświadczenia Bertone – Ratzingera dotyczącego Trzeciej Tajemnicy zawiera przykład watykańskiej polityki, która wydaje się nie pamiętać zarówno o najnowszej historii, jak i o teologii moralnej:
Wiek XX był jednym z najbardziej kluczowych w ludzkiej historii, a jego tragiczne i okrutne wydarzenia znalazły swe apogeum w próbie zabójstwa słodkiego Chrystusa na ziemi. [Chodzi o namiestnika – JPII md]

Żadna osoba zdrowa na umyśle nie wątpi, że nawet 1 zabójstwa Najwyższego Pasterza jest haniebną zbrodnią. Zaiste podpada ona pod karę ekskomuniki, nawet w raczej liberalnym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983. Jednakże, powyższe oświadczenie ukazuje tragiczny brak proporcji. Stwierdzenie że tragiczne i okrutne wydarzenia miały apogeum w zamachu na życie papieża jest zdecydowanie przesadne i lekceważące poważnie sześćdziesiąt milionów ofiar Stalina wraz z ofiarami wojny wszystkich wojen tego stulecia oraz 55 milionów ofiar aborcji każdego roku!!!

Brak proporcji jest tym gorszy, że lekceważy aspekt nadprzyrodzony, w tym prawdziwego słodkiego Chrystusa na Ziemi w Tabernakulum, którego Rzeczywista Obecność jest rozdawana na ręce i porzucana na placu św. Piotra [przypis ks. Hesse: między rokiem 1986 a 1991 kilku sanpietrinich – urzędowych strażników Bazyliki św. Piotra w Rzymie opowiadało mi osobiście że niemal po każdej Mszy papieskiej na placu znajdowane są na ziemi konsekrowane Hostie], – podobnie jak w tysiącach innych miejsc. W oświadczeniu tym kryje się pewien cel, podobnie jak w umniejszaniu wagi Trzeciej Tajemnicy w komentarzach Ratzingera.
We Wstępie stwierdzono na stronie następnej że istnieje jedynie jeden rękopis, którego fotograficzną reprodukcję tutaj umieszczono. Byłaby to myląca, lecz dosłowna prawda, gdyby oznaczała że umieszczono reprodukcję fotograficzną zaledwie jednego z rękopisów, jednak w świetle oświadczenia kardynała Ratzingera że Tajemnica została opublikowana w całości (s. 32, 39) należy powyższe uznać za kłamstwo. Andrew M. Cesanek wykazuje w swym artykule (Crusader 64, pp.3ff.), że istnieją DWIE części Trzeciej Tajemnicy – jedna, opublikowana, znajdująca się w archiwach dawnego Świętego Oficjum oraz druga – w papieskim apartamencie. Jak wskazuje p. Cesanek (Crusader 64, p.5), opublikowany tekst nie zawiera żadnych słów Matki Bożej. Powoduje to brak jego wiarygodności.

Nie wpadając w jakiekolwiek nieuprawnione oskarżenie o świadomy grzech przeciw Ósmemu Przykazaniu, stoimy jednakże przed faktem wydrukowanego kłamstwa. (…)
Jeśli jest to kłamstwo, o czym jestem głęboko przekonany, oznacza to że przedstawione teologiczne i historyczne interpretacje celowo prowadzą do błędnego wniosku czy też przekazu. Zwykle nazywamy takie coś fałszerstwem. (…)
Teologiczne znaczenie ma również dostrzeżenie cudzysłowów przy określeniach “tajemnica” i “Matka Boża”. Jeśli “objawienie” głosi że wszystkie religie są miłe Bogu, co jest herezją i bluźnierstwem [przypis ks. Hesse: jedynie religia, w której można się zbawić może być miła Bogu i istnieje jedynie jedna taka religia, co stanowi dogmat Wiary, dlatego też stwierdzenie przeciwne jest herezją, jak również bluźnierstwem, ponieważ Bóg, który jest Prawdą, nie może być obojętny w kwestii Prawdy, stąd twierdzenie przeciwne jest bluźnierstwem], ujmuję określenie “Matka Boża” w cudzysłów, gdyż wiem że “objawienie” jest kimś innym, najprawdopodobniej demonem. Jednak użycie cudzysłowu w stosunku do Matki Bożej w sytuacji objawienia zaaprobowanego przez kilku papieży i popartego przez jednoznaczny cud wobec 70 000 świadków zawiera przekaz: możliwość że nie była to mimo wszystko Matka Boża. Jako jeden z elementów tej układanki prawd, półprawd i kłamstw, powyższe ma istotne znaczenie.

Kolejne strony powtarzają nieprawdę że Konsekracja została dokonana, zwłaszcza s. 8 cytująca niepodpisany list “Siostry Łucji”, co do którego ks. P. Kramer (Cf. Crusader 64, p.115) wykazał fałszerstwo. (…) Na koniec zauważamy niewiarygodne oświadczenie abp Bertone na s. 9 Wstępu:
Decyzja Jego Świątobliwości Jana Pawła II aby opublikować trzecią część “tajemnicy” fatimskiej kończy okres dziejów znaczony tragiczną ludzką żądzą władzy i zła, a jednak przeniknięty miłosierną miłością Boga oraz baczną opieką Matki Jezusa i Kościoła.
(…) W ujęciu historycznym jest to oświadczenie idiotyczne, na granicy obłędu. Może jestem naiwny, lecz nie wierzę że Jego Ekscelencja Arcybiskup Tarcisio Bertone, sekretarz Kongregacji Doktryny Wiary jest albo idiotą, albo szaleńcem. Stąd też oświadczenie powyższe musi posiadać teologiczny charakter i ks. Gruner trafnie sugeruje, że według abp Bertone powinniśmy uwierzyć że tak zwany upadek komunizmu oznacza, że Fatima nie posiada już znaczenia dla światowej polityki oraz że nie należy więcej wspominać o nawróceniu Rosji (Crusader 64, p. 55). Powyższe stanowi nie tylko polityczną wykładnię w kwestii kontynuacji Ostpolitik kard. Casaroli oraz dziwnie bliskich relacji papieża z popierającym ludobójstwo Gorbaczowem, lecz także jest czytelną analizą zmienionej teologii, zwanej Ekumenizmem. (…)

W kwestii autentyczności opublikowanego tekstu, nie jestem co do tego pewien (…): dlaczego siostra Łucja, która przed rokiem 1944 z pewnością przeczytała Pismo Święte i wiele, jak określa to kard. Ratzinger, pobożnych książek – mówi że Ojciec Święty modlił się za zwłoki, które napotkał po drodze (cadaveres w portugalskim)? W całej historii zbawienia mówi się o duszach zmarłych lub umarłych, jak to możecie znaleźć w Credo (…wskrzeszenia umarłych…) Jedynie w Starym Testamencie możecie znaleźć określenie zwłoki w kontekście apostatów albo potępionych dusz.
Jest równie dziwne w kontekście Pierwszej i Drugiej Tajemnicy że wizjonerka mówiłaby o biskupie odzianym na biało skoro wydarzenia roku 1939 wyraźnie przepowiedziała, używając słowa papież, a nawet jego imię: Pius XI. Biskupem odzianym na biało mógłby być opat Bressanone w Południowym Tyrolu, jakikolwiek biskup z krajów tropikalnych bądź uzurpator w Rzymie, który udaje papieża – jak to utrzymują sedewakantyści. Nie potrafię i nie dam odpowiedzi co do powyższych alternatyw, lecz zadziwia ogólnikowość w historycznym kontekście wszystkich wydarzeń od 1917 roku (…)

Przypuszczalnie, za naszego życia nie poznamy prawdy o owym dniu [zamachu na placu Św. Piotra], lecz znamy prawdę, że owo usiłowanie zabójstwa papieża nie ma nic wspólnego z Trzecią Tajemnicą, gdyż nie został on zabity. Wydarzenie to było tragiczne, lecz skutkowało utratą przez papieża niecałego roku jego aktywności – spośród 22 lat [licząc do roku 2000 – przyp. tł.].
Obrazą Bożej Opatrzności i Matki Bożej jest twierdzenie że owo relatywnie niezbyt ważne wydarzenie stanowiło sedno proroctwa o piekle, dwóch wojnach światowych, komunizmie oraz nadchodzącej karze. Wreszcie, muszę postawić pytanie: dlaczego wydarzenie z roku 1981 miałoby być lepiej zrozumiane po roku 1960? Każdy w XX stuleciu musiałby je rozumieć, tak jak my je rozumiemy. (…) Intuicja siostry Łucji musiała dotyczyć czegoś co wydarzyło się około roku 1960 lub tuż później.

Nie sądzę, żeby miało to związek tyle z zabójstwem prezydenta Kennedy’ego, co z encykliką Jana XXIII Pacem in Terris, opublikowaną w roku 1963, czy Soborem Watykańskim II, otwartym w roku 1962, lecz ogłoszonym 25 stycznia roku 1959!!! (…)
Zwiedzenie jest kontynuowane w oświadczeniu Sekretarza Stanu [tj. kard. Sodano – przyp. tł.], że tekst Trzeciej Tajemnicy musi być interpretowany w kluczu symbolicznym. Stanowi to kolejne bluźnierstwo przeciw Mądrości Bożej. Czy istniało coś co musiało być interpretowane w kluczu symbolicznym, w wizji piekła, przepowiedni II wojny światowej, która miała znaleźć początek za Piusa XI, wizji Rosji rozprzestrzeniającej swe błędy, nadchodzącej kary czy pobożności wobec Niepokalanego Serca?

Z tego co pamiętam nie było objawienia i przekazu mniej symbolicznego niż Fatima. Cel owej absurdalnej sugestii staje się jasny kiedy kard. Sodano zniekształca faktyczną wizję, wskazując: on [papież] również pada na ziemię, na pozór martwy. Słowa na pozór martwy pozostają w całkowitej sprzeczności ze słowem siostry Łucji: zabity. Po powyższym następuje zepchnięcie przekazu w przeszłość poprzez wskazanie na wydarzenie z roku 1981 czy nierozumne oświadczenie że rok 1989 zakończył komunizm i rozprzestrzenianie się ateizmu (…)
Drugie zdanie komentarza [kard. Ratzingera], s. 32 zawiera nieprawdę że tak zwana “Tajemnica” fatimska została tutaj opublikowana w całości. Kłamstwo to powtórzono następnie na s. 39. Cytowany artykuł A. Cesanka dostarcza wystarczającego dowodu na tezę przeciwną. (…) Następne stwierdzenie jest, łagodnie mówiąc, cyniczne:
“Żadna wielka tajemnica nie została ujawniona, ani nie została odsłonięta przyszłość. Widzimy Kościół męczenników stulecia, które właśnie minęło przedstawiony w scenie opisanej językiem, który jest symboliczny i niełatwy do rozszyfrowania.”
Skoro żadna wielka tajemnica nie jest ujawniana, to dlaczego Matka Boża trudziła się aby uczynić to przede wszystkim tajemnicą? (…) W roku 1984 Ratzinger mówił o czasach ostatecznych oraz religijnym proroctwie i powiedział:
“… jednak rzeczy zawarte w tej trzeciej tajemnicy odpowiadają temu co zostało zapowiedziane w Piśmie Świętym oraz zostało potwierdzone przez wiele innych objawień maryjnych w ich znanej treści” (Crusader 64, pp. 34f).
Oświadczenie kard. Ratzingera z roku 1984 pozostaje w bezpośredniej sprzeczności z jego ostatnim bagatelizowaniem Trzeciej Tajemnicy. Ks. P. Kramer (Crusader 64, pp.115ff) cytuje najważniejsze objawienia maryjne w tej kwestii i są one dość przerażające oraz z pewnością – przynajmniej co do części proroctw – nadal nie wypełnione. (…)

Proroctwo i komentarze trzech wizjonerów wskazują dość jasno że Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. W kontekście DWÓCH wojen światowych i – jak zobaczymy – znacznie gorszych rzeczy, graniczy z idolatrią ponoszenie wagi jednego papieża w takim stopniu że z pobytu kilku miesięcy w szpitalu czyni się Trzecią Tajemnicę. To co papież musiał wycierpieć w rzymskiej klinice Gemelli jest czymś o nawet nie chcę myśleć. Jednakże, zważywszy na dzisiejszy stan medycyny, powyższe nie ma porównania z losem przeciętnego kapłana w nazistowskim obozie koncentracyjnym czy losem znacznie większej liczby kapłanów i biskupów za Żelazną Kurtyną. (…)

W kontekście publicznego objawienia i Tradycji, kardynał Ratzinger cytuje Dei Verbum 8, stwierdzający że słowo wzrasta poprzez kontemplację i dociekanie wiernych, przez głębokie pojmowanie, które pochodzi z doświadczenia religijnego. Słusznie John Vennari pragnie uwolnienia od popowych sloganów, do których zaliczam koncepcję wzrostu Tradycji jaką można znaleźć w Dei Verbum, sprzeczną z dokumentem Dei Filius Soboru Watykańskiego. Tradycja pogłębia się eodem sensu, eadem sententia, jak wskazuje św. Wincenty z Lerynu (DS 3020): w tym samym znaczeniu, w tym samym sformułowaniu. Kościół jest z istoty kapłański i papież może ogłosić dogmat, który jest właśnie zawsze pogłębianiem Tradycji, nigdy zaś kontemplacją i dociekaniem wiernych. 1900-letnia walka Kościoła z przesadą i błędami ze strony wiernych jest wystarczającym dowodem błędności Dei Verbum.
Kardynał Ratzinger wyraźnie umieszcza cały fenomen prywatnych objawień – wolę nazywać je albo fałszywymi albo nadzwyczajnymi, w zależności od ich autentyczności – w owym błędnym kontekście, który zostaje w ten sposób zredukowany do doświadczenia religijnego bądź kontemplacji i dociekań. Jeden z najbardziej wykształconych papieży w dziejach Benedykt XVI trafnie wskazuje że owe objawienia nie mogą być uznawane ze względu na Wiarę lecz raczej z uwagi na wiarę ludzką w zgodność z wymogami roztropności, która przedstawia je nam jako prawdopodobne i wiarygodne z punktu widzenia pobożności. Cytowanie przez Ratzingera jest dość zręczne, gdyż wyraźnie ignoruje zdumiewający Cud Słońca, który dowodzi że Fatima jest czymś więcej niż jedynie zdarzeniem wiarygodnym z punktu widzenia pobożności. (…)
Kard. Ratzinger sprowadza proroctwo do znaków czasu, gdyż nie zauważa prawdziwych znaków czasu, to jest: pustych kościołów, herezji, apostazji, bluźnierstwa, zmysłowych zboczeń i nieczystości, neo-pogaństwa oraz faktycznej, całkowitej niezgodny wśród wielu biskupów i księży we wszystkich kwestiach dotyczących Kościoła Katolickiego.

Jedyną rzeczą, w której wiodące siły w Watykanie są zgodne, jest nienawiść wobec tradycyjnej katolickiej teologii, którą gardzą.
Kard. Ratzinger (Głos swego pana) musi udawać że te rzeczywiste znaki czasu nie mają nic wspólnego z wydarzeniem znanym jako Sobór Watykański II, kiedy to, jak się twierdzi, Duch Święty zstąpił po raz drugi. Patrząc na owoce wynikłe z Soboru Watykańskiego II, powyższe stanowi oczywisty fałsz. (…)

W związku z jednym bardziej dziwnych wydarzeń w już i tak bardzo dziwnym Kościele posoborowym, stajemy przed kilkoma pytaniami, które rodzą się z nieortodoksyjnych komentarzy do rzeczywistej wizji siostry Łucji:


1. Dlaczego faktyczne słowa Matki Bożej, prawdziwa Trzecia Tajemnica, spisana na jednej karcie i – najprawdopodobniej – wciąż znajdująca się w sejfie papieskim – nie została opublikowana i zaprzeczono jej istnieniu?
2. Dlaczego opublikowaną wizję, która najwyraźniej dotyczy zabójstwa papieża w przyszłości, powiązano z nieudanym zamachem z roku 1981 na życie papieża?
3. Dlaczego powtarza się nieprawdę o poświęceniu Rosji?
4. Dlaczego złożono absurdalne oświadczenie że okres dziejów znaczony tragicznym ludzkim pożądaniem władzy i zła się zakończył?
5. Dlaczego papież ma czas na setki politycznych spotkań, lecz nie miał czasu dla siostry Łucji?
6. Dlaczego powtarza się kłamstwo o upadku komunizmu w roku 1989?
7. Dlaczego Tajemnicę, tak długo trzymaną w sekrecie, umniejsza się poprzez określenie że nie jest to większa tajemnica i redukuje do wymiaru symbolicznego?
8. Dlaczego odmawia się proroctwu przepowiadania przyszłości?
9. Dlaczego ujmuje się Niepokalanemu Sercu jakby miało ono oznaczać czyste serce?
10. Dlaczego zaprzecza się, co najmniej w sposób dorozumiany, istnieniu niezmiennej przyszłości a wraz z nią Opatrzności Bożej?
11. Dlaczego umniejsza się wizji siostry Łucji, wspominając o pobożnych książkach jako możliwym źródle?
12. Dlaczego hierarchowie nie wyjaśniają fragmentu W Portugalii dogmat Wiary zawsze będzie zachowany, etc…?
13. Jaki cel ma publikowanie Trzeciej Tajemnicy, skoro słów Matki Bożej się nie ujawnia zaś wizję redukuje do czegoś pozbawionego znaczenia?


Jestem mocno przekonany, że na te wszystkie pytania istnieje jedna odpowiedź.
Kiedykolwiek stajemy przed jakimkolwiek rodzajem grzechu, którym jest kłamstwo, musimy zadać pytanie: Cui bono? (gdzie tu korzyść?)
Konfabulacje i niespójności ze strony Watykanu w kwestii Trzeciej Tajemnicy i Fatimy jako takiej nie mogą być nierozumną zabawą kilku znudzonych dostojników, musi istnieć ważny cel tworzenia kłamstw, które mogą zostać zdemaskowane bez większych trudności. Dlaczego ryzykować takie zdemaskowanie jeśli nie istnieje ważny cel?
Skoro jest jasne, że Trzeciej Tajemnicy nie nadużywa się w celu przepowiadania pewnych politycznie poprawnych czy wygodnych wizji przyszłości, lecz – przeciwnie – jest ona sprowadzana do przeszłości i pozbawiana rzeczywistej wagi, jedynym celem całego aktu publikacji musi być strategiczne odwrócenie uwagi od rzeczywistych słów Matki Bożej: wizja i proroctwo zostają zamienione w zwodzenie czy też – jak lubią to nazywać środowiska służb specjalnych – zarządzanie percepcją. (…)

Nie może istnieć wiele powodów, z których wstrzymano przekaz od Matki Bożej, o ile w ogóle istnieją: niewykluczone, że przekaz ów jest wystarczająco przerażający by spowodować panikę, jak proroctwo o katastrofie w danym miejscu, powodzi czy ataku jądrowym, przekaz może być zbyt symboliczny do zrozumienia, tak jak w przypadku kilku wersów Apokalipsy, bądź może być bardzo wyraźnym i jednoznacznym przesłaniem, lecz wysoce kłopotliwym dla tych, którzy decydują o jego publikacji.

Wydaje się jasne że pierwsze dwie z wymienionych możliwości są niezgodne z charakterem Fatimy i większości objawień maryjnych, co prowadzi nas do trzeciego rozwiązania:

Watykan ma do ukrycia coś, co byłoby w najwyższym stopniu kłopotliwe. Ks. P. Kramer wskazuje na tę odpowiedź w swoim porównaniu między Fatimą a innymi zaaprobowanymi objawieniami, wizjami i przesłaniami: cytuje ks. Joaquina Alonso, który przez szesnaście lat był oficjalnym archiwistą fatimskim:
“Jest zatem zupełnie prawdopodobne że tekst czyni konkretne odniesienia do kryzysu wiary w Kościele oraz zaniedbania ze strony samych pasterzy, wewnętrznych zmagań w samym łonie Kościoła oraz poważnych duszpasterskich zaniedbań wyższej hierarchii”(Crusader 64, p.121).
Jest to całkowicie zgodne z La Salette, objawieniem z roku 1634 Matki Bożej z Quito i kilkoma innymi. (…)

Herezje i apostazja jakie nastąpiły po Soborze Watykańskim II mają taką tragiczną i rozpowszechnioną wagę że zdrowy rozsądek nakazuje przyjąć, iż stanowią treść Trzeciej Tajemnicy bądź jej część. Czy jest możliwe, że Matka Boża wiedziała o końcu I wojny światowej, początku II wojny światowej za Piusa XI, szerzeniu przez Rosję jej błędów, Rosji jako narzędziu kary, przyszłym papieżu zastrzelonym przez żołnierzy, lecz nie wiedziała nic o Soborze Watykańskim II, wydarzeniu, które na poziomie duchowym przyćmiewa wszystkie wojny?
Nie kto inny jak Paweł VI powiedział: “Kościół przechodzi dziś moment niepokoju, samokrytyki, ktoś mógłby nawet powiedzieć: samozniszczenia! To jest jak wewnętrzna, ostra i złożona rewolucja, której nikt po Soborze nie oczekiwał (7 grudnia 1968 roku)” [La Chiesa attraversa, oggi, un momento di inquietudine. Taluni si esercitano nell’autocritica, si direbbe perfino nell’autodemolizione. È come un rivolgimento interiore acuto e complesso, che nessuno si sarebbe atteso dopo il Concilio. Ai membri del Pontificio Seminario Lombardo (7 dicembre 1968) | Paolo VI – przyp. tł.] Wspomniał również o dymie szatana, który dostał się do Kościoła. Nawet Paweł VI, przypuszczalnie główny sprawca kryzysu, dostrzegał w pewnym zakresie katastrofę. Czy jest możliwe by Matka Boża nic o niej nie wiedziała? Uważam że to niemożliwe! (…)”

(za: fatima crusader.com)

Zapis z dziennika Jana XXIII pod datą 10.11.1959 r.: “Interesująca rozmowa z CSS (Kardynałem, Sekretarzem Stanu) podczas przygotowania do konsystorza oraz z nowym (od 1958) biskupem Leiry – biskupem Fatimy: bp J. Pereirą Venancio. Rozmawialiśmy obszernie o widzącej z Fatimy, która jest teraz dobrą zakonnicą w Coimbrze. S.O. (Święte Oficjum) zadba o wszystko by osiągnąć dobry rezultat (buon fine)” (za: ks. P. Kramer: The Devil’s Final Battle, w nawiasach komentarze)

V.R.S.

Kościół przechodzi dziś moment niepokoju, samokrytyki, ktoś mógłby nawet powiedzieć: samozniszczenia! To jest jak wewnętrzna, ostra i złożona rewolucja, której nikt po Soborze nie oczekiwał – tak mówił Paweł VI w grudniu 1968 roku. A zaraz potem zaordynował “wewnętrzną, ostrą i złożoną rewolucję” Novus Ordo.

Ostatnia rozmowa siostry Łucji?

https://gloria.tv/post/emETWdHMnrHN6GhWH8ZnfTpdN

Ostatnia rozmowa siostry Łucji?

Jeśli chodzi o rozmowę ks. Augustyna Fuentesa (wówczas promotora procesu beatyfikacyjnego dwójki z fatimskich dzieci – Hiacynty i Franciszka) z siostrą Łucją 26 grudnia 1957 roku w obiegu publicznym funkcjonują dwie wersje. Pierwsza – opublikowana m.in. w czasopiśmie Fatima Findingsz czerwca 1959 (tom XIV, nr 2) pod tytułem: A Recent Interview of Sister Lucy of Fatima stanowi tłumaczenie konferencji ks. Fuentesa wygłoszonej po hiszpańsku 22 maja 1958 roku dla jednego z żeńskich zgromadzeń zakonnych w Meksyku (dostępna online w tłumaczeniu angielskim np. tutaj). Druga – opublikowana przez archiwistę Fatimy ks. Joachima Alonso w książce La Verdad sobre el Secreto de Fatima zyskała popularność dzięki monografii brata Michała od Świętej Trójcy Cała prawda o Fatimie. Poniżej zamieszczam najbardziej interesujące fragmenty obu wersji – w głównym wątku treść konferencji, w nawiasach kwadratowych uzupełnienia z wersji podanej przez ks. Alonso.

Konferencja z 22 maja 1958 roku.

Konferencja rozpoczyna się od słów ks. Fuentesa: “przynoszę wam niezwykle pilną wiadomość z Fatimy i z Rzymu”. Po wstępie czyli opisie jak siostra Łucja znalazła się w Karmelu w Coimbrze przechodzi do opisu samej wizyty: “kiedy odwiedziłem siostrę Łucję przyjęła mnie pełna smutku. Ma 51 lat, lecz wygląda na około 24. Pierwszą rzeczą jaką mi powiedziała było: “Ojcze, Błogosławiona Dziewica jest bardzo smutna ponieważ nikt nie zważa na jej przesłanie – ani dobrzy ani źli. Dobrzy kontynuują swe życie cnoty i apostolstwa lecz nie łączą swego życia z przesłaniem Fatimy. Grzesznicy kroczą nadal drogą zła, gdyż nie widzą strasznej kary jaka na nich ma spaść. Uwierz mi, Ojcze, Bóg ukarze świat i to bardzo rychło. Nadciąga kara z nieba *). Za niecałe dwa lata nadejdzie rok 1960 i przyjdzie kara z nieba, i będzie bardzo wielka. Powiedz duszom żeby nie obawiały się tylko kary materialnej, która na nas spadnie, jeśli nie będziemy się modlić i czynić pokuty lecz większość dusz pójdzie do piekła.” Wielokrotnie powtarzała mi: “wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi zaś Rosja będzie narzędziem kary aż wszyscy, modlitwą i ofiarą, uzyskamy nawrócenie tego nieszczęsnego narodu. Ojcze, powiedz duszom, że diabeł wydaje decydującą bitwę Dziewicy Maryi.”

[*)
 wersja z publikacji ks. Alonso fragmentu wypowiedzi s. Łucji następującego po tych słowach: “Ojcze, ile jeszcze czasu do roku 1960? To będzie bardzo smutne dla każdego, nikt się nie będzie radował jeśli wcześniej świat nie będzie modlił się i pokutował. Nie mogę podać innych szczegółów, bo to nadal tajemnica. Zgodnie z wolą Najświętszej Panny, jedynie Ojciec Święty i biskup Fatimy mogą [teraz] poznać tajemnicę, ale zdecydowali że nie chcą jej znać, żeby na nich nie wpływała. To jest trzecia część Przesłania Naszej Pani, która pozostanie tajemnicą aż do roku 1960.” “Powiedz im Ojcze, że wielokrotnie, Najświętsza Panna mówiła moim kuzynom Franciszkowi i Hiacyncie, a także mnie samej, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Powiedziała że Rosja będzie narzędziem kary wybranym przez Niebo aby ukarać cały świat jeśli wcześniej nie uzyskamy nawrócenia owego nieszczęsnego narodu”.

Następuje potem kontynuacja myśli: “Ojcze, powiedz duszom, że diabeł wydaje decydującą bitwę Dziewicy Maryi”, którą ks. Fuentes zastępuje w swojej prelekcji opisem i napomnieniem, że diabeł walczy przeciw duszom konsekrowany, widzi że czasu coraz mniej i próbuje wszystkiego aby napełnił piekło duszami, “chce zapanować nad duszami konsekrowanymi” – w książce ks. Alonso jest tu cytowana wypowiedź s. Łucji:

“Ojcze, diabeł chce wydać decydującą bitwę przeciw Błogosławionej Dziewicy. I diabeł wie co najbardziej obraża Boga i co w krótkim okresie czasu zyska mu największą ilość dusz. Dlatego diabeł czyni wszystko by zapanować nad duszami konsekrowanymi Bogu. Ponieważ w ten sposób diabeł doprowadzi do pozostawienia samym sobie dusz porzuconych wiernych i w ten sposób tym łatwiej je pochwyci.”

następny fragment pojawia się w książce brata Michela de la Sainte Trinite, który, jak wskazuje posiłkował się wydaniem angielskim, nie ma go natomiast w wydaniu hiszpańskim książki ks. Alonso, przynajmniej tym, do którego sięgałem:

To co dotyka Niepokalanego Serca Maryi i Serca Jezusowego to upadek dusz zakonnych i kapłańskich. Diabeł wie że zakonnicy i kapłani, którzy odpadają od swego pięknego powołania ciągną do piekła liczne dusze… Diabeł pragnie objąć w posiadanie dusze konsekrowane. Próbuje doprowadzić do ich zepsucia aby ukołysać do snu dusze świeckich i w ten sposób poprowadzić je do wiecznego potępienia. Stosuje sztuczki wszelkiego rodzaju, nawet sugerując odsunięcie wejścia w życie religijne. Z tego bierze się jałowość życia wewnętrznego a wśród świeckich oziębłość jeśli chodzi o odrzucenie przyjemności i całkowite poświęcenie się Bogu.” ]

Wracamy do tekstu konferencji ks. Fuentesa, który mówi dalej o środkach zaradczych jakie przekazała mu siostra Łucja to jest: modlitwie i ofierze. “Modlitwa jest rozmową z Bogiem, naszym Niebiańskim Ojcem. Jednakże nie trzeba być w kościele, czy przed świętym obrazem by z nim rozmawiać. Możemy modlić się wszędzie – na ulicy, w szkole, w urzędzie, w warsztacie pracy – wszędzie. Diabeł, który cierpi niezmierny smutek pozbawienia możliwości ponownego oglądania Boga, uczyni wszystko co w jego mocy by odciągnąć nas od modlitwy i ofiary.” “Każdy z nas, bez względu na nasz stan życiowy, musi cierpieć. Musimy cierpieć z powodu grzechu pierworodnego oraz jako prawdziwi naśladowcy Chrystusa. Każdy z nas ma jakiś rodzaj dolegliwości, przeciwności, choroby lub problemu, który ma nieść. Nasz Pan ofiarowuje swój Krzyż wszystkim, powinniśmy go zatem umiłować i objąć. Jednakże nie powinniśmy jedynie przyjmować cierpienia jakie nam zsyła, powinniśmy być także szczodrzy w czynieniu wielu ofiar. Każdy chrześcijanin jest jak “drugi Chrystus” i dlatego powinien być chętny do modlitwy i cierpienia za dusze. Teraz jak nigdy wcześniej powinniśmy odłożyć samolubność. Musimy ocalić nasze dusze lub je utracić razem z wieloma innym iduszami. Wiele dusz zależy od naszego współdziałania z łaską. Jeśli stracimy nasze dusze, podobnie stracimy wiele innych dusz.”

[Tu ks. Fuentes przechodzi do opisu jak modlitwa i ofiara uświęcały życie Franciszka i Hiacynty – w książce ks. Alonso znajduje się jego relacja z wypowiedzi siostry Łucji na ten temat ją tu zatem przytoczymy: “Powiedz im również, Ojcze, że moi krewniacy Franciszek i Hiacynta ofiarowali siebie samych, gdyż we wszystkich objawieniach Najświętszej Panny, zawsze widzieli ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą u Niej zauważyliśmy przeniknęły nasze dusze. Smutek ów powodują występki przeciw Bogu i kary, które grożą grzesznikom. I dlatego my, dzieci, nie wiedzieliśmy co zrobić poza wynalezieniem różnych sposobów modlitwy i czynienia ofiar”. “Kolejną rzeczą, która uświęciła te dzieci było ujrzenie wizji piekła.”]

Wracamy do konferencji ks. Fuentesa, na której cytuje słowa siostry Łucji o piekle: “Jaką straszliwą rzeczą jest piekło, Ojcze! Jak wiele dusz do niego trafia i jak są dręczone przez diabły! Och, jak wiele dusz idzie do piekła!”

[w książce ks. Alonso cytowana jest uzupełniająca powyższe wypowiedź s. Łucji: “Ojcze, dlatego moją misją nie jest wskazywanie światu kar materialnych, które są pewne jeśli świat nie będzie się wcześniej modlił i czynił pokutę. Nie! Moją misją jest wskazanie każdemu bliskiego niebezpieczeństwa w jakim się znajdujemy – utraty naszych dusz na całą wieczność, jeśli będziemy trwali uporczywie w grzechu.”

Nie powinniśmy Ojcze czekać aż z Rzymu padnie apel do świata, ze strony Ojca Świętego, by czynić pokutę. Nie powinniśmy także czekać aż wezwanie do pokuty przyjdzie od naszych biskupów, w naszej diecezji, ani od zgromadzeń zakonnych. Nie! Nasz Pan bardzo często używał tych środków i świat nie zwrócił uwagi. Dlatego właśnie teraz jest konieczne aby każdy z nas zaczął reformę duchową samego siebie. Każdy powinien nie tylko ocalić własną duszę, lecz także wszystkie dusze jakie Bóg postawił na naszej ścieżce”.

“Diabeł czyni wszystko co w jego mocy aby odciągnąć nas i zabrać nam umiłowanie modlitwy. Będziemy razem ocaleni bądź zostaniemy razem potępieni.”


Przechodzi potem siostra Łucja do rozwinięcia owej myśli o decydującej bitwie Niewiasty ze Szatanem. “Ojcze, Najświętsza Panna nie powiedziała mi, że znajdujemy się w ostatnich czasach świata, lecz dała mi to do zrozumienia z trzech powodów. Pierwszy powód to ponieważ powiedziała mi że diabeł zamierza wydać decydującą bitwę przeciw Dziewicy. A bitwa decydująca to ostatnia bitwa, w której jedna strona będzie zwycięska a druga poniesie klękę. Stąd też musimy teraz wybrać strony. Albo jesteśmy z Bogiem albo z diabłem. Nie ma innej możliwości. Drugi powód to ponieważ powiedziała moim kuzynom, jak i mnie, że Bóg daje światu dwa ostatnie środki zaradcze. Są nimi Różaniec Święty i Nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. To są ostatnie środki zaradcze, co oznacza że nie będzie innych. Trzeci powód to, ponieważ w planach Bożej Opatrzności Bóg zawsze przed ukaraniem świata wyczerpuje wszystkie inne środki. Zatem, kiedy widzi że świat nie przywiązuje żadnej uwagi, wówczas, jak mówimy w naszej niedoskonałej mowie, daje nam wraz z jakąś trwogą ostatni środek zbawienia – swą Najświętszą Matkę. Temu towarzyszy jakaś trwoga, gdyż jeśli pogardzicie i odrzucicie te ostatnie środki nie będziemy już mieli żadnego przebaczenia z Nieba, ponieważ popełnimy wszyscy grzech, który Ewangelia nazywa grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Grzech ten polega na otwartym odrzuceniu, z pełną świadomością i zgodą, zbawienia jakie [Bóg] oferuje. Pamiętajmy, że Jezus Chrystus jest bardzo dobrym Synem i nie pozwoli byśmy obrażali i gardzili Jego Najświętszą Matką. Widzimy na przestrzeni wielu stuleci dziejów Kościoła oczywiste świadectwo, które ukazuje, poprzez straszliwe kary jakie spadły na tych, którzy uderzyli w część Jego Najświętszej Matki, jak Nasz Pan Jezus Chrystus zawsze broni czci swej Matki.”]

W swojej konferencji ks. Fuentes zauważa że “siostra Łucja podkreślała fakt, że wszystko to nie dzieje się w celu napełnienia dusz lękiem lecz by dusze zdały sobie sprawę z okoliczności, w których żyjemy”. Dalej ks. Fuentes mówi że druga część tajemnicy z Fatimy odnosi się do Piusa XII, który “cierpi bardzo w obecnym czasie”. Jako dowód przytacza ks. Fuentes wypowiedź Papieża do kardynała S. Wyszyńskiego dotyczącą Polski, którą tutaj też pozwolę sobie zacytować: “miłuję bardzo Polskę, ponieważ przez wielki dała dowody swej oddanej wiary – krwią swych biskupów i kapłanów, wiernych różnych stanów a w obecnych czasach [daje] cierpieniami Prymasa Kardynała. Jakże wiele Kościół wycierpiał! Jednak Wikariusz Chrystusa przeżywa te wszystkie cierpienia w swym sercu, te i cierpienia całego świata. Papież cierpi od całej nienawiści i animozji ludzkości a jego krzyż staje się tak ciężki, że jego słabe ramiona nie są już dłużej w stanie go nieść.”

Co do oręża “modlitwy i ofiary” ks. Fuentes przytacza na konferencji wypowiedź siostry Łucji że diabeł podejmie wszelkie starania aby nas odciągnąć od odmawiania Różańca albowiem “Ojcze, przy tej nowej skuteczności, jaką Nasza Pani nadała Różańcowi, nie ma takiego problemu w życiu każdej osoby, którego nie da się rozwiązać przez częstą modlitwę różańcową”.

[Ks. Alonso przytacza w swojej książce obszerniejszy cytat z tej wypowiedzi siostry Łucji: “Spójrz Ojcze, Najświętsza Panna w tych czasach ostatecznych, w których żyjemy nadała odmawianiu Różańca nową (tj. dodatkową) skuteczność aż w takim stopniu, że nie ma takiego problemu, bez względu na to jak jest trudny, czy to doczesnego czy, przede wszystkim, duchowego, w życiu osobistym każdego z nas, naszych rodzin, rodzin na świecie, czy wspólnot zakonnych a nawet w życiu ludów i narodów, którego nie da się rozwiązać poprzez Różaniec. Mówię ci: nie istnieje taki problem, bez względu na to jak jest trudny, którego nie możemy rozwiązać poprzez modlitwę Świętego Różańca. Wraz ze Świętym Różańcem ocalimy siebie. Uświęcimy się. Pocieszymy Naszego Pana i uzyskamy zbawienie wiely dusz.”

Obok różańca s. Łucja mówi o “nabożeństwie do Niepokalanego Serca Maryi, naszej Najświętszej Matki, które polega na uznaniu jej za Stolicę Miłosierdzia, Dobroci i Przebaczenia oraz za pewną bramę, przez którą możemy wejść do Nieba.”

Co do reakcji kurii w Coimbrze, na powyższą rozmowę, nastąpiła ona blisko dwa lata po rozmowie z s. Łucją, już po śmierci Piusa XII i ogłoszeniu przez “przejściowego” Jana XXIII w przemówieniu do kardynałów (25 stycznia 1959 roku) zamiaru… soboru ekumenicznego. Nastąpiła też po opublikowaniu konferencji ks. Fuentesa w Fatima Findings oraz portugalskim czasopismie A Voz. 2 lipca 1959 roku kancelaria w Coimbrze opublikowała następujące oświadczenie (cytat za monografią br. Michela de la Sainte Trinite):

Ks. Augustyn Fuentes, postulator sprawy beatyfikacji wizjonerów z Fatimy Franciszka i Hiacynty, odwiedził siostrę Łucję z Karmelu w Coimbrze i rozmawiał z nią wyłącznie o kwestiach dotyczących rzeczonego procesu. Jednakże, po powrocie do swego kraju – Meksyku, jeśli możemy wierzyć artykułowi w A Voz z 22 czerwca oraz tłumaczeniu M. C. de Braganca opublikowanemu 1 lipca przez to samo pismo – kapłan ten pozwolił sobie na złożenie sensacyjnych oświadczeń o charakterze apokaliptycznym, eschatologicznym i profetycznym, które, jak twierdzi usłyszał z samych ust siostry Łucji.

Zważywszy na wagę tego rodzaju oświadczeń Kuria w Coimbrze poczuła się w obrowiązku nakazać rygorystyczne sprawdzenie autentyczności tego rodzaju wiadomości, które osoby nazbyt żądne sensacji rozprzestrzeniają w Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii a ostatnio w Portugali.

Dla spokoju umysłu tych, którzy przeczytali dokumentację opublikowaną w A Voz
 [jak zauważył potem ks. Alonso była to “dokumentacja” niezależna od cytowanej konferencji ks. Fuentesa i nie był on jej autorem] i poczuli się zaalarmowani na myśl o straszliwych katalikzmach, które wedle tej dokumentacji, mają spaść na świat w roku 1960 oraz by położyć kres tendencyjnej kampanii ‘proroctw’, których autorzy, być może nieświadomie, prowokują burzę ośmieszania nie tylko ich samych lecz również rzeczy, o których rzekomo mówiła siostra Łucja, Diocezja w Coimbrze postanowiła opublikować te słowa siostry Łucji w odpowiedzi na pytania osoby uprawnionej:

Ksiądz Fuentes rozmawiał ze mną jako Postulator spraw beatyfikacji sług Bożych Hiacynty i Franciszka Marto. Rozmawialiśmy wyłącznie o sprawach związanych z tą kwestią; Zatem wszystko inne co opowiada nie jest ani ścisłe, ani prawdziwe. Jest mi przykro z tego powodu, albowiem nie rozumiem jakie dobro można uczynić dla dusz jeśli nie jest oparte na Bogu, który jest Prawdą. Nic nie wiem, zatem nie mogę nic powiedzieć o tych karach, które fałszywie mi się przypisuje.’

Kuria w Coimbrze jest uprawniona by ogłosić, że skoro do chwili obecnej Siostra Łucja powiedziała już wszystko co uważała w obowiązku powiedzieć o Fatimie, nie powiedziała nic nowego i w konsekwencji – nie autoryzowała nikogo, przynajmniej od lutego 1955 by publikował w temacie Fatimy cokolwiek nowego, co może zostać jej przypisane. Coimbra 2 lipca 1959.”


Oświadczenie wywołało burzę, w której konsekwencji ks. Fuentes został zwolniony z funkcji postulatora procesu beatyfikacyjnego fatimskich dzieci. W roku 2000 Watykan, być może nieświadomie, częściowo go zrehabilitował, publikując następującą, przerażającą samą w sobie wizję wyniszczenia i męki, którą opisano jako “pokutę“: “zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim Biskupa odzianego w Biel, mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty. Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze trupów, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji.”

Niezależnie od tego czy zatajono, analogiczne jak to miało miejsce w poprzednich częściach, objaśnienie wizji czy nie – powyższe jawi się jako wielka wizja kary. Dopiero po wielkim zniszczeniu, zrujnowaniu “w połowie wielkiego miasta ” “biskup w bieli”, biskupi, kapłani, zakonicy i zakonnice wspinają się na górę, pod Krzyż, gdzie giną. Wizja ta potwierdza też (obok zapisku s. Łucji o zachowaniu prawdy wiary w Portugalii ze słynnym “etc.”), że, o ile druga część tajemnicy dotyczyła głównie świata i wojen na świecie (spowodowanych przez Rosję), to trzecia część dotyczy przede wszystkim Kościoła.

EON

Rozmowa siostry Łucji z ks. Augustynem Fuentesem – 1957, trzy lata przed datą, w której miała zostać ujawniona trzecia część tajemnicy przekazanej w Fatimie.

V.R.S.fragment jeszcze jednej, wcześniejszej rozmowy:

“Siostra Łucja: Nasza Pani pragnie by Papież i wszyscy biskupi na świecie w jednym szczególnym dniu konsekrowali Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Jeśli zostanie to wypełnione, nawróci Rosję i będzie pokój. Jeśli nie, błędy Rosji rozszerzą się na wszystkie kraje na świecie.

W.T. Walsh: Czy oznacza to, Twoim zdaniem, że każdy kraj, bez wyjątku, zostanie zajęty przez komunizm?

Ohyda spustoszenia. „Queerowe nabożeństwo” ekumeniczne w katedrze w Trewirze

Ohyda spustoszenia. „Queerowe nabożeństwo” ekumeniczne w katedrze w Trewirze

(fot. YouTube / OK54 Bürgerrundfunk)

Biskup Trewiru urządził w średniowiecznej katedrze festiwal afirmacji grzechu sodomskiego i otwartego buntu wobec chrześcijańskiej antropologii. Wraz z protestanckimi duchownymi przewodniczył „queerowemu nabożeństwu”, podczas którego w prezbiterium rozpostarto sześciokolorowy symbol LGBT+, a wnętrze świątyni rozświetlono w tęczowych barwach.

17 kwietnia 2024 roku biskup Stephan Ackermann odprawił ekumeniczne nabożeństwo wraz z dwoma protestanckimi pastorami, które zostało zorganizowane przez aktywistów organizacji LGBT+ „Queer Workgroup”, działających w diecezji Trewiru.

Podczas nabożeństwa, które było transmitowane na żywo na YouTube, przed ołtarzem leżała duża flaga LGBT „Pride”, a kościół został oświetlony w tęczowych kolorach. W nabożeństwie aktywnie uczestniczyli przedstawiciele środowisk LGBT, m.in. osoba z zaburzeniami tożsamości płciowej śpiewała psalm.

W historycznej katedrze znajduje się kilka ważnych relikwii, w tym tunika, w którą Chrystus miał być odziany na krótko przed ukrzyżowaniem, czaszka św. Heleny (matki cesarza Konstantyna), święty gwóźdź z prawdziwego krzyża Chrystusa, a także sanktuarium Egberta; relikwiarz z pozostałościami apostołów św. Andrzeja i św. Piotra.

Osoby queer są częścią naszego Kościoła i częścią zróżnicowanego społeczeństwa. Każdy ma prawo żyć w sposób, który jest dla niego najbardziej autentyczny, bez obawy o dyskryminację lub wykluczenie” – powiedziała Ulrike Laux, współprzewodnicząca „Queer Workgroup” witając zgromadzonych.

Podczas kazania biskup Ackermann podkreślił, że „kiedy celebrujemy takie nabożeństwo, składamy deklarację”. „W pewnym sensie podejmujemy zobowiązanie i mówimy: chcemy być diecezją, która ceni różnorodność, różnorodność wiary i ścieżek życia, różnorodność obrazów Boga i Kościoła, różnorodność pokoleń, a także różnorodność seksualną i płciową, która istnieje wśród nas i pośród nas” – oświadczył.

W akcie otwartego ataku na fundamenty chrześcijańskiej antropologii, bp Ackermann stwierdził, że „kiedy celebrujemy takie nabożeństwo, nie możemy uniknąć bolesnego przyznania, że wspólnota kościelna nie tylko nie sprzeciwiła się niesprawiedliwości wyrządzanej ludziom pośród niej i poza nią, ale wzmocniła odrzucenie i wykluczenie swoim nauczaniem”.

Konsekwentnie, hierarcha ustawił Magisterium Kościoła po stronie „prześladowców” mniejszości seksualnych. „Mam nadzieję, że jest to zauważalne, że jako Kościół katolicki od niedawna jesteśmy na ścieżce nauki i zmian, i to jest dobra rzecz” – kontynuował. „Oczywiście opinie na temat szybkości zmian mogą się różnić, ale będziemy nadal podążać tą drogą”.

Źródło: lifesitenews.com PR

https://pch24.pl/kosciol-mylil-sie-ws-homoseksualizmu-kard-fernandez-chce-zmian-w-katechizmie/embed/#?secret=NMBOIUwtTK#?secret=DZ9lJDK850

========================

Strefy Czystego Transportu „Mieszkańcy mogą sądzić co chcą, a my i tak zrobimy co chcemy”

Strefy Czystego Transportu w dużych miastach: „demokracja” jak w PRL /pch24strefy-czystego-transportu

(Kadr z filmu “Nie lubię poniedziałku”, WFDiF /po Studiu Filmowym “Kadr”/)

Otwarte konsultacje społeczne „nie służą” władzom największych miast dążących za wszelką cenę do wprowadzenia obszarów wykluczenia komunikacyjnego, zwanych oficjalnie Strefami Czystego Transportu. „Mieszkańcy mogą sądzić co chcą, a my i tak zrobimy co chcemy” – zdają się mówić, i, jak dotychczas stawiają na swoim.

Paweł Skwierawski z inicjatywy „Stop Korkom” w audycji Rozmowa Niekontrolowana Łukasza Warzechy opowiadał, jak wyglądały w Warszawie konsultacje społeczne nad poszerzeniem SCT. Ostatecznie, jak wiemy, radni zetknąwszy się z bezpośrednim i zdecydowanym oporem mieszkańców przy okazji decydującej sesji, przyjęli pierwotną, skromniejszą wersję. Wygląda jednak na to, że bardziej radykalny projekt został podjęty celowo, aby było z czego ustępować wobec spodziewanych sprzeciwów.

Byłem [na jednym ze spotkań] dość długo, może 1,5 godziny. W tym czasie przewinęło się około 30 osób. Rozmawiałem z większością osób, które tam przybyły i tylko jedna była za [SCT]. A ogólnie w konsultacjach stacjonarnych wzięło udział 110 – 130 osób. Nie wydaje mi się, żeby większość uczestników była za poszerzeniem – ocenił warszawiak.

Ratusz informował, że sugestie rozszerzenia obszaru SCT pojawiły się głównie w spływającej do urzędu korespondencji e-mail. To trudna do obiektywnego zweryfikowania, za to prosta w zmanipulowaniu forma „konsultacji”. Jest zatem często wykorzystywaną przez tak zwanych aktywistów miejskich metodą wywierania presji.

We wrześniu 2023 roku pojawił się wykonany na zlecenie stołecznego urzędu miasta raport firmy Ricardo, opisujący przesłanki przemawiające za wprowadzeniem SCT. – Z badań i diagramów, które zostały tam przedstawione, wcale to nie wynikało. Jednak badana była ta rozszerzona strefa, a przecież firma musiała mieć czas na przygotowanie takiego badania, jakiś proces decyzyjny musiał w mieście zapaść, żeby to rozszerzyć. Prawdopodobnie więc latem była na stole już ta opcja rozszerzenia strefy, o czym się nie mówiło. I dlatego ludzie się zbulwersowali przed sesją 15 listopada – że nie o tym rozmawialiśmy na konsultacjach – ocenił Paweł Skwierawski.

Używając przenośni, owe „konsultacje” sprowadzały się do kwestii, czy mieszkańcy (kierowcy) chcą oberwać od władz kijem mniejszym, czy większym. Opcja powstrzymania się od użycia kija (czytaj: żadnej Strefy Czystego Transportu w Warszawie) w ogóle nie była przedmiotem „uzgodnień”.

Podczas decydującej, listopadowej sesji, w trakcie dyskusji nad wprowadzeniem strefy na sali obecna była może połowa miejskich radnych rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Także niektórzy spośród tych, którzy jednak pofatygowali się na debatę, dawali do zrozumienia, że argumenty mieszkańców niespecjalnie ich interesują.

Paweł Skwierawski podkreśla, że zawarte w raporcie Ricardo wnioski niekoniecznie mają odzwierciedlenia w zawartych tam danych.

Samochody nie mają żadnego istotnego statystycznie wpływu na poziom zanieczyszczeń. Mało tego, w raporcie zleconym przez miasto też ewidentnie widać, że jeżeli mówimy tylko i wyłącznie o wpływie na poziom dwutlenku azotu (NO2) to jego podwyższone poziomy występują wyłącznie przy największych drogach – mówi przedstawiciel inicjatywy „Stop Korkom”.

Zaprezentowane w miejskim raporcie grafiki pokazujące, o ile spadnie szacowany poziom dwutlenku azotu w przypadku wprowadzenia rozszerzonej SCT pokazały różnice od 1 do około 4 procent.

Organizacja „Stop Korkom” wysłała stołecznym radnym wyniki symulacji spadku poziomu NO2 i CO2 po ewentualnym ustanowieniu strefy. Nie doczekała się jednak żadnej reakcji.

Samorząd czy lobbing?

Około miesiąca temu na stronie NieDlaSCT.pl ukazał się materiał dokumentujący podpisanie przez władze Warszawy umowy z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych. Dyrektor Olaf Osica z Biura Strategii i Analiz odpowiedział na zapytanie warszawskiego oddziału partii Nowa Nadzieja, załączając kopię wspomnianego porozumienia. Znajdują się tam zapisy, które świadczą o tym, że lobbystyczna organizacja była odpowiedzialna za przeprowadzenie dla Ratusza badań torujących drogę do ustanowienia na terenie stołecznego miasta Strefy Czystego Transportu. Chodzi jeszcze o pierwsze, wstępne opracowania dające grunt pod wrzucenie w sferę publiczną kwestii SCT w stolicy.

„Miasto Stołeczne Warszawa zawarło porozumienie na przeprowadzenia badania tylko z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych, dlatego nie jest w posiadaniu dokumentów dotyczących agencji Lata Dwudzieste, która z kolei przeprowadziła badanie na zlecenie Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych” – napisał Olaf Osica. „Miasto nie poniosło kosztów za przeprowadzenie badania” – dodał dyrektor.

Krótko mówiąc, organizacja powołana do promowania elektromobilności sprawdzała na prośbę samorządu, co mieszkańcy Warszawy myślą o eliminowaniu z ruchu ogromnej części aut spalinowych.

Tekst samej umowy z 28 października 2022 dostarcza równie ciekawych informacji. „Przedmiotem Porozumienia jest określenie zakresu współpracy pomiędzy Stronami dotyczącej działań na rzecz poprawy jakości powietrza w Warszawie, w tym przede wszystkim związanych z wprowadzeniem w mieście Strefy Czystego Transportu” – napisali sygnatariusze.

„Strony zobowiązują się do niepodejmowania żadnych czynności, które mogłyby zagrozić powodzeniu założeń programu SCT oraz zobowiązują się do zachowania lojalności względem siebie oraz do wzajemnego poszanowania swoich interesów (…) – podkreślili.

Zatem włodarzy naszej stolicy od początku tej inicjatywy nie interesuje, czy mieszkańcy oraz dojeżdżający do pracy czy na studia, w ogóle chcą wprowadzenia strefy. Warszawiacy mają co najwyżej wybrać sobie krótszą bądź dłuższą smycz.

Jestem zszokowany – mówił w wideokomentarzu na swym kanale You Tube Janusz Kunowski, który starał się nagłośnić sprawę. – Jak miasto Warszawa mogło podpisać taką umowę? Jak mogło postawić nas, mieszkańców przed faktem dokonanym? Jak mogło użyć sponsorowanego badania i oprzeć o to badanie tak znaczący projekt? – pytał.

– SCT ingeruje w życie dziesiątek tysięcy warszawiaków. Jak miasto stołeczne Warszawa tak lekkomyślnie mogło forsować tak nieprzemyślany projekt bez żadnych rzetelnych badań? Nie mogę w to uwierzyć… – dodał Janusz Kunowski.

Po opublikowaniu badania w mediach pojawiły się materiały nie pozostawiające wątpliwości co do tego, z jakim zachwytem mieszkańcy czekają na SCT.

„Powietrze w stolicy będzie czystsze, a warszawiacy zdrowsi. Ubędzie korków, poprawi się wygląd budynków i komfort jazdy rowerem oraz jakość życia w mieście – to efekty utworzenia strefy czystego transportu (SCT) spodziewane przez ponad 2/3 ankietowanych Warszawiaków. Nowe badanie pokazuje, że poparcie dla intensywniejszej walki ze smogiem w Warszawie jest duże i stale rośnie” – napisał Grzegorz Dzięgielewski na stronie SCT.prowly.com, powstałej w ramach projektu finansowanego przez Clean Air Fund.

Z adnotacji zamieszczonej pod tekstem dowiadujemy się, że badanie metodą CAWI przeprowadzone zostało w grudniu 2022 na reprezentatywnej grupie 512 mieszkańców Warszawy. „Uczestnicy nie znali przygotowywanego przez władze Warszawy projektu strefy czystego transportu, ani też żaden inny projekt SCT nie był im w trakcie badania przedstawiony” – dodał autor artykułu.

Tak spytać, by „zgadzała się” odpowiedź

Metodologię przyjętą przez ratusz skomentował nieco szyderczo na swym Autoblogu (portal Spidersweb.pl) publicysta Tymon Grabowski: „Każdy nowy pomysł na mocniejsze wzięcie społeczeństwa pod but trzeba poprzedzić jakimś badaniem. Oczywiście z badania musi wyjść, że zainteresowani gremialnie popierają nowy pomysł, a to przeważnie dlatego, że odpowiednio sformułowano pytanie” – zauważył.

„Na przykład można zapytać: czy chcesz, żeby powietrze w mieście, w którym żyjesz, było czystsze? Oczywiście 100 proc. respondentów odpowie, że tak. Wówczas z pytania należy wysnuć wniosek, że skoro jedynym sposobem na oczyszczenie powietrza jest SCT, to 100 proc. mieszkańców popiera jej wprowadzenie. Można byłoby zadać też pytanie: czy zgadzasz się, aby władze miasta decydowały, czy możesz po nim jeździć swoim samochodem? Tego jednak lepiej nie robić, to niedobre jest” – napisał.

„Była to Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych. Sprawdziłem, to dość ciekawy twór składający się z kilku osób zaangażowanych – chyba z prywatnego zamiłowania – w promocję elektromobilności. Nie śmiałbym bowiem przypuszczać, że jest to forma korporacyjnego lobbyingu, mającego na celu skłonienie ludzi do wydania swoich pieniędzy na samochody elektryczne zamiast spalinowych. Przecież tym ludziom zależy wyłącznie na dobru planety i czystym powietrzu, dlatego robią to z pasji, a nie dla pieniędzy. Ciekawe, czy prywatnie wszyscy członkowie FPPE jeżdżą samochodami elektrycznymi. Przy okazji: fundacja w 2021 r. uzyskała przychód wynoszący ponad 2 mln zł z grantów” – ironizował autor.

Skoro Warszawa nie zapłaciła za zlecone przez siebie analizy, to kto poniósł ich koszty? Otóż powstały one w ramach programu The road to clean air in Poland („Droga do czystego powietrza w Polsce”). Finansuje go wspomniany już ruch Clear Air Fund. Ta z kolei inicjatywa działa dzięki pieniądzom kilku funduszy, głównie brytyjskich, spośród których najwięcej powiedzą nam zapewne nazwy Bloomberg Philantropies oraz IKEA Foundation. Wszystkie te fundusze pracują na rzecz realizacji idei walki ze zmianami klimatycznymi, czystej mobilności, ekologizmu, zrównoważonego rozwoju i tym podobnych, dobrze znanych zaklęć.

Pytać i nie słuchać

Halszka Bielecka z Ośrodka Analiz Cegielskiego podczas prezentacji wydanego wraz z Ordo Iuris opracowania „Jak obronić swój biznes przed SCT” opowiadała, jak wyglądają prekonsultacje na temat strefy we Wrocławiu.

W pierwszej turze można było zgłaszać swoje wnioski pisemnie, wziąć udział w dyskusji on line oraz wziąć udział w spotkaniu osobiście. Podczas sesji internetowej wielu uczestników zgłaszało, że negatywne wobec projektu komentarze zamieszczane na chatcie są modyfikowane bądź w ogóle kasowane. Z kolei w trakcie spotkania stacjonarnego zdecydowana większość uczestników opowiadała się przeciwko rewolucji komunikacyjnej. Tutaj miejskim rewolucjonistom w sukurs przyszła sprawna moderacja spotkania. Przeprowadzono ją w taki sposób by rozkład głosów, które zostały dopuszczone, odzwierciedlał zupełnie inny „układ sił”. 

Jednak przebieg otwartego spotkania i tak nie spodobał się władzom miasta. W kolejnym etapie wzięło udział już tylko 20 osób wyselekcjonowanych przez urzędników. Wcześniej chętni odpowiadali w ankiecie m.in. na pytania o swój stosunek do SCT. Na podstawie odpowiedzi wybrano „reprezentację” 12 mieszkańców oraz 8 członków tak zwanych organizacji pozarządowych (czytaj w tym przypadku: lobbystycznych).

– Ta forma konsultacji bardzo ogranicza wpływ i sama możliwość wypowiedzenia się mieszkańców. Zdecydowanie niweluje też skalę. Nie widać w ten sposób, że większość mieszkańców jest przeciwko. I mniej więcej o to chodziło władzom – powiedziała Halszka Bielecka. Chcące zabrać głos osoby spoza wytypowanej grupy nie miały możliwości wyrażenia swoich opinii. Zgłoszona propozycja referendum w tak istotnej sprawie została natomiast zupełnie zignorowana.

Również władze Wrocławia dla uzasadnienia komunikacyjnego przewrotu w mieście sięgnęły po raport organizacji, którą trudno posądzać o obiektywizm – Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, czyli kolejnej grupy lobbującej za elektromobilnością. – Wyłącznie na podstawie tego raportu został opracowany plan STC – podkreśliła analityk z OAC.

Władza w taki sposób przygotowuje „konsultacje” by mimo wszystko wprowadzić strefy i nie wysłuchać mieszkańców – oceniła ekspert. – We Wrocławiu przekroczenie norm zanieczyszczeń występuje wyłącznie w jednym miejscu. Tworzenie strefy ograniczającej wjazd starszym samochodom na terenie całego centrum wydaje się działaniem absolutnie nieadekwatnym do problemu.

Mieszkańcy wielkich miast najwyraźniej, poza stosunkowo nielicznymi grupami świadomych osób, nie wiedzą jeszcze, co szykują im włodarze. Rezultaty wyborów samorządowych świadczą o tym, że dobrodziejstwa zielonej – a w istocie neokomunistycznej, bo wywłaszczeniowej – rewolucji poznać muszą dopiero na własnej skórze.

Roman Motoła

https://pch24.pl/glos-obywateli-uwzglednimy-o-ile-jest-zgodny-z-wytycznymi-ue/embed/#?secret=bVIapsnStA#?secret=bh9WrNA7I4

Niedziela: Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

21.04.2024 Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

16/04/2024przez antyk2013

Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.

POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.

ZAMOŚĆ –  o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.

Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00

Kościół św. Katarzyny, pl. Jaroszewicza Jana, Zamość - zdjęcia
Share

Kategorie Białystok, Msze św. za Ojczyznę, Pokutne Marsze Różańcowe, Poznań, Zamość Tagi Białystok, Jasnogórskie Śluby Narodu, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, modlitwa za Ojczyznę, Msza Święta za Ojczyznę, Pokuta, Pokutny Marsz Różańcowy, Poznań, różaniec za Ojczyznę, Zamość

Pomożemy Panu zorganizować różaniec w Pańskim mieście

Fundacja Pro-Prawo do życia Szanowny Panie ! 
Jaworznie po raz pierwszy odbył się niedawno publiczny różaniec w intencji powstrzymania aborcji. Różaniec udało się zorganizować, gdyż do naszej Fundacji zgłosiła się pani Aleksandra, która chciała przeprowadzić taką akcję w swoim mieście. Potrzebowała jednak pomocy i wsparcia, dlatego przyjechali do niej nasi koordynatorzy i pomogli we wszystkim – w kwestiach organizacyjnych, formalnych i prawnych. Przywieźli także transparenty, bannery i nagłośnienie. 
 Podobnie jest w całej Polsce. Do naszej Fundacji zgłaszają się kolejne osoby, które w obliczu aborcyjnej ofensywy rządu Donalda Tuska chcą organizować publiczne różańce w swoim miejscu zamieszkania. 
Pan też może przeprowadzić taką akcję u siebie z pomocą i wsparciem naszych wolontariuszy. Proszę nie przejmować się, jeśli nigdy Pan takich działań nie organizował. Nasi koordynatorzy pomogą Panu we wszystkim – wyjaśnią, przyjadą i razem uda nam się zorganizować modlitwę w Pańskiej miejscowości. Proszę tylko wypełnić krótki formularz kontaktowy na naszej stronie.
Aborcyjni aktywiści i usłużni im politycy przypuścili wielki szturm na Polskę. Przepychają przez Sejm mordercze projekty ustaw, których celem jest upowszechnienie mordowania dzieci w naszym kraju. Wedle ich planów, aborcja polskich dzieci ma dokonywać się na masową skalę. Równolegle, zmuszają szpitale do zatrudniania morderców dzieci, łamią sumienia lekarzy i propagują aborcję za pomocą mediów.

Aborcja ma stać się domyślną, standardową opcją sugerowaną w trakcie wizyty kobiety w ciąży u ginekologa. Każde z coraz mniej licznych polskich dzieci poczętych w łonach matek ma być domyślnie przeznaczone przez system do likwidacji. Wobec tego, coraz więcej osób decyduje się stanąć do walki o życie i przyszłość naszego narodu.

Z inicjatywy pani Aleksandry po raz pierwszy prawda o aborcji i modlitwa w intencji powstrzymania zabijania dzieci wybrzmiały publicznie w Jaworznie. Duża grupa osób zgromadziła się na rynku tego miasta, aby wspólnie się modlić i dotrzeć do mieszkańców Jaworzna z ostrzeżeniem przed konsekwencjami aborcji. Jak napisano na lokalnej grupie po zakończeniu różańca:

“Kto był, ten wie. Wie ile to wydarzenie znaczyło dla naszej lokalnej społeczności jaworznian katolików i patriotów. Wie, jak niezmiernie istotna jest modlitwa za życie najsłabszych i najbardziej bezbronnych i za naszą Ojczyznę. Właśnie w tych trudnych (politycznie i nie tylko) okolicznościach, w tym czasie, w tym mieście.”

Publiczny różaniec w Jaworznie mógł się odbyć, gdyż niezbędnej pomocy pani Aleksandrze udzieliły Ania i Kasia – doświadczone wolontariuszki naszej Fundacji, które przyjechały na miejsce i pomogły we wszystkim. Wyjaśniły kwestie formalne, pomogły zgłosić zgromadzenie do urzędu miasta, przywiozły transparenty, bannery i nagłośnienie oraz udzieliły wsparcia przy promocji różańca. Ale kluczowa była inicjatywa pani Aleksandry i jej lokalne działanie. 

Takie wydarzenia mają ogromny wpływ na lokalną społeczność, szczególnie w mniejszych miastach i miejscowościach. Są tym, czego ludzie w obecnych czasach bardzo potrzebują – dają publiczny wyraz prawdzie i modlitwie. Wiele osób czuje się zbudowanych takimi akcjami. Ich zaletą jest również prostota – każdy rozumie o co chodzi i łatwo może się dołączyć, dlatego wielu przechodniów dołącza się do modlitwy w trakcie różańca. W ten sposób docieramy również do kolejnych Polaków z prawdą o aborcji. 

Dzieje się tak nie tylko w Jaworznie. 
We Włocławku pan Przemysław przyszedł na modlitwę zorganizowaną przez jednego z naszych koordynatorów. Po jakimś czasie, z pomocą naszego wolontariusza, zaczął sam organizować kolejne różańce w tym mieście.
 W Augustowie zgłosiła się do nas pani Anna, która po otrzymanym wsparciu przeprowadziła udaną akcję, a po niej wiele kolejnych. 
W Bydgoszczy pani Zofiauruchomiła swoje lokalne kontakty, dzięki czemu na publiczny różaniec przychodzi coraz więcej osób.
W Szczytnie do działania zgłosiła się pani Elżbieta, dzięki której zasięg naszych akcji wciąż się powiększa. Podobnie jest w wielu innych miastach. 

Panie MirosĹ‚awie, z pomocą koordynatorów naszej Fundacji każdy może zorganizować publiczny różaniec w intencji powstrzymania aborcji w swoim miejscu zamieszkania. Pan też może przeprowadzić taką akcję w swoim mieście. 

Nasi koordynatorzy wesprą Pana we wszystkim – wyjaśnią, przyjadą, przywiozą potrzebny sprzęt i akcesoria. Pomogą również załatwić sprawy formalne. Udzielą także pomocy w promocji tego wydarzenia. Razem uda nam się zorganizować modlitwę w Pana miejscowości!

Proszę wypełnić krótki formularz kontaktowy na naszej stronie, a następnie oczekiwać na kontakt ze strony naszych koordynatorów, którzy razem z Panem przejdą przez cały proces organizacji publicznego różańca.Kliknij i wypełnij krótki formularzOchrona polskich dzieci i rodzin zależy od mobilizacji naszego społeczeństwa. Od tego, czy każdy z nas stanie do walki, czy będzie biernie patrzył z boku. Mordercze plany aborcyjnej koalicji nie wejdą w życie, jeśli napotkają stanowczy opór społeczny. Potrzebne są przede wszystkim oddolne, lokalne działania, za pomocą których dotrzemy do Polaków z prawdą o aborcji i zaniesiemy do Pana Boga modlitwy o nawrócenie i przemianę serc wszystkich uwikłanych w proceder mordowania dzieci w łonach matek. 

Pan Jezus zapewnił nas, że: 

“jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w Niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.” 

Wielu aborcjonistów, pro-aborcyjnych polityków i najważniejszych liderów aborcyjnego lobby nawróciło się pod wpływem modlitwy i kontaktu z prawdą o aborcji. W wielu miejscach na świecie udało się ograniczyć aborcję pomimo ogromnej presji ze strony mediów i aktywistów radykalnej lewicy. Takie zmiany w Polsce również są możliwe, ale musimy być konsekwentni i nieustępliwi w modlitwie oraz działaniu w obronie życia.

Nawet niewielkie, ale dobrze zorganizowane grupy mogą skutecznie działać i wpływać na lokalną opinię społeczną. Wielu Polaków sprzeciwia się aborcji, nie wie jednak co w tej sprawie robić. Dlatego ktoś musi dać im sygnał do działania. Takim sygnałem są publiczne modlitwy różańcowe, które wywierają duży wpływ na sytuację w kolejnych miastach oraz mobilizują kolejne osoby do podjęcia działania. “Przyjdź na różaniec!” – to proste, czytelne i zrozumiałe hasło, które umożliwia każdemu aktywne zaangażowanie się w walkę o życie. 

Nasi wolontariusze i koordynatorzy pomogą kolejnym osobom z całej Polski zorganizować publiczny różaniec w swoim miejscu zamieszkania. Pomogą również Panu. Proszę tylko o wypełnienie formularza.
Razem uda nam się zorganizować modlitwę w Pana miejscowości. Razem uda nam się powstrzymać aborcję!
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
PS: Nasi koordynatorzy mogą wspierać organizację publicznych różańców oraz innych akcji w kolejnych miastach tylko dzięki stałej i regularnej pomocy Darczyńców naszej Fundacji, których zaangażowanie finansowe umożliwia nam nieustanną pracę i docieranie do kolejnych Polaków.
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Wykazano, że składnik „szczepionki” stymulował wzrost nowotworu i przerzuty

Wykazano, że składnik „szczepionki” stymulował wzrost nowotworu i przerzuty

dailysceptic.org/2024/04/18/did-biontechs-experimental-cancer

Przed pojawieniem się Covid-19 firma BioNTech, niemiecki twórca i właściciel tak zwanej szczepionki „Pfizer”, prowadziła wyłącznie badania nad terapiami przeciwnowotworowymi. Firma skupiała się na tym, a nie na chorobach zakaźnych. Ale żadna z tych prób nie zaszła zbyt daleko. Żaden z eksperymentalnych leków przeciwnowotworowych BioNTech nie trafił nigdy do zakrojonego na szeroką skalę badania klinicznego fazy 3, a jedno z zaledwie trzech badań fazy 2 zarejestrowanych przez BioNTech przed 2020 rokiem zostało „przedwcześnie zakończone” z nieznanych powodów.

W sumie firma BioNTech przetestowała swoje leki jedynie na nieco ponad 400 – w większości skrajnie chorych – pacjentach chorych na raka.

W świetle doniesień o rosnącej liczbie diagnoz nowotworów od czasu wprowadzenia szczepionek przeciw Covidowi opartych na mRNA, w niedawnym artykule zastanawiałem się, czy badania BioNTech zakończyły się niepowodzeniem, ponieważ oferowane przez nią terapie przeciwnowotworowe oparte na mRNA w rzeczywistości sprzyjały wzrostowi nowotworu, a nie hamowały go lub odwracały.

Cóż, teraz mamy dalsze potwierdzenie tej hipotezy.

Nowy przeddruk autorstwa Rubio-Casillas i in. w International Journal of Biological Macromolecules zadaje pytanie „N1-metylo-pseudourydyna (m1Ψ): przyjaciel czy wróg raka?” Zastąpienie naturalnie występującej urydyny N1-metylo-pseudourydyną jest właśnie innowacją leżącą u podstaw platformy mRNA firmy BioNTech, która w ten sposób w rzeczywistości staje się platforma modRNA lub zmodyfikowanego RNA. Katalin Karikó, która później została wiceprezesem BioNTech, podzieliła się Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny z Drew Weissmanem za odkrycie tej innowacji.

N1-metylopseudourydyna: przyjaciel czy wróg raka? Odpowiedź autorów jest jasna: przyjaciel… raka. Zatem streszczenie brzmi (podkreślenie dodane):

Ponadto odkryto, że szczepionki mRNA hamują podstawowe szlaki immunologiczne, upośledzając w ten sposób wczesną sygnalizację interferonu. … Dostarczono dowody na to, że dodanie 100% N1-metylopseudourydyny (m1Ψ) do szczepionki mRNA w modelu czerniaka stymulowało wzrost nowotworu i przerzuty, podczas gdy niezmodyfikowane szczepionki mRNA dawały odwrotne wyniki, co sugeruje, że szczepionki mRNA przeciwko Covid-19 mogą wspomagać rozwój raka.

Czy BioNTech i organ regulacyjny wiedzieli już, co od Rubio-Casillas i in. dowiedziałem się? To znaczy: czy wiedzieli, że platforma mRNA firmy może być onkogenna, zanim została udostępniona dosłownie miliardom ludzi na całym świecie jako podstawa szczepionki przeciwko Covid-19?

Właściwym organem regulacyjnym w przypadku dwóch badań, w tym tego, które zostało „przedwcześnie zakończone”, był nikt inny jak PEI: niemiecki organ regulacyjny ds. szczepionek i leków, o którego bliskich stosunkach z BioNTech pisałem tutaj. [odnośniki w oryginale. MD]

(Właściwym organem w przypadku trzeciego badania był niemiecki Federalny Instytut Leków i Wyrobów Medycznych (BfArM), siostrzana organizacja PEI.)

Spór o Dignitas Infinita (nieskończoną godność człowieka). Twierdzenia Akwinaty.

Spór o Dignitas Infinita (nieskończoną godność człowieka)

Autor: CzarnaLimuzyna , 18 kwietnia 2024 nieskonczona-godnosc?

Vyacheslav Safronov /Pinterest/

Aby rozprawiać o godności należy najpierw odpowiedzieć sobie na następujące pytania

  • Czym jest godność ludzka?
  • Od czego i w jakim stopniu zależy, a w tym mieści się pytanie – czy można ją utracić, zatracić, odebrać komuś?
  • Czy godność ludzka jest nieskończona?

Pytanie o „godność nieskończoną” pojawiło się po publikacji Dignitas Infinita, dokumentu Dykasterii Nauki Wiary zawierającego „papieskie magisterium ostatniej dekady”. Tekst ten doczekał się kilku omówień, krótkich i długich, w tym krytycznych, co według mnie jest zasadne.

Trzy odmiany godności

  1. godność przyrodzona (niezbywalna)
  2. godność dobroci moralnej (charakteru moralnego). Można ją rozwijać i umacniać poprzez swoje moralnie dobre czyny, ale można ją także tracić w wyniku własnego moralnie złego postępowania. Taka godność jest stopniowalna, czyli może być większa lub mniejsza.
  3. godność przypisywana na podstawie racji zewnętrznych. Pochodzi ona z uznania wyrażanego przez inne osoby. (zróżnicowanie za: GODNOŚĆ OSOBY LUDZKIEJ W UJĘCIU ŚW. TOMASZA Z AKWINU/_dr Robert Plich OP)

Aktualnie dominujące ideologie i związane z nimi antropologiczne błędy mieszają wszystkie odmiany godności  tworząc ideologiczny zlepek /fałszywie nazywany godnością/ – ważniejszy od prawdy i rozumiany jako obowiązek szacunku dla uprzywilejowanych grup dopuszczających się niemoralnych czynów, tym samym tracących moralną godność oraz niezasługujących na godność trzeciego rodzaju (poważanie, szacunek, pozycja).

W tym ujęciu przypisywana na siłę czyli pod presją paragrafów godność klasom rzekomo uciskanym, w praktyce zdegenerowanym, jest fałszywie nazywanym „prawami człowieka” nienależnym przywilejem, pilnowanym przy pomocy terroru lewicowej poprawności i policyjnej pałki.

Godność jest zdolnością do życia zgodnego z rozumem i z moralnością. Mówi się wtedy, że dana osoba prowadzi życie godne człowieka w przeciwieństwie do osób żyjących w niezgodzie z podstawowymi normami, co próbuje się bagatelizować pod osłoną “tolerancji”. W takim przypadku zło moralne staje się czymś chronionym „prawami człowieka”.

Dokument Watykanu Dignitas Infinita potężna łyżka dziegciu i odtrutka św. Tomasza

A na tym polega najwyższy stopień godności ludzkiej, że nie pod wpływem innych, ale sam z siebie człowiek zwraca się ku dobru.

św. Tomasz z Akwinu

Oczywiście bez łaski samego Boga człowiek nie byłby w stanie tego uczynić. Co zawiera Dokument z Watykanu? Zawiera nieprawdę i prawdę. Pytaniem retorycznym w tym momencie jest pytanie dlaczego zawiera nieprawdę, będącą jednym z podstawowych składników lewicowych, globalistycznych, satanistycznych ideologii. Ważnym rodzajem manipulacji w tym dokumencie są akcenty, w tym użycie aż 29 razy słowa: kobiet, kobiety.

Krótkie fragmenty dokumentu /ciemny fiolet/, które poddam krytyce

Nieskończona godność

(Dignitas infinita) Nieskończona godność, niezbywalnie związana z istotą samego bytu, przysługuje każdej osobie ludzkiej, niezależnie od jakichkolwiek okoliczności i jakiegokolwiek stanu lub sytuacji, w jakich się znajduje.

„W Bogu nie ma zmiany, utraty i nabywania” A w człowieku? Nawet nieśmiertelna dusza może być pozbawioną Boga, utraconą na rzecz diabła w wyniku wiecznego odłączenia od Stwórcy. Czy podobnie jest z godnością, z darem przyrodzonym traconym za życia i definitywnie utraconym w piekle?

Poniżej cytaty z GODNOŚĆ OSOBY LUDZKIEJ W UJĘCIU ŚW. TOMASZA Z AKWINU:

Człowiek poprzez grzeszenie odstępuje od porządku rozumu, dlatego odpada od ludzkiej godności — według tego przecież człowiek jest naturalnie wolny i istniejący dla siebie — i popada poniekąd w stan niewoli zwierząt, kiedy mianowicie sam z siebie podporządkowuje się zgodnie z tym, co jest użyteczne dla innych /św. Tomasz z Akwinu/

“Innymi słowy, jeżeli człowiek grzeszy, to świadomie i dobrowolnie odstępuje od porządku rozumu wyrażonego w prawie Bożym oraz od urzeczywistniania swojego wiecznego przeznaczenia, a przez to konsekwentnie degraduje godność swego człowieczeństwa. Grzesznik popada w stan niewoli charakterystyczny dla zwierząt, które — o czym była mowa powyżej — nie mają władzy nad swoimi czynami, a ponieważ są stworzeniami nierozumnymi, to nie istnieją same dla siebie, lecz dla stworzenia rozumnego. Samostanowienie polegające na świadomym i dobrowolnym odstąpieniu od porządku rozumu prowadzi człowieka do porzucenia jego ludzkiej godności i powoduje popadnięcie w stan użyteczności dla innych. Jako cel sam w sobie, człowiek przez swoje wolne wybory może zdegradować siebie do rangi środka używanego przez innych do realizacji ich osobistych celów”.

„Św. Tomasz pisze np. o nieskończonej godności osoby Chrystusa jako Boga i człowieka, która powoduje, że sama tylko męka Chrystusa bez Jego śmierci wystarczyłaby dla odkupienia rodzaju ludzkiego. Przyjmując taki punkt odniesienia, św. Tomasz zauważa, że aniołowie nie mają nieskończonej godności, z czego można wnioskować, że tym bardziej człowiek, będąc skończonym stworzeniem, nie może równać się pod względem swojej godności nie tylko z nieskończonym Bogiem, ale także z istotami niebieskimi, jakimi są aniołowie. W przypadku stworzeń rozumnych, nawet takich jak aniołowie, godność polega m.in. na urzeczywistnianiu ich podobieństwa do Boga. (…)

Jednak jeszcze bardziej o godności stworzeń świadczy możliwość poznania Boga. Z tego powodu aniołowie, którzy mają większe poznanie Boga, mają tym samym większą godność.

Czasami św. Tomasz przez godność rozumie rację zasługiwania na coś, uprawnienia do czegoś czy bycia odpowiednim do czegoś. Zwykle objawia się to przez użycie przymiotnika dignus — godny. Jego przeciwieństwem jest indignus — niegodny. To zasługiwanie, uprawnienie czy bycie odpowiednim może komuś przysługiwać z różnych racji godności — zarówno godności zwanej współcześnie przyrodzoną, jak i godności charakteru moralnego, a także z innych racji zewnętrznych wobec bycia człowiekiem. Podobnie, jak się wydaje, kiedy św. Tomasz pisze, że nigdy godność osoby nie zmniejsza jej grzechu, lecz go powiększa, można to odnieść do różnych wspomnianych znaczeń i przejawów godności”.

Trud migrantów

40. Migranci są jednymi z pierwszych ofiar różnych form ubóstwa. Nie tylko odmawia się im godności w ich krajach, ale i samo ich życie jest zagrożone, ponieważ nie mają już więcej środków na założenie rodziny, pracę lub wyżywienie. Kiedy przybywają do krajów, które powinny być w stanie ich przyjąć, „uważa się [ich] za nie dość godnych, by uczestniczyć jak wszyscy inni w życiu społecznym, i zapomina się, że mają taką samą przyrodzoną godność, jak każda inna osoba. (…) Przyjęcie ich jest ważnym i znaczącym sposobem obrony „niezbywalnej godności każdej osoby ludzkiej, bez względu na jej pochodzenie, kolor skóry czy wyznanie.

W większości przypadków nie migranci, lecz nachodźcy (neologizm stworzony przez prof. Wolniewicza w wyniku połączenia „najeźdźców” i „uchodźców”). Odmowa wpuszczenia nachodźców na terytorium danego państwa nie pozbawia ich przyrodzonej godności, lecz stanowi uzasadnioną ochronę obywateli danego kraju. Ich przyjecie lub nie przyjęcie nie ma nic wspólnego z godnością tym bardziej z jej moralną odmianą, której notabene w ogromnej liczbie przypadków nie posiadają, okradając i zabijając rdzennych mieszkańców. To co napisałem nie wyklucza indywidualnej pomocy przyznawanej w szczególnych sytuacjach.

Relacyjna struktura osoby ludzkiej

(…) kryzys klimatyczny zagraża życiu tak wielu istot”.  Rzeczywiście, do godności człowieka należy troska o środowisko, ze szczególnym uwzględnieniem owej ludzkiej ekologii, która chroni jego własne istnienie.

Mamy “Kryzys klimatyczny”? A może kryzys rozumu i sumienia? Zawartość CO2 w atmosferze stanowi 0,04%, z tego tylko jedna dwudziesta pochodzi z działalności człowieka, a to oznacza, że emisja CO2 przez człowieka nie ma decydującego znaczenia dla klimatu. W przeszłości mieliśmy okresy dużo bardziej cieplejsze, a człowiek wówczas emitował CO2 na poziomie o wiele niższym. Wniosek jest jeden. Teoria o konieczności redukcji emitowanego CO2 jest brednią osób cierpiących na indukowaną przez media psychozę lub celową, suto opłacaną propagandą.

Niektóre poważne naruszenia godności ludzkiej

O wojnie

W tym miejscu należy również wspomnieć o karze śmierci. Także ta ostatnia narusza niezbywalną godność każdej osoby ludzkiej niezależnie od wszelkich okoliczności. Wręcz przeciwnie, należy uznać, że „zdecydowane odrzucenie kary śmierci pokazuje, jak bardzo możliwe jest uznanie niezbywalnej godności każdego człowieka i przyznanie, że ma on swoje miejsce na tym świecie. Ponieważ, jeśli nie odmówię jej najgorszemu z przestępców, to nie odmówię jej nikomu, dam wszystkim możliwość dzielenia się ze mną tą planetą, pomimo wszystkiego, co może nas oddzielać”.

(…) W obliczu tej sytuacji, bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości «wojny sprawiedliwej».

Nieprawda. Lewica i jej agendy od samego początku pozostają w konflikcie ze stanem rycerskim, jako tym, który bronił cywilizacji. Duchowieństwo i Rycerstwo było zawsze znienawidzone przez wrogów tradycji ze względu na zdolność do walki duchowej i zbrojnej. Dziś, w czasie pozornego pokoju, trwa nieustanne osłabianie ducha zwykłych ludzi, aby uczynić ich całkowicie niezdolnymi do walki.

Efektem codziennej tresury w duchu pacyfizmu są poglądy dużej części zniewolonego mentalnie społeczeństwa przeciwstawiającego walkę zbrojną oraz karę śmierci nauczaniu katolickiemu. O rzekomym konflikcie pomiędzy karą śmierci a V przykazaniem „nie morduj” pisaliśmy nie raz, Tak samo jest z użyciem zbrojnego ramienia w obronie najwyższych wartości Pacyfizm i brak kary śmierci jako skutek odchodzenia od nauczania katolickiego

Św. Tomasz o karze śmierci

Święty Tomasz odrzuca zarzut, jakoby dopuszczał karę śmierci w sposób, który nie liczy się z godnością człowieka, a który moglibyśmy nazwać dzisiaj utylitarnym, czy konsekwencjalistycznym lub proporcjonalistycznym. Wyjaśnia, że rozmyślne zabicie niebezpiecznego złoczyńcy dla ochrony dobra wspólnego nie jest złe samo w sobie, czyli nie jest czynem wewnętrznie złym, ponieważ nie dotyczy zwyczajnej osoby cechującej się godnością, lecz dotyczy tego, kto pozbawił się swojej ludzkiej godności przez swoje własne haniebne czyny uwłaczające rozumowi. W koncepcji św. Tomasza utrata przynajmniej jakiegoś krytycznego zakresu ludzkiej godności jest możliwa i stanowi utratę racji zabezpieczającej człowieka przed użytecznym traktowaniem go jak zwykłej części ludzkich doczesnych społeczności. Tracąc więc swą godność przez swoje dobrowolne, haniebne czyny, a zwłaszcza przez rozmyślne morderstwa, człowiek niejako na własne życzenie coraz bardziej redukuje sam siebie do statusu bezrozumnego zwierzęcia, które nie jest celem samym w sobie, lub do statusu części podporządkowanej zupełnie tej całości, jaką jest ludzka społeczność polityczna.

Dopóki człowiek zachowuje swą ludzką godność, dopóty rozmyślne zabicie takiego człowieka dla jakiegokolwiek dobra byłoby czynem wewnętrznie złym. Dopiero utrata istotnego zakresu tej godności przez określoną osobę w wyniku dobrowolnego i radykalnego wyrzeczenia się przez nią porządku rozumu i sprowadzenie siebie do rangi zwierzęcia lub do rangi dysfunkcyjnej części, niebezpiecznej dla dobra całości, pozwala — zdaniem św. Tomasza —na zastosowanie wobec takiej osoby kryterium użyteczności i na poświęcenie jej dla dobra całości ludzkiej społeczności.

_____________________________________________________________________________________________________

Dla koneserów

Godność ludzka jako zdolność do życia rozumnego i moralności oraz jako aktualizacja tej zdolności

“Mimo że św. Tomasz nie posługuje się terminami „godność przyrodzona”i „godność dobroci moralnej”, to jednak w jego pracach można odnaleźć aspekty godności odpowiadające znaczeniu tych terminów. Akwinata nie dokonuje jednak ostrego rozróżnienia między tymi aspektami godności, przez co wydaje się wskazywać na ich wzajemne powiązanie. Godności przyrodzonej odpowiadałaby w koncepcji św. Tomasza godność indywidualnego, samoistnego bytowania w racjonalnej naturze i związana z nim zdolność (potencjalność, możność) do życia rozumnego i do moralności. Natomiast godności dobroci moralnej odpowiadałaby aktualizacja tej zdolności, przejawiająca się w rozwoju cnót usprawniających do dobrego moralnie postępowania, polegającego na twórczym urzeczywistnianiu ludzkich celów gatunkowych, w tym zwłaszcza celu ostatecznego, który stanowi wieczne przeznaczenie człowieka. Innymi słowy, o godności przyrodzonej świadczy m.in. zdolność do moralnej autokreacji, dysponująca człowieka do osiągnięcia spełnienia jego własnej natury. Natomiast godność dobroci charakteru moralnego to właściwa aktualizacja tej zdolności, skutkująca urzeczywistnianiem prawdziwego spełnienia ludzkiej natury. W związku z tym można by chyba określić godność przyrodzoną, czyli podstawową i niezbywalną, jako doskonałość poniekąd niepełną — a więc taką, która swoje dopełnienie uzyskuje w godności dobroci charakteru moralnego, a ostatecznie w wiecznym przeznaczeniu człowieka.
Święty Tomasz explicite używa terminu „godność” w znaczeniu zbliżonym do cnoty, aby określić dobroć charakteru moralnego człowieka kierującego się cnotami. Twierdzi na przykład, że „w tym, co sprawia przyjemność, kierujemy się cnotą jakby godnością ludzkiej natury”. Ten sposób pojmowania godności zależy od ludzkiej zdolności do uczestnictwa w obiektywnym porządku praktycznego rozumowania i kierowania się tym porządkiem w swoim postępowaniu. Porządek ten jest dostępny poznawczo człowiekowi jako prawo naturalne dzięki naturalnym inklinacjom wyciśniętym w ludzkiej naturze przez jej Stwórcę i skłaniającym ją ku celom, które stanowią jej spełnienie i przynoszą człowiekowi szczęście. Porządek rozumu praktycznego, wyrażający się m.in. we wspomnianym prawie naturalnym, ma swoje źródło i pierwowzór w umyśle Bożym w tzw. prawie wiecznym. Światło naturalnego rozumu, za pomocą którego ludzie są zdolni odróżniać to, co służy ich spełnieniu i szczęściu — a więc dobro — od tego, co nie służy lub wręcz szkodzi ich spełnieniu i szczęściu — a więc od zła — jest funkcją prawa naturalnego i stanowi w osobach ludzkich odbicie światła boskiego. Taka zaś zdolność do rozumnego i wolnego samostanowienia jest jednocześnie zdolnością do moralności i tym samym podstawową doskonałością ludzkiej natury, świadczącą o godności człowieka, która współcześnie jest określana jako przyrodzona i niezbywalna”.

 * —* —*

“Sprzeciw sumienia wobec niesprawiedliwych ustaw narzuconych przez doczesnych władców jest możliwy właśnie dlatego, że w swoim sumieniu osoba ludzka jest w stanie rozpoznać sprzeczność tych ustaw z wyższym prawem, które jest dziełem Boga. Człowiek bowiem z porządku naturalnych inklinacji ludzkiej natury swoim rozumem jest w stanie odczytać prawo naturalne, stanowiące taki zakres boskiego prawa wiecznego, jaki jest dostępny ludzkim możliwościom poznawczym. Ustawy ludzkich prawodawców sprzeczne z prawem naturalnym, są tym samym sprzeczne z prawem wiecznym, czyli z porządkiem Boskiego Rozumu, a sprzeczność ta powoduje, że takie ustawy nie mają racji prawa i nie obowiązują w sumieniu”.

Jak zatem z wynika z powyższego trójpodziału aspektów obrazu Bożego w człowieku i odpowiadających im aspektów godności człowieka, chociaż wszyscy ludzie, nawet nieprawi, są stworzeni na obraz Boży i mają swoją przyrodzoną i niezbywalną godność, jednak o wiele bardziej wiernym obrazem Boga są ludzie sprawiedliwi, którzy cieszą się też większą godnością z racji swojej dobroci moralnej. Najdoskonalszym jednak obrazem Boga są święci w niebie, którzy w związku z tym cieszą się największą godnością”.

Aby zapoznać się z poglądami dr Roberta Plicha OP, autora cytowanej pracy nt. kary śmierci należy przeczytać całość. Próbka poniżej:

“Z ogólnej Tomaszowej charakterystyki kary wynika, że ma ona przede wszystkim charakter retrybutywny, czyli stanowi sprawiedliwą odpłatę za dokonane zło, stąd jej ciężar powinien być proporcjonalny do ciężaru tego zła. Zamach na dobro wspólne ze sprawiedliwości domaga się rekompensaty i jeśli nie da się naprawić wyrządzonej krzywdy przez przywrócenie stanu sprzed przestępstwa, to wówczas rekompensata powinna przynajmniej polegać na pozbawieniu złoczyńcy udziału w dobru wspólnym proporcjonalnie do ciężaru dokonanego przestępstwa. Tomasz nie uzasadnia jednak kary śmierci wyłącznie jako środka sprawiedliwości retrybutywnej. Nie jest to też — ściśle rzecz biorąc — kara lecznicza, bo ze swej natury służy ona eliminacji przestępcy, a nie jego poprawie. Święty Tomasz charakteryzuje ją także jako karę, którą współcześnie określilibyśmy jako prewencyjną, czyli zapobiegającą eskalacji przestępstw i przez to chroniącą dobro wspólne. Z takiego stanowiska św. Tomasza można zatem wyprowadzić następujący wniosek: jeśli dostępne są inne skuteczne środki prewencji, niepozbawiające życia przestępcy i niewykluczające możliwości jego poprawy, wówczas stanowią lepsze rozwiązanie niż kara śmierci i powinny zostać zastosowane” .

Źródło cytatu: GODNOŚĆ OSOBY LUDZKIEJ W UJĘCIU ŚW. TOMASZA Z AKWINU

Gangsterzy z Ukrainy silniejsi: Brutalna egzekucja długów, narkotyki, prostytucja, handel bronią.

Gangsterzy znad Dniepru

19.04.2024 Autor:Leszek Szymowski nczas/gangsterzy-znad-dniepru

prostytucja przestępczość
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP/DPA

Przestępcy zza naszej wschodniej granicy dominują polski półświatek, zajmując miejsce polskiej mafii. Rząd udaje, że problemu nie ma, służby nie chcą ujawniać przynależności narodowej aresztantów, a resort obrony unika odpowiedzi na pytanie, czy poprze słowacki pomysł wysłania ukraińskich przestępców na front.

Ponad 7 tysięcy cudzoziemców przebywa łącznie w polskich jednostkach penitencjarnych – wynika z danych Służby Więziennej. Wśród nich najwięcej jest obywateli Ukrainy, Gruzji i Wietnamu. Ci pierwsi trafiają za kratki nie tylko za akty przemocy i wandalizmu czy prowadzenie samochodu po pijanemu, ale również za przestępstwa popełniane w ramach zorganizowanych grup. Uchodźcy z Ukrainy, którzy nie chcieli wracać do swojej ojczyzny, aby z bronią w ręku przeciwstawić się rosyjskiej agresji, nie zawsze wybierali uczciwe życie w Polsce. Dziś, kilkaset kilometrów od frontu w Donbasie, biorą udział w innej wojnie. Wojnie w świecie przestępczym. Jej stawką są gigantyczne pieniądze, wpływy i władza.

Szokujące informacje

Jednym z ostatnich dokumentów, które w listopadzie 2023 roku trafiły na biurko odchodzącego ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego (podlegały mu służby specjalne) był raport sporządzony przez Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym. Raport – opatrzony klauzulą niejawności – opisywał nowe zjawisko w świecie przestępczym. Jego głównym wnioskiem było to, że w polskim półświatku toczy się zażarta walka o władzę i pieniądze między polskimi gangsterami a ich konkurentami z Ukrainy. Jak się okazuje, ci ostatni odnoszą tam zwycięstwo za zwycięstwem.

Jakie obszary działalności przestępczej stają się domeną gangów ukraińskich? Z cytowanego dokumentu wynika, że pierwszym jest brutalna egzekucja długów. Oznacza to powrót do lat 90.tych. Polega to na uprowadzeniu dłużnika i znęcaniu się nad nim do momentu aż odda swoje zobowiązanie. Gangsterzy dokonują tego, używając młotków, pałek i wiertarek do rozwiercania kolan. W 2023 roku komórki policyjne zajmujące się zwalczaniem zorganizowanej przestępczości w województwie mazowieckim dowiedziały się o kilkudziesięciu takich przypadkach. O powadze sprawy świadczy fakt, że żaden z dłużników zidentyfikowanych przez policję nie chciał oficjalnie zgłosić sprawy. A sami bandyci działali bardzo profesjonalnie. Gdy znęcali się nad dłużnikiem, mieli ubrane maski zasłaniające twarz. Porozumiewali się albo w języku ukraińskim albo rosyjskim, a częściej tzw. „surżykiem”, czyli popularnym w środkowej Ukrainie dialektem zawierającym elementy wszystkich języków używanych w tym kraju. Bandyci nie zabrali też ze sobą na akcję telefonów komórkowych, co spowodowało, że nie można było ich namierzyć poprzez lokalizację miejsc logowania.

Drugi obszar działań to handel narkotykami na skalę hurtową. Dotychczas ten sektor działalności, kontrolowany przez polskie mafie, opierał się na precyzyjnych ustaleniach i rozliczeniach. Dealer, który chciał na swoim terenie (czyli w jakimś obszarze miasta) rozprowadzać narkotyki – np. w szkołach, dyskotekach lub nocnych klubach – musiał co miesiąc uiszczać określoną, nieformalną opłatę za pozwolenie na taką działalność. Pieniądze trafiały do gangu rządzącego miastem. Dealer mógł kupować narkotyki tylko od jednego, znanego mu hurtownika. Hurtownik również płacił za pozwolenie na swoją działalność. Narkotyki kupował zaś od producentów, czyli z wytwórni podlegającej konkretnej mafii i zarządzanej przez jej człowieka. Gdy któryś z dealerów choćby próbował działać na własną rękę i powstawały wątpliwości co do rozliczeń, przyjeżdżało do niego uzbrojone mafijne komando i siłą perswadowało mu, że popełnił bardzo poważny błąd. Na tym tle dochodziło często do wzajemnych animozji między gangsterami, co nie raz kończyło się tym, że pobity zgłaszał się na policję i w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary sypał swoich wspólników. Te wzajemne animozje pozwalały policjantom odnosić sukcesy w walce z narkogangami. Teraz jednak w ich miejsce dynamicznie wchodzą Ukraińcy. Po pierwsze dysponują większą gotówką i mogą kupować jednorazowo większe ilości narkotyków. Po drugie opanowali kilka bardziej skutecznych metod transportu środków odurzających. Wspomniany raport opisuje następującą historię: w zachodniej Polsce zorganizowano akcję charytatywną polegającą na zbiórce towarów dla ogarniętej wojną Ukrainy. Towary miały pojechać mikrobusami na wschód. W jednym z nich, między skrzyniami z darami od hojnych Polaków, znajdowały się pakunki z marihuaną i amfetaminą. W okolicach Warszawy kierowca odłączył się od konwoju i na jednym z parkingów spotkał się z dealerami, by przekazać kontrabandę. Kilkadziesiąt kilogramów narkotyków trafiło na czarny rynek w stolicy.

Trzeci obszar działalności ukraińskich mafii to handel bronią. Jeśli wierzyć w ustalenia BWK KGP, to przestępcy zza wschodniej granicy zaopatrują w broń gangsterów nie tylko w Polsce, ale również w krajach zachodniej Europy. Broń (pistolety ręczne i automatyczne, karabiny, granatniki) pochodzą z frontu we wschodniej Ukrainie. Tam ma miejsce proceder handlu bronią; kupcy odkupują broń od żołnierzy walczących z Rosjanami. Potem specjalni kurierzy przerzucają duże ilości przez „zieloną” granicę, m.in. szlakami w Bieszczadach albo w ciężarówkach, wykorzystując legalną wymianę towarową między Polską a Ukrainą. Z ustaleń policjantów wynika, że zjawisko jest możliwe dzięki korupcji wśród pograniczników ukraińskich i niekiedy polskich. W zamian za łapówkę celnicy przymykają oko na nielegalny towar na kontrabandę. Co ciekawe: jeden z przemytników broni zatrzymany w Niemczech zeznał, że pistolety na handel dla gangów sprzedawali nawet rosyjscy żołnierze (!).

Wreszcie czwarty obszar działalności ukraińskich mafii to prostytucja. Powszechnym procederem jest werbowanie młodych kobiet z ubogich rejonów kraju do pracy w charakterze prostytutek w polskich agencjach towarzyskich. Ukraińcy pełnią w nich rolę ochroniarzy, nadzorców i kasjerów. Ale nie tylko. Miłosne igraszki w domach uciech są filmowane i wykorzystywane jako materiały umożliwiające szantażowanie klientów, szczególnie bogatych biznesmenów, działaczy samorządowych i polityków. Są oni bowiem wiele zrobić, aby kompromitujące ich taśmy nie ujrzały światła dziennego.

Inna “kultura”

Dlaczego ukraińskie mafie skutecznie dominują konkurencję? „W ich świecie obowiązują inne zasady” – tłumaczy Zbigniew Wróblewski – emerytowany oficer CBŚP. – „Pierwsza to jasna hierarchia zarządzania. Jest jasne, kto komu podlega. Gdy ktoś chce się wyłamać z tej struktury, ryzykuje śmiercią”. Druga, niemniej ważna przyczyna to hermetyczność tych środowisk. – „W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się do tego, że w polskiej grupie przestępczej zawsze znajdzie się jeden gotów wsypać kolegów za uniknięcie albo złagodzenie kary” – mówi Wróblewski. – „We wschodnim gangu to nie przejdzie. Kandydat na świadka koronnego doskonale wie, że jeśli zacznie »sypać«, to dawni kompani zamordują jego rodzinę. A jeśli będzie milczał, to nawet gdy pójdzie siedzieć, koledzy będą pomagać jemu i jego najbliższym, wysyłając im pieniądze”. Taki ukraiński gangster ma więc wybór: siedzi w kryminale ile trzeba, trzymając gębę na kłódkę i wówczas zapewnia rodzinie byt, albo współpraca z policją, która równa się śmierci najbliższych. Policjanci zwracają też uwagę na trzeci powód: ukraińskie gangi bardzo trudno jest inwigilować. Jeśli bandyci korzystają z telefonów zarejestrowanych na Ukrainie, to założenie podsłuchu wymaga zgody ukraińskich władz, co jest procedurą długotrwałą. A nawet jeśli korzystają z polskich numerów, to w rozmowach między sobą posługują się slangiem trudnym do zrozumienia dla kogoś z zewnątrz. Co z tego, że od czasu do czasu uda się podsłuchać rozmowę, jeśli trzeba czekać na specjalistycznego tłumacza, który pomoże zrozumieć jej treść?

Jest też inny, ważny problem. Gangsterzy polscy w ostatniej dekadzie starali się unikać krwawych porachunków. Lepiej było po cichu produkować i sprzedawać narkotyki, niż wchodzić w zbrojne konfrontacje, ryzykować śledztwa i akcje policyjne. Ukraińscy bandyci są całkowicie wolni od takich zahamowań. Nie unikają konfrontacji, nawet gdy wiąże się ona z koniecznością użycia karabinu. Doskonale wiedzą, że polskim policjantom znacznie trudniej będzie ich „namierzyć”.

Wskazane problemy nie dotyczą tylko Polaków. Na rosnące w siłę gangi ukraińskie kilka tygodni temu zwróciła uwagę również policja słowacka. Gdy sprawa wyszła na jaw, minister spraw wewnętrznych tego państwa zgłosił oficjalnie pomysł, żeby obywateli Ukrainy przebywających w więzieniach słowackich deportować za wschodnią granicę, aby władze w Kijowie mogły ich wcielić do wojska i wysłać na front. Ze wszystkich Ukraińców przebywających za kratkami w Polsce można byłoby stworzyć kilka batalionów. Dlaczego rząd w ogóle na to nie zwraca uwagi?

Demontaż rynku pracy. Coraz mniej Polski dla Polaków.

Zdj. ilustr. Fot. 112. international, Open Source

Ministerstwo Rozwoju proponuje depenalizację „nieświadomego” nielegalnego zatrudniania cudzoziemców

18 April 2024 Marek Trojan ministerstwo-rozwoju

Resort rozwoju proponuje, by pracodawcy, zatrudniający nielegalnie cudzoziemców, zasadniczo nie byli za to karani. Według Money.pl związkowcy zaznaczają, że „to nie deregulacja, a demontaż rynku pracy”.

Na początku kwietnia br. do konsultacji społecznych trafił pakiet deregulacyjny, obejmujący zmiany w kilkunastu ustawach. Przygotowało go Ministerstwo Rozwoju i Technologii kierowane przez ministra Krzysztofa Hetmana. W założeniu, ma to pomóc przedsiębiorcom w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Pakiet dotyczy m.in. kwestii odpowiedzialności pracodawcy za powierzenie cudzoziemcowi nielegalnego wykonywania pracy, za co grozi do 30 tys. zł grzywny. Propozycja zmian zakłada, że taki czyn byłby wykroczeniem, za które karani mieliby być pracodawcy – ale tylko ci, którzy zrobili to umyślnie.

Jak podaje portal Money.pl, w projekcie zawarto uzasadnienie, z powołaniem się na „środowisko pracodawców”. Ma ono sygnalizować, że „powierzający prace cudzoziemcom często nie dysponują odpowiednimi kompetencjami i innymi możliwościami, które pozwoliłyby im gruntowną weryfikację stanów faktycznych i prawnych związanych z powierzeniem pracy cudzoziemcom”. Ponadto, pracodawcy uważają, że obowiązki wynikające z weryfikacji legalności powierzenia pracy są dla nich nadmiernym obciążeniem administracyjnym. Powinni oni m.in. oceniać: uprawnienia cudzoziemca do wykonywania pracy, prawidłowość wystawienia odpowiednich zezwoleń, a także podstawę pobytu i inne dokumenty.

Projekt krytykuje jednak wiceprzewodniczący Związku Zawodowego „Budowlani” Jakub Kus. Jego zdaniem, zapisy te „nawiązują do najgorszych tradycji polskiej legislacji, a duża część proponowanych zmian wydaje się katalogiem pomysłów różnych lobbystów”. Uważa, że zaproponowane rozwiązania wpłyną nie tyle na deregulację, ile na demontaż rynku pracy i działalności gospodarczej.

„Chodzi o zwolnienie pracodawcy z odpowiedzialności za “nieumyślne” naruszenie prawa. W polskim systemie prawnym to wyłącznie pracodawca, poza wyjątkami dotyczącymi zawodów regulowanych, decyduje o tym, kogo zatrudnia, na jakich podstawach i ocenia, czy jest to zgodne z prawem” – zaznacza Kus, cytowany przez Money.pl. Jego zdaniem, jeśli ktoś nie posiada kompetencji do tego, by ocenić i wziąć odpowiedzialność za to, kogo zatrudnia, to nie powinien być pracodawcą. Podkreślił, że związki zawodowe w sposób oczywisty będą zdecydowanie sprzeciwiać się wprowadzeniu tej zmiany w ustawie. Zaznaczył, że skończy się do powrotem do usankcjonowanego dumpingu na rynku pracy i naruszenia zasad uczciwej konkurencji.

Ponadto, jak pisze Money.pl, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego i ekspert rynku pracy Andrzej Kubisiak zwraca uwagę, że proponowane przez resort rozwoju zmiany mogą wpłynąć na konkurencyjność pomiędzy firmami. Ponadto, jego zdaniem będzie to zapewne zachęta do większego napływu cudzoziemców bez prawa pobytu i wykonywania pracy w Polsce, ponieważ pracodawcy poczują się zwolnieni z odpowiedzialności za nich. Kubisiak uważa, że powinna pozostać możliwość zastosowania grzywien na przykład w sytuacji, gdy dany pracodawca uporczywie łamie przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców. Sugeruje, że przypadki incydentalne można by karać upomnieniami, a następnie kolejną kontrolą.

„Zdaniem ekspertów zmiana, którą proponuje resort kierowany przez ministra Hetmana, wpłynie nie tylko na rynek pracy, ale może również odbić się na bezpieczeństwie kraju oraz relacjach Polski z Unią Europejską, która chroni swój obszar przed napływem nielegalnych migrantów” – pisze Money.pl. Dodaje, że MSWiA nie odpowiedziało na prośbę tego portalu o komentarz.

Według wstępnych danych za trzy kwartały 2023 roku, Straż Graniczna wraz z Państwową Inspekcją Pracy przeprowadziły 9138 kontroli legalności zatrudnienia i wykonywania pracy przez cudzoziemców, wykrywając przy tym nielegalne powierzenie pracy 9934 osobom. W 6152 przypadkach dotyczyło to Ukraińców, 1018 – Gruzinów, a 864 – obywateli Białorusi. Jak czytamy, w porównaniu do roku wcześniejszego liczba ujawnionych nielegalnie pracujących Ukraińców spadła o 18 proc., natomiast odsetek Gruzinów i Białorusi wzrósł odpowiednio o 23 proc. i 26 proc.

Przypomnijmy, że jak poinformowała stacja RMF FM, Komenda Główna Policji analizuje możliwość zatrudniania w polskiej policji osób, które nie są polskimi obywatelami.

Przeczytaj: Ponad połowa obcokrajowców zatrudnionych w firmie z Pucka pracowała nielegalnie

Money.pl / Kresy.pl

Obywatele Ukrainy, Białorusi czy Gruzji – do polskiej policji ??? Pewnie potrzebni do programu Pacyfikacja+

Cudzoziemcy w polskiej policji? KGP rozpoczęła analizy

Krzysztof Zasada 18 kwietnia rmf24.pl/fakty

Ruszyła analiza możliwości zatrudniania w polskiej policji osób, które nie są polskimi obywatelami – dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada.

Cudzoziemcy w polskiej policji? KGP rozpoczęła analizy

Decyzje jeszcze nie zapadły

Jak tłumaczy zajmująca się tą sprawą Komenda Główna Policji, chodzi z jednej strony o działania, mające pomóc w pokonaniu zapaści kadrowej, w której znalazła się ta największa służba mundurowa w Polsce, ale nie tylko. 

Jaki mógłby być inny cel przyjmowania do policji cudzoziemców? W związku z napływem do Polski obywateli innych państw, chodzić ma o pomoc w rozpoznaniu między innymi uwarunkowań kulturowych tych migrantów przebywających w naszym kraju. 

Kolejna sprawa to rozpoznanie specyfiki przestępczości wśród tych osób. 

Komenda Główna przewiduje, że w związku z wojną w Ukrainie zmieni się struktura świata przestępczego w Polsce. Jak się dowiedział nasz dziennikarz, w kręgu zainteresowania polskiej policji są przede wszystkim obywatele Ukrainy, Białorusi czy Gruzji, ale chodzi także o obywateli innych państw.

Mowa jest o zatrudnianiu na etaty w policji, ale także na kontrakty w charakterze na przykład konsultantów.

Jak zastrzegają rozmówcy reportera RMF FM, na razie żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły, trwa analiza możliwości, chociażby rozwiązań przyjętych w innych krajach.

Policyjne kursy on-line

Policja szuka też innych sposobów na rozwiązanie potężnego kryzysu kadrowego. Jak się dowiedział reporter RMF FM, ruszyły policyjne kursy on-line dla aspirantów i podoficerów. W Polsce mamy najmniej funkcjonariuszy od ponad 10 lat. 

Rezygnacja ze stacjonarnych kursów aspiranckich zwalnia miejsca w szkołach policji dla kandydatów do służby, którzy mają odbywać szkolenie podstawowe. Komenda Główna kładzie nacisk na nabór nowych ludzi. W tegorocznych planach jest przyjęcie ponad 10 tysięcy funkcjonariuszy, gdy “wydolność” tych uczelni przekracza jedynie 6 tysięcy. 

Jak zapewnia szefostwo policji, kursy on-line nie powinny wpłynąć na jakość szkolenia. Dotyczą tylko tych zajęć, które mogą być prowadzone w tej formie – chodzi o teorię, między inymi zajęcia z przepisów prawa. Zajęcia z techniki i taktyki mają się odbywać tradycyjnie. Także egzaminy będą prowadzone w dotychczasowej formie.

Portal dla kandydatów

Lada dzień policja uruchamia także portal dla kandydatów do tej największej w Polsce służby mundurowej. To kolejny element, który ma wpłynąć na poprawę liczebności formacji, w której braki kadrowe są największe od ponad 10 lat. 

Portal to przede wszystkim zebrany w jednym miejscu komplet wiedzy dla osób, które swoją przyszłość chcą związać ze służbą w policji. Chodzi o strukturę formacji, możliwości służby w poszczególnych pionach, zadania przez nie wykonywane. 

Kolejna część ma obejmować kwestie płacowe i socjalne. Kandydat dowie się między innymi, że policja płaci z góry, na początek miesiąca. Dowie się też o warunkach emerytalnych, a także o wszelkich dodatkach, które na niego czekają. Poza tym chcący wstąpić do policji dowiedzą się, jakie są wobec nich wymagania i jakie warunki muszą spełnić, by rekrutacja się powiodła. Autorzy zamieścili też na stronie numer infolinii dla kandydatów. Portal ma być wysoko pozycjonowany w internetowych wyszukiwarkach.

Kazik przedstawia poprawny politycznie wierszyk o afroafrykaninie Bambo

Pomóżmy lekarce w walce z sądami

link do zrzutki:

https://pomagam.pl/am9trm

Zbiórka W obronie szykanowanego lekarza Agata OsiniakORGANIZATOR ZBIÓRKI

Szanowni Państwo! Jestem lekarzem pediatrą i specjalistą medycyny rodzinnej z ponad 30 letnim stażem pracy.W mojej pracy z chorymi ludźmi zawsze przyświecają mi dwie zasady:po pierwsze nie szkodzić i ,że zdrowie chorego jest najwyższym dobrem. Kiedy w 2020 roku ogłoszono tzw.pandemię covid-19 szybko zorientowałam się, że szeroko rozpowszechniane zalecenia i nakazy noszenia maseczek, izolacji, lockdownów, zamykania przychodni przed pacjentami itp. – są kłamliwe i nie poparte żadnymi badaniami naukowymi.

Po raz pierwszy w historii ludzkości lekarze zamknęli się przed chorymi ludźmi!

Wiedząc to wszystko nie mogłam zachować tej wiedzy tylko dla siebie -chciałam podzielić się nią ze społeczeństwem.Takich lekarzy myślących podobnie jak ja było w Polsce kilkuset. Jesienią 2020 roku grupa 114 profesorów,lekarzy i naukowców ( w których gronie znalazłam się również ja) wystosowała list otwarty i trzy apele do rządzących, pisząc w nich między innymi,że nie ma naukowego i medycznego uzasadnienia dla kontynuacji stosowanych obostrzeń, noszenia maseczek ochronnych, izolacji społecznej oraz masowego stosowania niediagnostycznych testów RT-PCR, które dają wiele fałszywie dodatnich wyników. Te trzy apele wzywały do natychmiastowego zakończenia tych działań oraz przywrócenia normalnych, demokratycznych zasad funkcjonowania państwa, struktur prawnych, swobód obywatelskich oraz przestrzegania praw człowieka. Grupa ta poparła swoje zamieszczone w liście i apelach tezy, cytując liczne doniesienia naukowe oraz dane epidemiologiczne i statystyczne, oczekując jednocześnie otwartej debaty, w której wezmą udział eksperci bez jakiejkolwiek formy cenzury.

W swoich apelach środowisko naukowców i lekarzy,jakie reprezentowały osoby podpisane pod nimi, wyraziło również swoje zaniepokojenie faktem planowanych szczepień preparatami inżynierii genetycznej zawierającymi mRNA, nie będącymi tradycyjnymi szczepionkami i nigdy dotychczas nie stosowanymi u ludzi. Nie zostały one dostatecznie zbadane więc są potencjalnie niebezpieczne, a ich skuteczność nie jest w pełni udowodniona. Noszą znamiona eksperymentu medycznego prowadzonego na masową skalę. Apele te nie doczekały się żadnego odzewu od prezydenta, premiera, rządu czy parlamentu, ani też nie zorganizowano publicznej debaty niezależnych ekspertów.

Jedyną natomiast odpowiedzią jakiej się doczekało kilkudziesięciu profesorów i lekarzy-sygnatariuszy tych apeli, było wszczęcie postępowania wyjaśniającego przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej lekarza Grzegorza Wronę już w styczniu 2021 roku. Obecnie toczą się sprawy o ukaranie 114 profesorów i lekarzy w Okręgowych Sądach Lekarskich we Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku, a zarzutem wobec nas jest publiczne rozpowszechnianie informacji niezgodnych z aktualna wiedzą medyczną i propagowanie postawy antyzdrowotnej oraz działań na szkodę pacjentów i całego społeczeństwa. Kiedy latem 2021 roku rozpętała się nachalna propaganda w mediach i placówkach oświatowych zachęcająca rodziców do szczepienia swoich dzieci bezpiecznymi,skutecznymi i dobrze przebadanymi “szczepionkami” przeciwko covid-19 znów, znając badania naukowe i oficjalne dane statystyczne i epidemiologiczne, nie potrafiłam milczeć, wiedząc,że te preparaty mRNA nie są wcale bezpieczne, nieznana jest ich skuteczność i wcale nie są dobrze przebadane( o czym oficjalnie producenci sami piszą w ulotkach tych preparatów, zaznaczając,że ich genotoksyczność, wpływ na płodność i rakotwórczość oraz interakcje z jakimikolwiek lekami są nieznane).

Wówczas,w lipcu 2021 roku, udzieliłam wywiadu na prośbę zaniepokojonych rodziców, którzy byli zdezorientowani napływającymi do nich informacjami i przedstawiłam w nim między innymi apel Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców do dyrektorów placówek oświatowych, nauczycieli i pedagogów o wstrzymanie promowania tzw. szczepionek przeciwko covid-19, poparty wieloma badaniami naukowymi oraz oficjalnymi danymi statystycznymi i epidemiologicznymi,potwierdzającymi nieskuteczność, brak bezpieczeństwa i brak ukończenia badań klinicznych tych preparatów mRNA-covid-19, które nigdy wcześniej nie były podawane tak szerokiej populacji. Moje poczucie etyki zawodowej nakazuje mi informowanie pacjenta przed podjęciem jakiejkolwiek interwencji medycznej o wszystkich za i przeciw i uzyskanie jego świadomej zgody na taki zabieg, a zwłaszcza taki ,który wiąże się z ryzykiem i wieloma niewiadomymi.Pacjent musi mieć wybór,o tym też mówiłam w tym wywiadzie.Już we wrześniu 2021 roku Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Rzeszowie,lekarz Grzegorz Siteń,wszczął wobec mnie postępowanie wyjaśniające i skierował sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Rzeszowie o ukaranie mnie,zarzucając mi,podobnie jak w poprzedniej sprawie,publiczne rozpowszechnianie informacji niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną i propagowanie postawy antyzdrowotnej oraz działań na szkodę pacjentów i całego społeczeństwa.Dnia 29 listopada 2022 roku zostałam ukarana przez Okręgowy Sąd Lekarski pod przewodnictwem dr n.med Zenona Piechoty karą nagany i kosztami postępowania sądowego w wysokości 1500 zł.W żadnym wypadku nie czuję się winna ponieważ stoją za mną dziesiątki badań naukowych i oficjalnych rządowych danych statystycznych z całego świata,które przedstawiłam sądowi na obronę moich tez,w przeciwieństwie do sądu,który na poparcie swojego aktu oskarżenia wobec mnie nie przedstawił ani jednego badania naukowego ani tez opinii biegłego dotyczącej tego przewinienia zawodowego! Wobec tego złożyłam odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie -sprawa ta obecnie również jest w toku. Wszystkie działania jakie podejmowałam i za które jestem szykanowana przez izby lekarskie i grozi mi utrata prawa wykonywania zawodu lekarza, robiłam dla dobra pacjentów,chcąc ustrzec ich przed podejmowaniem pochopnych i nie do końca przemyślanych decyzji w sprawie “szczepień” przeciwko covid-19,które jak już wiadomo obecnie, nie chroniły przed śmiercią ani hospitalizacją z powodu covid-19,nie przerywały transmisji wirusa i spowodowały wiele śmierci i wiele działań niepożądanych u tych, którzy przyjęli te preparaty.Wiedzę naukową ,którą posiadłam na ten temat nie zostawiłam dla siebie, tylko podzieliłam się z Wami. Dlatego zwracam się do Was z prośbą -jeżeli komukolwiek moja wiedza pomogła w podjęciu świadomej decyzji w “sprawie niezaszczepienia się” lub swojego dziecka przeciwko covid-19 o wsparcie finansowe, które jest potrzebne na pomoc prawników w mojej walce o prawdę.

Wierzę z całego serca,że prawda zwycięży!

Dlaczego Komisja Europejska odmawia ujawnienia tekstów dotyczących umowy UE w sprawie szczepionek?

Czy Ursula von der Leyen i Albert Bourla mieszali przyjemne z pożytecznym?

18 kwiecień 2024 altershot.tv/prawo/dochodzenia-przeciwko-von-der-leyen
Dlaczego Komisja Europejska odmawia ujawnienia tekstów dotyczących umowy UE w sprawie szczepionek?

W lutym 2021 r. przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wymieniła dziesiątki tajnych wiadomości tekstowych z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą, w których najwyraźniej omawiali szczegóły ostatecznego zakupu przez Komisję Europejską 1,8 miliarda dawek nieskutecznej i niebezpiecznej terapii genowej Pfizer-BioNtech w celu zaszczepienia jej mieszkańcom Europy. Warunki ich umowy – w tym to, ile Komisja Europejska zapłaciła za dawki – nigdy nie zostały ujawnione opinii publicznej, która została nakłoniona i zastraszona do ich otrzymania.

Podczas gdy New York Times nigdy nie pisał o nieskuteczności szczepionki i słabym profilu bezpieczeństwa, gazeta uznała jednak, że ogromna, tajna transakcja ma wystarczający interes publiczny, aby uzasadnić pozwanie Komisji Europejskiej o ujawnienie wiadomości tekstowych. Sprawa toczy się przed sądem europejskim i wydaje się, że wyrok sądu zostanie prawdopodobnie opóźniony do czasu po czerwcowych wyborach do UE (von der Leyen ubiega się o drugą kadencję).

Komisja Europejska twierdzi, że “Ursula von der Leyen nie jest już w posiadaniu wiadomości tekstowych”. Politico złożyło wniosek o dostęp do dokumentów, na który Komisja odpowiedziała:

Żadne wiadomości tekstowe nie zostały zarejestrowane w systemie rejestracji dokumentów Komisji. Biorąc pod uwagę, że wiadomości “zostałyby zarejestrowane, gdyby zawierały ważne informacje, które nie są krótkotrwałe”, oznacza to, że wiadomości tekstowe, jeśli kiedykolwiek istniały, musiały nie być bardzo ważne. A gdyby nie były ważne, to nie musiałyby być w ogóle rejestrowane.

Oznacza to, że około 100 SMS-ów wymienionych między Bourlą i von der Leyen nie zawierało żadnych ważnych informacji. To rodzi pytanie: Co mężczyzna i kobieta mówili sobie w swoich wiadomościach tekstowych? Czy łączyli interesy z przyjemnością?

Bourla publicznie oświadczył, że spośród wielu urzędników państwowych, z którymi rozmawiał o zakupie swoich śmieci, szczególnie łatwo rozmawiało mu się z Ursulą von der Leyen, która jest również lekarzem medycyny (ginekologiem). Jak donosi New York Times:

Pan Bourla powiedział, że on i pani von der Leyen “nawiązali wzajemne głębokie zaufanie, ponieważ wdali się w głębokie dyskusje”. Powiedział: “Znała szczegóły dotyczące wariantów, znała szczegóły dotyczące wszystkiego. To sprawiło, że dyskusja była o wiele bardziej zaangażowana”.

Jeśli rozwinęła się między nimi osobista więź sympatii i uczucia, rodzi to możliwość konfliktu interesów.

Wydaje mi się, że cała ta podejrzana i brudna sprawa jest przykładem na to, że Komisja Europejska stała się korytem dla specjalnych interesów, jednocześnie traktując obywateli Europy z pogardą.

Aby zagłębić się w tę sprawę, przeprowadziłem niedawno wywiad z francuską prawniczką, Diane Protat. Reprezentuje ona belgijskiego lobbystę Frédérica Baldana, który złożył w Belgii skargę karną przeciwko von der Leyen, obejmującą zarzuty korupcji i niszczenia dokumentów.

Pani Protat reprezentuje również francuską organizację BonSens, która ciężko pracuje na rzecz prawdy i sprawiedliwości przeciwko przestępczej reakcji na pandemię we Francji.

Współpracując z amerykańskim prokuratorem Williamem Snyderem, podejmuje działania prawne w sądzie federalnym Stanów Zjednoczonych na podstawie sekcji 1782 tytułu 28 Kodeksu Stanów Zjednoczonych w celu uzyskania wiadomości tekstowych.

Sekcja 1782 upoważnia amerykańskie federalne sądy okręgowe (tj. federalne sądy procesowe) do nakazania osobie lub podmiotowi, który “zamieszkuje” w obrębie jurysdykcji sądu, “złożenia zeznań lub oświadczenia albo przedstawienia dokumentu lub innej rzeczy do wykorzystania w postępowaniu przed sądem zagranicznym lub międzynarodowym”. Ponieważ dyrektor generalny Pfizer Albert Bourla mieszka w Nowym Jorku, prawo to zdecydowanie ma zastosowanie do jego komunikacji z przewodniczącym Komisji Europejskiej.

[Pani Protat i ja podjęliśmy spontaniczną decyzję o przeprowadzeniu naszego wywiadu na Zoomie zaraz po tym, jak oboje obejrzeliśmy zaćmienie słońca w Ameryce Północnej 8 kwietnia. Rozmowę przeprowadziła w domu przyjaciółki i nie miała czasu, by wrócić do hotelu i przebrać się przed rozmową, stąd jej swobodny strój “zaćmieniowy”.]
W tym wywiadzie francuska prawniczka zwraca uwagę, że sąd amerykański podejmie działania dopiero po stwierdzeniu takiej potrzeby przez sąd unijny. W USA taka komunikacja może potrwać nawet 5 lat.

Autor: John Leake

źródła:

https://petermcculloughmd.substack.com/p/did-ursula-von-der-leyen-and-albert
https://tkp.at/2024/04/18/freigabe-von-geheimen-sms-verkehr-zwischen-eu-leyen-und-pfizers-bourla-auch-bei-us-gericht-verlangt/

odnośniki:
https://www.ibanet.org/article/4E615B10-F115-461A-A6C9-91689F6A5B46
https://www.politico.eu/article/schrodinger-text-messages-pfizer-ceo-albert-bourla-european-commission-ursula-von-der-leyen/